See, when you're gone, I'll still be Bloody Mary [Akane | Noroi]
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ōnuki Noroi Chihiro

Pon 3 Paź - 21:09
Gdy padła propozycja o wspólnym wypadzie na alkohol, Noroi nie miała nic przeciwko. Ba, ożywiła się na tę wizję. Najbardziej jadowite węże świeżych dywizji i ich wierne pieski miały spotkać się na zasłużonym alkoholu po udanej, pomniejszej misji w której połączyli siły - jednak dla jednookiej najbardziej liczył się alkohol. Zazwyczaj z nim nie przesadzała, chociaż jako posiadacz mocnej głowy, mogła pozwolić sobie na znacznie więcej niż przeciętny Japończyk. Była pod tym względem wybrykiem natury pośród niskich i słabych rodaków. Nie dość, że wzrostem górowała nad większością przechodniów w Kolorowej Dzielnicy, to jeszcze to. By faktycznie się upić, musiała wlać w siebie końskie dawki i taki też miała plan na wspomniane spotkanie. Po alkoholu niewiele różniła się od swojej prywatnej maski - była głośna, zaczepna i wyjątkowo natrętna. Samo Karafuruna Chiku oferowało wiele ciekawych klubów w których członkowie Shingetsu balowali i robili rozróby. Niektórzy członkowie nawet takowymi zarządzali, bądź w nich pracowali; nic tylko korzystać, prawda? Noroi nie zamierzała przepuścić takiej okazji. Po załatwieniu spraw na Ikigai, wzięła swój ukochany płaszcz i wyszła, kierując się w stronę ustalonego wcześniej miejsca. Do lokalu weszła z rozmachem, prawie taranując jednego z młodszych stażem kolegów, zrzucając na niego nie dość, że swój płaszcz to i marynarkę. Zakłopotany biedak nic na to nie powiedział, a jedynie grzecznie odniósł je gdzieś i po chwili wrócił, zasiadając przy długim stole by rozpocząć popijawę. Zaczęło się ciekawie - alkohol lał się litrami, a jedzenia wciąż przybywało. Pierwszy, drugi, dziesiąty kieliszek, trochę ulanej cieszy, śmiechy i żarty. Niczym grupa zwykłych znajomych, a nie członkowie krwiożerczej grupy, która właśnie bezlitośnie zmiażdżyła kilka kretów, którzy upijali się w najlepsze. Kolejny pusty kieliszek z głuchym stuknięciem uderzył o mały stoliczek, a postawna kobieta o wytatuowanej szyi nachyliła się nad nim i oblizała drapieżnie, zdrowym okiem przejeżdżając po czerwonych twarzach pozostałych towarzyszy. Sama była już lekko podpita, chociaż wciąż jak najbardziej świadoma. Sięgała już po następny kieliszek, gdy usłyszała nieco nieśmiałe odchrząknięcie. Zastygła i kątem oka dojrzała dużo niższego od siebie mężczyznę. Płotkę. Uniosła delikatnie brew, po czym parsknęła wesołym śmiechem.
— Te — odwróciła się i objęła ramieniem mężczyznę po swojej prawej, ściskając go i przyciągając bliżej siebie, na co ten zareagował zdezorientowanym sapnięciem.
— T-tak, Pani Noroi? — jęknął, zerkając na boki jak zapędzone w kozi róg, zwierzę. Cóż, dostał się w łapy Noroi, a to mogło się skończyć źle. Na całe szczęście, nie dzisiaj. Teraz kobiecie nie było w głowie mordowanie i wycinanie organów, a... jawne naruszanie przestrzeni osobistej. Chwile temu łasiła się do innego mężczyzny z jednym się nawet całując, a następnie wlewając w siebie kolejny alkohol.
— A wiesz, że masz całkiem ładną twarz? Taka słodka jak u kotka! Aż chce się ją zerwać i powiesić na ścianie. — odparła z szerokim uśmiechem, ocierając się policzkiem o ten jego, po chwili mocno go odepchnęła, prawie zrzucając z krzesła, a następnie gdy ten odzyskał równowagę, wepchnęła mu w dłoń kieliszek, połowę alkoholu wylewając na jego koszulkę. Nie obchodziło jej to. Wyszczerzyła zęby i pochyliła się w jego stronę, mrużąc zielone oko. — Pij! Bo jaki chuj tu przychodziłeś? Aby siedzieć o suchej mordzie? Pij póki jest! — krzyknęła wesoło unosząc rękę, samej biorąc łapczywy, szybki łyk i uderzając pustym kieliszkiem o stolik. Ona bawiła się świetnie. Wtedy jej spojrzenie padło na czerwonowłosą kobietę po drugiej stronie stołu. Kapitan IV dywizji, Kawai Akane. Znała ją z widzenia i zasłyszanych plotek. Wiedziała też, że pracuje w jakiejś klinice, nic konkretnego. Musiała jednak przyznać, że ją zaciekawiła - nagłe zjawienie się w Shingetsu, plotki o łopacie, jej brutalne wygryzienie sobie drogi ku wygodnej fusze kapitana, mmm, imponujące. Opierając się łokciami o stół, przekrzywiła głowę pozwalając czarnym, prostym włosom częściowo opaść na jej twarz, odsłaniając znaczną część jej opaski. Wyszczerzyła się drapieżnie, a palcami drugiej, wolnej ręki, zaczęła "iść" w stronę kobiety, by finalnie trącić jej kieliszek. Zachichotała wesoło.
— Te sztywniaki nie potrafią się bawić, nie? — rzuciła, unosząc brew, po chwili dodając. — Aż żal patrzeć!
Ōnuki Noroi Chihiro
Kawai Akane

Wto 4 Paź - 0:46
.    Cóż za emocje, te łomoty! Dzisiejszy dzień należało zakończyć jedną czynnością, która była bliska sercu jednej damie — spożyciem niezdrowej ilości alkoholu. Sama idea uczczenia udanych łowów przy wzniesionej butelce dowolnego trunku bardzo jej odpowiadało i to nie tylko ze względu na przyjemności z samej czynności przyjmowania procentów. Zdarzyło się niemałe nieszczęście, które polegało na zderzeniu losowego przedmiotu z jej głową. Oczywiście, odpłaciła się pięknym za nadobne, osoba odpowiedzialna za tą zniewagę — cóż, mogła się cieszyć połamanymi kończynami, jeśli nie roztrzaskaną czaszką. Wgniecenie w szpadlu łopaty było dobitnym dowodem tego aktu zemsty. Dlatego miała zamiar uśmierzyć ból mniej konwencjonalnym sposobem, co prawda, nie były to poważne obrażenia, które wymagałaby eksperckiego oka z dziedziny medycyny. O ironio.
.    Jednak w pierwszej kolejności, postanowiła ogarnąć się do porządku po całej akcji, nie chcąc chodzić poplamiona we krwi, ani też z łopatą — zniszczoną w słusznej sprawie. Zachodząc do przytulnego gniazdka, pozbyła się ubrudzonych w posoce ubrań i przyjrzała się w lustrze, przyglądając się ranie z uwagą. Przeklęła pod nosem, czując mały dyskomfort z tego tytułu. Jedynie pocieszał ją fakt, że rana już nie krwawiła i pozostała kwestia formalności. Ogarnęła się do porządku, opatrzyła się na własną rękę i ubrała się elegancko. I teraz mogła zmierzać do miejsca spotkania w pobliskim lokalu, ale wzięła już sobie na drogę jakże drogocenną piersiówkę — z małym odciskiem po pocisku. Taka tam pamiątka z wczesnych lat, choć sama zawartość nie powalała — jakiś najzwyklejszy miód pitny, idealny na osłodę i na początek wielkiej popijawy razem z resztą gangu.
.    Wkroczyła do miejsca spotkania, zdecydowanym, lecz szybkim krokiem, rozglądając się we wszystkie strony i skanując spojrzeniem zebrane towarzystwo. Po małych obserwacjach doszła do pewnego wniosku — popijawa się pomału rozkręca. Sięgnęła po resztki miodu pitnego z piersiówki, którą trzymała w ręku i opróżniła jej zawartość łykami, a sekundę później ją schowała do płaszcza, który równie szybko zdjęła. Nie chcąc odnosić samej części garderoby, postanowiła podejść do jakże bardzo winnej ofiary, łamiąc wszelkie zasady przyzwoitości i przestrzeni osobistej. – Mój Ty przyjemniaczku. – Zaczęła słodko, kładąc dłoń na piersi przypadkowego gangusa i dodała melodyjnie. – Bądź tak uprzejmy i odnieść mój płaszcz, dobrze? – Po tych słowach, spojrzała mu tylko w oczy, sygnalizując dość wyraźnie, że nie przyjmuje do wiadomości odmowy. Wpatrzona w niego, jedynie dostrzegła jego kiwnięcie głową i na odchodne pogłaskała go po główce, jakby był posłusznym zwierzątkiem. I tak oto zadowolona z siebie, podeszła ochoczo do baru, usadawiając się wygodnie na krześle. – Dla mnie dwa piwa. – Poprosiła z barwnym uśmiechem na buźce, upewniając się o obecności opatrunku wokół głowy, poprawiając przy okazji włosy. Kiedy dostarczono jej wybrany alkohol, to chamsko wyrwała pierwszą butelkę i szybkim ruchem otwierając o brzeg blatu, a następnie dosłownie wlewając w siebie zawartość, pokazując zwykłym gestem palca w stronę barmana, żeby ten był łaskawy i otworzył jej drugą butelkę. Wtedy też już grzeczniej postawiła puste szkło na ladzie, sięgając po drugą buteleczkę, doświadczając przyjemnych procentów, które były o niebo lepsze, niżeli ból głowy.
.    I tak sięgając po ostatni łyk z kolejnej buteleczki, zwróciła uwagę kątem oka na małe zajście, które ją zaintrygowało. Ofiara losu leżała na glebie, a doprawdy wysoka kobiecina — wykazywała się dominacją. Przyjrzała się jej z wielką uwagą, kojarząc ją z różnych pogłosek lub samego faktu pozycji, jaką piastowała w gangu. Zarejestrowała jej donośny głos i już wiedziała — należy jej dotrzymać towarzystwa. Tak więc wstając od stołu, wzięła czegoś konkretniejszego kieliszek i dołączyła do jej stolika, rozpoczynając jakże kolorową interakcję. – Mało powiedziane, to jest żałosne. – Odparła całkowicie szczerze, śmiejąc się wesoło. Rozluźniając czarny krawat, spojrzała na palce czarnowłosej, która trąciła jej kieliszek, a zaraz potem skierowała wzrok na jej twarz. – Ha! – Podniosła kieliszek, po czym przelała jego zawartość w siebie i stuknęła o stolik. – Aż szok, że jeszcze nie zapomnieli jak oddychać. – Rzekła, opierając prawym łokciem o stół i kładąc dłoń lewej ręki na rączce towarzyszki. Ułożyła podbródek na prawej dłoni, utrzymując z nią kontakt wzrokowy. – Chyba nie miałyśmy ze sobą do czynienia, prawda? – Zagadała, przekręcając lekko głowę. – Epitafu, a Ty? – Przedstawiła się jej pseudonimem, czując się wspaniale. Procenty poprawiały znacznie jej humor, ale również okazja na przeprowadzenie rozmowy i piciu z interesującą w jej mniemaniu osobą.

|| Ubiór; Ciemny płaszcz, biała koszula, czarny krawat, eleganckie czarne spodnie, czarne półbuty. ||

Kawai Akane
Ōnuki Noroi Chihiro

Wto 4 Paź - 20:49
Jednooka gigantka wyszczerzyła zęby w szerokim, rozbawionym uśmiechu gdy usłyszała odpowiedź zaczepionej kobiety. Jak dobrze, że nie tylko ona uważała, ze towarzystwo było wyjątkowo sztywne jak na zbiorowisko przeciętnych inaczej. W Shingetsu na próżno było szukać ludzi zdrowych na umyśle, więc jeszcze większym zdziwieniem było to, że teraz trafiała na sztywniaków. Czyżby obecność "głów" dywizji aż tak onieśmielała tę bandę płotek? Gdy kobieta z rozmachem chwyciła kieliszek, wlewając w siebie alkohol, Noroi wykorzystała moment i zerknęła na bok. Towarzystwo zaczęło się rozluźniać; dwójka chłopaków zaczęła wszczynać jakąś kłótnie przy barze, jeden próbował ich uspokoić, a trzeci wyklinał w kolejce do zatłoczonej toalety. Impreza jak każda inna; gdyby nie alkohol, byłoby naprawdę, naprawdę nudno. Wraz z dotykiem na dłoni, powoli wróciła spojrzeniem na twarz kapitan,  wesoło stukając palcami o stół. Epitafu. O tak, doskonale znała dźwięk tego pseudonimu. Opis nagrobny i klątwa przy jednym stole? Co bardziej przesądni mogliby gorzko zachichotać; Noroi to zrobiła, jednak z innego powodu - rozbawienia. Jej chichot był chrapliwy i nieco szorstki, jednak szczery. Naprawdę ją to rozbawiło! Gdy pierwszy raz usłyszała w swoją stronę kwaśne noroi, czuła się z tym obrzydliwie. Nie mogła pojąć, dlaczego jej rówieśnicy uważali ją za dziwadło, lecz teraz? To słowo kojarzyło jej się jedynie ze strachem i triumfem. Gdyby te wszystkie powykrzywiane w pogardzie mordy stanęły jej na drodze, skomlałyby o litość jak zaszczute kundle, a taka wizja napawała ją... satysfakcją. Hm, a gdyby tak wyśledzić paru dawnych kolegów i złożyć im wizytę? Z wielką przyjemnością pozbawiłaby ich oczu i jelit; ostatnio schodziły jak ciepłe bułeczki! Jednak wracając. Tak naprawdę nie potrzebowała przedstawienia - znała jej pseudonim. Rozkoszowała się jego brzmieniem przez parę dłuższych chwil, zupełnie jakby kosztowała wytrawne wino. Przymrużyła zielone oko, po czym chwyciła dłoń kobiety i uniosła ją do swoich ust, owiewając ją ciepłym wydechem.
— Cóż, tak. Na całe szczęście już mamy. — odparła melodyjnie, po czym musnęła wargami skórę na dłoni kobiety i odłożyła ją spowrotem na stół, kwitując to wszystko wesołym chichotem. Najlepiej pocałowałaby ją gdzie indziej, ale... Stół wypełniony alkoholem stanowił dla niej przeszkodę. Na razie. Oparła się łokciami o stół i położyła brodę na splecionych ze sobą dłoniach, wpatrując się prosto w żółte oczy swojej rozmówczyni. — Noroi. — mruknęła w odpowiedzi, również dzieląc się swoim pseudonimem. Mało kto rzucał tu czymkolwiek innym. Im było się wyżej, tym imię czy nazwisko traciło znaczenie, a im głębiej w gang czy poboczne biznesy, człowiek uczył się, że nazwisko było niczym czerwona nitka po której mogły kroczyć szczury. Mimo tego, że policja była dla nich najmniejszym problemem to inne grupy, mogłyby to wykorzystać i wbić igłę w odpowiednie miejsce. A tak? Banda szaleńców gotowych zrobić wszystko by zacisnąć brudne od krwi paluchy na władzy, była praktycznie bezkarna, a policja - bezsilna. Banda kundli w kagańcach, którym jak się wepchnie do gardła kasę, milczą aż po grób. Chwilę po tym jak się odezwała, chwyciła czyjś napełniony kieliszek i praktycznie na raz, wlała w siebie jego zawartość, a następnie uderzyła nim o stolik. Oblizała kącik ust i sięgnęła po coś do kieszeni, po chwili wyciągając paczkę papierosów, wysuwając z niej jednego i podsuwając bliżej Epitafu. — Proponuje wspólną ucieczkę na papierosa, hm?

Ubiór: czarna, luźna koszula odpięta przy szyi, eleganckie spodnie i ciężkie buty.
Ōnuki Noroi Chihiro
Kawai Akane

Sro 5 Paź - 13:20
.    Była zaciekawiona jej osobą do tego stopnia, że w kilka chwil — uzyskała jej absolutną atencję. Być może było to spowodowane, skromną ilością alkoholu, który wpoiła w krótkim odstępie czasu lub z zachowania kobiety. Kto mógł zresztą wiedzieć? Równie dobrze, to mogło być spowodowane tymi dwoma czynnikami, z malutką nutą nudy. Oczywiście, jakże przyjemne grono rozkręcało się w powolnym tempie, ale obecnie zostali skreśleni, a przynajmniej do momentu, w którym czerwonowłosa będzie chciała się wyżyć na otoczeniu, choć w pierwszej kolejności chciała rozgryźć rozmówczyni i zrozumieć w pełni z kim ma właściwie do czynienia.
.    I tak została zaskoczona przez drobny akt ze strony punktu zainteresowania. Na krótką chwilę z jej twarzy zniknął uśmiech, z kolei bardziej skupiła swe ślepia na samej akcji, którą miała przed sobą. Wzięła do siebie z powrotem swoją dłoń, spojrzała na nią, a następnie na rozmówczynię. Czy jej to nie odpowiadało? — Otóż, nie. Widziała w niej teraz osobę, gotową do podjęcia konkretnych działań. I w mniemaniu, to się ceniło, a przynajmniej tak sądziła pani kapitan. Zmieniła układ dłoni na stole, trzymając dłoń na drugiej, ocierając delikatnie miejsca, które miało do czynienia z wargami kobiety. – Noroi. – Powtórzyła po niej z odruchu, mając z powrotem uśmiech na twarzy. Przez chwile w myślach wędrowała, chcąc w pełni zrozumieć znaczenie pseudonimu, którym się identyfikowała czarnowłosa. I to jedynie spowodowało u niej większą ciekawość, którą będzie musiała w najbliższym czasie zaspokoić.
.    Będąc w dobrym nastroju, obojgiem dłoni poprawiała lekko kołnierz i przy okazji odpinając jeden lub dwa guziki, czując się bardziej komfortowo. Obserwując bacznie Noroi, zwróciła uwagę zarówno bezwstydną kradzież cudzego kieliszka, jak i zaproszenia na puszczenie dymka. – Mmm. – Mruknęła pod nosem, wstając od stołu i sięgając po truciznę. – Zawsze i wszędzie. – Odparła, wskazując wolną ręką ku wyjściu na potencjalną ucieczkę. Po tym geście podobnie jak Noroi chwyciła za cudzy kieliszek i wylała jego zawartość prosto do gardła, zwracając okradzionej osobie pusty kieliszek. Nie należała do osób o słabej głowie i była w pełni świadoma swoich limitów, jednakże z każdą chwilą się bardziej upijała, nie przejmując się ewentualnymi komplikacjami w późniejszym terminie. Nie miała zamiaru się oszczędzać, a przynajmniej nie w takim nowo poznanym towarzystwie wysokiej damy. Zaśmiała sama do siebie z tego wszystkiego i razem z nią skierowały się do miejsca, który oficjalnie się stanie ich palarnią tego wieczorka.
.    Gdy już się znajdą na zewnątrz lub w jakimś pomieszczeniu, Akane zwróciła się z szerokim uśmieszkiem i z malutką prośbą. – Ej, Noroi skarbie. – Wpierw zaczęła ze słodką nutą w głosie, a po chwili przeszła do samej prośby. – Użyczysz mi ognia? – Powiedziała, wyciągając do niej rękę, żeby przekazała zapalniczkę lub inny twór służący za zapalniczkę. Nie była aktywną palaczką, choć miała takie momenty, gdy potrzebowała sobie zapalić z różnych pobudek. Czy to ze stresu, tudzież dla relaksu podczas spożywania alkoholu. W tym momencie jeszcze dochodził fakt, że miała okazję towarzyszyć jednej osobie, co wpłynęło na podjęcie takiej decyzji. Zresztą, to jest sto razy lepsze od powietrza, które współdzieli z nieświadomymi owieczkami na rzeź.
Kawai Akane
Ōnuki Noroi Chihiro

Sro 5 Paź - 22:54
Czy Noroi przejęła się reakcją swojej nowej rozmówczyni? Nie. Nie widziała niczego złego w wykonanym geście. Pojęcia takie jak przestrzeń osobista czy dobre maniery w kierunku ledwo co poznanych osób, były dla niej obce po alkoholu. Na trzeźwo w większości przypadków nie była aż tak natrętna i klejąca jak teraz, proszę mi wierzyć. Chociaż wciąż zachowywała pełną świadomość, ilość wlanego w siebie alkoholu dawała o sobie znać. Inni popadali w depresyjny nastrój, jeszcze inni byli gotowi przenosić góry, a Noroi... po prostu była sobą, tyle, że trochę bardziej. O ile się dało, była głośniejsza i bardziej bezpośrednia. Chciałoby się powiedzieć, że również bardziej skora do bójki, ale nawet i bez wrzącego w krwi alkoholu, kobieta bez wahania wymierzyłaby celny cios w czyjś nos, brzuch czy jakiekolwiek inne miejsce. Czy to w samoobronie, w złości czy z chęci prymitywnej rozrywki. W większości jej kroki były dyktowane agresją; rzadziej nudą czy zwykłym bestialstwem, chociaż i takie przypadki się zdarzały. Gdy Epitafu przystała na jej propozycję odnośnie wspólnej fajki, kobieta uśmiechnęła się szerzej i podniosła praktycznie natychmiast, górując nad większością obecnych. — Wyśmienicie. — skwitowała i wyprostowała się, przejeżdżając dłonią po włosach i mierzwiąc je nieznacznie. Samotna fajka brzmiała dla niej dość... smętnie, a skoro wyłapała ciekawe towarzystwo czerwonowłosej kobiety, nie mogła z niego od tak zrezygnować. Bez większych problemów wydostała się od stołu, nieznacznie tratując leżącego na ziemi nieszczęśnika, którego bozia nie obdarzyła mocną głową. Jednooka zdecydowała, że wyjdą na zewnątrz. Padło na wyjście od strony łazienek, które prowadziło do niezbyt zachęcająco wyglądającej uliczki, jednej z wielu w Karafuruna Chiku. Brudna, obskurna, przyozdobiona wieloma neonami, a na ziemi kałużami i śmieciami. Gdzieś w oddali rysowała się sylwetka zostawionego samochodu i parę śmietników w których coś grzebało, najpewniej kot bądź zdesperowany narkoman. Jeżeli to drugie, zbliżanie się do palących kobiet byłoby dla niego gorsze niż znalezienie zainfekowanej strzykawki. Było chłodnawo, jednak wypity alkohol i ogólnie panująca atmosfera nie pozwalała tej dwójce zmarznąć. Trzymając w zębach swojego papierosa, gigantka rozpoczęła poszukiwanie zapalniczki po kieszeniach, a gdy wyczuła jej charakterystyczny kształt, triumfalnie zachichotała. Gdy padło skarbie i pytanie o ogień, Noroi zerknęła w stronę towarzyszki zdrowym okiem i uniosła kąciki ust w kwaśnym, zadziornym grymasie.
— Jasne, podsuń papierosa. — rzuciła, pochylając się do niej i wyciągając w jej kierunku rękę z zapalniczkę sprawnie ją odpalając, a po chwili na ich twarzach zatańczyła blada poświata rzucana przez błękitno-pomarańczowy płomień. Gdy Epitafu podsunęła swojego papierosa, Noroi bez większego problemu go odpaliła, a po chwili zapaliła również swojego, zaciągając się nim z pomrukiem zadowolenia. Alkohol, alkoholem — jednak to papierosy były jej największą słabością zaraz po kotach. Kontakt z tymi zwierzętami dawał kobiecie poczucie normalności. Odkąd pamiętała, jako jedyne ją akceptowały bez względu na upodobania, a te miała raczej niecodzienne. Nic więc dziwnego, że zapałała do nich wręcz obsesyjną miłością, a w Ikigai szło ich spotkać tysiące. Kobieta je dokarmiała, dbała o nie i zapewniała im odpowiednią opiekę, a każdy kto śmiał im zaszkodzić, kończył jako jeden z narządów do kupienia. Ups. Co się jednak tyczyło papierosów. Codziennie wychodziła na kilka fajek podczas roboty, by ugasić narastający głód nikotynowy. Ciekawe jak bardzo miała zniszczone od tego płuca i jak mało by za nie dano na czarnym rynku. W końcu wypuściła przez usta sporą, szarą chmurę, opierając się całymi plecami o budynek, odchylając głowę do tyłu. — Słyszałam, że pracujesz w jakiejś klinice. Pacjenci muszą jeść ci z ręki, mm? — zagadnęła, ponownie się zaciągając, jednak tym razem wypuszczając dym przez nozdrza, nachylając się w stronę kobiety, by lepiej ją widzieć. Na jej twarzy malował się ten sam, niezmienny uśmiech co parę chwil temu.

@Kawai Akane
Ōnuki Noroi Chihiro
Kawai Akane

Czw 6 Paź - 13:12
.    Uliczka. Akane wraz z towarzyszką wkroczyły do obszaru, który pobudził u niej, chociażby wspomnienia. Jednym z takich miejsc w Kolorowej Dzielnicy była napadnięta przez pewnego głupca, który zapewne widział w tamtej nocy łatwą ofiarę do niecnych zamiarów. Ku jego zdziwieniu, nie miała zamiaru mu odpuścić, nawet w momencie, gdy stała nad nim zwycięsko, jak leżał na glebie we własnej kałuży krwi. Kobieta doznała w tamtej chwili oświecenia. Mimo obranej drogi medycyny doświadczyła nieziemską przyjemność, sprawiając innej osobie ból, jeśli nawet było to pod wpływem impulsu, który zapoczątkował wszystko. Czasem ma konflikt myśli, wracając pamięcią do tamtego zdarzenia, zadając sobie egzystencjalne pytanie — Jakby moje życie się potoczyłoby, gdyby nie doszło do tego? Na to pytanie nigdy nie znajdzie odpowiedzi, nieważne jak bardzo jej na tym by zależało. Zresztą, gdyby nie to, nigdy nie zaciągnęłaby się do gangu i zapewne nie miałaby okazji wyjść na papierosa w towarzystwie wielkiej kobiety.
.    Wracając jednak do rzeczywistości. Przystawiła papierosa do ust i zbliżyła się do Noroi, która użyczyła ognia. Postawiła krok lub dwa do tyłu, zaciągając się znacznie i wypuszczając kłębek dymu do góry. Westchnęła z przyjemności po wypuszczeniu szarej chmury. I tak zwróciła się do towarzyszki tym oto słowem. – Dzięki. – Po czym oparła się o murowaną ścianę, strzepując drobnym ruchem kawałek wypalony kawałek z papierosa. Zdawała sobie sprawę, że połączenie alkoholu i wyrobu tytoniowego jest niebezpieczne nie tyle, ile dla zdrowia, ale również dla stanu, w jakim się znajdowała po wypiciu niemałej dawki procentów. Cóż, zdrowy rozsądek raczej już się poddał i opuścił ją bez słowa. Tragedia jakich mało. Zerkała wzrokiem ku kobiecie, zastanawiając się powoli, jak tu zaczepić o ciekawy temat do rozmów, żeby rozmowa nie była płytka, ale została uprzedzona pytaniem i to dość konkretnym.
.    Wybuchła głośnym śmiechem w reakcji na usłyszane słowa. Nie było to spowodowane naturą pytania, czy nawet szansą, że mogłoby to być jakieś głupie i niestosowne pytanie w mniemaniu kapitan. Oj nie. Wiedziała, że była zapewne zapytana z ciekawości, co potem zezwalało zagrać podobną kartą względem palaczki. Na samą myśl o wierceniu dziury, zadając różne pytania w jej stronę — Cóż, dopiero potem będzie miała zamiar wykorzystać szansę, a nie ma zwyczaju przepuścić takiej okazji. – Dobrze słyszałaś. – Zaczęła niewinnie, zaciągając się raz jeszcze papierosem i wypuszczając dymek obok. – Zdarzały się takie momenty i musieli się liczyć ze mną. – Powiedziała, mając jakże barwny i szeroki uśmiech na twarzy. – Takie osoby wiedzą, co jest dobre dla ich zdrowia, a jeśli chodzi o tych, których zdrowy rozsądek opuścił. – Skrzyżowała ręce przy klatce piersiowej, trzymając papierosa i zrywając wzrok z kobiety, patrząc prost w ścianę alejki przed sobą. – Takich osób pobyt, może się wydłużyć na ich... cóż niekorzyść. – Odparła, nawiązując do różnych rzeczy. Pewnie, płacono jej za pracę, ale nikt nie wspominał, że nie może wykorzystać wrażliwych informacji dla własnych korzyści. Czasem się zdarzało, że miejsce zamieszkania takiego pacjenta było ograbione z dóbr materialnych, gdy ten sobie leżał pod obserwacją, albo z czystej złośliwości — źle był zdiagnozowany i musiał bulić jeszcze więcej pieniędzy. – Także widzisz. — I tu odepchnęła się od ściany, stawiając kilka kroczków przed siebie i odwracając się z gracją do rozmówczyni, lustrując ją dokładnie od dołu, aż po górę — nie mogąc się nacieszyć, widokiem jak wysoka jest porównaniu do niej. – Pytasz z ciekawości, czy może robisz wywiad środowiskowy, hm? – Rzuciła do niej, przykładając do ust papierosa i zaciągając się mocniej. Po wypuszczeniu chmury nad sobą trzymała papierosa na wysokości szyi, a drugą rękę położyła na swoim biodrze. Chciała poznać powód, dla którego była zapytana. Zresztą, sama miała parę pytań w myślach do zadania, ale czekała na właściwy moment, a póki taki nie zastanie — to nie pozostaje nic innego, niż zastawienie sieci i cierpliwie oczekiwać na tę chwilę, nucąc sobie wesoło pod nosem.

@Ōnuki Noroi Chihiro
Kawai Akane
Ōnuki Noroi Chihiro

Czw 6 Paź - 15:01
Nagły wybuch śmiechu nie był dla Noroi niczym zaskakującym. Nawet gdyby byłby spowodowany jakąś pogardą co do zadanego pytania, czy sposobu w jakim zostało sformuowane, gruboskórna osobowość gigantki nie pozwalała jej na przejmowanie się czymś tak nieistotnym. Lata bycia wytykaną i dręczoną poza wieloma bliznami, zostawiły po sobie też pozytywy. Chociażby to, że mało kiedy obchodziły ją zachowania innych w jej kierunku — mało kiedy, ale nie wcale. Każdy, kto przeciągnął strunę w jej obecności musiał się liczyć ze złamaną kończyną czy nosem, a mówimy tu o najlżejszych przypadkach. Z pozornie neutralnym wyrazem twarzy obserwowała chichoczącą w najlepsze kobietę, łapczywie zaciągając się własnym papierosem i oczekując odpowiedzi. Gdy ta padła, uśmiechnęła się szerzej i strzepnęła popiół z końcówki papierosa, chichocząc pod nosem. Połączenie papierosów i alkoholu nie było najzdrowsze i najodpowiedzialniejsze, ale oczekiwanie tych dwóch rzeczy od jednookiej niedoszłej pracownicy szpitala czy kliniki właśnie, byłoby co najmniej godne pożałowania. Przymrużyła zielone oko i wbiła spojrzenie w beton pod grubymi podeszwami, bawiąc się butem czymś, co w tym świetle wyglądało jak kawałek gumy. Czy było tym na pewno? Lepiej nie wnikać.
— No, no. Nie dość, że palę fajkę z kapitan to jeszcze prawdziwą panią doktor. Cóż za zaszczyt. parsknęła rozbawiona, wracając spojrzeniem na szeroko wyszczerzoną kobietę, która swobodnie odpowiedziała na jej zaczepkę. Wyobraziła sobie zdesperowanych pacjentów, którzy by wyzdrowieć zlizywali tabletki z ręki czerwonowłosej, niczym zdesperowane kundle. Człowiek, chociaż na samym szczycie łańcucha pokarmowego, wciąż naiwnie wierzył w to, że leki zapewnią mu nieśmiertelność. Nawet teraz gdy pomiędzy tłumami zapracowanych, nic nieświadomych mrówek, chodziły inteligentne roboty; ludzkość była przekonana o swojej inteligencji i wyższości. Ilość pieniędzy wywalana w błoto przez najbogatszych, którzy faszerowali się wszelakim świństwem tylko po to by zachować młodość i zdrowie, była doprawdy przezabawna. Na co im to było? Żaden z dotychczas opracowanych leków nie był skuteczny. Wszystko było grzeczne i takie sztucznie bezpieczne, by opinia publiczna nie dowiedziała się o skutkach testów na zwierzętach czy nawet i ludziach. Przyszłością ludzkości była technologia i połączenie z maszyną. To było celem Noroi odkąd pamiętała: udoskonalenie ludzkiej tkanki, ba! Ludzkiego DNA, ale si durnie, którzy wywalili ją z uczelni te kilka lat temu, byli zbyt ograniczeni by to pojąć. Jej palce mocniej zacisnęły się na trzymanym papierosie wraz z napływem nieprzyjemnych wspomnień. Ciekawiło ją czy kiedyś uda jej się wybebeszyć dziekana, który kwiczał najgłośniej za jej wydaleniem i z przyjemnością oświadczył, że zostały jej odebrane prawa do wykonywania zawodu. To samo się tyczyło pracowników szpitala w którym miała praktyki. Aż ją palce świerzbiły by wydłubać im oczy, wyrwać języki i zęby, a następnie otrzymać za nie grubą kasę. Rzuciła niedopałek papierosa do kałuży, chwile przed tym jak Epitafu odepchnęła się od ściany i zaczęła ją lustrować ciekawskim wzrokiem. — Zawsze też może zakończyć się nieszczęśliwym wypadkiem. Nagły zawał, wylew, przyśpieszenie choroby... — odparła melodyjnie, wyciągając następnego papierosa, a gdy padło pytanie o przyczynę jej własnej ciekawości, wyszczerzyła zęby, zaciskając je na papierosie i podczas podpalania go, parsknęła wesoło.
— A jeżeli jedno i drugie, to co? — mruknęła, wypuszczając dym kącikami ust. — Zawsze gdy coś, albo ktoś wpadnie mi w oko, chce wiedzieć o tym jak najwięcej. Taka ciekawska ze mnie kobietka.

@Kawai Akane
Ōnuki Noroi Chihiro
Kawai Akane

Pią 7 Paź - 1:06
.    Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Każdy choć raz w życiu musiał usłyszeć ten zlepek słów, który ma służyć za przestrogę ku poznaniu niebezpiecznych odpowiedzi, które mogłyby tylko zaszkodzić. Wydaje się to być oczywiste, lecz często zapomina się o małym szczególe — bez ciekawości nie ma mądrości. Z takiego podejścia wychodziła przynajmniej czerwonowłosa, która dociekliwie dążyła do poznania nie tylko świata, lecz również nowo poznane osoby. Obecnym obiektem zainteresowania była czarnowłosa, która podsumowała wyjście na papieroska. Kapitan i pani doktor? Na słuch o tych słowach, wzruszyła ramionami rozbawiona tym faktem. Mimo że chciała zapomnieć całkowicie o swoich więzach z rodziną, to jednak wiedziała, że pochodząc z rodziny lekarzy, to pójdzie w ich ślady.
.    Zaciągnęła się raz ostatni, wypuściła chmurę dymu i wyrzuciła gdzieś w dal kip, wsłuchując się w adekwatną wypowiedź. Lustrowała wzrokiem Noroi, gdy ta wyciągnęła drugiego papierosa. – Dlatego uwielbiam termin opieki zdrowotnej, a niżeli służby zdrowia. – I tu podkreśliła swoje podejście do leczenia niechcianych ludzi, choć na ten temat mogłaby prowadzić debatę, ale może kiedy indziej, bo w tej właśnie chwili miała twardszy orzech do zgryzienia. A jeżeli jedno i drugie, to co? Tymi słowami była z początku skonsternowana, ale po chwili padły kolejne słowa, które jeszcze bardziej zwróciły jej uwagę. Złapała się za podbródek, przyjęła pozę myślicielko. – Hoho. – Zaczęła niewinnie, zachowując się nieco spokojniej, jak na swój styl bycia i obecny stan upojenia. Wędrowała spojrzeniem po alejce, tak jakby szukała czegoś na murach tudzież w śmietniku. Zmalał jej uśmiech z twarzy, mimika bardziej nabierała tą neutralną, a przez chwilę można było wyczuć od niej bijącą powagę. – Ciekawska kobieta, powiadasz? – Powiedziała spokojnie.
.    Sprawiać mogła wrażenie, że coś jest na rzeczy, ale miała zamiar rozwiać wszelkie wątpliwości następującym ruchem. Postawiła kilka kroczków w stronę palaczki, nie przejmując się absolutnie faktem, że dalej delektuje się trującą używką, czy nawet pewnie nieistniejącą strefą komfortu. – Jedno i drugie, tak? – Stanęła krok przed nią, że mogła bez najmniejszych problemów porównać różnicę wzrostu, po czym podniosła wzrok w stronę jej twarzy. – Zastanawia mnie jedno. – Tymi słowami bez uprzedzenia, oparła swoją dłoń o jej brzuch, nadal bacznie obserwując jej osobę. – Jak bardzo dużo chcesz wiedzieć? – Rzuciła pytaniem, przy którym odpowiedź była zbyteczna. I chwilę później dopowiedziała. – Jeśli Twoim zamiarem było wzbudzić moją ciekawość jeszcze bardziej, to muszę Ci pogratulować, albowiem masz moją absolutną uwagę. – Wypowiedziała te słowa z powrotem radosną nutą w głosie, mając tym razem tylko drobny uśmiech na twarzy. Teraz nie miała żadnych podstaw, żeby jej odpuścić w tym właśnie momencie, a przynajmniej do momentu, gdy nie uzna tego za konieczne. – Tylko pamiętaj, że to idzie również w drugą stronę. – Wlepiła swoje żółte ślepia, dając jej jawny przekaz, że również chce poznać bardziej osobę z kim ma do czynienia i to nie tylko z czystej ciekawości.

@Ōnuki Noroi Chihiro
Kawai Akane
Ōnuki Noroi Chihiro

Sro 26 Paź - 19:23
— Dokładnie. — przytaknęła z lekkim uśmiechem, wciąż trzymając w zębach palącego się papierosa. Chociaż dla wielu osób te dwa terminy były swoimi synonimami, to w rzeczywistości miały dwa odrębne znaczenia, a przynajmniej w oczach takich ludzi jak Akane czy jednooka. Służba zdrowia brzmiała poważnie i zobowiązująco, jakby jedynym obowiązkiem lekarza było płaszczenie się przed pacjentami, którzy w zamiast wdzięczności za leczenie, wyżywali się za swój niepoprawiający się stan zdrowia, zapominając, kto ogólnie za niego odpowiada. Takim jednostkom zdecydowanie  brakowało instynktu samozachowawczego. Co do tego tematu to już nic więcej nie dodała, bardziej skupiając się na swojej ekscentrycznej rozmówczyni, wodząc po niej żarłocznym spojrzeniem. Zupełnie jakby chcąc tym samym zapamiętać każdy, najmniejszy milimetr jej ciała. Czy to z czysto profesjonalnego obowiązku jako zastępczyni innej dywizji, będąc do tego niejako zobowiązaną; czy już z bardziej prywatnego powodu do którego, cóż, nie musiała się głośno przyznawać, bo po co? Był raczej oczywisty. Gdy twarz Akane spoważniała, a sama kobieta zrobiła parę kroków by ustać tuż przed gigantką, Noroi uniosła nieznacznie brew, a jej usta wykrzywiły się w nieco rozbawionym grymasie.
— Bardzo ciekawska. — potwierdziła, kiwając przy tym głową. — Czasem aż za bardzo, ale co poradzić? Każdy lubi wiedzieć co się wokół niego dzieje, nie? Inni bardziej, inni mniej... — wzruszyła ramionami, chichocząc przy tym wesoło. Procenty dawały się powoli we znaki, chociaż Noroi była jak najbardziej świadoma swoich słów i motywacji. Nie zagadnęła do Akane przypadkiem, chociaż nawet gdyby ta nie była kapitan innej dywizji, jednooka z wielką chęcią położyłaby na niej swoje łapska. Rozmowa jaka między nimi wykwitła, zaczynała jej się coraz bardziej podobać. Zawiązała się totalnym przypadkiem, gdy towarzystwo okazało się równie sztywne co trzydniowy bezdomny wyciągnięty z Nanashi, a jednak zaczęła przynosić zadowalające efekty. Wzięła w zęby powoli gasnącego papierosa i wsunęła dłonie do kieszeni spodni, pochylając się nieznacznie do przodu, zawisając nad znacznie niższą kobietką, ułatwiając jej nieco spoglądanie na własną twarz. Przymrużyła zdrowe oko i wsłuchała się w to, co ta miała do powiedzenia, a gdy poczuła na swoim brzuchu jej rękę — cicho parsknęła, wypluwając papierosa i przygniatając go butem z cichym skwierczeniem przez kontakt z wodą. Zyskała jej absolutną uwagę? Wspaniale. Spodziewała się jakiś trudności, a tu proszę — poszło szybko i stosunkowo prosto, a to zadowoliło jednooką. Skoro Akane zamierzała odpowiadać na możliwe pytania; Noroi nie mogła tego od tak przepuścić. Nic sobie nie robiąc z ręki na własnym brzuchu, wysunęła własną z kieszeni i szybkim ruchem dłoni poprawiła opadającą na twarz grzywkę. Lekko pochylona pozycja zdecydowanie jej nie służyła, tak jak i zadarta głowa czerwonowłosej.
— Świetnie, nie spodziewałam się informacji za darmo. — mruknęła chrapliwie w odpowiedzi, delikatnie odsłaniając zęby w szerszym, nieco drapieżnym uśmieszku. — Pytanie za pytanie, co ty na to? Zaproponowałabym też alkohol dla osłody, ale... Ci sztywni kretyni zatrzymali cały dla siebie, ale mamy calutki zaułek do dyspozycji! Coś się znajdzie by rozruszać kończyny. — zaśmiała się głośno, bo chyba jasnym było co miała na myśli pod słowem coś w kontekście rozruchu. Oby żaden nieszczęśnik się tutaj nie pojawił, bo jego los zostałby przypieczętowany; cóż, wiele kreatywnych rzeczy szło zrobić z ludzkim ciałem, a Noroi wiedziała o tym doskonale.
— Plotki. — zaczęła z wysokiego C, uśmiechając się przy tym równie radośnie co chwile wcześniej. — Co robisz z ciałami, słodziutka?

@Kawai Akane
Ōnuki Noroi Chihiro
Sponsored content
maj 2038 roku