Szczerze mówiąc nadal nie był pewien czy odpowiednio dobrał strój który był tak naprawdę dosyć prosty. Przemalowane włosy, naga klata, ostre zęby... Mu osobiście się podobało, ale trochę go zastanawiało czy Jiro będzie pasował. Chociaż i tak się cieszył, bo halloween było jednym z ulubionych świąt. Chociaż nadal wierzył że w stroju wilka wyglądałby lepiej, ale ogarnięcie go na jego rozmiar nie było łatwe, a gdyby miał trzymać swój wilczy wygląd przez parę godzin, to Tosia prawdopdoobnie trafiłaby na sor. A tego by sobie nie darował.
Do pary dostał inną osobę z kolejki, która o dziwo miała całkiem blisko do niego wzrostem. Znaczy nadal porządnie górował, ale nie aż tak jak w wypadku innych osób jakie miał zwyczaj widywać. Uśmiechnął się delikatnie i przedstawił. - Shiba Ookami. Miło poznać. Rzadko można spotkać kogoś, kto ma blisko do mnie wzrostem. - Było to szczere i prawdziwe. Oczywiście też mocno bezpośrednie. Przez kotarę przeszedł jako pierwszy. Pomieszczenie przypominało mu nieco studnię z telewizorem, chociaż najbardziej jego uwagę zwróciła na siebie ściana ze zdjęciami. Początkowo nic nie widział, ale wystarczył maleńki krok w tył i już to widział. - Hmm... Układają się w strzałkę. - Podążył za nią do kotary którą odsłonił, tylko po to by dowiedzieć się że za nią kryła się wielka lampa UV. Rzuciła nowe światło na zdjęcia. Dosłownie. Ponownie zbliżył się do ściany z polaroidami. - Sadako Yakamura... - Przeczytał imię z fotografii. Ta cała Sadako była Onryo, która mocą nensha wypaliła klątwę na kasecie VHS. Oryginalne, to musiał przyznać. Z drugiej strony niektóre mściwe duchy lubiły postępywać według motywu tworząc tym swoją wizytówkę. Teke na przykład przecinała ludzi w pół przy stacjach metra. - Masz coś?
Rzut: Sukces
@Naiya Kō
Do pary dostał inną osobę z kolejki, która o dziwo miała całkiem blisko do niego wzrostem. Znaczy nadal porządnie górował, ale nie aż tak jak w wypadku innych osób jakie miał zwyczaj widywać. Uśmiechnął się delikatnie i przedstawił. - Shiba Ookami. Miło poznać. Rzadko można spotkać kogoś, kto ma blisko do mnie wzrostem. - Było to szczere i prawdziwe. Oczywiście też mocno bezpośrednie. Przez kotarę przeszedł jako pierwszy. Pomieszczenie przypominało mu nieco studnię z telewizorem, chociaż najbardziej jego uwagę zwróciła na siebie ściana ze zdjęciami. Początkowo nic nie widział, ale wystarczył maleńki krok w tył i już to widział. - Hmm... Układają się w strzałkę. - Podążył za nią do kotary którą odsłonił, tylko po to by dowiedzieć się że za nią kryła się wielka lampa UV. Rzuciła nowe światło na zdjęcia. Dosłownie. Ponownie zbliżył się do ściany z polaroidami. - Sadako Yakamura... - Przeczytał imię z fotografii. Ta cała Sadako była Onryo, która mocą nensha wypaliła klątwę na kasecie VHS. Oryginalne, to musiał przyznać. Z drugiej strony niektóre mściwe duchy lubiły postępywać według motywu tworząc tym swoją wizytówkę. Teke na przykład przecinała ludzi w pół przy stacjach metra. - Masz coś?
Rzut: Sukces
@Naiya Kō
#a2006d
Naiya Kō ubóstwia ten post.
No i mamy to, koledzy. Jedyny taki dzień w roku, kiedy każdy przechodzień patrzył na dwumetrowego chlopa ubranego w sukienkę z uśmiechem, zamiast odrazy. Coś dla odmiany, można wyjść z opresji codzienności i trochę wyluzować, nawet jeśli sukienka była względem jego absurdalnie długich nóg za krótka, bo na jego wysokość również żadnego kostiumu w produkcji nie przewidziano.
Nawet nie zauwaźył, kiedy w tym tłumie nieparzysta grupka znajomych podzieliła się w dwójki, idąc do kolejek bez niego. Był nimi równie mocno zainteresowany co oni nim, więc stanął po prostu w kolejce do domu strachów wpatrzony w telefon z okazjonalnym fioletowym etui w dynie i nietoperze. Gdy kolejki nastąpił koniec i oderwał wzrok skryty w różowych soczewkach imitujących spojrzenie odgrywanej postaci, uśmiech zadowolenia naturalnie ustąpił miejsca wyrazowi głębokiego zdziwienia. Byłby nie zauważył Shiby, nie mając w głowie aktualizacji co do takich rozmiarów. Gdy spojrzał na niego w górę, był naprawdę w szczerym szoku. Chciał już przetrzeć oczy ze zdziwienia i podniósł ku temu rękę, ale przypomniał sobie w porę, że ma w tej chwili pełny makijaż i chudy nadgarstek zatrzymał się na wysokości ust, zasłaniając je. Nieświadomie dodał sobie tym tylko jeszcze większego wrażenia szoku na twarzy. Może żył do tej pory za krótko, ale od kiedy tylko przestał rosnąć to jeszcze nigdy nie widział kogoś o tyle wyższego od siebie ma żywo.
- N-N-Nayia Kou... - Przedstawił się i zlustrował go swoim wścibskim wzrokiem. Huh. Kou zdarzało się dostawać paniki towarzystwie niższych ludzi, a co ma czuć w tej sytuacji? Nowopoznany mężczyzna był ogromny, ale na całe szczęście w niczym nie przypominał ojca Kō, bo wtedy to dopiero mógłby być problem. Bardziej widział w nim Muhammada Aliego zmieszanego z... papugą. Dobra, spokojnie, to tylko atrakcja, co prawda dom strachu, ale nie ma co wyprzedzać faktów, co nie? - No nie gadaj! Dosłownie! - Złożył ze sobą dłonie jak do modlitwy, lekko się pochylił i prawie wykrzyczał rozchwianym głosem, pełnym zdumienia i porozumienia, patrząc Shibie prosto w oczy... z dołu.
Ruszył za Shibą bez skrępowania uderzając obcasami o podłogę. Tkanina przy przechodzeniu plątała mu się o wazystko, od włosów po elementy nakrycia głowy drapieżnej zakonnicy, stąd trochę dlużej zajęło mu wykaraskanie się z tego potrzasku. Gdy wydostał się z tej pierwszej, nieumyślnej pułapki i zirytowany zdmuchnął ostatni skrawek ciemnego materiału z nosa. Chwilę zajęło mu, zanim wzrok przyzwyczaił mu się do ciemności i spostrzegł, że Shiba już pracuje nad zagadką.
- Ciemno tu jak w Nanashi. - Skwitował krzyżując leniwie ręce i podszedł do Shiby.
- Hmm? To brzmi jak dobry trop, słońce... - Westchnął, obracając się w inną stronę. Coś dotarło do naświetlonego szumiącym telewizorem oka. Podszedł do repliki studni, kierując się nagłym przypływem inuticji. - I to ma być studnia? - Powiedział nonszalancko, przykucnął i zaczął majstrować przy niej nieumiejętnie swymi chudymi dłońmi, próbując podnieść wieko na pazurach będących częścią przebrania, jednak bez skutku. - Ah, mam... kłódkę. - Spojrzał nań skonsterowany, dalej w przykucu lapiąc się za brodę. Odruchowo zagryzł lekko dolną wargę. Jak kłódka, to musi być też klucz. Logika. Rozmyślanie w tej ciemności przerywały mu non stop puszczane dźwięki, nie potrafił skupić się na niczym innym. Syknął zirytowany. Rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nic mu nie mówiło, gdzie zacząć go szukać. Wtedy też zauważył, że to co go tak po prawdzie irytuje, to piorąca mózg powtarzalność zastosowanego podkładu dźwiękowego.
Najciemniej pod latarnią, wziął więc kłódkę do ręki, żeby nie było, że klucz jest ukryty tuż za nią i wtedy... - O łał! My gosh, tu coś pisze! - W zdziwieniu zmienil pozycję z przykucu na czworaka, próbując zbliżyć się najbardziej jak to możliwe, by odczytać napis. - Kropla jeden, drapanie dwa...? - Próbując pozbyć się dwuznacznych skojarzeń przez chwilę pomyślał, że informacja z kartki to jakiś trigger count, kiedy zauważył zębatki i wszystkie kropki wreszcie zaczęły się łączyć. Nareszcie mógł otworzyć pokrywę. Oparł się dłońmi o prowizoryczną studnię i wściubił doń nos czytając na głos, co się tam znajdowało. Obejrzał się w górę na Shibę dumny z siebie, z szerokim uśmiechem małego kotka. Bardzo małego.
Rzut: sukces
@Shiba Ookami
Nawet nie zauwaźył, kiedy w tym tłumie nieparzysta grupka znajomych podzieliła się w dwójki, idąc do kolejek bez niego. Był nimi równie mocno zainteresowany co oni nim, więc stanął po prostu w kolejce do domu strachów wpatrzony w telefon z okazjonalnym fioletowym etui w dynie i nietoperze. Gdy kolejki nastąpił koniec i oderwał wzrok skryty w różowych soczewkach imitujących spojrzenie odgrywanej postaci, uśmiech zadowolenia naturalnie ustąpił miejsca wyrazowi głębokiego zdziwienia. Byłby nie zauważył Shiby, nie mając w głowie aktualizacji co do takich rozmiarów. Gdy spojrzał na niego w górę, był naprawdę w szczerym szoku. Chciał już przetrzeć oczy ze zdziwienia i podniósł ku temu rękę, ale przypomniał sobie w porę, że ma w tej chwili pełny makijaż i chudy nadgarstek zatrzymał się na wysokości ust, zasłaniając je. Nieświadomie dodał sobie tym tylko jeszcze większego wrażenia szoku na twarzy. Może żył do tej pory za krótko, ale od kiedy tylko przestał rosnąć to jeszcze nigdy nie widział kogoś o tyle wyższego od siebie ma żywo.
- N-N-Nayia Kou... - Przedstawił się i zlustrował go swoim wścibskim wzrokiem. Huh. Kou zdarzało się dostawać paniki towarzystwie niższych ludzi, a co ma czuć w tej sytuacji? Nowopoznany mężczyzna był ogromny, ale na całe szczęście w niczym nie przypominał ojca Kō, bo wtedy to dopiero mógłby być problem. Bardziej widział w nim Muhammada Aliego zmieszanego z... papugą. Dobra, spokojnie, to tylko atrakcja, co prawda dom strachu, ale nie ma co wyprzedzać faktów, co nie? - No nie gadaj! Dosłownie! - Złożył ze sobą dłonie jak do modlitwy, lekko się pochylił i prawie wykrzyczał rozchwianym głosem, pełnym zdumienia i porozumienia, patrząc Shibie prosto w oczy... z dołu.
Ruszył za Shibą bez skrępowania uderzając obcasami o podłogę. Tkanina przy przechodzeniu plątała mu się o wazystko, od włosów po elementy nakrycia głowy drapieżnej zakonnicy, stąd trochę dlużej zajęło mu wykaraskanie się z tego potrzasku. Gdy wydostał się z tej pierwszej, nieumyślnej pułapki i zirytowany zdmuchnął ostatni skrawek ciemnego materiału z nosa. Chwilę zajęło mu, zanim wzrok przyzwyczaił mu się do ciemności i spostrzegł, że Shiba już pracuje nad zagadką.
- Ciemno tu jak w Nanashi. - Skwitował krzyżując leniwie ręce i podszedł do Shiby.
- Hmm? To brzmi jak dobry trop, słońce... - Westchnął, obracając się w inną stronę. Coś dotarło do naświetlonego szumiącym telewizorem oka. Podszedł do repliki studni, kierując się nagłym przypływem inuticji. - I to ma być studnia? - Powiedział nonszalancko, przykucnął i zaczął majstrować przy niej nieumiejętnie swymi chudymi dłońmi, próbując podnieść wieko na pazurach będących częścią przebrania, jednak bez skutku. - Ah, mam... kłódkę. - Spojrzał nań skonsterowany, dalej w przykucu lapiąc się za brodę. Odruchowo zagryzł lekko dolną wargę. Jak kłódka, to musi być też klucz. Logika. Rozmyślanie w tej ciemności przerywały mu non stop puszczane dźwięki, nie potrafił skupić się na niczym innym. Syknął zirytowany. Rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nic mu nie mówiło, gdzie zacząć go szukać. Wtedy też zauważył, że to co go tak po prawdzie irytuje, to piorąca mózg powtarzalność zastosowanego podkładu dźwiękowego.
Najciemniej pod latarnią, wziął więc kłódkę do ręki, żeby nie było, że klucz jest ukryty tuż za nią i wtedy... - O łał! My gosh, tu coś pisze! - W zdziwieniu zmienil pozycję z przykucu na czworaka, próbując zbliżyć się najbardziej jak to możliwe, by odczytać napis. - Kropla jeden, drapanie dwa...? - Próbując pozbyć się dwuznacznych skojarzeń przez chwilę pomyślał, że informacja z kartki to jakiś trigger count, kiedy zauważył zębatki i wszystkie kropki wreszcie zaczęły się łączyć. Nareszcie mógł otworzyć pokrywę. Oparł się dłońmi o prowizoryczną studnię i wściubił doń nos czytając na głos, co się tam znajdowało. Obejrzał się w górę na Shibę dumny z siebie, z szerokim uśmiechem małego kotka. Bardzo małego.
Rzut: sukces
@Shiba Ookami
Oh my, just look at those eyes - Pretty like a girl, oh boy
This boy is so nice - Never seen a boy like him
So cute and polite - Better keep him humble,
Cuz he might wanna learn to bite
Look at me, look at me, look at me - Tell me that you don't like what you see
Look at me, look at me, look at me -Tell me that you don't like
This boy is so nice - Never seen a boy like him
So cute and polite - Better keep him humble,
Cuz he might wanna learn to bite
Look at me, look at me, look at me - Tell me that you don't like what you see
Look at me, look at me, look at me -Tell me that you don't like
Shiba Ookami ubóstwia ten post.
Uważnie wysłuchał słów czytanych przez młodzika. Szczerze mówiąc zaczął się zastanawiać czy te filmy i powieści na któych bazie powstały oparte były o prawdziwe wydarzenia. W końcu to co przeczytał chłopak było idealnym motywem dla powstania mściwego ducha. Onryo. Te potrafiły względem umiejętności być równie różnorodne co Yurei. Jednak stale się trzymały konkretnego schematu. Dźwięk dzwoniącego telefonu wyrwał go z rozmyślań odnośnie całego pokoju i tego co odnalazł jego nowopoznany kolega. Odebrał go bez chwili wachania. -Plotki na temat klątwy przemykały z ust do uszu niezliczoną ilość razy aż stały się nie tylko cichym szeptem, a prawdziwą legendą. Nagłośnienie sprawy zwróciło zainteresowanie również młodej reporterki Reiko. Zaciekawiła się historią dwójki nastolatków, którzy po zobaczeniu kasety, po dokładnie siedmiu dniach, zostali odnalezieni martwi w samochodzie. Data ich śmierci przypada na 6 października. Czy można złamać klątwę? Co, jeżeli nie jest prawdziwa? - Przeczytał na głos z uśmiechem na ustach. - Trzeba przyznać że naprawdę się postarali. Wiernie odtworzyli wiele materiału z filmu. - Chcąc czy nie, chwilę potem obejrzeli nagranie. W teorii teraz byliby przeklęci gdyby kasety były prawdziwe. Co musieliby zrobić żeby się wyzwolić? To już zagadka dla jego nowego kolegi.
Rzut: udany
@Naiya Kō
Rzut: udany
@Naiya Kō
#a2006d
maj 2038 roku