Wiadukt Arasaka - Page 2
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 3 Wrz - 22:25
First topic message reminder :

Wiadukt Arasaka


Nowoczesna platforma ulokowana nad ruchliwą, wielopasmową ulicą powstała tu zaledwie kilka lat wcześniej w celu zapewnienia bezpieczeństwa ludziom przekraczających szeroki pas drogi. Wpasowana w stylistykę dzielnicy architektura tej konstrukcji to jednocześnie wielka przestrzeń reklamowa, która kierowcom przekraczających ją od spodu wyświetla kolorowe, interaktywne  obrazy promowanych produktów, okolicznych wydarzeń czy urywki najświeższych informacji z kanałów telewizyjnych. Dla pieszych przygotowano obszerne przejście z rzędami ławek ustawionymi na środku, a oddzielonych od siebie wielkimi donicami z miniaturami drzewek owocowych. Ruchome schody i winda dla niepełnosprawnych zapewnia sprawny przepływ pieszych, których w godzinach nocnych jest w tej okolicy mrowie.

Haraedo

Hyeon Reimi

Pon 14 Sie - 15:05
| 24 lipca około północy

W pośpiechu przetarła wierzchem dłoni krew, która ciekła z nosa. Oddychała ciężej od biegu i skoków, które finalnie, pozwoliły jej - tymczasowo uniknąć pochwycenia. Wyjątkowo nie spodziewała się, że bardzo żywiołowa odmowa, skończy się szarpaniną, w której - chociaż adrenalina buzowała głośniej, niż słane kurwy, gdy oberwała po raz pierwszy. Miała doświadczenie, że nie każdemu podoba się jej pyskata natura, ale większość odpuszczała, pukając się w głowę i wyzywając ją od walniętych suk. Tradycyjnie, być może często z premedytacją, zwodziła "uroczym" wyglądem i drobną sylwetką, chociaż wściekle rude włosy, powinny być co najmniej gorącą podpowiedzią, jak bardzo pierwsze wrażenie mogło być zdradliwe.
Oparła drżące plecy o barierkę wiaduktu, siadając niżej na stopniu, przy jednym z przejść. Szczęśliwie (albo wręcz odwrotnie), w zasięgu wzroku nie dostrzegała nocnych przechodniów. Wiedziała jednak, ze obecność tych wyżej, dawała jej swoistą osłonę. Banda skurwysynów, aż takimi kretynami nie była, by atakować ją na widoku. Dziwiła się jednak upartej gonitwie. Być może, ale tylko być może przesadziła z wyzwiskami, ostro mieszając z błotem męską dumę największego chojraka. Nie wydawał się być idiotą, a mimo to, w obecności kumpli, przegięła. I wciąż nie żałowała.
Potrząsnęła głową, rozsypując potarganą burzę włosów. Odetchnęła płynniej, w końcu mając szansę by wysunąć telefon, który zdążył już raz wypaść jej z kieszeni. I tylko refleks pozwolił jej zgarnąć urządzenie, nim skończył pod kołami auta, albo butami cwaniaków. Pęknięcie na szybce nie obchodziło ją wiele, bo widmowe światło sygnalizowało ciągłą gotowość do działania. Nie wahała się, gdy na szybkim wybieraniu od razu kliknęła połączenie.
- Odbierze, odbierz, odbierz - szeptała do siebie i do telefonu, wsłuchując się w sygnał i pochylając się tak, by zasłonić blask wyświetlacza - Wiadukt Arasaka, boczne przejście z prawej. Yuu, mam kłopoty - rzuciła na wydechu, nie próbując tłumaczyć więcej. Chciała brzmieć pewnie, hardo, ale byłaby sama kretynką, gdyby uważała, że poradzi sobie sama - masz lokalizację - dodała i rozłączyła się gwałtownie, słysząc w oddali stłumione przekleństwo. Ton zdecydowanie rozpoznawała, a więc wciąż niedoszli adoratorzy, trafili na właściwy trop. Przypadkowo czy nie - nie miało znaczenia. Wsunęła telefon do przedniej kieszeni, prostując się i przywierając do ściany. Zdążyła wyprowadzić z równowagi całą trójkę, ale oprócz tego, ze sama oberwała z pięści, zdążyła jednego całkiem skutecznie potraktować bolesnym kopniakiem w najbardziej czułe dla chłopaka miejsce. Drugi skończył z brzydkim zadrapaniem przez nie tak gładki policzek. Pod paznokciami wciąż czuła zdarta skórę i drobiny roztartych juchą plam, znaczących wnętrze dłoni. Ale na samo wspomnienie zbyt łapczywych rąk, sięgających jej talii i pośladków, wywoływało w niej furię. Nie, żeby była cnotliwie zawstydzona. Zdarzały jej się przygody na jedną noc, często sama prowokowała, ale - nigdy na siłę. Tym bardziej, gdy tej siły próbowano użyć na niej. I nie był to Iwa. Gdyby dowiedział się, że ktoś jej dotknął, pewnie rzuciłby się sam. I sprawiłoby jej to dziką satysfakcję, ale skończyłoby się to jeszcze większą rozpierduchą, na którą sił ani czasu nie miała. Paskudnie zmęczona, tłumiąc kołaczący się na granicy przyznania strach sprawiał, że po prostu potrzebowała brata.
Zwinęła dłonie w pięści, gdy w polu widzenia dostrzegła kilka poruszających się postaci. Cofnęła się za załom, zerkając w międzyczasie za siebie, szukając - potencjalnej drogi ucieczki, albo - broni, która oprócz drobnych pięści, posłużą jej do walki, albo - sygnały, że nadchodziło wsparcie. Szurniecie nieco wyżej, kazało jej odchylić głowę, spoglądając w górę, gdzie mignął jej cień. Przygryzała rozciętą wargę, wypluwając finalnie mieszankę śliny i krwi.
- Pospiesz się - niemal burknęła, chwytając górnej poręczy i podciągając się wyżej, by wsunąć drobne ciało na idącą wzdłuż przejścia - metalowego wsparcia filaru.

@Hyeon Yuushin


She broke her halo clean in two
And turned the pieces into horns
Don't say that I didn't warn you
Hyeon Reimi

Hyeon Yuushin ubóstwia ten post.

Hyeon Yuushin

Nie 24 Wrz - 22:58
Dzisiejszy wolny wieczór planował poświęcić w całości na swój podcast. Miał przygotowany materiał, rozpisał scenariusz odcinka, wystarczyło więc jedynie wyciągnąć mikrofon i nagrać całość — czuł, że nie położy się spać, dopóki nie będzie mieć wszystkiego. Pobicie, które miało miejsce już dwa miesiące temu, dość mocno odbiło się na jego aktywności na kanale deathwisha, przez długi czas nie pozwalając mu w pełni angażować się w pracę w terenie. Nie z pękniętym żebrem i uszkodzonym nadgarstkiem. Yuu, pomimo całej swojej wyrywności, wiedział, że zbyt wiele by zaryzykował, gdyby wybrał się na miasto krótko po wyjściu ze szpitala. Dopiero niedawno żebra przestały go boleć przy oddychaniu, wskazując na poprawę stanu jego zdrowia, ale do pełnoprawnego wskoczenia ponownie na najwyższe obroty i szlajania się po ciemnych ulicach miasta jeszcze trochę brakowało. Skupił się więc na przeszukiwaniu internetu i tej serii podcastów, od której zaczął w ogóle swój kanał: od opowieści true crime.
  Nagrywanie szło mu dzisiaj wyjątkowo sprawnie. Wskoczył na tak głębokie skupienie, że niemal nie robił przerw i rzadko kiedy widział potrzebę powtarzania fragmentu. I dopiero po dłuższym czasie zorientował się, że niczego nie pił w trakcie, w efekcie czego zaczynał odczuwać dokuczliwą suchość w gardle. Gderając pod nosem, zawlókł się do kuchni, żeby przygotować coś, co od razu przyniesie mu ulgę: herbata z mlekiem i miodem. Pracując głosem, zdążył do tej pory wynaleźć kilka skutecznych sposobów na problemy z gardłem, głównie dzięki pomocy internetu.
  Do pokoju wkroczył z parującym kubkiem naparu w jednej ręce i słoikiem miodu w drugiej. Zasiadł ponownie przed komputerem i w ramach krótkiej przerwy na herbatę chciał pogrzebać za materiałem do następnego odcinka, ale właśnie w tamtym momencie jego telefon intensywnie zawibrował gdzieś za jego plecami, a w pokoju rozległa się muzyka. Znał tę muzykę. To dźwięk przeznaczony tylko dla Reimi. Biorąc pod uwagę późną porę i brak siostry w mieszkaniu, coś mogło się stać. Yuu natychmiast rzucił się w stronę sterty ubrań, spod której dobiegały odgłosy dzwonka, gorączkowo przerzucając swoje ciuchy. W którym momencie telefon się znalazł pod nimi?! Ah, chyba jak robił “porządek” na łóżku.
  Nie zdążył nawet nic powiedzieć po odebraniu połączenia, bo słuchawkę od razu wypełnił głos Reimi.
  — Już lecę — zdążył powiedzieć, zanim się rozłączył i ponownie zaczął przerzucać sterty ciuchów, tym razem w poszukiwaniu czegoś wygodnego i zapewniającego swobodę ruchów.
  Kłopoty.
  Zaklął pod nosem. Już wiedział, że ma wieczór z głowy. Oby tylko nie skończył się w szpitalu.
  Nie był zły na Rei z powodu wpakowania się w kłopoty, raczej w duchu cieszył się, że zadzwoniła do niego po pomoc. Był całkowicie świadomy tego, że jej ognisty charakter prawdopodobnie zbyt często pakuje ją w niebezpieczne sytuacje, ale nigdy nie starał się nawet ją pod tym względem przytemperować. Sam również często ładował się w nieprzyjemne sytuacje przez swoje problemy z trzymaniem języka za zębami, wyszedłby więc na totalnego hipokrytę, gdyby punktował za to siostrę. O wiele bardziej wolał grać w jej drużynie i zwyczajnie pomóc jej wyplątać z tarapatów. Każdorazowo miał nadzieję, że mu się to uda.
  Tak jak teraz.
  Zgarnął z półki gaz pieprzowy w żelu, wrzucił telefon do kieszeni i w pośpiechu zamknął drzwi wejściowe. Po chwili już był w pełnym biegu, modląc się do wszystkich istniejących bóstw, by znalazł Rei zanim zrobią to ci, z którymi zadarła.
  Nie wiedział, po jakim czasie znalazł się przy wiadukcie, ale gnał niemal na złamanie karku. Zatrzymał się na chwilę przed schodami w celu złapania oddechu i rozejrzał czujnie po okolicy. Nieliczni przechodnie znajdowali się na górze, bocznego wejścia ze swojej obecnej pozycji nie widział, ale do jego uszu nie dobiegały odgłosy walki, także istniała nadzieja. Uznał, że więcej zobaczy z góry, schodząc do przejścia po cichu po schodach, trzymając się cienia barierek.
  — Rei? — zapytał szeptem, kiedy zauważył na filarze jakąś ciemną postać. W dalszym ciągu brakowało intruzów. — Mam gaz pieprzowy. Wolisz walczyć czy spierdalać? — zapytał, żeby się przekonać, na jakim poziomie wkurwienia znajdowała się siostra. Uciec był rozsądniej, gdyby chciała walczyć, to by znaczyło, że musieli mocno jej usiąść na nerwy. — Są w pobliżu? — dopytał jeszcze, zastanawiając się, czy to rozsądne schodzić zupełnie na dół, czy lepiej pomóc Rei wleźć na barierki.


@Hyeon Reimi
Hyeon Yuushin

Warui Shin'ya and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku