Przedpokój
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Umemiya Eiji

Pon 22 Lip 2024 - 19:05
Przedpokój


Wchodząc do mieszkania, w którym egzystuje Eiji, można odnieść wrażenie, iż tętni ono własnym życiem. Może i jest stare, może i panele wypadałoby wymienić, ale ma ono swój specyficzny, unikalny wręcz urok, a to wszystko za sprawą roślin, które znajdują się na parapetach, na podłodze i na starych meblach wszelkiej maści. Jest przede wszystkim zielono. Może ściana wymaga ponownego pomalowania, może przydałoby się wymienić żarówki, ale jedno jest pewne — poczuć się tutaj można dosłownie jak w domu. Zapach niektórych roślin rozchodzi się po mieszkaniu bez najmniejszego problemu, a grube ściany wygłuszają w znacznym stopniu huk imprez mających miejsce tuż za rogiem. Co prawda światła nadal uderzają po oczach w nocy i bardzo często budzą z głębokiego snu, ale kto powiedział, że będzie idealnie?



Ostatnio zmieniony przez Umemiya Eiji dnia Sob 27 Lip 2024 - 15:44, w całości zmieniany 1 raz
Umemiya Eiji
Umemiya Eiji

Pon 22 Lip 2024 - 19:09
05/04/2038

Ciężko jest egzystować, gdy wie się o sobie tyle, co kot napłakał. Ciężko jest odnaleźć nadzieję w myślach, które nie są pozytywne. Nadal wiele nie wiem. Nadal niewiele wiem. Nadal czuję, jakby mi coś umykało pod palcami, uciekało, gdy ciało bez możliwości poprawy upada i czeka na nikłą poprawę. Biorę głęboki wdech, mając nadzieję na to, iż świeże powietrze pobudzi mój umysł do działania, ale bez rezultatów.

Współlokator stara się utrzymać ze mną jakikolwiek kontakt, ale widzi, jak na razie jest to ciężkie - od czasu do czasu odpuszcza, daje mi spokój, zauważa, że rozmowy z jego inicjatywy większego sensu nie mają. Wzdycham; chciałbym, aby było lepiej. Abym nie był ciężarem na cudzych barkach, a zamiast tego powstał z kolan i ruszył do przodu. Staram się, ale obecnie czuję się na tyle nieswojo, iż nie potrafię reagować inaczej. Powoli się odsłaniam, powoli pozwalam na cokolwiek więcej, aniżeli zachowanie wobec innych dystansu, ale nadal - czeka mnie naprawdę długa droga.

Może wymagam od siebie za dużo, kiedy to powoli i tak poznaję to, co mi sprawiało radość. Wypuszczam powietrze z płuc, kiedy to patrzę pustym trochę wzrokiem na komputer. Boję się odgrzebywać coś, co czułbym, iż nie należy do mnie, mimo że prawda jest zupełnie inna. Załączony telefon ma w sobie tyle wiadomości od numerów nieznanych, iż boję się je przeczytać, prawą dłonią staram się ruszać tak, jakby była całkowicie zdrowa, ale jest to jedyne złudna próba zaprzeczenia tego, co miało miejsce. Musi być lepiej. Muszę dać czasu czas, ale ile tego czasu mam?

Czeka mnie długi okres rehabilitacji, zanim uda mi się ponownie w części zagiąć palce. Umawianie kolejnych terminów do lekarza, cały ciężar spoczywający na moich barkach - zaczynam się w tym gubić, tonąć praktycznie. Śpię nieregularnie, budzę się wtedy, gdy promienie słońca oświetlają pokój, w którym to na jednej z półek zwisają kolejne łodygi hoi; podnoszę je wdzięcznie, wycieram ściereczką nagromadzony kurz. Yukę przestawiam w jasne, słoneczne stanowisko, tak naturalnie i bez najmniejszego zastanowienia, iż wiem, że musiałem kiedyś tak robić.

Wygrzebuję się spod koca i idę pod prysznic. Zdejmując ubrania, zawsze boję się przyglądać sobie w lustrze, które objawia to, czego widzieć raczej nie chcę. Jeszcze raz spojrzenie ciemnych, hebanowych wręcz obrączek źrenic skupiam na widocznie starych, psujących estetykę pleców bliznach, kiedy to stoję tyłem do odbicia. Palcami staram się je dotknąć, ale nie jest to ani prawidłowe, ani komfortowe - jakbym naruszał cudzą, prywatną przestrzeń.

Kim był EIji? Dlaczego ma te blizny? Co musiało się w jego życiu dziać, kiedy to został zaatakowany?

Im dłużej o tym myślę, tym pod prysznicem migrena mocniej decyduje się zaatakować, tudzież wbić swoje ostre zęby i szpilki pod kopułę czaszki. Ciężki do określenia dźwięk jeszcze bardziej narusza struktury umysłu, przyczyniając się do niezadowolonego pomruku. Kręcę głową, spłukując koniec końców pianę z włosów, aby po chwili się wytrzeć i założyć białą podkoszulkę oraz ciemne spodenki do kolan. Otwieram na oścież drzwi do łazienki, aby nadmiar wilgoci mógł się z niej wydostać, a następnie patrzę w telefon, widząc kolejne, nieodebrane połączenia z nieznanego numeru. Nie kojarzę, nie odbieram - idąc tymi słowami, po chwili słyszę pukanie do drzwi. Nie podchodzę. Drugie pukanie. Zaczynam się zastanawiać. Trzecia sekwencja uderzeń paliczków; zaciskam dłoń na chłodnej klamce trochę poniszczonych, drewnianych drzwi.

Komuś zależy.

Waham się, ale ostatecznie konfrontuję się z kimś, kogo absolutnie nie znam.

- ...Czy mogę w czymś pomóc? - nie otwieram na oścież mieszkania, nie będąc pewnym, z kim aktualnie mam do czynienia. Nogę stawiam tak, abym mógł ewentualnie szybko zamknąć drzwi i się ulotnić, gdyby tylko była taka potrzeba. Zapach drzewnych perfum od razu rozchodzi się po otoczeniu, co napawa mnie poniekąd spokojem. O dziwo są bardzo przyjemne w odbiorze.

@Tsugumi Shinichi


nozomi

見つかって無くして わからないままで fate somehow brings me hope inside my heart
Umemiya Eiji
Tsugumi Shinichi

Sob 27 Lip 2024 - 21:53
Kiedy w końcu skończył pracę postanowił udać się do swojego znajomego. Przez cały swój pobyt ma misji nie odbierał od niego telefonów ani nie odpowiadał na wiadomości dlatego też postanowił udać się do jego mieszkania. Nie do końca wiedział czy jest to odpowiednie zachowanie ponieważ tamten może sobie pomyśleć jakieś niestworzone rzeczy, a może nawet to że są przyjaciółmi. Gdy ten pomysł przebrnął mu przez głowę miał chęć zawrócić i udać się do jakiegoś pubu by się rozkoszować po zakończonej pracy jednak cóż... Fakt że tamten leszcz mógł być w jakiś opałach i właśnie w tym momencie leżeć gdzieś zakrwawiony było o wiele gorszym spojrzeniem na to wszystko. Był jego prywatnym lekarzem. Co prawda daleko mu jeszcze do tego aby być naprawdę przydatnym w trudnych sytuacjach jednak czasami nawet on potrafi się do czegoś przydać, a jeśli pozwoli mu się w spokoju rozwiać to kto wie, może kiedyś nawet uratuje mu w jakiś sposób życie. Ta wizja przyszłości sprawiła, że czerwonowłosy prawie zaśmiał się w głos.

Po około godzinie znajdował się tuż przed drzwiami do mieszkania Ume. Nic nie wskazywało na to aby coś się tutaj działo, ale biorąc pod uwagę fakt, że osoba mieszkająca tutaj była ciamajdą bardzo prawdopodobne że najzwyczajniej w świecie wpuściła zbirów do środka. Westchnął tylko stojąc przed drzwiami i zapukał. Po tym jak po pierwszym razie nikt mu nie otworzył, zaczął się denerwować. Zapukał drugi raz. Po tym razie również nikt nie pofatygował się do drzwi. Widocznie zirytowany postanowił zapukać trzeci raz, a jeśli po tym nikt nie otworzy to najzwyczajniej miał zamiar wejść do środka razem z drzwiami. Nie wyglądały na jakieś mocno solidne więc raczej nie miałby z nimi większego problemu. Wtem jednak drzwi się otworzyły, a w nich stał ten wypłosz wyglądający jak siedem nieszczęść. Shin złapał za drzwi i wszedł do środka taranując przy tym chłopaka. Usiadł sobie na kanapie i spojrzał na niego. Złotooki pokręcił głową widząc to w jakim stanie jest Ume.
- Czemu tak wyglądasz to jest pierwsze pytanie, a drugie to czemu nie odbierasz... - Mówiąc to zaczął nerwowo tupać nogą.
Miał chęć zafundować mu terapię szokową jednak widząc go uznał że pogorszyłoby to tylko jego i tak już bardzo zły stan...
- A i jak jeszcze raz nie otworzysz drzwi jak będę pukać to licz się z tym że rozwalę Ci je na głowie - Powiedział to już całkowicie spokojnie.
Ciekawe czy chłopak ustałby takie uderzenie....
Tsugumi Shinichi

Umemiya Eiji ubóstwia ten post.

Umemiya Eiji

Sob 27 Lip 2024 - 23:35
Czasami zastanawiam się, ile mam w sobie rozsądku, a ile głupoty. To jak z tym aniołem i demonem w głowie, gdzie czasami jeden z nich przejmuje pełną kontrolę nad nadzorowaną osobą, siejąc tym samym chaos i spustoszenie. Mogło być lepiej, a mogło być wręcz gorzej - odchylenie drzwi, a przede wszystkim otworzenie ich poprzez zwolnienie zamka okazały się być niespecjalnie dobrym pomysłem, gdy czuję napiętnowane tego skutki. Owszem, nie otwierałem przez jakiś czas, bo brałem nieszczęsny prysznic, ale nie oznacza to, iż trzeba podchodzić wręcz z taką agresją we własnym ciele. To nie tak, że moim obowiązkiem jest otworzenie każdemu wrot do tego małego świata.

Ciekawi mnie to, czy przypadkiem, gdybym spóźnił się na to pukanie raz jeszcze, po otwarciu łazienki widziałbym jedynie lukę w ścianie i gdzieś nieopodal położone, smętnie czekające na fachowca drzwi.

Nawet w obecnym stanie im do tego jest niedaleko, biorąc pod uwagę, jak te bardzo stare są. Czuję to, jak moje ciało wraz z ręką trzymającą za klamkę jest taranowane, na twarz nachodzi widoczny grymas niezadowolenia przepełniony mieszanką strachu.

- Kur- - wa. Nie, patrząc na sylwetkę, która przekroczyła właśnie próg mieszkania, bezpieczniej byłoby ubrać na nogi buty i wyjść z mokrymi włosami na miasto, czekając na znudzenie nieznajomego, które doprowadzi go do chęci opuszczenia lokum. Czy to jest tak, jak w Hiszpanii, że po jakimś czasie można wprowadzić się do cudzej posiadłości? - Kim ty do cholery jesteś?! - mówię, choć nie krzyczę; słowa te nacechowane są naruszeniem cudzej prywatności, gdzie mieszkanie dosłownie infiltruje jakiś obcy typ, którego nie mam prawa znać.

Jestem tak rozjuszony, że możliwe, iż w potencjalnej konfrontacji przypominałbym prędzej agresywnego yorka atakująco-obronnego, który zaczepia i potrzebuje potem ochrony ze strony kogokolwiek. Serce bije ewidentnie mocniej, adrenalina uderza do krwi, gdy ten siedzi jak u siebie na mojej kanapie i nic sobie z tego nie robi.

Z kim zadawał się stary Ume, to ja nie mam bladego pojęcia. I chyba nie chcę wiedzieć.

- To ja powinienem z-zapytać, co ty tutaj robisz! Wchodzisz do mieszkania obcej osoby, taranujesz mnie przez drzwi, a potem pytasz się, czemu tak wyglądam... - gdybym mógł się złożyć na środku pokoju, ewidentnie bym to zrobił. Zamiast tego chwytam za bluzę i ją zakładam z dwóch powodów. Nie to, że chcę wyjść, skądże, brońboże. Przyda się na później, gdybym jednak musiał. - Z telefonu ci się wytłumaczę: nie odbieram, bo mój poprzedni został uszkodzony i musiałem wygrzebać jakiś stary, gdzie nie mam żadnych kontaktów. I, tak, p-poprzedzając pytanie - nie odbieram, gdy kogoś nie znam. - synchronizacja? Istnieje, ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że znasz hasło. Co prawda mógłbym ją przeprowadzić z komputera, ale gdzieś wewnątrz mnie uderza ten charakterystyczny, specyficzny strach.

Staram się uspokoić. Czuję, jak wewnątrz klatki piersiowej moje serce kołocze do tego stopnia, iż chcę uciec. Biorę pod uwagę to, iż może to być jednak kontakt starego Ume, skoro ten ktoś mnie zna, wie, gdzie mieszkam i wie, że zazwyczaj odbieram. Muszę to wytłumaczyć, zanim będzie znacznie gorzej.

- Nie wiem, co cię łączyło z Eijim, ale s-starego Eijiego już nie ma, nie pamiętam cię i nie kojarzę w ogóle. I nie, poprzedzając kolejne...  pytania, tak, to nie jest żart. C-Czy wyglądam, jakbym żartował? - no ciężko, biorąc pod uwagę aparycję, stan fizyczny i wiele innych rzeczy, na które ktoś może zwrócić uwagę, jak chociażby trudności z poruszaniem prawą dłonią czy lekka bladość. - Drzwi proszę zostawić. Mieszkanie nie jest moje i potem w-właściciel by mi prawdopodobnie g-głowę urwał. - jeszcze by pomyślał, że te młode osoby to są takie niewychowane i w ogóle trzeba powrócić do czasów, gdy kamieniami w dinozaury się rzucało.

@Tsugumi Shinichi


nozomi

見つかって無くして わからないままで fate somehow brings me hope inside my heart
Umemiya Eiji

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Tsugumi Shinichi

Nie 28 Lip 2024 - 0:07
Widząc jak chłopak się trzęsie i ledwo wydukuje zdania Shin westchnął tylko głośno. Że też musiało stać się to wszystko właśnie w tym momencie. Nie miał chociażby najmniejszej ochoty sprawdzać kto go tak załatwił, bo zupełnie go to nie obchodziło, a co więcej kiedy usłyszał o tym że ma amnezję zaintrygowany spojrzał na niego swoimi złotymi oczami i ocenił od stóp, aż po czubek głowy. Rzeczywiście co nieco mogło się w nim różnić, ale cały czas wydawał mu się tak samo lalusiowaty jak wcześniej.
- No i? Stary, nowy. Dla mnie to żadna różnica. Nawet jeśli będę musiał Cię nauczyć mówić od nowa. - Mówiąc to posłał Ume pełne pogardy spojrzenie. Pokręcił lekko głową i wstał z kanapy. Podszedł bliżej i złapawszy go za materiał bluzy przyparł do ściany, a następnie podniósł lekko do góry.
- Nasz układ wcale się nie zmienił z powodu Twojej amnezji. Dalej masz szkolić się w medycynie i zaopatrywać mnie w potrzebne medykamenty rozumiesz? - Mówił to bardzo wolno i spokojnie aby każde wypowiedziane słowo mogło się rozlec echem w głowie jego rozmówcy.
- Jeśli zaś chodzi o drzwi, to będą one najmniejszym problemem jeśli dalej będziesz próbował mnie zdenerwować. Uwierz że potrafię być nieprzyjemny - Po tych słowach postawił chłopaka z powrotem na ziemi.
Gdy wyjaśnił mu wszystko wrócił na miejsce z którego wstał. Było to bardzo taktyczne miejsce, ponieważ z niego miał łatwy widok na większość pomieszczenia. Przez te lata w wojsku nawet tak trywialne dla zwykłych ludzi rzeczy, jak miejsce do siedzenia planował z wyprzedzeniem aby nie dać się zaskoczyć potencjalnym agresorom.
- I może zaproponujesz coś dla picia gościowi? - Mówiąc to rozglądał się dokładnie po pomieszczeniu.
Chciał mieć pewność, że nikogo poza nimi tutaj nie ma.
Tsugumi Shinichi

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Umemiya Eiji

Nie 28 Lip 2024 - 0:34
Cholera jasna - zaciskam zęby, gdy okazuje się, iż fakt amnezji najwidoczniej nie przyczynia się do zmiany w zachowaniu nieznajomego. No świetnie, ciekawe, co mi tam stary Ume zostawił po sobie poza tym jednym, delikwentem, który najwidoczniej nie rozumie, co to jest mieszkanie, co to jest prywatna przestrzeń, co to jest odpowiednie podejście do drugiego człowieka i naprawdę wiele innych rzeczy. Patrząc na niego, odnoszę wrażenie, iż gdybyśmy byli w terenach dzikich, to on stanowiłby drapieżnika, nie ja. Ja byłbym jedynie smutną, smętną myszą, która stara się przed nim ukryć.

Tak ciężko mi powstrzymać własne, naturalne reakcje organizmu. W moich oczach żarzy się jednak ogień, bo jeżeli ma dojść do konfrontacji, to przynajmniej wolę, aby doszło do tego z jakimś honorem i dumą. Jakkolwiek by to nie brzmiało.

- S-Słuchaj- - gdzieś wewnątrz zapala się ogień, który ma ochotę pochłonąć absolutnie wszystko; otwieram przed nim własne księgi i jeszcze okazuje się, iż ten kompletnie ma to gdzieś. Mogłem się tego spodziewać. Nagle poważnieję i nawet nie byłem w stanie spodziewać się po sobie czegoś takiego; bo gdy człowiek znajduje się w położeniu, gdzie nie może nic zrobić, ma dwie opcje. Albo udawać, że kompletnie go to nie obchodzi, albo próbować uciekać.

Daję się pchnąć do ściany, gdzie głowę zaprzątają naprawdę nieprzyjemne myśli. Na szybko wzrokiem szukam potencjalnych elementów, którymi mógłbym się bronić, gdyby sytuacja poszła w złym kierunku; jak tak pomyślę, to fakt, iż założyłem bluzę, nie jest taki zły. Coś próbuje wyrwać się z łańcuchów pod kopułą czaszki i nie udaje mi się zachować w dłoni odpowiedniego chwytu, zanim to coś wybiega; nie czuję się jak bóstwo, ale zyskuję na pewności siebie, przyciśnięty do muru. Jakby wewnątrz mnie coś się buntowało i nie pozwalało na takie zachowanie.

Spojrzenie jest ostre i gdyby tylko miało swoje ucieleśnienie, byłoby nożem, który stara się ciąć tę gęstą atmosferę.

- Nasz układ? Chyba ci się pomyliło. - nagle z miłej, dość ciepłej kluski, staję się dość poważny; oczy przepełnione nie są agresją, a prędzej wymogiem jakiegoś szacunku, który gdzieś się rozsypał po drodze do mojego mieszkania. Nawet nie wiem, skąd to wynika, ale podejrzewam, że na pewno ma jakieś wewnętrzne podłoże, którego jeszcze nie jestem świadom. - Układ miałeś z kimś, kogo już nie ma. Ode mnie już tylko zależy, czy będzie kontynuowany. - lewą ręką chwytam go za te, co mnie podniosły, nie wbijając paznokci, ale uprzejmie, poprzez wbicie palców, domagając się opuszczenia na ziemię. - Traktuj mnie tak dalej, a uwierz mi, że nie będę przychylnym. - ostrzegam go. Chce mnie torturować? Proszę bardzo. Jeżeli przetrwałem spotkanie ze samą Śmiercią, to nieznajomy jest jedynie dla mnie pośrednikiem do ponownego spotkania się z nią. Tylko i wyłącznie pośrednikiem - a podejrzewam, że byłoby mu szkoda zaopatrzeniowca.

Ta myśl nie jest taka zła, jak mogłoby mi się wydawać; nie komentuję już nawet drzwi; atmosfera wokół mnie jest wyjątkowo gęsta.

- Tylko wodę. - pod kopułą czaszki znajduje się spora wiązanka słów; stawiam butelkę z wodą i szklankę, nie mając ochoty na uprzejmości. Niech sobie sam naleje, bo gościem go nazwać nie mogę, a prędzej gwałcicielem prywatnej przestrzeni i miru domowego. - Co zatem potrzebujesz konkretnie? Bo do przyjaznej gadki raczej byś nie marnował swojego czasu. - tak myślę. To podejście mi nie schodzi i czuję, że nie zniknie, dopóki nie przełamię jakichś pierwszych lodów. - Poza tym, naprawdę miłoby było, gdybyś się przedstawił. Chyba że chcesz być taki tajemniczy. - skąd ta złośliwość we mnie? Wbijam szpileczkę nieprzyjemnemu gościowi, krzyżując ręce w bezpiecznej odległości.

@Tsugumi Shinichi


nozomi

見つかって無くして わからないままで fate somehow brings me hope inside my heart
Umemiya Eiji

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Tsugumi Shinichi

Nie 28 Lip 2024 - 1:18
Analizując poczynania swojego znajomego zauważył wiele problemów wynikających z tego, że albo jest naprawdę ślamazarą, albo naprawdę nie dba o swoje życie. Shinichi od początku gdy tylko złapał chłopaka dawał mu szansę na ucieczkę podnosząc go za bluzę, a nie za te dwie chuderlawe tyczki które Eiji zwykł nazywać ramionami. Gdyby tylko zrzucił z siebie wierzchnie część stroju którą sam niedawno na siebie założył wcale nie musiałby wbijać mu palców w ramię. Kolejna rzecz która była bardzo na minus w zachowaniu Ume to jego pyskowanie do kogoś kto całkowicie przytłoczył go swoją siłą. Zamiast bawić się w przepychanki słowne od razu mógł zgodzić się na współpracę i podczas gdy czerwonowłosy poprosił o coś do picia dosypać mu coś co mówiąc dość dostanie zwaliłoby go z nóg. Ale wracając do tego co się wydarzyło. Shin czując jak brunet wbija palce w jego ramię i wygłasza jakieś przemówienia. Złotooki nie miał zamiaru się powtarzać. Toteż puścił go i poprosiło napój. Gdy dostał butelkę wody spojrzał nieco zdziwiony i odstawił ją na bok tak aby nie przeszkadzała im w rozmowie.
- Skoro nic nie pamiętasz co Ci z tego, że powiem po co przyszedłem - Mówiąc to patrzył cały czas na swojego rozmówcę.
- Biorąc pod uwagę Twój aktualny stan nie wiem czy byłbyś w stanie bez większych problemów zrobić zakupy w spożywczaku, a co dopiero mówić o załatwianiu czegoś dla mnie - Dodał po chwili zerkając na prawą rękę Ume.
Była ona w opłakanym stanie i cały czas nie wiedział z jakiego powodu. Czy gdyby w momencie kiedy się to stało nie był na misji czy zmieniłoby to coś?
- Jak wiele osób Cię odwiedziło po tym zajściu i ile numerów dzwoniło na ten numer poza moim? - Po tym pytaniu oczywiście podał mu swój numer aby wykreślić go z listy.
- Zapisz sobie go. Tsugumi - Mówiąc to wrócił dalej do obserwowania listy numerów dzwoniących do chłopaka osób.
Żadnego z tych numerów jednak nie kojarzył.
Tsugumi Shinichi

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Umemiya Eiji

Nie 28 Lip 2024 - 3:37
Być może jestem nierozsądny, a być może robię to, co uważam w obecnej chwili za słuszne. Ciężko jest funkcjonować w społeczeństwie, gdy wspomnienia z niego zostały bezpowrotnie - przynajmniej, możliwe, na razie - wymazane. Może powinienem rzeczywiście poświęcić materiał bluzy, aby wydostać się z przyciśnięcia do ściany, może powinienem zrobić cokolwiek innego, ale próba walki nie miała sensu. Próba ucieczki, gdy ten miał kontrolę nad otoczeniem, także. Widzę, że jest silniejszy, sprawniejszy fizycznie i nie ma w tym nic złego. Zło się dzieje wtedy, gdy posiadane umiejętności są wykorzystywane do celów niecnych i złych; może dlatego nie spoglądam na niego przychylnie, gdy widzę, do czego doprowadza go jego pewność siebie.

Z jednej strony może wznieść na wyżyny, z drugiej - doprowadzić do upadku. Nie trzeba znać historii, aby wiedzieć, iż ogień potrafi przyciągnąć, ale jego nadmiar może też siać zniszczenie.

Biorę głębszy wdech, materiał bluzy staje mi się z powrotem bliski, natomiast spojrzenie nadal jest czujne. Dziwi mnie to, jak taka sytuacja nie jest mi aż tak obca. Jak organizm już zdołał się przyzwyczaić; jakby karty przeszłości, mimo iż jej nie posiadam, uderzały o drzwi i upominały o odpowiednią dozę uwagi. To właśnie w tym momencie czuję narastający, utrudniający wizję ból, który staram się ukryć przed mężczyzną. Niestety, nie idzie mi to specjalnie dobrze, gdzieniegdzie brwi się marszczą, a usta zaciskają, tak samo lewa dłoń.

- Przynajmniej będę wiedział, co zakłóca mój mir domowy. - oznajmiam, tym razem szczerze i bez większego chowania lub krycia czegokolwiek, co zaprzątało moją głowę. Owszem, mogę bez tego sobie żyć i tak dalej, ale, jeżeli typ zamierza siedzieć i grać mi na nerwach, nie ma to większego sensu. Nadal jestem ostry, nadal moje słowa zamieniają się w szpilki, gdy umysł czuje się naruszony, tym samym granice, które stawiam.

Cegiełka po cegiełce.

- Gdybym nie potrafił, to bym już dawno leżał pięć metrów pod ziemią. - przyznaję. To, że wyglądam, jak wyglądam, nie oznacza, iż nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować. Gdyby było wręcz inaczej, nie zostałbym wypisany ze szpitala. Biorę głębszy wdech, jakoby miał on uspokoić moją obecną postawę. Jeżeli ktoś myśli, że ponad dwa tygodnie po wypadku będzie w stanie zdobywać szczyty, to się grubo myli.

- Nie mam bladego pojęcia, nie to, żebym się tym interesował. Nie otwieram zazwyczaj drzwi, telefonów, jak widzisz, nie odbieram, więc też nie liczę. - nie wydaje mi się, abym nawet w przeszłości chodził na zarządzanie, aby odpowiednio przygotować dane statystyczne. Jeden z tych numerów jednak się klaruje i widnieje po krótkiej chwili jako Tsugumi; trochę czasu mija, zanim chowam telefon.

Nie to, żeby było w nim cokolwiek do ukrycia, ale też i moje zmysły nie działają tak, jak działać powinny. Działam z opóźnieniem, to jasne i oczywiste, lecz nie mogę na to nic poradzić.

- To wszystko, co chciałeś? - czego potrzebowałeś do szczęścia, nasuwa mi się na język, ale skutecznie powstrzymuję przed powiedzeniem. - Skoro i tak nie dam ci tego, co potrzebujesz, skoro i tak nie pamiętam, skoro i tak, wedle twojej opinii, nie zrobię zakupów w spożywczaku? - lekko naciągam strunę. Może po to, aby zobaczyć, jak ten zareaguje, a może po to, aby uświadomić go w tym, że nie ma sensu jego obecność tutaj, skoro i tak nie spełnię większości zachcianek.

@Tsugumi Shinichi


nozomi

見つかって無くして わからないままで fate somehow brings me hope inside my heart
Umemiya Eiji
Sponsored content
maj 2038 roku