Uliczka Ikigai - Page 2
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Pon 3 Paź 2022 - 1:02
First topic message reminder :

Uliczka Ikigai


Jest to jedna z wielu bocznych uliczek w kolorowym Karafuruna Chiku, która tylko pozornie nie odstaje od reszty sobie podobnych. Jest wąska i obskurna, a oświetlają ją jedynie neony, w większości przepalone bądź w połowie zepsute. Mokry beton pokrywają różne kartony, śmieci i pojedyncze kałuże, które nie zawsze są wodą czy moczem. Sklepy czy niegdyś bary są tutaj zamknięte dla przeciętnego mieszkańca, oprócz jednego, niewinnie wyglądającego i znajdującego się na samiutkim końcu, budyneczku, którego neon przedstawia kota siedzącego przy dużym napicie "IKIGAI". Właśnie stąd wzięła się nazwa całej uliczki, która wzbudza lęk i niechęć tych, których desperacja pchnęła do zapoznania się z usługami właścicielki tego miejsca. Nikt o zdrowych zmysłach się tutaj nie zapuszcza. Obdarte z farby ściany, duszący zapach wilgoci, nieciekawe towarzystwo czy zagubione yūrei - nikogo normalnego się tutaj nie spotka. Skąd ta okropna renoma? Właśnie w słodkim budynku na samym końcu wspominanej uliczki, Noroi prowadzi swój biznes, a handel narządami kwitnie w najlepsze. Ironiczna nazwa tego miejsca jednych przyprawia o chichot, drugich o mdłości. Chcesz coś kupić? Zapraszamy na Ikigai. Chcesz opchnąć cudze organy i dostać pieniądze? Drzwi stoją otworem. Chcesz sam, dobrowolnie poddać się operacji usunięcia narządu, by spłacić długi i uratować rodzinę przed konsekwencjami? Proszę bardzo. Musisz jednak wiedzieć jedno - nie ma odwrotu, a ten kto się zdecyduje na odwiedziny u Noroi, może już nigdy z nich nie wrócić. Nie panują tu żadne etyczne zasady, nikt nie pyta skąd masz towar i po co go kupujesz - jedyne co ma się zgadzać to pieniądze. Głuche jęki, błagania o litość, błąkające się dusze czy... Koty, a właściwie cała masa pozornie bezdomnych kotów, to tutaj codzienność. Wejście do tej uliczki to głupota, wynik paniki albo czysty biznes. Pytanie jest jedno - po co tu przyszedłeś?

Haraedo

Seiwa-Genji Enma

Nie 9 Lip 2023 - 22:27
"Czemu mi pomogłeś?"
No, to akurat było bardzo interesujące pytanie. Dlaczego mu pomógł?
Przecież jeszcze parę chwil temu był gotowy rozszarpać jego gardło własnymi zębami tylko po to, abo poczuć świeży podmuch ekscytacji i skoku adrenaliny.
Nie znał odpowiedzi. I zapewne ta nigdy nie miała prawa ujrzeć światła dziennego, dlatego też lekceważąco wzruszył ramionami, wyskakując z kontenera, pewnie, bez cienia wahania, jakby do samego końca był pewien, że już po kłopotach. A przecież pewności nie miał. Kto wie, czy policjanci zgubiwszy ich trop w akcie wściekłości nie zawrócą, próbując na nowo ich wywęszyć.
Ciemnowłosy pochylił się i otrzepał spodnie z pyłu oraz osadu gruzu, na którym przed momentem siedział. Na głośny dźwięk niezrozumiałego języka uniósł spojrzenie, z zaciekawieniem obserwując jasnowłosego. Nie rozumiał jego nagłej zmiany w nastroju, ale właściwie Enma miał naprawdę mało do czynienia z obcokrajowcami. Kto wie, być może u nich takie huśtawki były czymś zupełnie naturalnym.
Trzeba przyznać, że zajęło mu dobrych parę, dłużących się sekund, aby ogarnąć, że chodziło o torbę. Albo o jej brak. Wypuścił ją? Kiedy?
Mimowolnie odwrócił głowę, aby się rozejrzeć, choć doskonale wiedział, że gdyby gdzieś tu leżała, to policjanci z pewnością nie pominęliby jej. Westchnął ledwo zauważalnie i zrobił krok do przodu, a potem kolejny i kolejny, aż znalazł się bliżej blondyna. Uniósł lekko dłoń i pacnął go palcami w ramię, chcąc tym samym zwrócić na siebie jego uwagę, jednocześnie podsuwając mu telefon z tłumaczeniem:
Krwawisz. Chodź ze mną, po bandaż. Pomogę.
Skinął w jego stronę głową, zachęcając tym samym, żeby ruszył za nim. Co prawda gdyby Spido-kun odmówił jego pomocy, to Enma nie zamierzał się z nim szarpać a ich drogi rozeszłyby się tu i teraz, w tym zaułku. Mimo wszystko liczył po cichu, że mężczyzna jednak ulegnie i pójdzie za nim.
Kiedy opuścili zaułek, chłopak skierował swoje kroki na drugą stronę ulicy, gdzie znajdowała się mała kawiarnia. Wskazał ręką Spido-kun, aby ten zajął jedno z miejsc, a następnie sam wystukał na telefonie tekst, który od razu przetłumaczono na francuski:
Tuż obok jest apteka. Poczekaj na mnie. Wrócę.
Nim jednak zdołał się oddalić, drobna kelnerka podeszła do nich uśmiechając się szeroko.
- Coś podać? - zapytała cichym, melodyjnym głosem.
- Dwie mrożone kawy. - zamówił Enma, nawet nie zastanawiając się przez moment, aby zapytać o zdanie swojego towarzysza. Nie miał na to czasu. Chciał jak najszybciej podbiec do apteki, a potem wrócić.
Upewniwszy się, że zamówienie dotarło do dziewczyny, spojrzał ostatni raz na jasnowłosego a potem odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie, po chwili znikając na rogiem.
Ostatecznie zajęło mu to dobre dziesięć minut, bo przecież przed nim musiała znaleźć się niezdecydowana babuszka, której brakowało kontaktu i rozmów z ludźmi. Z nieco podirytowaną minutą wrócił do stołu, gdzie stały już dwie, mrożone kawy. A w dłoni trzymał wodę utlenioną i bandaż.

@Lionel Beaufort


Uliczka Ikigai - Page 2 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Lionel Beaufort ubóstwia ten post.

Lionel Beaufort

Pią 21 Lip 2023 - 23:41
    Krwawisz.
    Spojrzał na swoją rękę, jakby wcześniej był zupełnie nieświadomy tego, że zaciśniętą pięścią łomotnął w pobliską ścianę. Formowała jeden z tych naprawdę silnych, kamiennych zatrzasków – na tyle silnych, że paznokcie wbijające się w wewnętrzną część dłoni pozostawiły po sobie kilka, drobnych śladów, które niemalże od razu podeszły krwią. Wyglądały jak miniaturowe sińce i wystarczyłoby tylko przebić je igłą, a zacząłby sączyć się z nich szkarłat.
    Poruszył palcami, jakby próbował odzyskać nad nimi władzę, którą na moment musiał stracić. Może jakiś nieprzyjemny prąd przeszedł przez jego kończynę w momencie uderzenia i dopiero po chwili zaczęło do niego wszystko dochodzić.
    Chodź ze mną, po bandaż. Pomogę.
    Znowu chciał pomagać. I znowu nie wiedział dlaczego ta zmiana nastawienia wciąż jest ciągnięta. Chciał poznać powód, nie dawało mu to spokoju. Nawet jeśli starał się o tym nie myśleć, to każda kolejna sytuacja, w której dostawał następną życzliwością sprawiała, że gdzieś na skroni wyłaziła mu żyłka, a głowę atakował kolejny nerwoból. A przecież doskonale wiedział, że nie powinien się przejmować czymś takim – powinien korzystać z pomocy, póki takową dostawał. Póki co Enma zdołał go do siebie przekonać, bo pomógł w tym najbardziej gorącym okresie. I to w zupełności wystarczało. Na razie.
    Kiwnął tylko łbem na znak, że się zgadza i zaraz po tym ruszył za swoim nowym przyjacielem. W międzyczasie poranioną dłoń przytknął do swojej klatki piersiowej, uważając przy tym, by nie pobrudzić krwią całych ubrań. Kciukiem zdrowej ręki delikatnie masował przestrzeń między palcami.
    Grzecznie zajął wskazane przez Enmę miejsce. Rozsiadł się wygodnie na krześle, a na jego twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech, gdy tylko w pobliżu pojawiła się kelnerka.
    ...dwie mrożone kawy?
    Nie wiedział o co chodzi, ale kiwnął głową, żeby potwierdzić słowa mężczyzny. Na twarzy miał wymalowany ten sam, głupkowaty uśmiech. Nic nie zrozumiał, ale chciał przynajmniej grać takiego, który doskonale wszystko rozumiał. Zdecydowanie ciekawiej zrobiło się, gdy Seiwa udał się do apteki, a Lionel został z kelnerką sam na sam, bo ta zamiast od razu zająć się zamówieniem uznała, że jeszcze zaproponuje dodatkowo ciastko lub jakiś inny wypiek.
    — Może życzy sobie pan coś jeszcze? Polecam blok czekoladowy lub sernik — powiedziała odwzajemniając uśmiech, którym on wciąż ją obdarowywał. Nie zdawała sobie sprawy, że blondyn nie zrozumiał choćby jednego słowa.
    On pozostawał nieugięty – wciąż z tym samym, głupim wyrazem twarzy. Chociaż tym razem pokusił się również na uniesienie zdrowej ręki i wysunięcie kciuka. Pomachał energicznie tą okejką w powietrzu.
    — Super! Dla drugiego pana także?
    Kciuk wciąż miał uniesiony ku górze – gdyby zaproponowała mu wykupienie połowy sklepu to też by się zgodził. Głównie dlatego, że nic a nic nie rozumiał. Ale ostatecznie i tak dobrze wyszło, bo wraz z kawami na stół trafiły talerzyki z ciastami.
    — Seiwa Enma! — powiedział od razu, gdy tylko go zobaczył. Rękę pokazał za krzesło naprzeciw. — Tenkju — dodał prędko, chcąc podziękować mu za gościnę. Nie spodziewał się zimnej kawy i ciasta. Ci Japończycy to doprawdy gościnni ludzie, pomyślał. Nie zdawał sobie sprawy, że na domówienie ciast zgodził się sam. Wysunął przed siebie dłoń, trzymając ją poza stołem, jakby chciał pokazać, że jest gotowy, by nasączonym w utlenionej wodzie bandażem owinąć rękę.



Uliczka Ikigai - Page 2 0K2Xw6c
Lionel Beaufort

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Seiwa-Genji Enma

Nie 23 Lip 2023 - 22:49
Nie potrafił ukryć zdziwienia, kiedy po powrocie do Spido-kuna dostrzegł na stoliku oprócz kaw cztery talerzyki z ciastami. Posłał mu pytające spojrzenie, ale też nie drążył zbytnio tematu. Kto jak to, ale Enma nie potrafił gardzić jedzeniem. A skoro takie już się tu pojawiło, choć zapewne to on będzie i tak za to płacił, to nie zamierzał narzekać. Najpierw jednak musiał zająć się ranną ręką.
Odłożył na puste krzesło obok siatkę opatrzoną wesołym logo apteki, a następnie wyciągnął małą buteleczkę oraz zapakowane gazy. Zręcznie rozerwał opakowanie i namoczył jedną z nich specyfikiem, po czym chwycił pewnie wyciągniętą w jego stronę dłoń jasnowłosego. Ruchy Enmy były szybkie, jakby wiedział co robić, choć w rzeczywistości nie miał pojęcia, i zdecydowane. O dziwo, mimo dziwnej szorstkości chłodnych palców, dotyk chłopaka był zaskakująco delikatny. Nie minęło nawet pięć minut, kiedy skończył i nakleił na ranę sporej wielkości plaster z hello kitty.
- Gotowe. - odparł, wrzucając śmieci do siatki, którą zawiesił na oparciu krzesła. Zajmie się tym później, jak będą wychodzić z restauracji. A póki co....
"Tenkju"
O, to słowo znał!
- Ju łelkome - odparł pozwalając sobie na lekki uśmiech. Zabawne, że jeszcze zaledwie niecałe pół godziny temu prawie się pozabijali, a teraz siedzieli sobie w przy stoliku i zajadali się ciastem jednocześnie popijając kawką. Sięgnął po schłodzoną szklankę, na której ściance chłód zdołał już wywołać pojedyncze krople wody, które leniwie znaczyły sobą ślad na naczyniu.
- To skąd je--, a no tak. Łere ar ju frome? - zapytał po angielsku dopiero po chwili orientując się, że przecież metoda z tłumaczem nie była najgorsza i chyba zdecydowanie lepiej na niej polegać aniżeli próbie wydukania czegoś w języku, w którym Enma mistrzem z pewnością nie był.
Sięgnął do kieszeni bluzy i wyciągnął telefon, i tak jak poprzednio - od razu wyszukał słownika. Jaki to był język? A, tak. francuski.
W sumie skoro to był francuski, to logiczne, że mężczyzna pochodził z Francji. No bo gdzie jeszcze mówili po francusku...? Kanada? Belgia?
"Co robisz w Japonii? Turysta? I o co chodziło z tą torbą?"
Wystukał kilka pytań, dla niego całkiem naturalnych, ale też na tyle ciekawych, że p prostu chciał poznać odpowiedź. Właściwie oprócz Blackowego rodzeństwa, Enma tak naprawdę nie znał żadnych obcokrajowców, dlatego też odczuwał pewną dozę ekscytacji, która pompowała w jego żyłach.
Ach, tak. Był jeszcze Haneul. Skąd on był? Korea? No ale to wciąż Azja, i to do tego bardzo bliska części Azji biorąc pod uwagę położenie Japonii.
Ale Europejczyk to zupełnie co innego. Egzotycznego. Rzadkiego.
Musiał go bliżej poznać. Zdecydowanie.

@Lionel Beaufort


Uliczka Ikigai - Page 2 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma
Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku