Hecate ― S H I R S H U ― Black ― 171 cm ― 56 kg ― Wiedźma z Salem
Świat zrobił się ciekawy. Jeszcze dwa dni temu wychodząc do pobliskiego parku oczom ukazywały się roześmiane twarze dzieci, pilnujące ich matki, gdzieś w tle przewijała się wracająca ze szkoły młodzież oraz starsze osoby idące powolnym krokiem w rekreacyjnym celu. Słońce przebijało się między liśćmi wysokich drzew, huśtawki skrzypiały a ulice przepełniały odgłosy śmiechu, rozmów między dwoma sąsiadkami z klatek obok, relacja z dnia w pracy.
Co się więc stało? Dlaczego na ulicach zabrakło żywej duszy, dlaczego ptactwo pouciekało, dlaczego ławki leżały powywracane, mieszkania opuszczone a z samochodów buchał ogień lub już tylko ciemnoszary dym? Dlaczego po ulicach walały się odłamki budynków i porzucone walizki, prywatne przedmioty?
Odpowiedź była prosta – świat się skończył.
Czy była jakoś szczególnie tym przejęta? Niezbyt. Siedząc na dachu pobliskiego sklepu i wcinając bułkę obserwowała, jak niewielka grupa żywych trupów przemieszczała się ulicą próbując dogonić zwinnego kota, lecz ten dość szybko umknął w tylko sobie znaną szczelinę i zniknął im z drogi. Wciąż był środek dnia, najgorsze potwory jeszcze nie wypełzły.
Z kołczanu przewieszonego przez plecy wyjęła jedną ze strzał. Przywiązała doń cieniutki woreczek wypełniany drobnymi, nieszkodliwymi petardami, które dzieci podczas festiwali rzucały sobie pod nogi. Nie celowała w przeciwników, wręcz przeciwnie; strzała uderzyła w blachę rozbitego o drzewa samochodu i w tym samym momencie zawartość małego pakuneczku zaczęła strzelać. Horda obróciła głowy w kierunku hałasu jak jeden mąż, zaczynając powoli człapać ku pojazdowi. Black w tym czasie zarzuciła plecak przez ramię i czmychnęła z dotychczasowego miejsca postoju równie zwinnie, co wcześniej obserwowany kocur.
Potrzebowała czegoś, czym mogła się szybko wydostać z miasta. Może motor, który wcześniej mijała? Czemu by nie.
Zsunęła się po barierce schodów przeciwpożarowych i pomknęła jedną z uliczek, starając się mijać zarażonych z jak największym odstępem. W oddali zobaczyła zarys wcześniej upatrzonej maszyny. Niemal już czuła bijące od metalu zimno.
Warui Shin'ya ― rudy z sąsiedztwa ― 183 cm ― 80 kg
― ryj jak z wypożyczalni horrorów ―
― ryj jak z wypożyczalni horrorów ―
Post kiedyś.
maj 2038 roku