Czy rozsądnym było zjawiać się na balu, kiedy zeszłoroczny zaowocował dorobieniem się pasożyta z dożywociem? Najpewniej nie, jednak, żeby posiadać umiejętność uczenia się na błędach wedle pewnego przysłowia należało być narodowości polskiej. To akurat Senzakiemu nie groziło, podobnie jak resztki rozsądku i instynktu samozachowawczego. W imię faktów, że to co miało się koncertowo spierdolić i tak już nastąpiło a pogorszenie sprawy mogłoby się co najwyżej zaliczać do sytuacji z gatunków melodramatu, bo tylko takie się rozgrywały z udziałem Hayate i jego fochów o bogowie raczą wiedzieć co i wszystko zarazem.
Tetsu do tej pory niedowierzał jakim cudem, szczęściem i podejrzaną sprawą był fakt, że udało mu się odwiedzić masową imprezę bez informowania o tym kontrahenta, którego się dorobił w podobnych okolicznościach. Mając w pamięci, żeby już z nikim nie wymieniać się personaliami i posoką, czuł się nawet komfortowo mimo tłumów przebierańców. Dziwnym trafem jego bardziej społeczny nastrój nałożył się na czas trwania obchodów Halloween, to też między jednym a drugim drinkiem mężczyzna uciął sobie nawet kilka niezobowiązujących pogawędek z nieznajomymi. Czasami zapominał, że bywają jeszcze osobniki mniej roszczeniowe i rozjuszone, niż te z którymi miał do czynienia w pracy i nie każda znajomość wymagała egzekwowania szacunku ciosem w splot słoneczny albo szczękę. Kiedy już szczebiot i rozległe zbiegowisko zaczęło go nieco męczyć, Senzaki skierował się do domu strachów, który poleciła mu jedna z kobiet, którą poznał nad misą z ponczem. Czasami miał wrażenie, że nadmiar bodźców i wyrzutów adrenaliny spowodowanych fuchą w kasynie sprawiał, że wszelkie przejawy niepokoju związane ze strachem czy niebezpieczeństwem wzięły sobie wyjątkowo długi urlop i poniekąd mu ich brakowało. Nieco wątpił czy przebieraniec albo inna wyskakująca kukła może mu podnieść ciśnienie chociaż w połowie tak jak czepialstwo Hayate, ale postanowił im dać szansę.
Mimo, że uszkodzone niegdyś oko ponownie mu dokuczało, Tetsu zdołał z pewnej odległości odczytać informację, iż do pokojów należy wchodzić parami. Jako, że na imprezę przybył sam, jeszcze oczekując w kolejce rozejrzał się po osobach z być może podobnym problemem. Na towarzystwo podnieconych atrakcją nastolatków nie miał ochoty, tym bardziej jeśli przewidywał, że cokolwiek zastaną w środku niewątpliwie skończy się piskiem, po którym przyjdzie mu odwiedzić laryngologa albo psychiatrę. W związku z tym wybór okazał się mocno ograniczony, ale po dłuższej chwili zawiesił spojrzenie na ciemnowłosej kobiecie, kręcącej się w okolicach ogonka z oczekujących ludzi.
- Dobry wieczór szanownej Pani - Zastąpił jej nieco drogę, odsuwając się od kolejki. Zdając sobie sprawę ze swojej postury i poniekąd niepokojącej aparycji, posłał nieznajomej uprzejmy uśmiech. Nawet jeśli był przebrany za wilkołaczego bękarta to maniery miał wciąż nienaganne. - Znalazłaby Pani chwilę, żeby wyprowadzić psa na spacer? - Zapytał z lekkim rozbawieniem, wskazując na drzwi prowadzące do pomieszczenia zza których co jakiś czas migała imitacja lasu, kiedy kolejni śmiałkowie wchodzili do środka.
Wnętrze na prawdę robiło wrażenie. Tetsu przystanął na moment, by z uznaniem prześledzić scenerię ponurego zagajnika, docenić opary mgły a nawet wyjące w oddali wilki. Nie będące przejawem flory szarfy wyglądały całkiem niepokojąco, kiedy tak poruszały się na nieistniejącym wietrze. Jeśli ktoś zorganizował klimatyzację, to musiała być pierwszorzędna, ponieważ żaden szum nie dotarł do uszu Senzakiego. Co innego rozbłysk gdzieś z pomiędzy drzew, kuszący niczym błędny ognik.
- Jako, że bliżej mi do psa niż sroki osobiście nie czuję potrzeby, sprawdzać czy bywają mordercy potrafiący się posługiwać alfabetem Morse'a - Wskazał ewentualnej towarzyszce na świecidełko migoczące wśród gałęzi. - Myślę, że to obraża naszą inteligencję i powinniśmy jednak iść dalej.
Rzut 1/4 - 86 (sukces)
Tetsu do tej pory niedowierzał jakim cudem, szczęściem i podejrzaną sprawą był fakt, że udało mu się odwiedzić masową imprezę bez informowania o tym kontrahenta, którego się dorobił w podobnych okolicznościach. Mając w pamięci, żeby już z nikim nie wymieniać się personaliami i posoką, czuł się nawet komfortowo mimo tłumów przebierańców. Dziwnym trafem jego bardziej społeczny nastrój nałożył się na czas trwania obchodów Halloween, to też między jednym a drugim drinkiem mężczyzna uciął sobie nawet kilka niezobowiązujących pogawędek z nieznajomymi. Czasami zapominał, że bywają jeszcze osobniki mniej roszczeniowe i rozjuszone, niż te z którymi miał do czynienia w pracy i nie każda znajomość wymagała egzekwowania szacunku ciosem w splot słoneczny albo szczękę. Kiedy już szczebiot i rozległe zbiegowisko zaczęło go nieco męczyć, Senzaki skierował się do domu strachów, który poleciła mu jedna z kobiet, którą poznał nad misą z ponczem. Czasami miał wrażenie, że nadmiar bodźców i wyrzutów adrenaliny spowodowanych fuchą w kasynie sprawiał, że wszelkie przejawy niepokoju związane ze strachem czy niebezpieczeństwem wzięły sobie wyjątkowo długi urlop i poniekąd mu ich brakowało. Nieco wątpił czy przebieraniec albo inna wyskakująca kukła może mu podnieść ciśnienie chociaż w połowie tak jak czepialstwo Hayate, ale postanowił im dać szansę.
Mimo, że uszkodzone niegdyś oko ponownie mu dokuczało, Tetsu zdołał z pewnej odległości odczytać informację, iż do pokojów należy wchodzić parami. Jako, że na imprezę przybył sam, jeszcze oczekując w kolejce rozejrzał się po osobach z być może podobnym problemem. Na towarzystwo podnieconych atrakcją nastolatków nie miał ochoty, tym bardziej jeśli przewidywał, że cokolwiek zastaną w środku niewątpliwie skończy się piskiem, po którym przyjdzie mu odwiedzić laryngologa albo psychiatrę. W związku z tym wybór okazał się mocno ograniczony, ale po dłuższej chwili zawiesił spojrzenie na ciemnowłosej kobiecie, kręcącej się w okolicach ogonka z oczekujących ludzi.
- Dobry wieczór szanownej Pani - Zastąpił jej nieco drogę, odsuwając się od kolejki. Zdając sobie sprawę ze swojej postury i poniekąd niepokojącej aparycji, posłał nieznajomej uprzejmy uśmiech. Nawet jeśli był przebrany za wilkołaczego bękarta to maniery miał wciąż nienaganne. - Znalazłaby Pani chwilę, żeby wyprowadzić psa na spacer? - Zapytał z lekkim rozbawieniem, wskazując na drzwi prowadzące do pomieszczenia zza których co jakiś czas migała imitacja lasu, kiedy kolejni śmiałkowie wchodzili do środka.
Wnętrze na prawdę robiło wrażenie. Tetsu przystanął na moment, by z uznaniem prześledzić scenerię ponurego zagajnika, docenić opary mgły a nawet wyjące w oddali wilki. Nie będące przejawem flory szarfy wyglądały całkiem niepokojąco, kiedy tak poruszały się na nieistniejącym wietrze. Jeśli ktoś zorganizował klimatyzację, to musiała być pierwszorzędna, ponieważ żaden szum nie dotarł do uszu Senzakiego. Co innego rozbłysk gdzieś z pomiędzy drzew, kuszący niczym błędny ognik.
- Jako, że bliżej mi do psa niż sroki osobiście nie czuję potrzeby, sprawdzać czy bywają mordercy potrafiący się posługiwać alfabetem Morse'a - Wskazał ewentualnej towarzyszce na świecidełko migoczące wśród gałęzi. - Myślę, że to obraża naszą inteligencję i powinniśmy jednak iść dalej.
Rzut 1/4 - 86 (sukces)
Warui Shin'ya, Shogo Tomomi and Itou Alaesha szaleją za tym postem.
Zdecydowanie podobał jej się ten Dom Strachów. Ze dwa razy niemal dostała zawału, co było właśnie tym, czego oczekiwała. Próbując ochłonąć po poprzedniej rozgrywce, niespiesznie przechadzała się między straganami, by w końcu przystanąć przed tablicą informacyjną. Były tam krótkie opisy wszystkich atrakcji. Szczególnie zainteresował ją opis pokoju Aokigahara, niestety nie przyszła na event z partnerem czy grupą znajomych. Tym samym znalezienie towarzysza zabawy nie było takie proste. W chwilę później przypadkiem podsłuchała rozmowę przy straganie. Ponoć organizatorzy nie zdawali sobie sprawy z tego, że przyjdzie tak wiele pojedynczych osób. Podobno dlatego, aby ludzie byli zadowoleni z wydarzenia, zachęcali do ustawiania się w kolejkę, a obsługa pomagała dobrać osobę towarzyszącą. Bingo! To była wiadomość, którą chciała usłyszeć. Skierowała się do pokoju numer cztery i stanęła w kolejce. W zasadzie i tak nie miała nic do roboty, a zarezerwowała sobie cały wieczór na to wydarzenie.
Czekała na spokojnie w kolejce, krążąc myślami zupełnie gdzie indziej i patrząc w dal niewidzącym wzrokiem. Być może właśnie dlatego odniosła wrażenie, że mężczyzna, który zastąpił jej drogę, wyrósł przed nią nagle jak góra. Szczególnie, że słowo "góra" było jak najbardziej adekwatne - zjawiskowo przebrany jegomość miał chyba prawie dwa metry. W pierwszym odruchu różnica wzrostu sprawiła, że pod Itou delikatnie ugięły się kolana, jednak on szybko się zreflektował, zostawiając jej nieco więcej miejsca. Z początku nie odpowiedziała na uprzejme powitanie i uśmiech. Gdyby nie to, że czarnowłosy patrzył jej prosto w oczy, co nie niosło wątpliwości, że mówił do niej - to najchętniej rozejrzałaby się dookoła, czy na pewno ona miała być odbiorcą. Stanęła jak wmurowana, a druga część powitania sprawiła tyle, że do zadartej głowy dołączyły lekko rozwarte ze zdziwienia usta. Trwało to jednak zaledwie chwilę, ponieważ zdziwienie niespodziewanie przerodziło się w pełnowymiarowy i głośny śmiech. Ludzie z kolejki zaczęli się delikatnie odwracać, jednak nic sobie z tego nie zrobiła.
- Wiesz co? Chętnie! Masz szczęście, że uwielbiam psy! - udało jej się w końcu coś powiedzieć, pomimo wciąż dławiącego jej gardło chichotu.
- Masz smycz do tej obroży, czy jesteś nauczony chodzenia przy nodze? - dodała zaczepnie. Cieszyło ją, że udało jej się znaleźć zabawnego i wyluzowanego towarzysza do dalszej zabawy. W chwilę później doczekali swojej kolejki i stanęli przed ogromnymi zielonymi drzwiami.
Przekroczyli wspólnie próg pokoju i znaleźli się w... lesie. Alaesha była naprawdę zaskoczona realistycznością tego pokoju. Dookoła unosiła się mgła, a ściółka chrzęściła pod stopami. W pierwszym odczuciu poczuła się w tym pokoju bardzo dobrze. Uwielbiała las, naturę i odgłosy przyrody. Miała przy sobie dorodnego wilkołaka, więc co mogło pójść nie tak? Dowiedziała się po chwili, gdy w oddali ujrzała bujających się na wietrze wisielców... Zimny, bardzo zimny dreszcz przeszedł jej po plecach i odruchowo zbliżyła się o kilka kroków do czarnowłosego. Nie chciała iść w ich kierunku, dlatego jej uwagę przyciągnęło migotliwe światełko nieopodal ścieżki, którą podążali. Zanim jednak zdążyła zrobić choć krok w jego kierunku, żartobliwy komentarz "Wilka" otrzeźwił ją. No tak, przecież właśnie na tym musiała polegać gra - Aokigahara chciała ich zwieść.
- Masz całkowitą rację. Zdecydowanie jesteś najmądrzejszym psiakiem, jakiego znam! - omijając go, mrugnęła do niego i z lekkością przeszła obok świecidełka. Igrając z poczuciem humoru nieznajomego, zacmokała dwa razy nawoływawczo. Po chwili zerknęła przez ramię, aby zobaczyć, czy idzie. Szedł - co znaczyło, całe szczęście, że się nie obraził.
Im dłużej szli ścieżką, tym ciemniej i bardziej ponuro robiło się dookoła nich. Z boków ścieżki co chwilę dochodziły trzaski łamanych gałązek, co pozostawiało niesamowite uczucie bycia obserwowanym i śledzonym. Niemniej im dalej szli w las, tym poruszanie się po ścieżce stawało się coraz trudniejsze. Sylwetki wisielców zaczęły bujać się jakby intensywniej, a dźwięk napiętych lin sprawił, że na ciele Alaeshy podniosły się wszystkie włoski. Zwolniła kroku na chwilę przed tym, gdy jeden z wisielców - usilnie, ale nieskutecznie próbowała się przekonać, że to tylko manekin - osunął się na ziemię z ogromnie niepokojącym bulgotem.
@Tetsu Senzaki
Rzut 2/4 - 53 (sukces)
Czekała na spokojnie w kolejce, krążąc myślami zupełnie gdzie indziej i patrząc w dal niewidzącym wzrokiem. Być może właśnie dlatego odniosła wrażenie, że mężczyzna, który zastąpił jej drogę, wyrósł przed nią nagle jak góra. Szczególnie, że słowo "góra" było jak najbardziej adekwatne - zjawiskowo przebrany jegomość miał chyba prawie dwa metry. W pierwszym odruchu różnica wzrostu sprawiła, że pod Itou delikatnie ugięły się kolana, jednak on szybko się zreflektował, zostawiając jej nieco więcej miejsca. Z początku nie odpowiedziała na uprzejme powitanie i uśmiech. Gdyby nie to, że czarnowłosy patrzył jej prosto w oczy, co nie niosło wątpliwości, że mówił do niej - to najchętniej rozejrzałaby się dookoła, czy na pewno ona miała być odbiorcą. Stanęła jak wmurowana, a druga część powitania sprawiła tyle, że do zadartej głowy dołączyły lekko rozwarte ze zdziwienia usta. Trwało to jednak zaledwie chwilę, ponieważ zdziwienie niespodziewanie przerodziło się w pełnowymiarowy i głośny śmiech. Ludzie z kolejki zaczęli się delikatnie odwracać, jednak nic sobie z tego nie zrobiła.
- Wiesz co? Chętnie! Masz szczęście, że uwielbiam psy! - udało jej się w końcu coś powiedzieć, pomimo wciąż dławiącego jej gardło chichotu.
- Masz smycz do tej obroży, czy jesteś nauczony chodzenia przy nodze? - dodała zaczepnie. Cieszyło ją, że udało jej się znaleźć zabawnego i wyluzowanego towarzysza do dalszej zabawy. W chwilę później doczekali swojej kolejki i stanęli przed ogromnymi zielonymi drzwiami.
Przekroczyli wspólnie próg pokoju i znaleźli się w... lesie. Alaesha była naprawdę zaskoczona realistycznością tego pokoju. Dookoła unosiła się mgła, a ściółka chrzęściła pod stopami. W pierwszym odczuciu poczuła się w tym pokoju bardzo dobrze. Uwielbiała las, naturę i odgłosy przyrody. Miała przy sobie dorodnego wilkołaka, więc co mogło pójść nie tak? Dowiedziała się po chwili, gdy w oddali ujrzała bujających się na wietrze wisielców... Zimny, bardzo zimny dreszcz przeszedł jej po plecach i odruchowo zbliżyła się o kilka kroków do czarnowłosego. Nie chciała iść w ich kierunku, dlatego jej uwagę przyciągnęło migotliwe światełko nieopodal ścieżki, którą podążali. Zanim jednak zdążyła zrobić choć krok w jego kierunku, żartobliwy komentarz "Wilka" otrzeźwił ją. No tak, przecież właśnie na tym musiała polegać gra - Aokigahara chciała ich zwieść.
- Masz całkowitą rację. Zdecydowanie jesteś najmądrzejszym psiakiem, jakiego znam! - omijając go, mrugnęła do niego i z lekkością przeszła obok świecidełka. Igrając z poczuciem humoru nieznajomego, zacmokała dwa razy nawoływawczo. Po chwili zerknęła przez ramię, aby zobaczyć, czy idzie. Szedł - co znaczyło, całe szczęście, że się nie obraził.
Im dłużej szli ścieżką, tym ciemniej i bardziej ponuro robiło się dookoła nich. Z boków ścieżki co chwilę dochodziły trzaski łamanych gałązek, co pozostawiało niesamowite uczucie bycia obserwowanym i śledzonym. Niemniej im dalej szli w las, tym poruszanie się po ścieżce stawało się coraz trudniejsze. Sylwetki wisielców zaczęły bujać się jakby intensywniej, a dźwięk napiętych lin sprawił, że na ciele Alaeshy podniosły się wszystkie włoski. Zwolniła kroku na chwilę przed tym, gdy jeden z wisielców - usilnie, ale nieskutecznie próbowała się przekonać, że to tylko manekin - osunął się na ziemię z ogromnie niepokojącym bulgotem.
@Tetsu Senzaki
Rzut 2/4 - 53 (sukces)
Tetsu Senzaki ubóstwia ten post.
Przyzwyczajony do tego, że zawsze robił wrażenie, nieważne czy pozytywne czy wręcz przeciwnie, Tetsu w porę załagodził obawy nieznajomej, która w tym wypadku najwyraźniej odczuła niepokój na widok takiego wyrośniętego wilkołaka. Jak zwykle poczucie humoru nieco ociepliło jego wizerunek rzezimieszka polującego na niewinne niewiasty, tym bardziej, że tą konkretną zamierzał zaciągnąć do lasu. Na szczęście propozycja rzekomego spaceru okazała się skuteczna, to też w towarzystwie kobiety Senzaki przekroczył próg pomieszczenia.
- Przybiegam na zawołanie. Wystarczy "Tetsu".- Odparł, zerkając z rozbawieniem na towarzyszkę, której najwyraźniej wróciło nieco śmiałości po tak nietypowej propozycji. Reakcją innych kolejkowiczów się nie przejmował. I tak byli zlepkiem obcych, których za parę godzin nie będzie nawet kojarzył. Za to wesołą brunetkę być może zapamięta na dłużej. Zwłaszcza, że podobno rollercoaster emocjonalny zacieśnia więzi.
Inscenizacja była iście imponująca, z każdym krokiem mężczyzna był coraz bardziej przekonany, że rzeczywiście przyszło im pałętać się po lesie. A skoro i poszycie jak i drzewa wyglądały na prawdziwe, istniała niewielka szansa, że może trafią też na coś nieprzyjemnego, skorego zrobić im coś więcej ,niż tylko podjęcie próby zafundowania im stanu przedzawałowego.
- Lata tresury - Rzucił krótko, ledwo powstrzymując parsknięcie na kolejne słowa kobiety. Sztuczka ze świecidełkiem w oczach Senzakiego była wyjątkowo naiwna. Taka w sam raz, żeby przykuć zainteresowanie młodszych osób, co sugerowałyby krzyki dochodzące zza drzwi kiedy jeszcze oczekiwali w kolejce.
Nie zbaczając z wyznaczonej ścieżki podążył za dziarską przewodniczką, jak na karnego psa, czy może raczej wilkołaka przystało. W głębi rzekomego zagajnika robiło się coraz mroczniej, zarówno jeśli chodziło o oświetlenie i elementy makabrycznych dekoracji.
Tetsu dopiero teraz zauważył gibające się na nieistniejącym wietrze ciała, najpewniej imitujące wisielców, którzy zdawali się jeszcze dychać, na co wskazywałyby gulgoty i rzężenie dochodzące z tamtego kierunku. Dookoła rozlegały się szepty niewiadomego pochodzenia, a ilość kroków nie sumowała mu się z tymi, które wydawał chrobot mchu pod stopami towarzyszki i jego własnymi. W momencie kiedy na ścieżkę osunął się jeden z nieboszczyków przed oczami mężczyzny stanął obraz przeciętnego, zalanego i zarazem spłukanego hazardzisty od których kasyno pękało w szwach nad ranem. Pod względem żywotności i zdolności do artykulacji dorównywali dyndającym na wietrze nieboszczykom, zwłaszcza kiedy się takowego delikwenta stawiało za krawat do pionu. Być może, gdyby w mroku czaił się jakiś przebierany Oni to Senzaki czułby się nieco bardziej zaskoczony, niż w momencie kiedy charczące, niezbyt ruchliwe truchło zastąpiło im drogę. Gdzieś wewnątrz zatlił się cień adrenaliny, wzywający do podniesienia gardy i usunięcia go z drogi. Tym bardziej, kiedy przed sobą miał kobietę, która mogła zareagować z goła bardziej żywiołowo od niego samego.
Żeby nieco rozładować ewentualne napięcie w wyniku wizyty wisielca, Senzaki zawarczał jak na porządnego, tresowanego burka przystało, wysuwając się o krok przed brunetkę gdyby ta jednak postanowiła spanikować. Zmarszczył nos jakby przez moment węszył, po czym uśmiechnął się półgębkiem, przenosząc rozbawione spojrzenie na towarzyszkę.
- To nawet nie jest padlina. Szkoda, bo już liczyłem, że się w niej wytarzam. - Odczekał stosownie, dając brunetce moment na dojście do siebie po ewentualnych palpitacjach, nim mogli ruszyć dalej. Senzaki miał nadzieję, że jego spokój udzieli się również i jej, nie dokładając mu roboty w postaci inscenizacji "biegnącej z wilkami". Może i byli w rzekomym pokoju, ale przestrzeń wyglądała na rozległą. W poczuciu obowiązku szukałby jej do skutku, gdyby jednak odruch przeżycia zalecił kobiecie gnać co sił, gdziekolwiek i na złamanie karku.
Rzut - 3/4 - (sukces)
@Itou Alaesha
- Przybiegam na zawołanie. Wystarczy "Tetsu".- Odparł, zerkając z rozbawieniem na towarzyszkę, której najwyraźniej wróciło nieco śmiałości po tak nietypowej propozycji. Reakcją innych kolejkowiczów się nie przejmował. I tak byli zlepkiem obcych, których za parę godzin nie będzie nawet kojarzył. Za to wesołą brunetkę być może zapamięta na dłużej. Zwłaszcza, że podobno rollercoaster emocjonalny zacieśnia więzi.
Inscenizacja była iście imponująca, z każdym krokiem mężczyzna był coraz bardziej przekonany, że rzeczywiście przyszło im pałętać się po lesie. A skoro i poszycie jak i drzewa wyglądały na prawdziwe, istniała niewielka szansa, że może trafią też na coś nieprzyjemnego, skorego zrobić im coś więcej ,niż tylko podjęcie próby zafundowania im stanu przedzawałowego.
- Lata tresury - Rzucił krótko, ledwo powstrzymując parsknięcie na kolejne słowa kobiety. Sztuczka ze świecidełkiem w oczach Senzakiego była wyjątkowo naiwna. Taka w sam raz, żeby przykuć zainteresowanie młodszych osób, co sugerowałyby krzyki dochodzące zza drzwi kiedy jeszcze oczekiwali w kolejce.
Nie zbaczając z wyznaczonej ścieżki podążył za dziarską przewodniczką, jak na karnego psa, czy może raczej wilkołaka przystało. W głębi rzekomego zagajnika robiło się coraz mroczniej, zarówno jeśli chodziło o oświetlenie i elementy makabrycznych dekoracji.
Tetsu dopiero teraz zauważył gibające się na nieistniejącym wietrze ciała, najpewniej imitujące wisielców, którzy zdawali się jeszcze dychać, na co wskazywałyby gulgoty i rzężenie dochodzące z tamtego kierunku. Dookoła rozlegały się szepty niewiadomego pochodzenia, a ilość kroków nie sumowała mu się z tymi, które wydawał chrobot mchu pod stopami towarzyszki i jego własnymi. W momencie kiedy na ścieżkę osunął się jeden z nieboszczyków przed oczami mężczyzny stanął obraz przeciętnego, zalanego i zarazem spłukanego hazardzisty od których kasyno pękało w szwach nad ranem. Pod względem żywotności i zdolności do artykulacji dorównywali dyndającym na wietrze nieboszczykom, zwłaszcza kiedy się takowego delikwenta stawiało za krawat do pionu. Być może, gdyby w mroku czaił się jakiś przebierany Oni to Senzaki czułby się nieco bardziej zaskoczony, niż w momencie kiedy charczące, niezbyt ruchliwe truchło zastąpiło im drogę. Gdzieś wewnątrz zatlił się cień adrenaliny, wzywający do podniesienia gardy i usunięcia go z drogi. Tym bardziej, kiedy przed sobą miał kobietę, która mogła zareagować z goła bardziej żywiołowo od niego samego.
Żeby nieco rozładować ewentualne napięcie w wyniku wizyty wisielca, Senzaki zawarczał jak na porządnego, tresowanego burka przystało, wysuwając się o krok przed brunetkę gdyby ta jednak postanowiła spanikować. Zmarszczył nos jakby przez moment węszył, po czym uśmiechnął się półgębkiem, przenosząc rozbawione spojrzenie na towarzyszkę.
- To nawet nie jest padlina. Szkoda, bo już liczyłem, że się w niej wytarzam. - Odczekał stosownie, dając brunetce moment na dojście do siebie po ewentualnych palpitacjach, nim mogli ruszyć dalej. Senzaki miał nadzieję, że jego spokój udzieli się również i jej, nie dokładając mu roboty w postaci inscenizacji "biegnącej z wilkami". Może i byli w rzekomym pokoju, ale przestrzeń wyglądała na rozległą. W poczuciu obowiązku szukałby jej do skutku, gdyby jednak odruch przeżycia zalecił kobiecie gnać co sił, gdziekolwiek i na złamanie karku.
Rzut - 3/4 - (sukces)
@Itou Alaesha
Itou Alaesha ubóstwia ten post.
- Mów mi Ala - odparła, przedstawiając się imieniem, czym zmazała jakikolwiek ewentualny dystans.
- W takim razie - do mnie Tetsu! - zdaje się, że nadeszła nasza kolej na grę. - dodała, gdy akurat udało im się stanąć przed wejściem.
Tetsu był niesamowity. Im dłużej z nim przebywała, tym lepiej się bawiła, a luźne pogawędki przychodziły im z łatwością. Nie tylko jego przebranie nawiązywało do rodziny psowatych. Ufne, wesołe i ciepłe usposobienie w pewien sposób naprawdę kojarzyły się dziewczynie z psimi cechami charakteru. Było to dla Ali ogromnym plusem. Uważała, że ludzie zdecydowanie za bardzo kochali się w niedostępnych kotach, gdy mogli mieć na wyciągnięcie ręki dobrą zabawę i odrobinę szaleństwa.
Coraz paskudniej prezentujący się las nie był aż tak straszny w towarzystwie mężczyzny. Żarty wyjątkowo dobrze się ich trzymały, dlatego łatwiej było ignorować niepokojące wrażenia docierające z otoczenia. Jednocześnie postura Tetsu nie pozostawiała wątpliwości - wyjątkowo mało japończyków mogłoby pochwalić się jego budową, dlatego czuła się przy nim bezpiecznie.
Na widok rzężącego wisielca Ala wydała z siebie przestraszony jęk, jednak szybko zdusiła go, zasłaniając usta. Jak na psiaka-przybłędę przystało, Tetsu szybko przywiązał się do swojej towarzyszki i staną w jej obronie w przypadku potencjalnego niebezpieczeństwa. Bohatersko wkroczył do akcji, próbując ją rozśmieszyć, co zdecydowanie mu się udało. Wciąż czując przyspieszony puls, zaczęła się śmiać, a raczej tłumić gwałtowne fale śmiechu. Nie wiedziała, czy głośne dźwięki nie przywiodą więcej jakiegoś paskudztwa. Niemniej, jego zachowanie jednocześnie bardzo ją rozczuliło.
- Rzeczywiście, wciąż świeży, więc nie pachnie zbyt atrakcyjnie... Ale spokojnie, w nagrodę kupię Ci jakiś przysmak, jak stąd wyjdziemy.
Alaeshy zdawało się, że przechodzenie pokoju idzie im całkiem dobrze. Choć był on nietypowy, to nie napotkali żadnej większej przeszkody. To dało jej do myślenia, może wcale nie szli w dobrym kierunku? Upadły wisielec całkowicie zablokował przejście. Aby go ominąć, musieliby zejść ze ścieżki - tego chciałaby Aokigahara. Tknięta przeczuciem, odwróciła się na pięcie i rozejrzała dookoła. Pomimo półmroku udało jej się dostrzec wyznaczoną ścieżkę. - Chodźmy tędy, mój odważny wilku! - zarządziła, wskazując ręką kierunek i rozpoczynając marsz w miejscu, aż chłopak nie podążył za nią.
Idąc stosunkowo krótko nową ścieżką, dotarli do zielonych drzwi. Były to inne drzwi niż te, którymi wchodzili, co wyglądało na dobry znak. Itou rozejrzała się dookoła i nie widząc niebezpieczeństwa, podbiegła do przodu. Koło drzwi leżał wielki, sztuczny głaz - o dziwo, była to chyba jedyna sztucznie wyglądająca rzecz w tym pokoju. Na kamieniu leżało niewielki pudełko, w którym znalazła dwa talony.
- Tetsu, zobacz! Wygraliśmy! - podskoczyła do góry, wymachując ręką z talonami. - To co, idziemy skoczyć coś zjeść? Ja stawiam!
@Tetsu Senzaki
Rzut 4/4 - 95 (sukces)
| ZAKOŃCZENIE FABUŁY POKOJU CZWARTEGO
- W takim razie - do mnie Tetsu! - zdaje się, że nadeszła nasza kolej na grę. - dodała, gdy akurat udało im się stanąć przed wejściem.
Tetsu był niesamowity. Im dłużej z nim przebywała, tym lepiej się bawiła, a luźne pogawędki przychodziły im z łatwością. Nie tylko jego przebranie nawiązywało do rodziny psowatych. Ufne, wesołe i ciepłe usposobienie w pewien sposób naprawdę kojarzyły się dziewczynie z psimi cechami charakteru. Było to dla Ali ogromnym plusem. Uważała, że ludzie zdecydowanie za bardzo kochali się w niedostępnych kotach, gdy mogli mieć na wyciągnięcie ręki dobrą zabawę i odrobinę szaleństwa.
Coraz paskudniej prezentujący się las nie był aż tak straszny w towarzystwie mężczyzny. Żarty wyjątkowo dobrze się ich trzymały, dlatego łatwiej było ignorować niepokojące wrażenia docierające z otoczenia. Jednocześnie postura Tetsu nie pozostawiała wątpliwości - wyjątkowo mało japończyków mogłoby pochwalić się jego budową, dlatego czuła się przy nim bezpiecznie.
Na widok rzężącego wisielca Ala wydała z siebie przestraszony jęk, jednak szybko zdusiła go, zasłaniając usta. Jak na psiaka-przybłędę przystało, Tetsu szybko przywiązał się do swojej towarzyszki i staną w jej obronie w przypadku potencjalnego niebezpieczeństwa. Bohatersko wkroczył do akcji, próbując ją rozśmieszyć, co zdecydowanie mu się udało. Wciąż czując przyspieszony puls, zaczęła się śmiać, a raczej tłumić gwałtowne fale śmiechu. Nie wiedziała, czy głośne dźwięki nie przywiodą więcej jakiegoś paskudztwa. Niemniej, jego zachowanie jednocześnie bardzo ją rozczuliło.
- Rzeczywiście, wciąż świeży, więc nie pachnie zbyt atrakcyjnie... Ale spokojnie, w nagrodę kupię Ci jakiś przysmak, jak stąd wyjdziemy.
Alaeshy zdawało się, że przechodzenie pokoju idzie im całkiem dobrze. Choć był on nietypowy, to nie napotkali żadnej większej przeszkody. To dało jej do myślenia, może wcale nie szli w dobrym kierunku? Upadły wisielec całkowicie zablokował przejście. Aby go ominąć, musieliby zejść ze ścieżki - tego chciałaby Aokigahara. Tknięta przeczuciem, odwróciła się na pięcie i rozejrzała dookoła. Pomimo półmroku udało jej się dostrzec wyznaczoną ścieżkę. - Chodźmy tędy, mój odważny wilku! - zarządziła, wskazując ręką kierunek i rozpoczynając marsz w miejscu, aż chłopak nie podążył za nią.
Idąc stosunkowo krótko nową ścieżką, dotarli do zielonych drzwi. Były to inne drzwi niż te, którymi wchodzili, co wyglądało na dobry znak. Itou rozejrzała się dookoła i nie widząc niebezpieczeństwa, podbiegła do przodu. Koło drzwi leżał wielki, sztuczny głaz - o dziwo, była to chyba jedyna sztucznie wyglądająca rzecz w tym pokoju. Na kamieniu leżało niewielki pudełko, w którym znalazła dwa talony.
- Tetsu, zobacz! Wygraliśmy! - podskoczyła do góry, wymachując ręką z talonami. - To co, idziemy skoczyć coś zjeść? Ja stawiam!
@Tetsu Senzaki
Rzut 4/4 - 95 (sukces)
| ZAKOŃCZENIE FABUŁY POKOJU CZWARTEGO
Touya Kiryuu ubóstwia ten post.
maj 2038 roku