New Beginning (Minoru x Shey)
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Amakasu Shey

Pon 17 Kwi - 22:02
Świat rozmazywał jej się przed oczami. Chociaż źrenice były wpatrzone w jakiś nieokreślony punkt na horyzoncie, tak naprawdę nic nie widziała. Ile czasu minęło? Nie potrafiła zliczyć. Chyba było ciemno. Ciemno i zimno. Pociągnęła nosem. Tak zdecydowanie było zimno, ale ona nie czuła chłodu nocy. Nie czuła absolutnie niczego. Miała wrażenie, że tak naprawdę nawet nie żyła. Może rzeczywiście umarła. Ponownie.

Nie wiedziała kiedy skostniałą dłonią wyciągnęła ujebany telefon. Śliskie od krwi palce ledwo stukały cokolwiek na kolorowym ekranie. Litery układały się same w wyrazy, chociaż w głowie miała totalną pustkę. Dwie wiadomości, trzy słowa.

Shey

New Beginning (Minoru x Shey) ZDDSNzY

17/02/2037 02:34
Jest problem

17/02/2037 02:35
Kurwa





Zostało wysłane bez większego zastanowienia. I chociaż tego nie przemyślała, od razu wiedziała do kogo powinna je wysłać. Zaraz potem do wiadomości dołączyła także lokalizacja. Włożyła telefon z powrotem do kieszeni czarnej, nieśmiertelnej, skórzanej kurtki, za to wyciągnęła paczkę papierosów i zapalniczkę w różowe kotki. Drżącą dłonią przyłożyła ledwo rozpalonego peta do ust zaciągając się toksycznym dymem. Znany bezdech wypełnił jej płuca, jednak tym razem ukojenie i spokój nie nadeszły.

Wspomnienia niczym przebłyski prześlizgiwały się przez jej zagmatwane myśli. Miała wrażenie, że nic nie było prawdziwe, a jednak wiedziała co tak naprawdę się stało. Pustym wzrokiem wróciła na dryfujące, plecami do góry ciało, które co chwile woda wymywała z powrotem na kamienisty brzeg. Czuła jak żółć podchodzi jej do gardła, więc zaciągnęła się ponownie papierosem. Było ciemno, a ciszę zakłócały jedynie rytmiczne szumy, przejeżdżających po pobliskim moście, samochodów. Światła reflektorów co jakiś czas rozświetlały okolicę. Shey znajdowała się na dole, u podnóża rzeki. Woda jednak była spokojna, tak jak postać zgarbionej dziewczyny siedzącej na jednym z większych kamieni. Spokojna i pusta. Przynajmniej z pozoru.

Nie wiedziała jak długo tak trwała. Czekała aż ją znajdzie, albo aż znajdzie ją ktoś inny. Widziała jedynie martwe ciało chwiejące się dziarsko na delikatnych falach. Nic więcej, niestety nic mniej.
Amakasu Shey

Minoru Yoshida ubóstwia ten post.

Minoru Yoshida
Nie 23 Kwi - 22:00
    Od kliku miesięcy zastanawiał się nad podejrzaną liczbą zniknięć osób z jego grupy. Przy niektórych trop urywał się całkiem, przy innych w ogóle nie było możliwości znalezienia go. Ludzie ginęli w różnych okolicznościach, tak trudno było przyjąć do świadomości, że niektórzy z nich przepadli na zawsze; bez zostawienia żadnego śladu, żadnej wiadomości. Było to niepokojące, ponieważ nie wiedział, czy miał szykować się na bunt, a może rzeczywiście ktoś konkretniej usadził się na Shingetsu i zaczął porywać tych, którzy stanowili realne zagrożenie, a którzy mogliby zostać w tłumie niezauważeni. Pewnie tylko dlatego Cayenne jeszcze dychał.
    Z jedną taki osób, które poszukiwał było rodzeństwo Amakasu. Ciężko jednak mówić tu o osobie, gdy Minoru miał do czynienia z dwiema jednostkami, z którymi dosyć często współpracował. Ich zaginięcie najbardziej go nurtowało, ponieważ nie dość, że były to osoby z jego dywizji to w dodatku wybitnie słuchających się jego poleceń. Choć brat bywał trudny w obyciu, przez co często mężczyźnie kończyła się do niego cierpliwość, tak w stosunku do Shey nie miał żadnych większych problemów. Poza tym, że lubiła się wpierdalać w bezsensowne kłopoty.
    Dlatego ogromnym dla niego zaskoczeniem było, gdy po miesiącach poszukiwań dostał od niej krótkie wiadomości. Yoshida nie wahał się przez chwilę, zostawiając wszystko co robił w pizdu, by dowiedzieć się, że rzeczywiście po drugiej stronie była to Shey, a może ktoś chciał podszyć się pod nią, by wyłudzić informacje lub zyski, które posiadała wyłącznie grupa Shingetsu. Nie panikował, ale w podbrzuszu czuł nerwowy ucisk, a niepokój rozlał się po ciele, automatycznie stając się drażliwy na każdy, maleńki bodziec jaki zdoła go zaatakować. Szybko puścił cynk do grupy, by z niewielką grupą ludzi przygotować się na najgorsze. Ten sms nie wróżył nic dobrego, nawet jeżeli dziewczyna była cała i zdrowa.

numer zastrzeżony

New Beginning (Minoru x Shey) ZDDSNzY

17/02/2037 02:41
kurwa? co się z tobą dziewczyno działo?

17/02/2037 02:42
stara, nigdy więcej nie wysyłaj w ten sposób lokalizacji, do chuja

NIEODEBRANE POŁĄCZENIE (1)

odbierz cholera, muszę wiedzieć, czy to Ty

POŁĄCZENIE




    Gdy kobieta odebrała, przez co udało mu się zweryfikować jej tożsamość i mniej więcej ocenić stan, w jakim obecnie była, bez zawahania zebrał ludzi, wsiadł z nimi do samochodu i ruszyli do miejsca, w którym tkwiła przemarznięta kobieta. Przez telefon nie pytał o szczegóły — o nich wolał dowiedzieć się na miejscu. Jej zachowanie, drżący głos, który był ledwo słyszalny mówił tylko o tym, w jak wielkim gównie znalazła się dziewczyna. Cayenne miał to do siebie, że za wszelką cenę starał się pomóc lojalnym członkom grupy, nikogo przy tym nie pomijając. Żeby czuli więcej niż tylko marną przynależność, by wiedzieli, że mogą robić wszystko, spełniając przy tym cele Shingetsu po swojemu. Wraz ze swoimi ukrytymi talentami. Dlatego klną po drodze, podświadomie przeczuwając najgorszą możliwość. Widok dla niego nie będzie tak szokujący, jaki z pewnością jest dla Shey.
    Kiedy tylko dotarł na miejsce, trójka z pięciu ludzi opuściła auto, zmierzając w wyznaczony cel. Zmierzając przez lekką śnieżycę, odnalazł brzeg, przy którym powinna siedzieć członkini grupy. Z uwagi na to, że mrok nocy pochłaniał wszystko dookoła, nie widzieli za wiele bez latarek. Uaktywniając jedną z nich już po chwili z daleka dostrzegł drobną sylwetkę siedzącą nad brzegiem wody. Im bliżej się zbliżał, tym coraz większą widział w niej niedolę.
    — Shey, co się stało? — rzucił od razu, gdy tylko znalazł się przy przemarzniętej sylwetce. Szybko zgarnął koc grzewczy od medyka, który z nimi pojechał, by okryć nią kobietę, spoglądając jej głęboko w szarookie, puste spojrzenie. Dopiero po chwili dostrzegł dryfujące zwłoki, jeszcze bez świadomości tego, do kogo mogą one należeć.

@AMAKASU SHEY


New Beginning (Minoru x Shey) EHjauEm
Minoru Yoshida

Amakasu Shey and Fukai Ichigo szaleją za tym postem.

Amakasu Shey

Nie 23 Kwi - 23:07
Każda sekunda wydawała się trwać w nieskończoność. Wpatrywała się w czarną przestrzeń nie czując absolutnie nic. Wiedziała, że nigdy nie była zdolna do większych uczuć. Była martwa w środku i teraz dostała swoje pierdolone potwierdzenie. Z początku nieświadomie ignorowała wibracje w kieszeni kurtki. Wydawały jej się tak odległe. Na wpół wypalony papieros już dawno zgasł między jej długimi, szczupłymi palcami. W końcu jednak wyciągnęła telefon odbierając przychodzące połączenie. Coś mówiła. Może odpowiadała na pytania? Słyszała w jego głosie napięcie, jak gdyby wiedział lepiej niż ona, co się działo. W końcu jednak telefon umilkł, więc z powrotem odłożyła go do kieszeni. Czekała, bo tak jej chyba kazał. A może zwyczajnie nie miała dokąd pójść?

Było ciemno. Dziwna rosnąca gula w żołądku mówiła jej, że nie widziała za wiele, na całe szczęście. Spojrzała w dół na swoje opuchnięte, posiniaczone dłonie, których kontur dostrzegała jedynie, kiedy na moście przejeżdżał jakiś samochód. Musiała komuś przypierdolić. Nie raz i nie dwa. Była tego pewna. Nie pamiętała jednak komu. Nie bolały. Nic ją nie bolało. Zwyczajnie nic nie czuła. W końcu usłyszała nadjeżdżający samochód. Nie obejrzała się. Było jej obojętne czy przyjechał Cayenne, Tsunami czy kurwa proboszcz z pobliskiej parafii. Chyba widziała śnieg, jednak nie czuła zimna. Kolejne kroki. Więcej osób zmierzających w jej stronę. Wiedziała co się działo, jednak jej reakcje były spowolnione. Dopiero jego głos sprawił, że lekko drgnęła. Zamglone spojrzenie wpatrywało się w tęczówki o kolorze gorzkiej czekolady. Zamrugała kilka razy próbując odzyskać ostrość widzenia.

- Cayenne - szepnęła przez zaciśnięte gardło. Ponownie zalała ją fala mdłości i obrzydzenia, połączona z dziwną ulgą, że przyszedł ją uratować. Bo jak zwykle kurwa nie potrafiła poradzić sobie sama. Tylko dlaczego? Gdzie właściwie się znajdowali? Jej skostniałe z zimna ciało z ociąganiem zaczęło podnosić się z kamienia. Zaśmiała się nienaturalnie, bez krztyny wesołości. W sumie nie było jej nawet do śmiechu. W końcu udało jej się stanąć na nogi. Chyba nie zrobiła tego o własnych siłach. Była zziębnięta i przemoczona. Najgorsze możliwe połączenie. Oprócz tego totalnie ujebana. Zasychająca krew mieszała się z tą bardziej świeżą. Nie zdawała sobie sprawy, że kurczowo przytrzymywała się ramienia Cayenne, bo bez niego na pewno by upadła. Stała na nogach jak z waty drżąc lekko, pomimo ogrzewającego koca. Żałosny obrazek, tak bardzo niepodobny do jej zwyczajnej bojowej i agresywnej postawy. Teraz mogła wydawać się taka krucha i słaba. Nie kryła się. Nie potrafiła.

Jej szare, puste tęczówki wpatrywały się w ciemny brąz. Nie mówiła nic więcej. Dopiero po chwili powędrowała za jego spojrzeniem w stronę nudnych fal wymywających całe 191 cm trupa o białych jak śnieg włosach i wytatuowanych rękawach pierdolonym dragon ballem. Nie miał na sobie kurtki. Niektóre rany były niedbale opatrzone, jak gdyby ktoś uporczywie próbował utrzymać go przy życiu. Po bliskich oględzinach można było jednak łatwo stwierdzić, że kilka strzałów w klatkę piersiową bardzo szybko zakończyło jego żywot. Był dosyć świeży, może kilka godzin. Ciało powoli sztywniało, a plamy opadowe idealnie uformowały się na jego karku i za uszami. Nie było co ratować. Amakasu Hayato, lat 24.

4, 5, 6 nierównych oddechów później słowa zaczęły płynąć same, chociaż tego nie planowała.
- Nie - nie poznała nawet swojego głosu. Był zachrypnięty, cichy i chaotyczny. - Nie chciał tonąć. Nie umiałam wyciągnąć go dalej. Naprawdę myślałam, że utonie. Przywiązałam do niego coś ciężkiego, ale chyba zahaczyło się o kamienie - tłumaczyła ponownie wlepiając szare tęczówki w Cayenne, jak gdyby szukała w nim zrozumienia. Blada twarz i sine usta. Rozmazany tusz do rzęs jedynie podkreślający cienie pod oczami. Liczne zadrapania i świeże, rozlewające się siniaki na jej żuchwie i szyi świadczyły, że nie była bierna. Zdecydowanie się z kimś biła.

Wspomnienia falami zaczęły perfidnie do niej wracać. Wszystko to co wydarzyło się tej nocy.
- Kurwa - powiedziała jedynie odwracając się do niego tyłem, zginając w pół i wymiotując całą zawartość żołądka na ziemię. A raczej niewielką ilość żółci. W końcu jak zwykle od dawna nic nie jadła.

@Minoru Yoshida
Amakasu Shey

Minoru Yoshida ubóstwia ten post.

Minoru Yoshida
Nie 14 Maj - 0:12
    Gorzkimi oczami wpatrywał się w nią. Oceniał jej stan, od czubka głowy po końce palców. Sprawdzał obrażenia jakich mogła się dorobić, a także jej kontaktowość. Z nią nie było aż tak najgorzej, skoro rozpoznała go bez mrugnięcia okiem, mimo że powolne ruchy informowały o tym, że rzeczywistość docierała do niej w zwolnionym tempie. Zupełnie jakby ktoś celowo włączył tryb spowolniania, by kobieta łatwiej mogła zrozumieć, co działo się wokół niej.
    — Tak, to ja — odpowiedział spokojnie, mimo że jego głos nie brzmiał na takowy. Dużo było w nim napięcia, niezależnie od tego jak ciałem starał się pokazywać względny spokój. Wiedział jednak, że ostatnie czego teraz Shey potrzebowała to jego gwałtowności. Czasem zdarzały się momenty, gdzie potrafił nad tym panować; nie wybuchać agresją i złością, nawet jeśli milion emocji kotłowało się w jego przeponie.
    Minoru praktycznie od razu zawołał zespół medyczny, który składał się z dwóch osób. Nie mówiąc nic więcej, Yoshida pomógł jej wstać na nogi, by sprawdzić jak sobie z tym radzi. Czuł, że była wyziębiona do szpiku kości, więc jeżeli zajdzie taka potrzeba, zaniesie ją o własnych siłach w bezpieczne miejsce, by medycy mogli zająć się nią w vanie, w którym po nią przyjechali. Zdążył również zauważyć, że prócz wyziębienia i ogólnego przemoczenia, miejscami kobieta była ranna i brudna. Nie tylko od krwi. W myślach kotłował sobie przeróżne scenariusze tego, co zaszło.
    — Hej, Cay! — rzucił jedne z oprychów, kiwając głową w stronę wody, a światło z lampy wskazywały na dryfujące zwłoki.
    — Kurwa mać, Shey, w co się wpakowałaś? — rzucił z drobnym warkotem, bardzo charakterystycznym dla niego przy tego typu sytuacjach. Chciał się dowiedzieć, co zaszło. Przejmował się jej stanem, ale nie oceniał jej względem bycia słabym, choć z pewnością później jej to wytknie, gdy kobieta nabierz więcej sił. Ogólnie zawsze bywał dla niej trochę łagodniejszy, choć teraz w okoliczności jej tak długotrwałego zniknięcia będzie musiał wyciągnąć konsekwencje. O ile jej nie porwali, rzecz jasna.
    — Jasna cholera, zacznij gadać. Zabiłaś go? — spytał, nie wytrzymując presji, chcą poznać sekret, który ciągle uporczywie trzymała przy sobie. Nie myślał o tym, że może to być dla niej szok. Nie wiedział co zaszło, więc trudno było mu zachować się jakkolwiek rozsądnie w tej sytuacji. Jeżeli zabiła, to dlaczego? Jaki miała motyw? Czy to ma coś wspólnego z Shingetsu? On chciał ich zdradzić? Ona chciała? Musiał dowiedzieć się jak najszybciej wszystko, by wiedzieć, czy jej pomóc czy ją zabić na miejscu.
    — Shey, mów jaśniej. Chciałaś go zabić? Co się do kurwy stało? Mów, bo bardzo chcę Ci pomóc, ale w zależności od tego co powiesz, będziesz miała mniej lub bardziej przesrane, skarbie — odparł, łagodnie akcentując na końcu urocze zdrobnienie, które lubił stosować przy różnego rodzaju groźbach.
    — Zniknęłaś. Nie mogliśmy Cię znaleźć. Wiesz, że mogłem pomyśleć o zdradzie, prawda? Ty nie mogłaś nas zdradzić, Shey. Powiedz kwiatku, że nie byłabyś do tego zdolna — mówił niczym mantrę, złapawszy jej polików w dłonie, tak czule i ciepło, by móc głęboko spojrzeć jej w oczy, w te szarookie spojrzenie, puste i nijakie, wypełniając je swoim gorzkim wzrokiem.  
    — Musisz być silna i mi wszystko w tej chwili powiedzieć. Później się Tobą zajmiemy, maleńka.
    Choć zajmiemy mogło być bardzo mylące, tak wierzył, że ślepo pójdzie za myślą, że będą chcieli jej po prostu pomóc.

@AMAKASU SHEY


New Beginning (Minoru x Shey) EHjauEm
Minoru Yoshida
Amakasu Shey

Pon 15 Maj - 17:19
Niezadowolenie w tym typowym dla niego warczeniu było idealnie wyczuwalne. Nie potrafiła sobie wyobrazić jakie scenariusze układał teraz w głowie, a wytłumaczenie mu wszystkiego wydawało się jej tak wyczerpującym zajęciem. Milczenie przychodziło jej z łatwością. Błoga cisza. Jak gdyby dzięki temu była w stanie na krótką chwilę wyłączyć wszystkie niechciane myśli i wspomnienia. Nie było jej ani smutno ani przykro. Nie czuła bólu i nie miała ochoty płakać. Była pustą powłoką, której wnętrze umarło razem ze zwłokami dryfującymi nieopodal. Jego słowa wydawały jej się tak odległe. Próbował zachować spokój, jednak pytanie w jego spojrzeniu zalewało jej kark zimnym potem. Ufała mu. Ufała jego decyzjom. Dlatego bez zastanowienia napisała właśnie do niego. Wiele razy nadszarpała już jego cierpliwość i nerwy, w końcu nie od dzisiaj miała talent do wpakowywania się w niepotrzebne kłopoty, jak gdyby niszczenie samej siebie sprawiało jej przyjemność. Tym razem grubo jednak przesadziła. Nie miała wiele na swoją obronę. Mogła zwyczajnie powiedzieć mu prawdę, bo nie pozostało jej nic innego.

Dotyk dużych ciepłych dłoni na nienaturalnie poszarzałych policzkach działał kojąco. W końcu udało jej się odwrócić spojrzenie od powoli rozkładającego się trupa. Dwukolorowe tęczówki w różnych odcieniach szarości odnalazły dziwny spokój w bezkresnym brązie przed sobą. Wzięła głębszy oddech marszcząc przy tym brwi, bo myślenie przychodziło jej z trudem.

Zabiłaś go?
Tak zabiłam, bo go nie powstrzymałam.


- Ha-Hayato - imię wywoływało dziwny skurcz w żołądku, więc zdecydowała, że wypowie je tego dnia po raz ostatni. W ten pochmurny wieczór stało się bezużyteczne. Należało do kogoś kto już nie istniał. - Na mojej pierwszej walce poznał kogoś ważnego i od razu się u niego zaciągnął. Ni-e nie chciał, żebym więcej walczyła dla kasy, więc zaczął dla tej osoby dealować i spłacać dług. Nie wiem kto to był, nigdy mi nie powiedział. Prosił, żebym Ci nie mówiła - krótka pauza na zaczerpnięcie oddechu - bo wiedział, że mu odradzisz. Spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu. Oni się wymieniali, ja ja stałam na straży. Bez masek, bez imion i nazwisk. Prywatna wymiana. Niecałe pół roku i mieliśmy zapomnieć o sprawie. Wyjść na zero. Nikt miał się nie dowiedzieć. Czysto bez kłopotów. Dziś było inaczej. Było ich więcej. Od razu poznałam jednego z nich, Cayenne - kontynuowała coraz bardziej się trzęsąc, jak gdyby ciało reagowało na każde kolejne niechciane wspomnienie. - Za dzieciaka spisywał mnie na komendzie. Nigdy nie zapomnę tej skurwiałej twarzy. Też mnie poznał. Zaczął panikować, miał broń. Wszystko działo się tak kurewsko szybko. Nim się obejrzałam Ha-.. stał przede mną. Chyba? Chyba dopadłam tamtego typa - zdecydowała poruszając obolałymi od walki dłońmi. - Nie wiem. Kiedy Hayato się przewrócił wszyscy zaczęli uciekać i zostaliśmy sami. Próbowałam go posklejać, wiesz?

Zamilkła w końcu wciąż opierając większość ciężaru swojego ciała na jego ramieniu. Jej klatka piersiowa falowała przy każdym nierównym oddechu. Słaniała się na nogach i gdyby nie stał przy niej najpewniej skończyłaby na brudnej, podmokłej ziemi. Spojrzenie było nieobecne, ale skupione na mężczyźnie, jak gdyby był jej ostatnią deską ratunku. Słyszała jego słodkie groźby. Doskonale je znała, wiedziała co oznaczały. Nie była głupia. Zdawała sobie sprawę jak to wszystko wyglądało. Droga Shingetsu była prosta, bez rozwidleń. Każde zboczenie z wyznaczonej ścieżki kończyło się tak samo. Zdrada i śmierć szły tutaj w parze, a Shey była tego całkowicie świadoma. Oferował jej wyjście, jedno albo drugie. Chciała być tym słodkim, kwiatkowym skarbem, o którym mówił.

I właśnie wtedy jej pełne usta rozciągnęły się w lekkim uśmiechu. Wciąż nie odrywała od niego skołowanego spojrzenia. Drżące dłonie uniosły się zaczepiając o materiał jego ubrania.
- Zajmij się mną, Cayenne - cichutka prośba zabarwiona ledwie słyszalną nutą błagania. Zajmij się mogło być mylące i takie właśnie było, bo dalsze istnienie dla Shey nie koniecznie miało większy sens. Oferował jej pomoc lub śmierć, a ona chyba usłyszała tylko to drugie. W tamtą zimną noc złożyła życie w jego ręce czekając na decyzję. Zamierzał uśmierzyć jej cierpienie i ją zabić, czy zostawić przy sobie?

@Minoru Yoshida
Amakasu Shey

Ivar Hansen ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku