All I did was run, run, run, run, run
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Asami Kai

Pią 7 Kwi - 1:03
Wiosna 2036

Tak, było czuć to w powietrzu - wiosnę. Chłodne dni ustępowały cieplejszym. Słońce na niebie ocierało się subtelnym ciepłem zachęcając dziewczyny wyciągnięcia z szafy zwiewnych sukienek i kusych spódniczek. Nie tylko dlatego ludzie chętniej wychodzili do parku. W kwietniu drzewa sakury były w pełnym rozkwicie. Młodzi ludzie biwakowali lub kręcili chwytliwe tiktoki. Starsi siedzieli na ławkach i grali w go. W powietrzu zawieszona pewna słodycz wymieszana z rześkością sprawiała, że można było uwierzyć, że życzeniowe "lepsze juto" nadeszło dziś. Cześć spacerowiczów specjalnie nadkładała drogi by zaznać tej atmosfery, kiedy dla innych był to zwyczajowy przystanek w drodze do pracy, szkoły lub domu. Kai zaś... cóż, chciwie łączył dobre z pożytecznym.
Stał sobie na uboczu podpierając słup latarni. Kopcił sobie leniwie fajeczkę obserwując twarze, sylwetki, szczegóły ubioru, wyceniając uwagę... Szukał kogoś kto nie był zbyt stary, lecz również nie był dzieciakiem. W końcu dziadkom i babciom należał się szacunek, a młodzi zdążą jeszcze doświadczyć trudów życia. Potrzebował kogoś lekko rozkojarzonego, zmęczonego. Najlepiej nie wyglądającego na zbytnio wysportowanego. Dobrze jeżeli nie będzie miał wygodnego obuwia oraz wypisanego zacięcia na twarzy. Portfel wetknięty niedbale w tylną kieszeń spodni...
Och.
Bingo.
Uśmiechnął się pod nosem zrzucając niedopałek pod podeszwę trampka. Zaraz potem poprawił daszek czapki o 180 stopni by rzucała cień na twarz. Początkowo włączył się niezobowiązująco do tłumu, gdy nagle podniósł wzrok wyżej tak jakby dostrzegł kogoś znajomego w oddali. Na tyle by zacząć w jego stronę entuzjastyczni biec. To wszystko to była farsa, głupi fortel. Bo właśnie wpadł na osobę, którą obrał sobie za cel trącając ja barkiem, wybijając z równowagi. Niby niechcący, niby nieuważnie.
- Oj, przepraszam, sorka-resorka, jest pa-aan cały? Zauważyłem przyjaciółkę i ach...cóż, bardzo pana przepraszam - ćwierkał głupoty odwracając uwagę zamieszaniem, zbolałym wyrazem twarzy od zręcznej dłoni sięgającej portfela, a potem jakby nigdy nic odejść.

|kostka
|Ciuszki: czarne, dresowe joggery, trampki, rozciągnięta szara bluza z kapturem.
Asami Kai

Satō Kisara ubóstwia ten post.

Satō Kisara

Sob 8 Kwi - 19:22
 Czuł się beznadziejnie, a składało się na to kilka niefortunnych czynników. Pierwszym z nich był utrzymujący się od wczorajszej nocy okropny ból głowy — pulsujący i promieniujący na szczękę oraz kark, przez co powodował dodatkowo, że ciężko było mu utrzymać się w wyprostowanej pozycji. Drugim, choć w sumie połączonym z pierwszym, był fakt, że Kisara najzwyczajniej w świecie miała kaca. Jeszcze innym powodem była noc przespana tylko w połowie, w dodatku na bardzo niewygodnym, kompletnie za miękkim, nieprzyjemnie pachnącym duszącymi perfumami, nieswoim łóżku. Druga połowa, ta ze spaniem w innym tego słowa znaczeniu, też nie była jakaś specjalnie udana. Wczoraj, gdy w jej głowie powstała myśl, żeby wybrać się do baru, jakoś wszystko wydawało się bardziej warte doprowadzenia się do stanu, w jakim teraz się znajdowała.
 W dodatku teraz śmierdział tą cholerną wodą kolońską. Naprawdę wczoraj był na tyle pijany, że zignorował woń, której tak przecież nie lubił, a która nadal była wyczuwalna na jego wczorajszo-dzisiejszym ubraniu. Zaczął iść trochę szybszym krokiem, chcąc znaleźć się w domu jeszcze prędzej. Dzisiejszy dzień był istotnie piękny — niestety jak normalnie cieszyłby się ciepłem promyków słońca na swoich policzkach, w tych okolicznościach nie mógł nie skulić się jeszcze bardziej, gdyż światło nasilało tylko jego ból głowy. Okej, jeszcze troszkę i wejdzie do swojego ukochanego, posiadającego zupełnie wyciemniające rolety mieszkania i będzie po wszystkim.
 Gdy ktoś w niego wpadł, przez chwilę nie rozumiał w ogóle, co się stało. Czemu nagle stracił równowagę? Raczej cały alkohol już z niego wyparował, więc nie powinno być z nim aż tak źle…? Jednakże następnie ktoś zaczął do niego mówić. Skrzywił się bardzo na cały nonsens, jaki wypływał z ust tej… osoby, chyba mężczyzny, wnioskując po głosie, bo nadal zawzięcie odmawiał spojrzenia prosto w słońce, które akurat na niego padało. Nic mu nie odpowiedziała. Niech po prostu… idzie sobie. Tak będzie najlepiej.
 Gdy chłopak się oddalił, Kisara po prostu ruszył dalej. Po parunastu krokach jednak coś go tknęło — było to jedno z tych odczuć, kiedy nagle czuje się ciarki na karku z przeczuciem, że ktoś się właśnie bardzo intensywnie przygląda. Zatrzymał się na moment i na spokojnie poklepał swoje kieszenie. Nie miał ze sobą wiele, w końcu branie całego swojego dobytku do klubu było proszeniem się o kradzież, ale miał ze sobą drobny portfel, a w nim trochę gotówki i jedną z kart bankowych…
 Westchnął tak głęboko, że wydawało się, że odgłos ten wydobył się z wnętrza jego duszy, jak okazało się, że tak — właśnie ktoś ukradł mu portfel.
Walić to, pomyślał. Wcale dużo pieniędzy tam nie zostało, a kartę może po prostu zablokować, nawet w tej chwili. Zastanawiał się przez chwilę, czy aby nie było tam jeszcze czegoś waż—
Kurwa mać.
 Mrużąc oczy, zaczął rozglądać się na złodziejem. Cholera, nie przyjrzał mu się też za dobrze, ale mignęły mu chyba… trampki, czapka z daszkiem. Tam. Gdy tylko dostrzegł kogoś podobnego, puścił się za nim biegiem.




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara

Asami Kai ubóstwia ten post.

Asami Kai

Pon 10 Kwi - 11:51
- Ehehe... - Łatwizna. Uśmiech rozciągnął się lisio na jego twarzy kiedy to ważył w dłoni zdobycz. Nie zwalniał lekkiego truchtu by dla ludzi dookoła jego zachowanie było spójne i niewzbudzające podejrzeń. Szczerze mówiąc przez chwilę serce załomotało mu mocniej w piersi na my śl, że być może był zbyt niedbały, lecz niepotrzebnie. Kiedy uznał, ze wystarczająco się oddalił nieco zwolnił pozwalając sobie na zrewidowanie zawartości niewielkiego portfela. Rozchylił przegrodę sprawnie palcami przeliczając ilość i rodzaj banknotów. Rozchylił zakładkę na drobniaki podrzucając je z metalicznym brzęknięciem. Nieco rozczarowujące ale nie narzekał. Była też karta. Zdąży zrobić sobie może jakieś zakupy nim ją zablokuje...? Czy coś jeszcze ciekawego tu znajdzie...?
Przekręcił głowę jak pies słyszący dziwny dźwięk. Zastygł na moment w pewnej konsternacji mając nieopisanie silne przeczucie, że ktoś ma utkwione w nim spojrzenie. Ta chwila przezorności sprawiła, że nienaturalnie szybki krok za plecami przebijał się przez poranną codzienność parku. Kai zerknął za siebie dostrzegając niespotykane zawzięcie oraz determinację w kimś, kto chwilę wcześniej wyglądał jak chodząca, zmięta puszka po piwie.
- Co do chuja... - fuknął z zaskoczeniem przyśpieszając kroku. Na chodniku było dużo ludzi i ciężko ich się wymijało. Wątpił by którykolwiek wzniósł się na odwagę społeczną by pomóc okradzionemu. Właśnie! Najważniejsze było to by w oczach innych nie dać sobie przykleić łatki tego złego, a ofiary!
- Skąd ta zawziętość sempai...?! Proszę zostaw mnie, kocham kogoś innego! - krzyknął bezwstydnie i otwarcie. Zakłopotanie mieszało się ze zmęczeniem. Płatki sakury zawirowały w powietrz. Nie myśląc wiele w następnej chwili Kai zwinnym susem postanowił przeskoczyć niewielki żywopłot odgradzający chodnik od pasma zieleni.
- Boże, serio byś już odpuścił. łap i zostaw mnie - burknął wyciągając niedbale z portfela kartę i rzucając ją w stronę okradzionego. Nie dbał już o pozory zwarzywszy na to, że biegł na przełaj przez park gdzie było już mniej ludzi .
Asami Kai

Satō Kisara ubóstwia ten post.

Satō Kisara

Wto 11 Kwi - 17:56
 Buty, które miał na sobie, powodowały, że bieg był istnym koszmarem. Nie lubił biegać nawet kiedy miał na sobie takie, które były przystosowane do tej czynności, a co dopiero w sytuacji, gdy ubrał takie jak teraz, eleganckie i ze sztywnego materiału. Gwałtowne ruchy wzmagały dodatkowo jego ból głowy, który obecnie z miarowych pulsów przerodził się w stały, przejmujący ucisk wokół jego czaszki, od którego powoli robiło mu się niedobrze.
 Miękkie, delikatne płatki kwitnącej wiśni jak na złość wpadały mu w oczy, ograniczając jego już i tak ubogą widoczność. Gdy zauważył, że mężczyzna przyspiesza kroku, upewnił się, że to właśnie on był interesującym go złodziejem. Z każdym kolejnym długim krokiem Kisara miał ochotę rzucać obelgami, już nawet nie tylko w stronę tego kieszonkowca, a ogólnie na to, jak dzisiejszy dzień się rozpoczął.
 Kiedy na drodze między nim a złodziejem pojawiła się przeszkoda w postaci żywopłotu, Kisara zatrzymał się przy roślinności, wyhamowując bardzo nieelegancko (całe szczęście, że nie był w stanie biec szybciej, bo mógłby w porę nie zredukować swojego pędu i spektakularnie wylądować w ozdobnych krzewach twarzą w dół). Kraciasta marynarka zsunęła mu się z jednego ramienia, a włosy rozwiały się na każdą możliwą stronę, dokładając do jego wizerunku chodzącej, zmiętej puszki po piwie.
...serio byś już odpuścił? Serio? To trzeba było go w ogóle nie okradać w pierwszej kolejności! Prychnął ze złością, ściskając bezwiednie swój nadgarstek.
 — Możesz wreszcie przestać uciekać?! — krzyknął, prawdopodobnie nadaremnie. Niezgrabnie przeszedł przez żywopłot — doprawdy, uratowało go tylko to, że miał po prostu długie nogi — i w tym samym czasie przed jego oczami mignęła jego karta bankowa. No cholera, czemu akurat to zdecydował mu się oddać? Dosłownie tym przejmował się najmniej.
 Wywrócił w duchu oczami na zaistniałą sytuację. Właściwie to chciał odzyskać jedynie sam portfel, w którym nadal trzymał naprawdę stare już zdjęcie zrobione przez jego przyjaciółkę polaroidem, na którym znajdował się razem ze swoim… przyjacielem… Kaname. Była to chyba jedyna fotografia, na której byli tylko we dwójkę, a nie wraz ze swoją grupą znajomych. Co z tego, że sam Shirotani pewnie by wyśmiał Kisarę za to, że goni kogoś z powodu jakiejś tam fotografii
 — Mój portfel! — rzucił za nim. — Dam ci kasę, ale oddawaj portfel!




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara
Asami Kai

Pią 14 Kwi - 1:44
Oczywiście, że nie mógł. W zasadzie była to jedyna czynność która wychodziła mu całkiem zgrabnie w życiu. Dlatego zignorował rzucone w przestrzeń pytanie traktując je jak retoryczne. Tak naprawdę był bardzo pod wrażeniem wytrzymałości i zawziętości którą prezentował poszkodowany. Dlatego też ze zdwojoną siłą zależało mu na tym by nie znaleźć się w zasięgu rąk tego cholernego punka! Nie wyglądał na takiego co umiał przywalić, lecz na takiego co jak już złapie to nie puści - zdecydowanie tak.
Dziwna propozycja podjęcia mediacji początkowo wydała się Asamiemu śmieszna, lecz po chwili doznał objawienia.
- Zatrzymaj się to ja się zatrzymam! Możemy paktować! Zgadzam się! - Zawołał oglądając się przez ramię za siebie i jeżeli będący w pościgu zwolnił i się zatrzymał to Kai lustrzanie podbił to zachowanie nie biegając jak wariat. Kiedy już do tego doszło oddychał dość łapczywie. Naturalnie zachował bezpieczną dla siebie odległość od Kisary. Nie był żółtodziobem. Po złapaniu kilku oddechów, podparł na biodrze rękę, a tę w której trzymał portfel podniósł prezentująco na wysokość oczu okradzionego.
- Więc... Więc mówisz, ze dasz mi kasę. Masz coś więcej przy sobie...? - podpytał, a usta rozciągnęły się w lisim uśmiechu - Bo jeżeli przez "Dam ci kasę" masz na myśli to co w zasadzie już moje to powiem ci, że mało zachęcająco to brzmi - dodał by nie było wątpliwości, że oczekiwał więcej niż to w czego posiadaniu już był - Jak nie masz przy sobie hajsu tylko tak bez pomyślenia krzyknąłeś to może być coś innego co ma wartość. Biżuteria mnie jak coś nie interesuje. Wszyscy się zarzekają, że żywe srebro, a potem jak przychodzi mi coś z tym zrobić to wychodzi, że wcale nie i mam kłopot - cmoknął z dezaprobatą na to, jak okradani potrafili być kłamliwi. Dokąd ten świat zmierzał...?
Asami Kai

Satō Kisara ubóstwia ten post.

Satō Kisara

Nie 16 Kwi - 16:38
 Musiał wziąć kilka głębszych oddechów, żeby się nie udusić. Zdecydowanie powinien więcej ćwiczyć, cholera, skoro tak krótki (choć intensywny!) bieg wywoływał w nim taką reakcję. Nawet nie próbował złapać za portfel podstępem, kiedy to chłopak pomachał mu nim przed twarzą. Prawdopodobnie nim by porządnie po niego sięgnął, Asami czmychnąłby szybciej, niż Kisara podniósłby rękę.
 Na jego słowa zaczął gorączkowo szukać po swoich kieszeniach, wpierw marynarki, a potem spodni. Jak się okazało, nie miał przy sobie więcej pieniędzy, na pewno nie w papierowej czy metalowej formie. Rzadko kiedy nosił banknoty luźno po swoim odzieniu, a szczególnie do barów, więc właściwie sam nie wiedział, co się spodziewał znaleźć tym razem. Westchnął, opuszczając luźno ręce po obu stronach swoich bioder.
 — Nie mam nic przy sobie — odparł i skrzywił się, wiedząc, że zaraz może nie odzyskać tego, na czym mu zależało. Rozejrzał się po bokach, na mijających ich ludzi, którzy byli idealnym przykładem rozproszenia odpowiedzialności, jako że nikt nawet nie kwapił się mu pomóc. Gdy wreszcie napotkał spojrzeniem swoją kartę leżącą na zielonym trawniku, kucnął po nią i podniósł szybko. — Ale! — zaczął, czując się nieco absurdalnie, że negocjuje ze złodziejem... — Mogę wybrać trochę pieniędzy z bankomatu, jak ze mną pójdziesz. Jest dosłownie za rogiem. — Oby. Nie pamiętał za dobrze, szczerze mówiąc. Tak mu się wydawało… — Albo… albo…
 Co niby mógł mu zaoferować jeszcze poza biżuterią? Jego kolczyki faktycznie były dużo warte, bo miały w sobie prawdziwe szafiry, ale skoro ich nie chciał, to nie miał zamiaru go do tego przekonywać. Dotknął palcami swojego policzka.
 — Może… mogę kupić coś, co chcesz? — rzucił propozycją, która graniczyła z idiotyzmem. Ale jako że był zdziwiony, że mężczyzna w ogóle zdecydował się z nim rozmawiać, była niesamowita sama w sobie. Niecodzienne sytuacje wymagały niecodziennych środków!




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara
Asami Kai

Nie 16 Kwi - 19:59
Parsknął niedowierzająco. Co to za zabieranie się za negocjacje kiedy nie miało do tejże środków!? Ale spokojnie, Kai bardzo pochwalał pomysł tejże. Mimo wszystko nie był człowiekiem konfliktowym i lubił szukać porozumienia. A kto wie, może na tym wyjdzie lepiej niż w chwili obecnej? A może jednak i nie?
Ściągnął ku sobie brwi czego jednak ofiara kradzieży nie mogła dostrzec pod cieniem czapki z daszkiem.
- Zgłupiałeś? - choć dało się wyłapać pytającą nutę zdecydowanie było to stwierdzenie - Mówisz mi, że mam iść z tobą przez cały park do bankomatu i tak po prostu dasz mi dodatkową gotówkę jak gdyby nigdy nic? - żadnego uciekania? Żadnych ekscesów? Park, jak park ale w zabudowanym nie chciał ryzykować jakichś strażników miejskich lub dzikich akcji. Co to w ogóle za pomysł żeby złodziej z okradzionym sobie przeszli casulowo do bankomatu tylko po to by rzeczony pan okradcz mógł zyskać więcej. Brzmiało to totalnie jak jakiś krzywy i nieprzemyślany wał. Podobny do tego rozdawania hajsów których typ nie miał.
Kai westchnął. Przyglądając się raz jeszcze typowi z góry do dołu. Zatrzymując swoje spojrzenie dłużej właśnie na dole. Cmoknął bez przekonania. Nada się.
- Wyskakuj z butów
Asami Kai
Satō Kisara

Nie 16 Kwi - 21:33
 Zamrugał kilkukrotnie, najpierw wpatrując się w chłopaka, a potem w swoje buty.
 — Z b-butów? — mruknął. Przez chwilę żywo zaczął się zastanawiać nad tym, jak tu sobie poradzić bez żadnego obuwia. Okej, było całkiem ciepło, ale bez przesady, a przejście w samych skarpetkach było zwyczajnie przepisem na przeładowanie jego systemu sensorycznego. Miałby wziąć buty tego chłopaka? No chyba nie. Potrząsnął bolącą głową, nie pozwalając sobie dłużej na takie dywagacje.
 Położył dłonie na biodrach, patrząc na niego ze zdziwieniem.
 — Serio chcesz buty? Wracam z imprezy, możesz sobie wyobrazić, co się na nie wczoraj wylało — powiedział. Skrzywił się, gdy sam zaczął się nad tym zastanawiać. Przekrzywił głowę, spoglądając na niego z ukosa. — Nie wolisz kasy? Mam jej dużo, więc mogę się podzielić, za to ten portfel jest tylko jeden.
 Wtedy naszła go myśl, na którą aż zmrużył oczy z nagłą podejrzliwością.
 — No chyba że… Nie gadaj, że masz jakiś fetysz?



   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara
Asami Kai

Pon 17 Kwi - 9:31
Sam złodziej miał wątpliwość co do tego, czego żądał. Przez chwilę. Spojrzał jednak jeszcze raz na eleganckie buty o schludnym wyglądzie, porządnym oraz stylowym wykończeniu. Tak, teraz był pewien - Butów - powtórzył więc kiwając potakująco głowa tak by nikt nie miał wątpliwości - Dobrze słyszałeś. Wyskakuj z nich. Hop-hop - ponaglił bo czas tu płynął, a miał jeszcze kilku frajerów do przeczesania nim pójdzie na uczelnię. Życie nie było lekkie.
- Oj zapominalski głuptasku - mam już twoją kasę. Przypomniał, słodko podbijając protekcjonalny ton. Co to był za dziwny zwyczaj zapominania? - Nawet jeżeli mam to czy to nie lepiej dla ciebie? Jak wspomniałeś portfel jest tylko jeden, a skoro masz tak dużo pieniędzy to sobie kupisz drugą parę kapci - nie było miło ze strony Kaia, że rozwiązywał skomplikowane problemy uciśnionych? Nie miał też kompletnie za grosz wstydu i godności więc nie było szans by poczuł się dotknięty tanią prowokacją. To znacz miał ale nie przeszkadzało mu sprzedać tych dóbr deficytowych za parę butów. Chociaż może powinien się bardziej cenić? - Z drugiej strony, jeżeli masz jej dużo więcej...to telefon. Wyskakuj też z telefonu - zarządził - Szybko nim wydłużę ci listę przyszłych zakupów. Jeżeli w sumie portfel nie jest tylko jeden i też go możesz sobie kupić to może nie potrzebnie marnujemy tu czas, co...? - napomknął prowokacyjnie robiąc krok w tył coby komuś się przypomniało po co była ta cała szopka. Czego tak właściwie od niego chciano.


Ostatnio zmieniony przez Asami Kai dnia Czw 25 Lip - 21:08, w całości zmieniany 1 raz
Asami Kai
Satō Kisara

Wto 18 Kwi - 21:37
 Skrzywił się tak mocno, jakby zjadł cytrynę w całości ze skórką. Kisara nie miał co prawda styczności z jakąś ogromną ilością złodziejów, ale ten wydał mu się wyjątkowo wredny. Jakby był jeszcze środek lata, to prawdopodobnie by się nawet nie zastanawiał i oddałby mu te buty bez większego oporu. Westchnął, wznosząc wzrok ku niebu z wielkim poczuciem swojego męczeństwa. Co za poranek. Czy tam… południe?
 — Przecież w tym portfelu było pieniędzy tyle, co nic — burknął. No, przynajmniej dla Kisary było ich mało. Może dla Kaia faktycznie się to opłacało…? Spojrzał na niego z niechęcią, ale też lekkim współczuciem. Może powinien się zlitować nad nim i dać mu wszystko, czego od niego żąda…?
 No ale… to cholerne zdjęcie.
 Westchnął znowu.
 — Dobra, mam propozycję — powiedział po chwili. — Telefonu to ci nie mogę rzucić. Ale oddam ci buty i sam portfel — to też jest drogi portfel — jak tylko wyjmiesz z niego jedno małe zdjęcie i mi je zwrócisz.
 Czas na wyciągnięcie swojego najlepszego arsenału. Wypchnął dolną wargę w prawdziwie żałosnym geście, chcąc wyjść na kompletnie zrozpaczonego.
 — Proszę? Jest na nim ważna dla mnie osoba… i w dodatku już nie żyje. A to nasze jedyne zdjęcie!


Ostatnio zmieniony przez Satō Kisara dnia Czw 20 Kwi - 11:35, w całości zmieniany 1 raz



   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara
Sponsored content
maj 2038 roku