Nawiedzone onsen
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Pon 2 Sty - 18:13
Nawiedzone onsen


Nieopodal skraju lasu można się natknąć na drewnianą konstrukcję wybudowaną w tradycyjnym, japońskim stylu. Według legendy stoi na tych terenach od okresu Heian, a swój perfekcyjny stan zawdzięcza opiece wszelkich kami, yūrei i yokai, które postanowią wypocząć w naturalnych, gorących wodach, nawet jeśli tymczasowo będą zmuszone zakopać topór wojenny z nieprzyjaciółmi tak długo jak tu przebywają. Albowiem zniszczenie budynku, tak jak i większe zakłócanie spokoju, może ściągnąć gniew wszystkich obecnych tu chcących odpocząć duchowych istot. W środku poza samymi gorącymi źródłami znajduje się również sauna oraz pokój wypoczynkowy. Dzięki niektórym stałym, niematerialnym bywalcom, latarnie w tym miejscu zawsze płoną, pozwalając dostrzec onsen tym, którzy zagubią się w lesie, by mogli się schronić i wypocząć. W końcu wbrew pozorom ludzie również są tu mile widziani - jednak stale mają przeczucie, że każdy ich ruch jest bacznie obserwowany. Prawdziwy koszmar dla żywych zaczyna się dopiero w godzinę duchów, gdy w odbiciach wody i okien mogą dostrzec ledwo widoczne postaci dusz, demonów i bożków, a za parą wodną dostrzegać ich sylwetki. Wielu przez to uciekło z krzykiem stając się równocześnie pośmiewiskiem.

Haraedo
Shiba Ookami

Wto 3 Sty - 20:12
2.12.2036

Przyłaził tu za życia od dziecka regularnie, a po śmierci również się to nie zmieniło. Można było więc nazwać go starym bywalcem, który miał już u odwiedzających to miejsce duszków i Kamich wyrobioną renomę. O dziwo po tym jak już kopnął w kalendarz, kąpiele w tutejszych wodach przynosiły mu o wiele więcej satysfakcji. Może przez to że Onsen stało w tym miejscu już przez parę wieków i było niemalże codziennie odwiedzane przez zgraję niematerialnych istot? Jednakże kiedy wszedł do środka, natrafił na zdecydowanie mniejszą ilość duszków niż się spodziewał. Może to dlatego że dopiero co słońce zaszło? Tak czy inaczej wszedł do gorącej wody, usiadł sobie i oparł się o brzeg rozpościerając ramiona na boki, a jako że łapy miał wielkie, to zajęły one nie małą powierzchnię. Tak, to zdecydowanie był ten odpoczynek po śmierci o którym wszyscy za życia gadają. Leżąc sobie w wodzie w końcu ziewnął potężnie rozglądając się po pomieszczeniu. Mimo wszystko samemu było troszkę nudno, a dobra pogadanka mogła sprawić że czas naprawdę szybko zapieprzał.

@Yuri Chie  @Hasegawa Jirō  @Miyazaki Żałość Tsukiko  @Warui Shin'ya


#a2006d
Shiba Ookami
Hasegawa Jirō

Wto 3 Sty - 21:57
  Smuga ciemnego dymu leniwie przeniknęła przez niewielką szczelinę znajdującą się w drewnianej ścianie i popłynęła w powietrzu prosto ku gorącej parze wydobywającej się z powierzchni źródeł. Im dłużej koci duch mieszał własny dym z parą, tym jaśniejszy się stawał. Od przybrania niemal przeźroczystej barwy zdawało się dzielić go zaledwie kilka chwil, gdy dłoń yurei złapała kota za ogon i gwałtownym szarpnięciem wyciągnęła poza największy zasięg pary wodnej.
  Duch w wilczej masce pojawił zaledwie chwilę po dymnym duszku, przechodząc przez ścianę w tym samym miejscu, co jego podopieczny, nie siląc się jednak na zachowanie żadnych pozorów bycia materialnym.
  – Nawet mi się kurwa nie waż – wycedził przez zaciśnięte zęby do kota, który oplótł się dookoła jego ręki niczym nieposiadający żadnego kręgosłupa wąż i zasyczał, obnażając kły w odpowiedzi.
  Nie wiedział co strzeliło kotce do głowy, ale nie miał zamiaru tracić jednej z pięciu szans za zaatakowanie kogoś tylko dlatego, że zwierzątko miało taki kaprys. Drugie z kociąt, prawie czarne od dymu, spało grzecznie w kapturze jego bluzy. Dało się bez marudzenia? Dało.
  Obraz za kotem poruszył się i Razaro dopiero teraz zauważył, że w źródłach jednak ktoś był. W swoim obecnym stanie nie przejmowałby się innym człowiekiem, ale to bydle, na które patrzył przywodziło mu na myśl raczej oni. Przynajmniej samą wielkością, bo rogów się nie dopatrzył.
  Twarz ukryta za maską wydawała się być niewzruszona, a czarne wilcze oczodoły skutecznie ukrywały nawet ruch gałek ocznych, ale nie ulegało wątpliwościom, że yurei szybko otaksował spojrzeniem sylwetkę drugiego demona. Nie wydałby się, gdyby chwilę po tym nie spojrzał na własną klatkę piersiową z wyraźnym rozczarowaniem, przejeżdżając po niej wolną dłonią, by utwierdzić się w przekonaniu, że w tym porównaniu wypadł zdecydowanie gorzej.
  Koci duch zamiast jakkolwiek pocieszyć właściciela, przyjął na mordkę nienaturalnie uprzejmy wyraz pyszczka, przypominający teraz wąską kreskę. Razaro mało nie zagotował się w środku do temperatury źródeł widząc kocią reakcję i bezceremonialnie cisnął duchem w sam środek wody. Otrzepał ręce i dodatkowo wytarł je w spodnie na udach. Nie żeby duchowi robiło to jakąkolwiek różnice, ale przyzwyczajenia za życia brały górę.
  – Co to za oni bez rogów i kłów – rzucił tylko, zachrypniętym głosem, już nie mając się do czego przyczepić, byle tylko jakkolwiek umniejszyć drugiemu i zmyć z siebie wcześniejszą hańbę przegranej; mimo że Shiba pewnie nawet nie wiedział, że przed chwilą wziął udział w jakiejkolwiek rywalizacji.
  Może wiedząc, że sprowokuje yokai, a może chcąc wyłowić wdrapującego się na brzeg kota, ewakuował się na bezpieczną odległość, przechodząc powoli na dalszą krawędź źródła.




Hasegawa Jirō
Shiba Ookami

Sob 7 Sty - 12:59
Odgłosy nadchodzące do jego uszu jasno wskazywały na to że w źródłach powoli zbierają się duszki chcące odpocząć. Wejście Jiro i jego kotów mógłby przegapić chyba tylko ktoś pozbawiony wzroku i słuchu. Zwłaszcza kiedy ten cisnął jednym z widmowych kotków prosto w źródła. Brutalne, ale te na szczęście nie wydawały się być żywymi istotkami. Bardziej przypominały jakiś rodzaj demona albo bożka. To że były one umiejętnością Hasegawy nawet nie podejrzewał. Nie ingerował jednak bardziej i cieszył się gorącą wodą, którą miał przyjemność czuć na swojej widmowej skórze. Błogo odpływał myślami odcinając się od bożego świata. No przynajmniej do momentu w którym Jiro się odezwał. To jakby go troszeczkę otrzeźwiało i sprawiło że zerknął na przybysza troszkę dłużej. Ba, nawet mu się przyjrzał. Maska go troszkę zdziwiła. W końcu mało kto umiera w czymś takim. Z drugiej strony on umarł z gołą klatą, więc nie powinien się za bardzo w kwestii ubioru do umierania wypowiadać. Ostatecznie na komentarz Jiro parsknął śmiechem. Głośnym i gromkim, co w połączeniu z jego niskim tonem przypominało nieco bardziej wystrzał z broni palnej. No, prawie. - No żaden, żaden. Tylko z tego co wiem jestem tylko Yurei. - Na jego korzyść przemawiał fakt że Shiba siedział, a Jiro wziął go za byczego bydlaka po samym spojrzeniu na jego budowę. Nie za bardzo chciał straszyć potencjalnego rozmówcę i wyjmować tyłka z gorącej wody, więc pozostał na swoim miejscu. - Te maluchy są twoje? - Spytał się patrząc na psotne kociaki.

@Hasegawa Jirō


#a2006d
Shiba Ookami
Hecate Shirshu Black

Pon 16 Sty - 18:07
 Tego poranka uznała, że to dobry dzień na relaks. Coś jednak sprawiło, że postanowiła go zaczerpnąć poza terenami domu w samym środku Kinigami. Nie opuściła jednak terenów samego lasu, toteż poczucie wielkiego spokoju zaległo na dnie żołądka. Nic nie miało prawa zepsuć dobrego nastroju Black.
Tuż po przekroczeniu progu Onsenu wyczuła znajomą aurę. Rozejrzała się dookoła, jeszcze nie do końca pewna do kogo należała; wzrok wiedźmy przemknął po ciemnościach opustoszałych korytarzy, uważnie obserwując nawet najmniejsze poruszenie każdego z cieni. Jeden z nich wydawał jej się zresztą aż nazbyt rozpoznawalny. Mogłaby przysiąc, że słyszała w tej czerni rumor i dostrzegała kształty, której kojarzyła tylko z...
 – Kokos! – klasnęła w dłonie, rozpoznając w końcu mknące ku jej sylwetce kocię. Skaczący w powietrze kształt wylądował w ramionach wiedźmy – ta od razu przysunęła go do twarzy, pozwalając mu otrzeć się mordką o jej policzek. – Co ty tu robisz, mały łobuzie? – zapytała, drapiąc kociątko za cienistym uszkiem. Wiedziała, że nie mógł być tutaj sam. Gdzieś w pobliżu musiała znajdować się nie tylko reszta gromady, ale i ich właściciel.
 Ruszyła więc naprzód, prowadzona przez wyciągany w odpowiednim kierunku czarny nosek, który stał się jej przewodnikiem. Nie minęła dłuższa chwila, aż dwubarwnym tęczówkom ukazała się postać nie tylko znajomego ducha, ale i siedzącego w ciepłej wodzie yurei.
 – Jiro. Dobrze cię znów widzieć – posłała mu uprzejmy uśmiech, od razu podchodząc bliżej. Sięgnęła do kaptura mężczyzny, coby przywitać również tamto kocię; nie omieszkała również przyklęknąć na ziemi i pogłaskać całą resztę stadka, choć to Kokosa nie wypuszczała z ramion, a i on wyglądał na niechętnego do zmiany miejsca.
 Spojrzała zaraz ku nieznajomemu, powoli wyginając usta w delikatnym uśmiechu. Nigdy nie miała nic przeciwko duchom.




Nawiedzone onsen Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Shiba Ookami ubóstwia ten post.

Hasegawa Jirō

Pon 16 Sty - 23:01
  Był nieufny. Czy tego chciał czy nie, przejawiało się to we wszystkim, co robił. Ostrożnie stawiane kroki i ciągle utrzymywane spojrzenie na drugim yurei, którego tym razem nie ukryła nawet maska, ograniczająca mu przecież pełne pole widzenia i zmuszająca go do ostentacyjnego przechylenia głowy w bok, gdy szedł wzdłuż krawędzi wody.
  Litościwie pomógł wrzuconemu kotu wydostać się ze wrzątku, gdy ten już podpłynął do brzegu, wyławiając go za skórę na karku. Nie odwrócił wzroku od Shiby ani na moment. Przez dłuższą chwilę nawet nie mrugał. Trudno było powiedzieć, że przygotowywał się na ewentualny atak, bo nawet nie wiedział, czego mógłby się spodziewać. Z drugiej strony duch wcale nie wyglądał na kogoś, kto znalazł się tu by zabijać mniejsze (czyli w sumie wszystkie inne) yurei.
  Razaro drgnął gwałtownie, odsuwając się krok w tył, gdy pomieszczenie wypełnił śmiech drugiego ducha. Zajęło mu dłuższą chwilę, by zorientować się, że to nie zapowiedź ataku.
  – Tylko yurei? – powtórzył z wyraźnym powątpiewaniem w głosie.
  Wszystko podpowiadało mu żeby czym prędzej się stąd zabierał, każda myśl skupiona była wyłącznie na tym. Poza jedną, irytującą, w kółko powtarzającą tylko jedno słowo.
  – Szkoda – powiedział, w końcu ulegając natrętowi – Całkiem dobrze byś się prezentował jako shikigami.
  Jeżeli choć połowa spotkanych osób reagowała by na niego tak jak zareagował sam Jiro, to zdecydowanie byłby dobrą inwestycją i straszakiem na potencjalnym wrogów.
  Nagłe zamieszanie wśród kocich duszków sprawiło, że yurei szybko zerknął w stronę ich nagłego zainteresowania i już nie wrócił wzrokiem do Shiby, wbijając spojrzenie w Shirshu, którą koty próbowały właśnie obleźć jak karaluchy na przywitanie.
  Powinien zapytać skąd się tu wzięła, jak znalazła to miejsce, może się przyczepić, że go śledzi - w końcu aktualny dym, z którego zbudowane były duszki pochodził ze spalonego testowo fikusa na jej podwórku - albo chociaż odpowiedzieć na jej przywitanie. Niestety, mózg wyrzucił jedynie komunikat o krytycznym błędzie i to nie ze względu na jej tatuaż.
  – Ciebie też. Zwłaszcza widzieć – odpowiedział w końcu, zastanawiając się ile tak wytrzyma zanim to zezowanie na Shirshu zostanie mu na stałe.

@Shiba Ookami @Hecate Shirshu Black




Hasegawa Jirō

Warui Shin'ya and Shiba Ookami szaleją za tym postem.

Shiba Ookami

Wto 21 Mar - 13:17
No dobra, było jakieś 90% pewności co do tego że biologicznym starym Shiby mógł być jakiś oni, co również by tłumaczyło jego dosyć niestandardowy jak na japończyka wygląd. Jednak były to tylko domysły bez pokrycia. No chyba że kiedyś uda mu się dowiedzieć za pomocą jakiejś duchowej wyroczni czy tam bogi wiedzą czego.
Siędział więc w wodzie błogo się mocząc i relaksując. No i kotki Jiro również ściągały jego uwagę. Widać że nie były normalne więc miał tylko dwa obstawienia. Albo to jakieś nieznane mu duszki, albo umiejętność nieznajomego Yurei.
Dzień dobry! - Rzucił podnosząc rękę na przywitanie do Shi, kiedy ta weszła do środka. Przy okazji podniósł się trochę by móc oprzeć się cielskiem i ramionami o brzeg źródeł i nieco odpłynąć relaksując się.
Szczerze, to liczył żę obydwoje wskoczą do wody i uda mu się zawrzeć nowe znajomości. Chociaż jeszcze się nie narzucał i nie wtrącał w rozmowę pomiędzy tą dwójką.

@Hasegawa Jirō @Hecate Shirshu Black


#a2006d
Shiba Ookami

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Haraedo

Czw 1 Cze - 22:10
ZAKOŃCZENIE WĄTKU

W wyniku długiej stagnacji oraz zmiany kwartału wątek zostaje odgórnie zakończony, a lokacja zwolniona do użytku nowych fabuł. W razie chęci kontynuowania gry, zapraszamy do rozegrania dalszej akcji w retrospekcjach.
Haraedo
Hecate Shirshu Black

Sro 7 Cze - 11:45
7 czerwca 2037, około 16 godziny

 Nie przepadała za latem, sięgające zenitu temperatury sprawiały, że miała ochotę zakopać się w chłodnej piwnicy w domu i nie wychodzić aż do jesienie. Idąc przez las wspominała chwile, gdy spod śniegu nie wybijał się nawet centymetr roślinności, gdy liście już dawno opadły z nagich gałęzi, gdy mróz gryzł w kostki przy każdym stawianym kroku.
 Westchnęła cicho, przekraczając próg wejścia do celu swojej podróży – tutejszy Onsen był idealnym miejscem jeśli chodziło o odpoczynek od tłumów w mieście. Odwiedzany głównie przez Yurei nie cieszył się zbyt wielką popularnością wśród ludzi, nie wspominając już o lokacji jaką się chwalił.
 Nawet jeśli minęła kogokolwiek w korytarzu, to wydawała się tego w ogóle nie zarejestrować, zbyt pochłonięta własnymi myślami. Sięgające bioder kosmyki ciemnoczerwonych włosów najwyraźniej pochłaniały całą uwagę dziewczyny, gdy rozważała czy zapleść je w warkocz, upiąć w koka czy zostawić takie, jakie były. Odgarnęła więc tylko pasma grzywki z twarzy, nie zauważając, że para obcych oczu śledziła jej ruchy.
 Usiadła na skraju jednego z basenów, niespiesznie sprawdzając temperaturę wody. Usłyszała wówczas kroki zbliżającej się osoby, lecz postanowiła ten fakt całkowicie zignorować. Nawet jeśli mógł być to błąd.

| ubiór: strój kąpielowy

@Shogo Tomomi



Nawiedzone onsen Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Shogo Tomomi ubóstwia ten post.

Shogo Tomomi

Sob 10 Cze - 17:48
Nie zastanawiał się nad znaczeniem oplecionych niepokojem plotek i opowieści, które pokierowały go w stronę dość - na pierwszy rzut oka, opuszczonego onsenu. Zatrzymał auto zgodnie z dyspozycją zlecenia, pozwalając, by dwójka całkiem porządnie ubranych mężczyzn, wysiadła, zostawiając, nie tak wdzięcznie, kopertę z zapłatą, tym samym kończąc zlecenie. Nie obrócił się, sięgając po banknotowy zwitek, wciąż, czujnie obserwując oddalających się biznesmenów. Nie miał pojęcia, czy obaj mieli jakąkolwiek świadomość, kim był naprawdę i czym oprócz bycia kierowcą - się trudnił, ale pozostawił ich zachowanie pełne wyższości bez najmniejszego komentarza.
Zamiast jednak odjechać, pozostawiając za sobą zbędne wrażenia, zaparkował w ostatnim, możliwym cieniu auto i wysiadł, blokując drzwi. Oparł się biodrem o nagrzaną maskę i wyciągnął papierosa, którego chwilę potem wsunął między wargi i odpalił przyjemnym zgrzytnięciem zippo. Obserwował przez dłuższa chwilę otoczenie, powoli, rozumiejąc, że okolica nie bez przyczyny trzymała swoją renomę. Rozluźnił się nieco, oddając napięciu przestrzeń, by wraz z wydychanym dymem, opuściło ciało.  Im dłużej spojrzenie ślizgało się po otoczeniu, tym szybciej podjął decyzję, o skorzystaniu z okazji, jak w podobny gorąc - przytrafiała się. Nie sądził, że do wieczora, ktokolwiek zechce się z nim kontaktować, nie licząc być może Himury, które miewała czasem dość nagłe zachcianki wycieczkowe. Zgasił papierosa i ruszył w stronę wejścia, zbierając rozpuszczone do tej pory włosy i związując wyżej.
Nie przejmował się brakiem dodatkowej, służącej kąpieli w źródłach bielizny. Naznaczony bielą rącznik został mu udostępniony, a sam wyszedł w bokserkach, po drodze tylko rejestrując przelotnie, że jeden z młodszych pasażerów, którego wiózł, kręci się w korytarzu. Czekając na coś lub ...kogoś? Zmarszczył brwi, dopiero, gdy mignął mu w przejściu płomień - dość znajomych włosów - zrozumiał, przynajmniej ogólnie, na co mężczyzna tak czatował. W zasadzie nie powinno go to interesować. Być może się znali, nawet umówili. Miał swój własny cel - na odprężenie. Mimo to, ciało spięło się, w oczekiwaniu na dyspozycję woli, jakby już szykowało się do zwarcia.
Wyszedł przed jeden z basenów akurat, akurat by dostrzec, jak nieznajomy, jak cień kroczy za kobietą, by - gdy ta usiadła, nachylił się, sięgając jedną dłonią smukłej talii, drugą, układając przy szyi, zgarniając długie pasmo z ramienia, bardzo blisko obojczyka i piersi - Dziwka z Kinigami... - nawet z odległości, słyszał syczący głos, który miał w sobie tyle samo pożądliwości, co nienawiści. Mężczyzna, mógł być nawet uznany za przystojnego, ale napastliwość z jaką sięgnął dziewczyny, przypominała mu bardziej obleśną bestię - A przepraszam... wiedźma... - i zapewne, zamiar była kontynuacja monologu, z coraz bardziej zachłannym zawłaszczeniem kobiecej przestrzeni ciała, ale Shogo nie zawahał się nawet w kilku krokach pokonując odległość, jaka ich dzieliła. Bez najmniejszego trudu założył mu na szyi dźwignię, zmuszając, by ten odchylił gwałtownie głowę - Puść panią, albo twoja głowa opuści resztę ciała - rzucił nisko, niemal spokojnie, chociaż wibrujący w krtani warkot brzmiał jak czyste ostrzeżenie. Zwiększył nacisk, i cofnął się o krok czując, jak obce ciało odrobinę wiotczeje, a ramiona rozluźniają uchwyt, w którym zatrzymał rudowłosą. Shogo cofnął się o kolejne dwa kroki, by impetem ruchu pozwolić mężczyźnie, by glebną na ziemię, samemu odsuwając się na bok.

@Hecate Shirshu Black


Ostatnio zmieniony przez Shogo Tomomi dnia Wto 13 Cze - 19:52, w całości zmieniany 1 raz


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi
Hecate Shirshu Black

Sob 10 Cze - 18:34
 Liczyła, że wybranie tak odsuniętego od cywilizacji miejsca zaowocuje w samotny pobyt bez przeszkód, w chwilę relaksu podczas której nikt z miastowych nie zmarszczy brwi na jej widok, żaden trup nie spadnie na ziemię z plaśnięciem, bo linę na której wisiał przeżarła wilgoć, a grupa zbłąkanych yurei nie poprosi akurat o pomoc w odnalezieniu sensu istnienia po śmierci. I jak zwykle nadzieja umarła jako ostatnia, bo czyjaś parszywa łapa spoczęła niemal na biodrze dziewczyny.
 Black rozchyliła niespiesznie powieki, konfrontując wzrok dwubarwnych oczu z rozgorączkowanymi tęczówkami w kolorze błota. Bogowie świadkiem, że gdyby zamordowała go tu i teraz, to duchy lasu przypadkiem odwróciłyby wzrok akurat w tamtym momencie.
 – Cóż za zbieg okoliczności – zaczęła niespodziewanie spokojnym tonem, pozwalając mięśniom na delikatne uniesienie kącików ust w subtelnym uśmiechu. – Tak się składa, że akurat jestem w potrzebie – krótki pomruk mógł brzmieć w głowie obcego mężczyzny niemal jak syrenia pieśń wabiąca marynarzu ku pewnej śmierci. Wiedźma uniosła jedną z dłoni, zaraz zaciskając palce na jasnych kosmykach chwilowego rozmówcy. – Nic nie sprawdza się w rytuałach tak dobrze jak świeże kości.
 Echo jej słów odbiło się od ścian pomieszczenia wraz z odgłosem powietrza wyciskanego z płuc siłą zaskoczenia; do rozmowy dołączył się trzeci, dość znajomy głos.
 – Albo kilka świeżo wybitych zębów – dodała po chwili, patrząc jak mężczyzna ląduje na ziemi. Rozpłaszczony na betonie nie wydawał się już taki skory do zaczepek. – Ale to też się nada – Cwany uśmiech ani na moment nie znikał z oblicza Black, gdy ta podnosiła kilka jasnych kosmyków do poziomu oczu; blond pasmo zostało jej między palcami w momencie, w którym spotkany niegdyś czarujący yurei przedstawił nachalnemu panu podłogę. Cóż, nie mogła być bardziej zadowolona, wszak od dziecka lubiła robić przeklęte woreczki. Odkładając zdobycz gdzieś przy ciemnym ręczniku podniosła się z gracją w górę, zaplatając dłonie za plecami, gdy podchodziła do Shogo.
 – Jakże się odwiedzę swojemu wybawcy?
 Wspomnienie ręki jeszcze przed momentem trzymającej talię swędziało w ten najbardziej irytujący sposób, więc chciała czym prędzej wrócić do wody i pozbyć się niewidocznych śladów po tym insekcie, który akurat zbierał się z podłogi.

@Shogo Tomomi



Nawiedzone onsen Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black
Shogo Tomomi

Wto 13 Cze - 20:27
Nie liczył na cokolwiek. Podążył za impulsem, kalkulując tylko po drodze, że potrzebował odprężenia, nie tylko wynikającego z napięcia ściganego przez ciągłą pracę. Ostatnie miesiące wciąż nosiły piętno wydarzeń z marca, które mimo niemal sennej, właściwie koszmarowej projekcji, były tak samo żywe, jak... obleczona w kontraktowe ciało - jego dusza. Wiedział, że tymczasowo, chociaż człowieczeństwo, wciąż kusiło. Cel, który przygniótł ducha do ziemi, wiercił się niespokojnie, przypominając bez końca, gdzie było jego miejsce. A mimo to, przeciągał moment spłaty. Zapomnieć na chwilę. Być tym, kim był, nim kula przebiła mu serce. Dwa razy. I nawet teraz, w onsenie, zdawało mu się, że gdy adrenalina wzmożyła swój bieg w żyłach, serce uderzało dwa razy więcej razy, nawet przestrzeń pozwalała na raz. Jedno gubiło się zawsze w niewidzialnej wyrwie, wciąż - dymiącej prochem. Być może, to rozpalony wspomnieniem gniew, przenikał ciało, by ruszył w stronę kształtowanego w ludzką sylwetkę brudu, który, niby wokół śmiecia, unosił się za postacią jasnowłosego. Wróg. A z nimi nie było negocjacji.
Trzymał na uwięzi szarpniecie w trzewiach, kuszące, by użył więcej siły, by skręcić kark, przebić się przez powieki palcami, wbić je głębiej. Amok walki zgasił jednak, tracąc zainteresowanie, gdy poczuł na wilgotniejącej skórze nieznajomego - strach. Nawet jeśli wściekłość rozlała się pierwsza, zapewne, oburzony słowami wiedźmy, Shogo nie widział w nim przeciwnika, z którym chciałby się mierzyć - Pożałujesz... - wysyczał, w ich stronę, nie wskazując jednak, kogo dokładnie miał na myśli. Zakaszlał odsuwając się w stronę wyjścia, zrywając się w końcu z miejsca, i chwytając dłonią miejsce przy skroni, gdzie jasność pasm znaczyła się kilkoma kroplami czerwieni, ale yurei nie patrzył na znikającą postać, mając do dyspozycji zdecydowanie przyjemniejszy widok do śledzenia.
- Cóż to za potrzeba? Robisz biżuterię z kości...albo zębów? - zapytał, jeszcze zanim rudowłosą zbliżyła się do niego, lokując jednak czujne spojrzenie na tych dwubarwnych, - Nie wyrywaj mi włosów - przelotnie uchwycił kosmyk leżący obok ręcznika i chociaż brakło uśmiechu na wargach, rozbawienie przemknęło iskrą przez ciemność zieleni tęczówek - i zamierzam skorzystać z tego basenu - dodał, wskazując uprzejmie, żeby poszła pierwsza. Wcale nie przez moment i wcale nie ukradkiem, pozwalając sobie na uwieszenie wzroku przez kształtność kobiecej sylwetki. Dopiero wtedy, bez skrępowania zsunął ręcznik z bioder, by przechodząc obok wiedźmy, usadowić się przy jednej z wibrujących ciepłem, granic źródła. Dokładnie tak, by mieć najlepszy widok na towarzyszkę.

@Hecate Shirshu Black


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi
Hecate Shirshu Black

Wto 13 Cze - 21:29
 Zaśmiała się dźwięcznie, będąc pewną, że gdzieś w rodzinie z pewnością znalazłaby się wiedźma robiąca biżuterię z ludzkich szczątków. Nie odczuła jednak potrzeby dzielenia się tym faktem na głos, więc tylko pokręciła głową, machając przy tym ręką, jakby tym prostym ruchem chciała uciąć temat całkowicie.
 – To tylko takie drobne hobby – przekrzywiła odrobinę głowę, przyglądając mu się z figlarnym błyskiem w oku. – Tam skąd pochodzę takie rzeczy mają znacznie więcej zastosowań niż myślisz – Niespiesznie zgarnęła wszystkie zbłąkane kosmyki czerwonych włosów, by zaraz rozczesać je palcami, tym samym doprowadzając do porządku; zebrane pasma przełożyła przez prawe ramię, pozwalając im tam luźno leżeć.
 – Dopóki nie zajdziesz mi za skórę, to niczego ci nie wyrwę – Uśmiechnęła się szeroko, idąc naprzód, gdy ją przepuścił. Niby to przypadkiem wsunęła palec pod jeden z pasków stroju kąpielowego, poprawiając jego ułożenie na biodrze.
 Bez większego pośpiechu weszła do ciepłej wody, póki ta nie sięgnęła wąskiej talii. Wówczas zatrzymała się niedaleko krawędzi, obserwując jak niespodziewany wybawca znajduje dla siebie miejsce. Odczekała aż usiądzie, by podejść bliżej i wesprzeć przedramiona na rozgrzanych kamieniach tuż obok niego.
 – Co więc taki duch jak ty robi w takim opuszczonym miejscu jak to? – zagaiła po chwili, wspierając policzek na jednej z dłoni. Obróciwszy się delikatnie ku niemu spoglądała w blade lico z delikatnym zaciekawieniem. Woda już częściowo zmoczyła ciemnoczerwone włosy, coraz bardziej wsiąkając również w materiał stroju kąpielowego. – Oprócz ratowania dam w potrzebie, rzecz jasna.

@Shogo Tomomi



Nawiedzone onsen Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Ejiri Carei ubóstwia ten post.

Shogo Tomomi

Nie 18 Cze - 15:00
Podobała mu się dźwięczność jej śmiechu. Niosła w sobie czystość, której fałszom brakowało. I zdawała się absolutnie nieprzejęta sytuacją, która jeszcze przed momentem miała miejsce. Być może nawet, nie potrzebowała jego pomocy. Mimo to, nawet nieproszony, nie umiał zrezygnować z dawnych nawyków, lubił deptać brud, który wił się pod butem, jak oślizgły wąż. Bywał wybiórczy w swojej hierarchii wartości, ale kobieca natura, i jej ważność w pewien staroświecki sposób - uczył się od żony i zawsze miała prowadzić go w spotkanych relacjach. Nawet, gdy jej już nie było. Jego nie powinno być też
- Skąd wiesz, o jakich zastosowaniach myślę? - mówiąc to, niemal jak łowczy, rejestrował ruch dłoni i gest, który przesunął się przez pasmo płomieni, finalnie opartych luźno na ramieniu. Być może mógłby zignorować jego znaczenie, ale jeśli przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie, powinien być gotowy, na równie ujmującą sugestywność. Jeśli chciała go sprowokować, robiło to zmyślnie, ale naturalnie, jakby kusicielstwo płynęło ogniem równie intensywnym, co płomień opadających grubymi splotami włosów. Znał tę grę. Lubił ją. I zdecydowanie, próbowała go wciągnąć w swoją. Niekoniecznie bez jego woli.
- No ładnie, podziękowanie oparta na warunkach? - pokręcił głową z cichym cmoknięciem teatralnej dezaprobaty, chociaż przekora bardziej go bawiła - To może być jednak kłopot - ruszył za kobietą, łapiąc i smukłość palców, na moment opartą przy biodrze. Przechodząc obok przechylił głowę, nachylając się odrobinę tylko po to by niemal konspiracyjnie dokończyć wypowiedziane zdanie - mam do tego tendencję - wyminął wiedźmę, w końcu pozwalając sobie na minimalne opuszczenie gardy. Gorąc wody rozlał się narastającym dreszczem, gdy zanurzał się głębiej. Usiadł finalnie na wolnym miejscu, pozostając w wodzie aż za pas. Rozłożył ręce na boki, dając mięśniom rozprostować się i ulżyć spięciu, które zapiekło nieznośnie, zbudzone drganiem wodnego ciepła.
Nie poruszył się, gdy rudowłosa znalazła się w pobliżu, nie odsunął nawet ramienia, gdy wsparła się na nagrzanym kamieniu obok. I gdyby poruszył ciałem, byłby w odległości, by przygarnąć ją bliżej. Nie zrobił tego, ale oblicze skierował wprost ku kobiecej twarzy - Duch? - uniósł brew - śmiałe przypuszczenie - kącik ust zakołysał się - na czym oparte? - odetchnął, ze śmiałym zainteresowaniem, krzyżując spojrzeniem z tym dwubarwnym. Bezczelnie czy nie, nie odwracał wzroku, bawiąc się niemal świadomością, że dla wielu było to zachowanie peszące. jego towarzyszka, zdawała się być równie uparta w podobnej tendencji.
- Być może opuszczone miejsca przyciągają damy w potrzebie i kłopoty. Z jednym i drugim lubię się mierzyć - dopiero wtedy urwał kontakt, by mimowolnie przetoczyć uwagą przez okolicę. Nie był u siebie. Miejsce było obce, chociaż pełne duchów i istot, które nie należały do świata ludzi. Wojskowa maniera, kazała mi mimo wszystko pozostawać czujnym. Człowiek w końcu, najbardziej był bezbronny, kiedy odpoczywał, jadł, lub spędzał czas z relacją.

@Hecate Shirshu Black


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi

Seiwa-Genji Enma and Hecate Shirshu Black szaleją za tym postem.

Hecate Shirshu Black

Pon 19 Cze - 12:58
 – Nie wiem, ale możesz mnie oświecić. Lubię słuchać dobrych opowieści – odparła z lekka zaintrygowana, jednocześnie nie oczekując zbyt wiele. Odkąd przeprowadziła się do Japonii nie spotkała jeszcze nikogo, kto wykazywałby się choć odrobiną wiedzy o czarnej magii, wiedźmach czy ich pochodzeniu, podobne zaczepki komentowała więc jedynie przekornym uśmiechem.
 Wsparta cały czas na rozgrzanym kamieniu nie ruszała się zbyt wiele, korzystając z ochłodzenia jakie oferowała woda w Onsenie oraz przyjemnie grzejącego skórę słońca. Nie było już tak niebotycznie duszno jak podczas drogi do źródeł, mogła się więc cieszyć nie tylko samym relaksem, ale i intrygującym towarzystwem.
 – Wyglądasz na takiego – Krótki pomruk wybrzmiał z ust wiedźmy. Gdyby była choć trochę bliżej, mężczyzna zapewne mógłby odczuć oddech towarzyszący słowom na własnej, teraz już nieco zwilgotniałej od ciężkiego powietrza skórze. – Co lubi wpadać w kłopoty, niezależnie od tego, jakiej formy by nie przybrały – Wypowiedzi towarzyszyło nieskrywane rozbawienie, którego nawet nie próbowała ukrywać. Nawet nie próbowała kryć się z tym, że yurei był interesujący. Swoją śmiałością sporo odbiegał od tych, w których towarzystwie zwykła się obracać.
Pokryta tatuażami ręka wiedźmy uniosła się niespodziewanie ponad taflę wody; sunęła niespiesznie naprzód, aż między opuszki palców nie trafił kosmyk ciemnych włosów ducha.
 – To nie przypuszczenie, mój drogi – Dopiero po dłuższej chwili uniosła wzrok, zaglądając wprost w lśniące kryształową zielenią tęczówki rozmówcy. – Gdy raz już przekroczysz granicę oddzielająca życie od śmierci zaczynasz dostrzegać znacznie więcej – Czarne pasmo wcale nie przypadkiem wyślizgnęło się z uchwytu; Black nie cofnęła ręki, zamiast tego bez cienia zawahania wplątując palce w zbłądzone pozostałości grzywki, by leniwym ruchem zaczesać je w tył. – Poza tym co byłaby ze mnie za wiedźma, gdybym nie wiedziała takich rzeczy? – Znów krótko się zaśmiała, najwyraźniej nie mając absolutnie nic przeciwko temu określeniu, którego brzmienie niezbyt szło w parze z pozytywną naturą.
 Zabierając dłoń z włosów yurei niby to przypadkiem tknęła policzka kilkoma opuszkami; niczego nie powiedziała, zamiast słów kierując ku niemu uniesione figlarnie kąciki ust. Zaraz w wyraz twarzy wkradła się nuta rozbawionego powątpiewania, gdy na nowo wspierała własny policzek na dłoni.
 – Opuszczone miejsca przyciągają szaleńców oraz ludzi rządnych adrenaliny, mam natomiast wątpliwości co do dam w potrzebie, ale jeśli jakąś znajdę, to z pewnością cię powiadomię – Oderwała się w końcu od swojego wygodnego miejsca, kierując ku głębszej części zbiornika. Podczas gwałtowniejszego ruchu woda wcale nie przypadkiem chlusnęła w pierś mężczyzny, zaś sama Black nie bez powodu obejrzała się wtedy przez ramię na czas krótszy niż ulotny moment.

@Shogo Tomomi



Nawiedzone onsen Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Seiwa-Genji Enma and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku