Ghost Club - Page 3
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Sob 25 Mar - 14:29
First topic message reminder :

Ghost Club


Klub GHOST to jedno z głośniejszych miejsc w kolorowej dzielnicy Fukkatsu. Mimo swojej dość ironicznej nazwy i mimo że w Karafurunie funkcjonuje od stosunkowo niedawna, a konkurencja wśród innych barów tutaj jest całkiem duża, dość szybko zyskał popularność wśród mieszkańców. Być może ze względu na jego uniwersalny charakter, dzięki któremu każdy znajdzie tu coś dla siebie. Szczególnie zachęcającym aspektem są organizowane wieczory tematyczne – obsługa zajmująca się dekoracjami wnętrz zawsze stara się dopiąć wszystko na ostatni guzik. Wnętrze klubu jest nowoczesne i nie brak tu kolorowych świateł, które potęgują ten klimat każdej nocy. Dla większej wygody w centralnej części wielkiej sali umieszczony został okrągły bar, w którym można zamówić drinki. Dla osób, którym niekoniecznie zależy na interakcji z barmanami lub po prostu nie mają ochoty przeciskać się przez roztańczony tłum, w lożach zamontowano specjalny system elektronicznego składania zamówień. Po uregulowaniu płatności kartą, kelnerzy dostarczają zamówienia pod podany numer stolika. Dla osób, które cenią sobie cichsze otoczenie i mają ochotę na spędzenie czasu ze znajomymi przy drinku czy na zwyczajnej dyskrecji, dostępna jest opcja zamówienia pokoju z wytłumionym dźwiękiem. Lokal cieszy się większym zainteresowaniem wśród bogatszych warstw społecznych, ale w alkoholowym menu, znajdują się też niskobudżetowe pozycje, dzięki czemu w piątkowe i sobotnie wieczory nie brak tu studentów, którzy chcą oderwać się od uczelnianych obowiązków. Choć jest to krzykliwe miejsce, dużą wagę przywiązuje się do kultury zachowania – czujna ochrona sprawuje pieczę nad tym, by nie wszczynano tu niepotrzebnych awantur.

Haraedo

Yakushimaru Seiya

Nie 10 Gru - 22:48
Czarnowłosy wzruszył ramionami w geście bezradności, ale zawadiacki uśmiech, który subtelnie giął kąciki ust ku górze, nadawał temu gestowi zupełnie nowego wyrazu. Był bezradny wyłącznie wobec swoich niecodziennych umiejętności zaskakiwania i chociaż mógł zaskoczyć ją po prostu samym doborem odpowiedzi, w tym przypadku nie skłamał. Nie był jednak typem osoby, na której widok zakładano, że studiował medycynę albo że studiował cokolwiek. Niewyparzony język tylko wykluczał palenie się do niesienia pomocy innym, ale do tej pory ta bardziej agresywna natura chłopaka nie wyszła na jaw i prawdopodobnie aż do zakończenia nocy i tak miała pozostać poza zasięgiem nowej towarzyszki. Tak długo, jak dobrze bawił się podczas rozmowy z nią, nie zastanawiał się nad tym, jak niewiele o sobie wiedzieli. W jego przypadku mniej znaczyło lepiej. Nadal mógł uchodzić za pełnego uroku nieznajomego, który miał wprawę w kontaktach międzyludzkich – szczególnie wtedy, gdy w grę wchodziło luźne zagadywanie dziewczyn na imprezach. Musiał jednak przyznać, że rudowłosa była wyjątkowo rzadkim okazem – choćby ze względu na to, że nie bała się wychodzić z inicjatywą, a Yakushimaru czuł się dobrze z tym, że nie musiał zawracać sobie głowy szukaniem sposobów na rozpoczęcie kolejnej nic nieznaczącej znajomości, dzięki której noc była mniej nudna.
  Okazało się, że nie tylko on miał talent do szybkiego przeszukiwania swojej umysłowej bazy danych. Tym razem pozwolił sobie na śmiech, którego brzmienie zlało się z głośną muzyką, ale widok lekko przymrużonych oczu, linii białych zębów wychylających się spomiędzy warg i dołeczków, które uwydatniły się na policzkach w zupełności wystarczył, by mieć pewność, że był to szczery śmiech.
  — I was wondering if you’re an artist because you are so good at drawing me in — przyznał, gdy uśmiech na jego ustach znów przybrał formę bardziej stonowanego. Przekrzywił głowę na bok, tym razem przyglądając jej się bardziej oceniająco, jakby faktycznie zastanawiał się nad tym, czy miała zadatki na artystkę. Jego uwadze nie umknęły tatuaże pokrywające jej skórę, co już samo w sobie świadczyło o tym, że należała do grona osób, których nie interesowała nudna praca za biurkiem i do osób, które mogły pozwolić sobie na podobne ozdoby bez niszczenia sobie kariery.
  „Prawda, bardzo ciężko w to uwierzyć.”
  — Miło, że się zgadzamy — rzucił, krzyżując przedramiona przed sobą, gdy wciąż wspierał się o blat stołu. Tylko utwierdzała go w przekonaniu, że do tej pory robił dobre wrażenie i tak długo, jak stała po jego stronie, tak długo nie miał nic przeciwko nie tylko słownym zaczepkom, ale i drobnym, wymownym gestom. Nie próbował uciekać przed muśnięciem smukłych palców na czole, bo doskonale rozumiał ulotne przekazy, choć w tym przypadku nie musiał nawet silić się na czytanie pomiędzy wierszami. — Nie wiem kurwa czy taka ciekawa. Jakaś typiara, której nawet nie znam, myślała, że pomogę jej w odegraniu się na jej facecie. Chuj mnie obchodzą ich sprzeczki. Nie wpierdalam się w cudze związki, a warto było dlatego, że szybko się ode mnie odjebała. Nie zdziwię się jednak, jeśli znalazła sobie innego frajera. O tej porze większość i tak jest już porządnie najebana. — Jak na potwierdzenie swoich słów raz jeszcze przemknął wzrokiem po lokalu, ale jego oczy nie zdradzały żadnego zainteresowania otoczeniem. Sylwetki na parkiecie, zza których błyskały kolorowe światła, były tylko żywo poruszającymi się cieniami. Czasem, gdy lampy układały się pod odpowiednim kątem, dało się dostrzec wyraźniejsze zarysy nieznajomych twarzy, a mimo tego całokształt tego obrazu był dla niego aż zbyt znajomy.
  Neutralność czarnych tęczówek upstrzonych jasnymi konstelacjami błękitnych plamek rozpłynęła się, gdy spojrzenie osiadło na wysokości oczu nieznajomej, z którą bez znużenia dyskutował już od kilku minut. Teraz, gdy blask ruchomego światła prześlizgnął się po jego twarzy, mogła zauważyć powracające tam rozbawienie. Sięgnął po postawioną przed nim szklankę.
  — Nieźle. Mam rozumieć, że już znalazłaś dla mnie miejsce w całym imprezowym grafiku? — Za jej śladem uniósł wyżej swojego drinka. Pytanie musiało być czysto retoryczne, bo nie czekał na odpowiedź, gdy zdecydował się na pociągnięcie solidnego łyka, który miał dołożyć kolejną cegiełkę do jego dobrego nastroju. Tak dobrego, że nie brał pod uwagę, że godzi się na kolejne spotkanie czy nawet kilka spotkań. — To chyba ja będę miał kurwa większego farta. Bycie królową każdej jebanej imprezy musi być męczące, co? — zauważył po chwili, pozwalając sobie na prawie niewidoczne westchnienie. Po chwili uniósł kącik ust, gdy wierzchem kciuka ocierał dolną wargę z resztki trunku.
  Szybko wyrzucił z głowy obraz przygarbionego chłopaka, gdy sprawy przybrały zupełnie nowy obrót. Właściwie w tej chwili poruszany temat był już mało ważny, gdy kolejna dzieląca ich bariera załamała się z głośnym trzaskiem, który rozbrzmiewał gdzieś wewnątrz podświadomości. Zamiast skupiać się na słowach, większą uwagę przykuwało ciepło oddechu, które osiadało na jego ustach – niezmiennie wykrzywionych w zadziornym uśmiechu. Seiya uniósł brew, jakby przez tę niemą nić porozumienia, która rozciągała się właśnie pomiędzy dwoma roziskrzonymi spojrzeniami, chciał dowiedzieć się, czy wiedziała, co właśnie robiła. Bo pewne rzeczy pociągały za sobą równoznaczne rezultaty i nie pozwalały na dokonywanie odwrotów. Nie wyglądał jednak na speszonego tą nagłą bliskością, choć musiał zająć się czymkolwiek, by na ten moment nie poddać się wyraźnej prowokacji, choć byłoby prościej, gdyby rozgorączkowane ciało nie wrzało już od alkoholu. Trzymając wiec szklankę w ręce, zataczał nią niewielkie koła w powietrzu.
  — Mówisz? Wygląda na kogoś, za kim ciągnie się zajebiście długi sznur szalonych wielbicielek — zauważył żartobliwie i kiedy nad stołem, nad którym się nachylali, zrobiła się przestrzeń, i on pozwolił sobie na kolejny łyk. Oczy przez cały czas obserwowały rudowłosą znad brzegu szkła, gdy zsuwała się z miejsca i gdy zaczęła się do niego zbliżać. Szklane denko uderzyło o blat, gdy wyprostował się wraz z jej ostatnim krokiem stawianym w jego stronę. Znów spoglądał na nią z góry; z poziomu, który – jak sądził – dawał mu większe poczucie kontroli. Ale przecież powoli ją tracił, jak zawsze, gdy dawał się ponieść spontanicznym decyzjom, których z porannym bólem głowy czasem żałował, a czasem nie.
  — Na razie nie widzę nikogo, kto mógłby ci kurwa zabronić kradzieży — oznajmił, wzruszając lekceważąco barkami i rzeczywiście tej nocy nie należał do nikogo, a głos rozsądku, który jeszcze godzinę temu mógł dobijać się do niego z wnętrza jego głowy, ucichł kompletnie zatopiony w morzu promili. — Co jeśli cały mój urok pryśnie, gdy okaże się, że w tańcu jestem raczej chujowy? — rzucił ze słyszalnym przekąsem, ale mimo tego kiwnął podbródkiem, dając jej przywilej prowadzenia na parkiet. Nie bez powodu zdecydował się ruszyć za nią, bo kiedy tylko odwróciła się, by ruszyć w tłum, nachylił się nad jej ramieniem, by z ustami zawieszonymi na wysokości jej ucha – jeszcze w bezpiecznej odległości – spełnić jej prośbę: — Seiya.



Ostatnio zmieniony przez Yakushimaru Seiya dnia Sob 6 Sty - 19:57, w całości zmieniany 1 raz
Yakushimaru Seiya

Hecate Shirshu Black ubóstwia ten post.

Hecate Shirshu Black

Wto 12 Gru - 23:01
  Nim zdążyła się obejrzeć, przez myśli zaczęło przebiegać coraz więcej pytań, a znaczna ich część dotyczyła właśnie siedzącego niemal na wyciągnięcie ręki chłopaka. Przychodząc tu tego przypadkowego wieczoru nie sądziła, że spotka kogoś z kim nawiąże rozmowę. Zawsze pojawiała się w klubach bez żadnego celu, nie szukając ani znajomości ani jedno nocnych przygód. Była raczej jak duch gorączki sobotniej nocy — napawający ekscytacją i pobudzający zmysły lecz niemożliwy do pochwycenia. Z nikim nie rozmawiała, bawiła się we własnym towarzystwie, a każda ewentualna próba nawiązania kontaktu trzaskała z mocą upuszczonego na ziemię porcelanowego kubka. Podejrzewała więc, że i tym razem będzie podobnie, że skończy się najwyżej na kilku wymienionych zdaniach i każdy pójdzie własną drogą. A jednak mijały kolejne minuty i z każdą z nich była coraz bardziej ciekawa kim był urokliwy nieznajomy. Nie wyglądał na szczególnie zainteresowanego tym, co miało miejsce dookoła niego, a jednocześnie wytwarzał wokół siebie aurę jakby idealnie pasował do panującego wewnątrz klimatu i to bez większych starań. Wystarczyło że wygiął usta w tym swoim zadziornym uśmiechu i wszystkie skrupulatnie ułożone przez Black reguły dotyczące nocnych wypadów runęły równie efektywnie co wysadzony ładunkiem C4 budynek. To właśnie wbrew nim przysiadła się tuż obok, ówcześnie zagaiwszy rozmowę. Nie wiedzieć też kiedy, zaczęła łapać się na tym, że gdzieś po drodze pojawiła się potrzeba, by lepiej go poznać, dowiedzieć się czegoś więcej, choć trochę rozwiać towarzyszącą mu aurę tajemnicy. Początkowo zamierzała się opierać i jak zawsze zniknąć, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie. Problem pojawił się w momencie, w którym ujrzała kuszący błysk w ciemnych tęczówkach dodatkowo zaakcentowany nie tylko grzechu wartym uśmiechem, ale i bystrymi wstawkami idealnie trafiającymi w gust Black.
  — Well, I do have a blank canvas at home, wanna help me turn it into a masterpiece? — odparła płynnie, choć skupienie uciekło hen daleko za echem dźwięcznego śmiechu, który jeszcze przed sekundą rozbrzmiewał w uszach przyjemnym rytmem. Gdy tak mu się wtedy przyglądała, uwadze nie umknęły żadne szczegóły — ani podrygujące od ruchu głową kosmyki, ani liczne błyski błękitu w czarnych oczach ani tym bardziej uwydatnione na moment dołeczki. Z zaintrygowanym pomrukiem przechyliła nieco głowę, nie zdając sobie jeszcze wtedy sprawy, że ów odgłos rozbawienia zdążył już na dobre wyryć swoje tony na kartach pamięci. Wiedziała natomiast tyle, że chciała słuchać go więcej.
  Tknęło ją dopiero gdy zaczął opowiadać. Skupiła się wówczas na wypowiadanych słowach, w ich trakcie mimowolnie odbijając wzrokiem gdzieś ku usytułowanym przy pozostałych stolikach parom, jakby chciała odnaleźć główną bohaterkę historyjki. Nie posiadając jednak żadnych szczegółów dotyczących wyglądu mogła zdać się jedynie na instynkt i na dłużej zawiesić spojrzenie przy jednej z dziewczyn, której krzykliwy róż sukienki aż bił po oczach. Zmrużyła wówczas ślepia, przez niedługi moment studiując wyraźnie wymuszony wyraz ekscytacji na młodej twarzy lecz szybko straciła zainteresowanie, czym prędzej powracając do czarnowłosego.
  — Brzmi jakby uważała się za boginię. To rzeczywiście musiało być satysfakcjonujące, patrzeć jak wyssana z palca pewność siebie ląduje na podłodze zmieszana z błotem. W końcu odmówił jej najseksowniejszy człowiek ostatniego stulecia — parsknęła krótkim śmiechem, przy okazji puszczając brunetowi szybkie oczko. — Aż żałuję, że nie widziałam wyrazu jej twarzy, musiała być bezcennie wściekła, skoro doszło aż do rękoczynów — Szklanka z alkoholem wylądowała na powrót w dłoni dziewczyny. Zakręciła wpierw naczyniem, wprawiając w ruch nie tylko sam trunek ale i tkwiącą w nim dla ozdoby cząstkę pomarańczy. Aromat whisky i cytrusów na moment przytłumił woń lasu i deszczu, które zawsze towarzyszyły rudowłosej. Kolejny łyk ponownie umniejszył tkwiącą w naczyniu ilość; przemykając przez przełyk grzał w ten konkretny sposób, sprawiał, że nie dało się zmarznąć mimo sypiącego za oknami klubu śniegu. Nie wspominając już o doborowym towarzystwie, które pod wieloma wglądami biło whisky na głowę.
  — Znalazłam dla ciebie miejsce nie tylko w grafiku i zdecydowanie nie tylko imprezowym — zaśmiała się, ówcześnie odkładając drinka z powrotem na blat. — Jest kilka punktów w których chętnie bym cię zobaczyła — Wypowiedź zwieńczył zaczepny uśmiech; nie bez powodu poskąpiła szczegółów i na ten moment była już niemal pewna, że jej dzisiejszy towarzysz doceni podobną zagrywkę. Jak do tej pory odnajdywali się bezbłędnie w swojej osobliwej grze. Nie zamierzała na razie zdradzać więcej drobiazgów, lecz w głowie, gdzieś w podświadomości oddalonej nieco od płaszczyzny skąpanej w alkoholu kwitł chytry plan. Być może dodałaby coś jeszcze, może nawet smakowała kolejne słowa na języku ale ten jeden moment podczas którego opuszek kciuka przemknął po wardze skutecznie przejął całą uwagę, pozostawiając pustkę w głowie. Zaczepiał się, była tego niemal pewna, ale wychodziło mu to tak dobrze, że mogła myśleć tylko i wyłącznie o tym, jak mu na ów zaczepki odpowiedzieć. Był doskonały, idealny wręcz w całej swojej zadziorności. Nie zamierzała zresztą zostawać w tyle, nie byłaby sobą.
  Triumfalny błysk odnalazł swoje prawowite miejsce w dwubarwnych ślepiach Black, gdy tak nad sobą wisieli niczym dwa drapieżniki, oba gotowe do skoku naprzód w każdej chwili. Wargi zadrgały od długo tłumionego uśmiechu, w końcu unosząc kąciki ust ku górze, a wraz z nimi odsłaniając rząd białych zębów. Przymrużone w zadowoleniu oczy nie świadczyły o tym, by nie miała świadomości swoich czynów. Tak samo jak od niego, tak i od niej biła niezłomna pewność siebie, której nie zaczynało brakować nawet gdy promile uciekały już z organizmu. Łobuzerski wyraz nie znikał z rozradowanego lica, gdy tak milimetr po milimetrze burzyła kolejne bariery. Czuć było ciepło już nie tylko od wypitych drinków, ale i oddechu czarującego chłopaka z naprzeciwka. Ciężko było nie ulec pokusie już teraz, nie rzucić skrupulatnie rozgrywanej gry gdzieś za siebie i nie drgnąć naprzód. A jednak konkretny impuls mięśni wytworzył przestrzeń, pozostawiając za sobą jedynie coraz bardziej napierający niedosyt.
  Odrywając ręce od poprawianego kołnierzyka skrzyżowała je zaraz na piersi, z przekornym uśmiechem kontynuując obserwację chłopaka. Uwadze nie umknęło prostowanie pleców i to, jak spoglądał na nią ze znacznej różnicy we wzroście, choć nie wyglądała na szczególnie przejętą; sprawiała wrażenie jedynie bardziej podekscytowanej, błędem więc byłoby doszukiwanie się w jej własnej postawie jakiegokolwiek śladu zawahania.
  — I nikogo takiego nie zobaczysz. Ale niech próbują, lubię pokazywać ludziom gdzie ich miejsce — przyznała z drobnym drgnięciem ramion w bezwiednym geście. Gdzieś w trakcie tego przypadkowego spotkania zapomniała o własnym głosie rozsądku, a może cały czas o nim pamiętała ale umyślnie ignorowała, stawiając dobrą zabawę ponad logikę. Nieznajomy z jakiegoś powodu przywodził jej na myśl kłopoty, one zaś były tym, co od zawsze bardzo ją przyciągało. Kim by więc była, gdyby walczyła z instynktami?
  — Śmiem twierdzić, że twój urok nie pryśnie nawet jeśli zjawiskowo pocałujesz podłogę. Poza tym jesteś ze mną, więc nie masz się o co martwić — Długie włosy zafalowały w powietrzu, gdy obracała się w kierunku parkietu. Nie zdążyła jednak postawić dobrze kroku naprzód, gdy subtelny głos zatrzymał ją skutecznie w miejscu, na krótki moment nieco szerzej rozwierając powieki. Musiałaby skłamać mówiąc, że nic wtedy nie poczuła, że żaden prąd nie pognał wzdłuż kręgosłupa, pozostawiając na skórze elektryzujące wrażenie. Język wychynął wówczas spomiędzy warg, zwilżając ich fakturę subtelnym pociągnięciem.
  — Miło cię poznać, Seiya — wymruczała wręcz, w końcu ruszając naprzód. — Hecate — odwzajemniła się po chwili. — Mam nadzieję, że nigdzie rano nie wstajesz, bo chyba nie wypuszczę cię zbyt szybko — Raz czy dwa rozejrzała się dookoła, odnajdując odpowiednie miejsce, gdzie korzystających z nocy klubowiczów nie było aż tak wiele. Nie baczyła na fakt, że większość gości lokalu albo nie była już w stanie wykrzesać z siebie sensownych ruchów albo wiła się w dość pokracznych acz komicznych pozach. Nie przejmowała się również tym, że mało kto, tak jak ona teraz, stawiał na bardziej tradycyjną formę — jedna z dłoni dziewczyny wylądowała na ramieniu bruneta, druga zaś sięgnęła jego przedramienia, niespiesznie mknąc opuszkami wzdłuż skóry, by ostatecznie wpleść się w uścisk palców. Black bez przeszkód dopasowała ruchy do rytmu muzyki.
  — Zaintrygowałeś mnie, więc co powiesz na drobną grę? — zagaiła niespodziewanie, wcale nie przypadkiem zahaczając paliczkami o fragment odsłoniętej skóry zgięcia szyi. — Dwie prawdy, jedno kłamstwo. Jeżeli prawidłowo wytyczysz które jest którym, możesz sobie czegoś zażyczyć.




Ghost Club - Page 3 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Yakushimaru Seiya ubóstwia ten post.

Yakushimaru Seiya

Nie 7 Sty - 21:27
Gdyby nie alkohol, być może sam byłby zaskoczony swoją kreatywnością. Odpowiedzi na coraz to nowsze zaczepki same przychodziły mu do głowy, jakby nie musiał poświęcać im ani jednej myśli. Magicznie pojawiały się na jego języku, a on tylko otwierał usta i – sądząc po trzymającym się go rozbawieniu – świetnie się przy tym bawił. Domyślał się jednak, że frajda byłaby dużo mniejsza, gdyby miał przed sobą bardziej nieśmiałą i dużo mniej elokwentną osobę. Możliwe, że Yakushimaru już zupełnie podświadomie starał się dotrzymać jej kroku, jakby ich niecodzienna wymiana zdań stała się doskonałym materiałem na pojedynek. Pojedynek, w którym przegrana bynajmniej by nie zabolała – zmiażdżenie konkurencji wyszukaną ripostą wydawało się nawet całkiem kuszące. I teraz, gdy padło kolejne pytanie, wydawało się, że czarnowłosy był zaskoczony płynnością odpowiedzi. W uniesieniu przez niego brwi, skrzyżowaniu rąk na klatce piersiowej i przechyleniu głowy było jednak coś teatralnego. Zamilkł na chwilę, mrużąc oczy z lekkim wyrzutem, dając jej złudne poczucie tego, że teraz go zagięła. Uśmiech jednak wciąż trzymał się jego ust, a kiedy klatka piersiowa chłopaka uniosła się nieznacznie w przygotowawczym oddechu, okazało się, że wciąż trzymał jakieś karty w rękawie:
  — Wow, now I’m speechless. In that case I guess you’ll be the only one screaming tonight — rzucił ze słyszalną zgryźliwością. To nie tak, że z czasem nabierał większej pewności siebie – była w nim przez cały czas, dlatego nie miał oporów przed jeszcze większą bezpośredniością, zwłaszcza że z każdą chwilą był coraz bardziej prowokowany i z przyjemnością pozwalał się prowokować, jakby przyjemnie spędzona noc była najbardziej dokładnym wyznacznikiem dobrej zabawy. Poniekąd tak właśnie było, nawet jeśli większość takich nocy szło w niepamięć, a te, o których powinien zapomnieć, wyryły się w jego głowie na dobre. Nie myślał jednak o popełnionych błędach, kiedy dawał się porwać nurtowi młodzieńczej ekscytacji, którą dodatkowo pobudzały dudniące dookoła basy. Lokal był dla niego osobnym światem, w którym upojony alkoholem i zahipnotyzowany kolorowymi światłami, mógł być dosłownie wszystkim – pojedynczym pocałunkiem, powodem do płaczu, wymierzoną w twarz pięścią, orgazmem, udaną albo nieudaną rozmową. A potem odejść w zapomnienie i samemu też zapomnieć.
  Było mu wszystko jedno.
  Zamiast szukać w tłumie dziewczyny, której postanowił dać kosza, skupił się na swojej rozmówczyni, dostrzegając, że – być może z czystej ciekawości – postanowiła odszukać nieznajomą. Seiya wątpił jednak, że zdoła wyłowić właściwą osobę spośród całego tłumu. Lokal pękał w szwach, a on nie wątpił, że ta druga uznała, że dobrym pomysłem będzie pozostanie w zasięgu jego wzroku.
  — Widzę, że spotykasz bardzo kurwa mało ładnych ludzi na swojej drodze. Nie żebym narzekał na ten tytuł — przyznał, najwidoczniej postanawiając się skupić wyłącznie na tej części wypowiedzi dziewczyny, bo na kolejną wzruszył zaledwie ramionami, dając jej do zrozumienia, że nie było to aż tak spektakularne widowisko. Było, minęło. Właściwie obraz twarzy nieznajomej zaczynał zacierać się w jego pamięci, o co nie było ciężko, biorąc pod uwagę, że miał z nią styczność dosłownie chwilę, a oświetlenie w klubie nie sprzyjało przyglądaniu się innym. W tym momencie Yakushimaru sprawiał wręcz wrażenie kogoś, komu często się to przytrafiało i bynajmniej go to nie dziwiło – potrafił dać ludziom powód do wściekłości, choć częściej to oni burzyli krew w jego żyłach. Rudowłosa miała szczęście, że miała do czynienia z jego lepszą stroną. Nie żeby martwił się o to, czy zostanie miło zapamiętany.
  Z zaciekawieniem przechylił głowę na bok, gdy wspomniała o planach na kolejne spotkania. Do tego typu propozycji rzadko podchodził poważnie – po pięciu minutach przypadkowej znajomości na imprezie raczej ciężko było uwierzyć, że przyszłość szykuje jakikolwiek kolejny raz. Niemniej nadal z takim samym zaangażowaniem odgrywał swoją czarującą rolę, bo na ten moment dobrze czuł się w nowym towarzystwie. W towarzystwie, które przyjemnie podbudowywało jego ego, jakby to nie było już wystarczająco duże.
  — Na przykład w jakich? — gdyby nie głośna muzyka, która nie pozwalała na rozmowę w normalnym tonie, jego głos wybrzmiewałby przeciągłym pomrukiem. Na szczęście zdążył już oswoić się z głośną atmosferą klubów, dlatego podnoszenie głosu przychodziło mu zupełnie naturalnie i potrafił wyartykułować zdania tak, by przyniosły odpowiedni efekt. Dwubarwne tęczówki przyglądały się dziewczęcej twarzy z wymownym wyczekiwaniem. Chociaż odpowiedź należała do niej, liczył na to, że dobrze wpasuje się w klucz jego jednoznacznych odpowiedzi.
  Czy można było go winić za to, że jego umysł swobodnie zaczął zbaczać w kierunku konkretnych torów? Przyzwyczajony do bliskości był w stanie znieść rozgrzany oddech muskający jego usta i samemu odpłacić się tym samym, jakby w rewanżu za pozostawiony po sobie niedosyt. Nie wyglądał na zawiedzionego tym, że jedna z barier nie została jeszcze przekroczona. Wszystko smakowało znacznie lepiej, gdy głód robił się coraz bardziej nieznośny. Był skłonny znieść tymczasowy dyskomfort, jeśli tylko na koniec czekała na niego nagroda główna.
  „Ale niech próbują, lubię pokazywać ludziom gdzie ich miejsce.”
  Barki czarnowłosego poruszyły się w niemalże bezgłośnym śmiechu, gdy jednocześnie uniósł brew, jakby jednocześnie poczuł się zaciekawiony i liczył na to, że przedstawi mu swoje metody. Nie omieszkał otaksować jej spojrzeniem od góry do dołu i z powrotem, choć nie dało się ukryć, że jej skąpy ubiór sprawił, że sunąc spojrzeniem w górę, nie skupiał się już na ocenie jej możliwości do sprowadzania innych na ziemię. Kolorowe światło lampy akurat przesunęło się po jego twarzy, jakby nawet ono chciało podkreślić bezwstydność, która wybijała się swoim blaskiem na nakrapianych zimnym błękitem tęczówkach. Nie wyglądało jednak na to, by Seiya robił sobie cokolwiek z tego, że w tym momencie dawał z siebie czytać, jak z otwartej księgi. Był już wystarczająco bezpośredni wcześniej i teraz, gdy ruszyli w stronę parkietu, pewność siebie bynajmniej go nie opuściła.
  — Zobaczymy. Może wymagam specjalnego traktowania i trzeba się mną zajebiście zająć, żeby zatrzymać mnie na dłużej? Na razie idzie ci całkiem nieźle — przyznał, nie stawiając oporów, gdy to rudowłosa postanowiła narzucić sposób, w jaki mieli ustawić się na parkiecie. Ozdobione srebrnymi obrączkami palce zacisnęły się na dużo drobniejszej dłoni, podczas gdy ciepły dotyk drugiej ręki spłynął na jej częściowo odsłoniętą talię, gdzie znalazł sobie wygodne oparcie, kciukiem lekko napierając na jej ciało, jakby zależało mu na tym, by dobrze zdawała sobie sprawę z jego obecności; i z tego, że prawdopodobnie sam nie zamierzał szybko zakończyć tej nocy.
  — Grę? — powtórzył, odchylając nieznacznie głowę, by przyjrzeć się jej uważniej ze swojej perspektywy, choć trudno było nie odnieść wrażenia, że celowo naprężył szyję, ulegając subtelnemu dotykowi smukłych palców. Zaznajomiony z zasadami gry, wydał z siebie krótkie parsknięcie i pokręcił głową w niedowierzaniu. — No kurwa bardzo sprytny sposób, żeby wyciągnąć z kogoś więcej informacji. Nie pozwolisz mi zostać tym tajemniczym typem z imprezy, o którym śnisz po nocach, chociaż nic o nim nie wiesz? Gdzie mieszka? Czym się zajmuje? — rzucił żartobliwie, unosząc kącik ust w złośliwym uśmiechu.— Może mam dziś tak zajebisty dzień, że spełnię twoje życzenie bez zgadywanek, ale skoro to konieczne, panie przodem. — Dłoń ujmująca jej rękę wykonała lekki, łukowaty ruch, gdy w ten sposób dał jej do zrozumienia, że jako pomysłodawczyni będzie zmuszona zacząć grę od ciekawostek na swój temat. W gruncie rzeczy potrzebował punktu zaczepienia i czasu na zastanowienie się, o czym chciał jej powiedzieć, a na jaki temat zamierzał milczeć.

Yakushimaru Seiya

Hecate Shirshu Black ubóstwia ten post.

Hecate Shirshu Black

Nie 28 Sty - 16:35
  Było kilka powodów dla których zabawa w wymianę osobliwych zdań mogła przynosić dziewczynie tyle frajdy - jednym z nich, być może tym najważniejszym, było oczywiście fenomenalne towarzystwo nietuzinkowego chłopaka, który odpowiadał na każdą zaczepkę bez nawet sekundy zawahania. Rzadko spotykała w mieście ludzi tak szybko odszukujących barwne odpowiedzi na niekiedy dość oklepane pick-up line'y, a jeśli już udawało im się cokolwiek sklecić, to jakakolwiek kontynuacja bardzo rzadko miewała miejsce. Nie była do końca pewna czy wiązało się to z wrodzoną nieśmiałością, czy może niekompletną bazą danych w kwestii języka obcego, niezbyt się nad tym zresztą zastanawiała, dość szybko tracąc zainteresowanie tymi, którzy nie nadążali za biegłością niezbyt dobrze znanych słów. Tym razem było jednak inaczej, a zwykła, luźna pogawędka bogowie wiedzieli kiedy przybrała miano niekończącej się bitwy. Gdzieś w trakcie doszła do wniosku, że albo oboje bawili się w jej trakcie równie świetnie albo dzielili podobny poziom w zawziętości, bo żadne nie odpuszczało. Brała również pod uwagę, że obie opcje mogły być również prawdopodobne.
  — Screams might bother your neighbours. Do you want to know what's bothering me? Clothes on you.
  Gdzieś w tle wybrzmiał dość wyraźny jak dudniące dookoła basy chichot - nie trzeba było samemu być trzeźwy by wyłapać w zasłyszanym rozweseleniu konsekwencje przeholowania z alkoholem. Późna godzina powoli acz skutecznie docierała do granicy, którą rozsądek nieczęsto przekraczał i gdzie alkohol lał się litrami, skuteczniej przyćmiewając wszelką logikę. Black zdawała sobie sprawę, że dookoła nie było już raczej nikogo nazbyt świadomego, choć sama nie czuła się jakoś szczególnie pijana. Owszem, procenty buzowały pod skórą w ten przyjemny, ciepły sposób rozgrzewający prawie każdą komórkę ciała niemniej nie był to moment w którym straciłaby poczucie rzeczywistości czy świadomość swoich czynów lub słów. Nigdy wszak nie należała do grona o słabej głowie.
  — Nie jestem pewna, czy powinnam ci mówić, niektórych rzeczy lepiej doświadczyć niż o nich słuchać — zaśmiała się dźwięcznie, znacznie subtelniej niż przypadkowa klubowiczka jeszcze moment temu; mimo wypitych kilku drinków głosu rudowłosej nie naznaczyła typowa, często paskudna pijacka nuta. Spodobał jej się również ton którym mówił nowy towarzysz i właśnie w tamtym momencie postanowiła sobie, że chciałaby usłyszeć ten pomruk w pełni jego mocy, bez zbędnego tła muzycznego czy krzykliwych rozmów psujących przyjemne brzmienie głosu. Uwadze nie umknęła natomiast intensywność spojrzenia, z jaką się jej przyglądał, przechyliła więc głowę delikatnie na bok, jednemu z kącików ust pozwalając na subtelne podwinięcie się w górę w figlarnym uśmiechu. — ... na przykład pod prysznicem. Albo w wannie. Wyglądasz mi na takiego, który nawet ociekając wodą wygląda nieziemsko i chyba muszę potwierdzić swoją tezę w praktyce żeby mieć stuprocentową pewność.
  Chłód pierścionków kontrastujących z ciepłem skóry na krótki moment odwrócił jej uwagę; nie zauważyła ich wcześniej i nie omieszkała poświęcić teraz chwili na nadrobienie strat. Znów omiotła spojrzeniem wysoką sylwetkę, próbując mimo migających tęczą kolorów świateł wyłapać kolejne elementy, które wcześniej przeoczyła. Nie było łatwo, nastrojowo przyciemniony parkiet prawdopodobnie należał do jednej z dobrze przemyślanych zagrywek - Black zdążyła już zauważyć, że w półmroku ludzie nabierali odwagi, przemykali wzrokiem w miejsca, na które zwykle nie ośmieliliby się zerknąć, sięgali do zakazanych zakamarków, niby to przypadkiem, lecz ze zmysłowością niemożliwą do pomylenia z przypadkowym omsknięciem. I mimo iż wnętrze klubu było aż nazbyt parne, to niemal elektryzujące miejsca kontaktu napawały potrzebą brnięcia w ten gorąc. Czuła jak dotyk płynie w dół pleców, jak układa się w talii, gdzie pasma materiału sukienki odsłaniały znaczną część pleców. I musiała przyznać, że uczucie umiejscowionego tam ciężaru okazało się tak przepyszne jak podejrzewała, a i tak była skora twierdzić, że przebijało jej oczekiwania. Sylwetka, być może z ingerencją mózgu, a być może całkowicie podświadomie — w jej przypadku nigdy nie można było być niczego pewnym — niemal przylgnęła do skrytych pod materiałem koszulki mięśni, brakowało ledwie marne pół centymetra by czerń ubrań ich obojga scaliła się ze sobą w jedną nierozłączną masę; każdy ruch wykonany w nieprzerwanym tańcu sprawiał że czuła na skrawkach odsłoniętego brzucha tarcie jego koszulki. Czuć było ciepło i elektryczność buzujące między jednym a drugim, oba jeszcze względnie spokojne, uwiązane na smyczy, jednak w każdej chwili gotowe do zerwania ciążących na gardle okowów.
  — Specjalnego traktowania? — zaśmiała się, mimo płynnych ruchów ruchów podczas tańca znajdując czas by przemknąć trzymaną na ramieniu dłonią dalej. — Byłabym zawiedziona gdybyś z taką twarzą nie miał standardów. No więc? Zdradzisz co to za specjalne traktowanie, skoro już wzbudziłeś moją ciekawość? Lubię nowe wyzwania.
  Ramion dziewczyny drgnęły zaraz ku górze; język wychynął na kilka sekund w figlarnym geście.
  — Po prostu wyświadczam ci przysługę — zaczęła, celowo przeciągając resztę odpowiedzi, dając sobie kila ulotnych momentów na rozejrzenie się dookoła. Kolorowe ślepia szybko powróciły jednak do obiektu, o który tej nocy bardzo często zahaczały spojrzeniem — jego twarzy. Przekorny uśmiech kwitnący na miękkich ustach odsłonił biel zębów. — Proponuję ciekawą alternatywę żebyś później nie narzekał, że bolą cię mięśnie od tego zapierdalania po moich myślach nocą.
  Zakradające się przez cały ten czas opuszki palców w końcu sięgnęły karku towarzysza, wpierw naciskając z subtelną lekkością u jego nasady, ogrzewając wystawioną poza ochronę ubrania skórę własnym ciepłem. Mruknęła w trakcie, niby to w zastanowieniu, niby to szukając w myślach faktów, którymi mogłaby się podzielić na star. Nic zbyt ciężkiego w kwestii odróżnienia prawdy od kłamstwa, które miało być przecież kluczowym elementem całej tej zabawy.
W międzyczasie wnętrze dłoni objęło odsłonięty kark, palcami zaczepiając o linię miękki włosów — nie był w stanie powstrzymać zakorzenionej głęboko w podświadomości potrzeby wetknięcia paliczków między ciemne pasma, przeczesując je po chwili pojedynczym ruchem, by szybko wrócić jednak na poprzednie miejsce, znów dotknąć kręgów, zadrapać je nawet lekkim przeciągnięciem smagniętych czarnym lakierem paznokci.
  — Zacznijmy od czegoś prostego... Nie pochodzę z Japonii, rudy to mój naturalny kolor włosów i mam brata bliźniaka — Podbródek dziewczyny wsparł się nagle na jego piersi; spojrzała na niego wówczas z wyzwaniem pobłyskującym w zadziornych tęczówkach. Najwyraźniej niespecjalnie przeszkadzała jej teraz jasno nakreślona różnica we wzroście ani pozycja utrudniając tańczenie. Zaczepianie go już wcześniej okazało się znacznie ciekawsze niż jakiekolwiek inne zajęcie. — Jaką nagrodę sobie wybierzesz?

@Yakushimaru Seiya



Ghost Club - Page 3 Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Yakushimaru Seiya ubóstwia ten post.

Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku