Bar Lizzy's - Page 3
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 3 Wrz - 22:23
First topic message reminder :

Bar Lizzy's


Urządzony w zachodnim stylu bar to kwintesencja ekstrawaganckiej natury dzielnicy, w którym został ulokowany. W środku można odczuć efekt podróży w czasie do cyberpunkowej rzeczywistości, gdzie głównym elementem wystroju są błyszczące, metalowe blaty, ciemnej barwy ściany i sufity oraz jaskrawe, karmazynowe i cyjanowe świata neonów, które nadają całemu wnętrzu futurystycznego klimatu. Bar wziął nazwę od swojej założycielki, która czasami pracuje również za barem, bardziej w ramach atrakcji niż faktycznej pomocy. Niemłoda już kobieta przyciąga do siebie wzrok klientów, gdyż od stóp aż po czubek głowy pokryta jest kolorowymi tatuażami, a jej wygląd wykańcza a ciemnoróżowa, nowoczesna fryzura z wygolonym bokiem. Lizzy’s serwuje głównie napoje alkoholowe i przekąski, jednak dla amatorów łagodnej zabawy znajdą się również drinki zero procent w neonowych, nienaturalnych kolorach i równie zaskakującym smaku.

Haraedo

Himura Akira

Wto 28 Lis - 23:38
  Obcej, w pewnym sensie dwójce, nie poświęca za wiele uwagi. Dziewczęciu dlatego, że nie zna, choć pod skórą mrowi jej obecność, to, jak zakleszczona między dwójką starszych. Irze dlatego, że na widok tej błękitnej czupryny chce się jej rzygać. Zerknięcia jej, z tego względu, bardziej ukradkowe niż uważne, bardziej kontrolne niż zaciekawione. Na moment tylko spojrzenie jej osiada na twarzy Giny, na tyle długi, że zauważalny; pilnuje. Z powodów dla samej Akiry niewytłumaczalnych, bo przecież nie przyzna się, że to tak proste zmartwienie. Z ust jej ucieka dłuższe westchnięcie nim nie zbierze się, by całość uwagi skupić na Ryome. Na jego palcach, które zaciśnięte we wgłębieniu znaczącym talie które, o dziwo, w jakiś sposób znajome. Nienachalne, nie takie, które chciałaby odtrącić. I dziwne o tyle, bo to pierwszy raz, kiedy ją dotyka. Nim odpowie, wspiera wargi o skraj szklanki, pozwalając, by alkohol ułożył się na miękkości języka, wgryzł w tkankę, nim ze zgrabnie ukrytym trudem spłynie po gardle.
  — Ryoma, powiedz mi. Czy kiedykolwiek przypominałam Ci psa? Lojalnego kundelka? — słowa jej wymieszane są z wyraźnym rozbawieniem — Szczerze. Myślisz, że to, że nie opuszczam jego boku kierowane jest lojalnością, czy prostą wygodą? Brzmisz jakbyś mnie nie znał — prostuje się nieznacznie, ściąga łopatki, ciemne źrenice przenosząc na horyzont pokryty mieszaniną kolorów, ciemnych czupryn i tych barwionych farbą; polikolorowe zbiorowisko niezwykle homogenicznej masy. Drga powieka, gdy docierają do niej słowa dziewczęcia.
  — Najpierw trzeba dać się uwiązać, żeby tym psem zostać. Prawda, Ira? — ton jej jest wyjątkowo miękki, choć wyraz twarzy sugeruje coś innego. Znów odwraca się ku Ryomie, znów się uśmiecha. Dla niego się nie zmusza. Może dlatego, że kąciki ust ku górze ciągnie nieopisany sentyment; sympatia, która wyrosła na absolutnie jałowej glebie.
  Na pierwsze pytanie nie odpowiada. Rzuca mu jedynie dłuższe spojrzenie, takie, które odkrywa więcej, niż mogłoby być wplecione w zapewnienia o to, że dobrze. Cień osadzony dookoła powiek, szarość skóry znacząca dół policzków, spękaną skórę warg. Pod naciskiem palców Ryoma też odczuje wypowiedź; odrobinę zbyt mocno wbijające się w dłoń żebro.
  — Zagryźć. To zawsze lubiłam. Jest tak prosto zwierzęce — głowa jej przechyla się do lewego ramienia, usta cały czas statyczne, rozciągnięte w miękkim uśmiechu gdy słucha, z uwagą sączy każde ze słów i mieli pod czarną czupryną.
  — Zmartwienie sugerowałoby, że kiedykolwiek w Ciebie zwątpiłam, a to, o dziwo, nie miało miejsca — mówi ciszej, jeśli w tym zgiełku w ogóle jest to możliwe — Zastanawia mnie tylko to, dlaczego tu jeszcze jesteś. Na czym zależy Ci bardziej niż na świętym spokoju?

@Bakin Ryoma


Bar Lizzy's - Page 3 TabBr79

My name is Brutus and my name means heavy
So with a heavy heart I'll guide this dagger into the heart of my enemy
Himura Akira

Bakin Ryoma ubóstwia ten post.

Hecate Shirshu Black

Pią 8 Gru - 14:58
  Zmrużyła nieznacznie oczy, gdy głośniejsza fala muzyki buchnęła z głośników. Prócz rytmicznych dźwięków po sali poniosły się również rozentuzjazmowane piski i oklaski najmłodszej części klienteli baru. Zaczynała się zastanawiać skąd ta cała młodzież kradła całe te pokłady energii, by po całym dniu w szkole czy na uczelni mieć jeszcze tyle sił na zabawę. Nie żeby sama należała do grona starszych, niemniej nawracające migreny skutecznie ucinały jej własne pokłady chęci do życia. Jakimś cudem powstrzymała westchnienie cisnące się na usta, gdy pierwsze ukłucie w skroniach zapowiedziało jak mógł skończyć się ten wieczór.
  — Jak każdy inny — zawtórowała mu, w odpowiedzi na bardziej stwierdzenie niż pytanie. — A czy towarzystwo zostało dobrze dobrane oceniam dopiero po kilku wspólnych drinkach — posłała mu zaraz krótki uśmiech, zerując swój dotychczasowy napój. Zaraz brew powędrowała nieznacznie ku górze, bo nim zdążyła cokolwiek więcej powiedzieć, on już zamawiał kolejkę. Krótkim skinieniem głowy wyraziła podziękę, nie zamierzając się nad tym zbytnio rozwodzić.
  — Ciekawa perspektywa, o morderstwo nożem jeszcze mnie nie podejrzewali — Usta znów wygiął przekorny uśmiech. Znów zaciągnęła się papierosem, by po chwili odłożyć go do popielniczki; zamiast fajki w dłoni wylądowało przyniesione przez barmana szkło. — Jakie były pozostałe opcje?
  Zgodnie z sugestią uniosła szklankę ku górze — dźwięk odbijającego się od siebie w toaście szkła rozbrzmiewał w uszach znacznie przyjemniej, niż dudniący jazgot zza pleców. Była ciekawa, czy kiepski dobór muzyczny był kwestią tego jednego wieczoru, czy może postawili na taki klimat. Klientów jednak nie brakowało, więc wyjaśnień było kilka — albo oni byli już za bardzo pijani, by zwracać na to uwagę, albo ona była za mało pijana, by nie przejmować się krzykliwym rytmem.
  Po upiciu drinka chwyciła z powrotem za odłożonego wcześniej papierosa, nie mógł się przecież zmarnować.
  — Taką, która dotrzyma ci kroku przy całym wieczorze picia i nie wykituje po trzech drinkach w pobliskim rowie — Kolejny kłąb szarego dymu na moment przesłonił twarze ich obojga. — Pytanie, jaką opcją jesteś ty sam?
  Delikatnie przekrzywiona na bok głowa wylądowała podparta na wnętrzu dłoni. Gdzieś w tle rozbrzmiały zadowolone piski jednej z pobliskich dziewczyn i zadowolony śmiech towarzyszącego jej chłopaka ale Black nie zwróciła na nich najmniejszej uwagi, wciąż wpatrzona w lico siedzącego naprzeciwko towarzysza.

@Sato Ji-hoon



Bar Lizzy's - Page 3 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Sato Ji-hoon ubóstwia ten post.

Bakin Ryoma

Pon 11 Gru - 12:16
Wewnątrz nie można palić, ale duże i szklane, dzielące główną przestrzeń od tej mniejszej, drzwi są nieszczelne. Skupiające się na nich oczy dostrzegą smugi dymne, które przy kaszlu wchodzących, wpełzają ponad ich głowy. Lokal jest niski, więc i wydyszaną nikotynę zbiera tuż pod sufitem. Jego spojrzenie śledzi jedną z tych strużek. (Ucieka spomiędzy warg niskiej, nieco koślawej blondynki, której usta skwierczą rozzłoszczonymi słowami. Bakin uśmiecha się, gdy jej powieki koloru marmuru zachodzą na gałki; gdy prawym kciukiem rozciera bruzdę między brwiami). Dym ucieka przez nagle rozwarte drzwi i płynie do nich, by w odpowiedniej odległości rozlać się w niewidocznej już dla oka łunie. Wraz z tym jego plecy mocniej opadają w ramiona opasłej, czarnej sofy, której skóra trzeszczy pod tak powstałym ciężarem. Usadowiona na prawym biodrze noga opada mocniej, kiedy ku niemu już bezpośrednio zwraca się Ira.
  — Mówiłeś, że miał ich troje?
  — Troje plus na moment przed śmiercią przytargał czwartego. Wydaje mi się, że brat bliźniak Hekaru, kojarzysz? — Ira nie kojarzy. Kręci głową. (“Tak naprawdę kojarzę, ale w tamtym momencie nie zależało mi na wyciąganiu mojej relacji z Hokaru. Było i nie ma, dawna miłość. Impulsywna, głupia i szczeniacka, chociaż mieliśmy oboje już po dwadzieścia parę lat”). Ścięta na zapałkę dziewczyna przysłuchuje się ni to z uwagą, ni ze zmęczeniem prowadzonej rozmowie. (Chciałaby iść już do domu. Do swoich ciasnych czterech ścian, gdzie w szufladzie poczerniały metal igły. Tęskni za cienkim jej wenflonem i aż uśmiecha się mdło, zamyślona, kiedy spojrzeniem jak masłem zarysowuje sylwetkę Akiry).
  Wtem Ira odpuszcza. Jak gad wyczuwający dyskomfort okolicznych, swój spiczasty nos, na którego czubek upadły jasnawe kosmyki niebieskich włosów, kieruje ku dzisiejszej partnerce. Szepce jej na ucho o dwa słowa za dużo, ale on już nie śledzi przeciwległych wydarzeń. Ich drogi na moment zaczynają biec do siebie równolegle, bez niepotrzebnych skrzyżowań.
  Milczy o moment za dużo, by w przerwie między sekundami podjąć się odpowiedzi.
  — Myślę, że… — Znowu cisza, którą podsumowuje spadający do wnętrza uśmiech. Jego twarz pozostaje niewzruszoną, obojętną niemal, kiedy spośród alkoholu, ale też własnego siebie, próbuje wykrzesać odpowiednie słowa. — Myślę, że sama nie wiesz, jak bardzo od innych się uzależniasz. A jeśli wygodą, to co on takiego oferuje? — pyta szczerze, bez krztyny złośliwości, by błąd ten naprawić chwilę później: — Dach nad głową? Seks? Kontrakt? Chodzi o kontrakt? A czy nie jest to też ten sam człowiek, który duszki zbiera jak kolekcjonerskie karty z kiosku? — Nieprzystający złośliwym oczom, bo zupełnie miły uśmiech podnosi jego policzki. — Nie, nie wygodą, Słońce, a potrzebą.
  Spojrzenie mężczyzny spada z jej twarzy, by ta mogła spojrzeć na jego profil. Puszcza jej ciało, wyswobadza talię, by przy jednym podparciu podnieść się z miejsca.
  — Chodź, zapalimy — Patrzy ku Irze. — Chcesz to samo?
  Osoba przytakuje.


Maybe god loves you,
but the devil
takes an interest.
Bakin Ryoma
Sato Ji-hoon

Wto 19 Gru - 4:05
Rozżarzona końcówka papierosa zaskwierczała i rozjarzyła się mocniej kiedy mężczyzna zaciągnął trucizny do swoich płuc. Zerknął na dziewczynę i wypuścił powoli gęsty dym, którego smugi leniwie pełzły po jego licu.
Obrócił się na na hokerze do swojej rozmówczyni opierając się jedną ręką o bar.
- Nie brzmi to jak zła opcja, dawno nie miałem dobrego towarzystwa do picia od dłuższego czasu. - przełożył papierosa do drugiej dłoni i chwycił ponownie za szklankę - Mnie ludzie opisaliby jako opcję, której później się żałuje. Sato, miło mi!
Za gestykulował szkłem w geście toastu, a następnie szybko opróżnił jego zawartość. Odłożył szklankę dość energicznie na blat, lecz dudniąca muzyka zagłuszyła stuknięcie szkła o ladę.
Wciąż był podejrzliwy w stosunku do kobiety, Japonia nie jest drugim końcem świata gdzie dłonie jego ex-współpracowników nie byłby w stanie go dosięgnąć. Miał do niej mieszane odczucia - z jednej strony wciąż widział w niej osobę którą "oni" mogli wykorzystać do pozbycia się go, a z drugiej jako zwyczajną dziewczynę szukającą sponsora na dzisiejszy wieczór. Wiele myśli głębiło się w głowie Sato ale szybko doszedł do wniosku że szukanie dziury w całym nie ma sensu i tworzenie w głowie obrazu młodej dziewczyny skrytobójcy jest odrealnioną wizją.

Dołożył peta do powstającego w popielniczce "jerzyka" i gestem dłoni przywołał barmana, u którego zamówił po dwa kieliszki shouchu.
Postawił szkło przed swoją towarzyszką.
- Więc, czym w życiu zajmuje się mój nowy towarzysz do picia, który nie wyląduje w rowie po trzech drinkach i nie okazał się nożownikiem?- rzucił z złośliwym uśmieszkiem na twarzy, podnosząc przy tym jeden z swoich kieliszków. Wlał w siebie kolejną dozę trucizny i zanim ta zdążyła spokojnie spłynąć do jego trzewi, kolejny kieliszek dotknął już jego ust.

@Hecate Shirshu Black
Sato Ji-hoon

Hecate Shirshu Black ubóstwia ten post.

Hecate Shirshu Black

Pon 15 Sty - 19:54
  Ręka powędrowała do zbłąkanych na ramieniu pasm długich włosów; palce wpełzły pod pukiel, subtelnym ruchem zrzucając go z odsłoniętej skóry z powrotem w tył gdzie ich miejsce.
  — Tak się składa, że mam ten sam problem — odparła, jednym łykiem dokańczając swojego nowego drink. Kciuk powędrował wówczas do dolnej wargi dziewczyny, jednym płynnym przesunięciem ścierając zeń niewidoczną pozostałość alkoholu. — Przekonajmy się, czy w końcu trafiliśmy na odpowiednie towarzystwo, a nie tylko puste przechwałki — dodała po chwili, na moment zerkając na rozpisane nad barem drinki, by zaraz zwrócić się do barmana z kolejną zamówieniem, tym razem dopisanym do swojego własnego rachunku. Nie trzeba było długo czekać by po blacie śmignęły dwie wysokie szklanki z boulevardierami.
  — Siebie natomiast nazwałabym opcją której raczej się unika. Hecate, przyjemność po mojej stronie! — Szeroki uśmiech który wówczas wykwitł na twarzy rudowłosej nijak nie pasował do niecodziennego przedstawienia lecz nie wydawała się tym szczególnie przejmować, tym bardziej dlatego, że i jej rozmówca znacznie odstawał od wszystkich tych ludzi, którzy ich na co dzień otaczali.
  Raz jeszcze dokładnie mu się przyjrzała, kolejny raz omiatając barwnymi ślepia spuchnięty policzek i drobną, niemal niewidoczną smugę czerwieni pod nosem. Mimo iż nie wydawał się jakoś szczególnie agresywny, to nie nie sprawiał też wrażenia baranka, który działa jedynie w obronie własnej. Wyglądał na, cóż, kłopoty, a to zawsze działało na nią jak błyskotki na srokę, nic więc dziwnego, że gnana instynktem wylądowała na krześle tuż obok. Przeczucie jeszcze nigdy jej nie zawiodło.
  — Pakowaniem się w niebezpieczeństwo, przeklinaniem ludzi na życzenie... Jeśli ktoś zalazł ci za skórę to przynieś mi coś co do niego należy i możemy skutecznie uprzykrzyć mu życie — Puściła mu szybkie oczko; bogowie jedni wiedzieli czy w tamtym momencie mówiła poważnie, żartowała, czy może reklamowała własny biznes. Dopalony papieros wylądował w pokaźnym stosie w popielniczce zaś pusta płynnie złapała za odstawioną przed chwilą szklankę z whisky. — Nieźle też operuję roślinami, ale to nowe hobby, więc wciąż się rozwijam. Szukam królików doświadczalnych — zaśmiała się. Tym razem nie sprostowała, pozostawiając wszelkie odpowiedzi dla wyobraźni mężczyzny. O ile wyrabianie własnej herbaty było czymś, czym zajmowała się od dawna, tak nowa odnoga nie nadawała się już do tak powszechnej sprzedaży.
  — Zatańczymy? W trakcie chętnie dowiem się czym zajmuje się opcja, której później się żałuje.

@Sato Ji-hoon



Bar Lizzy's - Page 3 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Sato Ji-hoon ubóstwia ten post.

Himura Akira

Nie 24 Mar - 17:05

  Myślę, że…
  Myśli. Ona też myśli, więcej, niż by tego chciała. Każde z wypowiedzianych przez niego słów analizuje, ton, którym naznaczone są krągłości zgłosek, każdą pauzę i wzięcie oddechu w jej trakcie. Zżera ją to tak, jak wyżreć próbuje spojrzeniem dziurę w jego perfekcyjnie skrojonej koszuli; chce pod połacią materiału sprawdzić, czy w klatce żeber jest jeszcze serce, czy zieje zimnicą dziura. Chłód sunie po łydkach, wymykając się zza uchylonych drzwi palarni i jak na znak, stawia ją na nogi, stukot pustej szklanki opadającej na stół wyciąga plecy. Proste jak ta karta kolekcjonerska, trzymana w lepkim plastiku.
Przemyka między ciałami, łokcie dociśnięte wzdłuż tułowia, gdy manewruje do wyjścia, włosy jedynie, czarna nicość, kiwają się złowieszczo na boki, jak kocisko przed skokiem.
  Zamiast skoczyć, przysiada na brudnym parapecie tuż za drzwiami, pod pożółkłym plastikiem niewielkiego dachu, pod gardłem którego przedawnionej świetności żarówka. Po rancie zadaszenia spływają pierwsze krople, suną po powierzchni razem, łączą się w pary, czwórki czy szóstki, by z impetem zniknąć w załamaniach betonu. Wpatruje się przez kilka chwil w skrzące się zapadłości ziemi, po brzegach których dzielnie wspinała się woda. Dłońmi mechanicznie sięga ku papierośnicy, której zawiasy z jękiem odkrywają ostatniego papierosa; skręconego przez Hinote, bo sama nadal nie umiała tego robić. Dym ucieka spomiędzy ust, w kolorze podobny do smoły, bo barwiony zgnilizną skrupulatnie hodowaną na dnie płuc.
  — Co jest twoją potrzebą, Ryoma? —  Unosi spojrzenie ku mężczyźnie, już nie tak ostre, jak wcześniej; kontur oka miękknie wobec ciemnej tęczówki. Kolana zsuwa, ramiona zagina ku sobie, zaokrąglając linię kręgosłupa. Maleje w ciszy opustoszałej nagle przestrzeni, pod ciężarem spadającej z nieba wody.
  — Po co wróciłeś?
  Pytania tego nie zadaje bez powodu, bo zdaje się jej coraz częściej, że to, co jako pierwsze zmusiło ją do powrotu na ziemskie pandemonium, wymyka się niekontrolowanie z jej uścisku. Zatraca ten sens tak, jak powoli zatraca siebie, niknie jak ta strużka dymu rozmakającą pod sufitem. Nie jest już ostrym posunięciem pędzla, wyraźnym na tle bieli płótna, sensownym obrazem, a karykaturą, na powierzchnię której ktoś nieopatrznie wylał tusz. Klaruje się jedynie czasem, gdy dzieli z Hinote filiżankę sake, choć do tego przyznać się nie chce. Dlatego szuka odpowiedzi u kogoś innego, może z nadzieją, że ta jego równie niewyraźna jak jej własna.


Bar Lizzy's - Page 3 TabBr79

My name is Brutus and my name means heavy
So with a heavy heart I'll guide this dagger into the heart of my enemy
Himura Akira
Sato Ji-hoon

Pon 1 Kwi - 0:04
 -Przekonajmy się, czy w końcu trafiliśmy na odpowiednie towarzystwo, a nie tylko puste przechwałki.
Zaniósł się chrapliwy rechot wydobył się z jego ust kiedy na blacie przed nimi pojawiły się zamówione przez nią koktajle.
 - Twoje zdrowie - uniósł ku górze szkło, a następnie przystawił je do swoich popękanych i wyschniętych ust, łapczywie opróżniając jego zawartość. Odłoży szklankę na blat, a jego dłoń momentalnie powędrowała w stronę pozostawionego w popielniczce papierosa.
   Trudno nie było nie zauważyć jak dziewczyna lustruje jego osobę, sam też nie specjalnie ukrywał swojego spojrzenia, które bacznie ją obserwowało - zaciekawienie czy podejrzliwość? Może jedno i drugie. Faktycznie budziła się w nim pewną ciekawość, nie sprawiała wrażenia "prostej" wręcz przeciwnie ale okłamałby samego siebie gdyby zaprzeczył, że w jego głowie nie zapalały się lampki kontrolne. Jednak im dłużej rozmawiali te przygasały - chociaż pewnie była to zasługa kolejnych procentów wchłanianych przez jego organizm.

  "Zatańczymy?" - zbiło go to pytanie trochę z tropu. Tancerz był z niego prawie tak dobry jak jego kartoteka w Korei, mimo to zgasił tlącego się w dłoni papierosa w popielniczce i wstał od baru. Chciał pierwotnie odmówić ale coś go tchnęło żeby się niemo zgodzić - przebłysk młodości?
  Podążył za dziewczyną na parkiet, gdzie dudnienie muzyki było bardziej odczuwalne.
Gdy znaleźli dla siebie odpowiednie miejsce na sali i zaczęli tańczyć - a raczej Sato starał się nie nadepnąć Hecate na stopy - mężczyzna nachylił się do rudowłosej.
  - Co chcesz wiedzieć?
Obdarował dziewczyną złośliwym uśmieszkiem, a na jego bladym licu można było zobaczyć delikatnie rysujące się rumieńce.

@Hecate Shirshu Black
Sato Ji-hoon

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Sato Ji-hoon gardzi postem aż przykro.

Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku