Arihyoshi Reiko x Yamada Ryūji
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Arihyoshi Reiko

13.11.23 5:17
Dawno już przestała liczyć szklanki, które przechodziły przez jej palce, nie wątpiła też dłużej w wysoką procentowość wypełniających je napojów. Świat wydawał się równocześnie znajomy i całkowicie obcy, nowy, ekscytujący… ale też trochę przerażający, i to wcale nie za sprawą zdobiących rezydencję rekwizytów czy przemierzających korytarze gości w najróżniejszych strojach. Nie miała pojęcia jak znalazła się w następnym pokoju; skrawki możliwych do przywołania wspomnień nie wystarczyły, by złożyć je w spójną całość. Najważniejsze jednak było to, że ani razu nie wpadła na brata, a przynajmniej niczego takiego nie pamiętała.

- Kurwa. - Syknęła, powoli sunąc wzdłuż krawędzi pomieszczenia, choć ostatecznie nawet tak solidna podpora nie wystarczyła, aby utrzymać ją w pionie. Wyrżnęła się trzy kroki później, akurat w momencie, w którym rozbrzmiał chrapliwy odgłos. - Kuuuurwa. To przez ten dźwięk. - Po prawdziwe nie wiedziała, czy ktokolwiek tu z nią wszedł, czy może rozmawiała sama ze sobą, ale warto było znaleźć wymówkę, tak na wszelki wypadek, coby nikt nie podejrzewał jak bardzo się sponiewierała. Nie, żeby alkohol było czuć z odległości metra. - Nie piłam. Nie tak wiele. - Sprostowała. Nie podjęła próby wstania, zamiast tego przysunęła się bliżej ściany i oparła o nią plecami. Smukłe palce zaskakująco szybko odnalazły z tyłu zapięcie maski, odsupłaną ściągnęła i odłożyła tuż obok wyprostowanych, złączonych nóg. Westchnęła, jakby zmęczyła się siedzeniem i pozwoliła powiekom opaść, odchylając głowę do tyłu. Przenikający mury chłód objął potylicę, niejako pomagając dziewczynie zachować przytomność. - Jak chcesz to idź i walcz z tymi zagadkami, ja poczekam. Aha, poza tym nikt nie mówił że to nie był sok, okej? - Kolejka? A kto by się przejmował czekającymi na swoją turę ludźmi, kiedy tutaj było tak przyjemnie ciemno i - nie licząc wędrującego po pomieszczeniu podejrzanego charczenia - całkiem cicho? Nie tylko nie miała ochoty się ruszać, ale była niemal pewna, że przewróci się jeszcze parę razy, nim znajdzie jakąkolwiek poszlakę. Nie miała też więcej sił na strach, a może to alkohol wyjątkowo skutecznie ją znieczulił.

Arihyoshi Reiko
Yamada Ryūji

24.11.23 17:41
 Lubił przełom października i listopada. Nie dlatego, że dostawał wtedy jesiennej depresji czy mógł rozwalić komuś starannie zgrabione liście, doprowadzając do szewskiej pasji, białej gorączki albo innej formy kurwicy; po tylu doświadczeniach ze śmiercią w roli głównej, niknąca bariera między światami przynosiła ulgę choć na jeden dzień. Łatwo było znaleźć naiwniaka do zawarcia kontraktu, zwłaszcza wśród raczących się alkoholem smarkaczy, za mało ostrożnych by wyczuć podstęp, za bardzo nietrzeźwych, żeby zrozumieć jakiekolwiek tłumaczenie i potencjalne konsekwencje. Dało się ich zmanipulować tak, żeby nie musieć nic tłumaczyć. A poza tym, to właśnie w taki dzień udało mu się znaleźć po raz pierwszy uziemienie dla swojej duszy.
 Brakowało mu fizyczności. Cisza w głowie stawała się nienaturalna, uzależnienie nie dawało o sobie znać, ale jednocześnie cały czas czuł się czysty, a nie przepadał za tym stanem. Bez żywej formy miał wrażenie, jakby coś mu odebrano i trzymano to odrobinę poza zasięgiem ręki, podczas gdy jednocześnie był przywiązany do krzesła nad stawem wygłodniałych piranii. Nic więc dziwnego, że gdy tylko przeniknął w pełni z Kakuriyo do Utsushiyo, pierwsze, co zrobił, to nadrobienie ponad roku bez używek. Na dowolnym spotkaniu AA właśnie utraciłby fajny żetonik i dostałby smutny uśmiech zawodu prezesa.
 Darmowy alkohol u rodziny Aikiryu był pewnie jedynym, co go tu ściągnęło. Wcześniej tylko musiał zwinąć skądś przebranie, żeby nie wystawili go za próg przez zbyt normalną aparycję. Szkoda, że w Halloween znikały mu wszystkie rany, złamania goiły się, a odłamki szkła przestawały sterczeć z ciała, prawa ręka wyglądała normalnie, a nie jak przemieszczona w każdym możliwym miejscu. Wszyscy dziwiliby się jak mógł osiągnąć taki efekt. Zamiast ćpuna wyciągniętego prosto z krwawej potyczki gangów, wbił się we wdzianko szarlatana, karciarza, pajaca czy cokolwiek autor miał na myśli, kiedy pozostawiał to na wieszaku sklepu. Na szczęście znał karciane sztuczki, więc w razie potrzeby mógł bez problemu odgrywać magika, który dał nogę z cyrku.
 Wsunął się za wyraźnie wstawioną dziewczyną do pokoju, w którym najpewniej byłaby sama. Był prostym facetem – widział nietrzeźwą laskę, więc automatycznie wyczuwał szansę na zaliczenie tej nocy czegoś jeszcze poza dużą dawką alkoholu i prochów rozprowadzanych potajemnie na terenie obiektu. Co prawda zagłuszył mu się jego szósty zmysł, ale nie powinno być chyba aż tak źle. Pannica była drobna i chyba potykała się o własne nogi. Może poleciałaby na jakąś bajerę.
 – Noo. Jak każdy, maleńka. Wszyscy tu jesteśmy trzeźwiutcy, przecież dzieci patrzą – zaśmiał się, wyciągając przed siebie dłonie i przesuwając się ostrożnie po pomieszczeniu. Nie chciał na nią wpaść i samemu wywinąć orła, połamane kończyny nie były mu w smak w momencie, w którym mógł w pełni odczuwać ich ból. W końcu gdzieś pod palcami pojawił się kształt i miało to jakiś przycisk. Nacisnął, żarówka rozbłysła jakby chciała, a nie mogła – najpewniej więc znalazł właśnie latarkę sprzed ery potopu albo z wyczerpaną baterią. Ewentualnie jakieś chińskie gunwo. Zgarnął przedmiot i porządnie walnął nim o dłoń, próbując włączyć ponownie. Po chwili walki zaskoczyło – przemoc zawsze stanowiła rozwiązanie.
 – Młodaaa, jak chcesz to mam coś fajniejszego od „soku”. – Omiatając słabym snopem światła podłogę, wreszcie natknął się na jakiegoś buta, a potem na resztę sylwetki towarzyszącego mu zgonowca. – I może trochę cię na te zgrabne nóżki postawi. – Przykucnął przed nią, szczerząc zęby. Poprawił nieco cylinder zsunięty do tej pory na czoło na tyle, że przysłaniał mu oczy swoim rondem.

Rzut 1/4: porażka (30)
@Arihyoshi Reiko
Yamada Ryūji
maj 2038 roku