Śmiech,
słodki, drżący, perlisty przy ostatnich wyższych nutach wydawał się nieodłączną częścią drobnej, wręcz eterycznej sylwetki poruszającej się według tylko sobie znanej melodii. Zdawało się, że w każdej chwili da się jej porwać, wirując radośnie z małymi dłońmi wzniesionymi ku niebu. Śliczna twarz zdradzała mieszane pochodzenie, które tylko uwydatniał szafir roześmianych oczu okalany długimi, czarnymi rzęsami. Ładne usta, naturalnie zaróżowione zakrywały lekko wydłużone kły, a zgrabny nosek marszczył się śmiesznie, kiedy jakaś myśl, jak spadająca gwiazdka przemykała przez umysł. Śnieżne kosmyki włosów, sięgające pasa miękko opadały na wąskie ramiona, by zaraz mogły podskoczyć niczym sprężynki, kiedy ciało raz po raz rozsadzał nadmiar energii. To wszystko otulał aromat kwiecia mandarynki i miodu.