Gdy do jego uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk, kiedy wkroczył do pomieszczenia, momentalnie przywarł mocniej do idącego obok mężczyzny, ciasno oplatając jego ramię drżącymi palcami.
- Shizuru.... słyszałeś...? I-idź przodem! - poprosił go, a oddech zaczął niespokojnie drgać w rytm jego drobniejszego ciała. Z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej pluł sobie w twarz za to, że w ogóle postanowił tutaj przyleźć. I bez znaczenia kto był jego towarzyszem. Uczucie niepokoju było wręcz boleśnie namacalne, a wzrok chłopaka rozbiegany na boki.
- N-nie oddalaj się zbytnio, dobrze...? - - poprosił cicho, ledwo słyszalnym głosem, który przypominał zaledwie szept. Mimo wszystko nie odstępował Shizuru nawet na milimetr, jakby w obawie, że gdy tylko to zrobi to ten go tu zostawi.
Pokonali kolejne metry w diabelskich ciemnościach, i dopiero wtedy Enma dostrzegł błysk w oddali, który zupełnie nie pasował do panującego mroku dookoła. Dopiero wtedy pozwolił sobie na poluzowanie ścisku, aby podejść bliżej anomalii dostrzegając dwie latarki. Fakt ten jednak w żaden sposób go nie ucieszył, bo światło, które dawały, nie było na tyle mocne, aby rozegnać ciemność chociaż po części. Westchnął cicho, kiedy latarka zaczęła szwankować. Potrząsnął nią gotów rzucić nią o ziemię w irytacji, jeżeli ta nie zaskoczyłaby w ostateczności.
- Mam nadzieję, że twoja chociaż odrobinę lepiej działa, bo moja ma jakiś bunt egzystencjalny i jak tak dalej pójdzie, to wsadzę ją w dupę pracownikowi za narażenie mojej psychiki na stresy. - warknął, na powrót łapiąc Shizuru za przedramię. W jego obecności mimo wszystko czuł się pewniej. I bezpieczniej.
@Saga-Genji Shizuru
- Shizuru.... słyszałeś...? I-idź przodem! - poprosił go, a oddech zaczął niespokojnie drgać w rytm jego drobniejszego ciała. Z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej pluł sobie w twarz za to, że w ogóle postanowił tutaj przyleźć. I bez znaczenia kto był jego towarzyszem. Uczucie niepokoju było wręcz boleśnie namacalne, a wzrok chłopaka rozbiegany na boki.
- N-nie oddalaj się zbytnio, dobrze...? - - poprosił cicho, ledwo słyszalnym głosem, który przypominał zaledwie szept. Mimo wszystko nie odstępował Shizuru nawet na milimetr, jakby w obawie, że gdy tylko to zrobi to ten go tu zostawi.
Pokonali kolejne metry w diabelskich ciemnościach, i dopiero wtedy Enma dostrzegł błysk w oddali, który zupełnie nie pasował do panującego mroku dookoła. Dopiero wtedy pozwolił sobie na poluzowanie ścisku, aby podejść bliżej anomalii dostrzegając dwie latarki. Fakt ten jednak w żaden sposób go nie ucieszył, bo światło, które dawały, nie było na tyle mocne, aby rozegnać ciemność chociaż po części. Westchnął cicho, kiedy latarka zaczęła szwankować. Potrząsnął nią gotów rzucić nią o ziemię w irytacji, jeżeli ta nie zaskoczyłaby w ostateczności.
- Mam nadzieję, że twoja chociaż odrobinę lepiej działa, bo moja ma jakiś bunt egzystencjalny i jak tak dalej pójdzie, to wsadzę ją w dupę pracownikowi za narażenie mojej psychiki na stresy. - warknął, na powrót łapiąc Shizuru za przedramię. W jego obecności mimo wszystko czuł się pewniej. I bezpieczniej.
@Saga-Genji Shizuru
Saga-Genji Shizuru ubóstwia ten post.
Uniósł brwi, gdy tylko Enma dosłownie przykleił się do niego. Dosłownie parę miesięcy temu Seiwa walczył z prawdziwym demonem, czyż nie? Mimo wszystko zniósł dzielnie wbijające się w jego ramię rozedrgane dłonie i zgodnie z życzeniem szedł pół kroku przed zaniepokojonym chłopakiem. Panujące w pokoju ciemności były sporą niedogodnością; stawiał każdy krok z ostrożnością.
Chwycił za drugą latarkę, która - choć z wyraźną trudnością - włączyła się w końcu. Uśmiechnął się lekko na słowa kuzyna, zabawne w swojej dramatyczności.
- Chyba nie pocieszę cię za bardzo, bo ta też sprawia wrażenie, jakby zaraz miała się popsuć… Choć może troszkę później, niż twoja - odparł, jednocześnie nakierowując wątły słup światła to tu, to tam. Zanim oddalił się w inną część pokoju, ujął Enmę za rękę, by trochę swobodniej móc się poruszać, ale jednak nie zostawiać go na pastwę losu jakże groźnych plastikowych atrap.
Shizu w pewnym momencie zdołał usłyszeć cichutki stukot. A może słyszał go już od jakiegoś czasu, ale uznał to za odgłos stawianych przez nich kroków? Trudno było stwierdzić jednoznacznie. Zerknął w tył - tam jednak nic nie było. Dziwne. W tym samym czasie ciarki przechodzą mu wzdłuż kręgosłupa, gdy taki sam głos, jak na samym początku, rozbrzmiewa nagle wokoło nich. Zaskoczył go i wystraszył się, więc trochę nerwowo zaczął szukać źródła tego nieprzyjaznego skrzeku. Wtedy natrafia na… kota? Ach, figurkę kota.
- Dobrze, że nie jest prawdziwy, bo byś nam tu umarł z powodu wstrząsu, a nie strachu… - rzucił, po czym podszedł bliżej do rekwizytu. Wpatrywał się w żółte oczy, przekonany, że coś lada chwila na nich wyskoczy z ukrycia. Figurka zdawała się ewidentną przynętą… dlatego był zdziwiony, kiedy nic podejrzanego się nie dzieje.
Dostrzegł wtedy, że kot siedział na nietypowym przedmiocie - notatniku. Na moment puścił Enmę, by chwycić za zeszyt i obejrzeć go dokładnie. Na niemal każde stronie można było znaleźć dziwaczne fotografię jakiegoś nieznanego mu mężczyzny… i także, po skrupulatnej ekspertyzie, kobiety. Do ciekawe, na jednej ze stron można poznać jej imię, które brzmi Kayako.
- Tu coś jest napisane… - mruknął, świecąc blisko latarką w tekst. Pokazał go także Enmie. - Widzisz? Większość czasU spędzam z KUro, moim kotem. Na stUdiach Uważają, że jestem aspołeczna. Przerażająca…
Chwycił za drugą latarkę, która - choć z wyraźną trudnością - włączyła się w końcu. Uśmiechnął się lekko na słowa kuzyna, zabawne w swojej dramatyczności.
- Chyba nie pocieszę cię za bardzo, bo ta też sprawia wrażenie, jakby zaraz miała się popsuć… Choć może troszkę później, niż twoja - odparł, jednocześnie nakierowując wątły słup światła to tu, to tam. Zanim oddalił się w inną część pokoju, ujął Enmę za rękę, by trochę swobodniej móc się poruszać, ale jednak nie zostawiać go na pastwę losu jakże groźnych plastikowych atrap.
Shizu w pewnym momencie zdołał usłyszeć cichutki stukot. A może słyszał go już od jakiegoś czasu, ale uznał to za odgłos stawianych przez nich kroków? Trudno było stwierdzić jednoznacznie. Zerknął w tył - tam jednak nic nie było. Dziwne. W tym samym czasie ciarki przechodzą mu wzdłuż kręgosłupa, gdy taki sam głos, jak na samym początku, rozbrzmiewa nagle wokoło nich. Zaskoczył go i wystraszył się, więc trochę nerwowo zaczął szukać źródła tego nieprzyjaznego skrzeku. Wtedy natrafia na… kota? Ach, figurkę kota.
- Dobrze, że nie jest prawdziwy, bo byś nam tu umarł z powodu wstrząsu, a nie strachu… - rzucił, po czym podszedł bliżej do rekwizytu. Wpatrywał się w żółte oczy, przekonany, że coś lada chwila na nich wyskoczy z ukrycia. Figurka zdawała się ewidentną przynętą… dlatego był zdziwiony, kiedy nic podejrzanego się nie dzieje.
Dostrzegł wtedy, że kot siedział na nietypowym przedmiocie - notatniku. Na moment puścił Enmę, by chwycić za zeszyt i obejrzeć go dokładnie. Na niemal każde stronie można było znaleźć dziwaczne fotografię jakiegoś nieznanego mu mężczyzny… i także, po skrupulatnej ekspertyzie, kobiety. Do ciekawe, na jednej ze stron można poznać jej imię, które brzmi Kayako.
- Tu coś jest napisane… - mruknął, świecąc blisko latarką w tekst. Pokazał go także Enmie. - Widzisz? Większość czasU spędzam z KUro, moim kotem. Na stUdiach Uważają, że jestem aspołeczna. Przerażająca…
rzut 2/4 - wygrana (67); @Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
- Nawet tak nie mów... - westchnął cicho. Dookoła panowały egipskie ciemności a fakt, że zarówno i jego, jak i Shizuru latarka może w każdym momencie odmówić posłuszeństwa wcale a wcale nie poprawiały jego samopoczucia. Wręcz przeciwnie. Lodowate uczucie coraz bardziej ciążyło w jego żołądku, szarpiąc każdą struną zdenerwowania, a sporadyczne dreszcze gryzły jego skórę. Ciepłe palce jasnowłosego tylko na moment podziałały niczym uspokajający kompres, a drobniejsze ciało jeszcze mocniej przylgnęło do towarzysza jakby w obawie, że lada chwila rozpłynie się w powietrzu, pozostawiając Enmę samego sobie.
Poruszał się zaskakująco wolno, i ciężko było odczytać jego intencje. Być może robił to na wzgląd niepełnosprawności Sagi, a być może na fakt, że w ciemnościach mało co dostrzegał i sam nie chciał bezmyślnie potknąć się i na domiar złego roztrzaskać ryj o przypadkową deskę pełną kurzu. Niemniej bez znaczenia jaki ostatecznie był powód - Enma szedł bardzo wolno, czasami nawet samemu ciągnąć Shizuru bardziej do tyłu, tym samym niemo dając mu do zrozumienia, aby ten zwolnił bądź nawet zatrzymał się.
Przecież mieli czas. Po co się spieszyć?
Kiedy względną ciszę przerwał ponownie skrzeczący głos, z ust Enmy wydobył się stłumiony jęk a jego ciało sprawiało wrażenie, że najchętniej zerwałoby kontakt fizyczny i pognało gdzieś przed siebie. Ironio. Ten, który ciął yokai i bez problemu egzorcyzmował borei, drżał niczym liść na wietrze wystraszony iluzji i ułudy. Ale prawda była taka, że atmosfera pomieszczenia robiła swoje, a efekty były starannie zaplanowane oraz dodane w taki sposób, że tworzyły tym samym otoczkę pełną rzeczywistości.
Niedobrze mi z tej duchoty... przemknęło mu przez umysł, choć jednocześnie odczuwał absurdalny chłód całego ciała, o czym świadczyły skostniałe palce dłoni. Pozbawione jedynego źródła ciepła, szybko opadły wzdłuż ciała, a potem uniosły się wyżej, przylegając bliżej klatki piersiowej, kiedy Enma w nieporadny sposób próbował cokolwiek dostrzec. Wzrok padł na stertę śmierci i mimochodem rozgarnął ją nogą. Jedyne, co dostrzegł, to nic nie znaczące, a przynajmniej w jego mniemaniu, smugi, które stanowiły kolejny dodatek do wystroju pokoju.
Westchnął, powracając spojrzeniem do swojego towarzysza, mając cichą nadzieję, że chociaż jemu się poszczęściło.
- Masz coś? - zapytał cicho, podchodząc bliżej w momencie, gdy ten unosił karteczkę. Enma skupił wzrok na zapisie, ale prawdę powiedziawszy nic mu to nie mówił.
Doprawdy, zajebisty z ciebie detektyw, skarcił samego siebie, czując duszące poczucie nieprzydatności. Pokręcił lekko głową
- Niestety, nie pomogę. Jasne, widzę wyraźnie podkreślone 'U', co z pewnością stanowi swego rodzaju zagadkę, ale.... nic innego nie znalazłem. - wzruszył ramionami, a potem instynktownie na powrót odszukał dłoń Shizuru, wsuwając zimne paliczki pomiędzy jego.
@Saga-Genji Shizuru
Poruszał się zaskakująco wolno, i ciężko było odczytać jego intencje. Być może robił to na wzgląd niepełnosprawności Sagi, a być może na fakt, że w ciemnościach mało co dostrzegał i sam nie chciał bezmyślnie potknąć się i na domiar złego roztrzaskać ryj o przypadkową deskę pełną kurzu. Niemniej bez znaczenia jaki ostatecznie był powód - Enma szedł bardzo wolno, czasami nawet samemu ciągnąć Shizuru bardziej do tyłu, tym samym niemo dając mu do zrozumienia, aby ten zwolnił bądź nawet zatrzymał się.
Przecież mieli czas. Po co się spieszyć?
Kiedy względną ciszę przerwał ponownie skrzeczący głos, z ust Enmy wydobył się stłumiony jęk a jego ciało sprawiało wrażenie, że najchętniej zerwałoby kontakt fizyczny i pognało gdzieś przed siebie. Ironio. Ten, który ciął yokai i bez problemu egzorcyzmował borei, drżał niczym liść na wietrze wystraszony iluzji i ułudy. Ale prawda była taka, że atmosfera pomieszczenia robiła swoje, a efekty były starannie zaplanowane oraz dodane w taki sposób, że tworzyły tym samym otoczkę pełną rzeczywistości.
Niedobrze mi z tej duchoty... przemknęło mu przez umysł, choć jednocześnie odczuwał absurdalny chłód całego ciała, o czym świadczyły skostniałe palce dłoni. Pozbawione jedynego źródła ciepła, szybko opadły wzdłuż ciała, a potem uniosły się wyżej, przylegając bliżej klatki piersiowej, kiedy Enma w nieporadny sposób próbował cokolwiek dostrzec. Wzrok padł na stertę śmierci i mimochodem rozgarnął ją nogą. Jedyne, co dostrzegł, to nic nie znaczące, a przynajmniej w jego mniemaniu, smugi, które stanowiły kolejny dodatek do wystroju pokoju.
Westchnął, powracając spojrzeniem do swojego towarzysza, mając cichą nadzieję, że chociaż jemu się poszczęściło.
- Masz coś? - zapytał cicho, podchodząc bliżej w momencie, gdy ten unosił karteczkę. Enma skupił wzrok na zapisie, ale prawdę powiedziawszy nic mu to nie mówił.
Doprawdy, zajebisty z ciebie detektyw, skarcił samego siebie, czując duszące poczucie nieprzydatności. Pokręcił lekko głową
- Niestety, nie pomogę. Jasne, widzę wyraźnie podkreślone 'U', co z pewnością stanowi swego rodzaju zagadkę, ale.... nic innego nie znalazłem. - wzruszył ramionami, a potem instynktownie na powrót odszukał dłoń Shizuru, wsuwając zimne paliczki pomiędzy jego.
@Saga-Genji Shizuru
Satō Kisara and Saga-Genji Shizuru szaleją za tym postem.
Gdy kolejny raz zostali wyhamowani przez Enmę, Shizuru już poddał się co do przyspieszania ich tempa. Choć chciał jak najszybciej opuścić pomieszczenie, by wyjść z ciemności, niespecjalnie widział sensu szarpać się ze swoim kuzynem; zwolnił więc kroku. Bliskość drugiej osoby faktycznie pomagała na odczucie strachu, powodując, że mógł rozróżnić łatwiej, co jest rzeczywistością, a co jedynie efektem domu strachów powstałym specjalnie, by wywołać dreszcze wzdłuż jego kręgosłupa.
Niemniej ponowny skrzek spowodował, że się skrzywił i wziął głęboki oddech dla uspokojenia. Zacisnął trochę mocniej palce wokół dłoni Enmy. Jako że poruszali się tak wolno, zajął się dokładną obserwacją otoczenia, co było w pewnym sensie jeszcze gorsze. Wszelkie ozdoby i atrapy tworzyły jedną spójną całość, wprowadzając ich w wyjątkowy klimat grozy.
Patrzył w zupełnie inną stronę, kiedy chłopak zaczął odgarniać stopą porozrzucane śmieci, więc ich szeleszczący odgłos zaalarmował go trochę. Prędko spojrzał w tamtą stronę, świecąc dodatkowo swoją latarką w tamto miejsce. Karteczka w jego dłoni zmięła się nieco w konsekwencji, ale nadal można było w niej odczytać niepokojące napisy.
- Tak, to „u” to pewnie jakiś trop, ale ciężko coś wywnioskować, gdy nie mamy niczego poza tym - myślał na głos, spoglądając ponownie na tekst w nadziei, że coś innego jeszcze się przed nim objawi w ostatnim momencie, ale… nic z tego. Westchnął, schował karteczkę do kieszeni swojej elfiej szaty, po czym zaczął szukać jakiejś innej poszlaki. Jakoś musieli stąd wyjść, choć domyślał się powoli, że musieli coś pominąć w poprzednich krokach; informacji wydawało się zdecydowanie za mało, a czas uciekał.
Skanował światłem latarki już każdy możliwy kąt pokoju. Gdy im oczom ukazała się stara wanna, z początku niemal ją ominął, uznając jedynie za część wystroju, ale zreflektował się szybko - przecież wszystko mogłoby mieć znaczenie. Poprowadził ich zatem w tamtą stronę i gdy znaleźli się obok, zajrzał do środka. Wnętrze wyglądało wyjątkowo niezachęcająco. Naprawdę kazaliby włożyć mu tam rękę? Kto wie, ile to tutaj leżało? Zresztą, co niby miałoby być przydatnego w wodzie? Z pewnością nie następna karteczka z tekstem, która przecież rozpadłaby się w mgnieniu oka.
- Tutaj chyba też nic nie ma - mruknął z rezygnacją i z decyzją, aby poszukać jeszcze gdzie indziej. Gdy jednak odeszli odrobinę od wanny, w pomieszczeniu znowu rozległ się okropny dźwięk jakby dławienia. Światło mignęło, oślepiając Shizuru, który nie zdążył odpowiednio szybko zamknąć oczy przyzwyczajone już do ciemności. Choć z początku trochę zdezorientowany, dostrzegł wreszcie kucającego… chłopca. Ciarki przechodzą mu po całym ciele - nie sądził, że ktoś tu jeszcze jest!
Na szczęście nie wygląda na takiego, co miałby coś im zrobić. Co więcej, wskazywał na konkretne miejsce, na dywan.
- Tam chyba coś jest - powiedział, pociągając lekko za trzymaną rękę, gdy już przełknął strach związany z obecnością dziwnego dziecka. Dotarłszy bliżej, kucnął ostrożnie, uważając na złą nogę, i odsłonił równie okropną co gąbczaste pasy w wannie wykładzinę. Ich spojrzeniom ukazała się klapa, ta niestety zamknięta była na kłódkę.
- Ach, tutaj pewnie moglibyśmy wpisać literkę „u”... Ale potrzeba jeszcze trzech innych i to nie wiadomo, w jakiej kolejności mielibyśmy je wprowadzić - zauważył. Na tym etapie był już pewien ich porażki. Tym bardziej, że…
Światło znowu zgasło! W pokoju rozległ się taki sam charkot jak na początku, ale także odgłos czyichś kroków - i to dwóch osób? Prędko okazało się, że jedną z nich był chłopczyk, a drugą - jeden z organizatorów, mówiących, że ich kolej dobiegła końca.
Niestety, bez nagrody.
Niemniej ponowny skrzek spowodował, że się skrzywił i wziął głęboki oddech dla uspokojenia. Zacisnął trochę mocniej palce wokół dłoni Enmy. Jako że poruszali się tak wolno, zajął się dokładną obserwacją otoczenia, co było w pewnym sensie jeszcze gorsze. Wszelkie ozdoby i atrapy tworzyły jedną spójną całość, wprowadzając ich w wyjątkowy klimat grozy.
Patrzył w zupełnie inną stronę, kiedy chłopak zaczął odgarniać stopą porozrzucane śmieci, więc ich szeleszczący odgłos zaalarmował go trochę. Prędko spojrzał w tamtą stronę, świecąc dodatkowo swoją latarką w tamto miejsce. Karteczka w jego dłoni zmięła się nieco w konsekwencji, ale nadal można było w niej odczytać niepokojące napisy.
- Tak, to „u” to pewnie jakiś trop, ale ciężko coś wywnioskować, gdy nie mamy niczego poza tym - myślał na głos, spoglądając ponownie na tekst w nadziei, że coś innego jeszcze się przed nim objawi w ostatnim momencie, ale… nic z tego. Westchnął, schował karteczkę do kieszeni swojej elfiej szaty, po czym zaczął szukać jakiejś innej poszlaki. Jakoś musieli stąd wyjść, choć domyślał się powoli, że musieli coś pominąć w poprzednich krokach; informacji wydawało się zdecydowanie za mało, a czas uciekał.
Skanował światłem latarki już każdy możliwy kąt pokoju. Gdy im oczom ukazała się stara wanna, z początku niemal ją ominął, uznając jedynie za część wystroju, ale zreflektował się szybko - przecież wszystko mogłoby mieć znaczenie. Poprowadził ich zatem w tamtą stronę i gdy znaleźli się obok, zajrzał do środka. Wnętrze wyglądało wyjątkowo niezachęcająco. Naprawdę kazaliby włożyć mu tam rękę? Kto wie, ile to tutaj leżało? Zresztą, co niby miałoby być przydatnego w wodzie? Z pewnością nie następna karteczka z tekstem, która przecież rozpadłaby się w mgnieniu oka.
- Tutaj chyba też nic nie ma - mruknął z rezygnacją i z decyzją, aby poszukać jeszcze gdzie indziej. Gdy jednak odeszli odrobinę od wanny, w pomieszczeniu znowu rozległ się okropny dźwięk jakby dławienia. Światło mignęło, oślepiając Shizuru, który nie zdążył odpowiednio szybko zamknąć oczy przyzwyczajone już do ciemności. Choć z początku trochę zdezorientowany, dostrzegł wreszcie kucającego… chłopca. Ciarki przechodzą mu po całym ciele - nie sądził, że ktoś tu jeszcze jest!
Na szczęście nie wygląda na takiego, co miałby coś im zrobić. Co więcej, wskazywał na konkretne miejsce, na dywan.
- Tam chyba coś jest - powiedział, pociągając lekko za trzymaną rękę, gdy już przełknął strach związany z obecnością dziwnego dziecka. Dotarłszy bliżej, kucnął ostrożnie, uważając na złą nogę, i odsłonił równie okropną co gąbczaste pasy w wannie wykładzinę. Ich spojrzeniom ukazała się klapa, ta niestety zamknięta była na kłódkę.
- Ach, tutaj pewnie moglibyśmy wpisać literkę „u”... Ale potrzeba jeszcze trzech innych i to nie wiadomo, w jakiej kolejności mielibyśmy je wprowadzić - zauważył. Na tym etapie był już pewien ich porażki. Tym bardziej, że…
Światło znowu zgasło! W pokoju rozległ się taki sam charkot jak na początku, ale także odgłos czyichś kroków - i to dwóch osób? Prędko okazało się, że jedną z nich był chłopczyk, a drugą - jeden z organizatorów, mówiących, że ich kolej dobiegła końca.
Niestety, bez nagrody.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
maj 2038 roku