Strona 1 z 2 • 1, 2
Kontynuacja *tego* wątku
Szczerze mówiąc również nie spodziewała się że ktoś wpadnie z wizytą niezapowiedziany. Chyba że jej kochany braciszek zapomniał jej o tym łaskawie wspomnieć. O tyle dobrze że miała przy sobie całkiem sporo jedzenia. Najwyżej podzieli się swoim jedzonkiem. - Zaczekaj. Nie umawiał się. Sama praktycznie wbiłam na pałę. - Ponieważ raczyła go powiadomić że przyjdzie z pewnym opóźnieniem. Chociaż i tak powinna się cieszyć że znowu nie wlazła mu do środka.
W końcu pojawił się i winowajca, przez któego musiała czekać. A szkoda. Może wtedy byłoby dane jej zobaczyć jak Shirshu wykopuje jego drzwi, kiedy ten akurat opychał się burgerem.-A jak myślisz? - Szczerze mówiąc to gdyby nie nadejście tej dwójki, to zdążyłaby się wpienić i majstrować przy zamku. Co też zapewne nie skończyłoby się dla niej zbyt dobrze.
Wlazła za bratem do środka stawiając torbę na środku stołu. A zaraz obok niej Cztery duże napoje z lodem. No co? Była po swoim treningu poza miastem i miała kupony. A kupony są po to by z nich korzystać i wydawać mniej. Zwłaszcza że Enma chciał spróbować każdego z nowych burgerów, co chyba zamiast żartu potraktowała dosłownie. - Nie trzeba. Zapomniałeś że zahaczyłam o maka? Tak się składa że starczy dla nas wszystkich.
Zaczęła powoli wypakowywać jedzenie, a jej burczący brzuch tylko ją pośpieszał. - Co ci tak długo zajęło? - Rzuciła do brata opadając na krzesło. Przysięga że jeśli znowu wyleci z gadką o detektywie to coś mu chyba zrobi. Pewne wymówki mają swój limit użyć, wiesz?!
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Enma
Szczerze mówiąc również nie spodziewała się że ktoś wpadnie z wizytą niezapowiedziany. Chyba że jej kochany braciszek zapomniał jej o tym łaskawie wspomnieć. O tyle dobrze że miała przy sobie całkiem sporo jedzenia. Najwyżej podzieli się swoim jedzonkiem. - Zaczekaj. Nie umawiał się. Sama praktycznie wbiłam na pałę. - Ponieważ raczyła go powiadomić że przyjdzie z pewnym opóźnieniem. Chociaż i tak powinna się cieszyć że znowu nie wlazła mu do środka.
W końcu pojawił się i winowajca, przez któego musiała czekać. A szkoda. Może wtedy byłoby dane jej zobaczyć jak Shirshu wykopuje jego drzwi, kiedy ten akurat opychał się burgerem.-A jak myślisz? - Szczerze mówiąc to gdyby nie nadejście tej dwójki, to zdążyłaby się wpienić i majstrować przy zamku. Co też zapewne nie skończyłoby się dla niej zbyt dobrze.
Wlazła za bratem do środka stawiając torbę na środku stołu. A zaraz obok niej Cztery duże napoje z lodem. No co? Była po swoim treningu poza miastem i miała kupony. A kupony są po to by z nich korzystać i wydawać mniej. Zwłaszcza że Enma chciał spróbować każdego z nowych burgerów, co chyba zamiast żartu potraktowała dosłownie. - Nie trzeba. Zapomniałeś że zahaczyłam o maka? Tak się składa że starczy dla nas wszystkich.
Zaczęła powoli wypakowywać jedzenie, a jej burczący brzuch tylko ją pośpieszał. - Co ci tak długo zajęło? - Rzuciła do brata opadając na krzesło. Przysięga że jeśli znowu wyleci z gadką o detektywie to coś mu chyba zrobi. Pewne wymówki mają swój limit użyć, wiesz?!
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma and Hecate Black szaleją za tym postem.
Nim zdążyła się oddalić, szczupłe palce Enmy już chwytały jej nadgarstek. Nie oponowała więc, pozwalając się wciągnąć do środka. Idąc w jego ślady również pozbyła się obuwia, podążając zaraz w głąb mieszkania.
– Nie pogardzę kubkiem kawy – odparła; nigdy nie piła herbaty innej niż ta, która wychodziła spod rąk Fiony lub jej własnych, nie dało się więc odnaleźć niczego sklepowego w mrocznym domu w środku Kinigami. Odrzucając długie fale włosów za plecy rozejrzała się krótko po wnętrzu, by wzrokiem odnaleźć pałętającego się gdzieś właściciela, a gdy znalazł się wystarczająco blisko, wyciągnęła w jego stronę dłoń dzierżącą ciemne jak noc paski utrzymujące prezentową torbę z grubego papieru.
– Prezent z pobytu w Salem Enmiś – Uśmiechnęła się delikatnie, gdy już odebrał od niej torbę. Sama w tym czasie odnalazła wyjście na balkon, gdzie prawdopodobnie wiedział doskonale co zamierzała zrobić; drzwi pozostały delikatnie uchylone – na tyle, by nie wpuścić do wnętrza woni wypalanego tytoniu a jednocześnie wystarczająco, by mogła kontynuować ewentualną rozmowę z pozostałą dójką.
Wnętrze grubej torby o eleganckim zdobieniu zawierało kilka elementów – po pierwsze masę amerykańskich przekąsek, zarówno tych słonych jak i słodkich, zaczynając od tych najbardziej znanych a kończąc na mniej oczywistych markach, prawdopodobnie takich, którymi Hecate objadała się za dzieciaka. Tuż pod łakociami zwinięto długiego pluszowego kota który po wyciągnięciu ze środka i rozprostowania musiał mierzyć chyba ponad metr. Nie zabrakło również słynnego, wyrabianego rękami Fiony w rodzinnej piwnicy wina. Wewnątrz znalazł się również ręcznie malowany czarny kubek w kształcie kotła na wiedźmie wywary z wieloma zdobieniami w rodzaju roślin, czaszek oraz drobnych zwierząt. Tuż obok niego, zawinięta skrupulatnie w papier znalazła się kula śniegowa.
@Seiwa-Genji Enma @Seiwa-Genji Kamiko
– Nie pogardzę kubkiem kawy – odparła; nigdy nie piła herbaty innej niż ta, która wychodziła spod rąk Fiony lub jej własnych, nie dało się więc odnaleźć niczego sklepowego w mrocznym domu w środku Kinigami. Odrzucając długie fale włosów za plecy rozejrzała się krótko po wnętrzu, by wzrokiem odnaleźć pałętającego się gdzieś właściciela, a gdy znalazł się wystarczająco blisko, wyciągnęła w jego stronę dłoń dzierżącą ciemne jak noc paski utrzymujące prezentową torbę z grubego papieru.
– Prezent z pobytu w Salem Enmiś – Uśmiechnęła się delikatnie, gdy już odebrał od niej torbę. Sama w tym czasie odnalazła wyjście na balkon, gdzie prawdopodobnie wiedział doskonale co zamierzała zrobić; drzwi pozostały delikatnie uchylone – na tyle, by nie wpuścić do wnętrza woni wypalanego tytoniu a jednocześnie wystarczająco, by mogła kontynuować ewentualną rozmowę z pozostałą dójką.
Wnętrze grubej torby o eleganckim zdobieniu zawierało kilka elementów – po pierwsze masę amerykańskich przekąsek, zarówno tych słonych jak i słodkich, zaczynając od tych najbardziej znanych a kończąc na mniej oczywistych markach, prawdopodobnie takich, którymi Hecate objadała się za dzieciaka. Tuż pod łakociami zwinięto długiego pluszowego kota który po wyciągnięciu ze środka i rozprostowania musiał mierzyć chyba ponad metr. Nie zabrakło również słynnego, wyrabianego rękami Fiony w rodzinnej piwnicy wina. Wewnątrz znalazł się również ręcznie malowany czarny kubek w kształcie kotła na wiedźmie wywary z wieloma zdobieniami w rodzaju roślin, czaszek oraz drobnych zwierząt. Tuż obok niego, zawinięta skrupulatnie w papier znalazła się kula śniegowa.
@Seiwa-Genji Enma @Seiwa-Genji Kamiko
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Seiwa-Genji Enma and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.
Prezent przyjął z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, bo choć kobieta coś o tym wspominała, kiedy pisali ze sobą wiadomości, to jednak nie oczekiwał żadnej pamiątki. Podziękował, aczkolwiek zamierzał otworzyć dopiero, jak będzie już sam. Mimo wszystko odczuwałby dyskomfort robiąc to przy świadkach. Odłożył go w bezpieczne miejsce, z dala od oczu siostry, bo ta bywała niczym nieposkromiona burza. Nieprzewidywalna i nieoczekiwana.
Kiedy Hecate zajęta była paleniem, przygotował jej kawę. Tak, jak sobie tego zażyczyła. Kamiko o nic nie pytał, nie musiał, biorąc pod uwagę dwa sporej wielkości kubki wypełnione wciąż zimną i gazującą colą. Kiedy rudowłosa wreszcie wróciła, na stole, tuż przy jedzeniu, którego zapach wypełniał całe pomieszczenie, pojawił się kubek z czarnym jak dusza napojem.
- Byłem na randce. - odparł siostrze, sięgając po pierwszego, lepszego burgera. Nie czuł potrzeby aby tłumaczyć się przed nią z miejsc, w których bywał. W przeciwieństwie do niej.
Był starszy. A rolą starszego brata była wiedza o tym, co robi, z kim i przede wszystkim gdzie, jego młodsza siostra.
- Hecate. Następnym razem koniecznie zabierz mnie do Salem. Chociaż strzelam, że ta tutaj- - tu wskazał kciukiem na ciemnowłosą dziewczynę siedzącą obok niego --pewnie też będzie chciała się wybrać. Kto wie, może znajdziemy jakiś stosik dla ciebie? - rzucił żartem w stronę Kamiko.
Odwiedziny Hecate były niespodziewane, co z oczywistych powodów, pokrzyżowały mu plan porozmawiania z siostrą na temat jej domniemanego bycia senkenshą. Mimo wszystko nie był ani zły, ani rozżalony. Bo wewnętrznie odczuwał radość na widok starszej kobiety. Zwłaszcza, że tak rzadko zdarzały się te spotkania. A przecież mieszkali już tak blisko. Nie dzieliły ich tysiące kilometrów jak dawniej. A jednak wciąż coś stawało im na drodze. Wciąż coś przeszkadzało.
Wreszcie trafiła się okazja.
- I jak, zadomowiłaś się już? - zagadnął, podsuwając frytki bliżej kobiety o włosach jak żywe płomienie, samemu zatapiając zęby w trzymanym przez siebie posiłku. Nim jednak zdołała odpowiedź, zwrócił się jeszcze do Kamiko.
- A ty rozmawiałaś z dziadkiem o swoim ostatnim wybryku? - uniósł ledwo zauważalnie brew, choć z takiej odległości dziewczyna z pewnością dojrzała jego wyraz twarzy.
@Seiwa-Genji Kamiko @Hecate Shirshu Black
Kiedy Hecate zajęta była paleniem, przygotował jej kawę. Tak, jak sobie tego zażyczyła. Kamiko o nic nie pytał, nie musiał, biorąc pod uwagę dwa sporej wielkości kubki wypełnione wciąż zimną i gazującą colą. Kiedy rudowłosa wreszcie wróciła, na stole, tuż przy jedzeniu, którego zapach wypełniał całe pomieszczenie, pojawił się kubek z czarnym jak dusza napojem.
- Byłem na randce. - odparł siostrze, sięgając po pierwszego, lepszego burgera. Nie czuł potrzeby aby tłumaczyć się przed nią z miejsc, w których bywał. W przeciwieństwie do niej.
Był starszy. A rolą starszego brata była wiedza o tym, co robi, z kim i przede wszystkim gdzie, jego młodsza siostra.
- Hecate. Następnym razem koniecznie zabierz mnie do Salem. Chociaż strzelam, że ta tutaj- - tu wskazał kciukiem na ciemnowłosą dziewczynę siedzącą obok niego --pewnie też będzie chciała się wybrać. Kto wie, może znajdziemy jakiś stosik dla ciebie? - rzucił żartem w stronę Kamiko.
Odwiedziny Hecate były niespodziewane, co z oczywistych powodów, pokrzyżowały mu plan porozmawiania z siostrą na temat jej domniemanego bycia senkenshą. Mimo wszystko nie był ani zły, ani rozżalony. Bo wewnętrznie odczuwał radość na widok starszej kobiety. Zwłaszcza, że tak rzadko zdarzały się te spotkania. A przecież mieszkali już tak blisko. Nie dzieliły ich tysiące kilometrów jak dawniej. A jednak wciąż coś stawało im na drodze. Wciąż coś przeszkadzało.
Wreszcie trafiła się okazja.
- I jak, zadomowiłaś się już? - zagadnął, podsuwając frytki bliżej kobiety o włosach jak żywe płomienie, samemu zatapiając zęby w trzymanym przez siebie posiłku. Nim jednak zdołała odpowiedź, zwrócił się jeszcze do Kamiko.
- A ty rozmawiałaś z dziadkiem o swoim ostatnim wybryku? - uniósł ledwo zauważalnie brew, choć z takiej odległości dziewczyna z pewnością dojrzała jego wyraz twarzy.
@Seiwa-Genji Kamiko @Hecate Shirshu Black
Hecate Black and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.
Była głodna i szczerze nie mogła się doczekać kiedy tylko zatopi swoje żądne mięsa kły w burgerku. Mimo wszystko powstrzymywała się nie chcąc zaczynać przed innymi. Troszkę kultury przecież wypadało mieć. Poza tym słyszała gdzieś że wspólne posiłki nieco zacieśniają relacje między ludźmi. Ta teoria szczerze mówiąc czekała na wypróbowanie, jednak nie pokładała w niej wielkich nadziei. Dużo większą nadzieję za to miała że nie ojebali ją na sos do frytek, bo normalnie wróci się tam z powrotem. No chyba że Enma pomimo zamawiania jedzenia miał majonez w lodówce. - No proszę. No to Co u Shina? - Rzuciła również łapiąc się za burgerka, który nadal parował. Tak, wiedziała że nie randkował ze swoim duchem, jednak nie mogła się powstrzymać przed lekkim docinkiem, co w rodzeństwie jest rzeczą naturalną i powrzechnie akceptowalną.
Jej uwadze nie umknął prezent wręczony Enmie, jak i uwaga do niej przez niego skierowana. Leciutko się uśmiechnęła. To była dobra riposta i zdecydowanie mógł sobie dopisać punkt. - No oczywiście, że tak. Chociaż zamiast stosu, to chętniej przygarnęłabym latającą miotłę. -Żarty żartami, ale takie narzędzie ułątwiłoby jej łażenie po Yakkari, na które się wybierała... Między innymi dziś zanim tu przyszła.
Z pytaniem do niej również wcelował się jak ze snajperki, bo właśnie odkładała burgera żeby się napić. Oczy przez moment popłynęły jej na bok jakby nad czymś się zastanawiała. Jak dobrze że Enma nie umiał czytać w myślach... - Który ostatni wybryk masz na myśli? - Nie miała pewności czy mówił o jej dosłownie ostatnim wybryku o którym mógł się jakoś dowiedzieć, czy może o wybryku o którym wiedziała że on wie.
@Seiwa-Genji Enma @Hecate Shirshu Black
Jej uwadze nie umknął prezent wręczony Enmie, jak i uwaga do niej przez niego skierowana. Leciutko się uśmiechnęła. To była dobra riposta i zdecydowanie mógł sobie dopisać punkt. - No oczywiście, że tak. Chociaż zamiast stosu, to chętniej przygarnęłabym latającą miotłę. -Żarty żartami, ale takie narzędzie ułątwiłoby jej łażenie po Yakkari, na które się wybierała... Między innymi dziś zanim tu przyszła.
Z pytaniem do niej również wcelował się jak ze snajperki, bo właśnie odkładała burgera żeby się napić. Oczy przez moment popłynęły jej na bok jakby nad czymś się zastanawiała. Jak dobrze że Enma nie umiał czytać w myślach... - Który ostatni wybryk masz na myśli? - Nie miała pewności czy mówił o jej dosłownie ostatnim wybryku o którym mógł się jakoś dowiedzieć, czy może o wybryku o którym wiedziała że on wie.
@Seiwa-Genji Enma @Hecate Shirshu Black
Seiwa-Genji Enma and Hecate Black szaleją za tym postem.
Stojąc na balkonie z rękoma wspartymi na zabezpieczającej przed upadkiem barierce wlepiała wzrok w horyzont – nic konkretnego, jedynie zlepek szarych budynków nakrapiany gdzieniegdzie neonem klubowych log; co kilka, kilkanaście sekund szary kłąb gęstego dymu przesłaniał miastowy obraz, opuszczając tym samym dwubarwne tęczówki w dół, prosto na przepaść ulokowaną tuż pod nogami. Opierany na wnętrzu dłoni ciężar głowy nie znikał, gdy uporczywie dumała nad konsekwencjami skoku z tego piętra. Czy z ciała zostałaby tylko mokra plama? A może przyjęłoby rolę ciepłego worka na pogruchotane na miliony kawałków kości i papkę z organów? Na jakiej w ogóle byli wysokości? Zapomniała.
– Byłem na randce.
Uśmiechnęła się nieznacznie pod nosem, na krótki moment przymykając powieki. Wypalona końcówka pofrunęła w otwartą przestrzeń poza balkonem, w przeciągu jednego szybkiego mrugnięcia znikając z zasięgu wzroku.
– Byłeś na randce i się nie pochwaliłeś? Kim jest ta szczęściara? Lub szczęśliwiec? – puściła mu krótkie oczko, domykając za sobą drzwi na balkon. Już bez żadnych stopów czy zmian kierunku odnalazła swoje miejsce przy stole, tuż przed parującym kubkiem kawy. Naczynie szybko ulokowała w dłoniach, zaraz przysuwając krawędź do miękkiej wargi, by zaraz upić drobny łyk przygotowanego napoju.
– Tym razem miałam tylko dwa bilety, ale następnym razem z pewnością was zabiorę. Ciotka na pewno się ucieszy z twojego widoku. Zawsze gdy z nią rozmawiam, to pyta co u ciebie i czasami mam wrażenie, jakby bardziej interesowała się tobą niż mną – zaśmiała się krótko. Nie minęło jednak kilka minut a dźwięk padającego między ich trójką imienia sprawił, że uniesione ku górze kąciki ust Black opadły do prostej linii, zaś rozluźnione dotychczas mięśnie twarzy napięły się od nagłego impulsu ściągając brwi ku sobie.
– Jeśli mogę wtrącić, to o jakim Shinie mowa? – dopytała z jakąś wątłą nadzieją z tyłu głowy. Świat nie mógł być aż tak mały, prawda?
@Seiwa-Genji Kamiko @Seiwa-Genji Enma
– Byłem na randce.
Uśmiechnęła się nieznacznie pod nosem, na krótki moment przymykając powieki. Wypalona końcówka pofrunęła w otwartą przestrzeń poza balkonem, w przeciągu jednego szybkiego mrugnięcia znikając z zasięgu wzroku.
– Byłeś na randce i się nie pochwaliłeś? Kim jest ta szczęściara? Lub szczęśliwiec? – puściła mu krótkie oczko, domykając za sobą drzwi na balkon. Już bez żadnych stopów czy zmian kierunku odnalazła swoje miejsce przy stole, tuż przed parującym kubkiem kawy. Naczynie szybko ulokowała w dłoniach, zaraz przysuwając krawędź do miękkiej wargi, by zaraz upić drobny łyk przygotowanego napoju.
– Tym razem miałam tylko dwa bilety, ale następnym razem z pewnością was zabiorę. Ciotka na pewno się ucieszy z twojego widoku. Zawsze gdy z nią rozmawiam, to pyta co u ciebie i czasami mam wrażenie, jakby bardziej interesowała się tobą niż mną – zaśmiała się krótko. Nie minęło jednak kilka minut a dźwięk padającego między ich trójką imienia sprawił, że uniesione ku górze kąciki ust Black opadły do prostej linii, zaś rozluźnione dotychczas mięśnie twarzy napięły się od nagłego impulsu ściągając brwi ku sobie.
– Jeśli mogę wtrącić, to o jakim Shinie mowa? – dopytała z jakąś wątłą nadzieją z tyłu głowy. Świat nie mógł być aż tak mały, prawda?
@Seiwa-Genji Kamiko @Seiwa-Genji Enma
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Seiwa-Genji Enma and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.
Sięgnął po frytkę, której jeden koniec umoczył w sosie. Enma dzisiejszego wieczoru emanował zaskakującym jak na niego spokojem, być może ocierając się nawet u znużenie oraz rezygnacje. Nie spoglądał na Kamiko, choć jego uwaga była na niej skupiona kiedy ta mówiła. Nie przerywał jej, pozwalając aby słowa same płynęły, bez znaczenia o jakiej wadze były. Gdy dziewczyna wreszcie zamilkła, westchnął cicho, zjadając ostatni fragment frytki i sięgnął po napój, jednocześnie odpowiadając na jej słowa. Pytanie musiało jednak poczekać, bo zupełnie inna myśl, aczkolwiek nie mogąca dłużej czekać i równie ważna, narodziła się w jego głowie.
- Kamiko. - jego głos był spokojny, acz na tyle stanowczy, że zdecydowanie w tym wypadku nie chciał słyszeć o jakimkolwiek buncie, sprzeciwie czy tupaniu nogą w niezadowoleniu.
- O ile mi wiadomo, to wciąż mieszkamy w Japonii a nie w Ameryce czy też Europie. Jakieś standardy dobrego wychowania obowiązują. Zostałaś dobrze wychowana, więc nie rozumiem skąd to nagłe spoufalanie się? Dla ciebie to nie żaden "Shin" ani "Shin'ya", a "Warui". Zapamiętaj to. Do tego jest starszy od ciebie, więc jakiś szacunek mu się należy. - posłał jej krótkie, choć ostrzegawcze spojrzenie. I bynajmniej nie chodziło tutaj o fakt, że miał kontrakt z rudowłosym, a o zwykłą kulturę osobistą. Nie chciał się za nią wstydzić. Już nawet Hecate, która pochodziła z Ameryki przyswoiła tak dziecinne podstawy.
Odłożył napój, wiedząc, że rozmowa która właśnie się zbliżała i tak go nie ominie. Co prawda nie chciał poruszać tego tematu przy świadku, osobie trzeciej, ale z drugiej strony Hecate była dla niego niemal jak rodzina.
Odwrócił głowę, by uważnie przyjrzeć się siostrze, podpierając głowę na dłoni. W atmosferze dookoła niego coś uległo zmianie, wpuszczając między nimi chłodną powagę sytuacji.
- Było ich aż tyle? - uniósł jedną brew w niemym zapytaniu, ale nie oczekiwał odpowiedzi. - I co? To jest taki powód do dumy, co? Taka niezależna i samodzielna, a jednocześnie bezmyślnie pchająca się w paszczę niebezpieczeństwa. Szczerze powiedziawszy coraz bardziej się zastanawiam czy przypadkiem na którymś etapie swojego życia nie miałaś jakiegoś wypadku, samoistnego bądź nie, po którym zaczęłaś widzieć yurei i yokai. Zresztą, to nie ma już znaczenia, bo twoja chora fascynacja drugim światem zaczyna stanowić niebezpieczeństwo dla ciebie samej. Zabawą w egzorcystę niczego nie udowodnisz. Tak, zabawą, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Z garścią fasoli i informacjami z internetu pchałaś się do walki z onryo. Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to było niebezpieczne? Nie, oczywiście że nie. Twoja arogancja, pycha i ignorancja są w tym momencie twoimi największymi wrogami, Kamiko. Ale to już nie mój problem. Podjąłem decyzję. Jutro zamierzam poinformować o wszystkim dziadka, jak będę w Asakurze. To przed nim będziesz się tłumaczyć. - odwrócił wzrok, upijając nieco coli z papierowego kubła.
Oboje doskonale wiedzieli jakie konsekwencje niosło powiadomienie głowy klanu o tym, co robiła Kamiko. Ukrócenie jej swobody, być może ochrona 24h na dobę, a nawet zamknięte w rezydencji.
Ale prawda jest taka, że dziewczyna sama sobie na to zapracowała.
- Przepraszam Hecate. - zwrócił się teraz do rudowłosej, a w jego tonie pojawiła się szczera nuta pokory, że był zmuszony poruszyć w jej obecności tak niewygodny temat.
- Hm? Warui Shin'ya. A co? - przechylił głowę w zapytaniu.
Znali się?
No proszę. Świat był jednak zdecydowanie mały.
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Kamiko
- Kamiko. - jego głos był spokojny, acz na tyle stanowczy, że zdecydowanie w tym wypadku nie chciał słyszeć o jakimkolwiek buncie, sprzeciwie czy tupaniu nogą w niezadowoleniu.
- O ile mi wiadomo, to wciąż mieszkamy w Japonii a nie w Ameryce czy też Europie. Jakieś standardy dobrego wychowania obowiązują. Zostałaś dobrze wychowana, więc nie rozumiem skąd to nagłe spoufalanie się? Dla ciebie to nie żaden "Shin" ani "Shin'ya", a "Warui". Zapamiętaj to. Do tego jest starszy od ciebie, więc jakiś szacunek mu się należy. - posłał jej krótkie, choć ostrzegawcze spojrzenie. I bynajmniej nie chodziło tutaj o fakt, że miał kontrakt z rudowłosym, a o zwykłą kulturę osobistą. Nie chciał się za nią wstydzić. Już nawet Hecate, która pochodziła z Ameryki przyswoiła tak dziecinne podstawy.
Odłożył napój, wiedząc, że rozmowa która właśnie się zbliżała i tak go nie ominie. Co prawda nie chciał poruszać tego tematu przy świadku, osobie trzeciej, ale z drugiej strony Hecate była dla niego niemal jak rodzina.
Odwrócił głowę, by uważnie przyjrzeć się siostrze, podpierając głowę na dłoni. W atmosferze dookoła niego coś uległo zmianie, wpuszczając między nimi chłodną powagę sytuacji.
- Było ich aż tyle? - uniósł jedną brew w niemym zapytaniu, ale nie oczekiwał odpowiedzi. - I co? To jest taki powód do dumy, co? Taka niezależna i samodzielna, a jednocześnie bezmyślnie pchająca się w paszczę niebezpieczeństwa. Szczerze powiedziawszy coraz bardziej się zastanawiam czy przypadkiem na którymś etapie swojego życia nie miałaś jakiegoś wypadku, samoistnego bądź nie, po którym zaczęłaś widzieć yurei i yokai. Zresztą, to nie ma już znaczenia, bo twoja chora fascynacja drugim światem zaczyna stanowić niebezpieczeństwo dla ciebie samej. Zabawą w egzorcystę niczego nie udowodnisz. Tak, zabawą, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Z garścią fasoli i informacjami z internetu pchałaś się do walki z onryo. Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to było niebezpieczne? Nie, oczywiście że nie. Twoja arogancja, pycha i ignorancja są w tym momencie twoimi największymi wrogami, Kamiko. Ale to już nie mój problem. Podjąłem decyzję. Jutro zamierzam poinformować o wszystkim dziadka, jak będę w Asakurze. To przed nim będziesz się tłumaczyć. - odwrócił wzrok, upijając nieco coli z papierowego kubła.
Oboje doskonale wiedzieli jakie konsekwencje niosło powiadomienie głowy klanu o tym, co robiła Kamiko. Ukrócenie jej swobody, być może ochrona 24h na dobę, a nawet zamknięte w rezydencji.
Ale prawda jest taka, że dziewczyna sama sobie na to zapracowała.
- Przepraszam Hecate. - zwrócił się teraz do rudowłosej, a w jego tonie pojawiła się szczera nuta pokory, że był zmuszony poruszyć w jej obecności tak niewygodny temat.
- Hm? Warui Shin'ya. A co? - przechylił głowę w zapytaniu.
Znali się?
No proszę. Świat był jednak zdecydowanie mały.
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Kamiko
Hecate Black and Seiwa-Genji Kamiko szaleją za tym postem.
Przez myśl przebiegło jej kilka mało przyjemnych aczkolwiek brutalnie szczerych słów odnośnie jej wychowania. Nie było na nie miejsca w grzecznej rozmowie. Zwłaszcza że i tak atmosfera między nimi była stosunkowo gęsta. Do tego stopnia że dało się ją nożem kroić. - Wybacz. Zapomniałam się. - Odparła grzecznie zupełnie jakby nagle przełączyła w swojej głowie pstryczek, który miała wyrobiony. No zapomniała się... A raczej tego że Warui jest od niej starszy. W końcu wyglądał tak jakby był mniej więcej w jej wieku. Nie drążyła jednak tematu głębiej. Zwłaszcza że w jedno miejsce miał wejść inny, który naprawdę należał do tych mało przyjemnych. Rozmowę z dziadkiem miała za sobą. Najpierw przez telefon, a potem w cztery oczy. I tak. Sama wyszła z tą inicjatywą kiedy tylko wróciła. W końcu nie od dziś wiadomo że miało się mniej przejebane w przypadku gdy samemu się przyznało, niż kiedy ktoś Cię wkopie i wyjdzie na to że zatajało się prawdę. Od wydarzeń w tunelach minął ładny miesiąc, a ona przez ten czas ponownie trzymała się z daleka większości zjawisk paranormalnych. Nie licząc jej sporadycznych wypadów tu i ówdzie, ale nimi nie było się co przejmować.
Niby miała już podobną rozmowę za sobą, jednak tym razem to jej brat ją prowadził, a dobierał takie słowa że burza w niej zaczynała szaleć coraz bardziej. Starała się trzymać nerwy na wodzy, ale nie było to łatwe. Kami i Enma jak ogień i woda. Pogodzić czasu szkoda. Mimo wszystko miała świadomość że wybuch nie sprawi że wyjdzie na tym lepiej. Nie przerywała mu. Słuchała każdego słowa tak jak nakazywała kultura. Okazjonalnie tylko spoglądała w stronę okna. - Chora Fascynacja... Czy wiesz może jak wielkim hipokrytą jesteś? - Nie próbowała wtaczać tu nawet wielkości tej hipokryzji w porównaniu z jego i jej wzrostem w celu rozładowania atmosfery. Naprawdę brakowałoby jej jeszcze tego żeby postrzegał ją jako całkowicie niedojrzałą i dziecinną. Wrzało w niej i było to widać, jednak starała się trzymać opanowany ton. -I nawet nie próbuj sobie wycierać mordy tym że byłeś do tego szkolony całe życie... - Tu ugryzła się też w język żeby się nie zagalopować i nie pozwolić nerwom wybuchnąć. Myśl, potem działaj. O ironio w rozmowie z dziadkiem również zasłyszała to zdanie. - Tak, miałam fasolę. Ale nie na Takahashi Chie na litość boską. Poza nią mogły czaić się w tunelach też inne rzeczy. - Tak. Pamiętała imię Teke Teke wolała go używać niż po prostu nazywać ją mściwym duchem. Na temat tego co przy sobie posiadała się nie rozwodziła, ale nie była to tylko fasola ze spożywczego. Chociaż szczerze mówiąc nadal to było narzędzie, które można było wykorzystać. -Przylazłeś tam z niczym poza mieczem, nożem i latarką. Bez JAKICHKOLWIEK informacji o tym co mogło tam się znajdywać. - Na temat samego wyposażenia miała kontynuować, jednak nagle zapałzowała się w środku słowa. Jej lag trwał około trzech sekund, a z każdą kolejną chwilą stawała się coraz bardziej czerwona. Nie, nie zakrztusiła się ani nic. Niekiedy podczas kłótni przypominają się inne rzeczy, które mózg przechowywał w reklamówce by w razie potrzeby. I ten niewidzialny dla nikogo duszek w jej głowie wyjął jej coś z reklamówki, przez co szybko połączyła fakty do których mogła się przyjebać. Kiedy patrzyła na brata jej wyraz twarzy się zmienił. Szczerze mówiąc można było odnieść wrażenie że gdyby nie stół, to byłaby gotowa złapać krzesło i go nim okładać. Mleko wykipiało, żyłka pękła, wulkan wybuchł. Nie była to jednak złość przez którą darłaby się w niebogłosy. Prędzej ta przez którą ze złości zaczynały trząść się dłonie. I tak poraz pierwszy od dawien dawna, jej głos przybrał lodowaty ton przez który kipiąca złość próbowała się przebić i tylko siłą woli trzymała ją w ryzach. Ona sama poderwała się z miejsca i oparła o blat. - A skoro już mówimy o pysze i ignorancji... Nie przyszło Ci do głowy żeby chociaż wspomnieć swojemu Yurei że wybierasz się w miejsce w którym można było zginąć? Nie tylko z ręki Teke bądź pająka, ale i "groźniejszego bytu"! Doskonale wiesz co oznaczałby dla niego twój zgon i na jaki los byś mógł go skazać gdyby zapomniał swoje Imię bądź co gorsza celu! Nawet Ci nie przyszło do głowy że jakiś Yokai mógłby okazać się silniejszy od pojedyńczego ciebie. - Przez ten moment nawet zapomniała o obecności Hecate. Dlatego też kiedy napotkała jej wzrok, zacisnęła pięści i spróbowała się uspokoić. - Jedyne życie jakim masz prawo ryzykować jest twoje własne. Rzuciła cicho. Ogień przygasł. Gniew znikł. Został smutek. I tylko jego było widać w jej oczach. Odwróciła się i ruszyła w stronę balkonu. Położyła dłoń na uchwycie i zanim wyszła na zewnątrz jeszcze coś powiedziała. Tym razem ton był spokojny i... zmęczony. -Początkowo nie miałam zamiaru tam wchodzić. Przyszłam tam głównie dlatego, bo nie chciałam dopuścić żeby któryś z moich znajomych wbiegł tam na pewną śmierć. Zwłaszcza że Tsunami miało w dupie całą tę sytuację. Masz rację że pycha jest moją słabością, ale nie jesteś tu lepszy. Wszedłeś mi na ego, zaczęłam się z tobą kłócić i w rezultacie polazłam tam z tobą. - Otworzyła drzwi gotowa do wyjścia na balkon. - A z dziadkiem już rozmawiałam. Dwukrotnie. - Zamknęła drzwi, oparła się o balkon i przetarła oczy. Za dużo emocji w zbyt krótkim czasie. Podziwiała nocne niebo z nadzieją że może zacznie się niedługo jakaś burza. Pioruny były kojącym widokiem. Przynajmniej dla niej. Jednak nie była na tyle pyszna żeby modlić się o burzę tylko dlatego że poczuła się gorzej.
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Enma
Niby miała już podobną rozmowę za sobą, jednak tym razem to jej brat ją prowadził, a dobierał takie słowa że burza w niej zaczynała szaleć coraz bardziej. Starała się trzymać nerwy na wodzy, ale nie było to łatwe. Kami i Enma jak ogień i woda. Pogodzić czasu szkoda. Mimo wszystko miała świadomość że wybuch nie sprawi że wyjdzie na tym lepiej. Nie przerywała mu. Słuchała każdego słowa tak jak nakazywała kultura. Okazjonalnie tylko spoglądała w stronę okna. - Chora Fascynacja... Czy wiesz może jak wielkim hipokrytą jesteś? - Nie próbowała wtaczać tu nawet wielkości tej hipokryzji w porównaniu z jego i jej wzrostem w celu rozładowania atmosfery. Naprawdę brakowałoby jej jeszcze tego żeby postrzegał ją jako całkowicie niedojrzałą i dziecinną. Wrzało w niej i było to widać, jednak starała się trzymać opanowany ton. -I nawet nie próbuj sobie wycierać mordy tym że byłeś do tego szkolony całe życie... - Tu ugryzła się też w język żeby się nie zagalopować i nie pozwolić nerwom wybuchnąć. Myśl, potem działaj. O ironio w rozmowie z dziadkiem również zasłyszała to zdanie. - Tak, miałam fasolę. Ale nie na Takahashi Chie na litość boską. Poza nią mogły czaić się w tunelach też inne rzeczy. - Tak. Pamiętała imię Teke Teke wolała go używać niż po prostu nazywać ją mściwym duchem. Na temat tego co przy sobie posiadała się nie rozwodziła, ale nie była to tylko fasola ze spożywczego. Chociaż szczerze mówiąc nadal to było narzędzie, które można było wykorzystać. -Przylazłeś tam z niczym poza mieczem, nożem i latarką. Bez JAKICHKOLWIEK informacji o tym co mogło tam się znajdywać. - Na temat samego wyposażenia miała kontynuować, jednak nagle zapałzowała się w środku słowa. Jej lag trwał około trzech sekund, a z każdą kolejną chwilą stawała się coraz bardziej czerwona. Nie, nie zakrztusiła się ani nic. Niekiedy podczas kłótni przypominają się inne rzeczy, które mózg przechowywał w reklamówce by w razie potrzeby. I ten niewidzialny dla nikogo duszek w jej głowie wyjął jej coś z reklamówki, przez co szybko połączyła fakty do których mogła się przyjebać. Kiedy patrzyła na brata jej wyraz twarzy się zmienił. Szczerze mówiąc można było odnieść wrażenie że gdyby nie stół, to byłaby gotowa złapać krzesło i go nim okładać. Mleko wykipiało, żyłka pękła, wulkan wybuchł. Nie była to jednak złość przez którą darłaby się w niebogłosy. Prędzej ta przez którą ze złości zaczynały trząść się dłonie. I tak poraz pierwszy od dawien dawna, jej głos przybrał lodowaty ton przez który kipiąca złość próbowała się przebić i tylko siłą woli trzymała ją w ryzach. Ona sama poderwała się z miejsca i oparła o blat. - A skoro już mówimy o pysze i ignorancji... Nie przyszło Ci do głowy żeby chociaż wspomnieć swojemu Yurei że wybierasz się w miejsce w którym można było zginąć? Nie tylko z ręki Teke bądź pająka, ale i "groźniejszego bytu"! Doskonale wiesz co oznaczałby dla niego twój zgon i na jaki los byś mógł go skazać gdyby zapomniał swoje Imię bądź co gorsza celu! Nawet Ci nie przyszło do głowy że jakiś Yokai mógłby okazać się silniejszy od pojedyńczego ciebie. - Przez ten moment nawet zapomniała o obecności Hecate. Dlatego też kiedy napotkała jej wzrok, zacisnęła pięści i spróbowała się uspokoić. - Jedyne życie jakim masz prawo ryzykować jest twoje własne. Rzuciła cicho. Ogień przygasł. Gniew znikł. Został smutek. I tylko jego było widać w jej oczach. Odwróciła się i ruszyła w stronę balkonu. Położyła dłoń na uchwycie i zanim wyszła na zewnątrz jeszcze coś powiedziała. Tym razem ton był spokojny i... zmęczony. -Początkowo nie miałam zamiaru tam wchodzić. Przyszłam tam głównie dlatego, bo nie chciałam dopuścić żeby któryś z moich znajomych wbiegł tam na pewną śmierć. Zwłaszcza że Tsunami miało w dupie całą tę sytuację. Masz rację że pycha jest moją słabością, ale nie jesteś tu lepszy. Wszedłeś mi na ego, zaczęłam się z tobą kłócić i w rezultacie polazłam tam z tobą. - Otworzyła drzwi gotowa do wyjścia na balkon. - A z dziadkiem już rozmawiałam. Dwukrotnie. - Zamknęła drzwi, oparła się o balkon i przetarła oczy. Za dużo emocji w zbyt krótkim czasie. Podziwiała nocne niebo z nadzieją że może zacznie się niedługo jakaś burza. Pioruny były kojącym widokiem. Przynajmniej dla niej. Jednak nie była na tyle pyszna żeby modlić się o burzę tylko dlatego że poczuła się gorzej.
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Enma
Seiwa-Genji Enma and Hecate Black szaleją za tym postem.
Zamilknęła widząc jak pozostała dwójka rozpoczęła pełną uniesień rozmowę. Sama w tym czasie westchnęła cicho, unosząc wolną dłoń do twarzy; palce tknęły zmęczonego lica, przemykając po osłaniających oczy powiekach. Rozmasowana skóra zaszczypała przez sekundę by za moment rozluźnić się całkowicie. Gdyby wiedziała, że wkroczyła w sam środek konfliktu rodzeństwa, wybrałaby inny termin na wręczenie Enmie prezentu. Niektórych rzeczy nie była jednak w stanie przewidzieć, więc chcąc kulturalnie przeczekać wymianę zdań i argumentów sięgnęła po telefon, przeglądając historię wiadomości i połączeń z ostatnich dni oraz tygodni. Ślepia zmrużyły się nieznacznie, gdy wzrok przemknął po wymienionych przez system komórki pozycjach. Świeciło pustkami.
Drgnęła dopiero na dźwięk własnego imienia – jego brzmienie w cudzych ustach brzmiało niemal obco, niemniej wygięła usta w delikatny uśmiech.
– Wiesz, że jesteś jedną z niewielu osób, które potrafią zwrócić się do mnie po imieniu? – zaśmiała się luźno. – To miła odmiana.
Ucho od kubka z kawą znów wylądowało w splocie smukłych palców, w moment później poderwane do góry; porcelana dotknęła wargi dziewczyny, gdy ta upijała kolejnego łyka parującego napoju. – Nie wiedziałam, że się znacie. Jaki ten świat mały, hm? Był ze mną w Salem, Fiona chciała go poznać.
Krótko spojrzała w stronę balonu na którym zniknęła dziewczyna. Młodzi ludzie zawsze byli pełni dumy, co do tego nie miała wątpliwości. – Wszystko w porządku? – dopytała więc tylko, konfrontując spojrzenie z Enmą.
@Seiwa-Genji Kamiko @Seiwa-Genji Enma
Drgnęła dopiero na dźwięk własnego imienia – jego brzmienie w cudzych ustach brzmiało niemal obco, niemniej wygięła usta w delikatny uśmiech.
– Wiesz, że jesteś jedną z niewielu osób, które potrafią zwrócić się do mnie po imieniu? – zaśmiała się luźno. – To miła odmiana.
Ucho od kubka z kawą znów wylądowało w splocie smukłych palców, w moment później poderwane do góry; porcelana dotknęła wargi dziewczyny, gdy ta upijała kolejnego łyka parującego napoju. – Nie wiedziałam, że się znacie. Jaki ten świat mały, hm? Był ze mną w Salem, Fiona chciała go poznać.
Krótko spojrzała w stronę balonu na którym zniknęła dziewczyna. Młodzi ludzie zawsze byli pełni dumy, co do tego nie miała wątpliwości. – Wszystko w porządku? – dopytała więc tylko, konfrontując spojrzenie z Enmą.
@Seiwa-Genji Kamiko @Seiwa-Genji Enma
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Seiwa-Genji Enma ubóstwia ten post.
Słowa Kamiko zdawały się uderzać o niego niczym kamienie o ścianę. Sprawiał wrażenie osoby, która jak najbardziej spodziewała się takiego wybuchu dziewczyny. Przez cały czas milczał, wpatrując się ze spokojem w jedzenie na stole, po które chwytał raz po raz i popijał je napojem. Przypominał teraz osobę zmęczoną życiem, a przecież miał zaledwie dwadzieścia trzy lata. Podkrążone oczy odznaczały się cieniem na bladej skórze, a dwubarwne tęczówki wydawały się pozbawione blasku. Kiedy Kamiko wreszcie skończyła i uciekła na balkon, odetchnął cicho, przenosząc wzrok na Hecate.
- Tak, w porządku. - odpowiedział jej, a głos nawet mu nie zadrżał, a przecież powinien. Zamiast tego założył jedną ze swych masek, tą bardziej niewzruszoną, dzięki której mógł rozłożyć dookoła siebie mur.
- Kamiko tylko i wyłącznie potwierdziła moje słowa. Jest niedoświadczona i butna, za wszelką cenę próbująca udowodnić, że jest najlepsza. I to bez treningu. Jest lekkomyślna. - pokręcił lekko głową szczerze rozczarowany jej postawą. Nie wierzył, że osoba w jej wieku, do tego wywodząca się z klanu Minamto wciąż może wierzyć, że specjalnie przygotowany trening do walki z yokai i yurei jest nic nie wart.
- Jest niedoświadczona, za wszelką cenę próbująca łechtać swoje własne ego. W końcu się potknie i zderzy z bolesną rzeczywistością. I kto jej wtedy pomoże? - prychnął, zjadając kolejną frytkę. Nie zamierzał biec za Kamiko i podjąć próbę rozmowy. Na tym etapie nie widział sensu. Dziewczyna musiała sama do tego dojrzeć. Oraz do faktu, że w pojedynkę, na etapie jakim się znajdowała, wiele nie zdziała. Igrała z ogniem, nawet nie myśląc o konsekwencjach swoich czynów. A Enma miał związane ręce. W tej kwestii nie zamierzał nic robić.
- Zmieńmy temat. - odezwał się po chwili, nie chcąc dłużej ciągnąć tego tematu. Nie tu. Nie teraz. Nie przy Hecate, która przecież przyszła miło spędzić czas a nie uczestniczyć w rodzinnym sporze.
- To mówisz, że znasz Shin'a. Kto by pomyślał. Miła niespodzianka. I jak było w Salem? Kiedy zamierzasz ponownie tam lecieć? - zagadnął ją i choć próbował brzmieć neutralnie, to czuć było dziwny chłód i zdystansowanie, jakie wkradło się pomiędzy nuty tonacji.
A dzień zapowiadał się tak miło.
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Kamiko
- Tak, w porządku. - odpowiedział jej, a głos nawet mu nie zadrżał, a przecież powinien. Zamiast tego założył jedną ze swych masek, tą bardziej niewzruszoną, dzięki której mógł rozłożyć dookoła siebie mur.
- Kamiko tylko i wyłącznie potwierdziła moje słowa. Jest niedoświadczona i butna, za wszelką cenę próbująca udowodnić, że jest najlepsza. I to bez treningu. Jest lekkomyślna. - pokręcił lekko głową szczerze rozczarowany jej postawą. Nie wierzył, że osoba w jej wieku, do tego wywodząca się z klanu Minamto wciąż może wierzyć, że specjalnie przygotowany trening do walki z yokai i yurei jest nic nie wart.
- Jest niedoświadczona, za wszelką cenę próbująca łechtać swoje własne ego. W końcu się potknie i zderzy z bolesną rzeczywistością. I kto jej wtedy pomoże? - prychnął, zjadając kolejną frytkę. Nie zamierzał biec za Kamiko i podjąć próbę rozmowy. Na tym etapie nie widział sensu. Dziewczyna musiała sama do tego dojrzeć. Oraz do faktu, że w pojedynkę, na etapie jakim się znajdowała, wiele nie zdziała. Igrała z ogniem, nawet nie myśląc o konsekwencjach swoich czynów. A Enma miał związane ręce. W tej kwestii nie zamierzał nic robić.
- Zmieńmy temat. - odezwał się po chwili, nie chcąc dłużej ciągnąć tego tematu. Nie tu. Nie teraz. Nie przy Hecate, która przecież przyszła miło spędzić czas a nie uczestniczyć w rodzinnym sporze.
- To mówisz, że znasz Shin'a. Kto by pomyślał. Miła niespodzianka. I jak było w Salem? Kiedy zamierzasz ponownie tam lecieć? - zagadnął ją i choć próbował brzmieć neutralnie, to czuć było dziwny chłód i zdystansowanie, jakie wkradło się pomiędzy nuty tonacji.
A dzień zapowiadał się tak miło.
@Hecate Shirshu Black @Seiwa-Genji Kamiko
Hecate Black ubóstwia ten post.
Na balkonie siedziała kilka dobrych minut starając się odsunąć buzującą w niej adrenalinę na dalszy plan i przyjąć lodowatą postawę, której jej za młodu uczono, a której nie przybierała zazwyczaj przy bliskich osobach. Jednak wszystko wskazywało na to że w tym wypadku musiała zostać zimną suką, a wszelkie emocje zamknąć w kuferku. Wiatr szarpał jej włosami, a dosłownie po paru chwilach dołączyły do niego pierwsze krople deszczu. Po chwili coraz więcej i więcej, a w chmurach pojawiły się pierwsze błyski. Burza. Uroki tego klimatu. Odwróciła się z powrotem i ponownie weszła do środka zanim zdążyła porządnie zmoknąć. Drzwi zamknęła za sobą, po czym ruszyła w kierunku stoliczka. Z wyrazem twarzy pustym niczym u porcelanowej lalki. Nie zajęła jednak miejsca. Stała wyprostowana i zaczęła mówić spokojnie tak jak dziadek przykazał. - Starszy bracie, postawię sprawę jasno. Proszę Cię żebyś nie oceniał bezpodstawnie moich umiejętności, wiedzy ani kompetencji w jakiejkolwiek dziedzinie bazując jedynie na ślepych przypuszczeniach, nie podpartych faktami. Ponieważ jako że byłeś praktycznie odizolowany, nie masz prawa wiedzieć o szkoleniach, treningach które z racji bycia Minamoto również przeszłam. Również pod okiem szanownego dziadka, chociaż w mniejszym stopniu niż ty. Nigdy też nie zaprzestałam dokształcaniu się w tej dziedzinie o czym byś wiedział, gdybyś częściej bywał w rezydencji. Byłabym więc wdzięczna gdybyś nie ośmieszał mnie publicznie w ten, ani żaden inny sposób. Dziękuję za wysłuchanie i jeśli pozwolisz, uznaję ten temat za zakończony. - Nie zajęła jednak po tym miejsca, a odwróciła się o te kilka stopni w kierunku Hecate, po czym ukłoniła się do niej w geście przeprosin. - Bardzo przepraszam za moje zachowanie oraz za nietakt mojego brata który poruszył sprawy rodzinne podczas twojej wizyty. To było nie na miejscu. - Była bardzo zażenowana sytuacją jaka wynikła, ale starała nie dać po sobie tego poznać. Skoro już nałożyła maskę królowej śniegu, to nie miała zamiaru jej ściągać. W pobliżu brata na pewno nie i to przez długi czas. - Pozwólcie proszę że zaparzę herbaty. -Odparła grzecznie i wycofała się to tego co jej brat nazywał kuchnią, uprzednio wyjmując ze swojej torby torebeczkę z jakimś zielonym ziołem. Wstawiła wodę, a następnie ponownie odwróciła się do brata. -Swoją drogą skoro była mowa o mówieniu rzeczy dziadkowi, to uczyniliście już jakiś progres w kierunku oświadczenia mu pewnej ważnej informacji? - Enma doskonale wiedział o co pytała, to sam jej to parę miesięcy temu wyjawił. Nigdy nie posunie się do szantażu wykorzystując tę wiedzę, ale szczerze mówiąc była jedynie ciekawa czy uczynili z Shinem jakiekolwiek postępy.
Kiedy napar był gotowy, przeniosła imbryk na stolik. Niemalże natychmiast odezwała się do Hecate chcąc pociągnąć rozmowę w nieco luźniejszym kierunku. -Przepraszam, ale jeśli mogę spytać... Jak jest w Salem? - Nigdy w końcu nie opuszczała kraju, a jej jedyny wypad do innej części japonii skończył się pułapką Yokai i interwencją samego boga. Oraz masą problemów od tamtego dnia.
@Seiwa-Genji Enma @Hecate Shirshu Black
Kiedy napar był gotowy, przeniosła imbryk na stolik. Niemalże natychmiast odezwała się do Hecate chcąc pociągnąć rozmowę w nieco luźniejszym kierunku. -Przepraszam, ale jeśli mogę spytać... Jak jest w Salem? - Nigdy w końcu nie opuszczała kraju, a jej jedyny wypad do innej części japonii skończył się pułapką Yokai i interwencją samego boga. Oraz masą problemów od tamtego dnia.
@Seiwa-Genji Enma @Hecate Shirshu Black
Seiwa-Genji Enma and Hecate Black szaleją za tym postem.
Strona 1 z 2 • 1, 2
maj 2038 roku