Wilgotno, nieco bagiennie i łatwo skręcić sobie tutaj kostkę. Potok, chociaż niezbyt głęboki, przeważnie jest dość rwący, a teren wokół niego nierówny. Rozłożyste korony drzew sprawiają, że dociera tutaj niewiele światła, co dodaje miejscu dodatkowego tajemniczego klimatu. Most umożliwiający pokonanie potoku jest tematem szerokich dyskusji, ponieważ chociaż jest wytworem naturalnych zmian terenów, to wygląda, jakby wyszedł spod ludzkiej ręki. Chociaż podłoże lasu jest trudne, to jednak rośnie tutaj wiele rzadko spotykanych gatunków roślin, z których niektóre są naprawdę urodziwe. Startuje stąd również trasa na jeden z mniejszych górskich szczytów, a sam mostek jest dobrym miejscem na przystanięcie i podziwianie widoków.
Kochała górskie powietrze oraz wędrówki przez przełęcze. Oczywiście z niezbędnym zaopatrzeniem upchniętym w plecaczek i kieszenie bluzy. Sam płaszcz przeciwdeszczowy też oczywiście. W końcu z pogodą w ich kraju o tej porze roku lepiej było nie ryzykować i być przygotowanym na każdą możliwą okazję. Miała też jedzenie w pudełeczku oraz przygotowane wcześniej ogórki na wypadek konkertnych Yokai. Smażone tofu też by się znalazło na wypadek jeszcze innych. Nie szukała ich, ale na wypadek natrafienia na jakiegoś wolała być przygotowana i uniknąć nieprzyjemnej konfrontacji. W końcu w tym wypadku to ona nachodziła ich tereny, a nie one zapuszczały się w ludzkie siedliska. Więc próba wygnania ich byłaby co najmniej bezczelna. Szczerze mówiąc właśnie wracała ze swoich górskich ćwiczeń na które czasem się wymykała. Nic dziwnego że była cała spocona, a słoneczna pogoda utrwalała tylko jej stan.
W końcu dotarła do jednego z przystanków jakie musiała pokonywać podczas wędrówki w te okolice. Most nad rzeką. Wyglądający jak budowla, a jednak będący tylko i wyłącznie dziełem samej natury. Ewentualnie ze wsparciem jakiegoś ducha lub bożka. Zanim jednak w ogóle postanowiła go przekroczyć, usiadła sobie w cieniu jednego z drzew uprzednio rozkładając pod nim niewielki kocyk. No i sprawdziła też trzy razy czy na pewno nie rozkłada się na mrowisku, bądź lęgowisku jeszcze jakiś innych bogom winnych stworzeń. Wyjęła termos z mrożoną herbatą i... odetchnęła podziwiając widoki. Była tylko ona, natura i niezmącony spokój którego jej niekiedy brakowało. Zwłaszcza że lato powoli się kończyło, a kolejne dni szkoły nadchodziły potężnymi krokami. Mimo wszystko... Musiała przyznać że dobrze wykorzystała czas podczas przerwy letniej. Uniwersytet. Nadal nie mogła uwierzyć że udało się jej dostać własnymi siłami. Nie żeby się nie starała, ale mimo wszystko było to coś wartego uwagi.
@Saga-Genji Shizuru
Morrigan Sherwood and Saga-Genji Shizuru szaleją za tym postem.
Gdy był młodszy i, przede wszystkim, w pełni sprawny, bardzo lubił górskie wędrówki. Wtedy jednak ból kojarzony był głównie z słusznie palącymi z wysiłku mięśniami, nie z tym dyskomfortem, potrzebą ciągłego utrzymywania równowagi i przekładania większości wysiłku na zdrową nogę. Nie ze świadomością, że jeden nieuważny krok może posłać go twarzą przodem na nieprzyjazną, mokrą glebę.
Cóż. To już nic nowego. Lata takiej niedogodności sprawiły, że było łatwiej. Przyzwyczaił się i odzyskał część swojej sprawności. To zawsze coś. Na co dzień nie myślał o tym prawie wcale. Po prostu czasem… przypominał sobie o swojej niemocy bardziej dotkliwie, niż by się tego spodziewał.
Był tak zaabsorbowany swoimi myślami, że nie dostrzegł od razu innej osoby w pobliżu. Szli też prawdopodobnie z dwóch różnych końców — Shizuru nie śmiał nawet iść wyżej na szczyt niż miejsce, w którym się znalazł, czyli praktycznie na samym początku szlaku. Łagodny szelest liści, łamane gałązki — wpierw to zwróciło jego uwagę. Nie musiał się rozglądać wiele, by ostatecznie w cieniu pobliskiego drzewa dojrzeć siedzącą tam Kamiko.
Zamrugał, zdziwiony jakąkolwiek obecnością. Z każdą kolejną myślą był w stanie stwierdzić, że spotkanie tutaj akurat jej nie było takie zadziwiające, biorąc pod uwagę jej umiłowanie do wymykania się w zakątki pełne dzikiej natury.
Stanął nieopodal niej, po czym odezwał się dość cicho — z poszanowaniem wszechogarniającej mieszanki ciszy i odgłosów lasu, choć nadal w pełni zrozumiale.
— Kamiko. Co za spotkanie.
Sama dziewczyna była spocona i miała gdzie nie gdzie kilka otarć. Jeden niewielki siniak też się gdzieś tam trafił. - Chcesz może się przyłączyć? Mam mrożoną herbatę i spore bento. - Nie było opcji żeby polazła tu bez jedzenia. Otworzyła więc plecaszek z którego wyjęła fioletowe pudełko. Gdzieś tam w plecaku było jeszcze kilka przyrządów, woreczków a nawet ogórki. Ładne takie, nie obrane. Zaoferowała mu więc miejsce na kocyku i zajebisty widok na krajobraz. - Szczerze nie spodziewałam się że wpadnę tu na kogoś
@Saga-Genji Shizuru
Saga-Genji Shizuru and Yakushimaru Sanari szaleją za tym postem.
- Miałem zły tydzień - odparł w ramach wyjaśnienia. - Tutaj jest o wiele spokojniej niż w mieście. A tym bardziej w Asakurze, gdzie jest cała rodzina. - Westchnął. - Poza tym, tu nie jest znowu aż tak wysoko. Wyżej, na szczyt nawet nie planuję wchodzić, a z pewnością nie sam. Pewnie skończyłoby się to tragicznie.
Spojrzał z zaciekawieniem na zawartość fioletowego pudełka. Sam miał ze sobą trochę jedzenia, ale przygotował zdecydowanie mniej, zważywszy na to, że nie miał zamiaru iść bardzo daleko i nie na długo. Gdyby nie Kamiko, pewnie już by szedł z powrotem, być może po króciutkim odpoczynku.
- Chcę - odpowiedział w końcu, wyciągając z własnego plecaka wodę i lekkie przekąski w postaci orzechów, czekolady i owoców. Oparł się o korę, odrywając złote spojrzenie od dziewczyny i przenosząc je na piękną leśną scenerię. Chłód cienia, w jakim się znajdowali, wpływał na niego orzeźwiająco.
- Ja też się nie spodziewałem - dodał. - Chociaż nie jestem zdziwiony aż tak, że to akurat ty. Pewnie znów ktoś cię szuka. - Zaśmiał się lekko.
W wyniku długiej stagnacji jednego z graczy wątek zostaje odgórnie zakończony, a lokacja zwolniona do użytku nowych fabuł. W razie chęci kontynuowania gry, zapraszamy do rozegrania dalszej akcji w retrospekcjach.