Isayama "Hinote" Shūsei
18/04/2003 - 18/04/2018
Miejsce urodzenia
KiotoMiejsce zamieszkania
Karafuruna Chiku Grupa
ShingetsuStanowisko
Dywizja VZawód
Właściciel firmy pirotechnicznej; były wojskowy - saperKolor włosów
HebanoweKolor oczu
Bardzo jasne piwne z szarymi refleksamiWzrost
192 cmWaga
90 kgZnaki szczególne
▌ Tunele w uszach o średnicy 16 mm.▌ Bardzo długie, proste włosy, sięgające praktycznie pasa.
▌ Blizny na lewym boku; jedna z nich pozioma, biegnąca od połowy żeber, w kierunku pleców. Pomniejsze, punktowe blizny po oparzeniu i te pozostawione po drobnych odłamkach.
▌ Chociaż jest nałogowym palaczem, to nie zapach papierosów przebija się jako pierwszy. Perfuma, jakiej używa, jest przyjemną, cytrusowo-drzewną mieszanką; bergamotka, trawa cytrynowa, mięta, neroli, estragon oraz wetyweria, paczula, drzewo sandałowe z subtelnym finiszem gałki muszkatołowej i tymianku.
▌ Subtelnie niedosłyszy na lewe ucho, przez co zawsze stara się ustawiać tak, aby rozmówca znajdował się bardziej po jego prawicy.
▌ Budowa ciała w typie mezomorfika; atletyczna sylwetka, szerokie barki i klatka piersiowa z węższą talią.
▌ Wiecznie przymrużone spojrzenie jakby w znużeniu lub poczuciu zniechęcenia.
▌ Jego styl ubioru można określić jako pełen powietrza i monotematyczny; jeżeli nie pracuje, nie decyduje się na ubrania przylegające mocno do ciała. Szafa Hinote wypełniona jest w zasadzie tylko i wyłącznie kolorem czarnym.
▌ Piercing na języku; venom — dwie czarne obręcze na bokach języka.
Everybody in the world knows.
I'm a little twisted.
I'm a little twisted.
Szczęście.
To ono pierwsze pojawiło się w ciasnych splotach rozpalonego umysłu. W końcu mu się udało. Stworzył coś sam. Od podstaw; ze skrawków, strzępów i resztek podkradanych ze szkoły. Wygrzebanych z otchłani zapomnianej piwnicy, w której o dziwo zalegała nie tylko dusząca pleśń i wilgoć, wgryzająca się smrodem w ciuchy, przylegając ciasno do gorącej skóry. Jego dzieło. Jego. Bronił jej jak rozjuszony zwierz, odtrącając drobne dłonie siostry, za każdym razem, kiedy jej paluszki zaczynały majstrować przy kolorowych kablach. Nie z troski, nie z obawy, że Młodej może się coś stać. Nie obchodziła go, równie dobrze mogłoby jej nie być — tym lepiej dla niego. Potrzebował spokoju i skupienia, a nie kłapiącego pyska, który może sprzedać go rodzicom. Tony cukierków, łakoci, monety wrzucane do różowej skarbonki w kształcie pulchnej świnki, byleby zachowała wszystko w tajemnicy; jeszcze tylko przez kilka dni, zanim pokaże, że to, co robi, to co kocha, jest bezpieczne. Tak bardzo bezpieczne.
Somewhere beyond happiness and sadness.
I need to calculate.
What creates my own madness.
I need to calculate.
What creates my own madness.
Prawie 15 lat. Niezliczona ilość podpalonych śmietników, podłożenie płomieni w pustostanie w sąsiedztwie, wysadzone dwukrotnie okna w szatni — w dwóch różnych szkołach. Był pilnym uczniem, nadzwyczajnie utalentowanym, sprytnym, wręcz przebiegłym. Za drugim razem prawie uszło mu na sucho. Prawie. Zdradził się sam. Zbyt podniecony hukiem i obrazem smolących się framug okien, wystających kilka centymetrów nad betonowy chodni. Środek nocy rozciął nie tylko ryk alarmu wydobywający się z budynku, zgrzyt rozrywanego szkła, ale też okrzyk chłopca, który czekał na ten moment całe swoje życie. Nie potrafił wysiedzieć w ukryciu, musiał patrzeć, musiał zobaczyć swoje dzieło. Poddać się mu. Pozwolić ciepłu omiatać twarz. Stworzył go. Był jego. Mógł go kontrolować. Ślepo wierzył w to, że jest w stanie go zdominować. Zdominować żarłoczne płomienie.
Everything you say to me.
Takes me one step closer to the edge.
And I'm about to break.
Takes me one step closer to the edge.
And I'm about to break.
— Powinien trafić do poprawczaka, dobrze o tym wiesz...
— Nie. Miun. Nie.
— To się bardzo źle skończy... Zobaczysz.
— Chcesz, żeby NASZ syn skończył na marginesie? Naprawdę tego dla niego chcesz?
— Nie.
— Poddajesz się? Czujesz, że poległaś jako matka? O to Ci chodzi? Czy to ja nie poradziłem sobie jako ojciec?
Cisza. Zawieszona niepewność na wysokości spoconych dłoni i zablokowanych w gniewie kolan.
— Mamo. Tato. Nie zapraszajcie jutro nikogo. Posiedzimy w czwórkę. Przepraszam. Zacznę rozmawiać z... z tą. No wiecie. Naprawdę.
Wtedy kłamstwa smakowały najlepiej. Były młode, wypełnione pasją, przykrywały namiętną tajemnicę. Wtedy miały jeszcze sens, wtedy jeszcze służyły czemuś prawdziwemu.
I got a memory of violence.
I got a history of silence.
I got a history of evil.
Gorący podmuch rozedrgał kwietniowe powietrze o wiele za wcześnie. Miał mieć jeszcze minutę. Okrągłe sześćdziesiąt sekund. Nie mniej, nie więcej. Sześćdziesiąt. Wadliwy mechanizm starego zegarka, który ukradł z tajnej szuflady ojca, najwidoczniej był bardziej wadliwy, niż przewidział. Wskazówka godzinowa zakręciła się szaleńczo pod naporem wpuszczonego ciśnienia, kiedy przez szkiełko tarczy przesunęło się pierwsze nieśmiałe pęknięcie. Wiedział, że zjebał. Czuł to w przerażeniu, które zacisnęło się w krtani. W strachu paraliżującym ciało. Skamieniał. Gwizd w uszach i rozlewająca się gorąca plama na koszuli nie pomogła w zdaniu sobie sprawy, jak bardzo spartolił robotę. Popełnił błąd, ale naprawi go. Nie tym razem, ale następnym — nie cofnie już czasu, ale nim zemdleje, jeszcze pomyśli, że mógł zakryć wybuch własnym ciałem. Tak byłoby łatwiej.
Go back to sleep.
Go back to sleep.
Kilka centymetrów bliżej epicentrum i plastikowy odłamek zamiast wbić się w samo mięso, przedarłby się do płuca i prześwidrował je, wypuszczając z chłopca powietrze, jak z przedziurawionego balonu. Jednak to nie rozgrzane tworzywo zepchnęło go na drugą stronę. Jak miało się okazać, nieprzytomne ciało spięło się w konwulsyjnym szoku, kiedy przez żyły Hinote przepłynęła chemiczna mieszanka leków, które miały go wprowadzić w całkowitą nieświadomość. Odciążyć biednego chłopca, uśmierzyć ból, ukoić w spokojnym śnie. Neonowo zielona linia na monitorze wydłużyła się, sunąc płasko przez mrugające piksele, ale jednostajny pisk wydobywający się z maszyny, nie miał dostatecznie dużej siły, aby przedrzeć się przez szarpaninę za sprzętem, odliczaniem lekarza i opadającymi z łoskotem plecami na metalowy stół. Nie nabrał powietrza w zaciśnięte płuca. Nie odzyskał świadomości. Jedynie ta zielona nić, wyrwała się spomiędzy palców kostuchy, otwierając przed nim nowy, mamiący świat, w którym całkowicie się zatraci. Zadrgała, ponownie się unosząc. Wrócił.
I know we should be sleeping.
But we're much too young to say good night.
I guess I should be leaving.
But we're too in love to say goodbay.
But we're much too young to say good night.
I guess I should be leaving.
But we're too in love to say goodbay.
[nowa wiadomość - Shigeo]
Udało się! Kurwa, Hinote, w końcu się udało!
Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
Udało się! Kurwa, Hinote, w końcu się udało!
Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
[wiadomość wychodząca - Hinote]
Nareszcie! Uczcimy, jak wrócę, dobrze?
Nareszcie! Uczcimy, jak wrócę, dobrze?
[nowa wiadomość - Shigeo]
Zbieraj dupsko i przyjeżdżaj. Teraz. Już.
Ile można na Ciebie czekać?
Zbieraj dupsko i przyjeżdżaj. Teraz. Już.
Ile można na Ciebie czekać?
[nowa wiadomość - Shigeo]
Tęsknie.
Tęsknie.
[wiadomość wychodząca - Hinote]
Ja też... Jeszcze tylko trochę.
Ja też... Jeszcze tylko trochę.
Był... inny. Od samego początku. Wydawał się zawsze tak głęboko zamyślony, jakby w głowie cały czas rozgrywał setki scenariuszy jednocześnie. Nieobecny, odklejony od rzeczywistości, która miażdżyła go jak rynsztokowego, bezpańskiego psa. Nie chciał pomocy; jeżeli już ją przyjmował, to z zaciśniętymi ustami i ciemno-niebieskimi tęczówkami świdrującymi ziemię. Dumny Shigeo, który bardziej cenił sobie honor niż ciepły posiłek chociaż raz dziennie. Hinote wiedział, doskonale wiedział, że ten parszywiec, któremu był w stanie oddać wszystko, włącznie z samym sobą; wolałby oddać ów wszystko tym, którzy mieli jeszcze gorzej i jeszcze mniej niż on sam. Ten zamyślony ciągle mentalny nastolatek o wyniosłych celach, wulgarny i pewny siebie, potrafiący w chwilę skulić się w sobie i zamknąć, bo padło o jedno słowo za dużo, o jedno, nadal zbyt wyraźne wspomnienie.
[wiadomość wychodząca - Hinote]
Shi? Wszystko ok?
Shi? Wszystko ok?
Z każdym kolejnym rokiem było tylko ciężej; Shi wcale nie chciał wyprowadzić się z Nanashi, jakby świadomość życia w slumsach wżarła się w jego kości tak mocno, że inne części miasta jawiły mu się koszmarem. Hinote ciągle zmieniający jednostki, stacjonujący akurat tam, gdzie był potrzebny; budząc się każdego dnia z myślą, że akurat ten, może być jego ostatnim, jeżeli popełni jakikolwiek błąd — tak jak dawniej. Jeden błąd. Mniej pewny ruch, drgnięcie palców w niekontrolowanym odruchu, zbyt szybki oddech. Koniec.
[wiadomość wychodząca - Hinote]
Kurwa, Shigeo, to przestaje być zabawne.
Kurwa, Shigeo, to przestaje być zabawne.
[wiadomość wychodząca - Hinote]
Znowu się wpieprzyłeś w jakieś problemy?
Znowu się wpieprzyłeś w jakieś problemy?
Cisza. Zimna, przepastna, wywracająca flaki i wiążąca supły na każdym, nawet najdrobniejszym nerwie.
[wiadomość wychodząca - Hinote]
Wracam.
Wracam.
Niepoczytalny. Oddelegowany ze służby i wywalony na zbity pysk; z własnym rozmysłem i zimną kalkulacją, która przemieniła się w trzaskający pod jęzorami płomieni jeden z baraków. Pusty. Po części.
"Isuzu. Hej... Isuzu. Nie bój się. Pomogę Ci.
Pomogę Ci. Tego chcesz, prawda? Pomocy?
Hej, Isuzu! Pomogę Ci, ale ty też musisz mi pomóc.
Chodź. Odpocznij. No już... spokojnie."
Pomogę Ci. Tego chcesz, prawda? Pomocy?
Hej, Isuzu! Pomogę Ci, ale ty też musisz mi pomóc.
Chodź. Odpocznij. No już... spokojnie."
Never mind my name.
We don't wanna believe,
that the sun can still shine on.
We don't wanna believe,
that the sun can still shine on.
"Mój płomyczek.
Mój Isuzu.
Moja zemsta."
Mój Isuzu.
Moja zemsta."
Jak wygłodniały pies przeszukiwał każdy skrawek miasta, każdą parszywą uliczkę, śmierdzące i stęchłe zaułki, aby odnaleźć kogoś podobnego do siebie. Kogoś z kim cel, który obsesyjnie obijał się złaknionym rykiem zemsty o ściany czaszki, stanie się realny. Wessany w martwą próżnię, jak w czarną dziurę egzystencjalnego wypalenia, nie zastanawiał się dwa razy wstępując do Shingetsu. Nie zastanawiał się dwa razy nawiązując kontrakt z jedną z ofiar Asagamiego. Nie zastanawiał się dwa razy, wypalając ich przeklętą ruderę, patrząc jak nocne niebo błyszczy od szalejących płomieni, odcinając się gwałtowną łuną na czarnym firmamencie.
Popełnił jednak błąd. Niewybaczalny.
[wiadomość wychodząca - numer prywatny]
Wybiję ich wszystkich, Shi.
Obiecuję.
Zrobię to dla nas.
Wybiję ich wszystkich, Shi.
Obiecuję.
Zrobię to dla nas.
[komunikat]
Numer, na który chcesz wysłać SMS, jest nieaktywny.
Numer, na który chcesz wysłać SMS, jest nieaktywny.
You come from the fire.
You're always mine.
You're always mine.
— Ej, Hinote! Wrócił.
— Kiedy?
— Ciężko powiedzieć, pewnie niedawno. Ściągnąć go?
— Nie, nie, nie... Zajmę się tym sam.
— Jaki masz plan?
— Przyjemny i trochę zabawny.
"Akira. Hej... Akira. Wiem, jak to jest.
Stracić kogoś, kogo kochałaś.
Spokojnie, naprawdę rozumiem. Chodź.
Teraz będzie lepiej. Obiecuję."
Stracić kogoś, kogo kochałaś.
Spokojnie, naprawdę rozumiem. Chodź.
Teraz będzie lepiej. Obiecuję."
Kłamstwo już nie smakowało tak jak dawniej. Zgniło, przeżerała je nienawiść i zaciskało się na resztce wypalonego serca. Był w nim jednak nadal pokraczny sens, który myślał, że utracił. Prawdę przykryła warstwa popiołu. Zginęła.
Zginął razem z nią.
"Moja słodka nienawiść.
Moja Akira.
Moja przyszłość."
Moja Akira.
Moja przyszłość."
Minoru Yoshida, Nagai Blotka Kōji, Asagami Sora and Himura Akira szaleją za tym postem.
Senkensha
ISAYAMA "HINOTE" SHŪSEI
Keiyaku Suru
Himura AkiraPoziom kontraktu
0Kondycja
Stan fizyczny
W normie.Stan psychiczny
W normie.Umiejętności
BROŃ BIAŁA (200 PF)
podstawowy
CHEMIA (750 PF)
mistrz
Wady
Alergia — iniekcyjna (środki anestezjologiczne/narkoza; tiopental, metohexital, ketamina, etomidat, propofol) - znaczący
Obsesja — Asagami Sora (i cała jego rodzina) — znaczący
Obsesja — piromania — ciężki
Obsesja — kolekcjonowanie yurei — niewielki
Zła sława — w środowisku militarnym — znaczący
Uzależnienie — papierosy — ciężki
Uzależnienie — kofeina — znaczący
Wada słuchu (niewielka głuchota na lewe ucho) — niewielki
Zaburzenia snu — koszmary — znaczący
W posiadaniu
Mityczne przedmioty
-Shikigami
-Technologia
-Inne
jednorazowy amulet z niewyraźnymi znakami; świeca ochronnaHistoria zmian
[+] 500 PF na start
[+] 500 PF za dodatkowe wady (x2 znaczące, x1 ciężka)
[−] 950 PF - Karta Postaci
[+] 50 PF - osiągnięcie: Pierwszy as z rękawa
[+] 50 PF - kalendarz adwentowy
[+] jednorazowy amulet z niewyraźnymi znakami (+20 do wyniku przy rzucie na wybraną umiejętność) - kalendarz adwentowy
[+] świeca ochronna (jej zapalenie daje ochronę przed wszelakimi yūrei oraz yōkai na czas 2 postów) - kalendarz adwentowy
[+] 50 PF - osiągnięcie: The true CEO - autorytet w dziedzinie chemii
[+] 10 PF - walentynkowe PW
[+] 150 PF - walentynkowa loteria
OBECNY STAN PF: 360
Postać sprawdzona przez: Enma.
maj 2038 roku