Dzisiejsza noc jak zwykle wydawała się młodzieńcowi piękna. Czarne niebo okazało cały nieboskłon. Zupełnie jakby było wysłannikiem ciemności, którego zadaniem było pochłonięcie wszelkiego istnienia w bezkresnym mroku. W kontraście do tego był księżyc i gwiazdy, wojownicy światła, którzy nie chcieli oddać ludzkości w objęcia swojego największego wroga. Noc jak zwykle sprzyjała wyobraźni chłopaka.
Hayato stał na krawędzi dachu największego wieżowca, który znajdował się w Fukkatsu. Było to świetne miejsce na obserwacje całego miasta. Dzięki umiejscowieniu w samym centrum, osoba znajdująca się na szczycie była w stanie spojrzeć w każda stronę świata. Lokacja perfekcyjna, tak powiedzieć mógł każdy kto był w stanie dostrzec piękno w tym co na pozór go nie posiadało. Prawda była bowiem taka, że Fukkatsu, pomimo swoich wad, w głowie Amakasu było prawdziwym ideałem. Białowłosy z niemałą radością spędzał czas na szczycie budynku, obserwując sieci światła, które wyglądały zupełnie niczym wstążki układu nerwowego. Samochody i ludzie wyglądali z tej odległości jak punkty, które chłopak zawsze porównywał do impulsów elektrycznych poruszających się z punktu A do punktu B. Oczarowany tym co widział, Hayato wykonał krok do przodu zeskakując z dachu budynku.
Czuł jak wiatr uderzał w jego ciało tworząc opór, który okazał się znikomy dla nieubłaganej grawitacji. Metry topniały współmiernie do zwiększającej się prędkości poruszającego Hayato. W końcu, kiedy był zaledwie kilka metrów od ziemi, mężczyzna rozpostarł swoje ogromne, anielskie skrzydła i wykonując potężny wymach, odbił z powrotem w powietrze. Czuł się jak prawdziwy strażnik tego miasta. Przelatując nad uliczkami i budynkami miał wrażenie, że kontroluje każdą z nich. Minęło kilkadziesiąt minut, a Hayato postanowił odwiedzić swoje ulubione miejsce – park pełen wiecznie kwitnących kwiatów wiśni.
Kiedy doleciał na miejsce, jak zwykle przygotował go ten cudowny widok. Rośliny, które znajdowały się w tym ogrodzie kwitły cały rok, tworząc z tego fenomen na skalę światową. Chowając swoje skrzydła, Hayato podszedł do jednej z największych roślin i biorąc w dłoń jeden z wiszących kwiatów uśmiechnął się do siebie – czuł spokój.
@Yuri Chie
Hayato stał na krawędzi dachu największego wieżowca, który znajdował się w Fukkatsu. Było to świetne miejsce na obserwacje całego miasta. Dzięki umiejscowieniu w samym centrum, osoba znajdująca się na szczycie była w stanie spojrzeć w każda stronę świata. Lokacja perfekcyjna, tak powiedzieć mógł każdy kto był w stanie dostrzec piękno w tym co na pozór go nie posiadało. Prawda była bowiem taka, że Fukkatsu, pomimo swoich wad, w głowie Amakasu było prawdziwym ideałem. Białowłosy z niemałą radością spędzał czas na szczycie budynku, obserwując sieci światła, które wyglądały zupełnie niczym wstążki układu nerwowego. Samochody i ludzie wyglądali z tej odległości jak punkty, które chłopak zawsze porównywał do impulsów elektrycznych poruszających się z punktu A do punktu B. Oczarowany tym co widział, Hayato wykonał krok do przodu zeskakując z dachu budynku.
Czuł jak wiatr uderzał w jego ciało tworząc opór, który okazał się znikomy dla nieubłaganej grawitacji. Metry topniały współmiernie do zwiększającej się prędkości poruszającego Hayato. W końcu, kiedy był zaledwie kilka metrów od ziemi, mężczyzna rozpostarł swoje ogromne, anielskie skrzydła i wykonując potężny wymach, odbił z powrotem w powietrze. Czuł się jak prawdziwy strażnik tego miasta. Przelatując nad uliczkami i budynkami miał wrażenie, że kontroluje każdą z nich. Minęło kilkadziesiąt minut, a Hayato postanowił odwiedzić swoje ulubione miejsce – park pełen wiecznie kwitnących kwiatów wiśni.
Kiedy doleciał na miejsce, jak zwykle przygotował go ten cudowny widok. Rośliny, które znajdowały się w tym ogrodzie kwitły cały rok, tworząc z tego fenomen na skalę światową. Chowając swoje skrzydła, Hayato podszedł do jednej z największych roślin i biorąc w dłoń jeden z wiszących kwiatów uśmiechnął się do siebie – czuł spokój.
@Yuri Chie
Piękno wyzierało z każdego zakamarka, perfekcją zapierając dech w piersi, umysł upajając gęstością słodkiego zachwytu niczym najznamienitszy nektar lany wprost do złaknionych ideału ust. Gwiazdy lśniły na atramencie nieba, dumne oraz silne, zachwycając swym blaskiem, niby tysiące strażników gotowych wskazać drogę zbłąkanym wędrowcom, zapewnić, że są tuż nad nimi, pilnie śledząc każdą ścieżkę, jaką będą podążać. I tylko srebrny księżyc, niemożliwie okrągły w swej pełni, zdawał się tchnąć trudnym do określenia chłodem, jakby lodowata tarcza miała być głucha na wszelkie prośby i spojrzenia kierowane w jej stronę, trwając w niskim zawieszeniu niby drapieżnik czekający, aż ofiara w końcu przestanie kwilić, aż podda się w zrezygnowaniu swojemu losowi. Miasto cichło, stopniowo, niemal niezauważalnie. Znajoma kakofonia dłoni uderzanych o klaksony, głosów uniesionych, pogrążonych w rozmowie, wszelkich tych pisków oraz wiadomości ukazywanych na ogromnym telebimie zamiera, a wraz z nią intensywność neonów, elektrycznych świateł nadal mrugających ciepło do każdego, kto poświęci im chociażby dłuższą chwilę, acz już bardziej w sposób przygaszony, mętniejszy. Świat jakby też zwalnia, sylwetki na pasach już nie spieszą się aż tak bardzo, liczni przechodnie nie wpadają na siebie przypadkiem, zawieszeni teraz w pół kroku — nie ujrzy tego jednak Hayato, wzlatuje zbyt wysoko, zbyt dumnie, choć między pióra zakrada się mroźny wiatr, pod koniec tylko sobie znanej trasy utrudniając skrzydłom przedzierać się przez coraz to ostrzejsze powietrze. Jednak czym jest odrobina wysiłku wobec wspaniałości kwitnącego kwiecia? Pyszniące się różowe główki cieszyły złaknione oko, prężyły wdzięcznie płatki, ukazując całą swą wspaniałość, kuszącym aromatem zachęcając, by młodzieniec zerwał, chociażby pęczek, żeby nasycił się w pełni tym, co może ofiarować ten ogród pogrążony w wiecznej wiośnie. I już, już sięga ręką, opuszki palców niemalże są w stanie poczuć delikatność faktury, pajęczynę niewidzialnych nitek łączące ze sobą wiśniowe sploty, gdy jasną skórę rosi wilgoć. Przed lazurem spojrzenia leniwie wiruje pojedynczy płatek śniegu, równie perfekcyjny jak wszystko wokół, a za nim kolejny i kolejny, jakby nie potrafiły znieść swojej samotności. Kwiat, co w zasięgu dotyku pozostał, marnieje gwałtownie, intensywny kolor od samych krańców przechodzi w zgniliznę brązu, aż w końcu w niezrozumiałą szarość, która to kruszeje, dołączając do śnieżnych pląsów. Nie jest to samotne zjawisko, gałęzie dotąd próżnie dzierżące swe korony ukazują swe sękate, niemożliwie powykręcane oblicze, kiedy wszystko marnieje, gdzie tylko wzrok samozwańczego strażnika padnie. Ziemia pod stopami miast mienić się soczystą zielenią wonnych traw, ugina się pod ciężarem opadającej bieli oraz pozostałości po tutejszej roślinności. I jeśli tylko Amakatsu zdecyduje się przyjrzeć bliżej tej niespodziewanej mieszaninie, tak pojmie, że z kwiatów wiśni pozostał li jedynie pył, popiół, jaki to odnaleźć można w kominkach, gdy wszystkie drwa się wypalą, a domostwo pogrążone będzie w głębokim śnie. Niebo wciąż czyste jest jakby odleglejsze, surowsze, w milczeniu zamyka wrota, uniemożliwia wniesienie się ku gwiazdom, które teraz metaforyczne oczęta odwracają od tego niezrozumienia, jakie to może wstrząsać sylwetką jego. Jest tylko cisza, co w uszach wysokim piskiem dzwoni, nieruchoma, bo wszystko wokoło zatrzymało się na rzecz niespotykanego opadu. Nie ma w niej jednak napięcia, poczucia niepokoju co to zwykł włoski na karku dębem wstawiać. Po prostu jest. A przynajmniej do czasu, bo coś szeleści, przemyka między pniami w oddali, niby cień jakiś, niewidoczna do końca postać w ciemności skąpana, cicha, zwinna i szybka, pomimo obrotów wokół własnej osi, jakimi się raczy. I jeśli Hayato skupi się wystarczająco, ucho nastawi czujnie, tak usłyszy melodyjny głosik snujący słowa znanej mu kołysanki.
— Dookoła, dookoła.
Jak ptak w klatce, w klatce,
Ptak zamknięty w klatce!
Ale kiedy, och kiedy on się wydostanie?
W nocy? O świcie?
Żuraw i żółw już się prześlizgnęli,
Więc kto jest teraz za tobą?
@Amakasu Hayato
— Dookoła, dookoła.
Jak ptak w klatce, w klatce,
Ptak zamknięty w klatce!
Ale kiedy, och kiedy on się wydostanie?
W nocy? O świcie?
Żuraw i żółw już się prześlizgnęli,
Więc kto jest teraz za tobą?
| niedokładne tłumaczenie Kagome, kagome.
@Amakasu Hayato
I will not have you without the darkness that hides within you.
I will not let you have me without the madness that makes me.
If our demons cannot dance, neither can we.
I will not let you have me without the madness that makes me.
If our demons cannot dance, neither can we.
maj 2038 roku