sauve moi, je t'en prie
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Fukai Ichigo

Czw 7 Mar - 0:18

   Idzie chodnikiem, uderzając w niego obcasami swoich butów. Dziś ma na sobie szpilki luksusowej marki; Valentino. Nie wie, ile na nie wydała; nie chce wiedzieć, ale pamięta, że tego miesiąca więcej piła niż jadła. Kupiła je przed swoją śmiercią i nie miała ich jeszcze na sobie, więc – skoro dostała od życia szansę, żeby je założyć – czemu nie dziś? Wraz z każdym krokiem wykonanym w kierunku centrum miasta, w którym miało się odbyć ich spotkanie, coraz bardziej chce wrócić do swojego mieszkania. Nie idź tam — mówi jej głowa, ale przez bicie własnego serca nie jest w stanie usłyszeć żadnej myśli, która się w niej pojawia; znika, zanim da jej swoją uwagę. Dlaczego to sobie robi? Nie chce odpowiedzieć na pytanie, które sama sobie zadała, mimo że przecież może to zrobić. Wie, jaka jest odpowiedź.
   Zatrzymuje się na pasach. Światło zmienia się z czerwonego na zielone, a ona stoi, nie mogąc się w ogóle ruszać. Drżą jej ręce i nogi. To z zimna – kłamie przed samą sobą, wiedząc, że prawda jest inna. Aż tak się go boi? Cóż. Właściwie to tego przecież od niego chciała – strachu. Dlatego ma na sobie pod płaszczem tylko czarną sukienkę, która – mimo że sięga ziemi – nie może jej chronić przed panującą na dworze pogodą przez rozcięcie na udzie. Wybrała ją, bo podobało jej się, jak w lustrze wyglądało w niej jej ciało; materiał opinał się na nim, kosztem komfortu podkreślając każde miejsce, które było według niej warte uwagi – piersi, talię i pośladki. Przezroczyste, mieniące się syntetycznymi kamieniami rękawiczki nie przeszkadzają jej w pisaniu SMSa, którego – po wzięciu oddechu głęboko do płuc – wysyła razem ze zdjęciem, jakie zrobiła sobie jeszcze w domu. Dała sobie rolę sukkuba, jednak możliwe, że nie potrafi w ogóle jej grać. Przecież nie umie kusić; nie ma w tym żadnego doświadczenia, bo mężczyźni zawsze chcieli jej sami z siebie. Jest piękną kobietą, ale nie wie, jak wygląda on – może ma takie jak ona na wyciągnięcie ręki? Pozwala uciec powietrzu z pomalowanych pomadką ust w westchnieniu, które przechodzi przez ciszę. Dźwięki miasta dochodzą do niej z oddali. Ulica, na której stoi, jest o tej porze zupełnie pusta. Światło zmienia się jeszcze raz i w końcu Ichigo przechodzi na drugą stronę.
   Opiera się plecami o ścianę budynku, bo nie widzi w zasięgu wzroku żadnej ławki, na której mogłaby usiąść, i na chwilę przytula swój telefon do piersi, zanim chowa go do kieszeni płaszcza. Bierze pasmo długich włosów w dłonie i czesze je palcami. Dzięki temu jej puls zwalnia, chociaż wciąż nie do odpowiedniego dla niej tempa. Powinna przynajmniej udawać przed nim pewność siebie. Ubrała się jak do drogiej restauracji, a prosiła go, żeby zawiózł ją do fast foodu. Lubi robić to, czego nie powinna. Jak widać – pod każdym względem. To dzięki temu czuje, że żyje. Mimo że za pomocą kontraktu z Kisarą udało jej się odzyskać ciało, które straciła, wciąż ma wrażenie, że jest duchem. Dopóki nie robi czegoś, co nie jest dla niej bezpieczne, nie ma pełnego kontaktu z rzeczywistością… ale możliwe, że dzisiejszego wieczoru będzie jej dane poczuć ją tak bardzo, jak sobie tego życzy – a może bardziej.
Fukai Ichigo

Shogo Tomomi and Satō Kisara szaleją za tym postem.

Shogo Tomomi

Wto 2 Kwi - 22:33
Przymyka oczy równo z gasnącym silnikiem auta. Palce uderzają rytmem o brzeg obręczy, na której zapiera obie ręce. W głowie, ścielą się scenariusze, w których - rozumiał konsekwencje każdego z nich. Głowę przechylił do tyłu, pozwalając, by częściowo spięte włosy, rozsypały się na wezgłowiu siedziska. W finalnym rozrachunku, zdecydował się traktować spotkanie - na poziomie zlecenia. Miewał ekscentrycznych klientów, tych wymagających, dokładających do zadania zrozumiałe tylko dla nich wymogi. Shogo, kierował się własnym kodeksem, ale nic z informacji jakie otrzymał, nie należało do oczywistych. Zupełnie, jakby autorka wiadomości, rzuciła mu zaproszenie do niekonwencjonalnej gry, w której prowokacja wygrywały pierwszą melodię. Nawet, jeśli podobała mu się gra wstępna, dobrze znał rządzące nią reguły. Mógł dać się podejść, ale przeszłość wyjątkowo lubiła wtrącać się w pryzmat postrzegania rzeczywistości, karząc mu traktować relacje, jak bitewne pole. To, w symbolicznym znaczeniu, miała tak wiele płaszczyzn działania, że potrafił dopasować uchwycone znamiona, do wybranego schematu. Wiedział też, że to kobiety były jego słabym punktem. Znowu, na wielu poziomach rozumienia. Większość miała swoje źródło w niej. Zakładanie rozbawionej maski błazna, zawsze dawała pole stosownego manewru. Jak w wojsku.
Wysiadł z samochodu, łagodnie przymykając drzwi, o które wsparł biodro. Z osiągniętej pozycji, miał wystarczająco rozległy widok na ulicę i mijających go przechodniów. Ze spokojem wysunął paczkę papierosów z kieszeni czarnego płaszcza. Pojedynczy zwitek wsunął między wargi. Ogień zapalniczki rozjarzył tytoniową końcówkę, pozwalając zaciągnąć się głęboko po raz pierwszy. Przez plamę bielącej się wokół jego twarzy mgły, obserwował migające w polu widzenia postaci. Szukając - nie tylko wyróżniającej się w ulicznej scenerii kobiety. Opis i zdjęcie jakie otrzymał, robiło wrażenie. Męskie postrzeganie zajaśniało z przyjemnością. Chciał czy nie, był wrażliwe na kobiece piękno. Tym bardziej eksponowane w sposób, które gnało wzrok w podkreślony kształt. Nie wierzył, by jakakolwiek kobieta zakładając sukienkę jak ta ze zdjęcia, nie była świadoma osiąganego efektu. A to, była szalenie niebezpieczna cecha, którą łatwo było wykorzystać. I wbrew ostrzegawczej konkluzji, usta rozchyliły się w w kroplącym się drapieżnikom uśmiechu. Lubił wyzwania. I lubił niebezpiecznie. Zgodnie z wypisaną smsem deklaracją.
Nie mógłby jej pomylić z kimś innym. I mówił o tym, krzyczało właściwie - wszystko co spijał jadeitem ślepi. Zaczynając od ogółu. Od kształtu zgrabnej sylwetki, od odcienia różu zarzuconych na bok długich włosów. Od spojrzenia podkreślonego kocia kreską. Od wieczorowej sukienki i czerwieni paznokci, które z łatwością mogłaby rozedrzeć policzek - i nawet by się nie pogniewał. na szczegółach skupić się mógł dopiero, gdy znalazła się bliżej. I oprócz wzroku, który - jak wiele innych, nie objęło jej klatką co najmniej zainteresowania - milczał, początkowo czekając, aż odkryje się sama.
Wsparty o bok swojego bmw, z papierosem tlącym się w kąciku warg i aureolą dymu, z ramieniem wspartym o dach, mógł przypominać ochroniarza czekającego na vip-a. Podobne wrażenie pomagało mu w pracy, wpisując w postawę i gesty nawyki z wojska. I dopiero, gdy dziewczyna - przypadkiem czy nie - zmierzyła się z jego spojrzeniem, odepchnął się od metalu auta, by tą samą ręką chwycić za klamkę drzwi, uchylając wejście na tyle - Księżniczka kazała na siebie długo czekać - rzuciła na powitanie - chyba, że woli miejsce obok kierowcy - przechylił głowę, wskazując druga stronę i serwując towarzyszce czujną zieloność tęczówek oraz kołyszący się na granicy uwolnienia uśmiech.
Mierzwiła go rozbawiona wciąż myśl, że jeśli miała broń. Niewiele było miejsc, w których mogła ja schować.

| ubiór

@Fukai Ichigo


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi
maj 2038 roku