W pierwszych chwilach w człowieka uderza muzyka z gatunku rave, UK garage czy electro. Często jest dostosowywana pod wszelakie pokazy, które są prezentowane na pokaźnej scenie, na której między innymi można spotkać Mayumi, ulubienicę tego miejsca. Oczywiście nie brakuje tu innych równie urokliwych kobiet, a także i seksownych mężczyzn, którzy już przy samym wejściu całkiem profesjonalnie prezentują swoje liczne umiejętności. Nie można także zapomnieć o drag queen, które nieraz rozbudziły prawdziwy płomień tego miejsca. Również nie brakuje tu neonowych kolorów, które stanowią główne źródło światła pomieszczenia. Mimo wszystko jest tu dosyć ciemno, a jedynie scena z uwagi na przeróżne pokazy potrafi być bardziej oświetlona. Przy nielicznych, wysokich stolikach nie ma miejsc do siedzenia. Bar natomiast oferuje przeróżne alkohole, jak i całą masę drinków czasami zbyt drogie na portfel niejednej osoby, która zakręci się tu przypadkowo. Również chodzą słuchy o dilerze, który potrafi sprzedać coś znacznie mocniejszego. Nikt jednak nie wie jak dokładniej wygląda i czy aby na pewno jest to prawdą. Dodatkowo to właśnie tutaj znajduje się toaleta dla gości podzielona na damską i męską.
Niekoniecznie widziało się jej na nowo przeżywać sytuację, która nieprzyjemność miała ją spotkać w parku. Była krótka, zdawać by się mogło, że niewiele znacząca, ale ta, jak rozgrzany stempel na skórze, odbiła się palącym znakiem, który o swoim istnieniu, tym pulsującym bólem, przypominał się w najmniej odpowiednich momentach. Tych pełnych nieporadności, na skraju wybłaganego snu, odbierając go jak dziecko matce, wyrywają z rok najbardziej upragnioną zdobycz; ciemną, oślizgłą maską zaciskającą się dookoła żeber tak, by płuca nie mogły w spokoju nabrać powietrza. A Norishige, czy raczej, jak się okazało, Yoshida, stał się nieodłącznym elementem tego wspomnienia. Możliwe, że i za jej sprawą, sam się podobnych traum nabawił, może i nie, może wszystko było dziełem chorego przypadku. Łączącego dwa pasma życia, przecinając je jak linie na wnętrzu zmęczonej ciężką pracą dłoni, barwionej pomarańczową henną w tylko autorce znanych wzorach.
I w dłoni tej również spoczywa telefon, na ekranie którego odbija się zmęczona twarz, szara z niewyspania, skryta pod grubym kapturem. W smsie widnieje adres, wypatruje go zamglonym spojrzeniem. Pod wiadomością jej własna, z rana, gdy zwlokła się przemoczona z łóżka, gdy zatoki pulsowały boleśnie, a rozjaśniony ekran wpijał się w źrenice jak srebrne ostrza. Jedna wiadomość. Potem druga, później.
5:15.
Krótkie "Będę o 12". Kilka minut przed południem wyrosła pod budynkiem, ze spojrzeniem żywszym zaledwie w teorii. Fabrykowaną wizją, z porywczością kryjącą się gdzieś w dziąsłach, ruchu nogi, wygrywającej prędki rytm. Czerwone żyłki żłobiące białka oczu wiją się niespokojnie, przechodzą w siniznę zdobiącą powieki, znaczą drogę ku zapadniętym policzkom pokrytym zimowym rumieńcem. Nozdrza rozszerzają się nieznacznie, gdy płuca wypełnia mroźne powietrze, otrzeźwia ją krótkim machnięcie głowy, pozwala obrać wejście za cel, zza drzwi którego wyłonić miał się mężczyzna. Nerwowość wcisnęła w zagłębienia kieszeni wraz z dłoni, mieląc je z kłębiącymi się w nich niesfornych nitkach, gdy koniec języka przesunął przez górne zęby. Przecież robi to tylko dla pieniędzy.
@Minoru Yoshida
Mimo problemów na tle prywatnym i zawodowych, nie mógł zapomnieć o rozwijaniu swojego biznesu. Z tyłu głowy cały czas pamiętał o tym, by skorzystać z wizytówki, którą pozostawiła mu kobieta z klubu karaoke. Widząc podobieństwo w zawodzie, ciekaw był jak solidne potrafiła mieć materiały w tym jej sklepiku. Dodatkowo da sobie możliwość, by wykluczyć potencjalną podejrzaną w kontekście długu. Mimo że nie przedstawił się jej prawdziwą godnością, dziewczyna zawsze mogła o nim usłyszeć w brudnej uliczce Nanashi łącząc fakty w całość. Jednak myśli te nie zakrzątały mocno jego umysłu, będąc skupiony na kimś zupełnie innym.
Nie spóźnił się dużo, zaledwie kwadrans. Wychodząc z samochodu, z daleka dostrzegł stojąca kobietę przed lokalem. Cały czas czuł rozrywające ciepło na delikatnie zdartych kostkach. W suwając między wargi swój najukochańszy nałóg, udał się w jej stronę, w kieszeni spodni grzebiąc za pęczkiem kluczy. O tej porze klub był pusty, bez żadnych pracowników, a o tej porze jedyną namiastką życia stanowiła piwnica, całkowicie oddzielona od klubu.
— Wybacz za spóźnienie, Rajko. Niespodziewanie jedna z rozmów przeciągnęła się trochę za bardzo. Myślałem, że dążę, ale potem natrafiliśmy na drobny korek, więc sama rozumiesz — opowiedział w półuśmiechu, wypuszczając dym papierosowy z ust.
— Długo czekasz? — dodał, gdy dotarł do drzwi, otwierając je kluczem. Wślizgując się szybko do środka, wyłączył alarm włamaniowy oraz gdzieniegdzie włączył światła. Dopiero po tej procedurze wpuścił kobietę do środka klubu, niedopalonego peta wyrzucając zza drzwi.
— Napijesz się czegoś? Wody, jakiegoś soku, coś ciepłego? — spytał, gdy rozebrał siebie ze skórzanej kurtki, którą przerzucił przez jeden stołek barowy. Całe lokum było porządnie wysprzątane, krzesła równo ułożone, a bar wyglądał na bardzo schludny. Scena choć pusta, robiła ogromne wrażenie, tak jak pozostała część lokalu. Z pewnością kobieta miała co podziwiać.
@Yōzei-Genji Madhuvathi
ubiór
Rajko.
Głos wyrwał ją z zamyślenia, myśli złączyły się nagle w jedność, gdy dźwięk ten, jak hak, wyciągnął je wszystkie z nieprzejrzystej wody. Na ustach zagościł, jak wyuczony, nieznaczny uśmiech, z nutą rozbawienia gdzieś w tle; ostatni raz zaciągnęła się papierosem, resztkę żaru wbijając w ścianę.
— Wybaczam — rzuciła, odbijając się od ściany tak, by zrównać z nim krok. Kaptur zsunęła z głowy, palcami odgarniając również zagubione kosmyki włosów — Nie, z piętnaście minut. Nie zmarzłam tak bardzo — wzruszyła ramionami, samej zaraz wślizgując się za drzwi, bo jak na razie z ust jej wypadały same kłamstwa. Spóźnienia nie wybaczy i zmarzła w cholerę, sine dłonie mocniej upychając w kieszeniach. Po klubie rozejrzała się krótko, zaledwie omiotła pomieszczenie wzrokiem, i tak pewna, że w godzinach pracy wygląda kompletnie inaczej. Zajęła miejsce przy barze, łokcie opierając o blat; wzrok wolała skupić na mężczyźnie, wodząc za nim praktycznie non stop — Wody poproszę, z lodem —.
Choć zimno wykwitło już dawno temu na twarzy, tak gardło zaciskało się niemiłosiernie i z każdym kolejnym słowem czuła, jak z rosnącym trudem je opuszcza. Nie była to wina stresu, bo ten niekoniecznie zagnieździł się jeszcze na dnie żołądka; nie był to strach ani niepewność. Emocje te mógł odczuwać organizm, ale nie umysł, sztuczne były w swojej naturze, źródłem których były obce substancje, a nie ona sama. Wiedziała jednak, że bez nich przypominałaby bardziej trupa, niż zdolnego do dyskusji człowieka, a przecież jego musiała dzisiaj grać.
— Zbyt długo trzymałeś mnie w niepewności, Yoshida, a ja nie jestem cierpliwa. Cóż to za chytry plan uknułeś, że nie mogłam się dowiedzieć przez telefon? — rant szklanki przyłożyła do ust, by na tych, zanim się jeszcze napiła, wyrósł zadziorny uśmiech. Przecież taki właśnie klimat miała mieć ta rozmowa - lekki, zaczepny, grający na granicy domysłów i sugestii, a mimo to, niepewność zaczynała jej powoli przeszkadzać.
@Minoru Yoshida
Nie dosłyszał uważnie kłamstw opuszczające usta kobiety, nieszczególnie skupiając uwagę na wagę jej słów. W końcu są to tylko formalności, nieprzyjemna część ich rozmowy. Nigdy tego nie lubił, ponieważ wielokrotnie zdążył się przekonać, że to właśnie w tych pierwszych chwilach ludzie są najbardziej sztuczni i nieprawdziwi. Firmowy uśmiech, nie zmarzłam tak bardzo — kurwa, akurat.
— Jak sobie życzysz — sprawnym ruchem chwycił za szklankę, która chowała się w górnej szafce za barem, a także i łopatki, którą nabrał kostki lodu. Wsypując je do wysokiego naczynia, z małej baterii przy blacie nalał jej wody, szklankę stawiając przed nią, będąc z drugiej strony blatu.
— Nie jesteś? No proszę, wydawało mi się, że z cierpliwością jest Ci do twarzy — odparł równie zadziornie, z tą różnicą, że nie udawał substytutu człowieka w porównaniu do kobiety, której życie najwyraźniej było męczącym obowiązkiem. Ciekawe, ile jeszcze kłamstw mu zaprezentuje podczas tego krótkiego spotkania.
— Chciałem złożyć Ci propozycję współpracy. Widzisz, mój klub dosyć często miewa różnego rodzaju pokazy erotyczne. Dużo rozmyślałem nad tym, co mógłbym takiego dodać do tego miejsca, by jeszcze bardziej zaspokoić pragnienia tych ludzi — zaczął powoli, przesuwając długie palce po idealnie wyczyszczonym blacie, nie odwracając od niej swojego spojrzenia — Bo widzisz, miewam różnych klientów; usatysfakcjonowanych, trochę kapryśnych, zboczonych, wymagających i tak dalej. A niektórzy szukają dreszczyku emocji, wykurwiście mocnego. Wiesz, nie zawsze im starcza bycie zwykłym widzem, nie każdy też chciałby pójść do loftu z którymś pracownikiem, by zaspokoić swoje potrzeby; wiem, że chcą tak samo odczuć doznania płynące z pokazów scenicznych, które organizujemy, jak osoby na scenie. Być ich częścią — mówił z przemyślanym spokojem, oblizując spierzchnięte wargi w chwili krótkiej przerwy między zdaniami. Rajka mogła dostrzec, że w jego wypowiedzi cechowała go profesjonalność, a także niezawodna smykałka do prowadzenia interesów. Wiedział czego chciał i dążył do realizacji upragnionego celu, nawet jeśli chodziło to o coś drobnego i mało istotnego — Co jeśli jednak w trakcie lub między pokazami wprowadzić różnego rodzaju konkursy, w których można byłoby wygrać zabawki erotyczne z Twojego sklepu? Też nie ukrywam, że jeżeli masz dobry sprzęt, chętnie zaopatrzę moich pracowników w jak najlepsze produkty. Miałabyś z tego swój zysk, a gdy ludzie będą mogliby przetestować produkty z Twojego sklepu zupełnie za darmo i zadowoli ich ta jakość, będziesz miała gwarancję zdobycia nowych klientów do swojego małego sklepiku. Potrzebowałbym tylko Twojego zaangażowania w ich organizację, jeśli oczywiście się do tego nadajesz. Nie wiem jak wysoko oceniasz swoje umiejętności, aczkolwiek wierzę, że stworzymy owocną współpracę, jeśli tylko będziesz ze mną szczera. W każdym aspekcie — odpowiedział, nie dodając, że chodzi o aspekt wyłącznie zawodowy. Wraz z końcem swojej wypowiedzi uśmiechnął się do niej szczerze — Sama już rozumiesz czemu wolałem obgadać to tutaj. To jak? Odważysz się na nowy rozdział zawodowy w swoim życiu? — spytał, uderzając ją swoją pewnością siebie.
Z niecierpliwością oczekiwał jej pytań, a w szczególności nie mógł doczekać się odpowiedzi. Ogromnym rozczarowaniem będzie kiedy usłyszy tą negatywną. Znaczyłoby to, że z góry przecenił jej umiejętności i rzeczywiście nadaje się wyłącznie do prowadzenia małego sklepu erotycznego, a rekinem biznesu w jego towarzystwie nigdy nie będzie. Naprawdę liczy, że kobieta nie zmarnuje takiej szansy. Lubił wyciągać z ludzi wszystko co najgorsze, sprawiając, że wszystkie negatywne aspekty stawały się ich zaletami.
@YŌZEI-GENJI MADHUVATHI
Szklanka sięgnęła spierzchniętych ust, haust wody na chwilę ugasił rosnący w gardle dyskomfort, przysiąc by mogła, że szorstkość jego nie byłaby w stanie wypuścić ku rozmówcy ani słowa. Nie mówiła więc. Spojrzeniem leniwie sunęła po jego twarzy, swoją opierając na skraju dłoni, przeciwnej do tej, która w długich palcach obejmowała szklankę.
Pierwszą jej odpowiedzią, tą najdłużej wyczekiwaną było westchnięcie. Niezabarwione niczym konkretnym, aniżeli samym faktem ucieczki powietrza z płuc, jakby ten ruch właśnie zresetować miał jej nerwy i na nowo poruszyć do działania. Później - kolejny łyk wody, gdy wyprostowała się, łokcie zsuwając z blatu, a plecy, jak i cały ciężar ciała przenosząc na znajdujące się za nią oparcie niewielkiego krzesła.
— Zupełnie za darmo? — brew drga wyżej, choć reszta twarzy statyczna jest jak z marmuru. Nie ocenia. Jeszcze. Próbuje zrozumieć.
— Sugerujesz mi wymianę barterową, dopiero po której zaproponujesz wykupienie mojego towaru? Jak się sprawdzę? — przechyla głowę bliżej swej prawej strony, jak pies, który uważnym swym spojrzeniem analizuje to, co się przed nim znajduje. Czelność, tę tak męską cechę.
— Jeśli tak, to chyba się nie dogadamy, Yoshida. Nie potrzebna mi jest ekspozycja, potrzebna mi jest konkretna oferta. Ile, co, kiedy. Ja rozliczam ci ile za to chcę. Tyle. Jeśli zgodzisz się na sygnowanie tego moim sklepem, mogę zejść z ceny, to jestem w stanie zrobić — zdanie to przerywa kolejnym łykiem wody, westchnięciem, zerka na jego twarz — Od tego powinniśmy zacząć. Ty wybierasz co chcesz, na kiedy, a ja to załatwiam.
@Minoru Yoshida
— Nie, nie zupełnie, źle mnie zrozumiałaś, Moja Droga. Zapłacę Ci procent udziału, który zarobi klub w trakcie trwania pokazu, w którym do wygrania będą produkty z Twojego sklepu. Jak się sprawdzisz, będę je od Ciebie także kupować do pokazów scenicznych — wyprostował, spoglądając na nią uważnie, z dzikim błyskiem w oku obserwując swoją ofiarę, którą chciał upolować. Kobieta go nie zawiodła, swą postawą reprezentując zawodowe podejście do tematu. Wydawała się jeszcze bardziej smakowita, dzięki czemu jego łowy stały się cholernie interesujące.
— W tej kwestii będzie kontaktować się z Tobą menadżer klubu, który zajmuje się tą kwestią. Co, kiedy i ile. Ja składam Ci propozycję, możemy jeszcze dziś przygotować warunki umowy, które będą Tobie i mi odpowiadać, aby żadne z nas nie zostało na lodzie. Pasuje Ci taki układ? — odpowiedział, zakładając ręce na piersi. Jeżeli interesowały je wyłącznie konkrety, to w porządku. Mężczyzna potrafił być i małostkowy, gdy wymagała tego sytuacja. Podobało mu się również to, że nie dała się zmanipulować jego słowotokiem, choć w tym wszystkim krył się zalążek frustracji. Wolałby jednak, aby była łatwowierniejsza, choć widząc jej postawę nie mógł na to liczyć w pełni, o ile w ogóle.
Yoshida usłyszawszy słowa zgody, natychmiast poszedł na zaplecze by przygotować odpowiednie dokumenty do podpisania. Chwilę to trwało. Wróciwszy do kobiety, dał jej długopis wraz z niewielkim plikiem, zaledwie cztery kartki. Gdy zapoznała się z tekstem wydrukowanym i podpisała co należy, wziął od niej potrzebne mu dwie kartki, a resztę zostawił dla Rajki. Kiedy wszystko zostało już rozjaśnione i wyjaśnione, podziękował kobiecie za wizytę i oznajmił, tak jak wcześniej, że menadżer klubu będzie się z nią ze wszystkim kontaktować w kwestii organizacji. Wraz z nią wyszedł z budynku, a każdy z nich udał się we własnym kierunku.
z/t x2
@YŌZEI-GENJI MADHUVATHI
Chaisiri Ajzel ubóstwia ten post.