Strona 2 z 2 • 1, 2
Akari, jak większość zresztą dzieci, uwielbiał zwierzęta. W domu miał całą kolekcję małych, plastikowych zwierzątek, które walały się po pokoju i stanowiły istne pułapki na nieuważne stopy. Większość jego kolorowanek również kręciła się dookoła zwierzęcej tematyki, tak samo jak pościel czy też niektóre ubrania. I choć tak naprawdę w życiu widział niewiele, to wiedzę czerpał z książek i telewizji, i był w stanie wykreować w głowie swoją własną wizję tych stworzeń, choć niekiedy surrealistyczne i karykaturalne. Dlatego też nic dziwnego, że na informację, że pójdą nakarmić wiewiórki, w jasnych oczach chłopaka zalęgły się iskry podekscytowania. Radość spotęgowała podana szklanka z ciemną zawartością. Kiedy jego dłonie dotknęły szklanego naczynia, od razu wziął dwa duże łyki pysznego soku, który chyba był jej ulubionym.
- Jest pyszny! Twój sok z jagódek jest najlepszy w caaaaałym świecie. Nie! W całym kosmosie! - pochwalił wywar z owoców, jaki zrobiła, a na potwierdzenie swoich słów upił kolejny łyk, wesoło machając nogami, które nie sięgały podłogi.
Na wyzwanie od razu spojrzał w szklankę, marszcząc przy tym w zabawny sposób czoło, najwidoczniej bardzo intensywnie myśląc i zastanawiając się nad nowym składnikiem. Niestety, ale wykwintnym smakoszem to na pewno nie zostanie, a i jego wiedza na temat owoców była ograniczona, ale z pewnością nie zamierzał tak łatwo się poznać. O nie, co to, to nie!
Przechylił głowę lekko w bok, a cenne minuty uciekały jak woda przez sito, gdy wreszcie uniósł spojrzenie znad szklanki kierując je niepewnie w stronę kobiety.
- Malinki? - zapytał, choć bardziej bazował na tym, że maliny również rosły w lesie, a nie że wyczuł je w soku. Zresztą, bez znaczenia co kobieta dodała do niego. Smakował mu. I to było priorytetem dla chłopca.
- Ale to głupie! - cień buntu pojawił się na jego niewinnej buzi, gdy usłyszał jej słowa - Jestem pewien, że Alesa-nee cię polubi! Jesteś taka fajna. Ja cię bardzo lubię, wiesz? I myślę, że wszyscy inni też cię będą lubić! - jego słowa były szczere, pozbawione nawet odrobiny kropli kłamstwa. Akari naprawdę lubił kobietę i w jego oczach było to czymś zupełnie naturalnym, że cała reszta osób też powinna ją lubić. Przecież nie było innej możliwości! Hecate była miła i dobra. Bawiła się z nim, dawała dobre rzeczy do jedzenia, opowiadała niesamowite historie a nawet zabrała na festiwal! Nigdy też na niego nie krzyczała. W osobistej hierarchii chłopca zajmowała wysokie miejsce, bo zaraz po Orvillu, którego traktował jak ojca.
Właściwie jak się się nad tym zastanowić, to kobieta z powodzeniem wypełniała lukę po matce, której nie miał. Albo przynajmniej jej nie pamiętał.
- Ale dobrze, zapytam jej. Nadal jednak myślę, że zasady dorosłych są głupie! - policzki naburmuszyły się jak u chomika, ale wystarczył jeden dotyk Hecate na jego ciemnej czuprynie, aby momentalnie zapomniał o tym wszystkim. Instynktownie przekręcił bardziej głowę w jej stronę, niemo proszą o więcej pieszczot.
Właśnie.
Kolejna jej dobra cecha.
Nikt od bardzo dawna go tak nie głaskał. W tak miły i czuły sposób, wręcz matczyny, choć nie mógł wyzbyć się wrażenia, że znał ten 'dotyk'. Tylko skąd?
- Dobrze! Będzie fajnie! - zawtórował jej, nie mogąc doczekać się dzisiejszego spaceru. Lubił ich wspólne wypady do lasu, bo zawsze było ciekawie i nigdy się przy niej nie nudził.
- Też chcę pieska, ale pani Kitaka mi nie pozwala.... Ale się nie poddam! Zaoszczędziłem pieniążki i będę mógł mu kupować dobre jedzonko! Będę z nim wychodzić na spacery i zabierał do lekarza! Będę odpowiedzialny! - zapewnił Hecate, jednocześnie nieco komunikując, że jeszcze pokaże tej flądrze Kitace, że jest dużym chłopcem i do tego bardzo odpowiedzialnym!
- Jak już go będę miał, to pozwolę ci się z nim pobawić, wiesz?
@Hecate Black
- Jest pyszny! Twój sok z jagódek jest najlepszy w caaaaałym świecie. Nie! W całym kosmosie! - pochwalił wywar z owoców, jaki zrobiła, a na potwierdzenie swoich słów upił kolejny łyk, wesoło machając nogami, które nie sięgały podłogi.
Na wyzwanie od razu spojrzał w szklankę, marszcząc przy tym w zabawny sposób czoło, najwidoczniej bardzo intensywnie myśląc i zastanawiając się nad nowym składnikiem. Niestety, ale wykwintnym smakoszem to na pewno nie zostanie, a i jego wiedza na temat owoców była ograniczona, ale z pewnością nie zamierzał tak łatwo się poznać. O nie, co to, to nie!
Przechylił głowę lekko w bok, a cenne minuty uciekały jak woda przez sito, gdy wreszcie uniósł spojrzenie znad szklanki kierując je niepewnie w stronę kobiety.
- Malinki? - zapytał, choć bardziej bazował na tym, że maliny również rosły w lesie, a nie że wyczuł je w soku. Zresztą, bez znaczenia co kobieta dodała do niego. Smakował mu. I to było priorytetem dla chłopca.
- Ale to głupie! - cień buntu pojawił się na jego niewinnej buzi, gdy usłyszał jej słowa - Jestem pewien, że Alesa-nee cię polubi! Jesteś taka fajna. Ja cię bardzo lubię, wiesz? I myślę, że wszyscy inni też cię będą lubić! - jego słowa były szczere, pozbawione nawet odrobiny kropli kłamstwa. Akari naprawdę lubił kobietę i w jego oczach było to czymś zupełnie naturalnym, że cała reszta osób też powinna ją lubić. Przecież nie było innej możliwości! Hecate była miła i dobra. Bawiła się z nim, dawała dobre rzeczy do jedzenia, opowiadała niesamowite historie a nawet zabrała na festiwal! Nigdy też na niego nie krzyczała. W osobistej hierarchii chłopca zajmowała wysokie miejsce, bo zaraz po Orvillu, którego traktował jak ojca.
Właściwie jak się się nad tym zastanowić, to kobieta z powodzeniem wypełniała lukę po matce, której nie miał. Albo przynajmniej jej nie pamiętał.
- Ale dobrze, zapytam jej. Nadal jednak myślę, że zasady dorosłych są głupie! - policzki naburmuszyły się jak u chomika, ale wystarczył jeden dotyk Hecate na jego ciemnej czuprynie, aby momentalnie zapomniał o tym wszystkim. Instynktownie przekręcił bardziej głowę w jej stronę, niemo proszą o więcej pieszczot.
Właśnie.
Kolejna jej dobra cecha.
Nikt od bardzo dawna go tak nie głaskał. W tak miły i czuły sposób, wręcz matczyny, choć nie mógł wyzbyć się wrażenia, że znał ten 'dotyk'. Tylko skąd?
- Dobrze! Będzie fajnie! - zawtórował jej, nie mogąc doczekać się dzisiejszego spaceru. Lubił ich wspólne wypady do lasu, bo zawsze było ciekawie i nigdy się przy niej nie nudził.
- Też chcę pieska, ale pani Kitaka mi nie pozwala.... Ale się nie poddam! Zaoszczędziłem pieniążki i będę mógł mu kupować dobre jedzonko! Będę z nim wychodzić na spacery i zabierał do lekarza! Będę odpowiedzialny! - zapewnił Hecate, jednocześnie nieco komunikując, że jeszcze pokaże tej flądrze Kitace, że jest dużym chłopcem i do tego bardzo odpowiedzialnym!
- Jak już go będę miał, to pozwolę ci się z nim pobawić, wiesz?
@Hecate Black
Hecate Black ubóstwia ten post.
Przyglądała się Akariemu we względnej ciszy nie dlatego, że nie miała mu nic do powiedzenia, tylko przez wzbierające pod czaszką napięcie. Była pewna, że gdyby podwinęła rękawy pasiastego swetra do łokci, to bez problemu oboje ujrzeliby pulsujące czernią żyłki, które z każdym dniem rozprzestrzeniły po skórze coraz większą, bardziej skomplikowaną sieć. Dobrze się złożyło, że wybrała długi rękaw, los musiał nad nią czuwać w ten czy inny sposób. Nie chciała by chłopiec musiał to oglądać, nawet jeśli widok wcale nie był jakiś drastyczny, co najwyżej niecodzienny. Nie wątpiła jednak, że zrodziłby pytania, a akurat tych nie chciała słyszeć, bo zwyczajnie nie miała na nie odpowiedzi.
— Zgadłeś — pochwaliła z dumą barwiącą ton głosu.
Wstała by podejść bliżej i poczochrać włosy yurei dłonią. Sugestywnym ruchem głowy zachęciła go by również wstał z miejsca, najwyraźniej zamierzając gdzieś go zaprowadzić. Fakt iż przechodząc do drugiej części kuchni sięgnęła po drobny woreczek mógł świadczyć o tym, że rzeczywiście szli karmić wspomniane wcześniej wiewiórki. Jedno ciche gwizdnięcie wystarczyło, by podbiegło do nich znajome .
— To że ty mnie lubisz niestety nie oznacza, że wszyscy inni również będą — odparła, wsuwając stopy w wysłużone, czarne trampki pond kostkę. — Tak jak mówisz, zasady dorosłych są głupie, ale wymyślono je nie bez powodu, wiesz? Tak jest nam łatwiej uniknąć nieporozumień i nieprzyjemnych sytuacji — dodała po chwili, wręczając Akariemu niewielką piłkę do trzymania, najwyraźniej tę, którą mieli rzucać później psu dziewczyny.
Gdy znaleźli się już na zewnątrz i oddalili nieco od domu, odetchnęła bezdźwięcznie i wyjęła paczkę papierosów. Jeden z nich wylądował standardowo między wargami, po chwili odpalony metalową zapalniczką w amerykańskim stylu.
— Naprawdę się postarałeś — przyznała chłopcu w odpowiedzi na opowieść o tym co udało mu się osiągnąć by dostać własnego czworonoga. — Może więc wykorzystamy to, że u mnie jesteś i zrobimy mały test? Do jutra będziesz się zajmował Orionem, pokażesz mi czego się nauczyłeś. Jeśli dobrze ci pójdzie, to porozmawiam z Orvillem na temat twojego własnego psa, co ty na to?
@Mamoritai Akari
— Zgadłeś — pochwaliła z dumą barwiącą ton głosu.
Wstała by podejść bliżej i poczochrać włosy yurei dłonią. Sugestywnym ruchem głowy zachęciła go by również wstał z miejsca, najwyraźniej zamierzając gdzieś go zaprowadzić. Fakt iż przechodząc do drugiej części kuchni sięgnęła po drobny woreczek mógł świadczyć o tym, że rzeczywiście szli karmić wspomniane wcześniej wiewiórki. Jedno ciche gwizdnięcie wystarczyło, by podbiegło do nich znajome .
— To że ty mnie lubisz niestety nie oznacza, że wszyscy inni również będą — odparła, wsuwając stopy w wysłużone, czarne trampki pond kostkę. — Tak jak mówisz, zasady dorosłych są głupie, ale wymyślono je nie bez powodu, wiesz? Tak jest nam łatwiej uniknąć nieporozumień i nieprzyjemnych sytuacji — dodała po chwili, wręczając Akariemu niewielką piłkę do trzymania, najwyraźniej tę, którą mieli rzucać później psu dziewczyny.
Gdy znaleźli się już na zewnątrz i oddalili nieco od domu, odetchnęła bezdźwięcznie i wyjęła paczkę papierosów. Jeden z nich wylądował standardowo między wargami, po chwili odpalony metalową zapalniczką w amerykańskim stylu.
— Naprawdę się postarałeś — przyznała chłopcu w odpowiedzi na opowieść o tym co udało mu się osiągnąć by dostać własnego czworonoga. — Może więc wykorzystamy to, że u mnie jesteś i zrobimy mały test? Do jutra będziesz się zajmował Orionem, pokażesz mi czego się nauczyłeś. Jeśli dobrze ci pójdzie, to porozmawiam z Orvillem na temat twojego własnego psa, co ty na to?
@Mamoritai Akari
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Warui Shin'ya ubóstwia ten post.
Zmrużył lekko oczy, kiedy ciepła dłoń kobiety dotknęła jego ciemnej czupryny. Był niczym mały kot, który prosi o chociaż odrobinę atencji i pieszczot. Akari nie pozwalał się dotykać każdemu, ale akurat jej dotyk tolerował, i przede wszystkim - lubił. Z lekkim rozczarowaniem zorientował się, że trwało to zaledwie parę sekund i kobieta już po chwili odsunęła się od niego.
Zsunął się z krzesła i podbiegł do niej, od razu łapiąc swoją małą dłonią jej, na której zacisnął mocniej palce, jakby w obawie, że zniknie, zostawi go albo zabierze rękę. A tego nie chciał.
- Wiem, ale myślę, że ciebie wszyscy lubią! Jesteś najlepsza. - odpowiedział jej, wciąż nie do końca będąc przekonanym jakim cudem ktoś może nie przepadać za Hecate. Przecież była taka miła. Zawsze dawała mu dobre jedzonko. Sok. Do tego nigdy nie krzyczała. Była z nim nawet na festiwalu! Ci, którzy jej nie lubili z pewnością byli złymi ludźmi. Innego wytłumaczenia na to nie miał. - Dla mnie na pewno jesteś. - dodał już ciszej, chociaż kobieta niewątpliwie go dosłyszała.
Ruszył za nią w stronę wyjścia, wciąż trzymając jej rękę, w drugiej zaś ściskając mocno piłkę, którą niemal nie wgniatał w swoją malutką klatkę piersiową, nie chcąc przypadkiem jej wypuścić. Puścił dłoń Hecate dopiero w momencie, w którym znaleźli się na zewnątrz. Chłopiec był już gotowy odbiec od niej, aby pobawić się ze szczeniaczkiem, jednakże jej propozycja sprawiła, że na bladych policzkach dziecka wykwitły dwa rumieńce pełne podekscytowania, a oczy koloru jasnego nieba zamigotały blaskiem setki gwiazd.
- Tak! Ale obiecujesz??? Zajmę się Orionem, zobaczysz! Będę się z nim bawił! Karmił go! Spał z nim! Głaskał! Będę z nim wychodził i sprzątał po nim! - powiedział niemal na jednym wydechu, skacząc z jednej nogi na drugą. To był jak najbardziej wyczekujący prezent pod choinką! Jak ukochane życzenie urodzinowe! Już nie mógł się doczekać, kiedy dostanie swojego własnego psa. Teraz jednak chciał udowodnić Hecate, że jest na tyle dużym chłopcem, aby wziąć pełną odpowiedzialność za drugą, żywą istotę.
- Orion! Chodź, pobawimy się! - zawołał szczeniaka, samemu odbiegając kawałek, żeby rzucić piłką. Zabawa kompletnie go pochłonęła, a sam chłopiec zupełnie zapomniał o otaczającym go świecie. Nawet nie wiedzieć kiedy piłka została zastąpiona znalezionym patykiem. Wesoło wymachując nim w powietrzu biegał to z jednej strony, to na drugą, na przemian goniąc się z małym, psim kompanem u jego nogi. Teraz policzki były różowe od zgrzania i chłodu, ale chłopiec zdawał się zupełnie tym nie przejmując. Zatrzymał się dopiero po kilkunastu minutach, kiedy jego uwagę przyciągnęły krzaki przy skraju lasu. Podbiegł tam i kucnął, by zanurzyć dłoń pomiędzy patyki i liście.
- Patrz co znalazłem! - krzyknął nagle i wyprostował się, tryumfalnie unosząc wolną rękę ku górze, w której trzymał sporej wielkości czarnego żuka.
- Widziałaś? Widziałaś? Popatrz! - ponownie zawołał do kobiety chcąc się pochwalić swoim wyjątkowym znaleziskiem.
@Hecate Black
Zsunął się z krzesła i podbiegł do niej, od razu łapiąc swoją małą dłonią jej, na której zacisnął mocniej palce, jakby w obawie, że zniknie, zostawi go albo zabierze rękę. A tego nie chciał.
- Wiem, ale myślę, że ciebie wszyscy lubią! Jesteś najlepsza. - odpowiedział jej, wciąż nie do końca będąc przekonanym jakim cudem ktoś może nie przepadać za Hecate. Przecież była taka miła. Zawsze dawała mu dobre jedzonko. Sok. Do tego nigdy nie krzyczała. Była z nim nawet na festiwalu! Ci, którzy jej nie lubili z pewnością byli złymi ludźmi. Innego wytłumaczenia na to nie miał. - Dla mnie na pewno jesteś. - dodał już ciszej, chociaż kobieta niewątpliwie go dosłyszała.
Ruszył za nią w stronę wyjścia, wciąż trzymając jej rękę, w drugiej zaś ściskając mocno piłkę, którą niemal nie wgniatał w swoją malutką klatkę piersiową, nie chcąc przypadkiem jej wypuścić. Puścił dłoń Hecate dopiero w momencie, w którym znaleźli się na zewnątrz. Chłopiec był już gotowy odbiec od niej, aby pobawić się ze szczeniaczkiem, jednakże jej propozycja sprawiła, że na bladych policzkach dziecka wykwitły dwa rumieńce pełne podekscytowania, a oczy koloru jasnego nieba zamigotały blaskiem setki gwiazd.
- Tak! Ale obiecujesz??? Zajmę się Orionem, zobaczysz! Będę się z nim bawił! Karmił go! Spał z nim! Głaskał! Będę z nim wychodził i sprzątał po nim! - powiedział niemal na jednym wydechu, skacząc z jednej nogi na drugą. To był jak najbardziej wyczekujący prezent pod choinką! Jak ukochane życzenie urodzinowe! Już nie mógł się doczekać, kiedy dostanie swojego własnego psa. Teraz jednak chciał udowodnić Hecate, że jest na tyle dużym chłopcem, aby wziąć pełną odpowiedzialność za drugą, żywą istotę.
- Orion! Chodź, pobawimy się! - zawołał szczeniaka, samemu odbiegając kawałek, żeby rzucić piłką. Zabawa kompletnie go pochłonęła, a sam chłopiec zupełnie zapomniał o otaczającym go świecie. Nawet nie wiedzieć kiedy piłka została zastąpiona znalezionym patykiem. Wesoło wymachując nim w powietrzu biegał to z jednej strony, to na drugą, na przemian goniąc się z małym, psim kompanem u jego nogi. Teraz policzki były różowe od zgrzania i chłodu, ale chłopiec zdawał się zupełnie tym nie przejmując. Zatrzymał się dopiero po kilkunastu minutach, kiedy jego uwagę przyciągnęły krzaki przy skraju lasu. Podbiegł tam i kucnął, by zanurzyć dłoń pomiędzy patyki i liście.
- Patrz co znalazłem! - krzyknął nagle i wyprostował się, tryumfalnie unosząc wolną rękę ku górze, w której trzymał sporej wielkości czarnego żuka.
- Widziałaś? Widziałaś? Popatrz! - ponownie zawołał do kobiety chcąc się pochwalić swoim wyjątkowym znaleziskiem.
@Hecate Black
Matsumoto Hiroshi ubóstwia ten post.
Nie mogła zrobić niczego innego, jak roześmiać się serdecznie ze słów Akariego. Nie wyśmiewała się z niego, po prostu mu wtórowała, co mógł wywnioskować z tonacji jej głosu. W momentach takich jak ten jedynie utwierdzała się w przekonaniu, że był jedynie niewinnym dzieckiem nie do końca świadomym prawdziwości brutalnego świata jaki go otaczał. Gdyby usłyszał wszystkie te plotki o przeklętej wiedźmie z Kinigmi, o tym co robiła nie tylko z dorosłymi ale też dziećmi i jak zepsutą osobą była, to zdecydowanie opadłaby na niego fala szoku. Na szczęście nie musiał niczego wiedzieć, tak było lepiej. Dobrze że pokoje przeznaczone do tych zakazanych czynności związanych z zepsutą, czarną magią i rytuałami trzymała zamknięte pod wiecznie noszonym przy sobie kluczem, ryzyko popełnienia błędu znikało do zera.
— Obiecuję — dodała znów, skinąwszy przy tym głową. — Mogę nawet pójść razem z tobą do schroniska w mieście i pomóc ci wybrać odpowiedniego psiaka na początek. Zawsze warto pomagać zwierzętom w potrzebie Akari, a akurat tam znajdziemy ich wiele.
Wszystkie zwierzęta które sama posiadała były odratowane z mniej lub bardziej poważnej sytuacji, nawet Fornax którego dostała od ciotki — czego dowiedziała się właśnie od niej samej — nie zaczął w tym świecie łatwo. Teraz na szczęście, po wprowadzeniu w ich życie odpowiedniej opieki i troski miały się dobrze.
Nie dotrzymywała chłopcu kroku w bieganiu, miał zdecydowanie więcej energii od niej, szczególnie teraz, gdy dziewczęcym organizmem targała nieznana klątwa, czy cokolwiek to w zasadzie było. Stale trzymała go jednak w zasięgu wzroku, w razie potrzeby przyspieszając na moment kroku, co by nie zniknął bezpowrotnie w pobliskich krzakach czy nie ugrzązł w podmokłej części bagiennych terenów. Kinigami bywało zwodnicze dla każdego, kto pełnoprawnie do niego nie należał.
Podeszła bliżej gdy dostrzegł coś w krzakach, kątem oka kontrolując również Oriona krzątającego się dookoła. Widząc, że właścicielka zmierza w jakiś konkretny punkt i on podreptał w tamtym kierunku, zatrzymując się dopiero u boku Black.
— Rzeczywiście bardzo ładny i duży. Pamiętaj żeby delikatnie się z nim obchodzić, to bardzo kruche stworzenia. Jestem pewna że znajdziesz ich dużo więcej, szczególnie o tej porze roku — Kucnęła tuż obok, również spoglądając w gęstwinie drobnych liści. Powoli wyciągnęła rękę, tę w której nie trzymała papierosa, podkładając wyciągnięty palec pod puchatą ćmę — ta jakby bez zawahania wpełzła na jasną skórę, mknąc niespiesznie ku nadgarstkowi. — Jeśli będziesz bardzo uważnie patrzył, to zobaczysz różne gatunki, nie tylko owadów.
Zaraz zresztą delikatnie dotknęła jego ramienia, by wskazać mu przewalony pień na którym zgromadziła się para jaskrawych ptaków.
— W przyszłości chciałbyś mieć jeszcze jakieś zwierzątko oprócz psa Akari?
@Mamoritai Akari
— Obiecuję — dodała znów, skinąwszy przy tym głową. — Mogę nawet pójść razem z tobą do schroniska w mieście i pomóc ci wybrać odpowiedniego psiaka na początek. Zawsze warto pomagać zwierzętom w potrzebie Akari, a akurat tam znajdziemy ich wiele.
Wszystkie zwierzęta które sama posiadała były odratowane z mniej lub bardziej poważnej sytuacji, nawet Fornax którego dostała od ciotki — czego dowiedziała się właśnie od niej samej — nie zaczął w tym świecie łatwo. Teraz na szczęście, po wprowadzeniu w ich życie odpowiedniej opieki i troski miały się dobrze.
Nie dotrzymywała chłopcu kroku w bieganiu, miał zdecydowanie więcej energii od niej, szczególnie teraz, gdy dziewczęcym organizmem targała nieznana klątwa, czy cokolwiek to w zasadzie było. Stale trzymała go jednak w zasięgu wzroku, w razie potrzeby przyspieszając na moment kroku, co by nie zniknął bezpowrotnie w pobliskich krzakach czy nie ugrzązł w podmokłej części bagiennych terenów. Kinigami bywało zwodnicze dla każdego, kto pełnoprawnie do niego nie należał.
Podeszła bliżej gdy dostrzegł coś w krzakach, kątem oka kontrolując również Oriona krzątającego się dookoła. Widząc, że właścicielka zmierza w jakiś konkretny punkt i on podreptał w tamtym kierunku, zatrzymując się dopiero u boku Black.
— Rzeczywiście bardzo ładny i duży. Pamiętaj żeby delikatnie się z nim obchodzić, to bardzo kruche stworzenia. Jestem pewna że znajdziesz ich dużo więcej, szczególnie o tej porze roku — Kucnęła tuż obok, również spoglądając w gęstwinie drobnych liści. Powoli wyciągnęła rękę, tę w której nie trzymała papierosa, podkładając wyciągnięty palec pod puchatą ćmę — ta jakby bez zawahania wpełzła na jasną skórę, mknąc niespiesznie ku nadgarstkowi. — Jeśli będziesz bardzo uważnie patrzył, to zobaczysz różne gatunki, nie tylko owadów.
Zaraz zresztą delikatnie dotknęła jego ramienia, by wskazać mu przewalony pień na którym zgromadziła się para jaskrawych ptaków.
— W przyszłości chciałbyś mieć jeszcze jakieś zwierzątko oprócz psa Akari?
@Mamoritai Akari
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Zgodnie ze słowami kobiety, Akari obchodził się zaskakująco delikatnie z trzymanym przez siebie żywym stworzeniem, choć jego ruchy zdecydowanie były dość... nieporadne. Ale starał się, aby za wszelką cenę nie skrzywdzić schwytanego przez siebie żuka.
- Raz na placu zabaw poznałem jedną dziewczynkę. I ona bardzo bała się ich. Takich małych stworzonek. Mówówek też. I pajojojków. Ale ja się nie boję. Ale nie chciałbym mieć ich jako zwierzątka, bo wiem, że one ciężko pracują. Mówówki dla swojej klórowej, a pajojojki robią swoje domki z waty. Ten pewnie też musi już iść i wrócić do swojej rodziny! - wskazał na żuka, i po raz ostatni posłał mu smutne, acz szczere spojrzenia, by wreszcie delikatnie położył wcześniejsze znalezisko na ziemi, pomiędzy zielonymi liśćmi krzaka. Uniósł małą dłoń i pomachał mu na pożegnanie, obserwując, jak ten znika pomiędzy roślinami, mchem oraz resztkami drzew.
Zdawało się, że pomimo bycia dzieckiem, wciąż nie do końca rozwiniętą istotą, posiadał w sobie ogromne pokłady zarówno empatii jak i świadomości, że trzeba być dobrym i delikatnym w przypadku zwierząt. Nie było co ukrywać: Akari kochał zwierzęta w każdej ich formie, i chociaż ani Orville, ani tym bardziej Kitaka nie nauczyli go podstaw jak się z nimi obchodzić, to najwidoczniej miał je zakopane gdzieś w odmętach pamięci. Nawet, jeśli bardzo głęboko.
Schylił się, sięgając dłonią pomiędzy krzaki, lecz tym razem nie chwycił ani żadnego żuka, ani też żadnego innego stworzenia, a zamiast tego pochwycił palcami mały, okrągły kamyk. Obejrzał go z każdej strony, a jego widok widocznie rozpromienił jasną twarzyczkę chłopca.
- Zabiorę go do domu i dołączę do mojej kolejekcji! - powiedział dumne, prezentując kamień Hecate, jakby to był najprawdziwszy skarb. - Ostatnio zacząłem je zbierać. Wiesz, że kamienie mają mnóstwo kształtów! Jedne są długie, inne niebieskie. Mam już czerwone, białe, żółte! Niektóre mają narysowane nawet buzie. Jak chcesz, to następnym razem pokażę ci je! - wyszczerzył się w jej stronę prezentując swoje niepełne uzębienie, jednocześnie wrzucając kamyk do kieszeni bluzy, którą miał na sobie. - Można z nich budować domki. Mam kilka takich domków, które zbudowałem. Musiałem jednak użyć nieco kleju, żeby stały w miejscu. - wytłumaczył, jakby Hecate naprawdę potrzebowała tej wiedzy w swoim życiu.
Kiedy jednak padło pytanie dotyczące ewentualności posiadania innych zwierząt aniżeli psa, Akari zatrzymał się w miejscu, dogłębnie pogrążając się w zamyśleniu.
Czy chciałby jeszcze jakieś inne zwierzęta?
Oczywiście że tak! Zwłaszcza, że aktualnie nie posiadał innego.
Jednakże nie potrafił wybrać. Kotki były fajne, ale tak samo jak i ptaszki, chomiczki, rybki, węże, myszki, króliczki, krokodyle, słoniki czy żyrafy.
Szczerze powiedziawszy, to jakby mógł, to przygarnąłby wszystkie zwierzęta z całego świata!
Chociaż, z drugiej strony, było jedno zwierzę, które uwielbiał! Nawet, jeśli nigdy przedtem nie widział go na żywo. A było to...
- Lewek! Chciałbym mieć lewka!
@Hecate Black
- Raz na placu zabaw poznałem jedną dziewczynkę. I ona bardzo bała się ich. Takich małych stworzonek. Mówówek też. I pajojojków. Ale ja się nie boję. Ale nie chciałbym mieć ich jako zwierzątka, bo wiem, że one ciężko pracują. Mówówki dla swojej klórowej, a pajojojki robią swoje domki z waty. Ten pewnie też musi już iść i wrócić do swojej rodziny! - wskazał na żuka, i po raz ostatni posłał mu smutne, acz szczere spojrzenia, by wreszcie delikatnie położył wcześniejsze znalezisko na ziemi, pomiędzy zielonymi liśćmi krzaka. Uniósł małą dłoń i pomachał mu na pożegnanie, obserwując, jak ten znika pomiędzy roślinami, mchem oraz resztkami drzew.
Zdawało się, że pomimo bycia dzieckiem, wciąż nie do końca rozwiniętą istotą, posiadał w sobie ogromne pokłady zarówno empatii jak i świadomości, że trzeba być dobrym i delikatnym w przypadku zwierząt. Nie było co ukrywać: Akari kochał zwierzęta w każdej ich formie, i chociaż ani Orville, ani tym bardziej Kitaka nie nauczyli go podstaw jak się z nimi obchodzić, to najwidoczniej miał je zakopane gdzieś w odmętach pamięci. Nawet, jeśli bardzo głęboko.
Schylił się, sięgając dłonią pomiędzy krzaki, lecz tym razem nie chwycił ani żadnego żuka, ani też żadnego innego stworzenia, a zamiast tego pochwycił palcami mały, okrągły kamyk. Obejrzał go z każdej strony, a jego widok widocznie rozpromienił jasną twarzyczkę chłopca.
- Zabiorę go do domu i dołączę do mojej kolejekcji! - powiedział dumne, prezentując kamień Hecate, jakby to był najprawdziwszy skarb. - Ostatnio zacząłem je zbierać. Wiesz, że kamienie mają mnóstwo kształtów! Jedne są długie, inne niebieskie. Mam już czerwone, białe, żółte! Niektóre mają narysowane nawet buzie. Jak chcesz, to następnym razem pokażę ci je! - wyszczerzył się w jej stronę prezentując swoje niepełne uzębienie, jednocześnie wrzucając kamyk do kieszeni bluzy, którą miał na sobie. - Można z nich budować domki. Mam kilka takich domków, które zbudowałem. Musiałem jednak użyć nieco kleju, żeby stały w miejscu. - wytłumaczył, jakby Hecate naprawdę potrzebowała tej wiedzy w swoim życiu.
Kiedy jednak padło pytanie dotyczące ewentualności posiadania innych zwierząt aniżeli psa, Akari zatrzymał się w miejscu, dogłębnie pogrążając się w zamyśleniu.
Czy chciałby jeszcze jakieś inne zwierzęta?
Oczywiście że tak! Zwłaszcza, że aktualnie nie posiadał innego.
Jednakże nie potrafił wybrać. Kotki były fajne, ale tak samo jak i ptaszki, chomiczki, rybki, węże, myszki, króliczki, krokodyle, słoniki czy żyrafy.
Szczerze powiedziawszy, to jakby mógł, to przygarnąłby wszystkie zwierzęta z całego świata!
Chociaż, z drugiej strony, było jedno zwierzę, które uwielbiał! Nawet, jeśli nigdy przedtem nie widział go na żywo. A było to...
- Lewek! Chciałbym mieć lewka!
@Hecate Black
Przykucnęła tuż obok, chcąc przyjrzeć się znalezionemu przez chłopca kamykowi. Nawet jeśli był tylko zwykłym odłamkiem bez żadnej wartości, to poświęciła mu całą swoją uwagę; najwyraźniej zdążyła już zauważyć, że temat był dla Akariego dość istotny, więc grzechem byłoby podejść do niego bez powagi. Poza tym, jako wiedźma również pokładała zainteresowanie w kryształach i minerałach, więc widząc podobną ekscytację w młodym duchu dostrzegła również kolejną okazję do wspólnych rozmów.
— Jest fantastyczny — pochwaliła, mierzwiąc brązowe kosmyki. — Możemy się kiedyś wybrać na wielkie poszukiwania, co ty na to? Poszukamy geod, to takie kamienie, które chowają w sobie dużo minerałów. Zobaczysz je dopiero po rozłupaniu takiego kamyka — podsunęła, zabierając dłoń z chłopięcej czupryny. — Przy okazji poopowiadam ci o wszystkich kryształach, które znajdziemy. Każdy ma swoje zastosowanie i właściwości, wiedziałeś? — uśmiechnęła się zachęcająco, prostują się powoli. Od pochylania kręciło jej się w głowie i doskonale wiedziała, że był to kolejny skutek uboczny trawiącej organizm klątwy. Chwilowo dotknęła więc pulsującej bólem skroni; musiała odetchnąć ciężej by obraz przed oczami znów stanął w miejscu i nie wirował jak koktajl w mikserze. Wszystko to odwracając się delikatnie, coby oczy chłopca nie dostrzegły żadnej słabości.
Szybko zresztą kontynuował temat, pozwalając jej skupić się na wypowiadanych słowach.
— W takim razie musimy szybko porozmawiać z Orvillem na temat tego, kiedy będę mogła cię odwiedzić. Chciałabym jak najszybciej zobaczyć wszystkie domki, które zbudowałeś — Uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
Nie mogła się nie zaśmiać, gdy zdradził jej swoje ulubione zwierzę. Cóż, takiego lwa ciężko byłoby skołować nawet jej. Wątpiła też, by wspomniany przed chwilą mężczyzna przychylnie patrzył na wielkiego kota leżakującego na dywanie przed kominkiem.
— Może na sam początek pójdziemy pooglądać je w zoo? Sprawdzimy, czy taki lewek w ogóle zmieści się w waszym domu. One potrzebują bardzo dużo miejsca, wiesz? Byłoby im niewygodnie w mieszkaniu, trzeba przede wszystkim brać ich dobro na pierwsze miejsce, nawet jeśli bardzo byśmy chcieli jednego lewka dla siebie — wytłumaczyła cierpliwie, zerkając do boku ku biegającemu szczenięciu. Jej wilki potrzebowały hektarów lasu by czuć się dobrze, co dopiero taki lew.
— Nie jesteś głodny? — zapytała nagle, zerkając pokrótce na godzinę w telefonie. — Zbliża się pora obiadowa, a muszę wiedzieć na co mój mały bohater ma ochotę — zaproponowała, sprawnie wymijając kwestię własnego zmęczenia. Choćby chciała, nie miała tego dnia siły na zbyt długie spacery i zabawy; pulsowanie skroni rozchodziło się już nie tylko na czaszkę ale też promieniowało od obu zapisanych na przedramionach kontraktach.
@Mamoritai Akari
— Jest fantastyczny — pochwaliła, mierzwiąc brązowe kosmyki. — Możemy się kiedyś wybrać na wielkie poszukiwania, co ty na to? Poszukamy geod, to takie kamienie, które chowają w sobie dużo minerałów. Zobaczysz je dopiero po rozłupaniu takiego kamyka — podsunęła, zabierając dłoń z chłopięcej czupryny. — Przy okazji poopowiadam ci o wszystkich kryształach, które znajdziemy. Każdy ma swoje zastosowanie i właściwości, wiedziałeś? — uśmiechnęła się zachęcająco, prostują się powoli. Od pochylania kręciło jej się w głowie i doskonale wiedziała, że był to kolejny skutek uboczny trawiącej organizm klątwy. Chwilowo dotknęła więc pulsującej bólem skroni; musiała odetchnąć ciężej by obraz przed oczami znów stanął w miejscu i nie wirował jak koktajl w mikserze. Wszystko to odwracając się delikatnie, coby oczy chłopca nie dostrzegły żadnej słabości.
Szybko zresztą kontynuował temat, pozwalając jej skupić się na wypowiadanych słowach.
— W takim razie musimy szybko porozmawiać z Orvillem na temat tego, kiedy będę mogła cię odwiedzić. Chciałabym jak najszybciej zobaczyć wszystkie domki, które zbudowałeś — Uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
Nie mogła się nie zaśmiać, gdy zdradził jej swoje ulubione zwierzę. Cóż, takiego lwa ciężko byłoby skołować nawet jej. Wątpiła też, by wspomniany przed chwilą mężczyzna przychylnie patrzył na wielkiego kota leżakującego na dywanie przed kominkiem.
— Może na sam początek pójdziemy pooglądać je w zoo? Sprawdzimy, czy taki lewek w ogóle zmieści się w waszym domu. One potrzebują bardzo dużo miejsca, wiesz? Byłoby im niewygodnie w mieszkaniu, trzeba przede wszystkim brać ich dobro na pierwsze miejsce, nawet jeśli bardzo byśmy chcieli jednego lewka dla siebie — wytłumaczyła cierpliwie, zerkając do boku ku biegającemu szczenięciu. Jej wilki potrzebowały hektarów lasu by czuć się dobrze, co dopiero taki lew.
— Nie jesteś głodny? — zapytała nagle, zerkając pokrótce na godzinę w telefonie. — Zbliża się pora obiadowa, a muszę wiedzieć na co mój mały bohater ma ochotę — zaproponowała, sprawnie wymijając kwestię własnego zmęczenia. Choćby chciała, nie miała tego dnia siły na zbyt długie spacery i zabawy; pulsowanie skroni rozchodziło się już nie tylko na czaszkę ale też promieniowało od obu zapisanych na przedramionach kontraktach.
@Mamoritai Akari
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Słysząc zainteresowanie w głosie kobiety, dziecięce oczy rozbłysły radosnym blaskiem. Akari nie przywykł do tego, by ludzie dookoła niego wykazywali choć odrobinę ciekawości względem jego kolekcji kamyków. Może jedynie pojedyncze dzieciaki, z którymi czasami bawił się na placu zabaw, o ile szczęście mu dopisywało, ale były to relatywnie sporadyczne przypadki. Hecate nawet nie mogła sobie wyobrazić ile radości podarowała swoimi słowami dziecięcemu sercu chłopca.
- Naprawdę? Naprawdę zabierzesz mnie na poszukiwanie tych gegonów? Ale obiecujesz? Na mały palec? - zerwał się z miejsca, wpatrując w nią uparcie wielkimi, jasnymi oczami, jakby w obawie, że kobieta lada moment wycofa się ze swoich słów i zaśmieje się, jednocześnie wyśmiewając dziecięce hobby. Jednakże nic takiego nie nastąpiło, a rosnąca ekscytacja sięgnęła zenitu. Wyrzucił obie dłonie ku górze, niemal przeskakując z nogi na nogę. Najchętniej to wybrałby się tu i teraz na wycieczkę, ale wiedział też, że będzie musiał uzbroić się w cierpliwość. Tak, jak na dużego chłopca przystało.
- Zastosowania i wławiwości..... Takie magiczne? Jak magiczne kamienie z bajek??? Ale super! - właściwie nawet nie dał jej dojść do słowa. W jego głowie zaczął klarować się wyraźny obraz, w którym Black objęła rolę nadwornej czarodziejki, która u boku elfiego księcia pilnowała porządku w królestwie. Na pewno tak właśnie było. Była taka mądra i wiedziała o tak wielu rzeczach! I do tego znała się na magicznych kamieniach, a więc znała i magię! Kiedyś będzie musiał poprosić ją, aby pokazała mu kilka zaklęć. Ale to kiedyś, jak sprawa Zagubionego Królestwa nieco się uspokoi i uda im się wspólnymi siłami pokonać tę obrzydliwą wiedźmę Kitakę. Całe szczęście, że nie było jej tutaj, bo inaczej z pewnością knułaby coś złego i okropnego!
- Nie wiem czy on ma jakieś zastosowania i wławiwości, ale... możesz go wziąć! Jeżeli jest magiczny, to chcę, aby był twój! - wyszczerzył się w szerokim uśmiechu prezentując tym samym brak jednej z dwóch jedynek. Wyciągnął otwartą dłoń z kamieniem w stronę kobiety mając cichą nadzieję, że Hecate przyjmie od niego ten niecodzienny podarunek
Jednak entuzjazm nieco opadł, kiedy został poruszony temat zoo. Akari spuścił lekko wzrok w dół, jakby w zawstydzeniu, jednocześnie chowając ręce lekko do tyłu. Nie chciał, aby Hecate była zła na niego! Ale...
- ... chcę do zoo z Orvillem. Kiedyś powiedział-, znaczy, nie obiecał mi tego ani nic, ale kiedyś powiedział, że zobaczy. I ja bardzo bym chciał iść tam z nim. Przepraszam. - jego głos wypełniony był autentycznym smutkiem. Bardzo chciał iść do zoo z Hecate, ale w pierwszej kolejności chciał też iść tam z Orvillem.
Może kiedyś się uda.
- Ale.. ale mogę go zapytać czy możesz iść z nami! Byłoby fajnie! - dodał po chwili, kiedy w jego małej główce zaczął rodzić się pomysł.
- I wtedy moglibyśmy iść wszyscy razem! I razem podziwiać lewki! - Akari był tak podekscytowany, że nawet nie zauważył, kiedy ich kroki zaczęły kierować się w stronę chatki. Ani też faktu, że w jego brzuchu pojawiła się pustka, i że faktycznie miał ochotę coś zjeść.
@Hecate Black
- Naprawdę? Naprawdę zabierzesz mnie na poszukiwanie tych gegonów? Ale obiecujesz? Na mały palec? - zerwał się z miejsca, wpatrując w nią uparcie wielkimi, jasnymi oczami, jakby w obawie, że kobieta lada moment wycofa się ze swoich słów i zaśmieje się, jednocześnie wyśmiewając dziecięce hobby. Jednakże nic takiego nie nastąpiło, a rosnąca ekscytacja sięgnęła zenitu. Wyrzucił obie dłonie ku górze, niemal przeskakując z nogi na nogę. Najchętniej to wybrałby się tu i teraz na wycieczkę, ale wiedział też, że będzie musiał uzbroić się w cierpliwość. Tak, jak na dużego chłopca przystało.
- Zastosowania i wławiwości..... Takie magiczne? Jak magiczne kamienie z bajek??? Ale super! - właściwie nawet nie dał jej dojść do słowa. W jego głowie zaczął klarować się wyraźny obraz, w którym Black objęła rolę nadwornej czarodziejki, która u boku elfiego księcia pilnowała porządku w królestwie. Na pewno tak właśnie było. Była taka mądra i wiedziała o tak wielu rzeczach! I do tego znała się na magicznych kamieniach, a więc znała i magię! Kiedyś będzie musiał poprosić ją, aby pokazała mu kilka zaklęć. Ale to kiedyś, jak sprawa Zagubionego Królestwa nieco się uspokoi i uda im się wspólnymi siłami pokonać tę obrzydliwą wiedźmę Kitakę. Całe szczęście, że nie było jej tutaj, bo inaczej z pewnością knułaby coś złego i okropnego!
- Nie wiem czy on ma jakieś zastosowania i wławiwości, ale... możesz go wziąć! Jeżeli jest magiczny, to chcę, aby był twój! - wyszczerzył się w szerokim uśmiechu prezentując tym samym brak jednej z dwóch jedynek. Wyciągnął otwartą dłoń z kamieniem w stronę kobiety mając cichą nadzieję, że Hecate przyjmie od niego ten niecodzienny podarunek
Jednak entuzjazm nieco opadł, kiedy został poruszony temat zoo. Akari spuścił lekko wzrok w dół, jakby w zawstydzeniu, jednocześnie chowając ręce lekko do tyłu. Nie chciał, aby Hecate była zła na niego! Ale...
- ... chcę do zoo z Orvillem. Kiedyś powiedział-, znaczy, nie obiecał mi tego ani nic, ale kiedyś powiedział, że zobaczy. I ja bardzo bym chciał iść tam z nim. Przepraszam. - jego głos wypełniony był autentycznym smutkiem. Bardzo chciał iść do zoo z Hecate, ale w pierwszej kolejności chciał też iść tam z Orvillem.
Może kiedyś się uda.
- Ale.. ale mogę go zapytać czy możesz iść z nami! Byłoby fajnie! - dodał po chwili, kiedy w jego małej główce zaczął rodzić się pomysł.
- I wtedy moglibyśmy iść wszyscy razem! I razem podziwiać lewki! - Akari był tak podekscytowany, że nawet nie zauważył, kiedy ich kroki zaczęły kierować się w stronę chatki. Ani też faktu, że w jego brzuchu pojawiła się pustka, i że faktycznie miał ochotę coś zjeść.
@Hecate Black
Wątek zakończony.
Hecate Black ubóstwia ten post.
Strona 2 z 2 • 1, 2
maj 2038 roku