Nie dziwi, że lokal cieszy się popularnością o każdej porze roku. W zimę zziębnięte dłonie otulają gorące od kawy kubki, w lato zaś firma oferuje świeże ciasto i mrożoną herbatę serwowaną na wystawionych na zewnątrz stolikach. Kawiarni nie sposób zresztą przeoczyć; znajduje się w samym centrum Fukkatsu, jednak zadbano z należytą pieczołowitością, by poza łatwym dostępem zagwarantowano również klimat. Aby znaleźć Oishī należy odbić w jedną z bocznych uliczek, ale już wtedy rzuca się jej charakterystyczny design, kojarzony z przytulnością i wieczornym odpoczynkiem.
Kelnerzy w schludnie wyprasowanych koszulach uwijają się przy gościach z wystudiowaną uprzejmością. W tle rozbrzmiewa odgłos mielonej na bieżąco kawy i dźwięk żywych rozmów klienteli. To składa się na sielski obrazek, tworzony głównie podczas wakacji albo niespiesznej przerwy w codziennych obowiązkach. Choć kawiarnię Oishī otworzono w sercu miasta, wydaje się zupełnie odporna na wszechobecny popłoch. Prawie tak, jakby starczyło przekroczenie progu tego lokalu, aby czas gwałtownie przyhamował, odmierzany nie naglącą listą rzeczy do odhaczenia, a leniwym tykaniem zawieszonego w rogu zegara.
Oferowane są tu kawy o szerokiej palecie smakowej. Od mocno palonych, po orzechowe, czekoladowe i owocowe w posmaku. Personel raczy gości również tym, co tak przyciąga zwłaszcza młodszych przechodniów - wzorkami na kawie. Latte art jest tu na bardzo wysokim poziomie i poza podstawowymi szablonami - sercem, tulipanem czy rozetą - pojawią się bardziej zaawansowane twory; od uśmiechniętych piesków po uproszczone podobizny samych zamawiających.
Zwłaszcza, że sam nie znał personali mężczyzny. Dla niego pozostawał per "strażak". I tak zapewne zostanie.
Kiedy ciemnowłosy zakończył krótką historyjkę ze swej przeszłości, Raikatsuji spojrzał na niego i zmierzył wzrokiem, jakby chciał go ocenić. Zmarszczył przy tym lekko brwi, a potem pokręcił lekko głową, jakby w niedowierzaniu.
- To smutne. - skomentował to niemal szczerze. Niemal, bo tak naprawdę wcale nie było mu ani smutno, ani przykro z tego powodu. Historia wydawała się tak bardzo wyssana z palca, że niemal gwizdnął z uznaniem dla wybujałej wyobraźni mężczyzny. Nic więcej nie zdołał powiedzieć, bo nawet jeśli chciał, to przerwała mu kelnerka, która powróciła do stolika niosąc jego zamówienie. Postawiła talerzyk z apetycznie wyglądającym ciastem przed Yuzuhą, uśmiechając się ciepło i zachęcając zgromadzonych do zamówienia czegoś więcej.
- Na każdy centymetr kwadratowy skóry dłoni przypada nawet 5 milionów bakterii. Z kolei pod paznokciami może znajdować się trzydzieści dwie różne bakterie oraz dwadzieścia osiem grzybów. To raczej naturalne, że powinno dezynfekować się swoje otoczenie, ale również samego siebie tak często, jak to możliwe. Bakterie żyją na każdym przedmiocie, który jest dotykany. Teraz wyobraź sobie ile osób dotknęło tego blatu. Ile zarazków się na nim znajduje. Przecież to obrzydliwe. - suche fakty, które padły z jego ust zupełnie nie pasowały do echa zaskoczenia, jakie zamigotało w martwym spojrzeniu jasnowłosego. Była to chyba jedyna emocja, jakiej strażak mógł uświadczyć dzisiejszego wieczoru w wykonaniu jasnowłosego.
- Ponadto nie wiem czy jesteś tego w pełni świadomy, ale praca przy trupach musi być niezwykle sterylna. Założę się, że jest tam o wiele czyściej niż u niejednej osoby w domu. Chyba nie sądziłeś, że zajmuję się nimi nagimi dłońmi? - przechylił głowę lekko w bok, a popielate włosy opadły lekko na jego kościste ramię. To przypomniało mu, że powinien wreszcie przyciąć je nieco, ale z pewnością nie u fryzjera. Nie zamierzał pozwolić się dotknąć, zwłaszcza w okolicach głowy, komuś, kogo nie znał. Dlatego też od kiedy tylko pamiętał sam zajmował się swoimi fryzurami.
Albo pozwalał na to swojej siostrze. Ale tylko jej.
Wplątał długie, blade palce w jasne kosmyki i zaczesał je do tyłu, przenosząc swoją całą uwagę na kawałek ciasta. Chwycił za widelec, ale nim wbił go w miękką powierzchnię deseru-
"W łóżku to się mnie nie brzydziłeś"
-westchnął.
Po raz ostatni na niego spojrzał, i dodał z przekąsem w tonie:
- Może udawałem, bo nie chciałem, aby było ci przykro. Łamiesz mi serce kochanie, pokazując jak mało o mnie wiesz. Czyżbyś był zainteresowany tylko i wyłącznie mym ciałem, a nie mną?? - udawana rozpacz w głosie rozbrzmiała przy stole, a w martwe oczy zalśniły, jakby po jego policzkach lada moment miały spłynąć krokodyle łzy.
Wreszcie nabrał na widelec kawałek ciasta, i nie spuszczając wzroku ze strażaka, skosztował słodkości.
O b r z y d l i w e.
Żołądek znieruchomiał i ścisnął się, przypominając mu, jak bardzo nie lubił tego typu słodyczy. Odłożył sztuciec na bok, a potem przysunął talerzyk w stronę strażaka, bez słowa. Jak dziecko, które podrzuca dorosłemu warzywa, których nie zamierzał zjeść, niemo przekazując mu jedynie zjedz to.
@Isei Yoshiro
„Strach. Nie ma nic wspanialszego. Uwielbiam na niego patrzeć, uwielbiam wdychać jego zapach.
A już najbardziej lubię go słuchać. Lubię też jego smak.”
Itou Alaesha ubóstwia ten post.
— Co z tego? A wiesz, ile bakterii żyje w twoim ciele? Nie pozbędziesz się ich. — Podobnie jak ja Ciebie z tego spotkania. Aczkolwiek czy chciał się pozbywać Yuzuhy? W sumie nie. Dobrze się bawił, choć nieco zaczynał się martwić o znajomych. Bądź co bądź przyszedł do kawiarni razem z nimi. Ren i Tori zdawali się zupełnie nie przejmować sytuacją, kontynuując rozmowę między sobą. Co innego było z Misaką, która rzucała spojrzenia to na białowłosego chłopaka to na Iseia. Pewnie roiło się w jej głowie, czy to na serio — co jak co, ale księgowość była zdecydowanie bardziej odcięta od tych wszystkich rubasznych żartów, którymi raczyli się strażacy. Tori za to była w temacie, ponieważ dzięki pracy koordynatorki zdecydowanie częściej z nimi rozmawiała i musiała być niekiedy równie twarda w swoich żartach, aby nie dać im się pożreć żywcem. Jednocześnie będąc narzeczoną Rena, musiała słyszeć już niejedno. Jednak Misaka w pewnym momencie zaczęła dawać mniej lub bardziej subtelne znaki w stronę Yoshiro.
Tymczasem szczupły chłopak rzeczywiście wspomniał o swojej pracy, o której Isei nawet chwilę wcześniej pomyślał.
— To chyba oczywiste, nie? — Powiedział to nagle z zupełną powagą. Jak miałby pracować z nieboszczykami gołymi dłońmi? To byłoby niedorzeczne. W straży pożarnej również nie zajmowali się zwłokami w inny sposób i akurat z tego facet powinien zdawać sobie sprawę.
— Czym się dokładnie zajmujesz przy zwłokach? — Wsunął się nieco mocniej krzesełkiem do stolika, które wcześniej odsunął, aby posadzić nieoczekiwanego gościa na swoich kolanach. Oparł przy tym podbródek na pięści, wykazując iskrę autentycznego zainteresowania. Może to nie było tak, że Yoshiro nie przejmował się widokiem nieboszczyków, ale widział ich już dostatecznie wielu, aby był to dla niego temat powszedni, zupełnie nieprzeszkadzający w raczeniu się słodyczami czy kawą.
— Y-Yoshiro-kun może nie mówmy o t-trupach przy jedzeniu, proszę. — Nieśmiało odezwała się Miasaka, która najwyraźniej nie była w stanie skupić się na rozmowie z Renem i Tori. Jeśli chłopak nie pamiętał jego imienia, to teraz z pewnością mógł je sobie przyswoić. Niemniej jej cicha prośba może została uwzględniona, a może nie, gdyż Isei na serio był ciekawy pracy Raikatsujiego. Strażak był jednak skłonny ściszyć głos i przysunąć się trochę do chłopaka, trącając go przypadkowo kolanem pod stolikiem.
— Udawanie tego u mężczyzn jest bardzo trudne. Są dowody albo ich nie ma mój drogi. — Wyszczerzył zęby, susząc je przez chwilę na świeżym powietrzu. — Tak, dotychczas chodziło mi tylko o Twoje ciało, ale wiesz... Gdy zaczęliśmy więcej rozmawiać, to zaczęło się zmieniać... — Zaczął pleść historię niby z komedii romantycznej, starając się nie wychodzić z roli, co jednak dosyć słabo mu wychodziło. — Ale przyjmę każdą prawdę, nawet tę trudną. — Niemal się śmiejąc, złapał chłopaka za dłoń, która leżała na stoliku. Tak, będzie musiał się ponownie odkazić.
Gdy Yuzuha wziął do ust kęs ciasta, patrząc z jakimś zamrożeniem w swój talerz, strażak wykorzystał okazję, żeby mrugnąć i pokiwać leciutko głową do zaniepokojonej koleżanki, żeby się nie martwiła.
— Nie smakuje Ci?
@Raikatsuji Yuzuha