Molo pasażerskie - Page 2
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Wto 30 Sie - 19:16
First topic message reminder :

MOLO PASAŻERSKIE


Długie molo zostało wybudowane już wiele lat temu – stąd właśnie jego przestarzała konstrukcja. Mimo wiekowości, molo wciąż jest stabilne, a jedynie przerdzewiałe barierki pozostawiają sporo do życzenia. Niegdyś to miejsce cieszyło się znacznie większą popularnością, gdy ludzie o wiele bardziej cenili sobie długie rejsy statkami. Obecnie są one raczej sezonową atrakcją dla turystów. Przez większość roku oblegane jest przez miejscowych rybaków, którzy pozostawiają w porcie swoje łodzie i motorówki. Zdarza się też, że nastolatkowie korzystają ze starego molo, czyniąc sobie z niego miejsce nocnych spotkań i popijaw. Oczywiście ignorują przy tym wszelkie zasady bezpieczeństwa oraz niezadowolenie wspomnianych wcześniej rybaków, którzy martwią się o swój niewielki dorobek.

Haraedo

Saga-Genji Shizuru

Czw 7 Mar - 23:55
 Jako że sen i tak byłby przecież w umyśle Shizuru, wątpił, by Naksu miała na tyle silną wolę, żeby wyrządzić mu jakąś znaczącą krzywdę. Nie musiał jej jednak tego uświadamiać, a poza tym wcale nie wykluczał tej opcji całkowicie, by nie być nią zdziwiony, gdyby jednak nadeszła. Zresztą prawdopodobnie sama o tym wiedziała - pomimo swojego standardowego aktu, w którym odgrywała bezsilną, głupią idiotkę, to nie było wszystko, co kobieta miała do zaoferowania.
 - Chciałbym - odparł. Zmrużył nieco powieki. - Musisz, w takim razie, kiedyś pokazać mi, na co cię stać. - Jeśli ostatecznie dziewczyna się na to odważy.

 Niektórzy dziwili mu się, że jeszcze nie zawarł kontraktu - zapewne dziwią się do tej pory, nie wiedząc, nie mogąc wiedzieć, że ten stan rzeczy uległ zmianie. Jego ojciec był gorącym zwolennikiem wykorzystywania yūrei - a przede wszystkim ich mocy - do własnych celów, więc dla Shizuru było to dość normalne, po prostu naturalna kolej rzeczy. On sam jednak widział w tym myśleniu także dużo wad. Szczególnie że yūrei mogły być bardzo potężne i tym samym zdominować człowieka, żerując jedynie na jego witalności, energii, psychice. Wolał zatem dobrać swojego kontrahenta ostrożnie, zamiast stosować się do reguły ojca brzmiącej: „im więcej, tym lepiej”. Prawdę mówiąc… zawsze sądził też, że będzie to Setsurō, kiedyś. Zawarcie kontraktu z Naksu było aktem desperacji - niepohamowaną chęcią utrzymania jej przy życiu, nawet jeśli tylko pod postacią tego udającego żywe ciało naczynia. Niemniej, tak jak się spodziewał, kontrola wymuszona przez keiyaku suru była mu słodka. Nie musiał praktycznie wcale się starać, by ją narzucić - po prostu istniała jako nieprzejednane prawo w ich umowie. Smakowało jak coś, od czego mógł się uzależnić.
 Słowa wypływały z jej ust gładkim, jednostajnym strumieniem. Pierwsza część nie brzmiała aż tak źle - to znaczy, była beznadziejna obiektywnie rzecz biorąc, ale też - niestety - nie była niczym nowym. Naksu, rzecz jasna, obiecywała wiele razy, że przestanie ćpać, lecz Shizuru nie był przecież naiwny, zatem nie łudził się, że jej dotrzyma. Słuchając, głaskał ją po głowie i spoglądał badawczo w jej rozbiegane oczy. Gładził też po rozpalonym policzku, uspokajając zarówno siebie, jak i ją.
 Wiedza, że była z tym mężczyzną, wzburzała toń jego umysłu. Tym, co jednak wzbudziło w nim szczere zdziwienie, było to, że prawdą okazały się jej twierdzenie o spotkaniu go przez przypadek. No chyba że…
 - To prawda? Że nie pojechałaś do niego specjalnie? - spytał, przerywając jej na moment. - Odpowiedz szczerze. - Jego poprzedni rozkaz nie był doprecyzowany - to był błąd. Powinien uważać na przyszłość, jak je formułuje, na przyszłość. W końcu nawet najlepsze serum prawdy było bezużyteczne, gdy nie pytano o odpowiednie kwestie - choć i tak był zadowolony, że komenda wydobyła z kobiety tyle informacji. Zgarnął kciukiem łzy z jej policzka, ale nie kazał jej przestać. Jeszcze nie. Być może później wynagrodzi jej ten ból, lecz póki co był konieczny.
 Shizuru też odczuwał ból - i złość, nadal kwitnącą w jego sercu, ale też zdawał się coraz bardziej odzyskiwać spokój. Nienawidził, że z nim przebywała, nie mówiąc już o pieprzeniu go - obrzydzał go fakt, że ją w ogóle dotykał - ale… Nie mógł tak dawać się jej ranić, skoro miała gdzieś to, że właśnie to powoduje, czyż nie? Czuł powracającą do niego obojętność, mechanizm obronny, którego zdołał pozbyć się na pewien czas względem niej, a który teraz powolnymi krokami znów ku niemu zmierzał.
 „Sora powiedział, że może powinnam odpocząć.” Bo przecież chce dla ciebie jak najlepiej, tak? Wpychając w ciebie nie tylko swojego chuja, a jeszcze wszystkie te narkotyki. Cóż za troska. Pokręcił głową. Naiwna, naiwna Naksune.
 Wycofał swoją wolę i uwolnił jej umysł z potrzasku swoich szponów. Cóż, przynajmniej on nie jest niczego świadomy i nie pojawi się nagle na progu ich domu, jakby miało ruszyć go jego wątpliwe sumienie.
 Wycofał swoje dłonie i zrobił krok w tył. - Nie pozwalam - rzekł sucho, już kolejny raz dzisiaj. - Nie mam ochoty zbierać po nim jakichś… resztek. - Odwrócił się od niej, by nalać sobie więcej alkoholu, i z pełną już szklanką ruszyć w stronę łóżka. Usiadł na nim ostrożnie, a potem na wpół położył się, na wpół oparł plecami o zagłówek. Lód zastukał o szkło, gdy poruszył nim w kółko. Wziął łyka, krzywiąc się lekko na intensywny smak - wcześniej, w czasie największej złości, nawet go nie odczuł. Teraz, gdy zapanował stoicyzm, zmysły miał bardziej wyostrzone.
 - Naksu… - mruknął, przeciągając leniwie ostatnią sylabę; ton miał taki, jakby za chwilę miał zacząć mówić o planach na wakacje - jakbym ci… obiecał - ubrał słowo „zagroził” w piękniejsze sukno - że go zabiję, jak jeszcze raz się z nim zobaczysz, uwierzyłabyś mi?



Molo pasażerskie - Page 2 ZOI1pU1
Saga-Genji Shizuru

Warui Shin'ya, Fukai Ichigo and Itou Alaesha szaleją za tym postem.

Yōzei-Genji Naksu

Pią 8 Mar - 8:02
Nigdy przedtem nie użył ich więzi, żeby coś na niej wymusić. Była w szoku, zdając sobie sprawę jak łatwe i szybkie takie przymuszenie było. Bez ceny, bez konsekwencji. Wystarczyło jedno jego słowo, a jej ciało i umysł całkowicie przestawały należeć do niej. Ta myśl po części ją przerażała. W końcu ceniła sobie swoją swobodę i wolność. Od zawsze robiła co jej się podobało niszcząc przy tym samą siebie. W momencie, gdy odbierał jej stery strach mieszał się z ulgą. Wzięła drżący oddech próbując się uspokoić, skupić na tym jak delikatnie głaskał jej głowę. Jak by była zaledwie małą niesforną dziewczynką. Niegrzecznym pupilem.

- Trafiłam na niego przypadkiem na mieście. Zaprosił mnie do siebie, więc z nim pojechałam. Chciałam z nim pójść, żeby było bezpieczniej. W tamtym momencie po prostu myślałam, że tak będzie lepiej - doprecyzowała. Nawet jeśli prawda okazała się bardziej szalona niż można było przypuszczać. Sora był częścią jej życia odkąd pamiętała. To on trzymał jej włosy, gdy rzygała na imprezach jako nastolatka. To on ją ratował, gdy przedawkowała. To też on zaproponował jej pierwszą kreskę. I to on mówił jej, że zapijanie smutków alkoholem było normalne. Ta znajomość była toksyczna, ale co w Naksu takie nie było? Shizuru był inny. Był tą częścią świata, którą kochała całym sercem. Był jak Puszek. Był dla niej za wysoką ligą. Czymś nieosiągalnym. Poza jej zasięgiem.

Klęczała tak jeszcze chwilę dłużej. Nie była w tej historii ofiarą. Wręcz przeciwnie. Wszystko stało się przez nią. Więc dlaczego właśnie tak się czuła? Na trzęsących się kolanach powoli zaczęła się podnosić. Nie było jej się szkoda. Patrz Naksu, brzydzi się tobą. Jesteś obrzydliwa - mówiła do siebie w myślach, po raz ostatni pociągając pełnym, posypanymi delikatnymi piegami, nosem. Spojrzała na swoje drżące dłonie mając wrażenie, że paliła ją cała skóra. Każdy jej skrawek, który dotykał ktoś inny. Wtedy, gdy była już na tyle naćpana, żeby nie móc się ruszyć, ale umysł wciąż rejestrował to co się działo. Nie potrafiła sobie przypomnieć czy robiła to tylko z Sorą. Czy był tam ktoś inny. Gorące łzy paliły ją pod powiekami, gdy wszystkie myśli kotłowały się w istnym chaosie hejtu i obrzydzenia sobą. Powinna była umrzeć. Tak byłoby łatwiej. Lepiej dla Shizuru. Rzuciła ukradkowe spojrzenie na Puszka, który kręcił się od niechcenia po pokoju. To była jego wina, że wciąż zatruwała powietrze innym. Wszystkie te myśli sprawiały jej ból. Ból, który chciała uciszyć. Czymkolwiek. Jak najszybciej. Może tym razem czymś mocniejszym niż tabletki? Tym właśnie była. Wyrzuconymi, brudnymi resztkami, których nikt nie chciał, więc przykleiła na usta lekki uśmiech, w końcu się prostując.

- Masz rację, kochanie. Przepraszam - przytaknęła patrząc jak nalewał sobie drinka. Nie dziwiła mu się. Też nie chciałaby na siebie patrzeć. Stojąc tak nieruchomo wyczekała aż usiadł na łóżku i się ułożył. Miała okropną ochotę porwać Puszka na ręce i wybiec z kajuty. W zamian za to podeszła do łóżka siadając na podłodze tuż przy nim. Nie odważyła się położyć obok Shizuru. Nie w takim momencie. Położyła ręce na materacu łóżka, a na nich oparła swoją brodę. Jej twarz znajdowała się na poziomie nóg Shizuru, co wcale jej nie przeszkadzało. Tak dziwny spokój wywoływał w niej niepokój.
Słysząc jego słowa zamrugała kilka razy. Uniosła głowę spoglądając z dołu na narzeczonego.

- Przecież obiecałeś, że tego nie zrobisz - przypomniała mu patrząc na niego wielkimi orzechowymi tęczówkami, z czystym zaufaniem, jak by nigdy nie mógł jej zawieść. Nie brała pod uwagę żadnej innej możliwości. Przełknęła ślinę ponownie kładąc brodę na dłoniach. - Nie mógłbyś zabić w zamian mnie?
Yōzei-Genji Naksu

Ye Lian, Morrigan Sherwood, Saga-Genji Shizuru and Itou Alaesha szaleją za tym postem.

Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku