Why are you here? (Hecate x Enma)
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Seiwa-Genji Enma

Sro 12 Lip - 21:29
14.07.2031

Nie spieszył się, choć miał obsuwy kilka minut. A może i kilkanaście? Któż to wiedział. Na pewno nie Enma, bo od jakiegoś czasu przechodził swój nastoletni okres buntu, który objawiał się właśnie w spóźnianiu. Bo kto bogatemu zabroni?
Skwar, który wylewał się z nieba był obrzydliwy i duszący. Wystarczyło zrobić kilka kroków aby poczuć, jak koszulka leniwie zaczyna kleić się do pleców, a na bladych skroniach pojawiają się pierwsze krople potu.
Enma nienawidził lata.
Jak większości pór roku. Bo właściwie w każdym miesiącu, podczas każdej pory roku potrafił znaleźć coś, na co psioczyłby bez końca. Niczym stary, zrzędliwy dziad, a przecież dopiero co skończył w grudniu siedemnasty rok życia.
Wreszcie wyszedł zza rogu i od razu j ą dostrzegł. Burza ognistych włosów wyraźnie odznaczała się na tle szarych npc'ców dookoła, którzy zlewali się w jedną, bezkształtną masę. Minęło... ile? Z siedem lat od ich ostatniego spotkania? Tak. Gdzieś tak w okolicy. Jasne, wysyłali sobie zdjęcia. Często rozmawiali przez telefon, na komunikatorach czy też innych gównach współczesnej technologii. Ba, nawet wysyłali sobie listy starodawnym sposobem. Ale prawda była taka, że rozmowa przez kamerki była niczym małe, niewyrośnięte nasionko przy potężnym drzewie, jakim było spotkanie na żywo.
Siedziała do niego tyłem przy jednym z wielu stolików niewielkiej kawiarni. Widząc ją mimowolnie przyspieszył kroku, jakby jakaś niewidzialna siła stała za nim i popychała go na przód. Usta drgnęły, uginając się pod miękkim uśmiechem, kiedy niemal bezgłośnie znalazł się za nią. Oparł dłoń o oparcie krzesła, na którym siedziała i nim ta zdołała się obrócić, nachylił się nad nią na tyle, że jego usta znalazły się tuż przy uchu dziewczyny.
- Ze wszystkich miejsc w Fukkatsu, musiałaś wybrać to w centrum, gdzie jest najwięcej ludzi? - zapytał wyrażając tym samym swoje niezadowolenie, choć tonacja głosu była utrzymana bardziej w lekkim i żartobliwym tonie. Odsunął się od niej, tym samym zwracając jej wolność po czym obszedł stolik i usiadł na przeciwko niej.
- Kawa? - wskazał brodą na w połowie opróżnią szklanką, która stała przy Black. Sam nie czekając na jej odpowiedź sięgnął po kartę i otworzył, przesuwając dwubarwnym spojrzeniem po treści wypisanej krzywym fontem, który cholernie nie pasował do całokształtu menu.
- Czemu odezwałaś się dopiero teraz, skoro mieszkasz już tu pół roku? - zapytał nagle, nawet nie unosząc spojrzenia na nią, aż wreszcie nie napotkał tego, na co miał ochotę. Dopiero wtedy odrzuciwszy kartę na blat stołu, odchylił się i spojrzał w jej oczy czekając na szczerą odpowiedź, jednocześnie niemo rzucając w nią wyrzutem.

@Hecate Shirshu Black


Why are you here? (Hecate x Enma) Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma
Hecate Black

Czw 13 Lip - 0:42
 Hecate nienawidziła lata.
 Już jako dziecko biegające beztrosko w Ameryce narzekała na te bardziej upalne dni. Nawet jeśli latem rozkwitała przypisana tylko tej porze roku roślinność, a świat zwierząt nabierał rumieńców, wciąż nie potrafiła cieszyć się tym tak bardzo, jak w inny, mniej upalny czas. Mimo że lubiła kąpiele w jeziorach i wypady na basen, to nie rekompensowały jej w pełni tragicznej pogody, której nie potrafiła przeboleć za skarby świata. Może to kwestia wrodzonego zamiłowania do czarnych ubrań, które to ciepło gromadziły, a może prawie dwadzieścia lat (jeszcze tylko kilka miesięcy!) wciąż noszące znamiona buntu i kapryśności.
 Czekała jednak dzielnie, co jakiś czas sięgając po pozostawione na stoliku menu – mimo iż marny, efekt jaki dawało wachlowanie choć trochę wspomagał dziewczynę w tych trudnych chwilach. Westchnęła ciężko, odrzucając kaskadę opadających na ramiona włosów za plecy, by moment później wlepić dwubarwne spojrzenie w wysokie szkło, w którym kelnerka przyniosła mrożoną kawę; różnica temperatur sprawiła, że chłód bijący od lodów zmieszanych z kawą skroplił się na szklance, spływając leniwie w dół. Ileż by dała, by znaleźć sie teraz nad wodą – zrzucić ubrania i wskoczyć beztrosko w taflę jeziora. Była gotowa pokusić się nawet na prawdopodobnie przeludniony basen. Z drugiej strony mieli środę, może ludzie wciąż byli w pracy?
 Nagle drgnęła zaskoczona. Myśli pochłonęły ją na tyle, że nie usłyszała zmierzających w swoim kierunku kroków. Nic więc dziwnego, że gdy tylko znajomy głos rozbrzmiał tuż przy uchu Black, ta podniosła pełne zdziwienia oczy w górę.
 – Enma! – ucieszyła się, unosząc obie ręce w górę. Smukłe palce od razu sięgnęły ciemnych kosmyków chłopaka, z każda następująca sekundę wprawiając ułożoną fryzurę w coraz większy chaos. – No no, kamerki nie oddają w pełni tego uroku. Wyprzystojniałeś – W zwieńczeniu puściła mu nawet zaczepne oczko. Nie kłamała, internet rzeczywiście nie potrafił uchwycić realnej urody, a Enma zdecydowanie należał do tej urodziwej części. Przyzwyczajona do Amerykańskich twarzy nie mogła powstrzymać zaintrygowania, gdy po wkroczeniu w odpowiedni wiek jako dziewczyna zaczęła doceniać piękne kobiety i przystojnych mężczyzn. Jeszcze te kilka lat wstecz zastanawiała się zaciekawiona jak by to było mieć chłopaka takiego jak on. Jak zareagowaliby rówieśnicy, gdyby pewnego dnia przyszła trzymając za rękę kogoś spoza kontynentu?
 Odchrząknęła.
 – To dobry lokal, tak słyszałam – wydęła buntowniczo usta, na moment odbiegając wzrokiem na bok. Dookoła rzeczywiście było sporo ludzi. Więcej, niż by się tego spodziewała. – To mrożona kawa z lodami waniliowymi, chcesz spróbować? Japonia jest dziwna... Macie tu takie małe porcje. U siebie dostałabym to w litrowym kubku.
 Szybko straciła werwę do żartów, gdy rzucił kolejnym pytaniem. Westchnęła pokonana, przytykając palce do twarzy w krótkim zmęczonym geście. Uśmiech gdzieś w trakcie zniknął z ust Black, a ona sama wbiła spojrzenie w jedną z dwóch gumek do włosów, które trzymała na nadgarstkach.
 – To nie takie proste jak się wydaje – mruknęła, wspierając policzek na dłoni. – Jak mówiłam, Japonia jest dziwna. Nie mówię, że zła, po prostu dziwna. Nie było mi łatwo znaleźć pracę wystarczająco szybko, żeby wcześniej nie skończyły się pieniądze od ciotki. Nie wspominając już o tym, że gdziekolwiek bym nie poszła, ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. W zasadzie wciąż to robią. Jakbym co najmniej oskórowała im kota i przeklęła całą rodzinę na następne sto pokoleń, rozumiesz? Na początku myślałam, że nie robi to na mnie wrażenie, ale czasem jest ciężko – Wciąż na niego nie patrzyła. Coś musiało być w tym, co mówiła, bo gdyby uważniej rozejrzeć się po otoczeniu, dałoby się dostrzec skryte za dłonią szepty i pełne mieszanych uczuć spojrzenia, które rzucano w jej kierunku. Mogłaby przysiąc, że czuła jak siedzące kilka stolików dalej starsze kobiety niemal wypalały jej dziurę w głowie. Oczywiście, że się przejmowała, miała dziewiętnaście lat. – Dopiero stosunkowo niedawno udało mi się to wszystko ogarnąć. Dasz wiarę, że znalazłam niczego sobie miejscówkę w tym waszym lesie? Do teraz nie wiem jakim cudem trafiłam na tę ofertę, ale gość który mi ją sprzedał wyglądał jakby pozbył się problemu.

| ubiór minus czapka, plus trampki ponad kostkę

@Seiwa-Genji Enma



Why are you here? (Hecate x Enma) Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Seiwa-Genji Enma

Czw 13 Lip - 17:11
Z niezadowoleniem odsunął głowę, kiedy jej smukłe palce wplątały się w ciemne kosmyki. Nie lubił tego gestu. Aż nazbyt kojarzył mu się z dzieciństwem i ich pierwszym spotkaniem. A przecież już nie był dzieckiem. Wyrósł z tego. I miał nadzieję, że dziewczyna w końcu to zaakceptuje i zacznie go tak samo traktować. Zresztą, nie oszukujmy się, ale i ona sama nie była zbyt wiele starsza od niego, więc nie rozumiał skąd u niej ta niepohamowana chęć traktowania go wciąż jak szczyla.
Chciał westchnąć, ale szczęki zacisnął na tyle mocno, że żaden dźwięk nie wydostał na zewnątrz się do czasu, aż wreszcie parsknął pod nosem na komentarz odnośnie wielkości porcji w Japonii.
- No, dlatego teżw Japonii nie uświadczyć opasłych ludzi poruszających się na wózkach tylko dlatego, że ich własne nogi nie są w stanie utrzymać ich ciężaru. - skwitował krótko. Jasne, sam uwielbiał jeść, i to sporo, ale wciąż ilość posiłków, jakie pochłaniał były o wiele mniejsze aniżeli połowa obiadu u przeciętnego amerykańskiego obywatela. Niestety, radosna atmosfera bardzo szybko umarła, kiedy został poruszony dość nieprzyjemny temat. Enma był głównym winowajcą, bo sam go poruszył, ale chcąc czy też nie - ten moment musiał w końcu nadejść. A lepiej teraz, niż później, kiedy trzymana uraza wykiełkuje i wystrzeli w najmniej oczekiwanym momencie.
Wysłuchał jej tłumaczenia w spokoju, choć totalnie tego nie zaakceptował. Widać było to po jego skrzywionej mimice. Po zaciśniętych ustach. Po ciemności, jaka zamieszkała w jego spojrzeniu. Ale dał jej w spokoju skończyć mówić, nie przerywając nawet na moment. Dopiero kiedy ona zamilkła, poprawił się na krześle, zarzucając lewą kostkę na prawe kolano, nie spuszczając z niej swego spojrzenia.
- No i widzisz, w tym właśnie jest problem, Hecate. Mam wrażenie, że zupełnie zatraciłaś w sobie znaczenia słowa przyjaciel. Przyjaciel nie polega tylko i wyłącznie na wysyłaniu sobie głupich filmików o drugiej w nocy. Ani też rozmowach o niczym. Przyjaciel to coś więcej. To osoba, na której zawsze możesz polegać. - zamilkł w tym samym momencie, w którym do ich stolika podeszła młodziutka dziewczyna, kelnerka, posyłając w ich stronę przeuroczy uśmiech.
- Mogę coś podać? - zapytała zerkając to na Enmę, to na Hecate. Chłopak wreszcie zerwał kontakt wzrokowy z rudowłosą i uśmiechnął się do nieznajomej.
- To samo co moja towarzyszka. Ale bez lodów. Sama kawa. - złożył krótkie zamówienie, na co dziewczyna pospiesznie zanotowała w swoim notesie, po czym oddaliła się od nich, na powrót zostawiając ich dwójkę.
Można było mieć wrażenie, że w tej jednej chwili na całym świecie istnieje tylko on i ona. A cała ludzkość nagle wyparowała. Świat się zatrzymał w czasie, dźwięki dookoła zostały wyciszone.
- Czemu do mnie nie zadzwoniłaś? Pomógłbym ci. Z zaaklimatyzowaniem się. Z pracą. Ze zrozumieniem miasta. Kraju. Tradycjami. Więc? Aach, no tak. Niech zgadnę. Chciałaś udowodnić jaka to nie jesteś samodzielna? - zapytał z drwiną w głosie, choć jego oczy pozostały niewzruszone, bez iskry wesołości.
- Przed kim chciałaś to udowodnić? Hm? Zresztą, nie odpowiadaj, Hecate. Przyjaciele są od tego, aby sobie pomagać. Myślałem, że jestem nim w twoich oczach. Myliłem się?

@Hecate Shirshu Black


Why are you here? (Hecate x Enma) Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Hecate Black ubóstwia ten post.

Hecate Black

Pią 14 Lip - 21:32
 Nawet jeśli chciała się trochę pośmiać z głupiego tematu wielkości porcji między Ameryką a Japonią, to poczucie winy skutecznie i szybko wybiło ja z nastroju na żarty. Wiedziała, że nie był zadowolony, słyszała to zresztą po głosie, jakim wypowiadał każde słowo. Siedziała więc naprzeciwko z ustami skrytymi za wnętrzem dłoni, na którym wpierała ciężar głowy. Wzrok wbity w coś nieokreślonego na uboczu ani na chwilę nie wracał ku Enmie.
 Czuła się trochę jak w tych wszystkich chwilach, gdy brat lub ciotka besztali ją za brak ostrożności. Nie lubiła stać pod ostrzałem argumentów, a już zwłaszcza tych, które bez grama wątpliwości udowadniały, że nie miała racji. Wciąż była dzieckiem, jakby nie patrzeć, ciężko więc oczekiwać by chciała słuchać uwag.
 Oczywiście, że trafił w sedno. Nie ze wszystkim, ale z większością.
 – Tak Enma, chciałam coś udowodnić – westchnęła. – Ciotce, bratu, przede wszystkim sobie. Nie chcę wiecznie polegać na innych, zresztą, nie mam pewności, że za każdym razem, gdy znajdę się w potrzebie akurat będzie obok ktoś, kto da radę udzielić mi pomocy. Wiem, że zrobiłbyś to bez zastanowienia, ale nie zawsze będziesz przy mnie, a ja mam prawie dwadzieścia lat i są pewne drogi, które muszę przebyć sama.
 Tym razem zamknęła sobie usta przytykając do nich chłodny brzeg szklanki, w której wciąż była kawa. Nieprzesadnie słodkie lody waniliowe idealnie podkreślały gorzkawy posmak kawy. Japonia rzeczywiście miała do tego smykałkę, żaden z aromatów nie dominował innego, wszystko idealnie się uzupełniało.
 – Oczywiście, że uważam cię za przyjaciela. Przepraszam, powinnam była szybciej się skontaktować, zwyczajnie chciałam to ogarnąć sama – W końcu podniosła dwubarwne ślepia, konfrontując spojrzenie z siedzącym naprzeciwko chłopakiem. Nie lubiła, gdy się na nią złościł. Znali się już na tyle długo, że każda, nie tylko dziecięca ale później też nastoletnia kłótnia wyginała wargi w niezadowoleniu. Rzadko się sprzeczali i nigdy nie było to nic poważnego, niemniej nie potrafiła wyobrazić sobie sytuacji w której przestałby się do niej odzywać.
 – Obiecuję, że więcej nic takiego nie wywinę. Słowo honoru Blacków? – Unosząc ku niemu rękę z wyciągniętym małym palcem pokusiła się nawet o nieśmiałe wygięcie warg w drobnym uśmiechu.

@Seiwa-Genji Enma



Why are you here? (Hecate x Enma) Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Seiwa-Genji Enma

Nie 16 Lip - 0:45
Palce, do tej pory luźno oparte o jedno z kolan, zaczęły wystukiwać miarowy rytm kiedy słuchał jej wyjaśnień. Oczywistym było, że wciąż do niego nie przemawiały. Nie potrafił jej zrozumieć, ani też postawić się w jej sytuacji. Ba, nawet nie próbował. Jasne, docierało do niego, że miała wyraźnie swoje własne, dziwne, amerykańskie powody, ale nie zmieniało to faktu, że dla Enmy tłumaczenia były... dziwne. I nie do zaakceptowania.
W końcu westchnął ciężko, a na twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, szybko jednak uległ czemuś innemu, co przypominało zrezygnowanie.
- Zdajesz sobie sprawę, że poproszenie o pomoc na samym początku nie ma nic wspólnego z tym, że jest to zależne od tego czy jesteś samodzielna, czy też nie, prawda? - choć padło pytanie, miało ono pozostać bez odpowiedzi, bo zaraz potem dalej kontynuował.
- Mówisz, że wnet będziesz miała prawie dwadzieścia lat, ale twoje rozumowanie nadal jest niezwykle dziecinne. Przeprowadziłaś się do obcego kraju po drugiej stronie świata. Z zupełnie obcą kulturą. Zwyczajami. Tradycjami. Wciąż kaleczysz język. Każdy dorosły wie, że proszenie o pomoc jest czymś zupełnie naturalny. Nie ma w tym ani krzty upokorzenia, ani tym bardziej nie przekreśla cudzej samodzielności. Zwłaszcza w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłaś. Przecież nikt, a zwłaszcza ja, nie prowadziłbym cię za rękę cały czas. - niemal warknął, wyrażając tym samym swoją frustrację oraz rozgoryczenie. W tym samym momencie do stolika wróciła kelnerka przynosząc wcześniej złożone przez chłopaka zamówienie. Enma cicho podziękował jej, po czym przeniósł wzrok na szklankę, po której spływały krople zroszenia pod wpływem nagłej zmiany temperatury.
Ponownie westchnął, tym razem jednak już spokojniejszy.
- Niech będzie. Tym razem ci wybaczę, Black. Ale pamiętaj, drugiej szansy nie będzie. A wiedz, że Japończycy są cholernie pamiętliwi. - sięgnął po szklankę i upił nieco zimnego płynu, czując, jak powoli ochładza go wewnętrznie. Zdecydowanie tego mu było potrzeba dzisiejszego dnia. Bogowie, jak on nienawidził lata, hfu.
Odchylił się, już bardziej rozluźniony, wciąż trzymając naczynie.
- Więc? Jak się urządziłaś? Gdzie pracujesz? Jak sobie teraz radzisz? - zapytał o zupełnie trywialne rzeczy, jednocześnie dając jej do zrozumienia, że chce porzucić na ten moment poprzedni temat uważając, że to, co mieli do wyjaśnienia to wyjaśnili.
Jego złość na nią nie wynikała z nienawiści, wręcz przeciwnie. Z sympatii i zmartwienia. Enma w swoim krótkim życiu stracił już zbyt wiele osób, na których mu zależało. Nie zamierzał dopuścić do podobnej sytuacji, dlatego też czasami zdarzało mu się reagować zbyt nerwowo na niektóre rzeczy i sytuacje.
Ale Hecate powinna to zrozumieć, choć i ona nie znała wszystkiego o Enmie. I wszystkich mu bliskich osób.

@Hecate Shirshu Black


Why are you here? (Hecate x Enma) Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Hecate Black ubóstwia ten post.

Hecate Black

Wto 18 Lip - 18:24
 Rzeczywiście rugał ją jak brat. Czyżby w dzieciństwie spędzili ze sobą zbyt wiele czasu? Przeprowadzili o jedną rozmowę za jej plecami za dużo? Miała wrażenie jakby wdepnęła w sam środek spisku pod hasłem "co Hecate robi źle". Nic dziwnego, że mina zrzedła jej dość prędko, a samo otoczenie dookoła nich zrobiło się milion razy ciekawszym obiektem obserwacji niż sam Enma i jego nietęga mimika. W końcu jednak westchnęła, najwyraźniej pokonana. Powróciła do niego wzrokiem i czekała uprzejmie aż skończy mówić, aż przedstawi wszystko to, co mu nie odpowiadało w zachowaniu Black z ostatnich czasów. To nie tak, że po prostu czekała aż skończy. Brała sobie do serca każde z jego słów, w końcu przyjaźnili się od dziecka.
 – Zapamiętam. I dzięki, Enma, to dużo dla mnie znaczy – Uśmiechnęła się w końcu, z ulgą biorąc kolejny łyk zimnej kawy. Cieszyła się, że mogli skończyć ten temat i przejść do czegoś znacznie przyjemniejszego.
 – No więc, jak mówiła, znalazłam dom. Powiem ci, że spodziewałam się jakiejś kompletnej rudery, no bo jest dosłownie na środku lasu... Kinigami? Jeśli dobrze pamiętam. Ten miły pan który mi go sprzedał zawiózł mnie na miejsc, wiesz, że móc opowiedzieć jak się sprawy mają. I jest prześwietny! Co prawda nie ma w nim większości mebli, przydałoby się odmalować kilka ścian i zrobić jeszcze kilka drobny poprawek tu i ówdzie, ale jeśli się postaram, to jest spory potencjał. Ma nawet mały onsen w piwnicy, dasz wiarę? Wspomniano mi co prawda, że w okolicy kręci się sporo duchów, bo bagna w pobliżu to dość niebezpieczny teren, ale pewnie się domyślasz, że to akurat dla mnie najmniejszy problem. Wpadnij w wolnej chwili, wszystko ci pokażę. Może pomożesz mi z malowaniem?
 Gdyby nie to, że droga tam zajęłaby wieki, a z nieba lał się najprawdziwszy żar piekielny, zaciągnęłaby go na spacer już teraz. Widziała jednak, że nie najlepiej radził sobie z upałami, sama zresztą też ich nienawidziła. A może dałby się namówić na basen albo jakąś rzekę? Drobna kąpiel na pewno poprawiłaby im humor.
 – Co do pracy... Powiedzmy, że dzielę się dobrem amerykańskich czarownic z lokalnymi mieszkańcami. Napary, herbaty, leki, wszystko to z czego nauką Fiona nie dawała mi żyć. Kto by pomyślał, że takie metody spotkają się z dość sporym zainteresowanie. Choć ma to swoje minusy, spora część podchodzi do tego dość sceptycznie. Wiesz, przeklęte eliksiry wiedźmy i w ogóle. Pewnie myślą, że jak wypiją herbatę z werbeny, to wyrośnie im druga głowa – wzruszyła bezwiednie ramionami na sam koniec. Kiedyś też się z tego śmiała. Widząc skupienie z jaki ciotka wrzucała do wrzącej wody kolejne zioła uśmiech samoistnie kwitł na młodych ustach. Z czasem jednak zauważyła jak wielu ludzi po nie przychodziło, w tym nie tylko mieszkańców, ale i przejezdnych. Wydawało jej się, że kupił ich klimat Salem, lecz po czasie każdy z nich wracał z szeroką gammą podziękowań. Wówczas zdała sobie sprawę, że naprawdę działały.
 – I nie żartowałam, wiesz. Z tym, że wyprzystojniałeś. Z taką buźką pewnie masz masę adoratorek, co? Albo adoratorów?

@Seiwa-Genji Enma



Why are you here? (Hecate x Enma) Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Warui Shin'ya and Seiwa-Genji Enma szaleją za tym postem.

Seiwa-Genji Enma

Czw 3 Sie - 1:05
Z satysfakcją obserwował ją, kiedy z takim przejęciem opowiadała mu o swoim nowym domu. O pracy. Życiu. I o tych wszystkich przyziemnych sprawach. Podparł policzek nie spuszczając spojrzenia płynnego złota z oblicza dziewczyny i choć z boku, dla kogoś obcego, mógł wyglądać na znudzonego, to w rzeczywistości tak nie było. I Hecate doskonale to wiedziała. Znała go, a przynajmniej pod tym względem. Z tej strony, z której pozwolił się poznać.
- Wiesz, sporo ludzi nie wierzy już w wiedźmy, klątwy i magiczne eliksiry. Takie wierzenia to raczej zamierzchły relikt poprzednich epok. Podchodzą sceptycznie do tego typu spraw, bo nauka zdominowała świat. - machnął drugą dłonią, jakby odganiał wyjątkowo upierdliwą muchę bądź komara.
- Właściwie to samo dotyczy wierzeń w yokai i Kami. Jasne, ludzie bywają przesądni, często kupują wszelakie amulety, które mają ich chronić przed złem albo przynosić szczęście. Ale prawda jest taka, że ta wiara gdzieś na przestrzeni lat została zatarta. Czy to dobrze? Poniekąd tak. Yokai i Kami tracą na sile, nie mogą karmić się strachem przed nimi, bo go najzwyczajniej w świecie jest coraz mniej. Konsekwencją jest mniejsza ilość ataków, zwłaszcza w miejscach gęsto zaludnionych. - twarz chłopaka nagle spochmurniała, choć było to zbyt krótkie, aby można było na dłużej przyjrzeć się jego grymasowi. Przechylił się nieznacznie do przodu, jednocześnie mając nadzieję, że dziewczyna zrobi to samo, choć kiedy ponownie przemówił, jego głos nie był cichy. Nie przypominał konspiracyjnego szeptu, który miał trafić tylko i wyłącznie do uszu czerwonowłosej.
- Z drugiej strony, taka kolej rzeczy jest niebezpieczna. Balans, którego klan pilnuje niebezpiecznie wisi na włosku. Kto wie kiedy zostanie przerwany. - zamilkł, odchylając się do tyłu i zadarł głowę ku górze, krzywiąc usta w nieznacznym grymasie. Miał wrażenie, że z każdą upływającą minutą, temperatura wzrasta. Jeszcze trochę a zacznie roztapiać się jak pierdolone masło pozostawione zbyt długo na zewnątrz.
- Chaos jest nieunikniony. To tykająca bomba, która w każdej chwili może pierdolnąć. - dystopiczna wizja niekoniecznie go przerażała. Właściwie nawet mógł powiedzieć, że odczuwał dreszcz emocji. Podniecenia. Ekscytacji. A pod opuszkami palców czuł mrowienie, kiedy jego ciało rwało się do walki.
Jedni powiedzą, że jest młody, głupi, że nie rozumie. Narwany.
Ale to nie miało znaczenia.
Życie było okrutne. Świat był okrutny. I przymusowa czystka mogłaby oczyścić otoczenie z nadmiaru śmieci. Jednakże z tymi myślami nie mógł podzielić się ze światem. Z nikim. Musiał pochować je głęboko w sobie, we własnych myślach oraz pragnieniach.
Atmosfera zdawała się zagęścić, kiedy ciemne myśli zaczęły dominować rozmowę. Ale Shirshu pozostawała Shirshu, i świadomie bądź nie, potrafiła przełamać nawet najbardziej duszną aurę.
"...wyprzystojniałeś"
- Ha?! - niemal nie zleciał z krzesła słysząc jej słowa. Spojrzał na nią w niedowierzaniu, ale już po chwili dotychczas blade policzki, a nawet i uszy, poczerwieniały w zawstydzeniu.
- C-co ty gadasz?! Przestań sobie tak ż-żartować, do cholery jasnej. To n-nie jest zabawne! - żachnął się, nie do końca jej wierząc, choć jego reakcja wyraźnie mówiła, wręcz krzyczała, że nie przywykł do takich komplementów.
Nagle podniósł się z taką siłą, że krzesło, na którym do tej pory siedział, niebezpiecznie zakołysało się, jakby miało za moment runąć.
- Gorąco tu. - powiedział pospiesznie, czując, jak twarz coraz bardziej go pali. Bo to była wina upału i słońca. Niczego innego, prawda? PRAWDA?
- Chodźmy gdzieś i-indziej. Na spacer. Do lasu? T-tam są drzewa. - odwrócił głowę w bok, nie chcąc na nią patrzeć.
"Wyprzystojniałeś"
Na bogów.
Idiotyzm.
Niedorzeczność.
Droczyła się z nim. Cała Shirshu.

@Hecate Shirshu Black


Why are you here? (Hecate x Enma) Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Warui Shin'ya and Hecate Black szaleją za tym postem.

Hecate Black

Nie 13 Sie - 20:53
  – Zawsze znajdą się niedowiarki – westchnęła. – Czy to kiedyś, czy teraz. Zawsze byli, są i będą ludzie uparcie twierdzący, że magia, duchy, demony i nienaturalne stworzenia nie istnieją. Z drugiej strony to fascynujące patrzeć, jak w końcu napotykają na swojej drodze jakąś klątwę, teke teke czy inne wendigo. Ich twarze wykrzywiają się wówczas w bezcennym przerażeniu – Złapała ponownie kawę, za mętnym szkłem skrywając zadowolony uśmiech.
  Idąc za jego konspiracyjną narracja pochyliła się naprzód, ani na moment nie spuszczając wzroku figlarnych oczu z lica przyjaciela. Zadowolenie wyginające kąciki ust ani na moment nie przestało błądzić po obliczu młodej wiedźmy. Palcem wskazującym tknęła go zaczepnie w podbródek, by zaraz przemknąć dłonią po jasnym policzku chłopaka.
  – Chaos is what we've lost touch with. This is why it is given a bad name – pstryknęła go nagle w czoło. – Więc niech pierdolnie, przynajmniej nie będziemy narzekać na nudę.
Może nawet kontynuowałaby temat, gdyby nie długo wyczekiwana reakcja Seiwy. Czerwień, która nagle naznaczyła większą część jego lica rozpaliła w Black chęć do dalszego droczenia się. Zawsze to robiła, miała to we krwi. Znał ją już na tyle dobrze, że doskonale wiedział, iż nie szczędziła sobie w podobnych kwestiach.
  – Kto powiedział, że żartuję? – mruknęła nisko, powoli odkładając pusta szklankę po kawie na stół. Gdy tylko szkło stuknęło o drewnianą nawierzchnię, Black podniosła się z własnego krzesła, niespiesznie podchodząc bliżej ciemnowłosego. Niemal stykając się z nim piersią ułożyła ramiona na jego barkach, jedną z dłoni sunąc po odkrytym karku, a na palec drugiej zaplatając jeden z odstających kosmyków; wówczas ich twarze dzieliły nędzne milimetry mogące zniknąć w każdej sekundzie.
  – Wciąż mi nie odpowiedziałeś, a jako twoja przyjaciółka jestem tego bardzo ciekawa. W końcu muszę wiedzieć, czy twoja druga połówka nadaje się do tego, żeby nią być – Przechyliwszy głowę delikatnie na bok zmrużyła figlarne ślepia.

@Seiwa-Genji Enma



Why are you here? (Hecate x Enma) Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.

Seiwa-Genji Enma

Pią 25 Sie - 22:50
Totalnie się z nią nie zgadzał.
Przeszłość rządziła się własnymi prawami. Tak jak i świat, który znali tylko z opowiadań, podręczników i historii. Dawniej ludzie wierzyli. Nie mieli wyboru. Yokai i inne stwory swobodnie chodziły po świecie i były nieodłącznym elementem życia społeczeństwa dawnej epoki. Nim pojawił się Abe no Seimei i zaprowadził porządek, yokai rządziły światem ludzi. Ale czasy się zmieniły. Demony osłabły a wiara zatarła się i rozproszyła na wietrze niczym dmuchawiec.
Drgnął niespokojnie słysząc jej słowa.
Ciężko było mu określić czy żartowała, czy mówiła na poważnie. Ale sam fakt bycia ucieszonym z faktu, że komuś może stać się krzywda tylko dlatego, że ów osoba była niedowiarkiem była niepokojąca. Zastanawiał się co przez nią przemawiało. Tęsknota za wielbieniem przez tuszę tylko dlatego, że było się innym? Że widziało się więcej aniżeli przeciętny człowiek? A może wiara, że należał się jej szacunek za to, co robiła? Arogancja czy chora ambicja?
Nie zapytał jednak. Pozwolił gorzkiemu pytaniu pozostać na języku. W gardle. W krtani. Czuł, że to nie jest odpowiednie miejsce ani tym bardziej czas na poruszanie tak, w jego mniemaniu, ważnych kwestii.
Z zamyślenia wyrwało go nagłe poruszenie. Nim jednak zdołał się zorientować, Hecate znalazła się blisko niego.
Zdecydowanie za blisko. W jego nozdrza uderzył zapach kobiety, choć nie potrafił skonkretyzować woni. Do perfumiarza było mu za daleko.
Zacisnął mocniej usta, gdy jej ciepłe opuszki musnęły odkrytą skórę Enmy, wywołując drażniące mrowienie. W głowie zahuczało, bo nie przywykł do takiej bliskości. Jakiejkolwiek bliskości, trzymając do tej pory wszystkich na odpowiedni dystans.
Złapał jej nadgarstek, być może nieco zbyt mocno, i zamknął go w żelaznym ścisku, jednocześnie zmuszając kobietę, aby zabrała palce z jego włosów.
Nie podobało mu się to.
Prowokowała go. Drażniła. Traktowała jak głupie szczenię.
Musiał przejąć kontrolę.
- Przestań. - z jego gardła wydobyło się ciche syknięcie, a w oczach pojawił się ostrzegawczy błysk.
- Jestem nieletni. To nazywa się molestowanie, wiesz? Ponadto- - szarpnął, przyciągając ją bliżej siebie, a ich twarze znajdowały się o kilka centymetrów za blisko.
Musiał przejąć kontrolę.
- Jak będziesz sobie tak żartować, to w końcu się sparzysz, Hecate. - wypuścił jej wątły nadgarstek i odsunął się, na dwa metry. Tak na wszelki wypadek, jakby znów przyszło jej do głowy coś głupiego.
Odetchnął.
Nienawidził takich żartów.
Odwrócił się, by ukryć zażenowanie i kraśniejące policzki.
- Nie rób tak więcej. Naprawdę nie lubię takich żartów.

@Hecate Shirshu Black


Why are you here? (Hecate x Enma) Mrbg22G
Seiwa-Genji Enma

Hecate Black ubóstwia ten post.

Hecate Black

Czw 7 Wrz - 16:46
  Zaskoczył ją już w momencie, gdy szczupłe palce jak imadło niemal zgniotły nadgarstki stanowczym uściskiem. Krótki dreszcz objawił się wówczas na porcelanowym obliczu szybkim skrzywieniem, drgnięciem kilku mięśni odpowiedzialnych za mimikę; wargi przez sekundę naznaczał niezadowolony grymas, który szybko jednak zmyła, nie pozwalając zbyt wielu emocjom wypełznąć poza utrzymywaną w chwilach dyskomfortu maskę. Naprawdę nie rozumiała skąd to odrzucenie, które towarzyszyło jej na każdym kroku. Może rzeczywiście była przeklęta?
  W końcu jednak zmarszczyła brwi, wciąż na tyle młoda, by w pełni nie wypuścić z rąk buntowniczej natury.
  – Jakie molestowanie Enma, o czym ty w ogóle mówisz? – Gdy w końcu ją puścił, niemal od razu zaplotła ręce na piersi. Chciała go skonfrontować, znaleźć odpowiedź w odwracanych nagle oczach. Ostatecznie nie postąpiła jednak żadnego kroku którym miałaby zmniejszyć dzielącą ich odpowiedź.
  Po co to wszystko?
  – Nie zrobiłam n i c niestosownego, nie dotknęłam cię w żaden nieodpowiedni sposób, więc nie traktuj mnie jakbym włożyła ci ręce w spodnie w jakimś ciemnym zaułku – Była zła, czuła zresztą jak poirytowanie mrowi opuszki palców, przyspiesza nieznacznie tempo. Zrobiła więc to, co robiła zawsze, gdy nawiedzały ją niechciane emocje – sięgnęła przedniej kieszeni spodenek, czym prędzej wyłuskując zeń ciemne papierowe opakowanie; ślady użytku był widoczne już na pierwszy rzut oka – ciemne plamy, które musiały być miejscami w których gasiła papierosy, gdy pod ręką nie była akurat kosza, naddarte od częstego miętolenia między palcami zamknięcie, drobne wgniecenia tu i ówdzie od duszenia paczki w ciasnym uścisku. Papieros wylądował między pełnymi wargami Black w czasie porównywalnym do mrugnięcia, odpalony bóg jeden wie kiedy.
  Kłąb niczym kolejna warstwa fantomowej maski na moment przesłonił dziewczęcą twarz.
  – Zapomnijmy o tym – powiedziała w końcu, nie chcąc już kontynuować tematu. Machnęła jedynie ręką, rozwiewając nie tylko gęsty kłąb tytoniu uniesionego wiatrem ale i splątane słowa pełne złości, gdyby nie zdecydowana porzucić dalszej wali. – Temperatura uderza mi do głowy i nie myślę racjonalnie. Powinniśmy zrobić coś dla ochłody – Poszła przodem, nie racząc go jednak spojrzeniem, gdy go mijała. Spojrzała jedynie na drogę wychodzącą z miasta, próbując odszukać w pamięci dokąd prowadziła. O ile wspomnienia nie wodziły ją za nos, to powinni trafić dotrzeć do zakręcającej rzeki.
  – Ah, zapomniałabym. Zanim przeszedłeś rozmawiałam z ciotką Fioną. Pytała kiedy ją odwiedzisz.

@Seiwa-Genji Enma



Why are you here? (Hecate x Enma) Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black
Sponsored content
maj 2038 roku