Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Moja Wysokość
24/05/2037 13:40
Możliwość zadawania pytań to przywilej, który zyskuje się z czasem.
I kiedy nauczysz się sam na nie odpowiadać, Enma.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Wasza Wysokość
24/05/2037 14:02
Mógłbym napisać ci to samo. Nie uważasz, że to bardzo niegrzeczne oczekiwać ode mnie odpowiedzi, kiedy samemu nie chce się jej udzielić?
@Mae Haneul
Mae Haneul ubóstwia ten post.
Moja Wysokość
24/05/2037 14:03
To nie tak, że nie chcę jej udzielić. Ja z ogromną przyjemnością Ci wszystko wyjaśnię. Bardzo cierpliwie i szczegółowo. Krok po kroku. Oddech za oddechem.
Nie wolisz porozmawiać o tym na żywo?
Jestem teraz całkowicie wolny.
Zawsze możesz też zadzwonić.
Moja Wysokość
24/05/2037 14:06
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Moja Wysokość
— Enma — imię mężczyzny wypuszcza spomiędzy warg w głębokiej satysfakcji; miękko, łagodnie, chociaż o podniebienie ociera się sztywność typowa pierwszym zgłoskom przywitania. W tle szumi nieśmiało wrzawa ulicy wpadająca przez otwarte okno. Popołudniowe ożywienie w neonowych żyłach Karafuruny. Głęboki wydech, ten jednoznacznie kojarzony z powolnym wypuszczaniem papierosowego dymu. — Cieszę się, że skorzystałeś z propozycji i zadzwoniłeś. Jak się dzisiaj czujesz? — Zawsze to samo pytanie; proste, ale znaczące. Ważne. Dla wielu cholernie trywialne i spychane w niepamięć, uważane za nieistotne, a dla Hana będące podstawą budowania każdej, nawet najkrótszej rozmowy i interakcji. Dostosowywał się, dopasowywał do emocji innych, starając się rozgryźć nawet najdrobniejsze elementy drugiej, osobnej egzystencji, dojść do ich podstawy, oddzielić rzeczy kluczowe od błahostek, jakie ciążyły na dnie żołądka, a które mógł przecież z łatwością wyeliminować swoją obecnością i działaniami. Ulga. Głęboki spokój w oczyszczeniu umysłu. To, co dawało mu największą satysfakcję.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Wasza Wysokość
24/05/2037 14:06
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Wasza Wysokość:
- Wiesz, mogłeś powiedzieć, że tęsknisz za moim głosem, to z pewnością dzwoniłbym do ciebie częściej. - odpowiedział, kiedy po drugiej stronie słuchawki rozległ się niski głos Han'a. Mimo wszystko wargi poddały się uśmiechowi, który wyraźnie można było "usłyszeć". Dotknąć. Poczuć. Po chwili dało się usłyszeć szelest, któremu towarzyszyło ciche syknięcie, a następnie szuranie po materiale, co wyraźnie sugerowało, że Enma był w trakcie konsumpcji czegoś i najwyraźniej upieprzył się.
Cóż, żadna nowość i zaskoczenie.
- Jak się czuję? Oczywiście, że d- - zamilkł nagle, kiedy słowo o ostrych krawędziach nie przepchnęło się przez gardło, wywołując tym samym dyskomfort. Spojrzenie przemknęło w bok, w stronę okna, za którym majestatycznie pięły się ku niebu budynki miasta.
- Jest okej. Ale powiem ci, że jesteś pierwszą osobą od bardzo dawna, która zadała mi to pytanie. - parsknął, choć śmiech był suchy, odległy, nieuchwytny. Wsunął ciastko pomiędzy wargi i je nadgryzł.
- Zapytałbym o to samo, ale byłaby to jedynie kwestia dobrego wychowania i że "tak trzeba". Zdecydowanie wolałbym usłyszeć o tym, jak ci minął dzisiejszy dzień i co ciekawego porabiałeś, Han.
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Wasza Wysokość:
- Wiesz, mogłeś powiedzieć, że tęsknisz za moim głosem, to z pewnością dzwoniłbym do ciebie częściej. - odpowiedział, kiedy po drugiej stronie słuchawki rozległ się niski głos Han'a. Mimo wszystko wargi poddały się uśmiechowi, który wyraźnie można było "usłyszeć". Dotknąć. Poczuć. Po chwili dało się usłyszeć szelest, któremu towarzyszyło ciche syknięcie, a następnie szuranie po materiale, co wyraźnie sugerowało, że Enma był w trakcie konsumpcji czegoś i najwyraźniej upieprzył się.
Cóż, żadna nowość i zaskoczenie.
- Jak się czuję? Oczywiście, że d- - zamilkł nagle, kiedy słowo o ostrych krawędziach nie przepchnęło się przez gardło, wywołując tym samym dyskomfort. Spojrzenie przemknęło w bok, w stronę okna, za którym majestatycznie pięły się ku niebu budynki miasta.
- Jest okej. Ale powiem ci, że jesteś pierwszą osobą od bardzo dawna, która zadała mi to pytanie. - parsknął, choć śmiech był suchy, odległy, nieuchwytny. Wsunął ciastko pomiędzy wargi i je nadgryzł.
- Zapytałbym o to samo, ale byłaby to jedynie kwestia dobrego wychowania i że "tak trzeba". Zdecydowanie wolałbym usłyszeć o tym, jak ci minął dzisiejszy dzień i co ciekawego porabiałeś, Han.
@Mae Haneul
Mae Haneul ubóstwia ten post.
Moja Wysokość
24/05/2037 14:09
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Moja Wysokość
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Moja Wysokość
Krótki, niski śmiech ułożył się wygodnie na podniebieniu, nim Han odezwał się ponownie między zaciągnięciem się papierosem: — Teraz już wiem. Więc będę tego nadużywał, musisz być na to przygotowany — prowokacyjny uśmiech rozciąga wargi, przyjemnie zmieniając ton głosu, ścieląc go niżej w gardle, przyciszając nieznacznie jego brzmienie, gdy długa smuga dymu przedziera się w powietrze.
Konsternacja narasta z każdym kolejnym słowem, jakie wyłapuje na linii połączenia. Potakuje głową sam ku sobie, w formie potwierdzenia, rodzącego się nieśmiało przekonania. Przeświadczenia, że spotyka kolejną osobę, która trwa wgryziona w społeczeństwo, trzyma się go kurczowo, wciśnięta w ramy na przymus, niechętnie; bo wypada, bo ktoś inny tego oczekuje, bez zastanowienia, co tak naprawdę jest dla niego dobre. Bez możliwości zadecydowania o swojej wygodzie.
— Domyślam się, Enma — kwituje jedynie, nie chcąc teraz rozdrabniać tej kwestii, wiedząc, że i tak nie będzie to możliwym, bo mężczyzna szybko przerzuci rozmowę na inny tor. Rozmowy telefoniczne upośledzały idee „rozmawiania”, tego prawdziwego, głębszego, na którym Hanowi najmocniej zależało. Ot, pogawędka. Zapełniacz czasu. Prosta forma kontroli.
— Zasadniczo, mój dzień dopiero się zaczyna. Wieczorem mam umówioną sesję, więc staram się wyciszyć i przygotować. Wbić w odpowiednie nastawienie — lekkie westchnienie przeplata się w rytmiczności padających zgłosek; przyzwyczajenie drga na strunach głosowych, przypominając nostalgiczne znudzenie. Nie jest pewien czy wspominał już Seiwie o swoim zajęciu, nie wie, czy jest to kwestia istotna, chociaż przecież będąca esencją jego życia.
Konsternacja narasta z każdym kolejnym słowem, jakie wyłapuje na linii połączenia. Potakuje głową sam ku sobie, w formie potwierdzenia, rodzącego się nieśmiało przekonania. Przeświadczenia, że spotyka kolejną osobę, która trwa wgryziona w społeczeństwo, trzyma się go kurczowo, wciśnięta w ramy na przymus, niechętnie; bo wypada, bo ktoś inny tego oczekuje, bez zastanowienia, co tak naprawdę jest dla niego dobre. Bez możliwości zadecydowania o swojej wygodzie.
— Domyślam się, Enma — kwituje jedynie, nie chcąc teraz rozdrabniać tej kwestii, wiedząc, że i tak nie będzie to możliwym, bo mężczyzna szybko przerzuci rozmowę na inny tor. Rozmowy telefoniczne upośledzały idee „rozmawiania”, tego prawdziwego, głębszego, na którym Hanowi najmocniej zależało. Ot, pogawędka. Zapełniacz czasu. Prosta forma kontroli.
— Zasadniczo, mój dzień dopiero się zaczyna. Wieczorem mam umówioną sesję, więc staram się wyciszyć i przygotować. Wbić w odpowiednie nastawienie — lekkie westchnienie przeplata się w rytmiczności padających zgłosek; przyzwyczajenie drga na strunach głosowych, przypominając nostalgiczne znudzenie. Nie jest pewien czy wspominał już Seiwie o swoim zajęciu, nie wie, czy jest to kwestia istotna, chociaż przecież będąca esencją jego życia.
Seiwa-Genji Enma and Ejiri Carei szaleją za tym postem.
Wasza Wysokość
24/05/2037 14:06
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Wasza Wysokość:
Nie odpowiada od razu. Przeciąga ciszę, jaka zapadła w słuchawce, doskonale zdając sobie sprawę, że osoba po drugiej stronie czeka. Czeka na słowa, jakie wypełzną z jego ust, niczym słodka trucizna osłabiająca nerwy w wargach. Ale wbrew pozorom nie robi tego specjalnie. Szuka idealnej odpowiedzi. Przecież nie chce go rozczarować. Każdy ma jakieś oczekiwania względem drugiej osoby. Obcej. Znajomej. Przyjaciela. Kochanka. Małżonka. Rodziny. Bo na tym świecie nie ma bezinteresowności.
Na wargi cisną się różne słowa, spostrzeżenia. Lawirują między sobą. Jedna myśl prześciga drugą w tym niekończącym się wyścigu. A mimo to nadal milczy. Bo żadna nie dobiega do mety. Żadna nie ma w sobie na tyle siły przebicia, aby ubarwić swoją cierpkością język. W końcu podnosi się z kanapy i odrzuca paczkę niedojedzony ciastek na stolik nieopodal. Robi kilka miękkich kroków w stronę szyby, o którą opiera się i leniwie spogląda w dół na miasto tętniące życiem.
Powaga nigdy nie była jego sprzymierzeńcem.
Zwłaszcza w rozmowie przez telefon.
-Sesja? - w końcu przemawia, dając miejsce zaskoczeniu. - Błagam, tylko nie mów mi, że dajesz się fotografować do jakiegoś pisma dla zdesperowanych kobiet. - prychnął pod nosem, wsuwając palce w ciemne kosmyki, aby przeczesać je i odsunąć na bok.
- Chyba że pozujesz do aktów? - drobna drwina wkrada się między słowa, choć jest niegroźna, pozbawiona prowokacji.
- Mimo wszystko nie potrafię sobie wyobrazić ciebie machającego gołym dupskiem przed obiektywem. Ale z drugiej strony, praktycznie nic o tobie nie wiem. Może oprócz tego, że nie przepadasz za hamburgerami. Do tej pory czuje na sobie twoje spojrzenie, kiedy spóźniłem się na spotkanie z niedojedzonym fast foodem. - parsknął pod nosem, pozwalając sobie na krótki spazm śmiechu. Sięgnął do kieszeni spodni dresowych, skąd wyciągnął obrożę, którą kilka chwil wcześniej zademonstrował drugiemu mężczyźnie w formie zdjęć.
- A co do obroży... Zobaczyłem ją na jednym ze straganów i kupiłem. Nie wiem czemu, ale skojarzyła mi się z tobą. Pożyczyłbym ci, ale wydaje się być za mała na ciebie. - ponownie się uśmiechał, kręcąc skórzaną ozdobą na wskazującym palcu.
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Wasza Wysokość:
Nie odpowiada od razu. Przeciąga ciszę, jaka zapadła w słuchawce, doskonale zdając sobie sprawę, że osoba po drugiej stronie czeka. Czeka na słowa, jakie wypełzną z jego ust, niczym słodka trucizna osłabiająca nerwy w wargach. Ale wbrew pozorom nie robi tego specjalnie. Szuka idealnej odpowiedzi. Przecież nie chce go rozczarować. Każdy ma jakieś oczekiwania względem drugiej osoby. Obcej. Znajomej. Przyjaciela. Kochanka. Małżonka. Rodziny. Bo na tym świecie nie ma bezinteresowności.
Na wargi cisną się różne słowa, spostrzeżenia. Lawirują między sobą. Jedna myśl prześciga drugą w tym niekończącym się wyścigu. A mimo to nadal milczy. Bo żadna nie dobiega do mety. Żadna nie ma w sobie na tyle siły przebicia, aby ubarwić swoją cierpkością język. W końcu podnosi się z kanapy i odrzuca paczkę niedojedzony ciastek na stolik nieopodal. Robi kilka miękkich kroków w stronę szyby, o którą opiera się i leniwie spogląda w dół na miasto tętniące życiem.
Powaga nigdy nie była jego sprzymierzeńcem.
Zwłaszcza w rozmowie przez telefon.
-Sesja? - w końcu przemawia, dając miejsce zaskoczeniu. - Błagam, tylko nie mów mi, że dajesz się fotografować do jakiegoś pisma dla zdesperowanych kobiet. - prychnął pod nosem, wsuwając palce w ciemne kosmyki, aby przeczesać je i odsunąć na bok.
- Chyba że pozujesz do aktów? - drobna drwina wkrada się między słowa, choć jest niegroźna, pozbawiona prowokacji.
- Mimo wszystko nie potrafię sobie wyobrazić ciebie machającego gołym dupskiem przed obiektywem. Ale z drugiej strony, praktycznie nic o tobie nie wiem. Może oprócz tego, że nie przepadasz za hamburgerami. Do tej pory czuje na sobie twoje spojrzenie, kiedy spóźniłem się na spotkanie z niedojedzonym fast foodem. - parsknął pod nosem, pozwalając sobie na krótki spazm śmiechu. Sięgnął do kieszeni spodni dresowych, skąd wyciągnął obrożę, którą kilka chwil wcześniej zademonstrował drugiemu mężczyźnie w formie zdjęć.
- A co do obroży... Zobaczyłem ją na jednym ze straganów i kupiłem. Nie wiem czemu, ale skojarzyła mi się z tobą. Pożyczyłbym ci, ale wydaje się być za mała na ciebie. - ponownie się uśmiechał, kręcąc skórzaną ozdobą na wskazującym palcu.
@Mae Haneul
Ejiri Carei and Mae Haneul szaleją za tym postem.
Moja Wysokość
24/05/2037 14:13
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Moja Wysokość
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Moja Wysokość
Wsłuchuje się w ciszę, nie przerywając jej. Jest cierpliwy. Zawsze. Bezwzględu na sytuację. Wyrachowany w metodyczności zbierania informacji o swoim rozmówcy, chociaż Enma z każdym kolejnym dniem kształtuje się już nie jako obcy człowiek a ktoś bliższy — dziwnie, niebezpiecznie bliski, przez co czujność potęguje się, a milczenie nabiera bardziej znaczącej powagi i namaszczenia. Nie jest to emocja, do której Mae jest przyzwyczajony. Nie znał jej za życia, dziwnej zapalczywości, która układa się w gardzieli.
Krótkie parsknięcie; ono przerywa własne zawieszenie między myślami, punktując w miałkim rozbawieniu wywód Seiwy. — Nie Enma, możesz być spokojny, nigdzie nie znajdziesz moich nagich zdjęć, chociaż możemy to przedyskutować, jeżeli bardzo będzie Ci na tym zależało — powaga nie wpisuje się w płynność stawianych słów, swoboda łagodnego rozśmieszenia domysłem mężczyzny zawiesza się pod sklepieniem podniebienia. Nie był jednak do końca pewien, czy Lear nie złamał przysięgi że jego, nie Hana, materiały nie ujrzą światła dziennego. Ufał mu tak samo mocno, jak i nie. Ambiwalentność ich relacji momentami doprowadzała go do szału. — Prowadzę od kilku lat studio shibari. Jeżeli mówię o sesjach, mam na myśli sesje wiązania, a dla dodatkowego sprostowania i rozjaśniania — zdecydowanie nie mnie, a innych — objaśnienie pojawia się z łatwością, przecież większą część swojego życia dedykował właśnie temu, sztuce, która potrafiła pochłonąć do reszty i całkowicie oczyścić umysł. — Co do jedzenia śmieciowego żarcia... — podejmuje po krótkiej pauzie ponownie, pozwalając niegroźnej reprymendzie rozciągnąć się na języku: — Powinieneś po prostu uważać na to, co jesz, bo to skrajnie rzutuje na Twoje zdrowie. A chyba tym powinieneś się przejmować Ty, a nie ja, prawda? Chyba że potrzebujesz kogoś, kto będzie Cię kontrolował pod tym względem.
Kolejna pauza zwieńczona krótkim pomrukiem ni to rozbawienia, ni zadowolenia, nutą subtelnie mrukliwą, gardłową, która znacząco rozciąga jeden kącik ust w lisim uśmiechu. — Masz bardzo dobre skojarzenia, Enma. Ale tak, Tobie pasuje o wiele lepiej niż mi. Zachowaj ją dla siebie. Mam własne. Chociaż, jeżeli ta nie będzie dla Ciebie w pełni wygodna, możemy wybrać jedną z moich. Wystarczy jedno słowo. — Ton głosu już w połowie wypowiedzi opada o oktawę moszcząc się w przyjemnym półszepcie.
Krótkie parsknięcie; ono przerywa własne zawieszenie między myślami, punktując w miałkim rozbawieniu wywód Seiwy. — Nie Enma, możesz być spokojny, nigdzie nie znajdziesz moich nagich zdjęć, chociaż możemy to przedyskutować, jeżeli bardzo będzie Ci na tym zależało — powaga nie wpisuje się w płynność stawianych słów, swoboda łagodnego rozśmieszenia domysłem mężczyzny zawiesza się pod sklepieniem podniebienia. Nie był jednak do końca pewien, czy Lear nie złamał przysięgi że jego, nie Hana, materiały nie ujrzą światła dziennego. Ufał mu tak samo mocno, jak i nie. Ambiwalentność ich relacji momentami doprowadzała go do szału. — Prowadzę od kilku lat studio shibari. Jeżeli mówię o sesjach, mam na myśli sesje wiązania, a dla dodatkowego sprostowania i rozjaśniania — zdecydowanie nie mnie, a innych — objaśnienie pojawia się z łatwością, przecież większą część swojego życia dedykował właśnie temu, sztuce, która potrafiła pochłonąć do reszty i całkowicie oczyścić umysł. — Co do jedzenia śmieciowego żarcia... — podejmuje po krótkiej pauzie ponownie, pozwalając niegroźnej reprymendzie rozciągnąć się na języku: — Powinieneś po prostu uważać na to, co jesz, bo to skrajnie rzutuje na Twoje zdrowie. A chyba tym powinieneś się przejmować Ty, a nie ja, prawda? Chyba że potrzebujesz kogoś, kto będzie Cię kontrolował pod tym względem.
Kolejna pauza zwieńczona krótkim pomrukiem ni to rozbawienia, ni zadowolenia, nutą subtelnie mrukliwą, gardłową, która znacząco rozciąga jeden kącik ust w lisim uśmiechu. — Masz bardzo dobre skojarzenia, Enma. Ale tak, Tobie pasuje o wiele lepiej niż mi. Zachowaj ją dla siebie. Mam własne. Chociaż, jeżeli ta nie będzie dla Ciebie w pełni wygodna, możemy wybrać jedną z moich. Wystarczy jedno słowo. — Ton głosu już w połowie wypowiedzi opada o oktawę moszcząc się w przyjemnym półszepcie.
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Moja Wysokość
10/01/2038 17:08
10/01/2038 17:12
... każdemu zdarza się źle kliknąć. Kiedy nie musisz, akurat odczytujesz za szybko.
Gdzie jesteś?
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
maj 2038 roku