4 - Aokigahara - Yue i Sato
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sato Ji-hoon

Pon 6 Lis - 22:57
Podszedł do dziewczyny czekającej w holu trzymając w jednej dłoni, lewej, czarne pudełko przyozdobione w ornament z pajęczyny, a w drugiej puszkę z napojem, a na nim Halloweenowe Frappe - co najmniej tak było opisane w menu. Wewnątrz pudełka były dwie babeczki z pomarańczowym kremem i kapeluszem wiedźmy jako ozdobą. Przekazał dziewczynie pudełko i kawę, a sam przykucnął obok otwierając swój napój.
Biorąc pierwszy łyk, spojrzał ukradkiem na dziewczynę czy aby na pewno nie spieprzył zamówienia jakie dostał...
- Całkiem fajny ten Dom Strachów...- rzucił jakby chciał przerwać niezręczną ciszę. - chociaż nigdy w żadnym innym nie byłem...
Westchnął i wolną dłonią oparł się, o własne kolano i uniósł do pionu.
-Chociaż krew mogliby poprawić... - wyciągnął telefon, stuknął w ekran parę razy, a komórka Yue zawibrowała - Puściłem "strzałkę" na numer, który mi podał twój niedoszły ochroniarz. Jakby ktoś Ci się naprzykrzał zadzwoń, ja skoczę zapalić, zaraz wrócę.
Przejechał kciukiem po szyi gdy mówił o naprzykrzaniu jednocześnie się uśmiechając.

Stanęli przed zielonymi drzwiami obsmarowanymi krwawymi odciskami dłoni, no w sumie to tylko on stał. Mężczyzna uchylił drzwi, a przez powstała szczelinę wylał się gęsty dym, który zawijał się wokół i stóp.
Gdy przeszli przez próg, tak jak w poprzednich pokojach, wrota zamknęły się za nim jakby same z siebie, a przednimi ujawnił się zupełnie odmienna aranżacja od poprzednich pomieszczeń. Wystające gałęzie, ponure drzewa i chaszcze oraz rozbrzmiewający dookoła ich głów pogłos nocnych leśnych zwierząt.
Nie wiedząc dlaczego ten krajobraz przypomniał ścieżkę prowadzącą na cmentarz w wiosce jego dziadków z Korei. Odczuł pewnego rodzaju nostalgię wymieszaną z niepokojem i zastanawiał się czy to nie umysł płata mu figle, próbując porównać otoczenie do czegoś co już znał.
 Trudno było określić czy była to otwarta przestrzeń czy zamknięty pokój, gdy Sato spojrzał w górę jedyne co mógł ujrzeć to jak wierzchołki drzew zanikają ponownie w gęstej jak mleko mgle.
Kierując się w głąb zarośli kierowani wąską wydeptaną ścieżką i prowadzeni przez czerwone skrawki szarfy oraz stopy wisielców wystające z dymu, wesoło bujające się na wietrze.

Coś słabo błysnęło w krzakach co przykuło wzrok mężczyzny, przystanął na chwilę i zaczął się wpatrywać w stronę, z której wydawało mu się że dostrzegł ów blask. Gdy już myślał, że tylko mu się wydawało migotliwa łuna ponownie dała o sobie znak.
Mimowolnie postawił pierwszy krok w stronę skąd coś zobaczył.
- Coś widziałem w krzaku, sprawdzę to... - rzucił przez ramię do dziewczyny nawet na nią nie spoglądając, jakby został czymś oczarowany czy skuszony, może to był wpływ nowego doznania jakim była tego typu zabawa? Zaczął powoli przedzierać się przez chaszcze tonąc w nich coraz to głębiej i głębiej nie zwracając uwagi, że Yue powoli ginęła w gęstej mgle, a on sam zaczynał być otaczany coraz to większą warstwą zarośli.

@Chishiya Yue

Rzut- Porażka
Strój — "Króliczka", opisany na profilu.


Ostatnio zmieniony przez Sato Ji-hoon dnia Czw 23 Lis - 21:29, w całości zmieniany 1 raz
Sato Ji-hoon

Warui Shin'ya and Chishiya Yue szaleją za tym postem.

Chishiya Yue

Nie 19 Lis - 0:32
Spojrzała z zaskoczeniem na pudełko, które znalazło się na jej nogach oraz kawę. Nie sądziła, że mężczyzna pofatyguje się i przyniesie coś również i jej osobie, ale doceniła jego gest. Podziękowała mu uprzejmie, jak i posłała lekki uśmiech. Musiała przyznać, że Sato wcale nie był taki zły jak na początku się wydawał. Gdyby jeszcze przestał aż tak namiętnie palić... a przynajmniej w jej obecności, to byłaby naprawdę zadowolona. Nie skomentowała jednak jego nałogu, wszakże każdy mógł robić co tylko żywnie chciał. Upiła łyk rozgrzewającego napoju, który roztaczał dookoła siebie jesienną aurę. Brakowało jedynie ciszy, spokoju, kocu i ognia w kominku.
Przybycie w to miejsce wcale nie było takie złe.
- Też nie byłam. Właściwie zawsze unikałam tego typu miejsc. - przyznała mu rację, rozglądając się dookoła i zawieszając wzrok na przebierańcach dookoła. Parsknęła cichym śmiechem na jego słowa. - Nie martw się, myślę, że jakoś wytrzymam te kilka minut pod twoją nieobecność.

Kolejny pokój w jakim zawitali, zdecydowanie różnił się od pozostałych. Yue miała wrażenie, że znaleźli się na zewnątrz, choć z logicznego punktu było to totalnie niemożliwe. Ale przyjemny zapach lasu otulał jej zmysły, a nocna aura nie wydawała się aż tak przerażająca.
- Chyba domyślam się jaką tematyką kierowali się twórcy, tworząc ten pokój. - odezwała się, kiedy w końcu ruszyli z miejsca. Aokigahara, słynny las samobójców, gdzie każdego roku wielu Japończyków wybiera się aby zakończyć swój żywot. Ponoć codziennie władze przeczesują jego tereny w poszukiwaniu ludzi, odgradzając coraz to większe płaty lasu i wyznaczając szlaki, którymi można się poruszać. Spróbujmy nie zbaczać z drogi, dobrze? Widzisz? Wstążki na drzewach. - wskazała palcem na materiał, który lekko oplatał niektóre z gałęzi.
Odgarnęła włosy do tyłu, a wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł ostrzegawczy prąd, gdy w oddali dostrzegła coś, co cholernie przypominało zarysy ludzkich sylwetek zawieszonych na drzewach.
Teraz już miała pewność "gdzie są". A początkowa przyjemność i lekkość miejsca nagle zaczęła ją przytłaczać. Miała wrażenie, że lada moment ktoś wyskoczy zza drzew a niewidzialne spojrzenia podążają za nimi na każdym kroku. Kiedy zatrzymali się, spojrzała zaskoczona na swojego towarzysza, którego widocznie zainteresowało coś na trawie. Właściwie w ostatniej chwili wyciągnęła dłoń w jego stronę, łapiąc go za skrawek materiału.
- A ty gdzie idziesz? - odezwała się głośno, możliwe że nawet trochę głośniej niż powinna.
- Sato, wracaj tu natychmiast. Zgubisz się. Musimy trzymać się ścieżki, pamiętasz? - rzuciła ostrzegawczo, czując, jak kamień spada jej z serca, gdy udało jej się zawrócić mężczyznę.
- Nie wolno nam zbaczać z drogi. Chodź, poruszajmy się dalej. I żadnego zaglądania poza wyznaczoną drogę, jasne?


@Sato Ji-hoon
Chishiya Yue
Sato Ji-hoon

Nie 26 Lis - 21:45
Odgarniał gałęzie na boki w celu przedarcia się do miejsca skąd jego uwagę przykuł błyszczący element, gdy głos dziewczyny zza jego pleców wyrwał go z maniackiej chęci dostania się do świecidełka. Stanął i zerknął przez ramię na Yue, zdając sobie w tym momencie jak daleko się od niej oddalił. Mimo wszystko zerknął jeszcze raz w stronę w którą w chwilowym obłędzie zmierzał żeby zobaczyć sreberko po batoniku.

Powrócił na ścieżkę ponownie przedzierając się przez zarośla i stanął obok dziewczyny.
- Zaraz od razu zgubił, przecież nie odszedłem tak daleko... - było mu trochę głupio że Yue, która byłą od niego o ponad dziesięć lat młodsza, prawiła mu morały, jak małemu dziecku ale nie miał też nic specjalnego na swoją obronę więc zacisnął zęby i przyjął wywód dziewczyny bez większego marudzenia.

Pokierowali się w głąb "pomieszczenia" wyznaczoną ścieżką, a Sato starał się już powstrzymywać od pozostawiania dziewczyny samej sobie.
Kontynuując swoja podróż do ich uszu zaczęły docierać szmery, które na początku można było zignorować lecz z każdym przemierzonym metrem te stawały się coraz to bardziej intensywne i wyraźne - szum przeistoczył się w szelest, jakby ktoś przedzierał się przez zarośla. Pękanie gałęzi już nie dobiegało tylko spod ich stóp(i kół), a zaczęło rozbrzmiewać z otaczających ich zarośli, żeby tego było mało w pewnym momencie można było usłyszeć niezrozumiałe szepty, chichot i nucenie.
Ledwo widoczne w gęstej mgle sylwetki wisielców zaczęły mocniej bujać się na boki powodując że jęk napinających się gałęzi drzew i lin przybrał na intensywności, gdy nagle można było usłyszeć trzask, a przed ich dwójką zleciała kukła o ludzkim kształcie, która zatrzymała się gwałtownie ponad metr nad ziemią.  
Ji-Hoon wziął głęboki wdech i wydech wpatrując się w bezwładnie bujającego się manekina - wiedział że to tylko atrakcja, ale dreszcz przeleciał mu po kręgosłupie to czubka głowy, powodując nieprzyjemne mrowienie w okolicach potylicy. Bulgot jaki wydawał z siebie wisielec wcale nie pomagał - potęgował tylko uczucie niepewności.

- To... było dość efektowne... - wydusił lekko zachrypniętym głosem, który trudno było określić czy wynikał z wysuszonego od nachalnego palenia czy faktu, że serce podskoczyło mężczyźnie do gardła. Chociaż fakt że mimowolnie zacisnął dłonie na uchwytach wózka Yue, mógł wskazywać co było powodem.
 Nachylił się przez ramię dziewczyny by spojrzeć na jej twarz - miał tylko nadzieję że nie zsikała się z strachu, to byłoby mało komfortowe dla nich oboje.

Rzut 3/4- Sukces
@Chishiya Yue
Sato Ji-hoon

Chishiya Yue ubóstwia ten post.

Chishiya Yue

Pon 27 Lis - 0:12
Odetchnęła z ulgą, kiedy Sato wrócił na ścieżkę i nie zamierzał z nią wojować. Co jak co, ale miałaby spory problem, gdyby rozdzielili się w tak dużym i nieprzewidywalnym pomieszczeniu stylizowanym na otwarty las. Towarzystwo mężczyzny okazało się naprawdę przyjemne i przede wszystkim komfortowe. Zazwyczaj starsi mężczyźni, z którymi miała do czynienia, okazywali się aroganckimi dupkami, do tego niejednokrotnie gburowatymi. A tu proszę. Niezwykle miła niespodzianka.
Od czasu do czasu rozglądała się na boki, jakby w obawie, że w każdej chwili ktoś, a może nawet i coś, może wyskoczyć im na drogę. Jednakże póki co nic nie wskazywało na niemiłe niespodzianki, jeśli nie licząc rzecz jasna wisielców w oddali. Za to odgłos szmeru, który początkowo wydawał się niegroźny, bardzo szybko przeistoczył się w dźwięk szelestu liśćmi.
- Słyszysz...? - szepnęła cicho przez ściśnięte gardło. Całe jej ciało zaczynało bić na alarm, i gdyby tylko mogła swobodnie poruszać się o własnych nogach, bogowie jej świadkiem, że najpewniej zawróciłaby w stronę zielonych drzwi, chcąc wydostać się z tego pokoju jak najszybciej.
Chishiya zacisnęła mocniej palce na podłokietnikach wózka, gdy do jej uszu zaczęły dobiegać ciche nucenia. Miała ochotę krzyknąć do swojego towarzysza aby przyspieszył, ale miała wrażenie, że niewidzialna siła odebrała jej umiejętność mowy. Czuła się niczym bezbronna lalka, która nie potrafiła się ruszyć, a jej całe ciało zdawało się odrętwieć. A potem nagle, niespodziewanie, jak piorun przecinający nocne niebo, tuż przed ich oczami zsunęła się kukła zawieszona na gałęzi ponad ich głowami. Do tego ten bulgoczący dźwięk...
Yue nie wydała z siebie żadnego odgłosu. I bynajmniej nie dlatego, że emanowała odwagą. Wręcz przeciwnie. Strach sparaliżował ją tak mocno, że nie była w stanie nawet drgnąć. Dopiero kilka dłużących się sekund sprawiło, że oddech powrócił a serce na powrót zaczęło bić.
- C-co...? - szepnęła zdezorientowana, kiedy usłyszała głos Sato. - A... t-tak, efektowne. - pokiwała głową, mając wrażenie, że krew brutalnie uderza w jej skroniach. Wyminęli kukłę, ale niesmak po chwilowym przerażeniu wciąż pozostał.
- R-ruszajmy. O tam. Tam jest ścieżka. - uniosła drżącą dłoń i wskazała gdzieś w bok. Rzeczywiście, brunatne szarfy ciasno oplatały konary drzew pokazując im, w którą stronę powinni się kierować.
Pokonali zaledwie kilka metrów, gdy wreszcie dotarli do wyjścia - upragnionych, zielonych drzwi.

Pokój zakończony

Rzut 4/4. Sukces - 51

@Sato Ji-hoon
Chishiya Yue
Sponsored content
maj 2038 roku