Migoczące światło na korytarzu przypominającym te z uniwersytetu wydawały uciążliwy dźwięk za każdym razem, kiedy ruszała w stronę pobliskiego okna, jeszcze raz spoglądając na widok nie burzliwego Fukkatsu, a spokojniejszej Kopenhagi. Podbiegła do parapetu, obserwując tłum dziwnych stworzeń powoli idących w linii po drodze, których nie mogła dokładnie dostrzec ani twarzy, ani sylwetek - były bardziej kształtem i konceptem poruszającego się... właściwie czego? Ciała? Potwora? Zwierząt? Nie była pewna, dostrzegając w tym widoku coś zabawnego. A może tragicznego? Coś tak silnego, że zaczęło wyrywać jej z piersi śmiech. Cichy i delikatny, jakby był odpowiedzą na żart rzucony przez kogoś jej bliskiego.
W następnej chwili obróciła się na pięcie w akompaniamencie kolejnego dziwnego dźwięku dochodzącego z lamp. Im dalej oddalała się od okien, tym był on uciążliwszy, aż w końcu była zmuszona do zasłonięcia uszu i próby uniknięcia hałasu.
Rozejrzała się nieco skulona, stawiając ostrożniej kroki w stopach, z których zniknęły buty. Była pewna, że je miała? Choć może rzeczywiście dzisiaj opuściła swój pokój jedynie w futrzastych i ciepłych skarpetkach z antypoślizgowymi naklejkami w kształcie chmurek. Chociaż czy mogła być tego pewna, jeśli w chwili przestawała być pewna czy pamiętała drogę do swojego pokoju w akademiku? Korytarz zdawał się nie mieć końca, a hałas był co rusz uciążliwszy.
W końcu jednak, zmęczona hałasem, przystanęła na krótką chwilę. Chciała rozejrzeć się za wyłącznikiem światła, który prędko dostrzegła - ale próba sięgnięcia do niego spaliła na panewce. Włącznik uciekał spod jej dłoni, przemieszczał się po ścianie, a ona bez namysłu zanim ruszyła, nie mogąc się od niego odciągnąć. Dźwięk nie ustawał, a ściana zdawała się nie kończyć, kiedy sunął po niej ten mały psotnik.
W końcu jednak pościgu udało się jej go dopaść, a po wyłączeniu go, wszystkie światła nagle eksplodowały z hukiem. Skuliła się z cichym piskiem zaskoczenia, a szkło zaczęło na nią sypać, zupełnie jej nie raniąc. Zupełnie jakby było lodowatym deszczem, a może rzeczywiście się na taki zaczynało przemieniać? Kiedy podniosła wzrok rzeczywiście była cała przemoczona, a podłoga wyglądała niczym tafla jeziora, pod której powierzchnie coś wydawało się znajdywać.
Przyjrzała się, zmarszczył brwi i nos, nie mogąc dokładnie dostrzec, co znajdywało się w tym odbiciu. Im intensywniej wpatrywała się w ten cień, tym bardziej znów wydawał się jej znajomy - aż w końcu mały, o jasnym umaszczeniu kotek wyskoczył na nią, a ona w przerażeniu zaraz odskoczyła do tyłu, czując jak serce chciało jej wyskoczyć z klatki piersiowej z przerażenia na widok zwierzaka.
@Hasegawa Jirō
W następnej chwili obróciła się na pięcie w akompaniamencie kolejnego dziwnego dźwięku dochodzącego z lamp. Im dalej oddalała się od okien, tym był on uciążliwszy, aż w końcu była zmuszona do zasłonięcia uszu i próby uniknięcia hałasu.
Rozejrzała się nieco skulona, stawiając ostrożniej kroki w stopach, z których zniknęły buty. Była pewna, że je miała? Choć może rzeczywiście dzisiaj opuściła swój pokój jedynie w futrzastych i ciepłych skarpetkach z antypoślizgowymi naklejkami w kształcie chmurek. Chociaż czy mogła być tego pewna, jeśli w chwili przestawała być pewna czy pamiętała drogę do swojego pokoju w akademiku? Korytarz zdawał się nie mieć końca, a hałas był co rusz uciążliwszy.
W końcu jednak, zmęczona hałasem, przystanęła na krótką chwilę. Chciała rozejrzeć się za wyłącznikiem światła, który prędko dostrzegła - ale próba sięgnięcia do niego spaliła na panewce. Włącznik uciekał spod jej dłoni, przemieszczał się po ścianie, a ona bez namysłu zanim ruszyła, nie mogąc się od niego odciągnąć. Dźwięk nie ustawał, a ściana zdawała się nie kończyć, kiedy sunął po niej ten mały psotnik.
W końcu jednak pościgu udało się jej go dopaść, a po wyłączeniu go, wszystkie światła nagle eksplodowały z hukiem. Skuliła się z cichym piskiem zaskoczenia, a szkło zaczęło na nią sypać, zupełnie jej nie raniąc. Zupełnie jakby było lodowatym deszczem, a może rzeczywiście się na taki zaczynało przemieniać? Kiedy podniosła wzrok rzeczywiście była cała przemoczona, a podłoga wyglądała niczym tafla jeziora, pod której powierzchnie coś wydawało się znajdywać.
Przyjrzała się, zmarszczył brwi i nos, nie mogąc dokładnie dostrzec, co znajdywało się w tym odbiciu. Im intensywniej wpatrywała się w ten cień, tym bardziej znów wydawał się jej znajomy - aż w końcu mały, o jasnym umaszczeniu kotek wyskoczył na nią, a ona w przerażeniu zaraz odskoczyła do tyłu, czując jak serce chciało jej wyskoczyć z klatki piersiowej z przerażenia na widok zwierzaka.
@Hasegawa Jirō
Hasegawa Jirō ubóstwia ten post.
maj 2038 roku