Prawie trzymetrowy posąg kamiennej ropuchy, mocno opleciony korzeniami pobliskiego drzewa, tkwi w mulistej wodzie niemal od zawsze. Brakuje przy nim jakiejkolwiek tabliczki czy podpisu autora, nie prowadzi też do niej żaden drogowskaz. Według powtarzanej sobie z ust do ust legendy to nie posąg, a skutecznie unieruchomiona przez rzuconą klątwę Ōgama. Uwolnić demona mogłoby jedynie zwrócenie mu włóczni, którą yōkai miał upuścić do pobliskiej wody w czasie walki z egzorcystą. O ile tutejszy teren nie stanowi większego wyzwania i próżno szukać tu zdradliwego błota, tak brodzenie często aż po pas w mulistej wodzie nie zachęca do dodatkowego nurkowania w poszukiwaniu żabiego artefaktu. Nie zniechęca to jednak przybywających tu ludzi, którzy wierzą, że Ōgama myląc zostawiane na posągu błyszczące monety z grotem własnej włóczni, ześle na nich bogactwo w podzięce za pomoc.
Na szczęście przygoda w tunelach skończyła się szczęśliwie, dlatego po jakimś czasie mogła wrócić do swoich mniej znanych przez znajomych i rodzinę zajęć. Czemu zwlekała aż miesiąc? Wolała nie wykazywać jakiegokolwiek zainteresowania Yokai przez miesiąc po rajdzie na Teke Teke, żeby nie wzbudzać większych obaw u brata. Czy żałowała, że pokazała mu się wtedy przed tunelami? Odrobinę. Z drugiej strony wyszło to na dobre, bo mogła mu szybko przekazać informacje do wyegzorcyzmowania tej mściwej suki.
A czym są te jej stare zajęcia? Między innymi to, co robi obecnie. Pomaganie duchom i demonom. Od kiedy została medium regularnie odwiedza to miejsce chcąc pomóc przerośniętej żabie. Nie była jak większość i nie kładła na posągu monet. Serio wolała grzebać w błocie i odnaleźć broń ropucha. I robiła tak średnio co parę dni. Systematycznie wyznaczała sobie obszary, które przeczesywała tak dokładnie jak tylko się dało. Więc to tylko kwestia czasu.
W końcu spojrzała w telefon. Była 9:14. Czyli była już w tym miejscu bite trzy godziny. A po włóczni ani śladu. Raz jak już myślała, że ją dorwała okazało się, że była to wyjątkowo prosta gałąź. W końcu oparła się o żabola. - Chyba dziś też nic z tego nie będzie. - Rzuciła do posągu lekko zmęczona. Może powinna przyjść tu z wykrywaczem metalu? Albo ogarnąć Kappę, która pomogłaby jej w szukaniu pod wodą? Oczywiście nie za darmo. Zapłaciłaby dwoma workami ogórków wprost z warzywniaka. Opierając się zaczęła patrzyć na okoliczne drzewa... -A jeśli włóczni wcale nie ma w błocie? - Rzuciła cicho ni to do siebie, ni to do żabola. Równie dobrze mogła wbić się w któreś drzewo i po tylu latach obecnie przypominać obrośniętą mchem gałąź. Początkowo zaczęła się po nich rozglądać, ale ciche, systematycznie chlupnięcia wyrwały ją z przemyśleń. Ktoś się zbliżał?
@Hecate Shirshu Black
|
|