Yamazakura – park rozrywki
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Pią 16 Gru - 8:34
Yamazakura – park rozrywki


Yamazakura to całoroczna atrakcja turystyczna położona na skraju Kolorowej Dzielnicy. Podobnie jak reszta znajdujących się tu przybytków, ożywa dopiero z nastaniem zmroku. To wtedy tysiące świateł oświetla kolejkę górską, melodie kilku karuzel mieszają się ze sobą i gwarem odwiedzających park gości, a diabelski młyn leniwie zaczyna kolejny dzień swojej pracy. Cały teren przepełniony jest ogromem przeróżnych, często tematycznych, zjeżdżalni, torów dla gokartów, karuzel, huśtawek i kolejek. Gdzieniegdzie wśród nich wyrastają budynki skrywające w sobie domy strachów, strzelnice, pokoje zagadek, punkty gastronomiczne czy niewielkie stoiska z upominkami i zabawkami. W okresie zimowym większość atrakcji znajdujących się na świeżym powietrzu jest wyłączona z użytku, ustępując miejsca rozrywce pourywanej w zabudowaniach. Pokój zagadek, który spłonął rok temu nadal jest wyłączony z użytku, ukryty przed wzrokiem wścibskich ogromną drewnianą ścianką z zapowiedzią powstania tu labiryntu. Powietrze w parku przesycone jest charakterystycznym, słodkim zapachem waty cukrowej.

Haraedo
Mistrz Gry

Czw 9 Mar - 0:40
 O tej porze park nie roztaczał już swojego uroku. Wyłączone karuzele, puste alejki, brak dźwięków muzyki czy odgłosów poszczególnych atrakcji normalnie nakładających się na siebie i tworzących typowy dla tego miejsca harmider. Gdzieniegdzie jeszcze świeciły pojedyncze światła – tak duży obiekt wymagał długich godzin sprzątania, ustawiania wszystkiego na swoich miejscach, inspekcji stanu technicznego. Teraz też mogły wreszcie mieć miejsce naprawy, uniemożliwiane przez tłumy gości za dnia czy wieczorem. Niektórzy powiedzieliby, że było wręcz lekko upiornie z tymi wszystkimi zarysami kolejki górskiej czy diabelskim młynie majaczącym na nocnym niebie. Nad ziemią unosiła się delikatna mgła.
 Nie było problemu z dostaniem się do środka. Przywilej pracownika parku rozrywki, możliwość wchodzenia do niego w dowolnym momencie. Dozorca nie stawał na przeszkodzie, dał tylko znać, żebyście odłożyli wszystko na miejsce, jeśli postanowicie skorzystać z zabaw dostępnych na terenie Yamazakury. I tak więc wkroczyliście na pozornie opuszczone ziemie, ciche, nieoświetlone. W powietrzu unosił się standardowy zapach popcornu, słodkiej waty oraz innych przekąsek. Charakterystyczna woń wgryzła się już w podłoże, każdy budynek i najdrobniejszy element, nie była w stanie w pełni zwietrzeć w tak krótkich przedziałach czasowych, jakim były przerwy techniczne pomiędzy zamknięciem a otwarciem parku.
 Przechodziliście kolejne metry. Gdzieś po prawej mignęła strzelnica, z lewej karuzela z nieruchomymi aktualnie figurami lisa, żurawia, wielkiej żaby, ryby, psa, wydry oraz czegoś przypominającego połączenie psowatego z lwem. Dla kogoś choć trochę obeznanego z duchowym światem Japonii nie było trudno skojarzyć wizerunku z koma inu, a i reszta stworzeń przy dłuższym zawieszeniu oka miała w sobie coś z innych zwierzęcych yōkai. W jednym miejscu wyraźnie brakowało statuy, dokładnie po przeciwnej stronie hybrydy. Być może zabrano ją na konserwację? Tego na tę chwilę wiedzieć nie mogliście, ale hej! Macie cały park rozrywki tylko dla siebie, czy warto było przejmować się jednym pustym miejscem w jednej z licznych karuzel?

____________________
Dzień dobry, Ziemniaczki!
Rozgośćcie się, zaczynamy przygodę.
| Termin: 12.03, 00:40
Hayate


@Yōzei-Genji Madhuvathi @Hasegawa Jirō
Mistrz Gry
Hasegawa Jirō

Nie 12 Mar - 17:53
  Balansujące niemal na granicy chorej fascynacji uwielbienie dla tego parku rozrywki nie miało nic wspólnego z poczuciem obowiązku. Jiro był zbyt nisko w pracowniczej hierarchii, by coś takiego mogło wykiełkować w jego przeżartym nieróbstwem łbie. Niewidzialny łańcuch, który sprawiał, że nie potrafił porzucić tego miejsca był utkany z bardziej prozaicznych pierścieni.
  – Mogę ci pokazać gdzie umarłem – rzucił entuzjastycznie, gdy już minęli dozorcę i zyskali pewność, że ten ich nie usłyszy.
  Słowa zostały wypowiedziane nawet zbyt entuzjastycznie jak na ich sens, ale Razaro od samego początku wyprawy zachowywał się jak rozradowany szczeniak, już od tego momentu, gdy jeszcze w mieście uparł się, że gdzieś Raję wyciągnie. Ile mogła siedzieć w tym swoim sklepiku i chlać na równie szemranym pięterku. Jeszcze by z tych nudów za dokładnie wyliczyła ile yurei wisi jej hajsu i obiecanego alkoholu, a to tego nie można było dopuścić.
  – Pieska ukradli – zareagował natychmiast, gdy zauważył, że brakuje jednej statuy, choć nie wyglądał na przejętego tym faktem.
  Pożałował tylko, że nie było go przy tym, gdy cokolwiek z pieskiem się stało, miało miejsce. Zawsze uwielbiał te momenty w pracy, gdy wszyscy przychodzili popatrzeć jak coś się spierdoliło w inny sposób niż zazwyczaj. Taka chwila zbiorowej kontemplacji nad kruchością życia, parkowego sprzętu i własnego zatrudnienia.

@Yōzei-Genji Madhuvathi  @Mistrz Gry




Hasegawa Jirō

Yōzei-Genji Madhuvathi ubóstwia ten post.

Yōzei-Genji Madhuvathi

Nie 12 Mar - 21:48
  Nie oponowała. Bo dlaczego by miała? Jiro był jedną z niewielu postaci, które tak uparcie nawiedzać potrafiły jej skromne cztery kąty i choć zawsze, prawie, wiązało się to z przysługą z jej strony, tak nie mogłaby powiedzieć, że jakkolwiek jej to przeszkadza. Przecież się przyjaźnią. Nawet jak próbuje wyciągnąć od niej trzy tysiące yenów za znalezioną na śmietniku zabawkę, w celu sobie tylko znanym. Wie przecież, że gdyby faktycznie potrzebował, to by dała, z pełną świadomością, że więcej tych pieniędzy nie zobaczy. Zbytnio jej to nie przeszkadzało.
  Bo z tym właśnie wiązały się wieczory jak te. Gdy przychodził bez celu, czy raczej z celem, który nie wymagał z jej strony poświęceń. Chodź gdzieś, bo zarośniesz w tym sklepie i zaczniesz z zabawkami gadać. Może coś w tym było. Nie kłóciła się, złapała klucze i po prostu wyszła, krążąc za jego rozbrykaną postacią wolnym krokiem, w równie leniwym geście popalając kolejne fajki, jak matka zmęczona zachowaniem nadaktywnego dziecka.
  Nie spodziewała się jednak, że celem ich wycieczki, przypadkowym czy nie, jest  park rozrywki, od wielu już godzin pusty, czekający jakoby tylko, aż przeskoczą przez płot.
  – Po co? Mam ci pomóc ożywić wspomnienia? – pyta, z rozbawieniem obijającym się o słowa. Idzie za nim, rozglądając się na boki, w dłoni resztka piwa w długiej, szklanej butelce. Wyrównuje z nim krok, po chwilowej przerwie, gdy wzrok jej padł na strzelnicę, ale idzie dalej. Może później.
  – A poza tym, jesteśmy tu w celu...? – dodaje, zerkając nań kątem oka.

@Hasegawa Jirō @Mistrz Gry



The Mother Of Harlots And Abominations Of The Earth
Yōzei-Genji Madhuvathi
Mistrz Gry

Sob 18 Mar - 22:22
Piesek, ukradziony czy zabrany, był wyraźnym brakującym elementem na znajdującej się blisko dwójki atrakcji parku. Przy karuzeli nie została umieszczona żadna tabliczka informująca o zamknięciu obiektu, jakby zdarzenie miało miejsce już po zamknięciu Yamazakury. Może pracownicy nie zauważyli jeszcze, że coś jest nie tak, albo faktycznie figura została zabrana przez nich i do rana miała powrócić na swoje miejsce.
 Tajemnica nie była chyba jednak wystarczająco ciekawa albo może po prostu zbyt oczywista dla obojga z was. Wiadomo – była noc, ogrodzenie otaczające park rozrywki nie było aż tak wysokie i nie do pokonania, żeby powstrzymać potencjalnych złodziei przed wdarciem się na teren. Kiedy jednak Raja zadała pytanie o cel waszego przyjścia tutaj, kilkanaście metrów dalej rozległo się głuche łupnięcie, jakby dwa przedmioty uderzyły w siebie z impetem. Kierunkowskaz ułatwiający poruszanie się po lunaparku podpowiadał, że w tamtą stronę znajduje się tor dla samochodzików, jednak z miejsca, w którym staliście, mogliście też podążyć drogą w zupełnie innym kierunku, czyli domu strachów i przeprawy łódką, którą wyjątkowo upodobały sobie zakochane pary. Taki zresztą był motyw przewodni całego spływu ukrytego zarówno w budynku, jak i częściowo pod ziemią.
 Od was tylko zależało, gdzie postanowicie się udać. Mieliście kilka opcji, łącznie z zostaniem tutaj lub zawróceniem w kierunku wejścia – tam alejki prowadziły w inne miejsca.

____________________
| Termin: 21.03, 22:30
Hayate


@Yōzei-Genji Madhuvathi @Hasegawa Jirō
Mistrz Gry
Hasegawa Jirō

Wto 21 Mar - 14:56
  Szybkie, rzucone tylko na moment spojrzenie, zdradziło, że Jiro zawahał się nad propozycją. Nie był to co prawda jego plan, ale czasem zadziwiająco łatwo ulegał podpowiedziom ze strony innych, płynnie przyjmując je jako swoje własne pomysły.
  – Nie no, żeby się pochwalić – sprostował tonem, jakby właśnie musiał wyjaśniać jej jakąś oczywistość i był tym nieco zawiedziony.
  W końcu śmierć, im więcej czasu od niej minęło, powoli zaczynała stawać się osiągnięciem i ciekawostką niż faktyczną traumą. Zwłaszcza, że ze wzglądu na okoliczności niewiele z niej pamiętał.
  Razaro sięgnął po trzymaną przez Raję butelkę piwa, zabierając alkohol z jej dłoni. Bez czekania na pozwolenie dopił resztę, mimo że nieco wygazowaną, ale za to bez żadnego marudzenia. Jak to mawiają w Nanashi - za darmo to i ocet słodki.
  – W celu sprawienia, by stado gumowych kutasów nie było twoją jedyną rozrywką – rzucił, pozbywając się jednocześnie butelki w najbliższym koszu i mając nadzieję, że wyeliminował już wszystko, co Raję będzie rozpraszało.
  Zauważył spojrzenie rzucone w kierunku strzelnicy, zanotował to w pamięci, ale nie zaproponował jej tego na start. Miał dziwne wrażenie, że z chęcią to jego wzięłaby na cel. Z pomocą na szczęście przyszedł mu łoskot dobiegający ze strony toru.
  – Chcesz pojeździć? – spytał, niezrażony ewentualną obecnością innych w zamkniętym parku, ruszając znacząco brwiami w kierunku dziewczyny – Pokaże ci sztuczkę. Jak przypierdolić w inny samochodzik, tak żeby wyleciał z trasy.
  Poczekał na decyzję, gotowy zaprowadzić Raję na tor, gdy tylko wyrazi taką chęć. W międzyczasie spojrzał na znak kierujący do poszczególnych atrakcji. Niewielkie symbole tuż przy nazwach szybko pomogły mu zorientować się, jakie słowa tam padły. Znał rozkład parku niemal na pamięć, ale cóż - nazw przeczytać nie potrafił.
  – Przeprawa łódką odpada – ostrzegł ją szybko – Raczej zaryłabyś głową o tunel...

@Yōzei-Genji Madhuvathi @Mistrz Gry




Hasegawa Jirō
Yōzei-Genji Madhuvathi

Wto 21 Mar - 20:24
  – Pochwalić? Czy demonstrację zrobić, ze mną? – z ust jej wyrywa się jedynie prychnięcie, gdy na widok wyciągniętej do niej ręki, sama wciska butelkę między jego palce. Nie chciało się jej nawet kłócić o resztkę alkoholu mieniącego się na dnie, bo i wygazowany alkohol nie był tego wart. Z tylnej kieszeni wyciągnęła tylko paczkę fajek, i jedną z nich wsadzając chłopakowi pod nos. Cichy zgrzyt zapalniczki, a twarz jej omieciona gęstym dymem, gdy powolnym krokiem ruszyła w głąb parku.
  Twarz jej znów została zwrócona w stronę Jiro, gdy jedna z brwi wysunęła się wyżej, na czoło. Na skraju ust oparła pomarańczowy filtr, pozostawiając ręce wolne; palce wsunęła w kieszenie spodni, nonszalancko więc odchylona, idąc przed siebie.
  – Powiedz po prostu, że mi zazdrościsz. Chciałbyś taką rozrywkę na co dzień - ramieniem zaczepia o to jego, gdy na ustach formuje się niewielki uśmiech. Po chwili i to ramie obejmuje własnym, żeby jej nie uciekał, nieznacznie ciągnąc go w inną stronę.
  – Samochodziki? Czy ja Ci wyglądam, jakbym miała dwanaście lat? – spojrzenie kieruje w stronę znaków, gdy oni, na rozstaju dróg, mieli znaleźć zajęcie na najbliższą godzinę – Jeśli boisz się domu strachów, to nie ma się czego wstydzić – dodaje, w zamian ciągnąc go w jego właśnie stronę – Zrobimy Ci terapię szokową.
I mówiąc to, pewnym krokiem rusza w stronę starej atrakcji, ciągnąc za twarzą smugę dymu; bo i to, czy jest nawiedzona, może niekoniecznie zależeć od jej motywu przewodniego. W takiej ruderze coś już by się z nudów zalęgło.

@Hasegawa Jirō @Mistrz Gry



The Mother Of Harlots And Abominations Of The Earth
Yōzei-Genji Madhuvathi
Mistrz Gry

Wto 21 Mar - 23:35
 Zrobiło się odrobinę chłodniej – na pewno nie od alkoholu, który teraz wygazowany na pewno smakował znacznie gorzej, jeszcze w połączeniu z faktem, że daleko mu było do temperatury świeżo wyciągniętego z lodówki trunku, orzeźwiająco spływającego po gardle. Po odległym łoskocie nastąpiła znów ta dziwna cisza, tylko gdzieś naprawdę daleko zaszczekał jakiś pies. Noc poniosła echo tego chwilowego alarmu i znów zostaliście sami z własnymi głosami i wymianą zdań.
 Ale czy na pewno?
 Delikatna mgiełka unosząca się nad podłożem nastrajała całkiem mocno na wizytę w domu strachów, choć po tym, co w życiu zobaczyć mogło medium czy yūrei – byle jaka ludzka konstrukcja nie miała chyba takiej siły sprawczej, żeby wywołać prawdziwy lęk. Albo wręcz przeciwnie, ta świadomość, że wyskakujące ze ściany straszydło mogło być prawdziwe, że pod skrzypiącymi deskami czai się demon, stłumiony wrzask z piwnicy to nie nagranie, a rzeczywiście mordowana ofiara, mogły mrozić krew w żyłach.
 Kilka minut spokojnej wędrówki doprowadziło was przed budynek stylizowany na mokry sen gotha, ale taki dawno opuszczony i popadnięty w ruinę. Odrobinę niczym dom rodziny Addamsów, ale w wyraźnie mniejszej skali – wchodziło się poprzez żeliwną bramę osadzoną w murku, pozbawione gałęzi drzewo próbowało odstraszać, gdzieś z tyłu dało się dostrzec pojedynczy nagrobek w ogrodzie. Obrazu rozpaczy i nędzy dopełniało oczko wodne otoczone omszałymi kamieniami, zaniedbanymi zaroślami, pokryte rzęsą niemal jak bagnisko.
 Jedyne, co odstawało tu nieco od normy, to całkowicie porzucony samochód stojący na skraju alejki. Silnik był zgaszony, ale jeśli zajrzelibyście przez okno, dostrzeglibyście kluczyki pozostawione w stacyjce. Zupełnie jakby jakiś serwisant albo inna osoba z obsługi technicznej pozostawiła pojazd „tylko na chwilę”, ale z myślą w głowie, że benzyna to jednak droga jest i warto sprzętu na chodzie nie zostawiać. Dołączona przyczepka była pusta, nie licząc skrzynki z podstawowymi narzędziami.


____________________
Jeśli chcecie sobie pożyczyć samochód, prosiłabym o rzut na prawo jazdy.
| Termin: 24.03, 23:35
Hayate


@Yōzei-Genji Madhuvathi @Hasegawa Jirō
Mistrz Gry
Hasegawa Jirō

Sro 22 Mar - 0:43
  Kim był, by odmówić podsuniętemu mu niemal przed sam pysk papierosowi. Zwłaszcza jeżeli były to normalne, sklepowe fajki, a nie skręcone na ślinę i słowo honoru szemrane ulepy z jego dzielnicy. Od razu wykorzystał też fakt odpalonej zapalniczki, by bezceremonialnie pozwolić odpalić sobie papierosa. Przez chwilę milczał, wyraźnie zachwycony smakiem wdychanego dymu.
  Nie tylko jemu sprawiło to niewypowiedzianą przyjemność. Jeden z kotów, śpiący w kapturze jego bluzy, od razu zaabsorbował omiatającą go stróżkę dymu, wzmacniając tym samym swój kształt.
  – Jedyne czego zazdroszczę z twojego sklepu to te wszystkie smycze. Gdybym do każdej miał jakieś psiątko to żyłbym w raju – westchnął w końcu, niekoniecznie chętnie pozwalając się objąć, rzucając jej spojrzenie pełne wyrzutu i zmieszania.
  Godził się na to jedynie do momentu, w którym zyskał pewność, który kierunek został wybrany i zwinnie wyślizgnął się jak kot, niezadowolony z próby pojmania. Nie zwiększył jednak dystansu, nadal trzymając się blisko.
  – Nie wygląda strasznie, bardziej... tematycznie? Stawiam twoje dwie fajki na to, że w środku są same wampiry – powiedział z pewnym wahaniem, wpatrując się w otoczenie domu zza żeliwnego ogrodzenia.
  Jedynym, co naprawdę napawało go tu niepokojem, było oczko wodne. Nie lubił zbiorników wodnych, w których nie było widać dna. Zawsze miał wrażenie, że są głębsze niż wskazywałaby na to wszelka logika. Nawet nie krył się z tym, by specjalnie zmienić stronę tak, by to Raja szła bliżej bagienka, a nie on.
  Szybkie, kontrolne zerknięcie do wnętrza samochodu od razu zarejestrowało obecność kluczyków. Nic we wnętrzu nie podpowiedziało mu do kogo z ekipy może należeć auto.
  – Oto i on, samochodzik godny naszej dorosłej Rajki – rzucił, radośnie ignorując głos zdrowego rozsądku, który rozpaczliwie próbował go powstrzymać.
  Już od kilku sekund trzymał dłoń na klamce od strony pasażera, ale cichy dźwięk otwieranych drzwi rozległ się dopiero teraz, wraz z podjętą decyzją.

@Yōzei-Genji Madhuvathi  @Mistrz Gry




Hasegawa Jirō
Yōzei-Genji Madhuvathi

Sob 25 Mar - 23:38
  Objęcie jej stężało, jak imadło, gdy wolnym krokiem sunęła przez nieznane jej tereny. A trzymała go nie o tyle, że zależało jej na bliskości mężczyzny, bo i ten bywał w tej wąskiej przestrzeni zbyt często, a tylko i wyłącznie dlatego, że wolałaby na obcych ziemiach nie zostać sama. Cholera zresztą wie po co ją tu zaciągnął; i choć szczerze chciała wierzyć w to, że miało to ją jedynie odciągnąć od pracy, Jiro na tyle często mówił jedno, a robił drugie, że przychodziło jej to ze szczerym trudem.
  Nachyliła się nieznacznie, garbiąc plecy tak, by tuż nad uchem zawisły słowa:
  - Jak chcesz smycz, to wystarczy poprosić.
  Po tym nie kontynuowała już kwestii, bardziej zajęta tym, co rosło tuż przed nimi. Starą atrakcją, w ciemnościach trudno stwierdzić, czy faktycznie nadgryzioną zębem czasu, czy zaledwie stylizowaną. Głowa jej wystawała akurat nad ogrodzeniem tak, by widzieć więcej; fakt tylko niedziałającego w pełni oka ukrócał jej tę możliwość. Zmrużyła na moment oczy, bezskutecznie.
  Nie zauważyła nawet, gdy Jiro wyślizgnął się spod ramienia, zainteresowany czymś innym. Przez kilka chwil wolała wypatrywać w oknach postaci, których ewentualnie mogliby spodziewać się w środku. Żadna jednak nie przystawiła swojej demonicznej mordy do szyby, przynajmniej dopóki głos w ciemnościach nie przedarł się ku niej, na tyle głośny, by zwróciła w jego stronę głowę. Westchnęła ciężko.
  - Serio? - odpowiedziała, podchodząc do auta. Zajrzała do środka, też w końcu dostrzegając kluczyki. Krótkie, wyraźnie zmęczone życiem spojrzenie rzuciła towarzyszowi. Mimo to, mimo tego, jak coraz to bezkrytycznie głupie robiło się to wszystko, po sekundzie siedziała na miejscu kierowcy. Tylko co dalej?
Sprzęgło, kluczyki. Znowu, sprzęgło wciśnięte w podłogę, kluczyk do końca. I nic. Odetchnęła powoli, kątem oka spoglądając na Jiro.
  - Jaśniepan mógłby mi chociaż pokazać jak mam auto odpalić - fuknęła krótko, resztę dymu z dopalającego się papierosa wypuszczając przez otwarte drzwi.


rzut na prawo jazdy: 62 Yamazakura – park rozrywki 2563687605


@Hasegawa Jirō @Mistrz Gry



The Mother Of Harlots And Abominations Of The Earth
Yōzei-Genji Madhuvathi

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Czw 30 Mar - 2:16
 Dom wyglądał na opuszczony – żadne straszydło nie rąbnęło z impetem w okno, próbując przestraszyć przechodniów, z cmentarza nie wypełzło ani zombie, ani śpiący w trumnie wampir wychodzący właśnie na żer. Brakło fali małych pajączków biegnących niczym rwący potok w swoją stronę, wspinając się po butach i uciekając w popłochu przed bliżej nieokreślonym zagrożeniem. Cokolwiek znajdowało się w środku, wymagało osobistego zweryfikowania. Fajeczki pokrytej tatuażami kobiety mogły być więc spokojne o swoją egzystencję. Póki co.
 Średnio wygodny fotel nie był dopasowany do takiego wzrostu kierowcy, jaki prezentowała Raja. Ktokolwiek jeździł pojazdem wcześniej, na pewno był niższy – dało się to wywnioskować także po ustawieniu lusterka wstecznego. Te, jak było wiadomo, zawsze musi być ustawione perfekcyjne i poprawione przy każdej zmianie osoby prowadzącej. Czy będzie walka o to, kto zarządza radyjkiem? Tego z pozostawionego samopas auta nikt na szczęście nie ukradł i była duża szansa, że nawet działa.
 Po przekręceniu kluczyka nic specjalnego się nie zadziało. Nie rozbrzmiał warkot silnika, obiecujący pomruk pozwalający na ruszenie do przodu albo chociaż stoczenie się powoli w tył. Wozidło stało uparcie, ale jeśli tylko Jirō rzucił okiem, mógł z łatwością stwierdzić, że to nie tylko wina braku doświadczenia Madhuvathi. Strzałka pokazująca poziom paliwa była w niskim położeniu – co więcej nagle drgnęła gwałtownie i znalazła się teraz na tak niskiej wartości, że pojazd nie odpaliłby zapewne nawet na rezerwie. Ze strony, po której znajdował się wlew do baku, znienacka wyskoczył całkiem spory, czarny kształt i pomknął w mrok, podczas swojego biegu wyraźnie kołysząc się na boki. Zgodnie z kierunkiem jego poruszania się oraz według planu parku znajdującego się w głowie yūrei, celem mógł być jeden z magazynów.

____________________
| Termin: 01.04, 22:00
| Prawo jazdy: 1/3
Siła: 0/9

Hayate


@Yōzei-Genji Madhuvathi @Hasegawa Jirō
Mistrz Gry
Hasegawa Jirō

Nie 2 Kwi - 15:22
  Plan był dobry. Gorzej z jego realizacją.
  Rozsiadł się wygodnie na miejscu pasażera, przekonany, że zaraz czeka ich darmowa przejażdżka, a znając Raję, będzie to doświadczenie porównywalne z kolejką górską. Już chciał nawet sięgnąć po pas, gdy jednak nie rozległ się upragniony dźwięk odpalania silnika.
  – Może cię nie zaakceptował jako swojego kierowcy, one wyczuwają strach.
  Przechylił się w stronę dziewczyny, chcąc samemu przekręcić kluczyk, jakby nie wierząc, że ta jest w stanie tak prostą czynność zrobić poprawnie. Sam nie przejmował się wydmuchaniem dymu za okno, więc widoczność w aucie malała w zastraszającym tempie. Nim jednak sięgnął do kluczyka, zauważył nagły ruch wskaźnika paliwa.
  Jakim cudem resztka benzyny wyparowała im dokładnie w tym momencie? Biednemu zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę.
  Tknięty nagłym przeczuciem, wychylił łeb przez otwarte okno, by namierzyć wzrokiem wlew paliwa. Oczywiście wybrał do tego okno Rajki, zupełnie niewzruszony faktem, że odbiera tym dziewczynie i tak ograniczoną przestrzeń. Jak kot, który musi się koniecznie gdzieś wcisnąć, bo fizyka zupełnie go nie interesuje.
  – Złodzieju zasrany zajebany! – wydarł się za uciekającym cieniem, z niezłą wprawą jak na kogoś z papierosem w ustach.
  Wysiadł z auta, tym razem już na szczęście od strony pasażera i obszedł pojazd dookoła. Spróbował go nawet pchnąć, wpadając na genialny pomysł, by zafundować dziewczynie naukę jazdy bez benzyny, ale złom nawet nie drgnął. Wolał nie pytać czy wrzuciła na luz, bo to najpewniej skończyłoby się kłótnią o czyjąś wagę.
  – Spierdolił do magazynów – powiedział w końcu, choć ton jego głosu nie wskazywał, by miało to być czysto informacyjne – Zaraz odda nam to paliwo w zębach, o ile jakieś mu zostaną.
  Ruszył za podejrzanym cieniem, dając towarzyszce wybór czy woli iść z nim czy poczekać w samochodzie i pooswajać się z nieruchomym autem. Nie wyrzucił dopalającego się filtra od papierosa, pozwalając by ten nadal się tlił, wydzielając dym. Cztery biegnące obok kocięta skwapliwie z tego korzystały, stając się coraz bardziej widoczne.

rzut na siłę: 26

@Yōzei-Genji Madhuvathi  @Mistrz Gry




Hasegawa Jirō
Yōzei-Genji Madhuvathi

Sob 8 Kwi - 1:48
  Oczywistym było, że auto nie ruszy. Czuła go w kościach zanim dotknęła jeszcze kluczyka, utwierdzając się tylko w swoim przekonaniu, gdy te zostały przekręcone. Nic. Raz, drugi, trzeci. Gdyby mogła, sprzęgło wcisnęłaby kompletnie w podłogę, chociaż niewiele by to zmieniło. Wetchnęła zrezygnowana, obracając głowę w stronę Jiro. Tyle i w tym dobrego, bo w stanie była odsunąć się na tyle szybko, by ten jej przypadkiem nie zgniótł. Wyjrzała i za nim, mrużąc oczy, bo choć spojrzenie przywykło do ciemności rozdzieranej tylko rudą poświatą miasta majaczącą na niebie, tak trudno byłoby dostrzec coś dokładniej. A jednak.
  – Co za... – nie dokończyła, Jiro ją po prostu wyręczył. Zepchnęła go z siebie, może z obawy, że fajką mieloną w ustach zaraz dostanie w twarz, może dlatego, że tak niezgrabnie oparł się na jej nogach, że odezwały się starcze bóle stawów; nie miało to znaczenia. Wygramoliła się z samochodu, bo wyjściem to nie było ze pewnością, zbyt blisko czubek jej głowy przemknął pod framugą drzwi, na której wsparła się, wypatrując stworzenia. To zniknęło gdzieś w magazynach, wraz z jej krótkim, niezadowolonym cmoknięciem. Zasadniczym plusem tego wszystkiego, tego, że w tak irracjonalnych sytuacjach często towarzyszył jej właśnie Jiro, było to, że nie musiała mu mówić, co ma robić. Tak jak i on nie musiał jej namawiać do podejmowania głupich decyzji, bo i te, niewykorzystywane miesiącami, zbierały się w mięśniach, byleby puścić ją biegiem jak psa myśliwskiego, ku ciemnicy nieznanego terenu. I to też się właśnie stało, gdy szybkim krokiem wyminęła niższą sylwetkę, samej zaraz znikając za drzwiami.
  Chciała się tylko przejechać. Czy to tak wiele? Zrobienie prawa jazdy faktycznie i tak było zbyt drogie.

@Hasegawa Jirō   @Mistrz Gry

sorcia, że tak późno ;;



The Mother Of Harlots And Abominations Of The Earth
Yōzei-Genji Madhuvathi
Mistrz Gry

Nie 7 Maj - 14:16
 Auto ani drgnęło, zarówno pod wpływem prób odpalenia go, jak i przepchnięcia. Pod względem tkwienia w miejscu było uparte jak połączenie osła z łosiem, który wyszedł na środek drogi przebiegającej przez las. Najwyraźniej nie szło go przebłagać, żeby się ruszyło – choć gdyby złożyć mu jakąś ofiarę i odprawić modlitewne obrzędy ku chwale mechanicznych bogów? Była to może jakaś opcja, ale chyba bardziej sensowne na tę chwilę stało się gonienie cienia, który to najwyraźniej się nie bał i zajumał znajdujące się w baku paliwo.
 Kształt był zaskakująco szybki, ale ścieżka jego poruszania się prowadziła wyraźnie w stronę magazynu. Złodziej pewnie chciał dorobić się szybko kosztem parku rozrywki, podprowadzając jeszcze coś z jego terenu i możliwe, że nie był świadom podążającej jego tropem bandy – groza w postaci Hasegawy, Yōzei-Genji i dymowych kociąt deptała mu po piętach, aż nie napotkała przeszkody. Zamknięte na cztery spusty wrota.
 Z wnętrza magazynu rozległ się dźwięk upadającego wiadra, puszki lub innego metalowego pojemnika. Zaraz po nim nastąpiło niewyraźne mamrotanie, tłumione przez ściany oraz drzwi. Sprawca musiał być w środku, choć jak się tam dostał? Któreś z małych, położonych wysoko okienek? A może wejście było otwarte i teraz zostało zabarykadowane od środka?

____________________
| Termin: 10.05, 19:00
| Prawo jazdy: 1/3
Siła: 1/9

Możecie spróbować we dwoje wyważyć drzwi – wtedy do wyniku osoby, która rzuci na siłę druga, dodajcie połowę rzutu pierwszej osoby.
Hayate


@Yōzei-Genji Madhuvathi @Hasegawa Jirō
Mistrz Gry
Hasegawa Jirō

Nie 7 Maj - 23:35
  Złodziej paliwa, kimkolwiek był, bardzo źle trafił. Nie dość, że przerwał podążającej za nim bandzie zabawę, co samo w sobie już było niewybaczalne, ale zrobił to dodatkowo w tym miejscu. Jiro nie czuł większego przywiązania do Yamazakury jako pracownik, ale jako duch, który tu umarł, nie potrafił myśleć o parku inaczej niż o swoim terenie. Podobnie zresztą jak kocie duszki, które za życia władały tymi magazynami i niezadowolenie z wykrycia intruza, zwłaszcza takiego, który zrobił im na złość, aż stroszyło ich dymne grzbieciki.
  W pierwszym odruchu Hasegawa po prostu szarpnął za drzwi żeby je otworzyć, tak jak robił to już niemal tysiące razy odkąd go tutaj zatrudniono. Nie spodziewał się oporu. Był niemal pewien, że to właśnie przez nie przeszedł intruz, nie biorąc pod uwagę innych dróg. Zupełnie jakby miał klapki na oczach, nakierowujące go na ten jeden jedyny cel, nie pozwalając się rozpraszać szczegółami. Zabarykadowane drzwi nie mogły ich przecież powstrzymać.
  Tylko jedno, porozumiewawcze spojrzenie posłał Rajce, nie musząc jednak nic wyjaśniać.
  Odsunął się tylko na krok, choć nie miało to nic wspólnego z zawahaniem się. W kopnięcie drzwi włożył już o wiele więcej siły, nie przejmując się ewentualnymi uszkodzeniami ani mienia ani siebie. Podobnie jak nie przejął się hukiem, który wywołało spotkanie podeszwy jego buta z przeszkodą, w ciszy zamkniętego parku brzmiącym o wiele głośniej.
  – Zobaczymy czy z połamanymi łapami dalej będzie tak chętnie kraść – warknął, gdy w końcu wnętrze magazynu stanęło przed nimi otworem.
  Słyszał upadający metalowy pojemnik, a później i mamrotanie. Przez ułamek sekundy przeszło mu przez myśl, że złodziej może nie być sam. Omiótł wnętrze magazynu szybkim spojrzeniem, próbując jednocześnie zlokalizować jak najbliżej siebie jakieś narzędzia bądź element konstrukcyjny, który będzie na tyle wygodny, by mógł stanowić broń.

@Yōzei-Genji Madhuvathi  @Mistrz Gry

siła: 91 + 10 = 101 (powodzenie)




Hasegawa Jirō
Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku