Wszędzie wokół są półki wyłożone starannie poukładanymi tomami. Księgarnia wypełniona jest zapachem starych stron, które wspaniale mieszają się z aromatem świeżo parzonej herbaty unoszącej się z małego zakątka, gdzie znajduje się zabytkowy samowar. Na wierzchu samowaru stoi malutka filiżanka z wyjątkowo finezyjnym wzorem, jakby stworzoną do delektowania się lekturami w jednym z miękkich foteli przy oknie.
Otoczony wiedzą starszy pan prowadzący tę księgarnię z niezwykłą pasją jest prawdziwym skarbem. Jego rysy twarzy, choć poszarpane czasem, emanują czułością i wnikliwością. Przez okulary z wypolerowanymi oprawkami spogląda z ciepłym uśmiechem, jakby czytał myśli i wiedział, czego kto potrzebuje. Jego długie, siwe włosy układają się w starannie utrzymaną brodę, która zdaje się być jednym z tajemniczych kluczy otwierających drzwi do niezwykłego świata literatury.
Tu i ówdzie można dostrzec kuferki pełne starych map, podróżnych opowieści i zapomnianych legend. Obok nich, na drewnianym stoliku, leży zdezelowany notes z zapiskami i wykrzyknikami na marginesach, pełen myśli, które na zawsze zostaną uchwycone na kartach tych przeklętych tomów. Przez te niedopowiedziane historie, które tylko on zna, stary pan staje się strażnikiem tajemnicy, pilnującym każdego ze znalezionych w tej przestrzeni skarbów słów.
Podczas gdy świat pędzi wokół, ta księgarnia stanowi oazę spokoju i refleksji pozbawionej technologicznej oprawy. Czas wydłuża się, a jego krople opadają powoli, tworząc malutkie, niewidzialne mosty pomiędzy przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. To tutaj można zapomnieć o troskach i poświęcić się magii papierowych stron, które układają się w historie, a te z kolei wypełniają wnętrze czytelnika na długie, ciche wieczory.
Jesień zawitała do Fukkatsu z impetem, a wieczory stawały się coraz bardziej chłodne i ciemne. Bynajmniej nie przeszkadzało to Yue, która wbrew pozorom, była zdecydowanie bardziej jesienno-zimową osobą, aniżeli wiosenno-letnią. Lubiła to uczucie, kiedy mogła owinąć się w koc i popijając gorącą herbatę bądź inny, rozgrzewający napój, zagłębić się w niesamowite opowieści i przygody, jakie niosły ze sobą książki. Długie, jesienne wieczory oznaczały również jedno: nowa kolekcja książek. Co prawda przyjazd tutaj, do księgarni, odkładała od dobrych dwóch tygodni, bo zawsze coś innego i ważniejszego jej wypadało, ale w końcu się udało. Dzisiejszego ranka powiedziała sobie, że dość wymówek i ostatecznie znalazła się u celu niecałą godzinę przed zamknięciem.
Yue nie była wybredna w przypadku lektury. Sięgała praktycznie po wszystko. Zaczynając od tandetnych romansów z przerysowanymi Mary Sue, poprzez fantastykę i horrory, a kończąc na literaturze pięknej i sci-fi. Nie wspominając rzecz jasna o wszelakich nowelkach, komiksach i mangach, pod którymi uginały się półki w jej domu. Ba! Yue uwielbiała również czytać wszystko to, co było oparte na faktach, zwłaszcza historie o morderstwach, intrygach i niewyjaśnionych zjawiskach.
Jechała wolno między labiryntami półek, szukając pozycji, które mogłyby przyciągnąć jej uwagę. Na dziewczęcych kolanach znajdowały się już cztery książki, jednakże znając jej podejście do wychodzenia na zewnątrz, wiedziała, że nie prędko ponownie tu zawita. Dlatego też chciała wycisnąć z tego wyjścia najwięcej, ile tylko mogła. Jeżeli będzie musiała to i wykupi połowę księgarni.
Opuszki palców leniwie muskały brzegi poszczególnych książek. Przy niektórych zatrzymywała się na dłużej, sięgała po nie i przeglądała, wczytując się w krótki opis z tyłu, który powinien zachęcić. Większość jednak odkładała, nie mogąc odnaleźć w sobie nawet krzty zainteresowania. A mimo to czuła się jak małe dziecko w sklepie ze słodyczami. Oczy rozbiegane, chcące wychwycić jak najwięcej szczegółów. Dotknąć jak najwięcej. Poczuć delikatne kartki papieru. I ten zapach. Bo książki zawsze pachniały inaczej.
W końcu zatrzymała się w dziale z kryminologią, a jej wzrok przykuła dość opasła książka w czerwonej okładce. Na jej brzegu, złotymi napisami, było wyryte "ABC morderców". Błękitne tęczówki Yue rozjaśniały, gdy machinalnie wyciągnęła dłoń w jej stronę. Jednakże źle oceniła odległość, jaka dzieliła ją od znaleziska i palce musnęły jedynie fragment półki. Na bladej twarzy dziewczyny pojawił się cień irytacji. Spojrzała w prawo, potem w lewo. Niestety, nie dostrzegła żadnego pracownika, który mógłby jej ewentualnie pomóc w zdobyciu książki. Ba, nie było w pobliżu nikogo. Dosłownie - nikogo. Ponownie lekko się skrzywiła i podjęła próbę, jakby jakimś dziwnym cudem jej dłoń w te parę sekund dostała kilka centymetrów więcej.
Niestety, nadal nic.
Nienawidziła tego uczucia bezradności i zdania na łaskę innych.
Nienawidziła prosić o pomoc.
Nienawidziła swojej niepełnosprawności.
@Shogo Tomomi
Dział, w którego cieniu zdecydował się zatrzymać dłużej, nie przekazywał mu wiele nadziei. Wiercił jadeitem źrenic kolejne grzbiety ułożonych na półkach tomów. I być może, to dziwnie znajoma woń książkowego wieku, dała mu chwilowe uspokojenie. Przesunął palcami przez nazwy kilku tytułów, by wysunąć z szeregu jedną, trzeszczącą - o dziwo - o kryminologii z perspektywy nadnaturalnej. Ironia losu, czy też nowa podpucha bóstwa, bawiącego się jego trupią egzystencją była przyczyną - nie miał pojęcia, ale mruknął warkliwe - Dzięki - by z książką między palcami, usiąść w cieniu okna, znajdującego się na końcu korytarza. Miejsce znalazł idealne, bo całą sylwetkę oparł o rzeźbione wgłębienie ściany, sugerujące, że kiedyś znajdowała się tam dość specyficzna forma szafki. Półmrok światła padającego przez szybę, trafiał na niewielki fragment strony, wystarczający, by mógł rozczytać treść. Okrągłe lenonki, które wcześniej nosił na nosie, powędrowały wyżej, wsuwając na głowę i spięte wyżej włosy. Skrzyżował nogi i zaparł się barkiem o chłód ściany, jednocześnie wspierając skroń o nierówność wystającej framugi.
Nie spieszył się z lekturą, zgarniając opisy i zastanawiając się, ile z przekazu miało jakikolwiek sens. Nie martwił się też o ewentualnych intruzów. O tej porze, i przy tej pogodzie, niewielu decydowało się na na bibliotekarskie zakupy. Ale charakterystyczny szum gdzieś przy innych alejkach, oderwał go od refleksji. Nie wychylał się z cienia, przyglądając, jak w korytarz wjeżdża wózek inwalidzki, a na nim jasnowłosa Panienka. I mimo ulotnej nieprzyjemności, którą zapamiętał z poprzedniego, bardzo nieoczekiwanego spotkania, usta rozciągnęły się w uśmiechu, rozbudzając w nim zawadiacką ciekawość. Niejednokrotnie wpychająca go w niekontrolowane konsekwencje czynów.
Kilka chwil czujnie,
- ABC morderców, czy Śledztwo okiem mordercy - zapytał naturalnie, tak jak pyta się znajomego, czy napije się kawy, by z namysłem spokoju wysunąć oba wymienione tytuły, przez moment koncentrując się znajdujących się obok pozycjach. Dopiero potem spojrzał w dół i odsunął się o krok, by z dwiema zdobyczami, oprzeć się o półkę, z której je ściągnął - Nie powiem, ciekawe ma Panienka zainteresowania - wysunął pod dziewczęcy nos oba tomiszcza, czekając, aż wybierze jedną. Drugą, wsunął na swoje miejsce - Planujesz morderstwo, czy jakiegoś szukasz? - mówił poważnie, ale w oczach, mogła rozpoznać te same płonące iskry rozbawienia, które mogła zapamiętać z ich pierwszego razu.
@Chishiya Yue
but you do decide who owns who.
Chishiya Yue ubóstwia ten post.
Jak miał na imię? Przedstawiał jej się w ogóle? Zapomniała.
Gdy błękitne spojrzenie oplotło zmierzającą sylwetkę w jej stronę, wyciągnięta do tej pory dłoń od razu opadła, układając się na twardej okładce jednej z książkę na dziewczęcych, nieruchomych udach. Była niezadowolona, że zakłócono jej spokój. Ale jeszcze bardziej czuła oburzenie faktem, że sprawcą zmącenia ciszy był właśnie on. Nie miała dobrych wspomnień związanych z ciemnowłosym
A ona raczej tego nie chciała.
- Kto wie. Może planuję morderstwo idealne? Nikt nie mógłby podejrzewać sparaliżowanej dziewczyny o tak makabryczną rzecz. Wiesz, jakie jest idealne narzędzie zbrodni? Sopel lodu. Wystarczy, że wbijesz wystarczająco mocno w oczodół. Sopel stopnieje i poof. Nie ma narzędzia. A zima już tuż, tuż... - przechyliła głowę nieznacznie w bok, pozwalając sobie na cień lekkiego uśmiechu. Sięgnęła po obie książki, bez większego zastanowienia, bo oba tytuły brzmiały wyjątkowo interesująco. Ułożyła je sobie na i tak sporej wielkości kupce z uwagą, by żadna przypadkiem nie zsunęła się i nie spadła na ziemię. Właściwie mogła zakończyć temat oraz rozmowę. Wystarczyło uprzejmie podziękować, pożegnać się i odjechać w swoją stronę, najpewniej do kas. Ale coś trzymało ją w miejscu, chociaż sama do końca nie potrafiła określić co takiego.
Ponownie spojrzała na ciemnowłosego, i choć kąśliwe uwagi boleśnie przeciskały się przez jej gardło, wiedziała, że musi się powstrzymać. W końcu miała klasę. A przynajmniej na taką próbowała wyglądać, gdy każdego ranka zakładała odpowiednią, powściągliwą maskę na twarz.
- Jestem zaskoczona pana obecnością w tym miejscu. Nie chcę brzmieć na nieuprzejmą, ale... - ale zawsze brzmiało nieuprzejmie, gdy dodawało się je jako kontynuacje pozornie uprzejmiej wypowiedzi -... nie wygląda pan na kogoś, kto jest jakoś szczególnie zainteresowany literaturą. - ależ oczywiście pozory bywały mylące i równie dobrze mogła się mylić w stosunku do nieznajomego. Jednakże wizja jego osoby wraz z książką wydawała się tak odległa, że aż absurdalna.
- W każdym razie dziękuję za książki. I jeżeli byłby pan tak uprzejmy... to mógłby pomóc mi podać jeszcze jedną? Chodzi mi o tę czerwoną z napisem Zagłada domu Usherów autorstwa Edgara Allana Poe. Będę wdzięczna. - poprosiła go z wręcz wyuczoną uprzejmością, ale również i sztywnością. Zaprawdę, istna Królowa Lodu, na jakie miano zasłużyła.
@Shogo Tomomi
Ejiri Carei ubóstwia ten post.
W wyniku długiej stagnacji jednego z graczy wątek zostaje odgórnie zakończony, a lokacja zwolniona do użytku nowych fabuł. W razie chęci kontynuowania gry, zapraszamy do rozegrania dalszej akcji w retrospekcjach.