Amaya Chō
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Amaya Chō

Sob 20 Lip - 12:37
Amaya Chō
02.11.2003 — 01.02.2038

Miejsce urodzenia
nanashi, fukkatsu

Miejsce zamieszkania
karafuruna chiku, fukkatsu

Grupa
x
Stanowisko
x
Zawód
prostytutka, dilerka informacji

Kolor włosów
kruczoczarne
Kolor oczu
miodowe
Wzrost
sto siedemdziesiąt centymetrów
Waga
sześćdziesiąt dwa

Znaki szczególne
Chō ma w lewym uchu pięć kolczyków, gdzie w prawym już tylko jeden. Przykrywa swoje miodowe oczy, szkłami korekcyjnymi z czerwonymi tęczówkami. Na plecach posiada jedną bliznę, która aktualnie przykryta jest tatuażem czerwonej róży z odpadającymi płatkami.



Centymetr po centymetrze, powolnym krokiem przesuwałam się w mroku. Obarczona fatalnymi decyzjami, musiałam przyjąć jarzmo konsekwencji za próbę oszukania losu i sięgnięcia poza granice swoich własnych możliwości. Przyciśnięta dłoń nieudolnie próbowała zatamować życiodajną czerwień, która opuszczała moje ciało poprzez miejsce, gdzie jeszcze chwilę wcześniej znajdował się wbity kawałek zimnej stali. Sama nie wiem, jakie emocje targały mną w tamtym momencie; strach? Chyba pierwszy raz w moim życiu bałam się tego, co ma zaraz nadejść, a może już to kiedyś czułam? Czy można to porównać do tego, jak podle się czułam, gdy zaprowadzono mnie pierwszy raz do tamtego miejsca. Do miejsca, gdzie moje ciało było jedynie zabawką ku uciesze klienteli, która miała na tyle grosza, by móc się zabawiać w tamtym miejscu. Obwiniałam za to wszystko brata, czy to jednak w 100% była jego wina, a może tak właśnie chciałam, by było i wmówiłam to sama sobie. Od tamtego pamiętnego dnia, do dzisiaj nigdy niedane mi było jednak odczuć takiej formy przerażenia i bólu, jaki roztaczał się po moim ciele, przy każdej próbie zrobienia kroku przed siebie. Wszędobylska ciemność zdawała się usilnie otoczyć moją osobę, by pozwolić jedynie raz na jakiś czas na to, by lekkie błyski światła wdarły się do korytarza, w którym się znajdowałam. Moja percepcja stawała się coraz bardziej mglista, czy miało to jednak jakiekolwiek znaczenie w obecnych okolicznościach? Bardziej martwił mnie dobiegający dźwięk kroków dochodzących za moich pleców. Był tu, ciągle tu był i lubował się tym, że próbowałam uciec. Byłam niczym owieczka posłana na rzeź, a on był wilkiem. Cholernie głodnym wilkiem, który nie musiał się śpieszyć, bo i tak dopadnie swoją ofiarę. Drwił tym ze swojej ofiary, ze mnie… z tej, która usilnie próbowała przeżyć to spotkanie.

Tylko dlaczego dźwięk tych kroków właśnie teraz wywołał kolejne wspomnienia...
ACH, TERAZ PAMIĘTAM.

Półmrok tamtej pamiętnej nocy; kroki mężczyzny, który tamtego wieczoru przekroczył próg lokalu, w którym pracowałam. Informacje, jakie dostałam od brata były dla mnie jasne i klarowne. Dosadnie o to zadbał, zanim jegomość pojawił się u progu mojego pokoju. Miałam zostać jego nawigatorką, a nawet zabawką, jeśli tego zechce. Chcieli mnie wykorzystać, nic nowego, a może i jednak? Nie mieli pojęcia, że od pewnego czasu moja praca ma dla mnie również drugie dno. Podpita napalona klientela chętna, by zakosztować tego, co skrywało się między moimi nóżkami, czasami bardzo chętnie dzieliła się informacjami, które nigdy nie powinny wypłynąć z ich ust. A tak zdobyte informacje można wykorzystać na wszelakie sposoby. Postanowiłam go wykorzystać. Był kimś ważnym, kimś, kto może spowodować, że szanse na ucieczkę z łapsk mojego brata oraz tej organizacji. Był moją przepustką, Orville ten mężczyzna…
Miałam gdzieś, czy będę dla niego zabawką, czy czymś, co ten chory psychol sobie wymyśli. Jakaś część mnie już dawno przyjęła to jako coś normalnego. Nie był moim pierwszym klientem i być może i również nie ostatnim, jeśli coś pójdzie nie tak. Po paru dniach pewnie pozostanie jedynie mglistym wspomnieniem. Tak wtedy właśnie myślałam i o zgrozo, nie miałam pojęcia, w jakim błędzie byłam. Był dla mnie przedmiotem, cholernym przedmiotem… więc dlaczego? Dlaczego tak bardzo irytowało mnie, gdy dotykał inne dziewczyny. Nigdy nie posądzałam się o posiadania ta mrocznych emocji, jakie wtedy mną targały. Bawiło go to; widziałam to w wyrazie jego twarzy oraz zachowaniu. Delektował się moimi rozterkami, niczym najlepszym trunkiem, który właśnie mu zaserwowano. Sprawiał, że mój obłęd i chęć posiadania go na wyłączność, całkowicie przyćmił fakt, że miałam co do niego inne plany. Od dnia, gdy się pojawił, po początek mojej dziwnej fascynacji nim; łaknęłam każdą namiętną noc spędzoną z nim. Nawet minimalny dotyk sprawiał, że popadałam w ekstazę, a moje ciało drżało z podniecenia.

Był mój, ja byłam jego i nikt, ani nic nie mogło tego zmienić...
PRAWDA?

Szyderczy uśmiech nie znikał z twarzy mojego oprawcy. Dostrzegłam to, gdy spojrzałam za siebie. W jego dłoni nadal znajdowało się ostrze, które już zdążyło zakosztować mojej krwi. Zdjęłam rękę z rany, by oprzeć się o ścianę, dzięki której byłam w stanie jakkolwiek się jeszcze poruszać do przodu; przed siebie i jak najdalej od niego. Krwawy świat, jaki rysowałam swoją dłonią na podniszczonej ścianie, był dla niego powodem do ponownej ekstazy i zachęty do dalszej zabawy ze swoją owieczką. Koniec był bliski, czułam to gdzieś głęboko w sobie; może to i dobrze? Wreszcie zaniknie, uczucie przerażającego bólu i strachu co przyniesie kolejna minuta, czy sekunda. Chciałabym, a wręcz pragnęłam zobaczyć go jeszcze ten jeden raz. Zamknęłam oczy, by na chwile ponownie odpłynąć w odmęty moich wspomnień, gdzie byłam razem z nim. Nic jednak takiego nie nadeszło. Poczułam jedynie kolejne ukłucie, tępy ból pulsujący z kolejnego miejsca, w który mym zatopiło się ostrze, a następnie pchnięcie do przodu. Moje nogi odmówiły już jednak całkowitego posłuszeństwa. Moje ciało padło bezwładnie na ziemię, a z moich ust wydobył się jednak cichy jęk, gdy poczułam kolejne pchnięcie. To był koniec, w tak paskudnym miejscu na tej cholernie brudnej i paskudnie zimnej podłodze, tylko dlaczego zdawała się ona tak przyjemna, tak znajoma.

Tak znajoma, tak zimna jak blat kostnicy, w której pojawił się on...
MÓJ KOCHANY TSURU

Szukałam go wzrokiem, nie było go jednak nigdzie w polu mojego widzenia; potraktował mnie niczym zabawkę, którą się trochę pobawił i gdy już znudził, to porzucił. Skryta część mnie wiedziała o tym, że zostałam przez niego wyrzucona. Byłam jednak tak obsesyjnie zapatrzona w niego, że nie odrzuciłam te obawy. Coś musiało się wydarzyć, coś go zatrzymało. Przecież brat obiecał, że przekaże mu wiadomość o tym, że w moim łonie rośnie jego potomek. Nie byłam jednak świadoma tego, a może nie chciałam być świadoma o tym, jak wierzyłam naiwnie, w kolejne kłamstwo mojego brata. Nigdy jednak niedane było mi poznać prawdy odnośnie do tego, co przekazano mojemu ukochanemu. Jego nieobecność, brak jego spojrzenia doprowadzał mnie do szału. Usychałam każdego dnia, gdy był nieobecny, aż do dziś. Do dnia, gdy mój mały Tsuru, moje światełko i dowód istnienia mojej chorej pasji miał właśnie przyjść na świat. Położono mnie na zimnym stole, uczucie zimnego metalu wbijającego się w moje kręgi szyjne zapamiętam do końca mojego życia. Przyprowadzony lekarz okazał się na tyle adekwatny w swoim powierzonym zadaniu, że już kilka godzin później w sali rozległ się krzyk małej istotki, którą wydobył z mojego ciała. Wzięłam go w ręce, mojego ukochanego Tsu, który był tylko mój i nikt nie miał prawa go dotknąć. Co dosadnie poczuła jedna z pielęgniarek, która próbowała go zabrać. Byłbyś dumny ze mnie, ze swojego silnego syna, który właśnie przyszedł na świat. Twojego potomka, ach! Byłbyś tak bardzo dumny, gdybyś tylko tu był.

ale cię nie było; ani dzisiaj, ani każdego kolejnego pustego dnia...
NIE BYŁO CIĘ JUŻ NIGDY

Kolejne, kolejne i kolejne pchnięcie odbierało mi ostatnie resztki mojej egzystencji na tym marnym padole. Chciałabym; pragnęłabym zobaczyć cię, nie! Mojego syna, a może was obu? To wszystko jest zagmatwane. A może to już mój umysł zwyczajnie przestał myśleć logicznie. Ach no tak, przecież umieram. To dobrze, jestem tak cholernie zmęczona, po prostu odejdę. Dobrze? Wolno mi prawda? Ach mój Orville, mój ukochany Tsuru, tak mi przykro. Pomyślałam, próbując sięgnąć drżącą dłonią ku zdjęciu, które wyleciało z moje torby, gdy ta upadła wraz ze mną. Centymetr, milimetr… tylko tyle brakowało, abym mogła spojrzeć na mojego ukochanego syna, ten ostatni raz. Mój wilk był jednak na tyle okrutny, na tyle już znudzony, iż postanowił mi odebrać nawet ten ostatek dobroci u kresu mojego życia. Poczułam,  gdy chwycił moje włosy i szarpnął mnie do tylu, a uczucie zimnej stali było dane mi poczuć ostatni raz na mojej szyi. To zabawne, ironiczne? To chyba pierwszy raz, gdy faktyczni uroniłam łzę spowodowaną tragizmem mojego końca. Poczułam jednak również i złość, chęć zniszczenia, doprowadzenia do upadku mojego oprawcy, za to, iż odebrał mi te ostatnią możliwość spojrzenia na mojego syna. Byłam już jednak martwa, nie mogłam zrobić już niczego.

pustka, żal, nicość i ostatecznie gniew...
A TO BYŁ DOPIERO POCZĄTEK

Stałam wpatrzona w to, co leżało u moich stóp. Z ran na plecach, jak i tej wykonanej na szyi ciągle sączyła się krew, lecz nie czułam już bólu. Nie rozumiałam, co się działo, czy to jakiś chory żart losu? Pomimo tego, jak irracjonalna była to sytuacja, jakim nieśmiesznym żartem było to, co właśnie się działo; stałam właśnie nad swoim ciałem i … no właśnie i co powinnam czuć? Dlaczego tak się dzieje i co to za okropne uczucie i chęć zemsty, która gdzieś iskrzy w mojej głowie. I ten głos, który szumi w mojej głowie, krzyk agonii …
Przykucnęłam nad swoim ciałem, przyglądałam się mu przez drobną chwilę i pierwsza myśl była taka, że morderca się ze mną bawi i gdy najwidoczniej zemdlałam na skutek utraty krwi, ten położył te sfalsyfikowane ciało, by jeszcze bardziej zniszczyć mnie psychicznie. Wyciągnęłam rękę ku ciału i nagle zatopiła się ona w nim, tak jakby to ciało było zwyczajną marą. Odsunęłam się spanikowana, zlokalizowałam swoje rzeczy i rzuciłam się w ich stronę. Okazało się jednak, że nie jestem w stanie ich podnieść. Zaczęłam panikować, a potem ponownie nastała ciemność...

i nastała ciemność, niczym nicość wciągnęła mnie, a potem pojawiła się nadzieja
PAKT I AKT ZEMSTY

Od tamtego zajścia minęły godziny, dni a może i nawet tygodnie? Straciłam poczucie czasu, gdy dowiedziałam się „kim”, a raczej czym się właściwie stałam. Ten, który kieruje moim losem, najwidoczniej postanowił zabawić się jeszcze bardziej mym kosztem. Sprawdzić jak bardzo może jeszcze zniszczyć już i tak marną namiastkę mojego życia. Zamiast zabrać mnie w miejsce, gdzie mogłam spokojnie poczekać na koniec mojego istnienia, postanowił jednak pozostawić mnie na tym marnym padole. Niespokojna dusza pozostawiona pośród żywych, zapewne brzmi iście parodystycznie. Pamiętam z opowieści, że umarli często stają się duchami z powodów niedokończonych spraw. Czy i tak było w moim przypadku? Pozostawiłam syna, był on jednak już prawie dorosły, a więc czego oczekiwano od mej marnej osoby? Ach! Nadal przecież czułam to dziwne uczucie złości i chęć zemsty. Nie mogłam jednak przypomnieć, wobec kogo pałam tak nieznanymi mi uczuciami. Byłam zagubiona, tak strasznie potrzebowałam jakiegoś bodźca, pomocy czegokolwiek by nie poddać się szaleństwu. I wtedy pojawił się on. Starszy człowiek, który mnie widział. Było to aż tak dziwne, że aż nierealne wobec tego wszystkiego, co się aktualnie działo. Wytłumaczył mi, czym jestem, a raczej kim się stałam i co powinnam zrobić. Podpisałam z nim ten cholerny pakt, by odzyskać to, co straciłam; by pozbyć się również tego dziwnego narastającego pragnienia zemsty. Sama nie wiem, jak ale obudziłam się, ponownie „żywa”, jeśli tak można nazwać odzyskanie swojego ciała. To był sen, bo co innego? Tak dane mi było myśleć tylko do momentu, gdy odnalazłam swoje gnijące już ciało.

jak powinnam żyć? Czy powinnam wrócić do tego co było?
CZY POWINNAM SIĘ NA NICH ZEMŚCIĆ?



Ostatnio zmieniony przez Amaya Chō dnia Nie 21 Lip - 15:48, w całości zmieniany 13 razy
Amaya Chō

Warui Shin'ya, Shogo Tomomi, Toda Kohaku, Matsumoto Hiroshi, Fenrys Umbra, Jinnai Hisae and Umemiya Eiji szaleją za tym postem.

Amaya Chō

Sob 20 Lip - 19:35
Yūrei
Amaya Chō

Keiyaku Suru
Kusakai Hayato (NPC)
Poziom kontraktu
0

Yokubō no kaori - 欲望の香り
Poziom 0: Ciało dziewczyny zaczyna wydzielać specyficzny feromon, który wpływa na pożądanie mężczyzny, sprawiając tym, że jej ofiara nie może się oprzeć dziewczynie i by uzyskać swoje „pragnienia”, staje się bardziej podatna na sugestie. Im dłużej ofiara jest poddana na działanie feromonu, tym łatwiej jest z niej wyciągnąć informacje, co wiąże się niestety z większym popędem seksualnym wobec Yūrei. Po spełnieniu fantazji ofiary, ten najzwyczajniej zapomina o samym fakcie zdradzenia tajemnicy. Czasami zdarzają się osoby bardziej odporne na jej urok lub całkowicie odporne. Jeśli z tą drugą nic nie jest w stanie zdziałać, tak przy większym wysiłku może przełamać oporność tych bardziej odpornych. Zbyt długie używanie feromonu może się jednak zwrócić przeciw Yūrei, która może wprowadzić obiekt w stan obsesji nie tylko tej seksualnej.

Cel
opieka nad synem; zemsta na mordercy oraz odnalezienie Orville

Forma yūrei
blada kobieta z dość sporą raną na szyi oraz kilkoma mniejszymi na plecach. Ubrana w długą białą sukienkę, która w licznych miejscach ubrudzona licznymi plamami od krwi oraz drobne rozcięcia od noża, który zadał jej rany.


Kondycja

Stan fizyczny
W normie.

Stan psychiczny
lekkie szaleństwo.


Umiejętności

kłamstwo (150 PF)
podstawowy

lingwistyka (język angielski) (100 PF)
podstawowy

perswazja (150 PF)
podstawowy

psychologia (200 PF)
podstawowy

rozeznanie w środowisku personalnym (200 PF)
podstawowy

urok (100 PF)
podstawowy


Wady

luka (powód śmierci oraz wszystko co się działo tamtego dnia)
znaczący

negatywna aura (zwierzęta)
ciężki

obsesja (Orville Lacenaire)
ciężki

uraza (morderca)
ciężki

wada wzroku (krótkowzroczność)
znaczący

zaburzenia derealizacji i depersonalizacji
znaczący


W posiadaniu

Mityczne przedmioty
świeca ochronna; fukumame; kaminari (ofuda); jishin (omamori); mizu (omamori); seikatsu (omamori) [2]; sachi (omamori); go-hei
Shikigami
x
Technologia
x
Inne
prawo jazdy; stylowa biżuteria; ciuchy kamuflujące; amulet ochronny; podejrzane tabletki [3]; podręczna apteczka; +1 fabuła do dowolnej umiejętności [2]; -200Pf przy dowolnym zakupie; zmiana cudzego wyniku z pozytywnego na negatywny (talon)


Historia zmian

[+] 500 PF na start
[+] 500 PF za wady (1x wada ciężka, 2x wada znacząca)
[−] 900 PF - Karta Postaci
[+] 50 PF Zdobycie osiągnięcia pierwszy as z rękawa
[+] 50 PF Osiągnięcie: Niedaleko pada jabłko od jabłoni
[+] 50 PF Osiągnięcie: Kojarzę jak za mgłą
[+] 350 PF - misja poboczna: OBAKEYASHI — NAWIEDZONA CHATA
[+] 7075 PF — Drugie urodziny Haraedo
[+] świeca ochronna — Drugie urodziny Haraedo
[+] fukumame — Drugie urodziny Haraedo
[+] kaminari (ofuda) — Drugie urodziny Haraedo
[+] jishin (omamori) — Drugie urodziny Haraedo
[+] mizu (omamori) — Drugie urodziny Haraedo
[+] seikatsu (omamori) x2 — Drugie urodziny Haraedo
[+] prawo jazdy (przedmiot) — Drugie urodziny Haraedo
[+] sachi (omamori) — Drugie urodziny Haraedo
[+] stylowa biżuteria (przedmiot) — Drugie urodziny Haraedo
[+] go-hei — Drugie urodziny Haraedo
[+] ciuchy kamuflujące (przedmiot) — Drugie urodziny Haraedo
[+] amulet ochronny (przedmiot) — Drugie urodziny Haraedo
[+] podejrzane tabletki (przedmiot) x3 — Drugie urodziny Haraedo
[+] podręczna apteczka (przedmiot) — Drugie urodziny Haraedo
[+] 2x +1 fabuła do dowolnej umiejętności — Drugie urodziny Haraedo
[+] -200Pf przy dowolnym zakupie — Drugie urodziny Haraedo
[+] zmiana cudzego wyniku z pozytywnego na negatywny (talon) — Drugie urodziny Haraedo

OBECNY STAN PF: 7675 PF


Postać sprawdzona przez: Ye Lian.
Amaya Chō
maj 2038 roku