So, will you believe in me now?
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Seiwa-Genji Enma

20.03.24 22:18
14.01.2038

Trzy miesiące minęły zdecydowanie za szybko. Przez cały ten czas starał się w żaden sposób nie ingerować w trening dziewczyny, dając jej tym samym wolną rękę. Oczywiście służył wszelkimi radami oraz dostępem do informacji oraz potrzebnych książek, których nie można było znaleźć ani w bibliotece, ani też w internecie. Bo do niektórych źródeł dostęp miał tylko i wyłącznie klan Minamoto.
Ejiri musiała sama się wykazać, taka była ich umowa. Nie chciał jej umniejszać, ale nie potrafił wyobrazić sobie tej drobnej dziewczyny dzierżącej broń albo rzucającej jedną z wielu inkantacji. W jego umyśle wciąż przypominała rachityczną sarnę, którą tak łatwo było zranić; złamać. Jak cieniutki patyk, który ulegał nawet pod lekkim naporem.
Ale dał jej szansę. Przecież tyle mógł zrobić.
Umówili się zimowego ranka na skraju lasu, gdzie Ejiri miała przejść "test", choć Enma nie do końca traktował w ten sposób ich małą wyprawę. Chciał się upewnić, że bez względu na wszystko dziewczyna sobie poradzi. Zdawał sobie sprawę, że warunki są tragiczne: śnieg; mróz; gruba warstwa ubrań, która ograniczała swobodne ruchy. A trzy miesiące to wciąż za mało; był to jedynie wierzchołek góry, którą trzeba było pokonać. I zdawać się mogło, że mieli mnóstwo czasu na naukę, ale prawda jest taka, że były to jedynie pozory. Bo czasu nie było. Nie w chwili, gdy oczy dziewczyny przyciągały spojrzenia istot z innego świata; nie kiedy jej dusza i umysł były teraz podatne na klątwy i ich manipulacje. Musiała nauczyć się bronić. I to jak najszybciej.
Zadarł głowę do góry, spoglądając w ciemne, śniegowe chmury, które niewątpliwie niosły ze sobą kolejne centymetry białego puchu. Szczerze powiedziawszy to najchętniej znalazłby się teraz w domu, pod ciepłym kocem z kubkiem dobrej kawy. Jego ciało nie było przystosowane do niskich temperatur, i choć wciąż był zdania, że zima była zarówno piękniejsza, jak i ciekawsza od lata, to jednak wolał ją oglądać zza szyby, z ciepłego mieszkania. Ejiri wciąż nie było, ale według zegarka miała jeszcze z dobre dziesięć minut na dotarcie na miejsce. Odetchnął przez zatkany nos, czując, jak przeziębienie, którego nabawił się kilka dni temu coraz bardziej zaczyna mu ciążyć. Chłodne krople potu leniwie znaczyły skórę jego karku, przywołując od czasu do czasu nieprzyjemne dreszcze, a zaróżowione uszy i policzki zaczynały szczypać boleśnie.
Przeskoczył z nogi na nogę, wsuwając obie dłonie otulone ciepłym materiałem rękawiczek głęboko w kieszenie kurtki, kiedy w oddali na tle zimowego krajobrazu zamajaczyła drobna sylwetka dziewczyny. Jej kroki wydawały się wolniejsze, niż zazwyczaj, ale wynikało to zapewne z faktu, że w niektórych miejscach śnieg sięgał niemal połowy łydek, co utrudniało poruszanie.
I dobrze. Każde utrudnienie dzisiejszego dnia to złoto na szali doświadczenia.
Kiedy w końcu dotarła do niego, jego twarz pozostała niewzruszona, choć nie emanował tym samym chłodem, co tamtego wieczoru sprzed kina. Dystans jednak był wręcz wyczuwalny.
- Gotowa? - zapytał cicho, przesuwając wzrokiem wzdłuż jej sylwetki, oceniając to, co miała na sobie pod kątem użyteczności i przydatności. I przede wszystkim czy nie ubrała się zbyt cienko na zimowy "spacer" po lesie.
- Co zabrałaś? - odezwał się po chwili, na powrót wracając wzrokiem do jej bladej, ale muśniętej nieobecnymi dzisiejszego dnia promieniami słońca.


@Ejiri Carei


So, will you believe in me now? Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Haraedo and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Ejiri Carei

13.04.24 18:59
Tylko na początku ich umowy, targał nią gniew. Ten nagromadzony, oparty na niezrozumieniu - z obu stron. Miała wrażenie, że długo odbijali się od szklanej ściany, która ich dzieliła. Nawet jeśli dostrzegali siebie nawzajem, wszystko, zdawało się wykrzywione. barwione przeszłością własnych doświadczeń, tym samym przysłaniając prawdę, która kryła się za słowami drugiego. I była tym przeraźliwie zmęczona. Frustracja pęczniała w serca, rodziła ból i rozlewała się, potęgowana czynnikami, które wypychały na wierzch targające głęboko ciernie. Spotkanie, które znaczyło apogeum niezrozumienia, dawało jednak szansę na przełamanie. Sama poprosiła o szansę, w jakiś sposób wciąż czując wstyd, że musiała sięgnąć aż po to, bo... zależało jej. Tak bardzo, że wolała przełknąć nagromadzony wstyd, niż dać wygrać tak zaborczej upartości chłopaka.
Miała mu udowodnić, że rzeczywiście potrafiła radzić z rzeczywistością, która częściej sięgała ku niej nadnaturalny wzrok. Wiedziała, że nie miała choćby ułamka wiedzy i umiejętności, jaką posiadał Enma, ale wbrew oczekiwaniom - nie była bezbronna. I na wiele różnych sposobów, radziła sobie z rzuconym jej wraz ze śmiercią - wyzwaniem bycia medium. Nie miała zaplecza, ani wsparcia - wtedy, by potrafić walczyć z napływającymi szeptami i dostrzeganymi w cieniu postaciami, nie raz upominającymi się o uwagę. Zbyt skupiona na własnej tragedii, długo nie próbowała zrozumieć - czym były zjawiska, które ciaśniej otaczały jej życie. I mimo minionych lat, wciąż - bardziej bała się tego, co mogli jej zrobić ludzie, niż istoty ze świata duchów.
Wiedze chłonęła szybko. Kierowana pytaniami, które dręczyły już wcześniej, doświadczając spotkań, niedostępnych dla zwykłych ludzi. Czerpała z wiedzy, jaką Enma udostępniał jej bezpośrednio z zasobów klanu, jak i czepiając się umiejętności, jakie sam posiadał. Bo i ich posmak zdążyła poznać, obserwując rozmazaną scenerię wydarzeń choćby w tunelach. Traktowała go jak nauczyciela, któremu dedykowała szacunek, tylko raz przekraczając dedykowana takiemu układowi granicę, gdy poprosiła o spotkanie - w jego urodziny. Ale w mijający czas, nie próżnowała. Czas dzieląc między uczelnię, obowiązki, a dedykowany jej trening. Nawet artystyczne naleciałości bardziej naznaczając nauką, która przez trzy miesiące stały się jej codziennością. Rzeczywistość yokai, duchów i kami, odzwierciedlała na kartkach pergaminu, tworząc osobisty spis, w którym oznaczała zdobytą, egzorcystyczną wiedzę. O tym - kogo i dlaczego mogła spotkać, jakie istoty mogły zwrócić się ku niej i dlaczego. I przede wszystkim, jak radzić sobie z nieproszonymi gośćmi zza zasłony. Tymi mniej lub bardziej niebezpiecznymi. Im więcej poznawała odpowiedzi, tym więcej pytań się pojawiało, ale trzymała się zasięgu, jaki jej postawiono. Nie widziała się bowiem, jako czołowa egzorcystka. Ale Enma musiał wiedzieć, że będzie potrafiła się obronić, jeśli tak uparcie wierzył, że to on mógł być źródłem ściąganego na nią nieszczęścia. Nie wierzyła w to. I bolała ją myśl, że chłopak tkwił w tym przekonaniu, jakby ciążyła na nim jakaś nienazwana klątwa.
Chłód wdzierał się do ciała z każdym oddechem, osiadając szronem na granicy czerwonego szalika, którym owinęła szyję. Włosy ciasno splecione warkocz, zarzuciła na ramię, bo na głowę naciągnęła kaptur krótkiego płaszcza, który chronić miał ją dziś przed zimową aurą. Wsunięte w kieszenie dłonie, obleczone w rękawiczki, nie były grube, ale dawały ochronę i pozwalały w razie konieczności użyć rąk. Spodnie miała czarne, bardziej miękkie niż jeansy, a buty wiązane daleko za kostkę, nie dając szansy, by pokaźne zaspy zatrzymały całkiem zwinne poruszanie, jednocześnie - nie dając śnieżnym płatkom, na zaplątanie się za cholewę trzewików. To co najważniejsze, miała jednak bezpiecznie pod ręką, w najgłębszej kieszeni płaszcza i w przerzuconej przez ramię torby. Na widok samotnie czekającej na nią sylwetki, uniosła dłoń, ale nie zamachała, wiedząc, ze została dostrzeżona już jakiś czas wcześniej.
Kiwnęła wolną głową na ciche pytanie. Bardziej gotowa być nie mogła, ale z ust wydobyło się tylko tchnienie wydychanego powietrza.
- To co potrzebne - odezwała się po raz pierwszy, mimo wszystko nie będąc pewną, czy wymagał od niej. by wymienił posiadany zestaw, czy oczekiwał czegoś zupełnie innego. Uniosła wzrok, zaglądając ku twarzy chłopaka, nie sięgając jednak oczu - Sól, nożyk, woda, szkicownik i ołówki, czekolada - każde z wymienionych przedmiotów, miało swoje znaczenie i podstawę obecności, ale czekała na dopowiedzenie, bo w torbie, znajdowało się jeszcze kilka rzeczy, o których nie miała prawa zapomnieć. Nie dziś. Nie miała też pojęcia, co przygotował jako test, okolica zdawała się opuszczona, ale - raczej mu znajoma. Nie sądziła by chciał ją narażać bardziej, niż było to konieczne - gdzie idziemy? - zapytała równie cicho, chociaż miała wrażenie, że głos odbijał się od otulającej ich bieli i wraca z echem.

@Seiwa-Genji Enma


So, will you believe in me now? 074f39fd9f83bce775651fa5ead9bce4

Blood beneath the snow
Ejiri Carei
marzec-kwiecień 2038 roku