Apartament nr 93
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Saga-Genji Shizuru

4/6/2023, 01:31
Apartament nr 93




Opis w budowie. Klik.

Apartament zamieszkuje jeszcze jeden lokator - Jīnsè.



Ostatnio zmieniony przez Saga-Genji Shizuru dnia 30/6/2023, 01:46, w całości zmieniany 3 razy
Saga-Genji Shizuru
Saga-Genji Shizuru

18/6/2023, 16:02
03.04.2037 r.
04:16
kontynuacja

 Wsiadłszy do auta, ułożył swoją nogę tak, by proteza przeszkadzała mu jak najmniej. Czasem lej bionicznej kończyny uwierał na wrażliwe tkanki pozostałości nogi bardziej niż zazwyczaj, szczególnie gdy musiał zakładać ją w pośpiechu, poniekąd na ostatnią chwilę, tak jak teraz, co spowodowane było, rzecz jasna, nagłą wiadomością od Enmy.
 Jeśli Kazuhiro był jakkolwiek zdziwiony obecnością chłopaka, nie okazał tego wcale, przedstawiając swoim zachowaniem jak zwykle nienaganny profesjonalizm. Jedynie spojrzał na odbicie Shizuru w lusterku wstecznym, by potwierdzić kierunek, jaki zażyczył sobie Enma, a więc - centrum. Saga krótko kiwnął głową na to nieme zapytanie i wkrótce samochód zamruczał w procesie uruchamiania całej napędzającej go elektroniki. Ruszyli bez najmniejszego szarpnięcia, we względnej ciszy, jaką mogło zapewnić tylko auto, które nie potrzebowało benzyny do poruszania się.
 Dostrzegł, że pomimo oczywistej w pierwszych sekundach chęci, Enma ostatecznie nie ruszył niczego, co mu kupił. Choć poczuł powierzchowne ukłucie zirytowania na tę okoliczność — w końcu specjalnie po to tam pojechał dla niego — wycieńczony stan Seiwy skutecznie powstrzymał go od głoszenia komentarzy na ten temat. Shizuru doskonale wiedział, jak i kiedy dobierać odpowiednie słowa niemal w każdej sytuacji — a ta zdecydowanie wymagała pewnej… delikatności. Wyrozumiałości. Nic dobrego nie przyszłoby z popychania Enmy na sam skraj jego zdrowego rozsądku, gdy ten już został zachwiany przez trudy dzisiejszej nocy.
 — Chociaż się napij — zasugerował, ruchem brody wskazując na colę, która stała we wgłębieniu między siedzeniem kierowcy a pasażera z przodu, specjalnie dedykowanym właśnie na napoje. Gdy Enma ponownie się o niego oparł, tym razem sam ułożył policzek na czubku jego głowy. Również czuł zmęczenie, lecz zdawał sobie sprawę, że pewnie takie spowodowane wybudzeniem w środku nocy nie równało się z tym, które powstało przez walkę z yokai.
 Uniósł brwi na jego następne słowa.
 — Nic mi o tym nie wiadomo — odparł. Niewiele ogólnie miał styczności z Kamiko; jeżeli nie zdradziła się z tym nikomu innemu, nie miał dużo opcji, aby wszedł w posiadanie takich informacji. — A mam się dowiedzieć? — spytał po chwili zastanowienia. Zaraz potem westchnął jednak i zmrużył oczy. — Odpocznij teraz przez chwilę. To może poczekać do momentu, aż wejdziemy do mieszkania.
 Droga na szczęście nie trwała długo — ulice były w większości opustoszałe. Kiedy ich szofer wreszcie zatrzymał samochód w podziemnym parkingu, Shizuru znów się do niego zwrócił.
 — Kazuhiro — rzekł, odpinając pasy i z wolna odsuwając się do Enmy, by móc wyjść z auta. Ōgimachi także wyszedł z pojazdu — musiał w końcu przenieść się do własnego auta, do tej pory kierując tym, którego właścicielem był Saga. Uśmiechnął się do niego krótko, w chęci pokazania uznania dla jego pracy, lecz też bez zbędnego spoufalania się. — Dziękuję. Myślę, że możesz wracać już do domu. Wyśpij się.
 Mężczyzna odwzajemnił gest i po krótkim ukłonie odszedł w kierunku nieopodal zaparkowanego samochodu. Shizuru tymczasem skierował swoje spojrzenie na Seiwę oraz, widząc, jaki jest zdezorientowany, położył łagodnie dłoń na jego karku i zaczął prowadzić go w stronę wind.
 Mimo że Shizuru mieszkał na ostatnim, dwudziestym ósmym piętrze budynku, windy były na tyle szybkie, że nie trwało to długo, zanim dotarli na oczekiwany poziom. Przez cały ten czas obserwował jednak chłopaka z uwagą, czy na pewno się… trzymał. Jeszcze. Jakoś.
  Powitały ich chłodne, kanciaste kształty, formujące się w pięknie oświetlone ciepłymi żarówkami foyer, od razu wpadające w rozległą część dzienną mieszkania; jego serce. Minimalistyczne kontury mebli w podobnej kolorystyce powodowały od razu spokój w osobie, która tu przebywała. Poza tym panowała tu błoga cisza; na takiej wysokości niewiele dźwięków docierało do pomieszczeń miejsca, które Shizuru często utożsamiał z ucieczką od życia w Asakurze; od „oczu”, na które wcześniej zwrócił uwagę Enma.
 — Przypuszczam, że chciałbyś się umyć — zaczął, ściągając buty. — Więc droga wolna, wszystko już na ciebie czeka w łazience. Będę w salonie, kiedy skończysz. — Powrócił do niego spojrzeniem, z uwagą. — Chyba że twoja ręka potrzebuje opatrzenia już teraz. Lub masz inne obrażenia, o których zapomniałeś?Albo je ukrywasz.



Apartament nr 93 ZOI1pU1
Saga-Genji Shizuru

Seiwa-Genji Enma and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.

Seiwa-Genji Enma

21/6/2023, 20:52
Miał wrażenie, że nie był tutaj od lat, a przecież od jego ostatniej wizyty minęło zaledwie parę miesięcy. Dwa? Może trzy. Nie więcej. Mógł zamknąć powieki i poruszać się po mieszkaniu Shizuru intuicyjnie, a i tak trafiłby tam, gdzie chciał.
Po wejściu do środka, pochylił się i odwiązał sznurówki obu trampek a potem odłożył je na bok, aby nie przeszkadzały, no i przede wszystkim nie zabrudziły, zdawać się mogło, idealnie wypolerowanej podłogi. Postąpił cicho kilka pierwszych kroków, odwiązując od paska spodni katanę i odłożył ją na jedną z szafek. Zaraz po chwili dołączyła do niej reszta asortymentu, jaki zabrał ze sobą Enma dzisiejszego wieczoru. W tym jeden nóż, bo drugi został mu w bezczelny sposób skradziony.
- Dobra. - odezwał się krótko, a potem pokręcił jedynie głową na jego pytanie. Prawda była taka, że nawet jeżeli ciało chłopaka nosiłoby znamiona innych ran, to nie pokusiłby się na to, aby przyznać się do "winy". Głupi nawyk bycia niezależnym i sprawiania pozorów idealnego następcy głowy klanu ciągnął się za nim jak zapach spalenizny, który nawet bo skrupulatnym wywietrzeniu nie chciał opuścić. A przecież miał do czynienia z Shizuru. Jedyną osobą w klanie... w mieście, ba, nawet na całym świecie, która znała obrzydliwy sekret Enmy, który kisił w samym środku smolistej duszy.
Stare nawyki były jak chwasty. Bez znaczenia jak systematycznie wypleniano je - one i tak wracały.
Uniósł lekko raną dłoń i spojrzał na brudny i nasiąknięty ciemną krwią bandaż. Nie wyglądało to źle.
- Nie. Ciąłem ją dwa razy, bo potrzebowałem krwi na pentagram. Ale robiłem to uważnie, aby nie przeciąć skóry zbyt głęboko. - odparł sucho, choć wynikało to bardziej ze zmęczenia, aniżeli negatywnej natury.
- Dzięki. - dodał po chwili, kierując kroki w stronę łazienki.
Parę chwil później stał już pod strumieniem przyjemnie ciepłej wody, która mieszała się z piaskiem, błotem i resztką krwi. Enma stał długo w bezruchu, z przymkniętymi oczami, oglądając w głowie obrazy, które wydarzyły się w tunelach. Spisał się dobrze. Udał się tam w konkretnym celu - i go dopełnił. Dlaczego więc czuł się tak źle? A smak porażki wypełniał jego usta, szarpiąc za żołądek i spychając go na granice wymiotowania?
Przez Kamiko, i jej dziwną fascynację, wręcz obsesję na punkcie youkai?
Przez Eji, która nieświadoma niebezpieczeństwa pchała się w sam jej środek, pomimo swej bezsilności?
Przez Shin'a, który zdawał się ignorować jego obecność w tunelach, jakby w ogóle się nie znali?
A może przez samego siebie? Przez świadomość, że jest bezużyteczny i nie byłby w stanie ochronić tych, na których mu zależy? Że będąc w jego obecności grozi im tylko i wyłącznie niebezpieczeństwo, a on sam nie potrafi temu zapobiec.
Bezużyteczny.
Porażka klanu.
Marna kopia.
Pozer.

Zakręcił kurek, ale nie wyszedł spod prysznica. Jeszcze nie. Stał. Ciepłe krople leniwie spływały po jego bladej skórze, zabierając ze sobą resztki żelu pod prysznic i szamponu.
Czasami chciał uciec. Daleko, tam, gdzie nikt go nie zna. Nikt go nie znajdzie. Na jakąś odległą, bezludną wyspę. Z dala od tych wszystkich spojrzeń. Od oczekiwań, których nie mógł spełnić. Od rozczarować, które przynosił z każdym swym oddechem. Od fałszywych uśmiechów. Od szeptów po kątach. Od wszystkiego.
Nienawidził tego.
Nienawidził siebie.
Czas ponownie ruszył, kiedy wyszedł z łazienki ubrany w idealnie dopasowane spodnie dresowe oraz tak samo koszulkę i rozpinaną bluzę. Wycierał ręcznikiem mokre włosy, podchodząc do kanapy, na której znajdował się jasnowłosy.
Uśmiechnął się. Blado. Wymuszenie. Jakby chciał powiedzieć "hej, już mi lepiej". Nieme kłamstwo ukryło się w jego spojrzeniu, i Enma doskonale wiedział, że Shiziru je wychwyci.
Usiadł obok niego, wyciągając w jego stronę ranną rękę w nadziei, że pomoże mu w założeniu bandaża. Rana nie była głęboka, choć kilka szwów z pewnością mogło się przydać.
- Z Kamiko sam porozmawiam. Skonfrontuję się z nią za jakiś czas. - odparł nawiązując do siostry, sięgając wolną dłonią po frytkę, która zdążyła już nieco stracić na temperaturze a co za tym szło - stawała się coraz bardziej sflaczała.
Jak duma starego dziada.
- Ale jakbyś coś zauważył, koniecznie daj mi znać.

@Saga-Genji Shizuru


Apartament nr 93 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Amakasu Shey, Seiwa-Genji Kamiko and Saga-Genji Shizuru szaleją za tym postem.

Saga-Genji Shizuru

30/6/2023, 01:19
 Prześlizgnął spojrzeniem po katanie, która wciąż nosiła znamiona przebytej walki; krew — to ona była od razu dostrzegalna, przede wszystkim na samym ostrzu, przez co pozbawione było nieco charakterystycznego blasku, zmatowiałe od posoki, ale także i na rękojeści. Ta musiała należeć do samego Enmy, która sączyła się wcześniej z rany na dłoni; będąca ofiarą, którą musiał złożyć, by korzystać ze swoich umiejętności. Dużo wydarzeń z życia Enmy było nią naznaczone i wydawało się, że tak już pozostanie, czy chłopakowi się to podobało, czy nie.
 W dni takie jak ten Shizuru miał wrażenie, że Seiwa wyjątkowo nienawidzi brzemienia, które przyszło mu nosić. Zatem nawet jeśli odpowiedział przecząco na pytanie Shizuru, mężczyzna poświęcił kolejne minuty na dokładny skan stanu jego ciała, szczególnie poszukując ran na tyle poważnych, że byłyby w stanie z łatwością przesiąknąć przez materiał ubrania. Gdy żadnych takich się nie doszukał, nie zatrzymywał go dłużej. Przez chwilę, obserwując jego plecy, gdy się oddalał, Shizuru zastanawiał się, czy dobrym pomysłem będzie pozostawienie go teraz samemu sobie; poznawszy jednak już wachlarz reakcji, jakie Enma ukazywał na próby odbierania mu samodzielności, zdecydował się dać mu pewien kredyt zaufania. W zdaniu, że raczej nie zrobi sobie krzywdy, utwierdził go jeszcze sam fakt, że Enma zwrócił się właśnie do Shizuru — oczekując wsparcia; wykazując chęci do wydostania się ze swojego depresyjnego stanu, a nie poddania się mu całkowicie.
 Gdyby chciał zrobić co innego, wybrałby samotność.
 Po chwili wszedł w głąb mieszkania. W pierwszej kolejności położył torebkę z jedzeniem na niskim stoliku w salonie, by następnie oddalić się do części kuchennej w poszukiwaniu niezbędnych materiałów pierwszej pomocy. Gaza, bandaż, dezynfektant, nożyczki i inne drobne rzeczy, schowane w niewielkiej domowej apteczce.
 Gdy tak pochylał się nad szufladą, kątem oka dostrzegł zbliżający się długi, puchaty ogon i usłyszał krótkie miauknięcie, jakby przybyłe stworzenie właśnie chciało go przywitać. Jīnsè omiotła go władczo swoim szmaragdowym spojrzeniem, na które zareagował pogłaskaniem jej po długim złocistym futrze, dzięki którym zasłużyła sobie na akurat takie imię. Czy była to jedyna istota, której podporządkowywał się na każdej płaszczyźnie? Być może.
 — Niestety nie możesz z nami siedzieć — mruknął, sunąc dłonią po jej głowie i drapiąc lekko za uchem. Jako prawowity koci ojciec, nawet on nie stronił od rozmawiania ze swoim. — Enma będzie tylko kichać przy tobie. — Szczególnie że zawsze pakowała się chłopakowi na kolana, a on zdecydowanie nie chciał jej zrzucać.
 Maine coon rzuciła mu jeszcze pełne pogardy spojrzenie, łaskawie otarła się pyszczkiem o jego nadgarstek, po czym rozłożyła się z gracją na marmurowym kuchennym blacie, nie przejmując się za bardzo, że nie powinno jej na nim być. Shizuru nawet nie mrugnął (choć powinien ją przegonić) i jedynie umył ręce, by być odpowiednio przygotowanym do opatrywania rany.
 Następne minuty spędził już na sofie, prostując swoją nogę wygodnie. Gdy Enma wrócił i uśmiechnął się, Shizuru tym razem nie odwdzięczył się tym samym — gdyż faktycznie wyczuł w nim fałsz. Zamiast tego spojrzał w jego oczy ze spokojem, niemo zapraszając do porzucenia wszelkich konwenansów. Była czwarta nad ranem i nie było warto tracić na nie już i tak szczątkowych pokładów energii.
 Kiwnął głową na jego słowa. — Co się tam wydarzyło, że masz podejrzenia, że widzi yokai? — spytał i w tym momencie wziął się również do roboty. Ująwszy jego nadal lekko krwawiącą dłoń z pewnością i stosowną ostrożnością, zaczął od odkażenia rany — która faktycznie była dość płytka, choć fakt, że Enma ciął ją podwójnie nie polepszał jej stanu. Jeśli zostanie po niej blizna, będzie raczej nieregularnych, brzydkich kształtów. Antyseptyk musiał szczypać, jeśli brać pod uwagę naturalną reakcję ciała chłopaka, jakim było ledwo zauważalne, pewnie powstrzymywane siłą woli drgnięcie. Shizuru, nie ociągając się, zaczął wkrótce bandażować dłoń. — I czy, w gruncie rzeczy, to źle?
 W ich klanie była to na ogół pożądana umiejętność. Pozostawałaby jedynie kwestia jej śmierci… gdzie sprawa mogłaby się, istotnie, skomplikować.
 Dało się wyczuć, że blondyn, dzięki podjęciu tematu, daje mu szansę na odejście nieco od prawdziwego, bardziej namacalnego problemu, jakim było jego samopoczucie. To jest, przynajmniej na razie, kiedy jeszcze resztki adrenaliny buzowały w krwiobiegu Enmy po ciężkim starciu; kiedy wciąż mógł potrzebować chwili na oddech. Później... cóż, później może bardziej postara się przekonać go do zwierzeń.



Apartament nr 93 ZOI1pU1
Saga-Genji Shizuru

Amakasu Shey, Seiwa-Genji Kamiko, Kurō Satō and Raikatsuji Yuzuha szaleją za tym postem.

Seiwa-Genji Enma

10/7/2023, 18:22
Spomiędzy zaciśniętych warg wyrwało się syknięcie, kiedy medykament złączył się ze świeżą raną. Ciało instynktownie chciało uciec, pozwalając sobie na odruch drgnięcia, choć ostatecznie dłoń pozostała w miejscu, a chłopak cierpliwie czekał, aż Shizu skończy go opatrywać. Dopiero wtedy rozsiadł się wygodniej na zajmowanym przez nich narożniku, podciągając nogi do pozycji tureckiej i kładąc na udach torbę z jedzeniem.
- Sam fakt, że się tam pchała jest alarmujący. - odpowiedział, wyciągając zapakowanego burgera. Przyglądał mu się w zastanowieniu, jakby do końca nie był przekonany czy zjeść go czy też nie, choć w rzeczywistości jego myśli cały czas krążyły dookoła siostry.
- Jasne, mogła szukać rozrywki czy skoków adrenaliny, przecież tam było od cholery dzieciarni. Przyleźli tam, bo pewnie był to idealny materiał na streama czy inne gówno, które jest teraz popularne, ale ostatecznie nawet nie wleźli do środka, no, poza paroma wyjątkami. Przynajmniej nie plątali się aż tak pod nogami. W każdym razie, wracając do Kamiko, Shizu, myślisz że pchałaby się do miejsca, gdzie jest yokai, które w każdym momencie może porzucić cielesną powłokę i stać się niewidzialne dla jej oczu? - odwrócił głowę, by choć przez krótką chwilę uwiesić na nim spojrzenie. Na jego gładkim profilu o alabastrowej cerze, który przypominał wręcz idealny posąg wykuty w najszlachetniejszym kruszcu. Odpakował burgera i powoli zaczął go konsumować, choć cisza zbyt długo nie trwała.
- Przypominam, że doskonale wiedziała co znajduje się w tunelach. Cholera, Shizu, ona zabrała cholerną fasolę na onryo. - skrzywił się, jakby samo to wspomnienie pozostawało na jego języku obrzydliwie gorzki posmak. - Samo zostanie senkenshą nie jest niczym złym, zwłaszcza u nas w klanie, ale... Każdy senkensha przechodzi specjalny trening. Już pomijając moją osobę czy egzorcystów z Yozei- - machnął dłonią i przerwał swój wywód tylko po to, aby zjeść kolejny kawałek posiłku.
Prawda była taka, że każdy senkensha w klanie był na wagę złota. Większość z nich chcąc czy też nie, w zależności od cielesnych predyspozycji, była z automatu trenowana na egzorcystę. Minamoto mieli w obowiązku pilnowania balansu pomiędzy światem żywych a umarłych. Byli strażnikami. Oczami tej zachrzanionej rzeczywistości.
Jasne, Enma był inny. Jego trening był całkowicie odmienny, do którego dostępu nie miał w klanie praktycznie nikt inny poza nim samym, aktualną głową klanu i paroma innymi, wybranymi nauczycielami dla chłopaka. Nie zmieniało to jednak faktu, że ci, co  w i d z i e l i  duchy nie zostawali zdani tylko i wyłącznie na samych sobie.
- Zresztą, sam wiesz jak to wygląda. Nie jesteś egzorcystą a jednak musiałeś przejść odpowiedni trening, by w razie skrajnej sytuacji wiedzieć jak postępować. Dostałeś dostęp do ksiąg, zwojów i spisów, których nigdzie indziej nie można znaleźć. To, co można znaleźć w internecie, bibliotece bądź wyciągnąć z zasłyszanych legend jest jak dziecięca zabawa w porównaniu do prawdy. - zgniótł papier po zjedzonym burgerze i wrzucił go do papierowej torby, jednocześnie przesuwając kciukiem i wskazującym palcem po kącikach ust, chcąc tym samym zetrzeć pozostałości po ewentualnych sosach.
- Jeżeli Kamiko rzeczywiście stała się senkenshą i nikomu o tym nie powiedziała, to stanowi zagrożenie dla samej siebie. Już pominę sytuację i moment, w którym do tego doszło, a kiedy nikt z nas tego nie zauważył ale.... Ona wyrobiła w sobie jakąś chorą obsesję w stosunku do yokai. Jeżeli nikomu o tym nie powiedziała, to... do głowy przychodzi mi tylko jeden powód. Chce wszystkim udowodnić, że może być najlepsza bez niczyjej pomocy. A to jest czystą arogancją i ignorancją. Wskakuje na głęboką wodę bez odpowiedniego przygotowania. I któregoś razu po prostu nie wypłynie na powierzchnię. - westchnął cicho i dopiero teraz można było dostrzec w jego oczach zmęczenie. Emocje wreszcie opadły a adrenalina ulotniła się z jego krwiobiegu.
Przymknął powieki i przechylił się w bok, aż wreszcie opadł głową na kolana Shizuru, jednocześnie przykrywając oczy przedramieniem.
- Jestem zmęczony tym wszystkim, Shizu. Czasami mam ochotę wsiąść w samochód i gdzieś wyjechać. Gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nawet klan.

@Saga-Genji Shizuru


Apartament nr 93 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Seiwa-Genji Kamiko, Satō Kisara and Saga-Genji Shizuru szaleją za tym postem.

Saga-Genji Shizuru

28/7/2023, 00:05
 Odłożył na stolik rzeczy, których używał do opatrzenia jego rany zaraz jak skończył. Choć cała czynność trwała jedynie parę minut, jej monotoniczność i cisza dały po sobie znać — Shizuru doganiało zmęczenie, jakie powodowała potrzeba zerwania się z łóżka w środku nocy. Powstrzymał się od położenia głowy na oparciu sofy, doskonale wiedząc, że tylko pogorszy to sytuację. Obserwował przez chwilę Enmę, kiedy ten zabierał się do jedzenia, a następnie począł analizować to, o czym mówi.
 „Shizu, myślisz że pchałaby się do miejsca, gdzie jest yōkai…”
 — Cóż, członkowie klanu są obyci z ich istnieniem i obecnością. W połączeniu z jej brakiem doświadczenia, o którym mówisz, równie dobrze mogła pomyśleć, że poradzi sobie nawet w takiej sytuacji — odparł, rozważając wariant, w którym istotnie Kamiko nie była senkenshą, choć który stawał się dla niego coraz mniej prawdopodobny, jeśli biorąc pod uwagę następne słowa chłopaka.
 Poprawił swoją pozycję na wygodniejszą, wyciągając tym samym złą nogę przed siebie. Jako że spowodowało to, że osunął się trochę w dół, siłą rzeczy musiał się oprzeć. No trudno. Enma poruszył jednak temat, który go zainteresował, więc sen raz jeszcze zszedł na odleglejszy plan. Wbił miodowe spojrzenie w kremowy dywan przed siebie, tak naprawdę widząc przed sobą jedynie rozmazaną plamę — zamyślił się odrobinę.
 — Wiem, jak to wygląda — potwierdził, choć poniekąd bez potrzeby. Shizuru w końcu dostrzegał yōkai od zawsze; uczył się radzić sobie z tym faktem jeszcze zanim całkowicie opanował umiejętność pisania. Sięgnął do gumki, którą spięte były jego jasne włosy, by zsunąć ją z kucyka i uwolnić kosmyki, aby swobodnie opadły mu na ramiona. Od razu odczuł ulgę, kiedy skóra na skalpie rozluźniła się — musiał w pośpiechu ścisnąć frotkę za mocno. — Nie wydaje ci się w takim razie, że trening wdrażany jest za późno? Zamiast szkolić ludzi po fakcie, lepiej byłoby nauczyć ich wcześniej, chociaż absolutnych podstaw, żeby, jak już dojdzie do zmiany w senkenshę, byli gotowi na to, co ich czeka — rzekł wreszcie, rzeczowo. — Skoro i tak każdy Minamoto jest świadomy istnienia drugiego świata, niezależnie czy jest w stanie go widzieć, czy nie… — Wzruszył lekko ramionami. — Równie dobrze można iść krok dalej.
 Miał wrażenie, że zaraz po tym, jak Enma ułożył głowę na jego kolanach, z chłopaka uciekła cała pozostała energia. Shizuru mógł to doskonale zrozumieć: sam przecież funkcjonował na resztkach baterii, a temat, jaki się napatoczył, nie należał do najprostszych. Odgarnął grzywkę z jego czoła i przyłożył do niego chłodną dłoń z lekkim naciskiem.
 — Moment, w którym do tego doszło… — powtórzył za nim — jest istotny, Enma. Przecież wtedy umarła. Tylko na chwilę, jasne, ale to wciąż śmierć. Trochę niecodzienne wydarzenie. — Wygiął kącik ust w krzywym uśmiechu. — Być może to okoliczności jej śmierci wpłynęły jakoś na fakt, że nikogo nie poinformowała. Albo spodziewała się, że zareagujesz… właśnie tak, jak zareagowałeś. — Zmierzył go spojrzeniem. — Oczywiście nie znam Kamiko ani trochę lepiej od ciebie. Jednak od razu zakładasz arogancję i ignorancję, kiedy równie dobrze może być to coś bardziej tragicznego. — Westchnął również. Przez chwilę panowała cisza. — Szczególnie jeżeli sama próbowała zrobić z siebie senkenshę.
 Po jego kolejnym wyznaniu Shizuru kciukami zaczął masować jego skronie, jednocześnie zastanawiając się nad odpowiedzią.
 — To zrozumiałe — odparł. Chyba powoli docierali do centralnego punktu ich spotkania. — Czasami… czy cały czas?



Ostatnio zmieniony przez Saga-Genji Shizuru dnia 16/10/2023, 12:51, w całości zmieniany 1 raz


Apartament nr 93 ZOI1pU1
Saga-Genji Shizuru

Seiwa-Genji Enma and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.

Seiwa-Genji Enma

8/8/2023, 00:17
Uchylił delikatnie powieki, spoglądając z dołu na mleczno-białe oblicze mężczyzny. Sprawa Kamiko było skomplikowana, aczkolwiek nic ani nikt nie mógł usprawiedliwić jej zachowania. Ani też decyzji, które podejmowała. Nie była już małym dzieckiem, dlatego też sądził, że nie potrzebuje ani nadzoru ani prowadzenia za rączkę.
Widocznie bardzo się pomylił w tej kwestii. Kurewsko.
I chociaż Kamiko nie była jego odpowiedzialnością, jeszcze nie, to mimo wszystko wciąż był jej starszym bratem. I to do niego należało korygować niektóre ścieżki, jakie obierała w życiu.
- Oczywiście że jest to istotne. Ale jeżeli to prawda, to w tym momencie mleko już się rozlało. Jeżeli sama próbowała się zabić aby stać się senkenshą, to jedynie potwierdza moje słowa. Kieruje się ignorancją i arogancją, swoim przerośniętym ego. I jak niby inaczej miałbym zareagować, Shizuru? Poklepać ją po główce? Pogratulować? A może jeszcze zaklaskać? - w głosie młodszego chłopaka można było wyczuć nutę irytacji, która niepozornie wkradła się w tonację i drażniła go od środka. - Sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby od razu z tym przyszła do mnie. Albo do kogoś innego. Ale świadomie zataiła ten fakt i bez żadnego przeszkolenia pcha się w niebezpieczeństwo. Nawet nie chcę myśleć co się stanie, kiedy dziadek się o tym dowie. - jego usta wykrzywiły się w nieprzyjemnym grymasie. Nie sądził, aby aktualna głowa klanu wiedziała o Kamiko, o ile rzeczywiście była senkenshą, ale była to jedynie kwestia czasu. Przecież dziewczyna nie opuści rezydencji przez najbliższe dwa lata. Jasne, z pewnością nie przejdzie tego samego piekła, któremu został poddany Enma, ale jej przyszłość nie przedstawiała się w kolorowych barwach.
Dlaczego nic nie mogło być proste? Zawsze i wiecznie jakieś niepotrzebne komplikacje. Zmartwienia. Problemy.
Czuł, jak skronie zaczynają mu pulsować, ale delikatny dotyk na nich skutecznie odepchnął na bok ból. Chłód, jaki rozlewał się na jego czole był przyjemny. Usypiający. Uspokajający. Aż przez całe jego spięte ciało przebiegł lekki dreszcz przypominający uczucie setki małych myszy.
- Wiesz, że mam związane ręce. Uważam tak jak ty, że każdy członek klanu, bez znaczenia czy senkensha czy też nie, powinien przejść chociażby podstawowe szkolenie. Ale póki co... póki co jest jak jest. Dziadek się nie ugnie. Próbowałem. - westchnął cicho, na powrót zamykając oczy. Bezwiednie uniósł dłoń i dotknął opuszkami długich i miękkich niczym kocia sierść jasnych kosmyków Shizuru. Bawił się nimi, zakręcając na palcach, przeczesując je i gładząc. Zaskakujące jak były przyjemne w dotyku.
Enma planował wprowadzić wiele zmian w klanie, kiedy wreszcie zostanie jego przywódcą. I prawdę powiedziawszy, Shizuru był jedyną osobą, która znała szczegółowe plany chłopaka. Wszakże Enma wielokrotnie radził się go w tej kwestii i słuchał jego rad. Brał je do serca. Rozważał wszystkie za oraz przeciw. Niestety, na tym etapie mógł jedynie planować, bo dopóki jego dziadek dzierżył władzę - nic nie można było zrobić.
- Czasami. Czasami mam ochotę zniknąć. Całkowicie, z tego świata. Chcę, aby wszyscy o mnie zapomnieli. A potem uderza we mnie szara rzeczywistość, wracam na ziemię i noszę przeklęte brzemię. Ale nie martw się - nie ucieknę. - dłoń przesunęła się wyżej, wzdłuż srebrnych pasm, tak samo jak ciało Enmy, kiedy zmienił pozycję na siedzącą. Odwrócił się, spoglądając rozmówcy w oczy, a palce musnęły bok szyi, by w końcu zerwać kontakt fizyczny.
- Shizuru, jesteś po mojej stronie? - padło pytanie niczym uderzenie batem.
Pytanie, które miało wiele znaczeń i wiele odpowiedzi. Przechylił się w jego stronę i oparł czołem o ramię, skrywając tym samym zmęczoną twarz w zagłębieniu jego szyi. Westchnął cicho, ledwo słyszalnie, jakby w obawie, że nieproszone oczy dostrzegą jego chwilę słabości.
- Potrzebuję cię.
Potrzebował go. W walce z jego własnymi demonami.
Ale również w walce z klanem.
Bo dziadek prędzej czy później ustąpi. A Enma miał zarówno sojuszników, jak i wrogów wewnątrz Minamoto.
Dlatego potrzebował Shizuru. Teraz. Jego lojalności. Jak nigdy przedtem.

@Saga-Genji Shizuru


Apartament nr 93 Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Seiwa-Genji Kamiko and Saga-Genji Shizuru szaleją za tym postem.

Saga-Genji Shizuru

16/10/2023, 13:46
 Spojrzał na chłopaka z ukosa i lekko pokręcił głową.
 — Teraz to unosisz się irytacją. A może godzi to w twoją dumę, że nie poszła z tym do ciebie? — spytał spokojnie, chociaż nie do końca oczekiwał odpowiedzi. Shizuru dobrze wiedział, jak upajające jest uczucie, gdy ktoś polega na tobie; gdy powierza ci swoje problemy, a nawet prosi o ich rozwiązanie. U niego wiązało się ono pod wieloma względami z władzą. Być może w przypadku Enmy, o ile w ogóle o nie chodziło, przejawiało się w bardziej niewinny, dobry sposób. — Klepanie po głowie i klaskanie nie będzie konieczne. — odpowiedział sucho, wtórując użyty przez chłopaka sarkazm. — Ale rozmowa bez złości miałaby jakieś szanse na powodzenie. Na ogół wytykanie innym ich błędów sprawia, że zamykają się jeszcze bardziej, prawda?
 Dał jednak szybko umrzeć temu tematowi. Kolejne dywagacje wokół niego tylko sprowadzałyby się już do powtarzania tych samych kwestii w kółko i w kółko, a to nie było im potrzebne o tej porze. Sprawę Kamiko jakoś należałoby zaadresować, lecz z pewnością nie nastąpi to dzisiaj czy nawet jutro. Shizuru przeczesał zatem ciemne, wilgotne włosy Enmy, po czym wrócił do masowania jego skroni. Pozwolił także dotknąć się w odpowiedzi — taki kontakt cielesny był zawsze zaskakująco kojący i dla niego, prawdopodobnie dlatego, że nie stało za nim żaden ukryty zamiar, co najwyżej podstawowa… czułość. W swoich wczesnych latach życia nie był świadom, że można okazywać jej tak dużo. Dopiero Enma, Naksu — i nawet Setsurō — zweryfikowali, jak niskie miał oczekiwania pod tym względem; jaki przykład dawali mu rodzice.
 — On nie będzie żył wiecznie — skwitował i choć mogło zabrzmieć to nieco złowieszczo — zupełnie jakby chciał przyczynić się do śmierci starca osobiście — nie było za tym prawdziwej intencji. Wprowadziłoby to zamęt, jakiego nikt teraz nie potrzebował, a Shizuru również nie miał zamiaru się narażać.
 Odwzajemnił jego spojrzenie, przyjmując gorzkie słowa do znajomości. Enma bywał taki kruchy. W końcu nie pierwszy raz słyszał tego typu zdania z jego ust. Z drugiej strony niemal każdy człowiek ostatecznie był stawiany do walki ze swoimi słabościami, z tą kruchością, którą można było zgnieść w dłoni na pył, jeśli nie traktowało się jej odpowiednio delikatnie. Nie stronił i tym razem od jego gestów, a nawet w końcu przygarnął go do siebie bliżej i przytulił, policzek przyciskając do boku jego głowy. Czasem myślał, że byłoby łatwo skruszyć Enmę, w trakcie tego typu spotkań. Byłoby to też bezsensowne.
 Ach, i oczywiście — okrutne.
 „Potrzebuję cię.”
 — Wiem — odparł miękko, nie zdradzając niczym swoich mroczniejszych myśli. Westchnął również, czując pewien dysonans. Czując, że pod wszystkim jest też kiełkujące ziarno, w którym zawierała się prawdziwa troska o Enmę.
 Ciekawe.
 „(...) jesteś po mojej stronie?”
 Odpowiedź była jedna, nieważne, co działo się w jego głowie.
 — Jestem.

Wątek zakończony. ♥

@Seiwa-Genji Enma


Apartament nr 93 ZOI1pU1
Saga-Genji Shizuru

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku