going insane all by yourself, handsome? [ Ichigo | Kisara ]
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Fukai Ichigo

Nie 23 Kwi 2023 - 17:58

   Jak mogłeś mi to zrobić?
   Myślałam, że nie jesteś taki jak ò̴̦̟̯̮̦̟̔͒͑̐̎̈́̀̆̿͐͛͝͝n̶̢̰͖̮̬̲̖̦̙̩̤̳̣͖̫̎̃̇̈́̈͆̕į̵̡̻̱̘̞͇͓͓̯͖͚̭̺̪̔͛̎̀̀͌́̈́̚̕.

   – Tu jesteś.
   Ichigo stoi oparta plecami o ścianę galerii handlowej. Zaciąga się e-papierosem, patrząc na niego oczami, których kolor – w świetle zachodzącego słońca – wydaje mu się tak głęboki, że może w nim utonąć jak w morzu. Odbijające się od powierzchni tęczówki promienie wyciągają z nich ciepło znalezionego w piasku bursztynu, tak kontrastujące z zawartą w jej spojrzeniu pretensją, jakiej widok działa na niego jak oblanie zimną wodą. Dym o zapachu dzikich truskawek – który zawsze zdradzał fakt, że znajdowała się w pobliżu – otacza jego głowę tak jak aureola otacza głowę anioła, zanim Fukai rozwiewa go dmuchnięciem. Podrzucane w dłoni kluczyki do swojego motocykla chowa w kieszeni spodni cargo, e-papierosa zaś – do stanika, którego część widać spod topu z nadrukiem przedstawiającym kartonik z mlekiem. Z innej kieszeni wyciąga za to na wpół zjedzoną tabliczkę i, po odłamaniu od niej kostki, wsuwa ją przyjacielowi do ust bez żadnej zapowiedzi. Topi się na jego wargach, bo jest środek lata; aż dziwne, że czekolada w ogóle wytrzymała do tego czasu. Dziewczyna odrzuca z ramion różowe jak rozciągnięte nad nimi niebo włosy, spięte dzisiaj w dwie kitki na podobieństwo puszystych lisich ogonów.
   – Czekałam na ciebie – zwraca się do niego z wyrzutem w głosie, nie dając mu jednak możliwości wytłumaczenia się; od razu bierze go za rękę i ciągnie w kierunku drzwi. – Nie możesz się tak spóźniać na umówione spotkania. W szpitalu też podasz pacjentowi narkozę już po operacji? – nie przerywa swojego monologu, ale zdaje się, że mówi go tylko po to, żeby mówić, bo nie czeka w ogóle na jego odpowiedź.
   Wchodzą do środka. Tego dnia – i o tej porze – w galerii nie było tłumów. Wręcz przeciwnie; zawsze pełna, teraz była surrealistycznie pusta, jak we śnie. Ichigo porusza się po niej z łatwością, bez problemu orientując się w przestrzeni. Nie przejmuje się tym, że ciągnięcie za sobą Jina przychodzi jej z coraz większym trudem, bo ten zapiera się nogami w miejscu. Zatrzymuje się dopiero pod jednym z wielu sklepów, który mocno różni się od innych. Sklep ten jest, w porównaniu do dwóch wielkich butików znajdujących się po jego obu stronach, bardzo małych rozmiarów, a jego wnętrze nie wygląda zachęcająco. Przypomina właściwie piwnicę lub poddasze domu, całe zawalone przedmiotami, pośród których trzeba manewrować ciałem jak tancerz, żeby się gdziekolwiek dostać. Kisara nie może oprzeć się wrażeniu, że nie powinno go tu być; przypomina mu scenografię wyciętą z filmu czy książki zupełnie innego gatunku.
   – To tutaj.
   Fukai poświęca mu w końcu chwilę uwagi.
   – Coś nie tak? Myślałam, że chcesz mi pomóc z wyborem prezentu dla Shirotaniego.
   Przez moment zastanawia się z palcem przyłożonym do ust.
   – …nie o to ci chodziło?
   Właściwie to, jak teraz o tym myśli… SMS, jaki dostała na telefon od Jina, nie jest wcale aż tak oczywisty, jak jej się wydawało. Czy założyła sobie sama jego treść za nadawcę, podniecona perspektywą kupienia czegoś dla przyjaciela? Bardzo lubiła szukać ludziom prezentów, więc jej entuzjazm mógł nieco wpłynąć na interpretację tej nie do końca czytelnej wiadomości…
   – Nie o to ci chodziło – odpowiada sama sobie.
   Bądź co bądź, pomimo bycia w tej samej grupie znajomych, Kisara nie przepadał wcale za Kaname – i vice versa. To znaczy, jedna z ich koleżanek uważała co innego, ale według Ichigo, to była zapalona fujoshi, która jak tylko zobaczyła dwóch średnio atrakcyjnych chłopaków obok siebie, od razu zaczynała tworzyć w głowie scenariusze z nimi w roli głównej. Ale że postąpiła w taki sam sposób, co ona… Westchnęła. W takim razie jednak o co mogło chodzić Kisarze z tą chęcią spotkania się z nią? Brzmiał tak… sekretnie. Zapatrzyła się w niego z uwagą. Różowy cień na jej powiekach miał w sobie brokatowe drobinki, które, opadając przy każdym mrugnięciu na linię rzęs, przyciągały spojrzenie Jina jeszcze bardziej.
   – Masz… jakiś problem, Kiss? – pyta po chwili, łapiąc go dłońmi za ramiona i patrząc mu prosto w jego błękitne oczy; ucieka jednak spojrzeniem. Ze wstydu? Zdarzało się, że miał z tym problem, chociaż zawsze potrafił się z niego wyleczyć za pomocą lekarstwa, jakim był alkohol, ale żeby aż tak? I to przed nią? Znali się przecież od lat. Kisara nie wstydził się już przy niej zupełnie niczego. Z ochotą pisał jej o wszystkich swoich randkach (oraz o tym, co następowało po nich – przede wszystkim o tym), a teraz milczał jak uczennica przyłapana przez nauczyciela na całowaniu się z chłopakiem za szkołą.

   Dam ci ostatnią szansę.
   W imię naszej przyjaźni, co?
Fukai Ichigo

Sugiyama Nobuo, Chishiya Yue and Satō Kisara szaleją za tym postem.

Satō Kisara

Pon 1 Maj 2023 - 4:42
Zawsze miałaś do mnie tyle cierpliwości.

 Truskawki. Syntetyczna woń, jaka unosiła się wokół dziewczyny, była jednym z niewielu sztucznych zapachów, które ze szczerością lubił. Ten smak nikotynowej mieszanki kojarzył mu się wyjątkowo pozytywnie; Ichigo przed tym, jak zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu, paliła głównie tradycyjne papierosy. Chociaż Kisara otwarcie nie dawał znać, że ich zapach po pewnym czasie wręcz przyprawia go o mdłości, dziewczyna musiała sama to zauważyć, gdy być może pewnego razu nie ukrył wystarczająco sprawnie tego, jak się z jego powodu krzywi. Chyba jeszcze tego samego dnia wyciągnęła go na zakupy, podczas których wybrała nowiutkiego e-papierosa w kolorze magenta, a zaraz potem kazała mu powąchać pięć różnych liquidów, by wyeliminować te, które nadal by go drażniły. Jednym z nich, w śmiesznym zbiegu okoliczności, okazał się właśnie ten o smaku dzikich truskawek. Jej gest był niesamowicie uroczy, a w dodatku tak wspaniałomyślny, że nie mógł nie pokochać tego zapachu — jak i samej Ichigo, w konsekwencji.
 Drobinki smakowej pary wodnej i tym razem osiadają mu miękko na języku, gdy jest zmuszony wziąć głęboki wdech. Biegł tutaj — już przed wyjściem z domu był spóźniony. Gdyby w ostatnim momencie nie zdecydował się przebrać letniej, zwiewnej sukienki, chyba jedynej w jego garderobie — którą ostatecznie zastąpił nudnymi krótkimi spodenkami w typowym, nudnym męskim kroju — prawdopodobnie byłby na czas. Stres jednak nie pozwolił wyjść mu z mieszkania, a jego wynikiem były teraz jego przyspieszone tętno oraz zniecierpliwiona Fukai.
 Kisara wykręca oczami na jej komentarz i już otwiera usta, by jej odszczeknąć. Nie ma jednak ku temu okazji, gdyż dziewczyna postanawia prowadzić go przez centrum handlowe jak na smyczy. Gotowy na zmasowany atak w postaci kolorów i dźwięków, przygotowuje się na niego w milczeniu. Galeria jednak jest tak cicha, że ich kroki echem rozchodzą się po dużej, wręcz nienaturalnie ogromnej przestrzeni. Jej rozległość przyprawia go o dreszcze, spowija w bardzo specyficzne odczucie niepoprawności zdarzeń. Wrażenie to jest jednak na tyle słabe, że ignoruje je i stara dopasować do nowej rzeczywistości.
 Unosi brwi, usłyszawszy nazwisko Kaname. Mężczyzna był… dziwny, mówiąc najprościej. To, oczywiście, bardziej zachęcało Kisarę niż odpychało, szczególnie na początku ich znajomości, po pewnym czasie jednak okazało się, że więcej różni ich niż łączy. Mimo to chciał dać mu prezent urodzinowy (czemu chcesz dawać coś zmarłej osobie?), nie miał zamiaru zaniedbywać swojego znajomego, nawet jeśli Shirotani miałby potem pokłócić się z nim, że podarował mu coś kompletnie głupiego (pewnie szybciej wyrzuciłby to kosza. Brudne, brudne). Chęć kupienia jakiejś rzeczy dla niego istotnie miała być wymówką przygotowaną dla Ichigo, gdyby stchórzył również na płaszczyźnie wyjaśnienia celu ich spotkania, lecz gdy dziewczyna już na wstępie wyczuła, że coś jest nie tak, nie było dłużej powodu mydlić jej oczu.
 …co nie oznaczało jednak, że przyznanie się do prawdy miało przyjść mu łatwo. Kisara próbuje skrzyżować z nią wzrok, przez parę sekund wpatrując się w tęczówki koloru płynnego miodu, ale po chwili spuszcza go, speszony. Wstyd, jaki czuje, jest absolutnie absurdalny — nie ma przecież żadnych podstaw do myślenia, że dziewczyna go wyśmieje, a na pewno nie na serio, nie takim śmiechem, który miałby złamać jego serce. Myśli w jego głowie przypominają jednak w swoim bałaganie zagracony sklepik, przed którym stoją, i trudno mu wyłuskać choćby jedną, która miałaby sens. Dlatego też mamrocze ostatecznie:
 — Chcę wyglądać jak ty. — Jest to… ogromne uproszczenie. Milczy przez chwilę, szukając bardziej adekwatnych słów (co jest bardzo ciężkie). — To znaczy— ubierać. Jak ty. Kobieco. — Chyba lepiej, ale to wciąż nie do końca to. — Być jak kobieta.
 Nabiera odwagi, by znowu spojrzeć na Ichigo. To, co go zadziwia, jest brak zdziwienia u niej. Przełyka nagromadzoną w gardle ślinę, czuje ostatki czekoladowego posmaku, który przekształca się stopniowo w chlor, jak zaraz przed pojawieniem się łez.
 — Czasem — dodaje. Jej wyrozumiałość musi mieć jakieś granice, prawda? Mimo tej myśli, kontynuuje. — Też żebyś tak— tak zwracała się do mnie. Czasem.
Już. Po wszystkim. Powiedział to — choć musiał teraz postawić się wszechogarniającej chęci, by stąd uciec.

Pewnie zmarnuję twoją szansę.




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara

Warui Shin'ya, Seiwa-Genji Enma and Fukai Ichigo szaleją za tym postem.

Fukai Ichigo

Sro 3 Maj 2023 - 20:12

   Proszę.

   Przechyla głowę na bok – ale wcale nie po to, żeby wyrazić zdziwienie. Właściwie to nie wyraża tym ruchem niczego istotnego i z tego też powodu nie rozumie, po co w ogóle on zdaje się szukać w nim znaczenia, którego tam nie ma. Ichigo robi tak, kiedy słucha kogoś z uwagą, chociaż ze względu na jej… problem z koncentracją… nie jest to widok, jakiego świadkiem może być na ogół jej rozmówca. Przed odpowiedzią odchyla ją do poprzedniej pozycji, w myślach – w drodze łaski – zastanawiając się uprzednio nad tym, co powiedzieć. Przez ton głosu Jin czuje, że to, co mówi, jest delikatne. Kruche jak drżące w oddechu mięśnie potrąconego samochodem zwierzęcia. Uzewnętrznia się przed nią; zdziera z siebie skórę, warstwa po warstwie, pozwalając wszystkim organom wypłynąć na wierzch w pianie krwi. Serce bije w przyspieszonym tempie, przyciągając wzrok do klatki żeber. Fukai obraca w dłoniach nóż; od stali odbija się refleks, w sekundzie trwania którego ostrze znika z pola widzenia. Wabi ją jak stado motyli, jakie unosi się w powietrzu nad jej głową, czekając, aż jego tętno zwolni wystarczająco, żeby móc osiąść na ciepłym jeszcze ciele trzepotem skrzydeł. Czasu nie było dużo. Krew zimnych zwłok nie smakowała im już tak samo jak nektar kwiatów.  
   – Nie zawsze?
   Czy to właśnie wtedy powiedziałaś?
   Poza tym pytaniem – na które zna już odpowiedź; zadaje je tylko po to, żeby rozmowa brzmiała dla niego naturalniej – nie mówi niczego więcej. Nie mają o czym rozmawiać, bo na Ichigo jego metamorfoza nie robi żadnego wrażenia. Być może lata temu robiła, ale teraz coś innego zajmuje jej myśli. Rzecz, która jest dla niej równie bolesna co szpilka wbita głęboko w mostek. Tak bardzo chce ją z siebie już wyciągnąć… a jednak nie robi tego. Powstrzymuje się przed bezpośrednim atakiem, ograniczając, póki co, do bardziej pośredniego niszczenia murów, jakie stawiał przed nią jego mózg, świadom, że nie znajduje się w stworzonym przez siebie śnie. Zagłębianie się od razu w jego trzewia mogłoby zaburzyć delikatną równowagę snu, którą za wszelką cenę pragnie utrzymać.
   – OK. Skoro tego chcesz. To się da zrobić.
   Czegoś jeszcze ode mnie chciałeś?
   Patrzy na swoje paznokcie tylko po to, żeby odwrócić od niego wzrok. Nie chce go bardziej stresować swoim spojrzeniem. Jej. Poza tym – przyjemnie się na nie patrzyło. Dopiero co je zrobiła. Różowe, odcięte bielą łagodnego łuku, kontrastującego z ostrością prawie że kocich pazurów. Matowe, dopóki nie ruszała dłonią; w ruchu odbijające zaś światło galerii jak nóż.
   – Ale – mówi w końcu, stwierdzając, że tyle czasu musi wystarczyć Kisarze na przetrawienie jej reakcji na swoje słowa. Czy, ściślej rzecz ujmując, praktycznie braku takowej – zostawmy to na później, bo będziemy musieli zrobić kilka rzeczy, a tutaj już jesteśmy.
   Wchodzi więc do sklepu, ale już nie zmusza jej do pójścia za sobą; pozwala dziewczynie wejść do niego samodzielnie, na własnych warunkach, co też robi, oczywiście z tą swoją ostrożnością, widoczną w każdym kroku, której Fukai nie rozumiała. To tylko sklep. Dobra – to był sklep w jej koszmarze sennym, ale w rzeczywistości zachowałaby się przecież tak samo. Wbija paznokcie w swoje odsłonięte ramię, żeby dać upust rosnącemu w gardle, duszącemu już zniecierpliwieniu.
   Zatrzymuje się nagle, kiedy uderza w nią myśl, która wtedy, dawno temu, nie przyszła jej do głowy.
   – Czy to… …miała być twoja wymówka, gdybyś jednak nie był w stanie mi o tym powiedzieć? Kręci głową. – Nieważne. Zapomnij, że coś powiedziałam.
   Nie powinna poruszać tego tematu. Nie teraz. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to przecież nie będzie ich ostatnia rozmowa, tylko pierwsza z wielu, jakże zajmujących. Przynajmniej z jej punktu widzenia. Perspektywa Jin niewiele ją w tym momencie obchodziła.
   Do sklepu dociera światło z okna znajdującego się po przeciwległej do nich stronie. W promieniach zachodzącego słońca unosi się kurz, osiadając na – w większości – drewnianych meblach, na jakich starość odcisnęła swoje piętno wszelakimi śladami zużycia. Każda szafa, szafka, komoda, łóżko, biurko, stół i krzesło – i każda rozłożona na nich rzecz – miały jakąś historię, zamkniętą szczelnie wewnątrz swoich szkód. Czekała na to, żeby otworzyć ją jak rozpadającą się przez wiek książkę; żeby ją przeczytać, sunąc palcem wzdłuż zagłębiających się w materiale pęknięć i wypukłości nałożonych na siebie farb, które miały te braki uzupełnić i ukryć, a tylko uczyniły je bardziej widocznymi dla oka.

   Zrób to tym razem inaczej.
Fukai Ichigo

Satō Kisara ubóstwia ten post.

Satō Kisara

Nie 14 Maj 2023 - 0:04
Inaczej…

 Tego dnia jego nerwy były jak stłuczona kryształowa zastawa: ostre krawędzie migotających szklanych odłamków otaczały jego galopujące serce w ciasnym, obezwładniającym uścisku. Każde jego uderzenie było więc zgoła bolesne - a serce musiało przecież bić ciągle, nawet teraz, gdy jego ciało otumanione było snem. Uczucia z tego spotkania z Ichigo, choć wydarzyło się przecież już lata temu, przywołane w sennej rzeczywistości znowu ogarnęły jego umysł. Choć spokój, z jakim Ichigo zareagowała na jego wyznanie, przyniósł mu pewne ukojenie, nie sposób było pozbyć się całego skumulowanego od rana zdenerwowania na raz.
 Wpycha łaciate dłonie do swoich nudnych shortów, poniekąd gardząc nimi za to, że może to zrobić — sukienka, którą wcześniej miał na sobie, nie miała żadnych kieszonek. Prawda, że nie mógłby wykonać tej czynności, gdyby jednak zdecydował się w niej wyjść… Ale przynajmniej wyglądałby tak, jak chciał wyglądać.
 — Nie zawsze — powtarza bezwiednie. Zagryza lekko dolną wargę, zastanawiając się, jak wyjaśnić jej ten aspekt siebie, który nawet dla niego jest wciąż jedynie bezkształtną, pstrokatą ideą mieszkającą w jego głowie. Kisara dopiero z czasem umiał faktycznie nazwać swoje potrzeby w taki sposób, że zaczęły być także zrozumiałe dla ludzi w jego otoczeniu. Wzdycha, czując się nieco bezsilnie w obliczu swojej ograniczonej możliwości odpowiedzi — tym bardziej, że ograniczeniem zdaje się być jego własny mózg. — Jest w porządku, gdy zwracacie się do mnie tak jak teraz, ale… — Od ale wszystko się zaczęło, wtedy, kiedy pierwszy raz o tym pomyślał. — Wydaje się, jakby czegoś brakowało.
 Mruga, ponownie zdumiony taką prostą — prostolinijną — akceptacją. „To się da zrobić” brzmi tak… cóż, jakby faktycznie dało się to zrobić. I w istocie, jak się okazało w późniejszych latach, proces jego przemiany nie był aż tak bolesny, jak na początku sobie go wyobrażał. Co więcej, znacznie bardziej bolesne okazały się zupełnie inne aspekty jego życia.
 Już podekscytowany perspektywą robienia tych „kilku rzeczy” uśmiecha się po części do niej, po części do siebie samej. W swojej niehamowanej euforii nie dostrzega różnicy, drobnego błędy, którego dopuściła się Ichigo. Choć na pozornie idealnej powierzchni kopuły sennej mary, w której się znajdowali, wraz z niewypowiedzianym pytaniem różowowłosej pojawiła się cienka szczelina, nadal jest ona na tyle mała, że Kisara ignoruje ją z niefrasobliwością dziecka.
 W tamtym okresie nie znał jeszcze Shirotaniego zbyt dobrze— To jest, nigdy ostatecznie nie poznał go zbyt dociekliwie, lecz wtedy faktycznie widział w Kaname tylko drażliwą osobę, z którą zawsze prędko mu było uciec się do kłótni. Nie mniej, nie więcej. Dlatego więc jest zmieszany, gdy w jego głowie pojawia się bardzo wyraźna myśl: jeśli cokolwiek tu dla niego kupimy, będziemy musieli bardzo dokładnie to wyczyścić.
Huh?
 Spogląda na dziewczynę. Promienie słońca, kiedy padają na jej błękitne oczy, czynią z nich obraz na podobiznę turkusowo-lazurowych fal Morza Martwego. Tęczówki Ichigo z kolei przywodzą jej na myśl bursztyny, które słona woda nieraz wyrzuca na brzeg plaży. Ogarnia ją niepewność co do tego, czy powinni robić zakupy akurat w tym sklepie.
 — Ichi, czemu antyki? — pyta, sunąc palcami — co zaskakujące, a jednak tak oczywiste, odzianymi w czarne skórzane rękawiczki — po drewnianej powierzchni zegara z ekstrawaganckimi, odważnymi żłobieniami w oprawie. — To wszystko jest takie… zakurzone.Naprawdę kupiłabyś mu coś takiego?    

Inaczej nie oznacza lepiej.





   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara

Fukai Ichigo ubóstwia ten post.

Fukai Ichigo

Pią 19 Maj 2023 - 0:03

   Słysząc jego słowa, nie może się powstrzymać – uśmiecha się. Zarówno ten uśmiech, jak i usta, drżące od tłumionego w środku śmiechu, ukrywa za wachlarzem, który zdejmuje z jednej z półek na chwilę przed odwróceniem się w jego kierunku. Więc jednak cokolwiek pamiętasz. Nie zapomniałeś wszystkiego. I chociaż przekazanie jej tej informacji nic go nie kosztuje, dla niej ma ona bardzo dużą wartość. Nie przejmując się oczywiście takimi rzeczami jak zaproszenie, była już gościem wielu ludzkich snów. Ma więc doświadczenie, a ono mówi jej, że – śniąc – mózg człowieka na ogół ogranicza działanie wielu ze swoich obszarów do koniecznego minimum. Mimo że pamięć jest przez niego używana – a wręcz może w trakcie snu tworzyć fałszywe wspomnienia, również te dotyczące prawdziwych zdarzeń – przez większą część czasu jego trwania, mózg zajmuje się… cóż, zapominaniem. Jinowi udaje się jednak, wbrew wszelkiej logice, zachować przytomność umysłu. Być może jest to zasługa jego emocjonalnego podejścia do życia; przeżywając uczucia równie silnie co on, nie myśli się o tle, jaki stanowi dla nich coś tak prymitywnego jak chronologia.
   W każdym razie, Kisara, pamiętając wydarzenia fragmentami, będzie w stanie na nie świadomie reagować, jeśli mu je tylko w odpowiedni sposób przypomni. Poza tym Ichigo nie musi zachowywać we śnie względnego realizmu, a to oznaczało, że może go uczynić takim, jakim chciała, żeby był. Bądź co bądź, to rzeczywistość Jina dostosuje się do praw rządzących snem, nie na odwrót. Jest z tego powodu bardzo zadowolona, ponieważ może dzięki temu użyć metafor, do których lubiła się uciekać, kiedy nie wypadało mówić czegoś bezpośrednio, jak na przykład – zachowałaś się jak kurwa, Kisara. Sklep, który zdawał się nie mieć końca, znajdujący się w środku galerii handlowej, która zajmowała przecież ograniczoną przestrzeń, był więc tylko jednym z wielu czarująco magicznych miejsc, jakie dzisiaj odwiedzą podczas swojej wycieczki po wspomnieniach.
   Za pomocą sklepu nie sprawdza tylko wrażliwości Jina na zewnętrzne bodźce; sprawdza też jego wnętrze, a ściślej rzecz ujmując, tę część jego umysłu, którą zajmował Shirotani. To kwestią ich wspólnego przyjaciela – czy też, w oczach kobiety, wroga – chciała się dzisiaj zająć. Nie ma właściwie pewności, dlaczego aż tak jej zależy na rozwiązaniu tego problemu; powodów mogło być całe mnóstwo. Lubiła tego mężczyznę – tak samo jak zresztą lubiła Kisarę – i świadomość, że ich przyjaźń została zniszczona jej śmiercią, nie pozwalała jej zacząć życia na nowo, bo przecież nie dość, że umarła, to jeszcze… Przesuwa paznokciami po powierzchni jednego z mebli, wykonanej z drewna, ale nie może wbić się nimi pod lakier, niszcząc ją, a wraz z nią emocje, których nie chciała teraz czuć, nie przy niej. Nie przynosi to więc żadnej ulgi zranionemu sercu. Cóż, było jeszcze inne, dużo bardziej prozaiczne wyjaśnienie – Ichigo nienawidzi braku sprawiedliwości, a to jej właśnie nie stało się zadość. Mimo tego, że wyrok został wydany, jej morderca wciąż znajdował się na wolności. Czy to dlatego jest tak zła na Jina? Dotychczas myślała, że nie podoba jej się tylko fakt, iż jej śmierć wywołała kolejną – następne niewinne przecież istnienie, pociągnięte na sznurze ściśle związanych ze sobą wydarzeń jak jagnię na rzeź. Cóż, być może jej istnienie nie było aż tak niewinne, ale czy było też aż tak grzeszne, by zasłużyć na to, co ją spotkało?
   – W ogóle go nie znasz, co? Wydaje ci się, a jak przychodzi co do czego, to nie wiesz, czy nie przyjaźnisz się z mordercą. – Wachluje się trzymanym w dłoni wachlarzem, unikając jego spojrzenia. – Wątpię, żeby coś takiego jak kurz jeszcze mu przeszkadzało. – W przeciwieństwie do niej, bo po westchnieniu przez moment kaszle.
   Idzie dalej, w głąb sklepu, nie czekając na jej odpowiedź – to znaczy czekając, ale po prostu nie biernie, tylko... aktywnie. Nie oddala się przecież na tyle, żeby jej nie usłyszeć. Sklep ciągnie się i ciągnie, mimo że już dawno powinien skończyć się ścianą, a kiedy Kisara ogląda się za siebie, nie widzi w ogóle jego początku. Wypełnione starymi książkami regały zamieniają się w labirynt, a Ichigo idzie, prawie że biegnie, skacząc od przedmiotu do przedmiotu. Zawraca jednak; rzuca okiem na zegar, który, co nie umknęło jej uwadze, dotknęła ręka chłopaka.
   – Tam nic ciekawego nie ma. A ty coś znalazłaś? – Używa innych zaimków, żeby pokazać jej, że słucha, chociaż za wiele na ten temat nie mówi, bo wydaje jej się, że powiedziała już o nim wszystko. Dawno temu. W ten sposób też ma zamiar uspokoić chociaż jedno serce, bo czuje, że ono wciąż trzepocze w piersi Jina – jak pisklę skrzydłami, kiedy wypada z gniazda. – Zegar? Tobie by się przydał zegarek, wiesz, Kiss–
   Brakowało jej tego drażnienia się wzajemnie z Kisarą. Bardzo.
   – Wskazówki są ustawione na złą godzinę – zauważa, patrząc jej przez ramię po wspięciu się na palce (i będąc przy tym jeszcze w butach na obcasie; cóż, różnica wzrostu). – Da się je przestawić?
Fukai Ichigo

Satō Kisara and Saga-Genji Shizuru szaleją za tym postem.

Satō Kisara

Pią 26 Maj 2023 - 17:11
Morderca. M̸̼̆o̶̱̙̕r̸̰̥̓̅d̸̗͇̋ē̷̢̼̇r̸͍͑̊ć̷̖̐a̶̘̺̓̄.̶̹̋̈́M̸͎̰͈̥͈̎͘o̸̢̳̝̬̔͛̔̓͋̚͜͝ŗ̸͉͈̠̦̼̙̖̣̍̎͌d̸̜̗̬̙̠͍̿͒̎̈́̽̉͊͘ẻ̸̱̘̳̗͈̱̥̳̪̐̆̒ȑ̷̜̣͕̫̣̀͂͆̈́̕c̵̢͙̻͙̝͛̓̚a̴̢̩̞͙̐̐͆̌͒͝.̷̟͔̮͖͚̕̚M̷̝͚͙̩͕̰̣͕̌̓̓̐̀̃̃͊͛͋̉̌̉̉̽́͊̒̃̍́̀̈̍͑̈́̆̓̽̒͛͂͌̈̍̔̏̇̓́͛̄͑͝͠͠ô̴̧̡̡̢̠̩̹̼̜̯͖̥̭̳̰̝̘̼̥̗̪̙̫͚̼̳̇̆͂̉̽̉̎͗͊́͑̀͋́̔̔̍̇̽͑͘͠r̷̡̢̢̰͙̘̹͚̫̲͓̪̦̙͚̼̟̰͙͍̼̤͎͍̹̰̫̭̣̟̮̣̳͎̘̝̀̍̈̈́͂́̃̑̄̏͆̆̃́̐̓́͌̎̀̑͗̚͘̕͝͠͝͝͠d̶̛̛͍͓̦̓̇̈́̎̃͐̃̔̓̎̇̔͆̉̇̾͛̅̿̏̾́̽̆̿̉̿̏̒́́̋̎͗̾̇͘̚̚̕̕͝͝͠͝ͅȩ̸̰̻͍̦͕̠͖̳̥͗̀̔̔̓̊͑̒̏̍̊̃̌͛̾͌̋̍̅͛̇̓̓̉̓͋̂̕͝͝͝r̵̡̢̡̨̨̧̙͙̫̠͇̜̩̥̫̘̠͙̟͇̬̗̘͎̝̼̭͎̩̙̹̳̟̘͂ͅc̸̡̡͓̲͍̦̯͖͇̝̖̖͌͗̌́͠͝a̶̩͎͎͉̭͍͍͕̬̰̔̈́͂̈́̈͗̾͆̔͛̋͋̔̒̍̒̑̈́̊̚̕͜͠͝.̶̡̨̨̛̛̜̱̲̝̩̯̜̮̬̱̱̣̹̦̖̿̿́͊͊̾̓̆́̈̾́̂̋̂͂͐̑̏́͌̾̊͌̔̔̐̑̿͑̐̓̾̀̕͘̕̚͜͝͠͠


 Obserwuje wachlarz trzymany przez kobietę z przesadzonym wręcz skupieniem. Z pewnością nie potrzeba tyle koncentracji, by doszukać się detali na tak prostym przedmiocie? Jest w nim jednak coś dziwnego — gdy Kisara mruga wreszcie (a wpatrywał się w konstrukcję wachlarza, jak mu się wydawało, całe godziny, lata, wieki), po uniesieniu powiek nieruchome wcześniej elementy obrazu, który się na nim prezentuje, nabierają życia: wzburzone morskie fale, uprzednio wspaniale turkusowe, bielą się teraz w postaci potężnych grzywaczy; woda przelewa się daleko poza standardową linię brzegową; niebo jest pociemniałe i usłane ciężkimi, szaroburymi cumulonimbusami. Staje się zatem jasne, że nadchodzi sztorm, a nawet — że już nadszedł. Kisara przekrzywia głowę jak kilkunastomiesięczne szczenię, zupełnie zahipnotyzowana. Bezwiednie unosi rękę, by opuszkami palców dotknąć wachlarza, zanurzyć dłoń w wodzie, lecz w tej samej chwili obraz rozmywa się w holograficznym błysku, jakby jego malarz zmienił zdanie co do swojej wizji. Gdy krzyżuje w przelocie, wreszcie — tak tego unika, wzrok z Ichigo, ekwiwalentną burzę widzi w jej chytrych oczach.
 Ciarki przemykają wzdłuż całego jej ciała. Szczelina sennej kopuły powiększa się znacznie, gdy Kisara staje na krawędzi odzyskania pełni świadomości. Do jego serca znów napływa powódź emocji, tym razem tych, które towarzyszyły mu w momencie uzyskania wiedzy na temat śmierci Ichigo i które, oczywiście, jak zawsze, od razu widać na niezwykle ekspresyjnym obliczu mężczyzny. Wpierw jej twarz ściąga się, kurczy, jakby zaraz miał się rozpłakać, i to w tej histerycznej manierze, jak nieraz płaczą dzieci, gdy czują, jakby przytrafiła się im największa krzywda na świecie. Kisara jest… niezwykle zaznajomiona z tym uczuciem. Jej bliscy umierają tak, jakby ktoś prowadził szczegółowe notatki na ich temat, a potem pieczołowicie planował ich morderstwa, zawsze jednak pomijając przy tym samą Satō, by mogła obserwować te zdarzenia i cierpieć podczas ich trwania.
 Do rozpaczy zawsze uciekała się prędko. W tym stanie czuła się wręcz bezpiecznie ze względu na jej omniprezencję. W ostatnim czasie też przecież mu jej nie brakowało. Kurō…
 Sen jednak nie skupiał się wokół jego brata. Cały sklepik z antykami przywodziły mu na myśl Kaname, jak zresztą i sama Ichigo. Ichigo, która nie żyła przecież, bo zabił ją Shirotani… Z tą abstrakcyjną myślą (przecież Ichi stoi tu teraz przed nim—) lepka kruczoczarna smoła wypełnia jej mózg w manifestacji złości, zagubienia, zrezygnowania… Pogardy?
 — Masz rację. Jak miałby przejmować się jakimś tam kurzem, skoro ręce ma splamione czymś znacznie gorszym: twoją krwią. Hm, Ichigo? — mówi tonem ociekającym nienawiścią, której nie do końca rozumie. I, prawdę mówiąc, sam się na tym łapie, wyczuwa absurd w jej wyrazistości. Czemu się denerwujesz, Kisara? Sam nie do końca wierzysz, że mógłby dopełnić się takiego czynu. Zresztą, przecież z Ichigo…Nie… Dlaczego— miałby to zrobić? T-To nie ma sensu…
 Kręci głową, która w momencie zaczyna boleć go z przeraźliwą intensywnością. Różowowłosa w międzyczasie odchodzi od niego i wraca z powrotem, ale Kisara nie umiałby stwierdzić, ile upłynęło czasu od jednego do drugiego zdarzenia. To właśnie jej oddalenie się od chłopaka, czy zwykłe spuszczenie go z oczu, musiało zezwolić na tak ostre przebudzenie się jego umysłu, ponieważ gdy ciepło jej bliskości ponownie owłada Satō, ten uspokaja się stopniowo, a ogień jego spojrzenia gaśnie. Zdaje się wręcz zapomnieć o tym, co przed chwilą powiedział, przynajmniej na razie, dopóki kobieta znów nie wybudzi dokładnie tych wspomnień, które chce zobaczyć.
Tobie by się przydał zegarek, wiesz, Kiss—
 Pokazuje jej język na te słowa i nie zaszczyca jej rozleglejszą odpowiedzią na nie. Przecież nie spóźniała się znowu aż tak często.
 — Złą? — powtarza po niej, sięgając w tym samym czasie do maleńkiego zamka od oszklonej obudowy, która dotychczas chroniła zegar przed zakurzeniem się również w środku. Zawiasy skrzypią delikatnie od braku użycia, ale ustępują bez większego problemu. Wskazówki prawdopodobnie dało się ustawić w bardziej elegancki sposób, zapewne jakimś pokrętłem, ale Satō dotyka ich po prostu palcami (po swojemu, jak zwykle), wkładając w to tyle siły, by ustawić je wedle swojej zachcianki, ale również na tyle delikatnie, by ich nie zniszczyć. Czuje, jak Ichigo opiera brodę na jego ramieniu — jej wpływ, jako architekta snu, jest wszechogarniający, stąd też nie pyta nawet, jaka godzina będzie według niej dobra; wie od razu.
 Podjąwszy decyzję, kręci wskazówkami, dopóki nie udaje się jej ustawić trzeciej trzydzieści.
Trzydziesty marca, trzydziesty marca...




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara

Fukai Ichigo ubóstwia ten post.

Fukai Ichigo

Czw 29 Cze 2023 - 17:52

   Kisara nie musi ustawiać na zegarku roku; prawdę mówiąc, nie musi na nim ustawiać również miesiąca i dnia, bo to nie on zmienia datę, a sama Ichigo, która prowadzi ją przez wspomnienia jak za rękę. Takie kłamstwo jest jednak konieczne, bo pozwala Fukai stwierdzić, czy jej przyjaciel jest gotów na następną część snu. Dzięki temu może również zaangażować w pełni jego świadomość; dać mu możliwość przejścia przez iluzję jak przez rzeczywistość, mimo że – paradoksalnie – to właśnie przez to wie, że nic, co robi, nie ma znaczenia. Musi mu je nadać samodzielnie; dziewczyna, która w milczeniu opiera się swoim ciężarem o jego ciało, jest tylko wskazówką odnośnie tego, dlaczego powinien. W jej oczach widoczne jest znudzenie, ale wcale nie dlatego, że nie chce tu z nim być. Wręcz przeciwnie – nie może się już doczekać nadchodzącego aktu przedstawienia, które jej zdaniem Kisara przeciąga ze strachu przed jego finałem. Jest jednak skazana na to, żeby iść zgodnie z jej tempem; bądź co bądź, to on był jego gwiazdą, mimo że w lustrzanym odbiciu tego wspomnienia jego rola ograniczała się do zaledwie drugo-, a może i trzecioplanowego aktora. Cóż. Lustro tak działa; zniekształca każdą rzecz zamkniętą w swoich ramach. Być może jeszcze uda im się je otworzyć; zbić szkło i zobaczyć to, co znajdowało się za nim.
   Otoczenie zmienia się. Wiatr, który dostaje się do sklepu przez okno, rwie go od środka – ściana za ścianą, nie oszczędzając przy tym również podłogi i sufitu – jak drapieżnik kłami upolowaną przez siebie ofiarę. Wyrzuca jego zawartość na zewnątrz snu niczym stertę organów, które – zwłokom – nie mogą się już do niczego przydać; pochłania mięso, zostawiając sam szkielet, na jakim natura zbuduje coś innego. Drewno mebli rozchodzi się na drzazgi, którym Ichigo nie pozwala jednak dotknąć swojego przyjaciela. Zasłania go książkami, jakie wyrzuca w powietrze na odległość za pomocą jednego tylko ruchu dłoni. Tu, wśród cichego szumu kartek, jakiemu udaje się – w jakiś sposób – zagłuszyć hałas za nimi, jest bezpieczny, tak jak bezpiecznym jest się w oku cyklonu. Kiedy Kisara zdoła już odgonić latające wokół niej papierowe motyle, które, tracąc związek ze swoim pierwotnym kształtem, coraz bardziej zaczynają przypominać origami, zobaczy dokładnie to, czego się spodziewała – scenerię centrum miasta. Niebo odbija się w oknach wieżowców czernią braku gwiazd, zgaszonych blaskiem palących się w ciemnościach latarni, która zakryła świat kołdrą jak do snu. Ale Fukai nie ma zamiaru dzisiaj spać. Dla własnego kaprysu – nie, wcale, dla immersji – niczym w mahou shoujo rozpuszcza swoje różowe włosy falą, która sięga jej bioder, i wsuwa się w sukienkę, jaka na jej sylwetce trzyma się tylko na obietnicę wiązanych na ramionach kokard oraz ściśniętego w talii gorsetu. Wygładza strój; w ruchu tym nie ma jednak wbrew pozorom żadnego onieśmielenia, mimo że ma na sobie coś, co – w oczach części ludzi – musi uchodzić za bieliznę. Dopiero wówczas, gotowa jak na przyjęcie gościa, pozwala Kisarze do końca obudzić się w przygotowanym dla niego śnie za pomocą podmuchu wiatru, którym wprawia go w drżenie. Podchodzi, żeby narzucić na jego odsłonięte na zimno barki marynarkę, która jest ciepła zupełnie tak, jak gdyby przed chwilą zdjęła ją z samej siebie. Po chwili jednak – może zawstydzona wyrażoną tym czułością – odwraca się i znika w tłumie, jaki wylał się na chodnik z obklejonego reklamą anime autobusu. Z zadowoleniem, jakie objawia się w dynamiczności jej kroków, kieruje się do klubu. Nie ma w tym nic dziwnego; w końcu ma przed sobą noc pełną przyjemności. Jednak zarówno ona, jak i Kisara, wiedzą już, że wcale tak nie jest, a wiedza ta nadaje zachowaniu Ichigo absurdu. Groteski, która – mimowolnie – wywołuje w głowie skojarzenie z motywem w horrorach; zabawą, jaka prowadzi do tragedii.
   Bez słowa przechodzi przez ochroniarza, który strzeże wejścia jak doberman, ale na nią nie zwraca w ogóle uwagi. Mijając mężczyznę, głaszcze go po głowie. Kto wie – może Kisarze to utrudni? Tak żeby nie było za łatwo. Z zamkniętymi oczami zanurza się w mroku, który rozświetla pulsujące jak krew w żyłach chorego organizmu światło neonów; muzyce, jaka przenika przez klatkę żeber aż do serca, żeby zmienić jego rytm; alkoholu, narkotykach i ludziach, którzy nie wiedzą – lub nie chcą wiedzieć – jak trzymać ręce przy sobie. Nie waha się; od razu obiera kierunek na mężczyznę, którego Jin zna aż za dobrze. Pamięta to wyjście bardzo dokładnie. O wiele za dokładnie jak na yurei.
   To jej dar, którym oczywiście, że chce się podzielić ze swoim przyjacielem.


Ostatnio zmieniony przez Fukai Ichigo dnia Pon 22 Sty 2024 - 19:51, w całości zmieniany 1 raz
Fukai Ichigo

Satō Kisara ubóstwia ten post.

Satō Kisara

Sob 8 Lip 2023 - 0:20
 Zmiana otoczenia następuje niezwykle płynnie. Mimo że to diametralna różnica w krajobrazie, przejście wydaje się naturalne jak oddychanie; wdech — wciąż znajduje się w sklepie z antykami, wydech — stoi przed wejściem do klubu. Kwestia sekund, mimo że przeskok w czasie to miesiące, a nawet lata. Nie jest w końcu świadkiem procesu budowania tej czasoprzestrzeni przez jej architekta, lądując do gotowego świata bez żadnego wysiłku. Spoglądając jednak na sytuację z innej perspektywy, prawda była taka, że Kisara nie mogłaby wprowadzić w ten sen żadnych zmian, nawet gdyby chciała. Zdeterminowany umysł Ichigo by jej na to zwyczajnie nie pozwolił.
 W porównaniu do poprzedniego aktu ich spotkania, tym razem nie jest to jego wspomnienie. Pojawia się na imprezie, na której miało go nie być; w której w rzeczywistości nigdy nie uczestniczył. Powoli staje się jasne, że jest intruzem w tym konkretnym wycinku rzeczywistości, komórką wirusa, której ciało najchętniej by się pozbyło. Objawia się to choćby w tym, że jego odzienie nie zmieniło się ani trochę, w przeciwieństwie do wyzywającej sukienki Ichigo, przylegającej ściśle do jej sylwetki. Było to niedopatrzenie ze strony kobiety czy może celowy zabieg? Zaczyna odczuwać niepoprawność wydarzeń głęboko w kościach, w samym ich szpiku; już wcześniej przecież miała przebłyski wątpliwości, lecz poprzednie zupełnie nie równały się z tymi. Jeśli Fukai chce, by Kisara ostatecznie uświadomiła sobie, że to wszystko to jedynie senna mara — jej plan prawdopodobnie się powiedzie.
Ta sukienka. Pamiętał ją ze zdjęć.
 Ochroniarz także ignoruje go zupełnie. Jego spojrzenie, choć skierowane w stronę Kisary, wydaje się, jakby sięgało dalej, niż jego ciało — jak przez ducha. Wszystko jednak zmienia się wraz z przejściem przez drzwi klubu, z którymi otwiera się przed nim dobrze znajome miejsce. Gdyby Ichi zmieniła nagle zdanie — gdyby nadal chciała utopić Kisarę w studni ułudy — z pewnością tą rekonstrukcją klubu udałoby się jej przekonać umysł chłopaka, że był częścią tego wspomnienia. Bywał w tym miejscu całą masę razy — i to właśnie w towarzystwie Ichigo, jego niezrównaną kompanką w imprezowaniu. Tego dnia, trzydziestego marca, ostatecznie nie przyszli razem… czego Kisara miał żałować już przez resztę swojego życia.
 Nagle znajduje się na samym środku parkietu, w świetle dyskotekowych świateł, mimo że wydaje jej się, że nie zrobiła kroku dalej. Od razu też rzuca się jej w oczy twarz mężczyzny, którą widziała tak naprawdę na żywo tylko parę razy, i to przelotnie. Więcej miała z nim do czynienia w sieci — to tam przecież odrzuciła jego zaproszenie na tą właśnie imprezę. Krótkie, jasne blond włosy. Mocno zarysowana, kanciasta szczęka. Szare oczy. Choć atrakcyjny i wyróżniający się, Kisara czuła się w jego towarzystwie nieswojo, jakby zawsze mężczyzna miał ukryty motyw, z tego też powodu wolała go unikać. Jest bardzo zdezorientowana tym, że spotyka tu akurat jego — osobę, którą na długi czas wyparła z pamięci, głównie przez minione lata. Sen stawał się coraz bardziej absurdalny.
 — Nie chcę z tobą tańczyć. — Usta Kisary mówią same, poruszając się bez jego woli, ze sporą dozą irytacji w głosie. Następuje pokraczne przedstawienie sytuacji, która rzeczywiście się wydarzyła, choć kompletnie nie tak. Zaistniał jednak wspólny czynnik, najbardziej istotny: odrzucenie.
 I zaraz potem: reakcja. Zła reakcja.
 — Dobrze — odpowiada mężczyzna. Jego ton ocieka jadem. Cała mowa ciała blondyna wydaje się jak poddana zabiegowi hiperbolizacji: jego przystojna twarz wykręca się w niezadowoleniu tak dużym, że ledwo można rozpoznać jej rysy; dłonie zaciskają w gniewne pięści aż bieleją knykcie; z gardła wydobywa się charkot jak u wściekłego psa. — Dobrze. Skoro tak, to za karę zabiję Ichigo.



 Ź̵̡̦̺̯͈̈́̉̿̐̈͒͛̔̇̀͐͘̕͘͠ą̷̨̝̜̯̙̲͉̬͉͎̠͍̿́͊̕b̴̥͈̈̇̏̎̽̏̿̔̿̏̃į̴͔͉̦̰̗̒̾̈́̔j̵̳̤̹̰͈͙̬̗̜͍͉̟̠͚̺̜̓̈̈́͊̓͜͝ͅę̸̨̡̘̩̹̳̘͔̓̔͂̿̃̊̌͆̑̓̌̍̃̽͊̚͝͝͝.̸̢̨̡̛̲͚͎͇̙̟̜̮̳͔̰͕̲̞̄̅̂̊͐̃͐̐̊͋ Z̴̮̥̱͑͒̇͗͝a̸̝͚̙͐̏̽́͘̚͠ͅb̶̞̹͌̋͗̈́͝i̷̟̍̓̂͌͛͗̈́̾͜͝j̴͉͕̺̝́ę̸̨̆͝.̷̨̗͉̤̐̎̆̚Z̶̭͋ǎ̵̮b̵̖̐i̵̻̎j̶̗̃ę̴̹̐.̴̯̚



 Zapiera jej dech w piersiach — przez chwilę nie może oddychać wcale. Gdy chaotycznie spogląda na mężczyznę, jego twarz znów zmienia się drastycznie, aczkolwiek tym razem przybiera wygląd zupełnie innego człowieka. Tego z kolei Kisara zna doskonale, i to właśnie jej umysł prawdopodobnie mu go podpowiedział, zważając na informacje, które ma zakodowane w swoim umyśle.
 Kaname.
 Obraz glitchuje; wraz z wątpliwościami narastającymi w jego sercu, oblicze zmienia się w ułamku sekund z jednego w drugie. Czuje się kompletnie przeładowany. Świat zatrzymuje się nagle — w momencie, gdy uświadamia sobie z klarownością, że nie znajduje się w realnej rzeczywistości, a w koszmarze. Gdy, wystraszony, obraca się na pięcie — bezsensownie — z zamiarem ucieczki, dokonuje kolejnego skoku w czasoprzestrzeni. Tym razem znajduje się już za jakimś budynkiem, gdzie w zatęchłym powietrzu roztacza się dodatkowo zapach rozkładających się resztek jedzenia i innych śmieci. Nie jest to jednak najgorszy aspekt załączonej sceny: widzi przed sobą coś, od czego nie może odwrócić wzroku, mimo że bardzo chce już się obudzić. Nie może. Nie jest w stanie— Dopada ją paraliż.
 Drobne ciało Ichigo jest już nieruchome, gdy jej oprawca nadal się nad nią znęca. Wizja ta jest bardzo zniekształcona; jako że nikt nie był świadkiem tej zbrodni z takiej perspektywy, z jakiej Kisara ją obserwuje, musi być tylko konstruktem wyobraźni Fukai na podstawie jej doświadczeń… z pierwszej ręki. Myśl ta przesyła wzdłuż kręgosłupa Kisary serię wstrząsających całą jego sylwetką dreszczy.
 Chociaż jego umysł podświadomie chce postaci mężczyzny ponownie przykleić twarz Shirotaniego, w gruncie rzeczy wiadome już jest, że to niemożliwe; że to nie był on. Chociaż w tym świetle, a raczej jego braku, blond można było łatwo pomylić z bielą… Nie. Gdy z szaleńczym okrucieństwem mężczyzna ściska ostatni raz nagą pierś kobiety i następnie uderza ją w twarz, Kisarę targają mdłości, ale równocześnie nie ma już wątpliwości — Kaname został oskarżony niesprawiedliwie.




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara

Fukai Ichigo ubóstwia ten post.

Fukai Ichigo

Pon 29 Sty 2024 - 23:25

    Pozwala Kisarze upaść na kolana, kiedy nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Siada na chodniku obok niego, bo dzięki temu może go objąć, a co za tym idzie – oprzeć się na nim… fizycznie i emocjonalnie. Płacze – a może wcale nie; może to odbicie światła rzucanego przez logo klubu wygląda w jej oczach jak krople łez? Patrząc na nią z boku, Satō nie jest w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć żadnej z tych dwóch wersji wydarzeń. Przez chwilę Ichigo siedzi w milczeniu, z pochyloną ku ziemi głową, dopóki nie podnosi jej, żeby zwrócić na niego swój wzrok. Uśmiecha się przy tym, ale mężczyzna nie odwzajemnia tego uśmiechu. Fukai wstaje więc, wciąż niczego nie mówiąc, a wyraz schodzi z jej warg jak pomadka, którą pomalowała dziś usta. Rzuca spojrzenie w kierunku śmietnika, w którym znajduje się jej ciało.
    — A więc tak to według ciebie wyglądało?
    Trudno powiedzieć, czy mówi prawdę, czy kłamie. Czy szuka w reakcji Satō dowodu na to, że jej śmierć miała dla niego znaczenie? Właściwie to nie dla niego, bo w ogóle dla kogokolwiek. Dla niej życie się przecież wcale nie zmieniło – oczywiście poza tym, że przestało trwać. W przeciwieństwie do jego życia. Ono nie zatrzymało się tylko dlatego, że ona nie żyła, więc nie musiał stawać w miejscu; mógł po prostu iść przed siebie. Jest część niej, która chce, żeby jej nie zostawiał; żeby z nią został, a jeśli nie może tego zrobić, to żeby chociaż spojrzał za siebie, zanim odejdzie. Spojrzał na nią. Czuła się tak samotnie, kiedy umierała. To było właśnie według niej w umieraniu najgorsze – samotność. Była na tym świecie tylko ona… i on. Jej morderca.
    Sen ucieka Ichigo spod palców jak futro zwierzęcia, które chce biec; psa, któremu piana idzie z pyska już na samą myśl o złapaniu wypuszczonego przez nią z klatki królika. To nie meta, tylko linia startu. Fukai czuje w gardle krew, którą – ze względu na obecność przyjaciela – postanawia jednak przełknąć. Smak metalu znika z jej języka razem ze śliną. Powinna powiedzieć Satō, żeby się nie przejmował – że to wcale nie było tak. Że umarła, nie czując żadnego bólu. Powinna, ale nie może, bo chce, żeby się przejmował. Tak bardzo tego chce.
    Odwraca się ku Kisarze. Stoi nad nim niczym księżniczka nad klęczącym przed nią służącym, któremu ma właśnie wydać polecenie do wykonania. Wyciąga przed siebie zamkniętą dłoń, a kiedy ją otwiera, z jej palców zwiesza się na łańcuszku zegarek ze sklepu. Kołysze się przed oczami Satō jak podczas seansu u hipnotyzera. Na odwrocie wygrawerowano w metalu jedno słowo: “Shirotani.”
    — Znaleźliśmy go razem. To musiało być przeznaczenie. Tylko że nie działał, więc oddaliśmy go zegarmistrzowi w Shiwie. Udało mu się go naprawić, ale…
    Pauza, w trakcie której Fukai znowu musi zmuszać się do zaakceptowania faktu, że już nie żyje. Dlaczego to takie trudne? Bo jej śmierć nie była łatwa? Możesz się z tym nie zgadzać, ale jesteś martwa, Ichigo.
    — …stało się to wszystko…
    Łapie zegarek z powrotem do dłoni, wyciągając do Satō drugą, żeby pomóc mu wstać z ziemi.
    — …i zapomniałeś go odebrać. Dobrze, że ja o tym pamiętałam, co?
    Przytula się do przyjaciela, żeby schować przed nim swoją twarz. Wkłada w jego mięśnie drżenie swojego głosu, które, po przejściu w wibrację, roznosi się po ciele.
    — Myślę, że czas mu dać ten prezent.
    Wypuszcza go ze swoich objęć; robiąc to, zmienia otoczenie na mieszkanie Satō, a ściślej rzecz ujmując – jego sypialnię. Tym razem jej ubrania pozostają takie same, bez żadnych zmian, co z obojętnością dostrzega w lustrze zawieszonym na ścianie naprzeciwko niej. Jest świadoma tego, że nie ma już sił. Zdejmuje z siebie swoją sukienkę, a właściwie to, co z niej zostało; śliski materiał leje się na podłogę jak woda. Ściąga również buty, w których była tak wysoka jak Kisara. Teraz znowu jest niższa od niego, ale i tak wciąż zdaje się mieć nad nim taką samą władzę jak jeszcze przed chwilą, również mimo swojej nagości. Być może jest tak dlatego, że nie wygląda na w ogóle zawstydzoną tym, że stoi przed nim w ten sposób.
    — Potrzeba nam czegoś…
    Chodzi po pokoju, dopóki nie zauważa odpowiedniego przedmiotu. Bierze go do ręki i wraca z nim do przyjaciela. Dopiero kiedy światło księżyca, jakie dostaje się do pomieszczenia przez okno, pada na tę rzecz, Kisara rozpoznaje w niej swoje nożyczki.
    – ostrego.
    Uśmiecha się i podnosi rękę, w której je trzyma, ale zanim zdoła opuścić ją na Kisarę, ta łapie ją w przegubie jak lalkę, uniemożliwiając ruch. Krzyczy coś, co nie dociera do niej przez ciszę, jaka dzwoni jej w uszach. Kobieta stoi, milcząc, nieruchomo niczym marionetka, której odcięto linki.
    — Kiss. Kiss, Kiss, Kiss – odzywa się do niego w końcu, odgarniając przy tym kosmyk białych włosów, który zasłonił mu twarz. Zakłada go za ucho razem z czarnymi. Jej źrenice, które przed kilkoma sekundami zmalały pod wpływem dotyku mężczyzny, zwiększają się teraz bardziej, niż powinny, nadając jej dziwnie psychopatycznego wyglądu. — Czy po tym wszystkim nie uważasz, że nie do końca dobrze oceniasz sytuacje, w jakich się znajdujesz? Najpierw Kaname, teraz to…
    Obejmuje go dłońmi za szyję. Schodzi nimi do jego obojczyków, delikatnie sunąc opuszkami palców po skórze. W końcu bez ostrzeżenia wbija pod nią paznokcie, ciągnąc w dół, dopóki nie musi zatrzymać swojej rzezi na materiale koszulki. Zostawia za sobą ślady, na których – jak na sznurkach – zawieszają się koraliki krwi.
    — Pomóż mi, Kisara – mówi znowu zupełnie innym głosem; tonem dziecka, które się zgubiło i nie może znaleźć rodziców. Jej ciało staje się w jego rękach tak bierne, że aż wydaje się niemożliwe, żeby mogła go zranić. Ale przecież to zrobiła; czerwień ścieka z jej palców na ziemię jak dowód zbrodni.
Fukai Ichigo

Warui Shin'ya and Satō Kisara szaleją za tym postem.

Satō Kisara

Wto 13 Lut 2024 - 22:22
 Pustka powstała po śmierci Ichigo różniła się od tej, która pojawiła się po zabójstwie Kurou. Chociaż śmierć bliskich ogólnie często przydarzała się Kisarze, jak już w dzieciństwie jego rodziców, tak ta Ichigo była pierwszą za dorosłego życia. Jeszcze w takim okresie, w którym umieranie wydawało się dotyczyć ludzi starszych, a nie studentów w szczycie swojej młodości. Pierwszym etapem, gdy dowiedział się o znalezionym ciele Fukai, było absolutne wyparcie. Coś takiego nie mogło się przytrafić, prawda? Nie jej, wolnemu duchowi, zupełnie bez winy, można by rzecz - przez przypadek. Bezsensownie. Człowiekowi, który wreszcie rozumiał Kisarę jak nikt wcześniej nie chciał zrozumieć. Dla Ichigo świat się zatrzymał - dla niej samej na chwilę, w perspektywie Kisary wydawało się, że na zawsze, a ta wiedza zmieniła jego rzeczywistość diametralnie. Odciął się od swojego otoczenia najbardziej, jak się dało. Stare przyjaźnie sprowadzone do zawodowych relacji. Zmiana mieszkania. Unikanie głębszych związków.
 Nie mógł też już tak samo spojrzeć na Kaname. Trudno było go… usprawiedliwić.
 Tymczasem nie było nawet powodu do usprawiedliwień.
 To ta myśl krąży i buzuje jej w bolącej głowie, gdy zegarek na łańcuszku kołysze się prosto przed jego okrągłymi jak monety oczami. Jak już mu wspomina o tym wydarzeniu, to pamięta je idealnie, jakby wyciągnęła plik dokumentu z jego zapisami z odpowiedniej szufladki umysłu Kisary. Ciepło przytulającego się ciała Ichigo robi się coraz bardziej odległe. Powoli staje się świadoma, że tutaj głównie znajduje się jej głowa, a nie ciało; to leży w łóżku, gdzie jest mu gorąco i niekomfortowo, i…
 Gwałtownie się budzi. Jej kończyny są ciężkie jak z ołowiu, a w gardle ma niesamowicie sucho. Ledwo jest w stanie uchylić powieki i podnieść się w panice na przedramiona. W ciemności pokoju sylwetka kobiety jest niezwykle dostrzegalna, nie do przeoczenia, mimo że lekko rozmazana - jakby nie z tego świata. Dreszcze przechodzą mu po plecach, dostrzegając podobieństwo między tym bytem, a wszystkimi innymi, które dostrzegał tu i tam, a które zawsze bagatelizował i sprowadzał do swojego zmęczenia, rozchwiania psychicznego - cokolwiek by tu wymyślić, nic nie uwzględniało możliwości, że może być tak nieprawdopodobne.
 Przygląda się nagiemu ciału jak w amoku. Mimowolnie chłonie szczegóły: że wygląda dokładnie tak, jak ją zapamiętał, bez dodatkowych zmarszczek, bez innych zmian, które nieuchronnie pojawiają się z czasem i z ciągłym stresem, i te same włosy, i ta.. sukienka, teraz porzucona na podłodze. Dopiero gdy jest wystarczająco blisko, dostrzega posiniałe od duszenia odciski na jej szyi. Wtedy wydostaje się z niego okrzyk zdziwienia i po części wraca świadomość. Coś próbuje powiedzieć, ale słowa wychodzą splątane i niemające sensu, niedokończone sentencje: Ichi… czemu… kim… co tu…
 Jej głos nie wydaje się, jakby był tylko w jego głowie. Choć jej dotyk wydaje się delikatny jak mgiełka, to jest, z pewnością… z pewnością… Serce ściska się boleśnie na kolejne wspomnienie o Kaname. Ciężko jest mu ogarnąć całą sytuację, bo jest surrealna i nie rozumie tylu jej aspektów. Jakim cudem tu była? Co robiły w jej dłoniach nożyczki? Czemu kieruje je przeciwko niemu?
 A może to dalsza część tego dziwnego snu? Czy to nie najbardziej sensowne wyjaśnienie? Czym niby miała być teraz Ichigo, jak nie trupem?
 - Ichigo…? - szepcze ostatecznie, w pojedynku ze swoim zdrowym rozsądkiem. Nie powstrzymuje jej nawet, gdy paznokciami przesuwa po jego klatce piersiowej, dopóki nie czuje pieczenia. Syczy nisko, zdziwiony, że odczuwa ból i wilgoć krwi, która po naruszeniu skóry w pośpiechu ruszyła na zewnątrz i zrosiła się na nierównym zadrapaniu.
 „Pomóż mi, Kisara” powoduje, że coś jeszcze mocniej zacieśnia się wokół jej serca. Prośba wydaje się taką, której nie mógłby zignorować. W końcu nie był w stanie pomóc jej wtedy, więc chociaż teraz… Jeżeli Ichigo chciała wywołać tym snem poczucie winy w Kisarze - obok innych rzeczy, oczywiście - to jej się udało. Chciała ją momentalnie objąć, ale nadal coś nie grało, jakby ulatywała jej spomiędzy ramion.
 - Jak mogę ci pomóc? - pyta, już na dobre w jej sidłach.
 Ichigo nie musi już nawet dużo mówić. Uśmiecha się łagodnie, niemal ciepło, jak jagnię w skórze wilka. Podaje nożyczki. Szepcze do ucha, instruuje jak najlepsza przyjaciółka; zupełnie tak jak kiedyś i jednocześnie całkowicie inaczej. Kisara ściąga swoją piżamową koszulkę. Jak w transie nacina swoją dłoń i to samo robi po chwili Ichigo. Rana nie jest bardzo głęboka, ale czerwień piętrzy się wzdłuż linii, gotowa posłużyć jako atrament. Chociaż Satou nie wie, co to wszystko znaczy, postępuje zgodnie z jej słowami jak dobry chłopiec.
 Szkarłatne imiona wieńczą ich kontrakt. Kisarze jednak nie jest dane zobaczyć Fukai w jej cielesnej formie. Gdy ta tylko odzyskuje materialną postać, ze szczyptą złowieszczej magii Kisara słabnie pod jej ciałem, bezsilnie opadając w jej ramiona. Ubiera go z powrotem, a potem siebie w to, co znajdzie w szafie przyjaciela, nie spiesząc się wcale z wyborem. Ma czas. Ma ciało. Ma czas, który płynie wreszcie tak samo i dla niej, a nie jak wtedy, jako duch.
 Póki co zostawia Kisarę samą. Najważniejsze krok został spełniony.
 Wyciąga spinkę ze swoich bujnych różowych włosów i kładzie ją z cichym kliknięciem na stoliku obok głowy Kisary. Wkrótce wychodzi, odmieniona, nie przejmując się, co zostawia za sobą.
Buziaki. Ichigo.

Koniec wątku. ♥

@Fukai Ichigo




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara

Fukai Ichigo and Yōzei-Genji Setsurō szaleją za tym postem.

Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku