Tetsu Senzaki
13.08.2011
Miejsce urodzenia
FukkatsuMiejsce zamieszkania
Centrum Grupa
NeutralniStanowisko
-Zawód
szef ochrony w kasynie "Yaritori"Kolor włosów
czarneKolor oczu
ciemnobrązoweWzrost
194 cmWaga
86 kgZnaki szczególne
prawe oko najczęściej przysłonięte grzywką czarne włosy sięgające do pasa
słuszny wzrost i nie mniej słuszna muskulatura
lwia zmarszczka pogłębiająca się w momencie zirytowania
asymetryczny uśmiech dla tych godnych pogardy
jasne blizny na kłykciach oraz kilka innych, większych na torsie
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Poczynając od swoich własnych słabości.
Trzeba nie lada siły i determinacji by swoje wady przekuć w zalety, jednakże bywa to łatwiejsze niż należałoby się spodziewać.
Senzaki nigdy nie sądził, że przyjdzie mu zostać bohaterem. Zbawcą. Ratownikiem. Ba, wyśmiałby każdego, kto ośmieliłby się choćby snuć podobne insynuacje.
A jednak.
Szukając zwady i rozrywki naznaczonej agresją z sobie tylko znanym motywem, szlajał się po uliczkach sukcesywnie marnotrawiąc swój zapas papierosów. Dym tytoniowy snuł się za nim razem z narastającym, poirytowanym brakiem stosownej okazji pragnieniem, by swoje pięści skonfrontować z cudzą twarzą, ewentualnie żebrami. Niespożyta, niemalże zwierzęca energia nagromadzona w ciele dawała się we znaki nie mniej niż drażliwa bezsenność, która gnębiła go od początku weekendu. I klnąc tak pod nosem nad czym ten świat stoi, odpalając kolejną sztukę używki, ciemne tęczówki zarejestrowały potencjalny obiekt zainteresowania.
Sylwetkę smukłą, bez wątpienia kobiecą i sądząc po nieskoordynowanych ruchach i chwiejnym kroku - solidnie zawianą. A zatem i bezbronną.
Racząc się kolejną porcją dymu, Tetsu niespiesznie podążał za nocną fantazją, bardziej niż na samej kobiecie, skupiając wzrok na otoczeniu. W tak kusym odzieniu i z zachęcająco pobrzękującym szkłem w zakupowej torbie stanowiła idealny wabik na popaprańców maści wszelakiej. Takich o których nikt się nie upomni, gdyby przyszło im się doczołgać na SOR o kilka godzin za późno. Ani takich, których domaganiem się sprawiedliwości miałyby się przejąć jakiekolwiek służby.
Nieśpieszny spacer zamienił się w polowanie, kiedy to z mało szanowanej speluny wytoczyło się dwóch wyrostków, splątanych niczym węzeł gordyjski. Zdawali się wręcz stanowić jeden organizm, póki na widok samicy nie przyszło im wstępnie otrzeźwieć i bez cienia zażenowania okazać swój zachwyt w sposób typowy dla przeciętnego troglodyty.
Zanim jednak ręka jednego z amantów zdążyła wprawić w drżenie zarówno serce jak i pośladek nieszczęsnej niewiasty, zatrzymała się w pół zamachnięcia unieruchomiona w aż zanadto czułym uścisku Senzakiego. Kości śródręcza zaprotestowały, ich właściciel stanowczo głośniej, kiedy Tetsu bez mrugnięcia okiem wykręcił mu całe ramię pod kątem dalekim od naturalnego.
Pokaz siły przypłaciły życiem butelki z alkoholem, po tym jak sparaliżowana strachem kobieta odskoczyła, upuszczając swoją cenną torbę. Nieśmiało wychylający się z niej tulipan najwyraźniej był nie mniej atrakcyjny niż jego krągła właścicielka bo drugi z imprezowiczów nie zawahał się ani na moment, by położyć na nim swoje łapsko. A następnie zasadzić się z takim uzbrojeniem na Senzakiego.
O ile pijany wyrostek był nieszczególnie zwinny, jednak wystarczająco zdeterminowany i szybki to też krawędź sponiewieranej butelki zdołała go nie tyle drasnąć, co walnąć o łuk brwiowy i osypać się okruchami szkła, gdzie jeden, całkiem drobny, dostał się do oka bruneta. Na taką ewentualność nie był przygotowany, ale utrata ostrości widzenia jedynie go rozjuszyła, co zaraz odbiło się trzaskiem w barku przeciwnika, którego nadal przetrzymywał w uścisku a teraz pchnął na chodnik, zamierzając w nie mniej delikatny sposób potraktować nocnego florystę, który go tak urządził.
Wspomnianemu facetowi odwagi starczyło wyłącznie na jeden cios bo widząc grymas Senzakiego okraszony solidną dawką posoki, był teraz zdolny tylko wymachiwać obtłuczoną butelką cofając się pod drzwi klubu i najwyraźniej szykując do ucieczki.
Solidny kopniak pozbawił go jednak szklanej broni, która z hałasem rozprysła się w drobny mak o framugę a zaraz za nią dołączyła głowa imprezowicza, trafiona lewym sierpowym. Otumanione a może i zemdlone ciało osunęło się po drzwiach, których łomot zaalarmował pierwszych gapiów z lokalu. W normalnych warunkach Tetsu oddaliłby się pospiesznie a raczej nie pozwolił na podobne widowisko, teraz jednak miał o wiele ważniejszy problem na głowie i to dosłownie.
Palący ból w oczodole, zaburzenie ostrości widzenia i nie mniej towarzyszące mu rozdrażnienie stanowczo uniemożliwiało mu trafną ocenę swojej sytuacji.
W swojej szemranej karierze ulicznego zabijaki trafiły mu się rozmaite trofea w postaci różnorakich obrażeń, żadna jednak nie była takim wrzodem na dupie jak ta obecna.
Praktycznie zapomniał o istnieniu przynęty, której zawdzięczał to dzisiejsze starcie, to też kiedy drobne dziewczę odzyskało mowę i najwyraźniej trzeźwość umysłu spowodowaną dawką adrenaliny i strachu, Senzaki zupełnie nie przygotowany na taki przebieg zdarzeń zastanawiał się później tygodniami jakim cholernym cudem zgodził się na to wszystko.
Od jazdy taksówką do szpitala, po przyjęcie oferty pracy od dzianego tatuśka cudownie ocalałej niewiasty. Całe szczęście, że był z poza ligi bo jeszcze postawiliby mu ultimatum albo ślubny kobierzec albo kryminał...
Za to funkcja ochroniarza a w kolejnych latach już szefa ochrony w kasynie "Yaritori" była fuchą całkiem przyjemną i zgodną z jego upodobaniami.
Frajerów, żałosnych ludzkich kreatur, które przychodziły obrócić dorobek swojego życia w niwecz a później awanturować się o odroczenie spłaty wyrzucał i pacyfikował z nie mniejszą przyjemnością niż dotychczasowych obdartusów z ulicy. Ze szczególną sympatią upatrywał sobie takich, w których po ostatniej porażce wstępował dosłownie demon zniszczenia. Próby demolowania lokalu czy też wyżywania się na bezbronnych krupierkach były wspaniałym przyzwoleniem na rozprawienie się z byłym klientem w sposób bardziej wyrafinowany niż wyprowadzenie z lokalu. Dla takich mieli specjalne wyjście od drugiej ulicy, nie raz, nie dwa naznaczone krwią i wybitymi zębami.
Rozprawianie się z ludzkim robactwem, delektując się nienawiścią w ich oczach wymieszaną ze strachem było nie lada przyjemnością dla Senzakiego a teraz jeszcze mu za to płacono. Myśl o tym, że z rzezimieszka stał się niemalże osobliwym stróżem prawa przyprawiała go o pusty śmiech za każdym razem, kiedy po nie mniej gorącym wieczorze wracał do swojego mieszkania, by zdezynfekować zarówno siebie jak i ewentualne rany solidną dawką alkoholu.
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów.
Przywiązywanie jakiejkolwiek wagi do relacji międzyludzkich nigdy nie było mocną stroną Senzakiego. Nie poczuwał się ani za duszę towarzystwa ani szczególnie rodzinnego, uwzględniając fakt, że przy pierwszej lepszej okazji zmył się z domu by żyć na własny rachunek. Zawiązywanie więzi bardziej poufałych poza zawodowymi nieszczególnie go interesowało, jednak z biegiem czasu typowo zwierzęce jatki przestały mu wystarczać jako rodzaj zgłębiania wiedzy o gatunku ludzkim.
Mówiąc dobitnie, wyrabianie sobie opinii brutalnego, pozbawionego skrupułów buca zaczęło go zwyczajnie nudzić. Potrzebował nowych bodźców, tym razem intelektualnych, by w swoje dość rutynowe życie pchnąć nieco świeżości. Najlepiej cudzym kosztem.
Z początku jego ofiarą padały losowe osoby w okolicznym sklepie, nowe krupierki nie znające go jeszcze od tej krwawej strony a później także inne jednostki, spotykane mniej lub bardziej przypadkowo.
Senzaki z początku ich obserwował, by na podstawie zachowania czy uchwyconych dialogów wstępnie ocenić z kim ma do czynienia a następnie przystąpić do akcji. Zależnie od humoru zawstydzał, zachwalał bądź wzbudzał współczucie u zaskoczonego rozmówcy, nigdy nie mogąc wyjść ze zdziwienia jak dobrze się ma ludzka naiwność. Zwłaszcza wtedy, gdy po pięciu minutach znajomości ktoś był gotowy uraczyć go historią swojego życia a to wszystko w kolejce do kasy.
Spotkanie w parku to też był czysty przypadek, chociaż ludzie wybitnie oświeceni natychmiast by się obruszyli, iż nie istnieje takie pojęcie. Niespodziewany zbieg okoliczności, przeznaczenie, jedno wielkie pierdolamento by sobie ulżyć w poczuciu, że jest się nic niewartą mrówką w metropolii.
Ale trafiali się i tacy, co znaczyli coś więcej niż wpływ z podatków i cegiełka w przyroście naturalnym.
Z takimi Senzaki nie miał wcześniej styczności. W każdym razie nie z celebrytą takiego kalibru bo tych, którzy zjawiali się w kasynie mianować można było w najlepszym wypadku płotkami.
Zdając sobie sprawę, że sporo ryzykuje, tym bardziej czuł się sprowokowany, by ten obrazek nieskazitelnego idola nieco ubroczyć błockiem codzienności... a przynajmniej jego telefon, który zdawał się być ze złota, biorąc pod uwagę z jaką czułością się z nim obchodził.
A Tetsu właśnie naraził na szwank to cenne urządzenie, ściągając na siebie gromy i utyskiwanie rozjuszonego aktora. Stał tam, nie okazując po sobie rozbawienia, które niemalże rozsadzało go od środka a poszkodowanego uraczył wyjątkowo przekonującą bajką o onieśmieleniu, suto zakropioną zachwytem, jednak niespecjalnie oślizgłym, co by nie wzbudzić podejrzeń.
Któż nie lubi słuchać peanów pod swym adresem?
Gwiazdeczka zdawała się jednak cierpieć na niedosyt, patrząc po tym z jakim zainteresowaniem przyjmowała ochłapy uwagi od podrzędnego obywatela.
I czemu nikt go nie ostrzegł, że nawet tak żałosne pogrywanie bywa uzależniające?
Rutynowa przebieżka po parku, losowo wzbogacona o nic nie wnoszący dialog.
Fałszywy jak cała fasada Senzakiego.
Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz.
A jednak coś w tym zepsutym i nieczułym wnętrzu drgnęło na widok znajomego ciała zaścielającego deptak. Dobijające się do świadomości wyrzuty sumienia miały solidny argument w postaci dwóch sączących się ran po kulach, które prawdopodobnie miały być prezentem dla niego samego.
A teraz zabrały z tego świata jedną z jego rozrywek. Zabawek.
Czy można sobie kupić czyjąś lojalność za stek bzdur i krztę uwagi?
Wspomnienia z feralnego dnia zepchnął w odmęty umysłu, jednak poczucie winy jątrzyło się w nim całymi tygodniami, jeśli nie dłużej.
Łut szczęścia. Zero konsekwencji.
Ten świat na prawdę schodził na psy a Tetsu razem z nim.
Itou Alaesha ubóstwia ten post.
Człowiek
Tetsu Senzaki
Keiyaku Suru
Saga-Genji HayatePoziom kontraktu
0Kondycja
Stan fizyczny
W normie.Stan psychiczny
W normie.Umiejętności
SIŁA FIZYCZNA (200 PF)
podstawowy
SIŁA WOLI (150 PF)
podstawowy
WALKA WRĘCZ (200 PF)
podstawowy
WYSOKI PRÓG BÓLU (200 PF)
podstawowy
WYTRZYMAŁOŚĆ (200 PF)
podstawowy
Wady
ALERGIA - PSIA SIERŚĆ
znaczący
BRAK WYKSZTAŁCENIA - NIEUKOŃCZONE LICEUM
niewielki
NEGATYWNA AURA (ZWIERZĘTA)
znaczący
OBSESJA - ULICZNE BÓJKI
znaczący
UZALEŻNIENIE - PAPIEROSY
niewielki
WADA WZROKU - ZABURZENIE OSTROŚCI W PRAWYM OKU
niewielki
ZABURZENIA SNU - BEZSENNOŚĆ
niewielki
ZŁA SŁAWA - CENTRUM
niewielki
W posiadaniu
Mityczne przedmioty
omamori: kōriShikigami
-Technologia
-Inne
jednorazowy amulet z niewyraźnym znakami; świeca ochronna; grzaniec; rózgaHistoria zmian
[+] 500 PF na start
[+] 450 PF za wady (3 x wada niewielka, 1 x wada znacząca)
[−] 950 PF - Karta Postaci
[+] 50 PF - osiągnięcie: Pierwszy as z rękawa
[+] 50 PF - osiągnięcie: Kolejny poziom wbity
[+] 50 PF - event halloweenowy, zadanie 2: Zatarta Granica
[+] 30 PF - event halloweenowy, zadanie 3: Jack-o'-lantern
[+] 175 PF - kalendarz adwentowy
[+] jednorazowy amulet z niewyraźnym znakami (+20 do wyniku przy rzucie na wybraną umiejętność) - kalendarz adwentowy
[+] świeca ochronna (jej zapalenie daje ochronę przed wszelakimi yūrei oraz yōkai na czas 2 postów) - kalendarz adwentowy
[+] 320 PF - halloween
[+] jednorazowy talon na -1 fabułę do zdobywania umiejętności - halloween
[+] 1020 PF - kalendarz adwentowy
[+] przedmiot specjalny: grzaniec - kalendarz adwentowy
[+] przedmiot specjalny: rózga - kalendarz adwentowy
[+] omamori: kōri - kalendarz adwentowy
OBECNY STAN PF: 1695
Postać sprawdzona przez: Warui.
maj 2038 roku