Numer nieznany
05.03.2037 12:15
Szanowny Panie,
z przykrością informuję, że z powodu nieprzewidzianych okoliczności nie jestem w stanie przyjąć Pana na umówioną wizytę, która miała się odbyć w dniu 06.03 o godzinie 12:00. W związku z zaistniałą sytuacją ustaliłem zmianę terminu wizyty na dzień później o tej samej porze (07.03, 12.00). Jeśli nowy termin Panu nie odpowiada, bardzo proszę o pilny kontakt. Szczerze przepraszam za wywołane tą zmianą niedogodności.
Z wyrazami szacunku
dr Shirotani Kaname.
z przykrością informuję, że z powodu nieprzewidzianych okoliczności nie jestem w stanie przyjąć Pana na umówioną wizytę, która miała się odbyć w dniu 06.03 o godzinie 12:00. W związku z zaistniałą sytuacją ustaliłem zmianę terminu wizyty na dzień później o tej samej porze (07.03, 12.00). Jeśli nowy termin Panu nie odpowiada, bardzo proszę o pilny kontakt. Szczerze przepraszam za wywołane tą zmianą niedogodności.
Z wyrazami szacunku
dr Shirotani Kaname.
@Satō Kisara
Satō Kisara ubóstwia ten post.
Satō Kisara
30.05.2037 22:09
Kaname, serio? Nie jesteś dr, tylko lek.
30.05.2037 22:22
A, no i sorry, że Cię wystawiłam, doktorze, wtedy w marcu.
ale myślałem, że mam jaluny znowu, jak zobaczyłam twoje imię
hehe
haluny* oops
To co tam słychać, mój nie-do-końca-martwy stary przyjacielu?
@Shirotani Kaname
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Shirotani Kaname ubóstwia ten post.
dOkToR Shirotani
30.05.2037 22:15
... Kisara?
To Ty?
30.05.2037 22:20
Głupie pytanie.
30.05.2037 22:21
Zmieniłeś nazwisko. Komu powinienem gratulować?
30.05.2037 22:22
Nieważne.
Widzę, że Twoje nawyki ze studiów wciąż mają się dobrze. Znowu jesteś pijana?
Może to dlatego ty nie zrobiłeś niczego ze swoim życiem.
Chyba że to „wyjątkowa sytuacja”. Powiedz - potrzebowałaś dodać sobie odwagi przed odezwaniem się do mnie? Aż tak się mnie boisz?
30.05.2037 22:24
Kisara, jeśli już napisałeś, to myślę, że powinniśmy porozmawiać.
30.05.2037 22:25
dOkToR Shirotani DZWONI DO CIEBIE
@Satō Kisara
Satō Kisara ubóstwia ten post.
Satō Kisara
30.05.2037 22:23
gratulować? pffffffff
moim rodzicom może, bo to ich nazwisko
ale do tego nie będziesz miał już sposobności
30.05.2037 22:23
Tani kurwa
dziesięć minut rozmawiamy
a ty swoje
jakie „znowu"
psychiatrze nie wypada kurwa tak bezpodstwnie kogoś oceniać
co??? przeceż rozmwaiwhny
30.05.2037 22:26
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Satō Kisara
Połączenie zostało odebrane w zaskakująco szybkim tempie. W tle słychać przytłumiony, niewyraźny... szepto-krzyk: j... pierdolę, nie s...iłam, że od razu zadz...ni! Głos osoby, która odpowiada Kisarze, jest już zupełnie nierozpoznawalny przez głośnik telefonu, choć ton wypowiedzi sugeruje, że jest ona niesamowicie znudzona.
— Hej, Kaname. Miło, bardzo nawet, cię słyszeć. Szczególnie gdy sugerujesz, że chodzę non stop pijana i nic w życiu nie osiągnąłem. Szczególnie że mam być twoją pacjentką, wow. — Kisara na chwilę przerywa, odsuwa telefon od twarzy, aby spojrzeć na ekran. — I co to ma być za fotka? Ja ci taką ładną ustawiłam...
— Hej, Kaname. Miło, bardzo nawet, cię słyszeć. Szczególnie gdy sugerujesz, że chodzę non stop pijana i nic w życiu nie osiągnąłem. Szczególnie że mam być twoją pacjentką, wow. — Kisara na chwilę przerywa, odsuwa telefon od twarzy, aby spojrzeć na ekran. — I co to ma być za fotka? Ja ci taką ładną ustawiłam...
@Shirotani Kaname
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Ye Lian and Shirotani Kaname szaleją za tym postem.
dOkToR Shirotani
30.05.2037 22:26
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: dOkToR Shirotani
Po drugiej stronie słuchawki panowało milczenie, ale Kisara przecież go znała; wiedziała, że – jak zawsze – Kaname czeka cierpliwie, aż powie mu wszystko, co chciała powiedzieć. Kiedy skończyła mówić, a on zaczął odpowiadać, wydało jej się, że jego głos również wcale się nie zmienił przez ten czas:
— Wciąż chcesz nią być? — Przerwał, żeby zaciągnąć się papierosem. Mogła usłyszeć dźwięki miasta, ale w oddali. Palił na balkonie w swoim mieszkaniu? Może. — Nie mam twoich aktualnych zdjęć. — Wypuścił dym z płuc. — Widzę, że ty też nie masz moich. Rozumiem, że miałaś… ograniczony wybór. Ile miałem tu lat? 20? — Brzęk szkła, zdaje się, że popielniczki, a później pytanie, zadane bez żadnego zainteresowania — Z kim jesteś?
— Wciąż chcesz nią być? — Przerwał, żeby zaciągnąć się papierosem. Mogła usłyszeć dźwięki miasta, ale w oddali. Palił na balkonie w swoim mieszkaniu? Może. — Nie mam twoich aktualnych zdjęć. — Wypuścił dym z płuc. — Widzę, że ty też nie masz moich. Rozumiem, że miałaś… ograniczony wybór. Ile miałem tu lat? 20? — Brzęk szkła, zdaje się, że popielniczki, a później pytanie, zadane bez żadnego zainteresowania — Z kim jesteś?
@Satō Kisara
Seiwa-Genji Enma, Ye Lian and Satō Kisara szaleją za tym postem.
Satō Kisara
30.05.2037 22:26
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Satō Kisara
Kisara oddycha przez chwilę miarowo. Minęło tyle lat, od kiedy ostatnio słyszała ten głos. Choć nieco zniekształcony przez połączenie telefoniczne, nie było wątpliwości, że należy do niego, osoby, o której myślała jak o martwym przez tyle czasu; po której już zdążyła przeżyć swoją żałobę. Po momentach pierwszego oszołomienia nadchodzi potok słów, który już zalewa granice jej umysłu. Nawet nie wie, który temat chce poruszyć jako pierwszy, na które pytanie odpowiedzieć wpierw. Wydaje zatem z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos, który wywołuje u kobiety siedzącej obok gest, w którym mocno wywraca na Satō oczami.
Kisara odchrząkuje i łapie się pierwszej rzeczy, która akurat wyłania się na przód jej myśli.
— Nawet jakbym miał większy, to i tak wybrałabym to zdjęcie — mówi i śmieje się lekko. — Sam nie wiem. Ukradłem je z twojego telefonu dawno temu. Może być jeszcze starsze. — Denerwuje się, więc zaczyna trochę paplać, jak zwykle. Alkohol najwidoczniej nie był tak skuteczny, jak by sobie tego życzył. Kontynuuje zatem odpowiadanie na to, co akurat złapie jej większą uwagę, a więc w dowolnej kolejności.
— Nikt — zaczyna, ale cóż, Kaname ewidentnie kogoś usłyszał, więc dodaje: — nikt istotny. — Na razie. Przyjdzie czas na wyjawianie takich informacji, nie musi się to wydarzyć już teraz.
Bierze kolejny uspokajający wdech, mieląc w głowie następną kwestię. Chce się u niego leczyć? Nie. ...pewnie nie powinna, ze względu na ich historię. Lecz jednak chce. Nie wie—
— Chcę — odpowiada ostatecznie, jakby przekrzykując własne myśli. Zdaje sobie sprawę poniekąd, że jej wypowiedź to jeden wielki chaos, więc stara się trochę zreflektować. — To znaczy, być twoją pacjentką. Choć ty rzecz jasna możesz nadal kazać mi spierdalać. — Zabolałoby go to troszeczkę, ale byłoby to w pełni zrozumiałe. Skubie zębami górną wargę przez dwie sekundy.
— Kaname, myślałam, że nie żyjesz.
Kisara odchrząkuje i łapie się pierwszej rzeczy, która akurat wyłania się na przód jej myśli.
— Nawet jakbym miał większy, to i tak wybrałabym to zdjęcie — mówi i śmieje się lekko. — Sam nie wiem. Ukradłem je z twojego telefonu dawno temu. Może być jeszcze starsze. — Denerwuje się, więc zaczyna trochę paplać, jak zwykle. Alkohol najwidoczniej nie był tak skuteczny, jak by sobie tego życzył. Kontynuuje zatem odpowiadanie na to, co akurat złapie jej większą uwagę, a więc w dowolnej kolejności.
— Nikt — zaczyna, ale cóż, Kaname ewidentnie kogoś usłyszał, więc dodaje: — nikt istotny. — Na razie. Przyjdzie czas na wyjawianie takich informacji, nie musi się to wydarzyć już teraz.
Bierze kolejny uspokajający wdech, mieląc w głowie następną kwestię. Chce się u niego leczyć? Nie. ...pewnie nie powinna, ze względu na ich historię. Lecz jednak chce. Nie wie—
— Chcę — odpowiada ostatecznie, jakby przekrzykując własne myśli. Zdaje sobie sprawę poniekąd, że jej wypowiedź to jeden wielki chaos, więc stara się trochę zreflektować. — To znaczy, być twoją pacjentką. Choć ty rzecz jasna możesz nadal kazać mi spierdalać. — Zabolałoby go to troszeczkę, ale byłoby to w pełni zrozumiałe. Skubie zębami górną wargę przez dwie sekundy.
— Kaname, myślałam, że nie żyjesz.
@Shirotani Kaname
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Seiwa-Genji Enma, Ye Lian and Shirotani Kaname szaleją za tym postem.
dOkToR Shirotani
30.05.2037 22:26
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: dOkToR Shirotani
— Nie powinnaś — odpowiedział zanim jeszcze w pełni zinterpretował to, co do niego powiedziała – a co za tym idzie, co chciał jej odpowiedzieć, bo przecież… nie zdanie, które mówi teraz, mimo że jest właściwe. Zrobił to będąc jeszcze pod postacią, którą przyjął już dawno temu; postacią, która tylko na zewnątrz wyglądała jak człowiek. Problemem było to, że Kisara go nie widziała – nie mogła więc zobaczyć niczego, co było przez niego latami ćwiczone właśnie po to, żeby zadowolić ludzi powierzchowną znajomością z nim, bez zgłębiania tematu jego wnętrza, a właściwie braku takowego. Słyszała go i to było jednocześnie za dużo i za mało – za dużo, bo już po tym mogła stwierdzić, że w jego zachowaniu nie zaszła żadna zmiana; za mało, bo, bez połączenia z odpowiednio łagodzącym go wyrazem twarzy, jego ton brzmiał za ostro w stosunku do tego, co chciał przekazać. Nie z powodu emocji, lecz ich braku. Mechanicznie. Jak głos kogoś, kto wykonuje pracę, jaka została mu zaprogramowana, w sposób, do jakiego nie byłby zdolny żaden człowiek – bez ani jednej własnej myśli. Bez buntu; potulnie jak maszyna. Takie wrażenie przynajmniej mogła odnieść, dopóki Kaname nie zmienił zdania:
— …ale może będę w stanie pomóc, dopóki nie znajdziesz nikogo innego.
Dlaczego kłamie? Powinien powiedzieć jej prawdę – to, że nie, wcale nie jest w stanie jej pomóc. Wręcz przeciwnie – wiedział, że jej zaszkodzi. Ale… czy ona tego nie wiedziała? Czy sama nie kłamała, mówiąc, czego chce? Przecież nie o to jej chodziło.
Ledwo do jego uszu dotarł jej głos, a on już zmienił się w siebie sprzed lat; siebie, którego nie chciał wówczas zrozumieć, więc nie rozumiał i teraz. Spodziewał się, że będzie jeszcze pokutować za ten grzech, ale nie że będzie to robić dzisiaj.
— To nie ty dałaś sobie złą dawkę, pożal się boże anestezjologu? — Przez chwilę Kisarze może się wydawać, że spokój w jego tonie zastąpił gniew; kiedy jednak zaczyna wymieniać leki, brzmi na znudzonego, a skoro tak, ta rozmowa nie mogła go przecież interesować na tyle, żeby wzbudzić w nim emocje takiego kalibru. — Co to było? Fentanyl? Midazolam? Profopol?
“I mówi to lekarz, który nie wie gdzie jest mózg!” – usłyszał w tle, zanim Kisara zdołała mu odpowiedzieć. Zmarszczył brwi, znowu przykładając filtr papierosa do ust. Kto to był? Skąd o tym wiedziała? I dlaczego Satō ukrywała przed nim jej tożsamość?
— Nie strzelam sobie zawodowo w głowę — odpowiedział zimno. Kaszlnął, zanim odezwał się już cieplej, chociaż głównie przez czułość użytego przez siebie zwrotu — Sara. Właściwie to wolę się z tobą spotkać, niż rozmawiać przez telefon. Sam.
— …ale może będę w stanie pomóc, dopóki nie znajdziesz nikogo innego.
Dlaczego kłamie? Powinien powiedzieć jej prawdę – to, że nie, wcale nie jest w stanie jej pomóc. Wręcz przeciwnie – wiedział, że jej zaszkodzi. Ale… czy ona tego nie wiedziała? Czy sama nie kłamała, mówiąc, czego chce? Przecież nie o to jej chodziło.
Ledwo do jego uszu dotarł jej głos, a on już zmienił się w siebie sprzed lat; siebie, którego nie chciał wówczas zrozumieć, więc nie rozumiał i teraz. Spodziewał się, że będzie jeszcze pokutować za ten grzech, ale nie że będzie to robić dzisiaj.
— To nie ty dałaś sobie złą dawkę, pożal się boże anestezjologu? — Przez chwilę Kisarze może się wydawać, że spokój w jego tonie zastąpił gniew; kiedy jednak zaczyna wymieniać leki, brzmi na znudzonego, a skoro tak, ta rozmowa nie mogła go przecież interesować na tyle, żeby wzbudzić w nim emocje takiego kalibru. — Co to było? Fentanyl? Midazolam? Profopol?
“I mówi to lekarz, który nie wie gdzie jest mózg!” – usłyszał w tle, zanim Kisara zdołała mu odpowiedzieć. Zmarszczył brwi, znowu przykładając filtr papierosa do ust. Kto to był? Skąd o tym wiedziała? I dlaczego Satō ukrywała przed nim jej tożsamość?
— Nie strzelam sobie zawodowo w głowę — odpowiedział zimno. Kaszlnął, zanim odezwał się już cieplej, chociaż głównie przez czułość użytego przez siebie zwrotu — Sara. Właściwie to wolę się z tobą spotkać, niż rozmawiać przez telefon. Sam.
@Satō Kisara
Ye Lian and Yakushimaru Sanari szaleją za tym postem.
Satō Kisara
30.05.2037 22:26
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Satō Kisara
Nie powinna - to prawda. Słowa akurat z jego ust, wyrażone tym tonem, powodują automatyczną irytację, będącą kolejną pozostałością po przeszłości, zatem upiera się wręcz, że to nie ona podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie. Swoją odpowiedzieć już zresztą dała, nawet jeśli była niesamowicie chaotyczna i impulsywna. Kaname może się nie zgodzić. Ma do tego pełne prawo. Gdy jednak ten nie odsyła jej z miejsca do kogoś innego, ścisk w klatce piersiowej Kisary poluźnia się odrobinę. Rzecz jest w tym... że po tylu latach złość zdążyła z niej już wyparować jak morska woda z rozgrzanej na słońcu skóry. Została przede wszystkim chęć poznania całej prawdy i... tęsknota.
- Okej - odpowiada krótko, na wydechu. Również nie sądzi, że cokolwiek dobrego z tego wyniknie, lecz zostało już postanowione, a czarnowłosy jest na tyle uparty, że nie zrezygnuje łatwo.
Gdy słyszy następne słowa, momentalnie jego ciało tonie w fali ciepła. Jest w tym jakiś wstyd, choć akurat to uczucie starał się wyplenić z jego głowy Ye Lian jak najszybciej. Nie powinien przecież wstydzić się tego, że nie udało mu się popełnić samobójstwa. Okoliczności mógł wręcz oceniać jako szczęście w całym tym nieszczęściu.
- Wyśmiewaj się ile chcesz - odwarkuje. Mimo agresywnej reakcji czuje, że jego dłoń trzymająca telefon staje się wilgotna od potu. Wtrącenie Ichigo rozbawia go na tyle, że rozluźnia się trochę, tak samo jak z powodu abstrakcyjności tej wymiany zdań o własnych śmierciach, ze wszystkich cholernych tematów, jakie mogli poruszyć. Dopiero po chwili odpowiada, już spokojniej. - To była morfina. Dawka była odpowiednia - w strzykawce. Nie mogłem docisnąć do końca. - Przez pogorszenie samopoczucia czy spadek „odwagi”, nie był pewien. - Przynajmniej tak... tak to pamiętam.
Spogląda na siedzącą nieopodal Ichigo, a to dlatego, że od razu wie, że został właśnie przyłapany na tym, jak mięknie na to proste zdrobnienie swojego imienia. Nawet swojego brata poprawiała, by tak na nią już więcej nie mówił. Tym razem, w przypadku Kaname, nie robi tego. Być może różowowłosa kobieta jest niezadowolona, że rozmówca prosi o spotkanie „sam”, ale w gruncie rzeczy... Jak będzie chciała, to pójdzie i tak.
- Spotkajmy się więc. Kiedy? Gdzie? - Najlepiej teraz i gdziekolwiek.
- Okej - odpowiada krótko, na wydechu. Również nie sądzi, że cokolwiek dobrego z tego wyniknie, lecz zostało już postanowione, a czarnowłosy jest na tyle uparty, że nie zrezygnuje łatwo.
Gdy słyszy następne słowa, momentalnie jego ciało tonie w fali ciepła. Jest w tym jakiś wstyd, choć akurat to uczucie starał się wyplenić z jego głowy Ye Lian jak najszybciej. Nie powinien przecież wstydzić się tego, że nie udało mu się popełnić samobójstwa. Okoliczności mógł wręcz oceniać jako szczęście w całym tym nieszczęściu.
- Wyśmiewaj się ile chcesz - odwarkuje. Mimo agresywnej reakcji czuje, że jego dłoń trzymająca telefon staje się wilgotna od potu. Wtrącenie Ichigo rozbawia go na tyle, że rozluźnia się trochę, tak samo jak z powodu abstrakcyjności tej wymiany zdań o własnych śmierciach, ze wszystkich cholernych tematów, jakie mogli poruszyć. Dopiero po chwili odpowiada, już spokojniej. - To była morfina. Dawka była odpowiednia - w strzykawce. Nie mogłem docisnąć do końca. - Przez pogorszenie samopoczucia czy spadek „odwagi”, nie był pewien. - Przynajmniej tak... tak to pamiętam.
Spogląda na siedzącą nieopodal Ichigo, a to dlatego, że od razu wie, że został właśnie przyłapany na tym, jak mięknie na to proste zdrobnienie swojego imienia. Nawet swojego brata poprawiała, by tak na nią już więcej nie mówił. Tym razem, w przypadku Kaname, nie robi tego. Być może różowowłosa kobieta jest niezadowolona, że rozmówca prosi o spotkanie „sam”, ale w gruncie rzeczy... Jak będzie chciała, to pójdzie i tak.
- Spotkajmy się więc. Kiedy? Gdzie? - Najlepiej teraz i gdziekolwiek.
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Ye Lian ubóstwia ten post.
dOkToR Shirotani
30.05.2037 22:26
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: dOkToR Shirotani
Kiedy usłyszał ton jego głosu, dotarło do niego, że to, co powiedział w ramach żartu, nie zostało w odpowiedni sposób… odebrane. Cóż, być może stało się tak dlatego, że – bez względu na jego intencje względem tego, co mówił – nie było to wcale żartem, bo przecież istniała część niego, która była na Kisarę… rzeczywiście zła, mimo że nie powinna. Według niej Satō powinien go przeprosić za to, co zrobił, co mu zrobił; powinien szukać u niego wybaczenia. Ale właściwie za co? Kiedy to jego logiczna strona za niego odpowiadała – a nie ta obca, emocjonalna, której zachowanie rozumiał na takim poziomie, na jakim można powiedzieć, że rozumie się zachowanie dzikiego zwierzęcia – nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Powinien być zadowolony z tego, że wciąż żyje; że nie umarł.
Dlaczego tak bardzo bał się użyć przy nim słowa „szczęście”?
— Przepraszam — odpowiedział po chwili milczenia, kiedy już wysłuchał jego słów do końca. „Przepraszam.” Czy ten wyraz – między nimi – miał jeszcze jakąkolwiek wartość? Czy używając go teraz w rozmowie, chciał nim mu zapłacić za to wszystko, co stało się w ciągu ostatnich lat? Nie. Nie… Przecież uciekł z jego ust samodzielnie, bez jego udziału. Podświadomie. Bo… czuł się winien.
Zacisnął dłonie na barierce balkonu. Czekał na odpowiedź Satō tak bardzo, że aż przestał zwracać uwagę na swoje otoczenie; ogień przeszedł w tym czasie przez filtr na jego palce, ale ból z tego powodu dotarł do niego dopiero po chwili. Nie zareagował na niego poza tym, że zgasił papierosa w popielniczce. Chciał się z nim spotkać. Poza tym oddawał mu wybór miejsca i czasu tego spotkania. Ufał mu… lub chciał, żeby tak było. Przez chwilę chciał odpowiedzieć mu po prostu: „teraz, przyjdź do mnie”... ale tego nie mówi. Desperacja nie przechodzi mu przez gardło. Powinni zobaczyć się na neutralnym gruncie. Może…
— …kawiarnia? — Jutro? Nie, Kaname. — W piątek o 18.30. Odpowiada ci? Wyślę ci adres SMSem.
Dlaczego tak bardzo bał się użyć przy nim słowa „szczęście”?
— Przepraszam — odpowiedział po chwili milczenia, kiedy już wysłuchał jego słów do końca. „Przepraszam.” Czy ten wyraz – między nimi – miał jeszcze jakąkolwiek wartość? Czy używając go teraz w rozmowie, chciał nim mu zapłacić za to wszystko, co stało się w ciągu ostatnich lat? Nie. Nie… Przecież uciekł z jego ust samodzielnie, bez jego udziału. Podświadomie. Bo… czuł się winien.
Zacisnął dłonie na barierce balkonu. Czekał na odpowiedź Satō tak bardzo, że aż przestał zwracać uwagę na swoje otoczenie; ogień przeszedł w tym czasie przez filtr na jego palce, ale ból z tego powodu dotarł do niego dopiero po chwili. Nie zareagował na niego poza tym, że zgasił papierosa w popielniczce. Chciał się z nim spotkać. Poza tym oddawał mu wybór miejsca i czasu tego spotkania. Ufał mu… lub chciał, żeby tak było. Przez chwilę chciał odpowiedzieć mu po prostu: „teraz, przyjdź do mnie”... ale tego nie mówi. Desperacja nie przechodzi mu przez gardło. Powinni zobaczyć się na neutralnym gruncie. Może…
— …kawiarnia? — Jutro? Nie, Kaname. — W piątek o 18.30. Odpowiada ci? Wyślę ci adres SMSem.
@Satō Kisara
Yakushimaru Sanari ubóstwia ten post.
Satō Kisara
30.05.2037 22:26
TRWAJĄCE POŁĄCZENIE: Satō Kisara
Dziwi się, słysząc przeprosiny - może nawet za bardzo, niż Shirotani na to zasługuje. Kiedyś Kaname nie kajał się tak szybko, na pewno nie w stosunku do Kisary, ale przecież teraz nie zna go wcale, nie wie, jakim jest człowiekiem. Poniekąd nawet czuje się winna; że nie ma prawa teraz niczego o nim zakładać, gdy już tak śmiertelnie się pomyliła co do niego, odmawiając sobie jakiegokolwiek zainteresowania jego osobą - tym samym i niego pozbawiając szansy na wytłumaczenie się. Nie poszła nawet nigdy na jego grób, a gdyby może się na to zdobyła, dowiedziałaby się, że nigdy tak naprawdę nie zginął.
- Dzięki - odpowiada, nie wiedząc, co innego jeszcze mogłaby dodać. Ta rozmowa to jeden wielki bałagan i poniekąd chce już ją skończyć. Porozmawiać natomiast - gdy się spotkają.
- Brzmi w porządku - mówi na jego sugestię. Wie, że znajdująca się obok Ichigo wszystko słyszy i już oczami wyobraźni widzi, jak siedzi ukryta gdzieś w kącie wspomnianej kawiarni, nadsłuchując. - Czekam w takim razie na SMSa. - Waha się, czy jeszcze coś dodawać, ale ostatecznie nie może się powstrzymać. - Cieszę się, że... znowu cię spotkam. - Oddech. - Do zobaczenia, Shiro.
- Dzięki - odpowiada, nie wiedząc, co innego jeszcze mogłaby dodać. Ta rozmowa to jeden wielki bałagan i poniekąd chce już ją skończyć. Porozmawiać natomiast - gdy się spotkają.
- Brzmi w porządku - mówi na jego sugestię. Wie, że znajdująca się obok Ichigo wszystko słyszy i już oczami wyobraźni widzi, jak siedzi ukryta gdzieś w kącie wspomnianej kawiarni, nadsłuchując. - Czekam w takim razie na SMSa. - Waha się, czy jeszcze coś dodawać, ale ostatecznie nie może się powstrzymać. - Cieszę się, że... znowu cię spotkam. - Oddech. - Do zobaczenia, Shiro.
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Yōzei-Genji Setsurō ubóstwia ten post.
maj 2038 roku