Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Opis jeszcze powstanie
Opis jeszcze powstanie
Kto wie czy by miał mu to za złe, zapewne trochę tak w końcu to wepchanie się na siłę bez pytania, a tego nie popierał. Dlatego też Ka i dobrze kombinował w tej swojej główce, w ten sposób zapewne czarnowłosy się zgodzi, Jednak czy na pewno to czas pokaże. - Tylko kurwa bez księżniczkowania, tutaj jest tylko jedna księżniczka i właśnie wącha twoje nogi.- Rzeczywiście w tym samym momencie Asami mógł poczuć jak coś obwąchuje jego łydki. Studencik mógł dopiero teraz zobaczyć czarnego kota, który faktycznie był zainteresowany jego zapachem. - Jasne, możesz zalać. Kawę przy okazji też.. - Postawił obok kubeczek, już z przygotowaną kawką z saszetki, taka 3 w 1 by było wygodniej. Zazdrościł Kaiowi tego tryskania energią już z samego rana. Szybko otworzył jedną z szafek i wyjął wspomniany ostry sos podając mu do ręki. - Wracając z pracy zrobię jakieś zakupy. Możesz zostać, jednak nie całkiem za darmo, musiałbyś się jakoś odpłacić za to, że Cię przygarnę. You know, nic za darmo.
Widząc jak ten trzepocze rzęsami zaśmiał się i westchnął, wziął kota na ręce i go pogłaskał na spokojnie. Zerkał w tym samym czasie w kierunku Asamiego ciekaw co ten mu odpowie. Nie chciał też go za bardzo przyzwyczajać, jeszcze mu się tu zagnieździ na stałe. - Na twoje szczęście nie gustuje w chłopcach. W zasadzie w nikim, bo te trzepotanie uznałbym za flirt Kai..- To miała być niejako przestroga dla niego, chyba nie chciał by Sasan rozumiał go opatrznie, prawda? Spojrzał na instant rameny a potem na zegarek, te kilka minut od zalania, złą rzecz...
Widząc jak ten trzepocze rzęsami zaśmiał się i westchnął, wziął kota na ręce i go pogłaskał na spokojnie. Zerkał w tym samym czasie w kierunku Asamiego ciekaw co ten mu odpowie. Nie chciał też go za bardzo przyzwyczajać, jeszcze mu się tu zagnieździ na stałe. - Na twoje szczęście nie gustuje w chłopcach. W zasadzie w nikim, bo te trzepotanie uznałbym za flirt Kai..- To miała być niejako przestroga dla niego, chyba nie chciał by Sasan rozumiał go opatrznie, prawda? Spojrzał na instant rameny a potem na zegarek, te kilka minut od zalania, złą rzecz...
Piwne tęczówki uciekły w stronę podłogi napotykając podobne sobie oczy, lecz kocie. Ze zwierzaka biło pewna doza odkrywczego zainteresowania, które Kai z entuzjazmem podzielał oraz odwzajemniał. Lubił zwierzęta. Do psów podchodził z pewną dozą ostrożności, lecz z kotami łatwo było mu wypracować przyjacielską więź. Z kotem Carei dogadywał się praktycznie jak z bratem z innej matki. Właściwie i z innego ojca. Uśmiechnął się do własnych myśli.
- Hej piękna... bardziej niż księżniczkę przypominasz królową - posłodził wyciągając wierzch ręki w jej kierunku pozwalając jej się zapoznać, a potem delikatnie naparł przyciskając wibrysy do policzka. Ośmielony pomrukiem potarł ją jeszcze za uszkiem - W sumie jak to jest, że każdy introwertyk, którego znam ma kota. Jest na to jakiś rządowy program, czy jak? Wypełnia się wniosek, a potem ma się na wykorzystanie jakiś talon na kota? - zażartował wstając i szykując drugą porcję instant zupki popuszczając nieco absurdalnej wyobraźni do przodu.
- Och, pewnie! A co by cię zadowoliło? Nieskromnie powiem, że w kilku knajpach już robiłem i mam doświadczenie w gastro, więc jakbyś chciał to mogę gotować. Całkiem szybko się zadamawiam więc jakbym miał jakieś obowiązki domowe robić to wątpię by było coś poza moimi możliwościami - był całkiem zadowolony ze wstępnej zgody i był bardzo skory do paktowania więc ochoczo promował swoje mocne stron - Jakbyś potrzebował kompana do picia to lepszego w zasięgu wzroku też nie znajdziesz - nie znał co prawda możliwości księżniczki, lecz on sam był pewny swoich umiejętności.
- Ach... To nie tak, nie interesują mnie mężczyźni. Jestem po prostu pełen złych nawyków. Nie bierz mnie zbyt poważnie - właściwie speszył czując się nieco niezręcznie z powodu swojej frywolności i konieczności usprawiedliwienia swojego zachowania. Jego matka też była podobnie kokieteryjna z natury, a on sam gdy podrósł był popularny wśród kobiet, chodził po klubach, lubił się bawić. Nie trudno było sobie wyobrazić, że na podobne nocowanie naciągał samotne panny
- Hej piękna... bardziej niż księżniczkę przypominasz królową - posłodził wyciągając wierzch ręki w jej kierunku pozwalając jej się zapoznać, a potem delikatnie naparł przyciskając wibrysy do policzka. Ośmielony pomrukiem potarł ją jeszcze za uszkiem - W sumie jak to jest, że każdy introwertyk, którego znam ma kota. Jest na to jakiś rządowy program, czy jak? Wypełnia się wniosek, a potem ma się na wykorzystanie jakiś talon na kota? - zażartował wstając i szykując drugą porcję instant zupki popuszczając nieco absurdalnej wyobraźni do przodu.
- Och, pewnie! A co by cię zadowoliło? Nieskromnie powiem, że w kilku knajpach już robiłem i mam doświadczenie w gastro, więc jakbyś chciał to mogę gotować. Całkiem szybko się zadamawiam więc jakbym miał jakieś obowiązki domowe robić to wątpię by było coś poza moimi możliwościami - był całkiem zadowolony ze wstępnej zgody i był bardzo skory do paktowania więc ochoczo promował swoje mocne stron - Jakbyś potrzebował kompana do picia to lepszego w zasięgu wzroku też nie znajdziesz - nie znał co prawda możliwości księżniczki, lecz on sam był pewny swoich umiejętności.
- Ach... To nie tak, nie interesują mnie mężczyźni. Jestem po prostu pełen złych nawyków. Nie bierz mnie zbyt poważnie - właściwie speszył czując się nieco niezręcznie z powodu swojej frywolności i konieczności usprawiedliwienia swojego zachowania. Jego matka też była podobnie kokieteryjna z natury, a on sam gdy podrósł był popularny wśród kobiet, chodził po klubach, lubił się bawić. Nie trudno było sobie wyobrazić, że na podobne nocowanie naciągał samotne panny
Hota zaśmiał się słuchając słów Kaia w zasadzie było coś z prawdy w jego słowach. Kicia bardziej przypominała królową, ale to była jego małą księżniczka i tak zostanie. Przechylając nieznacznie głowę utkwił spojrzenie w studenciku i podrapał się po podbródku. Nie bardzo miał się jak do tego odnieść. - Introwertyk? Czemu tak sądzisz? - Zapytał zaskoczony a kot w międzyczasie zaczął się ocierać o dłonie Asamiego, pragnąć jeszcze więcej atencji. Ten kot był mały chorobliwy atencjusz, aż dziwne, że wczoraj dał im spokój i nie było jej nawet widać na tych terenach, chyba spała.
W miarę słów jego brew unosiła się coraz wyżej i wyżej. Nie przypominał sobie by wypełniał jakieś papierki na kota. Chwycił kubek z kawą i upił jej trochę jednocześnie siadając gdzieś obok. Zanim odpowiedział spojrzał jeszcze na swoje odbicie w kawie. - W zasadzie, nie przypominam sobie bym wypełniał jakieś papiery a z rządem mam tyle do czynienia co dziwka z księdzem. - Powiedział dosyć nieładnie, ale z czym miał się kryć, prawda? Zaplótł place rąk ze sobą opierając podbródek na nich. Słuchał jak chłopak się wychwalał, jego aluzja podziała, czyżby miał od teraz normalne obiady?- No to, umowa stoi, Zostajesz moją "gosposią", sprzeciwu nie przyjmuję.
Tłumaczenie się chłopaka było mega urocze, przynajmniej w oczach Sasanki. Czarnowłosy założył nogę na nogę przyglądając się jego speszonej sylwetce. W zasadzie nie dziwił się, jego słowo. - Rozumiem i dobrze, przynajmniej bez problemu się dogadamy. I nie bój się, raczej nie zawsze Cię wezmę na serio.. Raczej..
Kawa powoli stygła więc ją pił, wolną reką odkrył ramen by sprawdzić, czy te się zrobiło, wyglądało, że tak.
W miarę słów jego brew unosiła się coraz wyżej i wyżej. Nie przypominał sobie by wypełniał jakieś papierki na kota. Chwycił kubek z kawą i upił jej trochę jednocześnie siadając gdzieś obok. Zanim odpowiedział spojrzał jeszcze na swoje odbicie w kawie. - W zasadzie, nie przypominam sobie bym wypełniał jakieś papiery a z rządem mam tyle do czynienia co dziwka z księdzem. - Powiedział dosyć nieładnie, ale z czym miał się kryć, prawda? Zaplótł place rąk ze sobą opierając podbródek na nich. Słuchał jak chłopak się wychwalał, jego aluzja podziała, czyżby miał od teraz normalne obiady?- No to, umowa stoi, Zostajesz moją "gosposią", sprzeciwu nie przyjmuję.
Tłumaczenie się chłopaka było mega urocze, przynajmniej w oczach Sasanki. Czarnowłosy założył nogę na nogę przyglądając się jego speszonej sylwetce. W zasadzie nie dziwił się, jego słowo. - Rozumiem i dobrze, przynajmniej bez problemu się dogadamy. I nie bój się, raczej nie zawsze Cię wezmę na serio.. Raczej..
Kawa powoli stygła więc ją pił, wolną reką odkrył ramen by sprawdzić, czy te się zrobiło, wyglądało, że tak.
- Och daj spokój - wywrócił oczami - ktoś kto lubi towarzystwo innych nie chadza bawić się w klubie w samotności. W samym rogu sali - przywołał scenę w której pierwszy raz się poznali - Nie wraca pijany samemu - to scena z wczoraj - A kiedy ma duże przestronne mieszkanie to nie jest ono takie puste i pozbawione jedzenia dla niespodziewanych gości - jak już wczoraj zweryfikował szafki i lodówka były puste. Poza kilkoma podstawowymi przyprawami, kawy i herbaty nie było nic. No i była jeszcze jedna kwestia - był bardzo wylewny. Kai nie wiedział czy może to twoja super moc po wypiciu paru głębszych ale jak Sasaki był w skrajnie złej lub komfortowej sytuacji to dużo o sobie opowiadał. Spostrzeżenie to zostawił jednak dla siebie - Nie żebym uważał się za specjalistę, lecz tym towarzyskim i bawiącym dowolne grono będę z naszej dwójki ja. No i nie mam kota. - Dodał żartobliwie jakby miałaby to swoista wisienka na torcie. Trochę bardziej rozbawiło go to, że na poważnie rozmyślał nad kocim dofinansowaniem. Przynajmniej tak wyglądał.
- To mamy umowę. Jesteś na coś uczulony lub czegoś kompletnie nie jadasz? Pomyślę nad jakimś konkretnym jedzeniem i sporządziłbym ci listę. Dziś muszę być na dwunastą na uczelni więc pewnie będę wracał z niej koło 16. Do stołu zostanie podane na 18 na luzie. O 21 będę wychodził do pracy. Wrócę koło 5. - Plan na przeżycie do kolejnego świtu był względnie skrupulatny. Może i potrafił niegrzecznie się wpraszać pod czyjś dach, lecz potrafił być wdzięczny. Wiedział, że jego nieregularny spośob życia mógł utrudniać sposób bycia potencjalnego dobroczyńcy.
- Hehe, taa - przyznał czując się mimo wszystko ciągle zakłopotanym. Nie do końca sobie radził z sytuacjami w których sugerowano mu postrzeganie relacji męsko-męskiej w sposób romantyczny lub związany z pożądaniem. Nie miał problemu, kiedy to dotyczyło kogoś innego, lecz samemu było mu niewygodnie z myślą, że mógłby być celem czegoś podobnego. Być może fakt, że matka był dziwką, a on sam doświadczał niewybrednych żartów z tego tytułu, rzucał pewien psychologiczny cień. Trudno powiedzieć. Nie ciągnął więc żartowania z tematu. Podsunął za to swój ramen odchylając wieczko. Wetknął weń pałeczki zaczynając mieszać i sprawdzając stopień napuchnięcia. Lubił gdy makaron był rozgotowany.
- Właściwie wspomniałem, że idę na uczelnię na 12 ale będę wychodził wcześniej. Mam kilka tematów do załatwienia na mieście jeszcze. Ty będziesz ciągle w domu? Zastanawiam się trochę ten...wiesz, jak z wchodzeniem i wychodzeniem
- To mamy umowę. Jesteś na coś uczulony lub czegoś kompletnie nie jadasz? Pomyślę nad jakimś konkretnym jedzeniem i sporządziłbym ci listę. Dziś muszę być na dwunastą na uczelni więc pewnie będę wracał z niej koło 16. Do stołu zostanie podane na 18 na luzie. O 21 będę wychodził do pracy. Wrócę koło 5. - Plan na przeżycie do kolejnego świtu był względnie skrupulatny. Może i potrafił niegrzecznie się wpraszać pod czyjś dach, lecz potrafił być wdzięczny. Wiedział, że jego nieregularny spośob życia mógł utrudniać sposób bycia potencjalnego dobroczyńcy.
- Hehe, taa - przyznał czując się mimo wszystko ciągle zakłopotanym. Nie do końca sobie radził z sytuacjami w których sugerowano mu postrzeganie relacji męsko-męskiej w sposób romantyczny lub związany z pożądaniem. Nie miał problemu, kiedy to dotyczyło kogoś innego, lecz samemu było mu niewygodnie z myślą, że mógłby być celem czegoś podobnego. Być może fakt, że matka był dziwką, a on sam doświadczał niewybrednych żartów z tego tytułu, rzucał pewien psychologiczny cień. Trudno powiedzieć. Nie ciągnął więc żartowania z tematu. Podsunął za to swój ramen odchylając wieczko. Wetknął weń pałeczki zaczynając mieszać i sprawdzając stopień napuchnięcia. Lubił gdy makaron był rozgotowany.
- Właściwie wspomniałem, że idę na uczelnię na 12 ale będę wychodził wcześniej. Mam kilka tematów do załatwienia na mieście jeszcze. Ty będziesz ciągle w domu? Zastanawiam się trochę ten...wiesz, jak z wchodzeniem i wychodzeniem
Może i taka była racja, Asami zdawał się go bardzo dobrze czytać, co chyba raczej trudne nie było. Chyba, że to on miał jakieś zdolności w tym względzie. Wypunktowując wszystkie sytuacje nie można się nie zgodzić. - W zasadzie masz rację, co ja się będę sprzeczał. - Powiedział z wolna wzruszając ramionami, jemu to i tak było obojętne, od tamtego momentu. Zapewne gdyby nie śmierć jego brata byłby teraz inny i zapewne nawet nie poznałby Kaia, nie byłoby go Fukkatsu w tym pamiętnym klubie. Gdy mówił o zabawianiu gości nie trudno się było znowu z nim nie zgodzić, chłopak był uosobieniem zabawiaki, zwłaszcza ładnych dziewczynek, tak? - Pewnie tak, może dlatego będziemy w stanie się dogadać, różnice czasem to jednak dobra rzecz, nieprawdaż? - Złapał kubek z kawą w obie dłonie i popijał jednocześnie zerkając na kotka i na studencika. Już się chciał brać do roboty, chwali się. Przez chwilę drapał się po policzku dumając czy ma na coś alergie i w ogóle. Nie przypominał sobie jednak czegoś takiego. Westchnął więc i pokręcił głową. - Nie, nie mam żądnej alergii ani też żądnej rzeczy, której bym jakoś specjalnie nie lubił, nie przepadam tylko za oliwkami i brukselką. - Przysunął do siebie swoje opakowanie ramen, powoli zaczynał je jeść, zbyt rozmoczony makaron też smaczny nie był. Przynajmniej w gotowcach. Już więcej nie wspominał o flirtach i innych takich, widząc, że jest to dla Kaia kłujący temat a nie miał też względem niego żadnych romantycznych planów. Pałeczki poruszały się z zawrotną szybkością i już w moment Sasan skończył swój posiłek. -W zasadzie nigdzie się dzisiaj nie wybieram, mam nieco papierkowo komputerowej roboty. Chyba, że na moment wyskoczę po fajki, to tyle. Postaram się też ogarnąć jeszcze jedną kartę, więc możesz się o nic nie martwić.
@Asami Kai
@Asami Kai
Dla przypieczętowania prawdy najwyższej zrobił zadowoloną z siebie minę w styli "Pewnie, że mam rację" - Hah, akurat prawda. Tak w zasadzie jak tak pomyśleć mam wiele znajomych mruków. - Trudno było powiedzieć czy przyciągał ich do siebie, czy to jego ciągnęło do nich. W pewnym sensie było coś przyjemnego w świadomości, że bywał ich jedynym oknem na świat, czy też społeczeństwo. Przyjemne poczucie istotności słodko pieściło ego. Kimś dla nich był, a to było ważne dla kogoś kto w zasadzie samemu miał nie wiele. On sam też naturalnie przyciągał innych. Potrafił nie tylko mówić, lecz również słuchać, pamiętać. Łączył fakty. Prawdą było, że łączenie faktów nie było specjalnie trudne, wymagało jedynie nieco uwagi, a Kai jak z kimś był to tą uwagą oraz zrozumieniem obdarzał. Ktoś stawał się ważny. Trudno było poczuć się w jego towarzystwie niewidzialnym, ignorowanym. Nie było dziwne, że miał wianuszek znajomych.
Nie pomyślałaby, że Hatoru był niewybredny. Bogaty panicz po studiach prawniczych? Już myślał, że będzie się musiał nastawiać na wykaz obostrzeń, jednak został miło zaskoczony. Nawinął na pałeczki makaron i z siorbnięciem spektakularnie go wciągnął. Tak samo pozytywnie zaskoczyła go elastyczność Hotaru. W zasadzie poczuł się jakby był wielkim kotem i właśnie znalazł kolejne miejsce z którego mógł swobodnie wychodzić oraz wchodzić. Kociarze nie byli złym typem ludzi. Byli dziwni, lecz na pewno nie byli źli.
|zt x2
Nie pomyślałaby, że Hatoru był niewybredny. Bogaty panicz po studiach prawniczych? Już myślał, że będzie się musiał nastawiać na wykaz obostrzeń, jednak został miło zaskoczony. Nawinął na pałeczki makaron i z siorbnięciem spektakularnie go wciągnął. Tak samo pozytywnie zaskoczyła go elastyczność Hotaru. W zasadzie poczuł się jakby był wielkim kotem i właśnie znalazł kolejne miejsce z którego mógł swobodnie wychodzić oraz wchodzić. Kociarze nie byli złym typem ludzi. Byli dziwni, lecz na pewno nie byli źli.
|zt x2
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
maj 2038 roku