Może to wszystko było wyłącznie jej paranoją? Jej babcia na pewno upomniałaby ją, że jest zbyt zanurzona w tych wszystkich sprawach kryminalnych i powinna się skupić na nauce, bo przecież to nie było zdrowe dla niej, aby jeszcze bardziej interesować się śmiercią. Jej babcia podzielała to, co sama uważała - że przyciągała nieszczęścia, że przyciągała złe duchy pragnące sprowadzać na żywych nieszczęścia z zawiści, że wciąż posiadają szansę na to, aby zmienić swój bieg życia, w przeciwieństwie do nich. Zazdrość, zawiść, to wszystko czym kierowały się te duchy...
A ona nie mogła przestać myśleć o chłopaku, który tutaj pracował. Może dlatego coraz częściej się tutaj zjawiała, udając przez kilka ostatnich tygodni, że jest zainteresowana wyłącznie w obcojęzycznej literaturze i że nie rozumie japońskiego na tyle dobrze? Chciała jakby dać sobie moment na jego potknięcie - chciała, żeby się zdradził czymkolwiek...
Zerknęła na leżący na blacie telefon, kiedy dostała powiadomienie. Delikatnie się uśmiechnęła, sięgając po telefon i prędko odpisując rodzicom. Martwili się, potrafiła to zrozumieć. W końcu dawno nie była w Japonii. To była jej pierwsza wizyta od dobrych kilku lat...
Wspomnienia nieco wracały, spędzone dni tutaj w mieście. Te lepsze, te gorsze. Te przeklęte, w których płacząc w poduszkę błagała nieistniejące bóstwa o to, żeby zdjęły z niej klątwę. Dni, kiedy babcia znów zabierała ją na oczyszczenia w świątyni - ale również i przyjaźnie, które niestety w pewnym momencie się urwały.
Ale pamiętała również odkrywanie świata tak innego od duńskich ulic i uliczek - to jak wszystko wydawało się inne i bardziej ułożone. Nie napotykała morza rowerów czy nie mogła zerkać do podziemnych lokali na to, co tam się działo. Japonia wydawała się być zupełnie inna...
Dostrzegając chłopaka, który najwyraźniej dopiero zjawił się w pracy, dość prędko zostawiła stolik, łapiąc dwie kawy, które kupiła może dziesięć minut wcześniej.
- Dzień dobry! - powiedziała z uśmiechem, podając pracownikowi jedną z kaw. - To dziękuję... za książkę. Twojego polecenia - starała się mówić wolniej, nieco łamanym japońskim niż mówiła w rzeczywistości. W końcu udawała, że nie była stąd - co zresztą, wcale nie było takie trudne. Widziała jak niektórzy Japończycy ją traktowali, uznając z biegu, że nie zna języka, mimo że jej matka zadbała o to, żeby choć częściowo przekazać jej kulturę, w której ona sama się wychowała.
- Mam nadzieję, że lubisz latte? - zapytała, chcąc dalej zagadnąć. Wydawał się być... dziwny. Jakby coś wyczuwała w związku z nim? A może była to jej zwykła paranoja? Może sobie tylko to wmówiła - a może to jeden ze snów jej podpowiedział? Pamiętała jak przez mgłę gmach tej biblioteki - choć może to było za sprawą lat spędzonych tutaj? Chodziła przecież tutaj z babcią, pamiętała o tym. Ale dlaczego pamiętała również jego sylwetkę? Nigdy wcześniej go nie spotkała... Miała wrażenie, była wręcz przekonana, że coś się działo w tym miejscu nie w porządku. Może powinna spróbować to powstrzymać? Po raz pierwszy miała szansę, żeby zareagować! Może mogłaby zapobiec czemuś...
A może to były tylko i wyłącznie zwidy? - Mogę wrócić się do kawiarni, wziąć coś innego... jeśli wolisz herbatę - zaoferowała się znów, zaraz w lekkim, jakby nerwowym odruchu wskazując na swój stolik, przy którym siedziała z książką, notesem i telefonem. - Mam też.. słodkość. Kupiłam w drodze tutaj. Jeśli masz ochotę - powiedziała, posyłając mu uśmiech. Mimo swoich dziwnych odczuć względem mężczyzny, w rozmowach zawsze był raczej przyjazny. Może to wszystko było zwyczajnie jej paranoją?
@Nakao Yori
A ona nie mogła przestać myśleć o chłopaku, który tutaj pracował. Może dlatego coraz częściej się tutaj zjawiała, udając przez kilka ostatnich tygodni, że jest zainteresowana wyłącznie w obcojęzycznej literaturze i że nie rozumie japońskiego na tyle dobrze? Chciała jakby dać sobie moment na jego potknięcie - chciała, żeby się zdradził czymkolwiek...
Zerknęła na leżący na blacie telefon, kiedy dostała powiadomienie. Delikatnie się uśmiechnęła, sięgając po telefon i prędko odpisując rodzicom. Martwili się, potrafiła to zrozumieć. W końcu dawno nie była w Japonii. To była jej pierwsza wizyta od dobrych kilku lat...
Wspomnienia nieco wracały, spędzone dni tutaj w mieście. Te lepsze, te gorsze. Te przeklęte, w których płacząc w poduszkę błagała nieistniejące bóstwa o to, żeby zdjęły z niej klątwę. Dni, kiedy babcia znów zabierała ją na oczyszczenia w świątyni - ale również i przyjaźnie, które niestety w pewnym momencie się urwały.
Ale pamiętała również odkrywanie świata tak innego od duńskich ulic i uliczek - to jak wszystko wydawało się inne i bardziej ułożone. Nie napotykała morza rowerów czy nie mogła zerkać do podziemnych lokali na to, co tam się działo. Japonia wydawała się być zupełnie inna...
Dostrzegając chłopaka, który najwyraźniej dopiero zjawił się w pracy, dość prędko zostawiła stolik, łapiąc dwie kawy, które kupiła może dziesięć minut wcześniej.
- Dzień dobry! - powiedziała z uśmiechem, podając pracownikowi jedną z kaw. - To dziękuję... za książkę. Twojego polecenia - starała się mówić wolniej, nieco łamanym japońskim niż mówiła w rzeczywistości. W końcu udawała, że nie była stąd - co zresztą, wcale nie było takie trudne. Widziała jak niektórzy Japończycy ją traktowali, uznając z biegu, że nie zna języka, mimo że jej matka zadbała o to, żeby choć częściowo przekazać jej kulturę, w której ona sama się wychowała.
- Mam nadzieję, że lubisz latte? - zapytała, chcąc dalej zagadnąć. Wydawał się być... dziwny. Jakby coś wyczuwała w związku z nim? A może była to jej zwykła paranoja? Może sobie tylko to wmówiła - a może to jeden ze snów jej podpowiedział? Pamiętała jak przez mgłę gmach tej biblioteki - choć może to było za sprawą lat spędzonych tutaj? Chodziła przecież tutaj z babcią, pamiętała o tym. Ale dlaczego pamiętała również jego sylwetkę? Nigdy wcześniej go nie spotkała... Miała wrażenie, była wręcz przekonana, że coś się działo w tym miejscu nie w porządku. Może powinna spróbować to powstrzymać? Po raz pierwszy miała szansę, żeby zareagować! Może mogłaby zapobiec czemuś...
A może to były tylko i wyłącznie zwidy? - Mogę wrócić się do kawiarni, wziąć coś innego... jeśli wolisz herbatę - zaoferowała się znów, zaraz w lekkim, jakby nerwowym odruchu wskazując na swój stolik, przy którym siedziała z książką, notesem i telefonem. - Mam też.. słodkość. Kupiłam w drodze tutaj. Jeśli masz ochotę - powiedziała, posyłając mu uśmiech. Mimo swoich dziwnych odczuć względem mężczyzny, w rozmowach zawsze był raczej przyjazny. Może to wszystko było zwyczajnie jej paranoją?
@Nakao Yori
Bogom dzięki było za fakt, że dnia dzisiejszego nie musiał się pojawić w pracy wczesnym rankiem. Wystarczyło, żeby wstał z łóżka i spojrzał w lustro, a ciemne worki pod oczami dały o sobie boleśnie znać. Zajęło mu chwilę, aby doprowadzić się do ładu, musiał przecież jakoś ładnie to zamaskować. Ostatnie czego chciał, to zjawiać się w pracy, wyglądając, jakby zarwał parę nocek... a to nieprawda, zarwał tylko wczorajszą, ale nagimnastykował się za trzech.
Co poradzić, że wczorajszy cel był wyjątkowo kreatywny w swoich pułapkach, może zdecydował się na troszkę za grubą rybę. Boże, ile pieniędzy poleciało na bardzo wymyślne ukrycie błyskotek tego bogacza, myślał, że go przechytrzy, a to tupet! Cóż, ale kim byłby Kruk, gdyby nie miał dobrego informatora wewnątrz. Informacje zawsze dało się z ludzi wydobyć, jeśli wiedziało się gdzie szukać... jedynym sposobem, aby takie chronić, było nikomu nie mówić, ot co.
A teraz bardzo ładny, spory rubin spoczywał bezpiecznie w jego rączkach. Mógł podnieść kamyczek do światła i niewielki pokój wręcz zalśnił na karmazynowo. Jego sukces już pewnie był rozgłoszony w telewizji i wszelkich, internetowych stronach. Zerknął na zegarek i westchnął cicho. Później sobie poczyta artykuły, teraz nie miał na to czasu, musiał się zbierać. Przemył, przebrał się i spędził nadmierny czas przed lustrem, w końcu stwierdzając gotowość do wyjścia. Narzucił więc skurzany płaszcz zawieszony przy drzwiach, a kamyczek wrzucił do jednej z szuflad. Później się nim zajmie.
A w bibliotece energicznie przywitał go ktoś, co było dla niego na tyle niespodziewane, że potrzebował chwiki aby odpowiednio zareagować... to znaczy, zareagować bardziej, niż tylko wlepiając w gościa swój skonfundowany wzrok. Zaraz jednak jego zwyczajny, lekko przekorny uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Co za przyjemne powitanie. – Zażartował lekko, po czym odwiesił swój płaszczyk i torbę na wieszak stojący koło recepcji. Zaraz jednak obrócił się raz jeszcze w stronę dziewczyny i zwinnym ruchem pochwycił jakże dobrze przemyślany prezent. Kawy nigdy za mało, jak dolegało ci... profesjonalne niewyspanie. –Ależ trafiłaś perfekcyjnie, dziękuję. – Jego ton był pogodny, gdy to przesłał jej dużo bardziej przyjazny uśmiech.
Dziewczyna z zagranicy... tak ją z początku określił. Takie dała mu pierwsze wrażenie, gdy to wstąpiła do biblioteki...jej akcent zdecydowanie zwrócił jego uwagę. Nie przejął się tym nazbyt wtedy, jednakże ta wróciła raz za razem, a jej wybór książek był niezwykle uderzający. Tyle rzeczy związanych z kryminalistyką.... aż rzucił jej raz podejrzliwe spojrzenie. Nieznajoma okazała się jednak po prostu niezwykłym pasjonatem, o czym dowiedział się, gdy to raz mimochodem polecił jedną z książek. Co poradzić, sam czytywał wszystko z tego działu.... nawet jeśli z przeciwnych powodów. Ale mniejsza!
Od tamtej pory wymienili się opiniami parę razy. Jednak nie wiedział o niej zbyt dużo. Nie stwierdził jej jednak specjalnie podejrzaną.
-Podobała ci się? – Zapytał, przysiadając przy biurku, przed komputerem. Choć nie żeby dużo osób było teraz w środku, więc mógł sobie spokojnie pozwolić na rozmowę. Próbował sobie przypomnieć ostatni tytuł, który jej polecił, żeby samemu skomentować, jednakże wtedy usłyszał, że kawa to nie było jedyne, co zostało przyniesione. –Oh? Kawa i słodkości? A co to za okazja? – Zaśmiał się krótko, odwracając wzrok od monitora.
@Tohan Herena
Co poradzić, że wczorajszy cel był wyjątkowo kreatywny w swoich pułapkach, może zdecydował się na troszkę za grubą rybę. Boże, ile pieniędzy poleciało na bardzo wymyślne ukrycie błyskotek tego bogacza, myślał, że go przechytrzy, a to tupet! Cóż, ale kim byłby Kruk, gdyby nie miał dobrego informatora wewnątrz. Informacje zawsze dało się z ludzi wydobyć, jeśli wiedziało się gdzie szukać... jedynym sposobem, aby takie chronić, było nikomu nie mówić, ot co.
A teraz bardzo ładny, spory rubin spoczywał bezpiecznie w jego rączkach. Mógł podnieść kamyczek do światła i niewielki pokój wręcz zalśnił na karmazynowo. Jego sukces już pewnie był rozgłoszony w telewizji i wszelkich, internetowych stronach. Zerknął na zegarek i westchnął cicho. Później sobie poczyta artykuły, teraz nie miał na to czasu, musiał się zbierać. Przemył, przebrał się i spędził nadmierny czas przed lustrem, w końcu stwierdzając gotowość do wyjścia. Narzucił więc skurzany płaszcz zawieszony przy drzwiach, a kamyczek wrzucił do jednej z szuflad. Później się nim zajmie.
A w bibliotece energicznie przywitał go ktoś, co było dla niego na tyle niespodziewane, że potrzebował chwiki aby odpowiednio zareagować... to znaczy, zareagować bardziej, niż tylko wlepiając w gościa swój skonfundowany wzrok. Zaraz jednak jego zwyczajny, lekko przekorny uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Co za przyjemne powitanie. – Zażartował lekko, po czym odwiesił swój płaszczyk i torbę na wieszak stojący koło recepcji. Zaraz jednak obrócił się raz jeszcze w stronę dziewczyny i zwinnym ruchem pochwycił jakże dobrze przemyślany prezent. Kawy nigdy za mało, jak dolegało ci... profesjonalne niewyspanie. –Ależ trafiłaś perfekcyjnie, dziękuję. – Jego ton był pogodny, gdy to przesłał jej dużo bardziej przyjazny uśmiech.
Dziewczyna z zagranicy... tak ją z początku określił. Takie dała mu pierwsze wrażenie, gdy to wstąpiła do biblioteki...jej akcent zdecydowanie zwrócił jego uwagę. Nie przejął się tym nazbyt wtedy, jednakże ta wróciła raz za razem, a jej wybór książek był niezwykle uderzający. Tyle rzeczy związanych z kryminalistyką.... aż rzucił jej raz podejrzliwe spojrzenie. Nieznajoma okazała się jednak po prostu niezwykłym pasjonatem, o czym dowiedział się, gdy to raz mimochodem polecił jedną z książek. Co poradzić, sam czytywał wszystko z tego działu.... nawet jeśli z przeciwnych powodów. Ale mniejsza!
Od tamtej pory wymienili się opiniami parę razy. Jednak nie wiedział o niej zbyt dużo. Nie stwierdził jej jednak specjalnie podejrzaną.
-Podobała ci się? – Zapytał, przysiadając przy biurku, przed komputerem. Choć nie żeby dużo osób było teraz w środku, więc mógł sobie spokojnie pozwolić na rozmowę. Próbował sobie przypomnieć ostatni tytuł, który jej polecił, żeby samemu skomentować, jednakże wtedy usłyszał, że kawa to nie było jedyne, co zostało przyniesione. –Oh? Kawa i słodkości? A co to za okazja? – Zaśmiał się krótko, odwracając wzrok od monitora.
@Tohan Herena
Uśmiechała się radośnie, życzliwie - może dla wielu zdając się często przez sposób, w jaki się zachowywała i w jaki się ubierała jako naiwny. Wiedziała jak była odbierana przez ludzi, stereotypy głupiej blondynki już dawno przestały jej przeszkadzać. Może do nich przywykła? A może wiedziała, że nie był to główny powód, dla którego, a może bardziej przez który, inni spoglądali na nią z wyższością? Jakby była najgorszym, co ta ziemia nosiła, a przecież nie było to prawdą! Przynajmniej nie dlatego, że chciała krzywdy innych osób. Nie chciała jej, chciała próbować jakoś bronić i innych, i siebie przed skutkami tej tragicznej klątwy, której była ofiarą - ale nie mogła niczego zdziałać. Nawet wiedza jej babci nie zawsze przynosiła oczekiwane efekty...
- Bardzo mi miło, że trafiłam! - odpowiedziała z uśmiechem, ruszając za mężczyzną do biurka. W pierwszej chwili musiała się ugryźć w język, bo chciała już wejść w bardziej szczegółową dyskusję na temat książki, ale zapomniała, że przecież powinna utrzymywać, że nie zna tak dobrze japońskiego - nie na tyle, żeby móc swobodnie rozmawiać na podobne tematy, nawet jeśli pomagała jednemu z japońskich youtuberów w tłumaczeniu spraw kryminalnych z angielskiego i duńskiego właśnie na japoński, wolała zostawić te informacje dla siebie. Może też ludzie inaczej na nią patrzyli, kiedy uznawali, że dopiero uczyła się języka? Poza faktem, że byli przy niej mniej ostrożni w tym o czym i jak mówią, było to całkiem przyjemną odmianą.
- Tak, bardzo... bardzo płynnie się czytało - powiedziała ostrożnie, jakby szukała właściwych słów czy gramatyki, której powinna użyć. I po prawdzie, tak właśnie było - choć z powodu do udania, że jej japoński był gorszy niż w rzeczywistości.
- Dużo informacji... również o profilerach! O tym jak dopasowuje się... cały profil sprawcy do przestępstwa. Cały proces był bardzo interesujący, kiedy czyta się o nim. Dużo czytasz takich książek? - dopytała, zaraz przepraszając go na moment z uśmiechem, aby ruszać do swojej torby po pudełko z kilkoma rodzajami ciastek. Korzystała z faktu, że o tej godzinie wszyscy praktycznie byli albo w szkole, albo w pracy - i nawet biblioteki jeszcze nie były tak oblegane jak w godzinach popołudniowych.
Wróciła prędko do biurka, otwierając pudełko z kilkoma róznymi rodzajami ciastek. Bezy, kruche czy z nadzieniem - nie było tego dużo, ale na pewno był zachęcający wybór.
- Tak tak.. bez okazji. Albo, żeby powiedzieć dziękuję? - powiedziała z uśmiechem, wciąż jeszcze nie mając tak wielu okazji do poznania nowych ludzi.
Nawet jeśli miała mieszane uczucia względem tego mężczyzny - wciąż wahała się czy jej sny naprawdę coś znaczyły, czy były wytworem jej paranoi - to jednak ceniła sobie to, z jakim otwarciem pomagał jej znaleźć książki odpowiadające jej gustowi. Równie dobrze przecież mógł machnąć ręką i nie przejmować się Dunką spędzającą mnóstwo czasu w gmachu biblioteki. Nie, aby nie mogła sobie poradzić samej z językiem czy szukaniem tytułów książek - ale było jej najzwyczajniej w świecie raźniej, kiedy mogła otworzyć do kogoś usta. Wciąż, mimo wszystkich lat, które spędziła w Japonii, czuła się tutaj wyobcowana. Przez wygląd? Przez Europejskie naleciałości? Może przez dziwny mix, którego sama nie była w stanie do końca określić?- Jednak no... nie dużo osób rozmawia tutaj. Znaczy, z obcymi... a jestem trochę obca - kontynuowała, jakby musiała się dokładniej wytłumaczyć. Z reguły nie była nieśmiała - wręcz przeciwnie. Lgnęła do ludzi, mimo lęków, które w sobie trzymała. Bała się, że inni znów zostaną skrzywdzeni z jej winy, której nie potrafiła powstrzymać. - Niedługo wracam do Danii też. Nie na długo! Zaczyna studia tutaj Fukaktsu, więc tylko na moment... - dodała z uśmiechem znów, sięgając po swoją kawę, którą już zdążyła nieco popić, czekając na mężczyznę.
- Jakie książki najbardziej lubisz? Te... te japońskie. Będę uczyć się języka - dodała prędko. - Łatwiej będzie czytając...
@Nakao Yori
- Bardzo mi miło, że trafiłam! - odpowiedziała z uśmiechem, ruszając za mężczyzną do biurka. W pierwszej chwili musiała się ugryźć w język, bo chciała już wejść w bardziej szczegółową dyskusję na temat książki, ale zapomniała, że przecież powinna utrzymywać, że nie zna tak dobrze japońskiego - nie na tyle, żeby móc swobodnie rozmawiać na podobne tematy, nawet jeśli pomagała jednemu z japońskich youtuberów w tłumaczeniu spraw kryminalnych z angielskiego i duńskiego właśnie na japoński, wolała zostawić te informacje dla siebie. Może też ludzie inaczej na nią patrzyli, kiedy uznawali, że dopiero uczyła się języka? Poza faktem, że byli przy niej mniej ostrożni w tym o czym i jak mówią, było to całkiem przyjemną odmianą.
- Tak, bardzo... bardzo płynnie się czytało - powiedziała ostrożnie, jakby szukała właściwych słów czy gramatyki, której powinna użyć. I po prawdzie, tak właśnie było - choć z powodu do udania, że jej japoński był gorszy niż w rzeczywistości.
- Dużo informacji... również o profilerach! O tym jak dopasowuje się... cały profil sprawcy do przestępstwa. Cały proces był bardzo interesujący, kiedy czyta się o nim. Dużo czytasz takich książek? - dopytała, zaraz przepraszając go na moment z uśmiechem, aby ruszać do swojej torby po pudełko z kilkoma rodzajami ciastek. Korzystała z faktu, że o tej godzinie wszyscy praktycznie byli albo w szkole, albo w pracy - i nawet biblioteki jeszcze nie były tak oblegane jak w godzinach popołudniowych.
Wróciła prędko do biurka, otwierając pudełko z kilkoma róznymi rodzajami ciastek. Bezy, kruche czy z nadzieniem - nie było tego dużo, ale na pewno był zachęcający wybór.
- Tak tak.. bez okazji. Albo, żeby powiedzieć dziękuję? - powiedziała z uśmiechem, wciąż jeszcze nie mając tak wielu okazji do poznania nowych ludzi.
Nawet jeśli miała mieszane uczucia względem tego mężczyzny - wciąż wahała się czy jej sny naprawdę coś znaczyły, czy były wytworem jej paranoi - to jednak ceniła sobie to, z jakim otwarciem pomagał jej znaleźć książki odpowiadające jej gustowi. Równie dobrze przecież mógł machnąć ręką i nie przejmować się Dunką spędzającą mnóstwo czasu w gmachu biblioteki. Nie, aby nie mogła sobie poradzić samej z językiem czy szukaniem tytułów książek - ale było jej najzwyczajniej w świecie raźniej, kiedy mogła otworzyć do kogoś usta. Wciąż, mimo wszystkich lat, które spędziła w Japonii, czuła się tutaj wyobcowana. Przez wygląd? Przez Europejskie naleciałości? Może przez dziwny mix, którego sama nie była w stanie do końca określić?- Jednak no... nie dużo osób rozmawia tutaj. Znaczy, z obcymi... a jestem trochę obca - kontynuowała, jakby musiała się dokładniej wytłumaczyć. Z reguły nie była nieśmiała - wręcz przeciwnie. Lgnęła do ludzi, mimo lęków, które w sobie trzymała. Bała się, że inni znów zostaną skrzywdzeni z jej winy, której nie potrafiła powstrzymać. - Niedługo wracam do Danii też. Nie na długo! Zaczyna studia tutaj Fukaktsu, więc tylko na moment... - dodała z uśmiechem znów, sięgając po swoją kawę, którą już zdążyła nieco popić, czekając na mężczyznę.
- Jakie książki najbardziej lubisz? Te... te japońskie. Będę uczyć się języka - dodała prędko. - Łatwiej będzie czytając...
@Nakao Yori
Kawa była jeszcze ciepła. Doprawdy nie wiedział jak miał dziękować za taki podarek. Rankiem nawet nie miał czasu sam sobie zrobić, a szczerze, był wykończony...do czego jeszcze dodała ilość czasu, którą musiał spędzić, aby chociażby ukryć te nieszczęsne worki pod oczami. Tak więc sączył sobie spokojnie swój napój, co jakiś czas wklepując nową rzecz do bibliotecznej bazy danych, rzucając okazjonalnie spojrzenie kobiecie...której wciąż nie zapytał o imię. Ale nie było z tym problemu, miał to w bazie bibliotecznej. Jedna chwila i, przy odhaczeniu nowo oddanej książki, ponownie na nie spojrzał. Najczęściej takie informacje prywatne zdobywał w bardziej skomplikowane sposoby, legalna robota to jednak było coś. Ułatwiała tyle rzeczy... szkoda tylko, że taka monotonna.
Herena.
-Też tak uważam, bardzo przydatna książeczka. - Odrzekł, odkładając dzieło, które nie było niczym więcej, co prywatnymi zapiskami policyjnego detektywa, który opowiadał o wszystkim, od dochodzenia po przesłuchiwanie przestępców. - Dużo, dużo, nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda, prawda? Choć przyznam ci się szczerze, że najbardziej lubię zapiski starych spraw. - Rzekł niby żartobliwie, ale w tym zdaniu było więcej prawdy niż chciałby przyznać. Lubił zapiski starych spraw, bo najlepiej uczyć się na błędach innych, wiedza ta przydawała się na co dzień... w jego branży. - W internecie lubią przekręcać prawdę, lepiej posiłkować się najróżniejszymi źródłami. - skrzywił się na myśl o niektórych artykułach z nim w roli głównej, kiedyś napisze cudowną autobiografię, ot co!
Jako, że nie było jeszcze innych gości, kończąc wszelkie formalności, mógł przekierować całą swoją uwagę na jakże interesującego gościa. Podążał za kobietą wzrokiem, aż ta nie wróciła do biurka. Spoglądając do pudełka z ciastkami zobaczył niemały wybór różności. -....Polecanie książek, to praktycznie moja praca. - Uśmiechnął się ironicznie. Nie uważał, aby to co zrobił było warte jakichś specjalnych podziękowań, ale cóż. Kim był, żeby nie przyjąć takiego przyjemnego prezentu. Sięgnął ręką po bezę...oczywiście, że wziął najsłodsze ciastko. - Zresztą, rozmawiam z tobą dlatego, bo przyjemnie się rozmawia, nic mniej, nic więcej. Ale jak oferujesz, to jakże mógłbym nie przyjąć? - Dodał szczerze, wzruszając ramionami.
Słysząc jednak o rychłym powrocie swojego gościa w rodzinne strony, zmrużył lekko oczy. -Co za szkoda. Dasz mi się chociaż odwdzięczyć za dzisiejszy prezent? - Nie byłoby w jego stylu pozostawić dobry gest bez odpowiedzi... niestety działało to tez w drugą stronę i złe gesty zwracał z namiastką. Technicznie jego nieszczęsna wdzięczność sama mogła iść w dwie strony i niejeden musiał z tym uważać, jednakże tym razem miał na myśli odwdzięczenie się zwyczajnie podobnymi słodkościami.... na razie. -Kiedy wracasz? Zapytał zaraz. -Może przyjdziesz się pożegnać? - Żeby miał chociaż ładną datę na przygotowanie prezentu. Dziwnym było, że ich relacja nie wychodziła poza te spotkania w bibliotece, jednakże mężczyzna musiał przyznać, że miało to swój urok.
-Moje ulubione? - To pytanie z lekka zbiło go z tropu. Po chwili wstał od biurka i zanurzył się wśród półek wypełnionych dziełami literackimi. -Zobaczmy... - Mruczał pod nosem, gdy to tak patrzył po tytułach. W końcu wyciągnął może i niezbyt grube, ale sensowne tomiszcze. -Może z lekka podkoloryzowane, ale zapewniam, że dobra lektura. Historia japońskiego gangu, który był niegdyś zmorą Tokyo, rabowali co popadnie. Nigdy ich nie złapali. - Może i powinien polecić coś bardziej poważnego, ale zebrało go na szczerość. Natknął się na wzmianki tej historii już lata temu i zawsze wydawała mu się ciekawa-
@Tohan Herena
Herena.
-Też tak uważam, bardzo przydatna książeczka. - Odrzekł, odkładając dzieło, które nie było niczym więcej, co prywatnymi zapiskami policyjnego detektywa, który opowiadał o wszystkim, od dochodzenia po przesłuchiwanie przestępców. - Dużo, dużo, nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda, prawda? Choć przyznam ci się szczerze, że najbardziej lubię zapiski starych spraw. - Rzekł niby żartobliwie, ale w tym zdaniu było więcej prawdy niż chciałby przyznać. Lubił zapiski starych spraw, bo najlepiej uczyć się na błędach innych, wiedza ta przydawała się na co dzień... w jego branży. - W internecie lubią przekręcać prawdę, lepiej posiłkować się najróżniejszymi źródłami. - skrzywił się na myśl o niektórych artykułach z nim w roli głównej, kiedyś napisze cudowną autobiografię, ot co!
Jako, że nie było jeszcze innych gości, kończąc wszelkie formalności, mógł przekierować całą swoją uwagę na jakże interesującego gościa. Podążał za kobietą wzrokiem, aż ta nie wróciła do biurka. Spoglądając do pudełka z ciastkami zobaczył niemały wybór różności. -....Polecanie książek, to praktycznie moja praca. - Uśmiechnął się ironicznie. Nie uważał, aby to co zrobił było warte jakichś specjalnych podziękowań, ale cóż. Kim był, żeby nie przyjąć takiego przyjemnego prezentu. Sięgnął ręką po bezę...oczywiście, że wziął najsłodsze ciastko. - Zresztą, rozmawiam z tobą dlatego, bo przyjemnie się rozmawia, nic mniej, nic więcej. Ale jak oferujesz, to jakże mógłbym nie przyjąć? - Dodał szczerze, wzruszając ramionami.
Słysząc jednak o rychłym powrocie swojego gościa w rodzinne strony, zmrużył lekko oczy. -Co za szkoda. Dasz mi się chociaż odwdzięczyć za dzisiejszy prezent? - Nie byłoby w jego stylu pozostawić dobry gest bez odpowiedzi... niestety działało to tez w drugą stronę i złe gesty zwracał z namiastką. Technicznie jego nieszczęsna wdzięczność sama mogła iść w dwie strony i niejeden musiał z tym uważać, jednakże tym razem miał na myśli odwdzięczenie się zwyczajnie podobnymi słodkościami.... na razie. -Kiedy wracasz? Zapytał zaraz. -Może przyjdziesz się pożegnać? - Żeby miał chociaż ładną datę na przygotowanie prezentu. Dziwnym było, że ich relacja nie wychodziła poza te spotkania w bibliotece, jednakże mężczyzna musiał przyznać, że miało to swój urok.
-Moje ulubione? - To pytanie z lekka zbiło go z tropu. Po chwili wstał od biurka i zanurzył się wśród półek wypełnionych dziełami literackimi. -Zobaczmy... - Mruczał pod nosem, gdy to tak patrzył po tytułach. W końcu wyciągnął może i niezbyt grube, ale sensowne tomiszcze. -Może z lekka podkoloryzowane, ale zapewniam, że dobra lektura. Historia japońskiego gangu, który był niegdyś zmorą Tokyo, rabowali co popadnie. Nigdy ich nie złapali. - Może i powinien polecić coś bardziej poważnego, ale zebrało go na szczerość. Natknął się na wzmianki tej historii już lata temu i zawsze wydawała mu się ciekawa-
@Tohan Herena
Sama dzieliła i doskonale rozumiała uwielbienie co do kwestii samej kawy - może przyzwyczajenie wywiezione z Danii? A może była to ogólna kultura uwielbienia względem kawy? W końcu społeczeństwo zdawało się wychwalać ten napój ponad wszystko co tylko się dało...
Sprawy kryminalne - nowsze, starsze, te nierozwiązane i te, które od samego początku zdawały się być proste, były czymś co fascynowało Tohan. Może kwestia dziwnych upodobań? A może dostarczenia sobie dreszczyk emocji, którego nie miała możliwości zrealizować w inny sposób? Nie miała w końcu odwagi, aby zjawić się w jakimś prawdziwym miejscu zbrodni - w miejscu, które zapisało się na kartach historii w mniej czy bardziej tragiczny sposób, a które czasem mogło wyjaśnić niektóre decyzje i zachowania innych. Wierzyła, że świat dookoła wpływał na zachowanie - nie tylko tak jak traktowali innych ludzie, ale również same miejsca mogły różnie wpływać na innych.
- Czasem można dostać dostęp do starszych akt policyjnych! Nie wszystkich, nie w każdym kraju, ale są bazy czasem darmowe, albo archiwa lokalne, ale czasem za opłatą można o wszystkim poczytać... a również plotki w Internecie mogą stanowić bardzo ważne źródło dowodów, a raczej poszlak! Nigdy nie wiadomo, co można przeoczyć... - zaczęła z uśmiechem, kiwając głową delikatnie. - Oh, wybacz, uwielbiam sprawy kryminalne! Które lubisz najbardziej? Te rozwiązane czy raczej nierozwiązane? - dopytała zaraz z zaciekawieniem, nie zawsze mając łatwość w zdobyciu kogoś do porozmawiania o swoich zainteresowaniach, chociaż nie, żeby te były jakoś niezwykle niszowe - raczej to była kwestia jej specyficznego nastawienia i podejścia, kiedy również zaczynała bać się budować relacji z innymi ludźmi. Zawsze była wycofana, ale dlatego, że myślała że ludzie tego od niej oczekiwali. Nigdy nigdzie nie pasowała tak w pełni, ludzie się jej bali... A ona nie wiedziała w jaki sposób mogłaby sobie z tym poradzić poza zwykłym odsunięciem się na bok.
Nie mogła w końcu walczyć ze wszystkimi - tłumaczyć, że przecież nie chciała doprowadzać do cudzej śmierci; nie chciała, żeby ludzie wokół niej umierali!
Zaśmiała się cicho na jego słowa, skiwając delikatnie głową w zakłopotaniu jakby na zgodę. Ni tak, pracował w bibliotece i powinien znać dobrze asortyment, i to co mieli na stanie. A jednak... niekoniecznie musiał kochać książki i zaczytywać się we wszystkim, co tylko znajdywało się w gmachu budynku. Była pewna, że niektórzy przychodzili do pracy i po prostu w niej trwali, nie przykładając zbyt wielkiej wagi do całej reszty.
- Oh, dziękuję! To bardzo miłe... też lubię z tobą rozmawiać! - powiedziała, może odrobinę zawstydzona takim wyznaniem. Rzadko to słyszała - ale może właśnie dlatego o wiele bardziej cieszyła się z tych rozmów? I martwiła - coś z tym mężczyzną nie było w porządku, jakby jakieś dziwne widmo nad nim wisiało... był w coś zamieszany? Nie wydawał się - ale przecież mili ludzie rzadko wydawali się mieć związek z czymś, czego nie powinni.
A może po prostu cieszyła się z tych fragmentów uwagi, jakie dostawała od mężczyzny?
- Oh, oczywiście! Za dwa tygodnie... a kiedy dokładnie wracam to nie jestem pewna jeszcze. Ale na pewno pojawię się w bibliotece! - zapewniła, skinąwszy lekko głową. Miała już miejsce zabezpieczone na uniwersytecie - a kierunek, który obrała, powinien być dla niej wystarczająco prosty, żeby nie musiała się martwić o jakieś ewentualne wyjścia i spotkania z nielicznymi jej znajomymi na samym miejscu...
Może również studia sprawią, że pozna nieco więcej znajomych? Miała taką cichą nadzieje...
- Przyjdę przed wylotem, może dzień przed, żeby na pewno nie zaspać na sam lot - obiecała pewnie. Może odrobinę będzie tęsknić za tym miejscem? Chciałaby móc zostać tutaj na dłużej...
- Każdy ma jakieś ulubione, z różnych powodów... - powiedziała jakby chcąc potwierdzić, że chodziło jej właśnie o to. Nie o książkę, która mogłaby być mniej czy bardziej obiektywnie dobra i kochana przez tłumy - raczej o tę, która z jakiś powodów podobała się właśnie jemu...
Ruszyła za nim do regału, przyglądając się grubym i chudszym książką. Nie znała wszystkich znaków, ale wiedziała że w inny sposób nie mogłaby się nauczyć lepiej japońskiego, przez lata zaniedbanego, szczególnie w znajomości samych kanji. Musiała to nadrabiać, a nie istniała do tego lepsza okazja niż czytanie...
- Brzmi ekscytująco. To jest prawdziwa historia? - zapytała, przyjmując książkę w dłoni i czytając znaki z okładki, a później otwierając zaraz, żeby zerknąć do środka. - Czyli te nierozwiązane sprawy... jest w nich coś ekscytującego, prawda? Jakby samemu chciało się zostać ich częścią... Bo można! Jeśli coś nie jest skończone czy rozwiązanie, wciąż może mieć dalszy ciąg... chociaż czasem ta myśl przeraża - przyznała, może mówiąc bardziej samej do siebie niż do mężczyzny? Nie była do końca pewna, zamyślając się nad pierwszą stronę wypełnioną znakami. Nie były one dla niej trudne - rozpoznawała większość z nich, choć spotkała się z kilkoma nowymi. Ta lektura mogła okazać się dla niej wyzwaniem - ale i motywatorem do nauki...
@Nakao Yori
Sprawy kryminalne - nowsze, starsze, te nierozwiązane i te, które od samego początku zdawały się być proste, były czymś co fascynowało Tohan. Może kwestia dziwnych upodobań? A może dostarczenia sobie dreszczyk emocji, którego nie miała możliwości zrealizować w inny sposób? Nie miała w końcu odwagi, aby zjawić się w jakimś prawdziwym miejscu zbrodni - w miejscu, które zapisało się na kartach historii w mniej czy bardziej tragiczny sposób, a które czasem mogło wyjaśnić niektóre decyzje i zachowania innych. Wierzyła, że świat dookoła wpływał na zachowanie - nie tylko tak jak traktowali innych ludzie, ale również same miejsca mogły różnie wpływać na innych.
- Czasem można dostać dostęp do starszych akt policyjnych! Nie wszystkich, nie w każdym kraju, ale są bazy czasem darmowe, albo archiwa lokalne, ale czasem za opłatą można o wszystkim poczytać... a również plotki w Internecie mogą stanowić bardzo ważne źródło dowodów, a raczej poszlak! Nigdy nie wiadomo, co można przeoczyć... - zaczęła z uśmiechem, kiwając głową delikatnie. - Oh, wybacz, uwielbiam sprawy kryminalne! Które lubisz najbardziej? Te rozwiązane czy raczej nierozwiązane? - dopytała zaraz z zaciekawieniem, nie zawsze mając łatwość w zdobyciu kogoś do porozmawiania o swoich zainteresowaniach, chociaż nie, żeby te były jakoś niezwykle niszowe - raczej to była kwestia jej specyficznego nastawienia i podejścia, kiedy również zaczynała bać się budować relacji z innymi ludźmi. Zawsze była wycofana, ale dlatego, że myślała że ludzie tego od niej oczekiwali. Nigdy nigdzie nie pasowała tak w pełni, ludzie się jej bali... A ona nie wiedziała w jaki sposób mogłaby sobie z tym poradzić poza zwykłym odsunięciem się na bok.
Nie mogła w końcu walczyć ze wszystkimi - tłumaczyć, że przecież nie chciała doprowadzać do cudzej śmierci; nie chciała, żeby ludzie wokół niej umierali!
Zaśmiała się cicho na jego słowa, skiwając delikatnie głową w zakłopotaniu jakby na zgodę. Ni tak, pracował w bibliotece i powinien znać dobrze asortyment, i to co mieli na stanie. A jednak... niekoniecznie musiał kochać książki i zaczytywać się we wszystkim, co tylko znajdywało się w gmachu budynku. Była pewna, że niektórzy przychodzili do pracy i po prostu w niej trwali, nie przykładając zbyt wielkiej wagi do całej reszty.
- Oh, dziękuję! To bardzo miłe... też lubię z tobą rozmawiać! - powiedziała, może odrobinę zawstydzona takim wyznaniem. Rzadko to słyszała - ale może właśnie dlatego o wiele bardziej cieszyła się z tych rozmów? I martwiła - coś z tym mężczyzną nie było w porządku, jakby jakieś dziwne widmo nad nim wisiało... był w coś zamieszany? Nie wydawał się - ale przecież mili ludzie rzadko wydawali się mieć związek z czymś, czego nie powinni.
A może po prostu cieszyła się z tych fragmentów uwagi, jakie dostawała od mężczyzny?
- Oh, oczywiście! Za dwa tygodnie... a kiedy dokładnie wracam to nie jestem pewna jeszcze. Ale na pewno pojawię się w bibliotece! - zapewniła, skinąwszy lekko głową. Miała już miejsce zabezpieczone na uniwersytecie - a kierunek, który obrała, powinien być dla niej wystarczająco prosty, żeby nie musiała się martwić o jakieś ewentualne wyjścia i spotkania z nielicznymi jej znajomymi na samym miejscu...
Może również studia sprawią, że pozna nieco więcej znajomych? Miała taką cichą nadzieje...
- Przyjdę przed wylotem, może dzień przed, żeby na pewno nie zaspać na sam lot - obiecała pewnie. Może odrobinę będzie tęsknić za tym miejscem? Chciałaby móc zostać tutaj na dłużej...
- Każdy ma jakieś ulubione, z różnych powodów... - powiedziała jakby chcąc potwierdzić, że chodziło jej właśnie o to. Nie o książkę, która mogłaby być mniej czy bardziej obiektywnie dobra i kochana przez tłumy - raczej o tę, która z jakiś powodów podobała się właśnie jemu...
Ruszyła za nim do regału, przyglądając się grubym i chudszym książką. Nie znała wszystkich znaków, ale wiedziała że w inny sposób nie mogłaby się nauczyć lepiej japońskiego, przez lata zaniedbanego, szczególnie w znajomości samych kanji. Musiała to nadrabiać, a nie istniała do tego lepsza okazja niż czytanie...
- Brzmi ekscytująco. To jest prawdziwa historia? - zapytała, przyjmując książkę w dłoni i czytając znaki z okładki, a później otwierając zaraz, żeby zerknąć do środka. - Czyli te nierozwiązane sprawy... jest w nich coś ekscytującego, prawda? Jakby samemu chciało się zostać ich częścią... Bo można! Jeśli coś nie jest skończone czy rozwiązanie, wciąż może mieć dalszy ciąg... chociaż czasem ta myśl przeraża - przyznała, może mówiąc bardziej samej do siebie niż do mężczyzny? Nie była do końca pewna, zamyślając się nad pierwszą stronę wypełnioną znakami. Nie były one dla niej trudne - rozpoznawała większość z nich, choć spotkała się z kilkoma nowymi. Ta lektura mogła okazać się dla niej wyzwaniem - ale i motywatorem do nauki...
@Nakao Yori
Yori był praktycznie tak samo podekscytowany, znajdując osobę, z którą mógł podzielić się swoją pasją do jakże rozległego świata spraw kryminalnych, jak i kobieta przed nim. Chociaż, w przeciwieństwie do wielu, młodzieniec mógł wziąć swoją pasję do następnego poziomu, tworząc niemało nierozwiązanych po dziś spraw samemu. Nigdy jednak nie posunąłby się do odebrania życia, było to czymś czym brzydził się i nie uważał tego za sztukę, w przeciwieństwie do jego, perfekcyjnie wywarzonych i zaplanowanych skoków, zwłaszcza ostatnimi czasy. Łaknął tej adrenaliny, którą zapewniał każdy skok... był uzależniony. Jego nadmierna pewność siebie nie dopuszczała jednak do siebie myśli, że ktoś może zrzucić go z tronu, złapać. A przecież wystarczył jeden błąd.
-Ależ nie ma za co przepraszać, ludzie są naturalnie ciekawi. Nierozwiązane sprawy mają w sobie jakiś urok tajemnicy, nie uważasz? - Uśmiechnął się przekornie, nachylając się lekko, aby zbliżyć się do swojego rozmówcy z błyskiem w oku. Ściszył głos. -Chcesz usłyszeć sekrecik, moja droga? Ta biblioteka ma prawdopodobnie jedną z większych kolekcji starych folderów wypełnionych gazetami sprzed lat. Niejedna lokalna sprawa, zapomniana nawet przez dzisiejszy internet. - Zmrużył lekko oczka. Zdecydowanie nie był to specjalny sekret, jednakże Yori postarał się aby brzmieć przekonująco, choćby dla lekkiego żartu. Jednakże prawda, była to sekcja tego budynku, do której praktycznie nikt nie zaglądał... czasem jakiś student odkopał coś dla swojego projektu z lekka historycznego, po wielu poszukiwaniach, ale tak to raczej zbierały kurz. Sam Yori czasem coś otworzył i poczytał.
Wzruszył ramionami, mrucząc w odpowiedzi coś w rodzaju 'Nie ma za co', odgryzając kolejny kawałek ciastka. Ale... dwa tygodnie, co? Powinien być obecny... a nawet jeśli nie miał tego w grafiku, to przyjdzie się pożegnać, ot co. -No to w takim razie przygotuję coś na ten czas. Możesz oczekiwać z niecierpliwością. - Miał zamiar odwdzięczyć się za słodkości, to leżało w jego naturze. Odpłacać długi. Aż miło było snuć tak spokojne plany na niedaleką przyszłość. Za nic nie oddałby swojej złodziejskiej rutyny, ale w sumie był jakiś urok w takich niewinnych podarkach. Baczne obserwowanie człowieka, tylko po to, aby wydedukować odpowiedni rodzaj ciastek do kupienia był zdecydowanie wykorzystywaniem umiejętności na błahostki ale cóż-
Aż miał nadzieję, że żaden niespodziewany klient mu się nie nałoży tego dnia.
Gdy to oboje znaleźli się przy pobliskim regale i młodzieniec przekazał swoje ulubione dzieło literackie, widok tak ciepłego przyjęcia jakże niszowej książeczki rozbawił go. -Prawdziwa, a jakże. - Oparł się leniwie ramieniem o regał, krzyżując ręce na piersi. -Prawdziwa inspiracja dla każdego aspirującego szefa gangu. Może tobie też się przyda, jak myślisz? - Dodał wpół żartem, jednakże kłamałby, jeśli nie wliczyłby w niegdyś z lekka zainspirowanych osób samego siebie. Dopiero po latach odkryto wiele sztuczek, które stosowała owa banda i niektóre te odkrycia zostały spisane w książce, spisujących dzieje tej sprawy, jednakże... nie wszystkie. Jak zniknęli, po dziś dzień nikt nie wie. Rozpłynęli się w powietrzu i nikt ich nie znalazł. Z wieloma dziełami, które przemycili sam obcował na aukcjach obrazów, wciąż przekazywane są z łap do łap na czarnym rynku.
-Hmmm. - Mruknął w zamyśleniu, słysząc jakże niespodziewaną uwagę. -Aspirujący detektyw amator z ciebie, co, moja droga? Interesują cię takie rzeczy, widzę. - Zaśmiał się w końcu. Sam nie mógł nikomu odmówić chęci zakręcenia się w ten szalony świat kryminalny, sam to zrobił i nie żałował ani razu. - Czasem po latach można odkryć nie jedną, niespodziewaną poszlakę, jeśli się postarać. Nawet sztuczki tego gangu są odkrywane, jedna po drugiej. Tajemnica powoli zanika, aż szkoda, co? Niektóre rzeczy powinny pozostać w cieniu, tak jest ciekawiej. - Wskazał na zarekomendowaną przez siebie książkę. - To jak odbieranie czaru kreatywnej sztuczce magicznej.
@Tohan Herena
-Ależ nie ma za co przepraszać, ludzie są naturalnie ciekawi. Nierozwiązane sprawy mają w sobie jakiś urok tajemnicy, nie uważasz? - Uśmiechnął się przekornie, nachylając się lekko, aby zbliżyć się do swojego rozmówcy z błyskiem w oku. Ściszył głos. -Chcesz usłyszeć sekrecik, moja droga? Ta biblioteka ma prawdopodobnie jedną z większych kolekcji starych folderów wypełnionych gazetami sprzed lat. Niejedna lokalna sprawa, zapomniana nawet przez dzisiejszy internet. - Zmrużył lekko oczka. Zdecydowanie nie był to specjalny sekret, jednakże Yori postarał się aby brzmieć przekonująco, choćby dla lekkiego żartu. Jednakże prawda, była to sekcja tego budynku, do której praktycznie nikt nie zaglądał... czasem jakiś student odkopał coś dla swojego projektu z lekka historycznego, po wielu poszukiwaniach, ale tak to raczej zbierały kurz. Sam Yori czasem coś otworzył i poczytał.
Wzruszył ramionami, mrucząc w odpowiedzi coś w rodzaju 'Nie ma za co', odgryzając kolejny kawałek ciastka. Ale... dwa tygodnie, co? Powinien być obecny... a nawet jeśli nie miał tego w grafiku, to przyjdzie się pożegnać, ot co. -No to w takim razie przygotuję coś na ten czas. Możesz oczekiwać z niecierpliwością. - Miał zamiar odwdzięczyć się za słodkości, to leżało w jego naturze. Odpłacać długi. Aż miło było snuć tak spokojne plany na niedaleką przyszłość. Za nic nie oddałby swojej złodziejskiej rutyny, ale w sumie był jakiś urok w takich niewinnych podarkach. Baczne obserwowanie człowieka, tylko po to, aby wydedukować odpowiedni rodzaj ciastek do kupienia był zdecydowanie wykorzystywaniem umiejętności na błahostki ale cóż-
Aż miał nadzieję, że żaden niespodziewany klient mu się nie nałoży tego dnia.
Gdy to oboje znaleźli się przy pobliskim regale i młodzieniec przekazał swoje ulubione dzieło literackie, widok tak ciepłego przyjęcia jakże niszowej książeczki rozbawił go. -Prawdziwa, a jakże. - Oparł się leniwie ramieniem o regał, krzyżując ręce na piersi. -Prawdziwa inspiracja dla każdego aspirującego szefa gangu. Może tobie też się przyda, jak myślisz? - Dodał wpół żartem, jednakże kłamałby, jeśli nie wliczyłby w niegdyś z lekka zainspirowanych osób samego siebie. Dopiero po latach odkryto wiele sztuczek, które stosowała owa banda i niektóre te odkrycia zostały spisane w książce, spisujących dzieje tej sprawy, jednakże... nie wszystkie. Jak zniknęli, po dziś dzień nikt nie wie. Rozpłynęli się w powietrzu i nikt ich nie znalazł. Z wieloma dziełami, które przemycili sam obcował na aukcjach obrazów, wciąż przekazywane są z łap do łap na czarnym rynku.
-Hmmm. - Mruknął w zamyśleniu, słysząc jakże niespodziewaną uwagę. -Aspirujący detektyw amator z ciebie, co, moja droga? Interesują cię takie rzeczy, widzę. - Zaśmiał się w końcu. Sam nie mógł nikomu odmówić chęci zakręcenia się w ten szalony świat kryminalny, sam to zrobił i nie żałował ani razu. - Czasem po latach można odkryć nie jedną, niespodziewaną poszlakę, jeśli się postarać. Nawet sztuczki tego gangu są odkrywane, jedna po drugiej. Tajemnica powoli zanika, aż szkoda, co? Niektóre rzeczy powinny pozostać w cieniu, tak jest ciekawiej. - Wskazał na zarekomendowaną przez siebie książkę. - To jak odbieranie czaru kreatywnej sztuczce magicznej.
@Tohan Herena
To wszystko o czym czytała i słuchała - zawsze wydawało się być jakąś odległą fantazją. Rzadko kiedy zwiedzała świat, rzadko kiedy wybierała się osobiście w różne miejsca, zazwyczaj siedząc z nosem wściubionym w książkach czy w ekran telefonu, albo komputera. Szukała, czytała, ale mało w rzeczywistości poznawała.
Może trochę też dlatego na studia wybrała Japonię? Może chciała spróbować w jakiś sposób to przełamać? Może to miał być dla niej ten pierwszy krok?
Może to był jej dziwny nawyk? Przepraszania, jakby czuła się za każdym razem, że się naprzykrza - tym bardziej w tej kulturze. To nie tak, że jej nie znała - a jednak europejska była jej bliższa, kiedy jednocześnie czuła się tak oddalona od wielu osób w Danii. Może chciała zawczasu wszystkich przepraszać, tak jak robiła to przy swojej babce? Za sam fakt, że sprowadzała na ludzi dookoła siebie nieszczęścia...
- Sekrecik? - powtórzyła za nim, chociaż już było widać, że chłopak zupełnie ją miał po tych słowach - a ona była zupełnie zainteresowana niczym małe dziecko, któremu ktoś obiecał zdradzić niesamowitą wiedzę jak chociażby to, że sekretem do bycia poważanym przez dorosłych było mycie zębów lub jedzenie brokuł. Naturalnie nie mogło to stać nigdzie dalej od prawdy, ale jednak Herena jeszcze o tym nie do końca wiedziała. A póki drobne kłamstwo, że sekrecik nie był taki sekretny, nie wyszło, wcale to nikomu nie szkodziło, prawda?
Żeby w życiu posiadać odrobinę magii, trzeba było pozwolić sobie w nią uwierzyć. Nawet jeśli miały to być zwykłe, nieszkodliwe kłamstwa. Tak jak dzieci wierzyły w zębuszki, mikołajów czy kappy.
- Naprawdę? - zapytała nieco bardziej podekscytowana niż powinna na podobną myśl. Nie, żeby nie wiedziała o różnych dostępach do fizycznych archiwum - po prostu dostęp do tych ze starymi, japońskimi gazetami był innym rodzajem doświadczenia. Było w nim coś magicznego, niesamowitego i obwianego nutką tajemnicy. Tak, ta cała otoczka przekopywania się przez stare gazety i możliwość dotknięcia ich, poczucia ich zapachu, była zupełnie innym doświadczeniem.
- I mówisz mi to dopiero teraz?! Jak niedługo wylatuję? Musisz mi koniecznie je pokazać jak wrócę! - stwierdziła z uśmiechem, udając że się dąsa czy jest oburzona tylko przez krótką chwilę, znów uśmiechając się szeroko i promiennie. Nie miała za złe takiego droczenia się, cóż, czasem takie rzeczy uciekają... Ale skoro już wiedziała o tutejszych gazetach, i wiedziała również że niedługo wróci do Japonii na dłuższy czas, na pewno mogła skorzystać z zasobów biblioteki.
Przyjrzała się książce, która wylądowała w jej dłoniach. Rozpoznawała te znaki - cieszyło ją to w duchu, bo jednak po to też chciała studiować tutaj na miejscu, aby ćwiczyć praktyczny język. Czasami czytanie ją przytłaczało, zajmowało dużo więcej czasu niż po angielsku czy szwedzku, o samym duńskim już nie mówiąc, ale wszystko dało się powoli wypracować...
Zaśmiała się jednak krótko i lekko na jego słowa o aspirującym szefie gangu.
- Oh, nie... to raczej... sama przyjemność z czytania o tym. Że ktoś prowadzi takie życie... takie inne - przyznała, kiwając delikatnie głową, wiedząc jak wiele przez całe swoje krótkie życie zanurzała się w pełni w fantastyce i fikcji literackiej, marząc często o tym, aby w jej życiu wydarzyło się coś, co nie było wcale powiązanego z klątwą. Coś pozytywnego i ekscytującego - nie kolejna śmierć, na którą miała w szafie przygotowane czarne ubranie na pogrzeb. Martwiło ją to, często gnębiło i nie dawało spokoju... nie chciała, żeby tak wielu ludzi wokół niej umierało. Miała po prostu żyć z akceptacją tego, że była przeklęta?
- To zawsze szansa na znalezienie nowych sztuczek! Czasem właściwy czas jest kluczowy, czasem nie tylko spryt wystarcza... są sprawy, w których zbieżność wypadków była kluczowa, one najczęściej są niesamowite, takie interesujące i niesamowite jak wszystko może iść raz za razem po dobrym torze dla kogoś... - zastanowiła się nad tym. Dla niej, czy ona kiedyś miała tyle szczęścia? Los wiecznie z niej zdawał się drwić, a nie sprzyjać - ale może przeprowadzka tutaj na studia, miała to zmienić? Może nawiązywanie nowych znajomości było zapowiedzią, że wkrótce będzie lepiej?
- To po prostu... jest interesujące. Żaden ze mnie detektyw, tacy co tylko siedzą i czytają przed ekranem są trochę parodią tych prawdziwych, którzy rzeczywiście się wysilają i rozwiązują zagadki... Ale nie wiem, takie bycie gdzieś, gdzie coś się wydarzyło... to trochę straszne, nie uważasz? Chyba w fotelu z książką jest bezpieczniej, czytając o tym wszystkim co miało gdzieś i kiedyś miejsce...
@Nakao Yori
Może trochę też dlatego na studia wybrała Japonię? Może chciała spróbować w jakiś sposób to przełamać? Może to miał być dla niej ten pierwszy krok?
Może to był jej dziwny nawyk? Przepraszania, jakby czuła się za każdym razem, że się naprzykrza - tym bardziej w tej kulturze. To nie tak, że jej nie znała - a jednak europejska była jej bliższa, kiedy jednocześnie czuła się tak oddalona od wielu osób w Danii. Może chciała zawczasu wszystkich przepraszać, tak jak robiła to przy swojej babce? Za sam fakt, że sprowadzała na ludzi dookoła siebie nieszczęścia...
- Sekrecik? - powtórzyła za nim, chociaż już było widać, że chłopak zupełnie ją miał po tych słowach - a ona była zupełnie zainteresowana niczym małe dziecko, któremu ktoś obiecał zdradzić niesamowitą wiedzę jak chociażby to, że sekretem do bycia poważanym przez dorosłych było mycie zębów lub jedzenie brokuł. Naturalnie nie mogło to stać nigdzie dalej od prawdy, ale jednak Herena jeszcze o tym nie do końca wiedziała. A póki drobne kłamstwo, że sekrecik nie był taki sekretny, nie wyszło, wcale to nikomu nie szkodziło, prawda?
Żeby w życiu posiadać odrobinę magii, trzeba było pozwolić sobie w nią uwierzyć. Nawet jeśli miały to być zwykłe, nieszkodliwe kłamstwa. Tak jak dzieci wierzyły w zębuszki, mikołajów czy kappy.
- Naprawdę? - zapytała nieco bardziej podekscytowana niż powinna na podobną myśl. Nie, żeby nie wiedziała o różnych dostępach do fizycznych archiwum - po prostu dostęp do tych ze starymi, japońskimi gazetami był innym rodzajem doświadczenia. Było w nim coś magicznego, niesamowitego i obwianego nutką tajemnicy. Tak, ta cała otoczka przekopywania się przez stare gazety i możliwość dotknięcia ich, poczucia ich zapachu, była zupełnie innym doświadczeniem.
- I mówisz mi to dopiero teraz?! Jak niedługo wylatuję? Musisz mi koniecznie je pokazać jak wrócę! - stwierdziła z uśmiechem, udając że się dąsa czy jest oburzona tylko przez krótką chwilę, znów uśmiechając się szeroko i promiennie. Nie miała za złe takiego droczenia się, cóż, czasem takie rzeczy uciekają... Ale skoro już wiedziała o tutejszych gazetach, i wiedziała również że niedługo wróci do Japonii na dłuższy czas, na pewno mogła skorzystać z zasobów biblioteki.
Przyjrzała się książce, która wylądowała w jej dłoniach. Rozpoznawała te znaki - cieszyło ją to w duchu, bo jednak po to też chciała studiować tutaj na miejscu, aby ćwiczyć praktyczny język. Czasami czytanie ją przytłaczało, zajmowało dużo więcej czasu niż po angielsku czy szwedzku, o samym duńskim już nie mówiąc, ale wszystko dało się powoli wypracować...
Zaśmiała się jednak krótko i lekko na jego słowa o aspirującym szefie gangu.
- Oh, nie... to raczej... sama przyjemność z czytania o tym. Że ktoś prowadzi takie życie... takie inne - przyznała, kiwając delikatnie głową, wiedząc jak wiele przez całe swoje krótkie życie zanurzała się w pełni w fantastyce i fikcji literackiej, marząc często o tym, aby w jej życiu wydarzyło się coś, co nie było wcale powiązanego z klątwą. Coś pozytywnego i ekscytującego - nie kolejna śmierć, na którą miała w szafie przygotowane czarne ubranie na pogrzeb. Martwiło ją to, często gnębiło i nie dawało spokoju... nie chciała, żeby tak wielu ludzi wokół niej umierało. Miała po prostu żyć z akceptacją tego, że była przeklęta?
- To zawsze szansa na znalezienie nowych sztuczek! Czasem właściwy czas jest kluczowy, czasem nie tylko spryt wystarcza... są sprawy, w których zbieżność wypadków była kluczowa, one najczęściej są niesamowite, takie interesujące i niesamowite jak wszystko może iść raz za razem po dobrym torze dla kogoś... - zastanowiła się nad tym. Dla niej, czy ona kiedyś miała tyle szczęścia? Los wiecznie z niej zdawał się drwić, a nie sprzyjać - ale może przeprowadzka tutaj na studia, miała to zmienić? Może nawiązywanie nowych znajomości było zapowiedzią, że wkrótce będzie lepiej?
- To po prostu... jest interesujące. Żaden ze mnie detektyw, tacy co tylko siedzą i czytają przed ekranem są trochę parodią tych prawdziwych, którzy rzeczywiście się wysilają i rozwiązują zagadki... Ale nie wiem, takie bycie gdzieś, gdzie coś się wydarzyło... to trochę straszne, nie uważasz? Chyba w fotelu z książką jest bezpieczniej, czytając o tym wszystkim co miało gdzieś i kiedyś miejsce...
@Nakao Yori
Cóż, z tymi archiwami to chyba trafił w dziesiątkę. Nie żeby trzymał je w sekrecie specjalnie, po prostu zapomniał wspomnieć i troszkę obrócił to w taki sposób. Nikt nie musi wiedzieć, nie? Dlatego tylko uśmiechnął się niewinnie. -W porządku, jak wrócisz, przejrzymy je wszystkie. - Zakładając, że wciąż tu był, jednakże cóż... nie planował się stąd ruszać, chyba, że sytuacja by się pogorszyła.
Szczerze, miał tę pracę na razie od ponad trzech lat, czas nie był to jakiś specjalnie długi. Wcześniej zmieniał je częściej, przenosząc się z miejsca do miejsca. Był jeszcze mniej doświadczony, robił... błędy. Nie kardynalne, ale wystarczające, aby dla bezpieczeństwa ciągle zmieniać położenie. W końcu jednak tutaj zrobił sobie swój mały kącik. Kącik znany na tyle, że i klienci ze wszystkich stron się tu schodzili, aby poprosić o jego usługi. Cóż, przynajmniej to sprawiało, że ta biblioteka nie była aż tak pusta. Yori jednak zaczął doceniać ten spokój z czasem, gdy przynosił odpoczynek po pełnych emocji wieczorach. A w ostatnie dni do tego znalazł jakże przyjemną osóbkę do rozmów, wielka szkoda, że wyjeżdżała. Cóż, takie są koleje losu, jeśli szczęście się do niego uśmiechnie, to się jeszcze spotkają.
A on szczęścia miał zanadto... choć nie zawsze działało jak trzeba.
Różnice w ich perspektywach były jednak drastyczne. -Hmmm. - Mruknął w zamyśleniu. -A nie chciałabyś kiedyś czegoś takiego przeżyć? - Zapytał z zaciekawieniem. Cóż, większość ludzi nie była tak... jakby to ująć... zwariowana jak on, aby w swojej determinacji faktycznie rozpocząć takie życie i sprowadzając na siebie cel policji. Co zrobić, jak tylko taki styl życia dawał mu jakiekolwiek spełnienie? Gdyby musiał siedzieć i tylko czytać o dokonaniach innych....nie. Po prostu nie. -Ha, ja to bym wolał, aby o mnie też pisali. - Spojrzał się na swoją rozmówczynie z błyskiem w oku, nie do końca wyglądając jakby żartował. W końcu, co jak co, artykuły o sobie czytał na co dzień. Ah, gdyby tak kiedyś zrobili jego biografię jak ta, którą zarekomendował przed chwilą. -Moja droga, wyobraź sobie, być inspiracją dla przyszłych generacji! Co za honor! - Machnął ręką dosyć teatralnie. Przyszłych generacji złodziei oczywiście, a kogo innego-
Cóż, w większości i tak szło o samą zabawę przy pracy, ale gdyby tak ktoś się pokusił o jego biografię... A jak nikt by się nie zdecydował to napisze ją sam! Przygody najlepszego złodzieja w historii!.... co? Zbyt przesadzone? Gdzie tam!
-Hmm... Prawda. Szczęście jest tak samo ważnym faktorem jak cokolwiek innego. Tak samo nieszczęście, ale o takich już nie piszą, co? - Zaśmiał się krótko. O tych co nie wypełnili swojego planu kto by chciał pisać? A nawet jeśli, to stanie się tylko pośmiewiskiem, co za horror. -Ale ludzie, którzy planują tylko na jeden ciąg wydarzeń prędzej czy później padną. Perfekcyjna zbrodnia to szansa jeden na million. Nic dziwnego, że większość złapali. - Wzruszył ramionami. Jego plany nigdy, absolutnie nigdy nie szły dokładnie tak jak chciał. Ale inaczej nie byłoby ciekawie.
-Nie uważam. - Polemizował zaraz z uśmiechem. Ależ oczywiście, że mógł zrozumieć ten punkt widzenia. Ciepło, w fotelu, może jeszcze pod kocem, wczytywać się w zbrodnie, wyobrażając sobie, że jest się częścią nich... że faktycznie się tam jest... robił to przez całe dzieciństwo. Po kołdrą, z latarką czytał do nocy, absolutnie wciągnięty w przygody fikcyjnych postaci... ale... to nie wystarcza. Jemu nie wystarcza, nie może wystarczać! Postawił wszystko na jedną szalę, przekroczył linię, której nie powinno się przekraczać, miejsce bez powrotu. Wciągnięty teraz w czarny rynek, poszukiwany przez policję... jeszcze miał może jedną szansę zniknąć, wyjechać, zaprzestać, ale czy by chciał? Był już za głęboko i szczerze... nigdy nie był szczęśliwszy niż teraz. Żałować będzie po fakcie, taki już był. Rozłożył ręce. -Interesujące, prawda, ale nic się nie umywa do przeżycia tego na własną rękę! Ah, moja droga, posłuchaj, ten świat może być dużo bardziej interesujący, niż to, co spisane w książkach! Niż te z góry przesądzone scenariusze. - Na koniec pokręcił tylko głową w dezaprobacie i jakby cała energia go opuściła raz jeszcze leniwie oparł się o półkę z książkami, spoglądając na ładnie ułożone dzieła literackie. W perfekcyjnym porządku jak zawsze. - Książki to może i archiwa tego co było... ale nie tego, co jest teraz.
Tak bardzo jak uwielbiał czytać i uczyć się z książek i starych artykułów, ale później tą wiedzę musiał gdzieś wykorzystać. Cóż, świat jednak nie był taki jak w książkach....
@Tohan Herena
Szczerze, miał tę pracę na razie od ponad trzech lat, czas nie był to jakiś specjalnie długi. Wcześniej zmieniał je częściej, przenosząc się z miejsca do miejsca. Był jeszcze mniej doświadczony, robił... błędy. Nie kardynalne, ale wystarczające, aby dla bezpieczeństwa ciągle zmieniać położenie. W końcu jednak tutaj zrobił sobie swój mały kącik. Kącik znany na tyle, że i klienci ze wszystkich stron się tu schodzili, aby poprosić o jego usługi. Cóż, przynajmniej to sprawiało, że ta biblioteka nie była aż tak pusta. Yori jednak zaczął doceniać ten spokój z czasem, gdy przynosił odpoczynek po pełnych emocji wieczorach. A w ostatnie dni do tego znalazł jakże przyjemną osóbkę do rozmów, wielka szkoda, że wyjeżdżała. Cóż, takie są koleje losu, jeśli szczęście się do niego uśmiechnie, to się jeszcze spotkają.
A on szczęścia miał zanadto... choć nie zawsze działało jak trzeba.
Różnice w ich perspektywach były jednak drastyczne. -Hmmm. - Mruknął w zamyśleniu. -A nie chciałabyś kiedyś czegoś takiego przeżyć? - Zapytał z zaciekawieniem. Cóż, większość ludzi nie była tak... jakby to ująć... zwariowana jak on, aby w swojej determinacji faktycznie rozpocząć takie życie i sprowadzając na siebie cel policji. Co zrobić, jak tylko taki styl życia dawał mu jakiekolwiek spełnienie? Gdyby musiał siedzieć i tylko czytać o dokonaniach innych....nie. Po prostu nie. -Ha, ja to bym wolał, aby o mnie też pisali. - Spojrzał się na swoją rozmówczynie z błyskiem w oku, nie do końca wyglądając jakby żartował. W końcu, co jak co, artykuły o sobie czytał na co dzień. Ah, gdyby tak kiedyś zrobili jego biografię jak ta, którą zarekomendował przed chwilą. -Moja droga, wyobraź sobie, być inspiracją dla przyszłych generacji! Co za honor! - Machnął ręką dosyć teatralnie. Przyszłych generacji złodziei oczywiście, a kogo innego-
Cóż, w większości i tak szło o samą zabawę przy pracy, ale gdyby tak ktoś się pokusił o jego biografię... A jak nikt by się nie zdecydował to napisze ją sam! Przygody najlepszego złodzieja w historii!.... co? Zbyt przesadzone? Gdzie tam!
-Hmm... Prawda. Szczęście jest tak samo ważnym faktorem jak cokolwiek innego. Tak samo nieszczęście, ale o takich już nie piszą, co? - Zaśmiał się krótko. O tych co nie wypełnili swojego planu kto by chciał pisać? A nawet jeśli, to stanie się tylko pośmiewiskiem, co za horror. -Ale ludzie, którzy planują tylko na jeden ciąg wydarzeń prędzej czy później padną. Perfekcyjna zbrodnia to szansa jeden na million. Nic dziwnego, że większość złapali. - Wzruszył ramionami. Jego plany nigdy, absolutnie nigdy nie szły dokładnie tak jak chciał. Ale inaczej nie byłoby ciekawie.
-Nie uważam. - Polemizował zaraz z uśmiechem. Ależ oczywiście, że mógł zrozumieć ten punkt widzenia. Ciepło, w fotelu, może jeszcze pod kocem, wczytywać się w zbrodnie, wyobrażając sobie, że jest się częścią nich... że faktycznie się tam jest... robił to przez całe dzieciństwo. Po kołdrą, z latarką czytał do nocy, absolutnie wciągnięty w przygody fikcyjnych postaci... ale... to nie wystarcza. Jemu nie wystarcza, nie może wystarczać! Postawił wszystko na jedną szalę, przekroczył linię, której nie powinno się przekraczać, miejsce bez powrotu. Wciągnięty teraz w czarny rynek, poszukiwany przez policję... jeszcze miał może jedną szansę zniknąć, wyjechać, zaprzestać, ale czy by chciał? Był już za głęboko i szczerze... nigdy nie był szczęśliwszy niż teraz. Żałować będzie po fakcie, taki już był. Rozłożył ręce. -Interesujące, prawda, ale nic się nie umywa do przeżycia tego na własną rękę! Ah, moja droga, posłuchaj, ten świat może być dużo bardziej interesujący, niż to, co spisane w książkach! Niż te z góry przesądzone scenariusze. - Na koniec pokręcił tylko głową w dezaprobacie i jakby cała energia go opuściła raz jeszcze leniwie oparł się o półkę z książkami, spoglądając na ładnie ułożone dzieła literackie. W perfekcyjnym porządku jak zawsze. - Książki to może i archiwa tego co było... ale nie tego, co jest teraz.
Tak bardzo jak uwielbiał czytać i uczyć się z książek i starych artykułów, ale później tą wiedzę musiał gdzieś wykorzystać. Cóż, świat jednak nie był taki jak w książkach....
@Tohan Herena
Przytaknęła na taką propozycję - a może jednak plan? Bo była pewna, że za nic nie przepuści podobnej okazji, żeby rozejrzeć się pośród starszych egzemplarzy gazet, tym bardziej że miała zamiar pracować nad językiem, który z jednej strony nie był jej pierwszym - a z drugiej, z którym miała do czynienia od maleńkości zarówno w domu, jak i podczas odwiedzin w Japonii. Czuła się jakby powinna rozpoznawać więcej znaków, rozumieć więcej ze słuchu... a choć wcale nie tak, że napotykała się na problemy w codziennym stosowaniu języka, to czuła sama w sobie, że przecież stać ją było na znacznie więcej.
A gdzie lepiej się uczyć niż z biblioteki? Z książek, z gazet, poznawać dokładnie sposób zapisu i znaczenie u źródła, tam gdzie ludzie najwięcej korzystają z języka - a może raczej tam, gdzie jest osadzony w ciasnych ramach kartek papieru? Bo w końcu rozmowa również wiązała się z zupełnie innym rozumieniem i wymową - ten mówiony język był znacznie bardziej plastyczny i podatny na niedoskonałości.
Spojrzała na niego nieco zaskoczona podobnym pytaniem. Czy nie chciała czegoś takiego przeżyć? Przygody, podobnej historii rodem z książek fantastycznych? Z jednej strony taka wizja była... kusząca. Ale czy widziała się jako jedną z bohaterek podobnych przygód? Nie była pewna, nie wiedziała - z jednej strony ciągnęło ją do podobnych rzeczy i historii; chciałaby poczuć podobną adrenalinę, wciągnięta w ciąg niewyjaśnionych w pierwszej chwili wydarzeń, żeby powoli odkrywać prawdę.
Ale czy miała na tyle odwagi? Nie była nikim wyjątkowym - i była pewna, że przynosiła głównie pecha ludziom dookoła. Nie chciała tego robić, nie chciała innym być obciążeniem; chciała być talizmanem na szczęście, a nie omenem nadchodzącego nieszczęścia.
- To nie tak... że bym nie chciała... Ale... - zawahała się na moment, zastanawiając się jakich słów powinna użyć. Bała się? W końcu siedząc w fotelu, czytając o wszystkim z bezpiecznego miejsca... to było znajome. - Wydaje mi się, że po prostu... lepiej znam zwykłe czytanie? I czasem chciałabym być jak ci bohaterowie i ludzie, o których czytam, ale... - zawahała się znów, uśmiechając lekko przepraszająco. - Chyba za bardzo się boję. To wszystko... zawsze wygląda jakby wymagało odwagi. Ale... ale może kiedyś? - zapytała, zaraz jednak cicho się śmiejąc. - Jeśli kiedyś taką zostaniesz to na pewno jeśli nie pomogę pisać o tobie książek, zajmę się tłumaczeniem ich! Wtedy wszyscy usłyszą, nie tylko ci z Japonii - zapewniła, jako zwykłą fantazję - coś co mogłoby się wydarzyć w alternatywnym uniwersum, a nie urealnić. W końcu... nie rozmawiała ze złodziejem. To było coś abstrakcyjnego, zwykła fantazja dwóch osób lubujących się w podobnej tematyce książek i spraw - czasem opartych na prawdziwych zdarzeniach, a czasem na fikcji, chociaż Herena stanowczo ciągnęła do tego drugiego bardziej niż mogłaby się przyznać.
Czasem wydawało się jej, że wizja posiadania magii lub jakichkolwiek mocy była tak naturalna i realna - jakby nie mogła być tylko wymyśloną bajką. Może chciała, żeby w świecie istniało trochę więcej tajemnic? Coś poza tym, co doskonale znała - coś zupełnie innego i tajemniczego. W końcu nie mogło być tak, że to wszystko o czym czytała było tylko wymysłem człowieka! Klątwy istniały, a jeśli one istniały (bo w końcu była tego żywym dowodem!) dlaczego nie eliksiry na zakochanie? Dlaczego nie zaklęcia sprawiające, że coś lub ktoś mógłby latać? Dlaczego nie ludzie potrafiący rozmawiać ze zwierzętami albo panującymi nad żywiołami? Dlaczego nie potwory i bestie z legend i opowiadań, dlaczego nie przejścia do innych światów?
- Jest mnóstwo nierozwiązanych spraw kryminalnych... Zaginięć i morderstw... Ale mam wrażenie, że o tych trudniej się czyta - westchnęła, kręcąc głową - chociaż zawsze czytając pozostawała łagodna nadzieja na rozwiązanie sprawy po latach. Były w końcu takie sytuacje! Kiedy ktoś na łożu śmierci wyjawiał skrywane przez całe życie tajemnice, kiedy ktoś przyznawał się, że to on był sprawcą czegoś...
- Ludzie chyba wolą szczęśliwe zakończenia od tych złych. Albo od tych, których jeszcze nie ma, bo potrzebują potwierdzenia... - Ale czy i ona nie lgnęła do tego, co mogła poznać w pełni? Chociaż o tym czego nie była pewna, również uwielbiała czytać - dreszczyk emocji, ekscytacja na poznawane słowa.
- Chyba... chyba po prostu rzeczywiście się boję sama coś takiego przeżyć - westchnęła z przepraszającym uśmiechem, kręcąc głową. - Może to nawet lepiej? Mam... trochę coś takiego, że zawsze jak czegoś się podejmę to to psuję - bo nie powie wprost o klątwie i o śmierci ludzi dookoła niej - o wszystkich nieszczęściach, które sprowadzała na innych. - Jestem trochę... niezdarna. Ale to wszystko brzmi... cudownie. Tak móc iść i przeżyć coś, o czym inni nie wiedzą... - westchnęła z cichym życzeniem, żeby sama mogła coś podobnego kiedyś przeżyć i odkryć - ale wątpiła, aby było jej coś takiego dane kiedykolwiek.
- Przeżyłeś już coś takiego kiedyś? - zapytała nagle, zaciekawiona. - A może masz zaplanowaną jakąś podróż życia? Oh, opowiedz mi koniecznie jeśli tak! - zaraz poprosiła, od razu podekscytowana na samą myśl o możliwości dostania historii, której nie posiadał jeszcze nikt inny.
@Nakao Yori
A gdzie lepiej się uczyć niż z biblioteki? Z książek, z gazet, poznawać dokładnie sposób zapisu i znaczenie u źródła, tam gdzie ludzie najwięcej korzystają z języka - a może raczej tam, gdzie jest osadzony w ciasnych ramach kartek papieru? Bo w końcu rozmowa również wiązała się z zupełnie innym rozumieniem i wymową - ten mówiony język był znacznie bardziej plastyczny i podatny na niedoskonałości.
Spojrzała na niego nieco zaskoczona podobnym pytaniem. Czy nie chciała czegoś takiego przeżyć? Przygody, podobnej historii rodem z książek fantastycznych? Z jednej strony taka wizja była... kusząca. Ale czy widziała się jako jedną z bohaterek podobnych przygód? Nie była pewna, nie wiedziała - z jednej strony ciągnęło ją do podobnych rzeczy i historii; chciałaby poczuć podobną adrenalinę, wciągnięta w ciąg niewyjaśnionych w pierwszej chwili wydarzeń, żeby powoli odkrywać prawdę.
Ale czy miała na tyle odwagi? Nie była nikim wyjątkowym - i była pewna, że przynosiła głównie pecha ludziom dookoła. Nie chciała tego robić, nie chciała innym być obciążeniem; chciała być talizmanem na szczęście, a nie omenem nadchodzącego nieszczęścia.
- To nie tak... że bym nie chciała... Ale... - zawahała się na moment, zastanawiając się jakich słów powinna użyć. Bała się? W końcu siedząc w fotelu, czytając o wszystkim z bezpiecznego miejsca... to było znajome. - Wydaje mi się, że po prostu... lepiej znam zwykłe czytanie? I czasem chciałabym być jak ci bohaterowie i ludzie, o których czytam, ale... - zawahała się znów, uśmiechając lekko przepraszająco. - Chyba za bardzo się boję. To wszystko... zawsze wygląda jakby wymagało odwagi. Ale... ale może kiedyś? - zapytała, zaraz jednak cicho się śmiejąc. - Jeśli kiedyś taką zostaniesz to na pewno jeśli nie pomogę pisać o tobie książek, zajmę się tłumaczeniem ich! Wtedy wszyscy usłyszą, nie tylko ci z Japonii - zapewniła, jako zwykłą fantazję - coś co mogłoby się wydarzyć w alternatywnym uniwersum, a nie urealnić. W końcu... nie rozmawiała ze złodziejem. To było coś abstrakcyjnego, zwykła fantazja dwóch osób lubujących się w podobnej tematyce książek i spraw - czasem opartych na prawdziwych zdarzeniach, a czasem na fikcji, chociaż Herena stanowczo ciągnęła do tego drugiego bardziej niż mogłaby się przyznać.
Czasem wydawało się jej, że wizja posiadania magii lub jakichkolwiek mocy była tak naturalna i realna - jakby nie mogła być tylko wymyśloną bajką. Może chciała, żeby w świecie istniało trochę więcej tajemnic? Coś poza tym, co doskonale znała - coś zupełnie innego i tajemniczego. W końcu nie mogło być tak, że to wszystko o czym czytała było tylko wymysłem człowieka! Klątwy istniały, a jeśli one istniały (bo w końcu była tego żywym dowodem!) dlaczego nie eliksiry na zakochanie? Dlaczego nie zaklęcia sprawiające, że coś lub ktoś mógłby latać? Dlaczego nie ludzie potrafiący rozmawiać ze zwierzętami albo panującymi nad żywiołami? Dlaczego nie potwory i bestie z legend i opowiadań, dlaczego nie przejścia do innych światów?
- Jest mnóstwo nierozwiązanych spraw kryminalnych... Zaginięć i morderstw... Ale mam wrażenie, że o tych trudniej się czyta - westchnęła, kręcąc głową - chociaż zawsze czytając pozostawała łagodna nadzieja na rozwiązanie sprawy po latach. Były w końcu takie sytuacje! Kiedy ktoś na łożu śmierci wyjawiał skrywane przez całe życie tajemnice, kiedy ktoś przyznawał się, że to on był sprawcą czegoś...
- Ludzie chyba wolą szczęśliwe zakończenia od tych złych. Albo od tych, których jeszcze nie ma, bo potrzebują potwierdzenia... - Ale czy i ona nie lgnęła do tego, co mogła poznać w pełni? Chociaż o tym czego nie była pewna, również uwielbiała czytać - dreszczyk emocji, ekscytacja na poznawane słowa.
- Chyba... chyba po prostu rzeczywiście się boję sama coś takiego przeżyć - westchnęła z przepraszającym uśmiechem, kręcąc głową. - Może to nawet lepiej? Mam... trochę coś takiego, że zawsze jak czegoś się podejmę to to psuję - bo nie powie wprost o klątwie i o śmierci ludzi dookoła niej - o wszystkich nieszczęściach, które sprowadzała na innych. - Jestem trochę... niezdarna. Ale to wszystko brzmi... cudownie. Tak móc iść i przeżyć coś, o czym inni nie wiedzą... - westchnęła z cichym życzeniem, żeby sama mogła coś podobnego kiedyś przeżyć i odkryć - ale wątpiła, aby było jej coś takiego dane kiedykolwiek.
- Przeżyłeś już coś takiego kiedyś? - zapytała nagle, zaciekawiona. - A może masz zaplanowaną jakąś podróż życia? Oh, opowiedz mi koniecznie jeśli tak! - zaraz poprosiła, od razu podekscytowana na samą myśl o możliwości dostania historii, której nie posiadał jeszcze nikt inny.
@Nakao Yori
maj 2038 roku