Arturo Adelardi
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Arturo Adelardi

Sob 28 Wrz - 2:24
Adelardi Arturo Claudio
05.08.2016 — 11.04.2038

Miejsce urodzenia
Neapol, Włochy
Miejsce zamieszkania
Fukkatsu

Grupa
-
Stanowisko
-
Zawód
Student bioinżynierii

Kolor włosów
Blond
Kolor oczu
Zielone
Wzrost
170cm
Waga
60kg

Znaki szczególne
⌬ Wyraźny włoski akcent i gestykulacja, czasem wplata w zdania zwroty w ojczystym języku.
⌬ Nosi okulary, o wiele rzadziej zwykłe, bezbarwne soczewki.
⌬ Ma wyraźnie dłuższe i ostrzejsze kły.
⌬ Proteza prawej ręki, jest leworęczny.
⌬ Kilka kolczyków w lewym uchu.
⌬ Jasne brwi i rzęsy.


 Od dziecka fascynował się współczesnymi technologiami. Jego pasja pogłębiła się tym mocniej, kiedy sam za sprawą spowodowanego głupotą wypadku stracił prawą rękę mając zaledwie czternaście lat. Musząc nauczyć się życia z protezą, wykiełkowało w nim pragnienie dokonania jakiegoś przełomu w nauce, udoskonalenia tych mechanicznych kończyn, być może do tego stopnia, by móc normalnie za ich pomocą odczuwać dotyk, by nie rzucały się tak bardzo w oczy, były jak najbardziej naturalne. A – kto wie – może nawet kiedyś uda się wyhodować tak skomplikowane sieci tkanek, by taką rękę czy nogę zastąpić żywymi zamiast metalowymi odpowiednikami. Z organami powoli się udawało…
 Pierwszym celem, jaki obrał w swoim życiu, było dostanie się na dobrą uczelnię posiadającą kierunek związany z robotyką lub bioinżynierią. Ambicja nakazywała mu patrzeć nie na kraj, z którego pochodził, a odleglejsze miejsca będące wręcz liderami jeśli chodziło o różnorakie odkrycia naukowe. Celował w Stany lub Japonię, a przez to co działo się w tym pierwszym, szala przechylała się w stronę drugiego wyboru. Kraj Kwitnącej Wiśni miał zresztą o wiele ciekawszą kulturę i znacznie mniejszy odsetek przestępstw. Opuszczenie Włoch nie przyszło jednak tak łatwo, jak pierwotnie zakładał Arturo – pozostawienie za sobą rodziców, sióstr i przyjaciół żeby przejechać pół świata było poniekąd bolesne. Zwłaszcza, gdy towarzyszyła mu myśl o planowaniu stałego pobytu po tym, jak już zakończy studia. Wyjeżdżając nawet nie wiedział, jak szybko ów stały pobyt się zrealizuje.
______________________________

 W pokoju panował półmrok rozświetlony tylko rozstawionymi na stole świecami. Po blacie walały się kartki, ołówki, niewielkie figurki przedstawiające bohaterów i potwory, raz za razem toczyły się różnokolorowe kostki do gry. Stuknięcia żywicznych, kanciastych przedmiotów łączyły się z brzękiem szkła – lekkie zderzenie się butelkami podkreślające toast. Za zwycięstwo w wieńczącej kampanię bitwie i oczywiście zdrowie dzisiejszego solenizanta. Cała czwórka bawiła się przednio - studenci medycyny, chemii, robotyki i przyszły bioinżynier, jako jedyny pochodzący z innego kraju. Na co dzień egzystujący na innych wydziałach, może mijający się gdzieś przelotnie w tłumie na korytarzach uczelni, zajmujący odrębnymi dziedzinami nauki, z innymi ambicjami, planami na życie, a jednak połączeni jednym wspólnym punktem, jakim było uwielbienie do gier planszowych oraz RPG.
 – Przedwieczne zło zostało pokonane… – zaczął końcową przemowę ich cudowny Mistrz Gry prowadzący tę wyprawę od kilkudziesięciu godzin. Zaraz będzie rozdanie magicznych przedmiotów, punktów doświadczenia, powrót w chwale do miasta na wielką ucztę, po której dowiedzą się, że jakiś inny niemilec się osiedlił całkiem niedaleko. – …ale czy na pewno? – Ach, ten suspens. Chwila, to nie suspens. MG zmienił pobitewną spokojną ścieżkę dźwiękową na coś niepokojąco mrocznego. Co to za porozumiewawcze spojrzenie z czarodziejem? Co to za rzuty kostką?
 – Ha, głupcy! Pomogliście mi osiągnąć mój cel, teraz nic nie stanie na drodze mojemu wyniesieniu! Iii… wchodzi mi na rzucenie uroku na Takarę. – Chwila sprzeczki pomiędzy graczami. Jak to tak rzut bez obrony, ale co nie widział gestu inkantacji, jakie modyfikatory, jak to tak? Arturo już wiedział jak bardzo przerąbane ma jako solo łowca przeciwko dwóm bohaterom graczy i szczerze mówiąc wolałby być tym, nad którym przejęto kontrolę. W myślach powstała szybka kalkulacja ile ma jeszcze strzał, które zdąży wpakować w maga nim dobiegnie do niego berserk na furii. No, może chociaż koncentrację nad czarem straci.
 – Zaczynam rytuał – oznajmił chemik wstając z krzesła i zgarnąwszy kawałek kredy, zaczął coś kreślić po posadzce. Lubili immersję, ale tego Włoch się nie spodziewał. Patrzył wręcz z dozą fascynacji na kolejne wykreślenia, znaki, dopiero po chwili dotarło do niego, że drużynowy wojownik, teraz przejęty przez wrogie siły, dostał polecenie pochwycenia ofiary. Jego.
 – Jakiś unik, coś? Nie stał obok mnie, to powinienem zdążyć zareagować. – Udzielona zgoda. Ha, więc miał jeszcze szanse na zrobienie jeża z postaci Takary. Aaa nie, jednak nie miał. Kostki zadecydowały, że mu nie wejdzie. O cholerne jeden. I to na najwyższą z posiadanych statystyk. Czarodziej przenosił świeczki do wyrysowanego okręgu, ale Adelardi nie zamierzał się poddawać. Od niego pewnie zależały dalsze losy świata!
 – Jak chcesz się wyrwać to przeciwstawny na siłę. – Łaska Mistrza Gry spłynęła na niego w tej czarnej godzinie. Arturo wziął kostki w dłonie, chuchnął na szczęście. Chwilę później potoczyły się po blacie stołu, opadła na nie ręka, przykrywając wynik.
 – Cazzo! – zaklął ściskając nasadę nosa palcami i załamując się. Odchylił się na krześle, ujawniając krytyczną porażkę. Prowadzący rozgrywkę rozpoczął opis efektów – nie było już ratunku. Takara podniósł się z siedziska, zgodnie ze snutą opowieścią zgarniając blondyna pod ramię i odprowadzając go do kręgu. Odgrywający czarodzieja kolega sypnął czymś chemicznym w świeczki, co skutkowało chwilowym, acz efektownym zabarwieniem płomieni. Rozpoczęła się recytacja słów tajnego zaklęcia kultysty, z których nie wyłapywał pełni sensu. Brzmiało zbyt antycznie jak na jego rozumienie języka.
 W pewnym momencie zamigotała żarówka lampki, jakby nastąpił skok napięcia, który przez chwilę lekko rozjarzył wyłączone urządzenie. Następny był podmuch gaszący część ustawionych w okręgu świec. Włoch chciał lekko unieść się na łokciach, żeby spojrzeć na reakcje kolegów, ale nie mógł się ruszyć, jakby coś ciężkiego oparło mu się na klatce piersiowej i przytrzymywało. Ogarnął go lęk, a słowa nie chciały opuścić gardła, zaciśniętego dziwnie, dusząco.
 Ostatni ułamek, który zarejestrował, był istnym chaosem, jakby w pokoju rozpętało się tornado. Palący ból lewej ręki, uderzenie w skroń, wrażenie lekkiego uniesienia się w górę i stopniowej utraty sił. A zanim wizja ucięła się, dostrzegł coś wielkiego, paskudnego i nie wyglądającego jak z tego świata.
______________________________

 Siedział skulony pod ścianą, szeptem niczym mantrę powtarzając jedno zdanie w ojczystym języku. Pokój dzienny przypominał pobojowisko – meble walały się po podłodze zabrudzonej zastygłym woskiem i zakrzepłą krwią. W przebłyskach rejestrował pojawienie się dwójki mężczyzn, przyglądających się całości. Jeden z nich odezwał się kompletnie niewzruszonym tonem, mówił coś o rytuałach, nieodpowiedzialnych gnojach, przywoływaniu. Zdawał się w ogóle nie zwracać uwagi na sylwetkę wciśniętą w kąt pomieszczenia, do czasu aż nie padło stwierdzenie zajmij się duchem.
 Arturo nie planował sprawdzać jak miało wyglądać „zajęcie się”. Typki wyglądały podejrzanie, miały przy sobie broń, w docierających do niego urywkach zdań pojawiały się określenia, które mogły wskazywać na to, że to po prostu jakieś dwa świry, które wbiły kumplowi na chatę. Był pewnie po prostu skacowany po melanżu, może chłopaki coś dosypali do butelek. Może jakiś sąsiad wezwał policję do tej ich imprezy, bo w którymś momencie zaczęli być za głośno.
 Uniesiony w górę pistolet wycelowany w jego głowę. Oczy rozszerzyły się w przerażeniu. I on miał Japonię za spokojny kraj o niskiej przestępczości? Jakaś mafia robiła im tu nalot, jak nic. Kto normalny mierzyłby z broni do przypadkowego studenta? Blondyn odchylił się, jednak zamiast poczuć za plecami twardy mur, przeniknął do pokoju obok, jakby ściana w ogóle nie istniała. Usłyszał poruszenie, kroki skierowane do drzwi.
 Od tamtej chwili jedyne, co robił, to ciągła ucieczka. Przed świrami, przed dziwnymi stworzeniami, przed innymi postaciami noszącymi na sobie ślady tragedii, które ich dotknęły.


Ostatnio zmieniony przez Arturo Adelardi dnia Nie 6 Paź - 14:55, w całości zmieniany 9 razy
Arturo Adelardi

Ejiri Carei ubóstwia ten post.

Arturo Adelardi

Sob 28 Wrz - 2:24
Yūrei
Adelardi Arturo Claudio

Keiyaku Suru
-
Poziom kontraktu
0

Futtō suru chi
Po użyciu zdolności, krew wypływająca z ran zmienia nieznacznie swoje właściwości. Wywołuje drobne oparzenia I stopnia - na skórze osoby mającej z nią kontakt pojawiają się bolesne zaczerwienienia jak po dotknięciu zbyt ciepłej wody czy rozgrzanego naczynia. Zwykle po niedługim czasie lub schłodzeniu dolegliwości bólowe ustają, a z efektów pozostaje tylko nieznacznie podrażniony, łatwo gojący się naskórek. Aktywacja chikary wiąże się z chwilowym uczuciem podobnym do płonięcia.

Cel
Dokonać wybitnego przełomu z zakresu bioinżynierii.

Forma yūrei
Krew ściekająca z rozcięcia na lewej skroni, zalewająca część twarzy, kolejna stróżka spływająca z nosa, po prawym kąciku ust, aż do brody. Oczy o pionowych źrenicach jarzące się toksyczną zielenią, z wewnętrznych kącików spływa coś ciemnego i smolistego, wyznaczając ścieżki na bladej skórze niczym umaszczenie gepardziego pyska. Na klatce piersiowej i nadgarstku rozbiegające się osobliwe pajęczyny czarnych nici, jakby ściany naczyń krwionośnych wypełnił atrament. Ślady po oparzeniach plamami umiejscowione na lewym ramieniu i barku. Jego sylwetkę otacza lekka, ciemna mgiełka, jakby okazjonalnie unosił się z niego czarny dym. Szpiczaste uszy przypominające elfie, nadające jakiegoś lekko karykaturalnego wizerunku fana uczestników konkursu cosplayu na konwentach.


Kondycja

Stan fizyczny
W normie.

Stan psychiczny
W normie.


Umiejętności

informatyka (200 PF)
podstawowy

Inżynieria (200 PF)
podstawowy

lingwistyka (włoski/japoński) (100 PF)
podstawowy

medycyna (200 PF)
podstawowy

parkour (200 PF)
podstawowy

talent artystyczny (muzyka — gra na instrumentach) (100 PF)
podstawowy



Wady

Alergia (pyłki traw)
niewielki

Chorowitość (krwawienia z nosa)
niewielki

Kalectwo (proteza prawej ręki)
niewielki

Lęk (arachnofobia)
ciężki

Luka (wybrakowane wspomnienia o rodzinie)
niewielki

Obsesja (bioinżynieria)
niewielki

Wada wzroku (krótkowidz)
znaczący

Zaburzenia snu (narkolepsja)
niewielki


W posiadaniu

Mityczne przedmioty

Shikigami
Technologia
Inne


Historia zmian

[+] 500 PF na start
[+] 500 PF za dodatkowe wady (x5 niewielka)
[−] 1000 PF - Karta Postaci

OBECNY STAN PF: 0


Postać sprawdzona przez:
Arturo Adelardi

Ejiri Carei ubóstwia ten post.

maj 2038 roku