I can cure you, if you are brave enough [Kisara & Yosuke] - Page 2
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Nakashima Yosuke

Nie 29 Paź - 17:34
First topic message reminder :

04.03.2037r.

 Nie powinien był nadwyrężać ręki i korzystać z niej do rękoczynów, ale typ, który zarobił w zęby, naprawdę sobie na to zasłużył. Zawsze stawał w obronie rodzeństwa, niezależnie od tego, jak bardzo był zmęczony czy poturbowany swoją pracą. Młodsza siostra bez wątpienia poradziłaby sobie sama na swój sposób, ale kiedy w grę wchodził honor, Yosuke czuł potrzebę natychmiastowej interwencji.
 Teraz tamten chujek liczył pozostałe mu zęby, a Nakashima został zmuszony do stanięcia w małym ogonku w recepcji przychodni.
 Mógł to załatwić zupełnie inaczej, po prostu idąc do któregoś z wojskowych medyków czy znowu zaglądając do Nobuo. Nie chciał jednak nadwyrężać ich cierpliwości, a skoro aktualny uraz nie mieścił się w granicach „wypadku przy pracy”, po prostu wybrał opcję publicznej placówki zdrowia. W niczym przecież cywilni lekarze nie byli gorsi od tych z garnizonu. A jednak początkowo miał jakieś zawahanie, niechęć. Wiedział, że nikt nie będzie mu robił problemów, przecież miał ubezpieczenie, stałą pracę (w dodatku nie jakąś byle jaką), wyglądem nie przypominał obdartusa spod śmietnika. Gdzieś w środku czaiła się ta niepewność czy nie zaczną go pytać, w jakich okolicznościach tak rozorał sobie rękę, dlaczego rana musi być ponownie szyta. Przecież nie mógł powiedzieć prawdy, bo skierowaliby go zaraz do psychiatryka. Albo próbowali zaszczepić na wściekliznę uznawszy, że owe tanuki, o którym mówi, to najzwyklejszy szop, a nie zmiennokształtna mityczna istota.
 Dziwnie czuł się siedząc pod gabinetem w cywilnym ubraniu. Ostatnio tyle pracował, że praktycznie całe dni spędzał w mundurze, zdejmując go tylko późnym wieczorem w domu. Zakiełkowała myśl, żeby wziąć sobie choć trochę wolnego, na czas leczenia. Z rozoranym ramieniem i tak nie był w stanie celnie strzelać, a uganianie się za duchami oraz demonami w stanie wybrakowanego zdrowia mogło go kosztować tego zdrowia całą resztę. Ryzyko wpisane było w jego profesję, ale jako jeden z nielicznych w Tsunami wolał nie podejmować go kompletnie bez sensu.
 Przymknął na moment oczy, wypuszczając powoli powietrze z płuc. Szybka akcja. Poczekać aż doktor zawoła, przedstawić problem, dostać pomoc, wyjść, wrócić do domu. Plan był prosty, ale takie najczęściej ulegały nieoczekiwanym komplikacjom.

@Satō Kisara
Nakashima Yosuke

Satō Kisara ubóstwia ten post.


Nakashima Yosuke

Pią 3 Maj - 17:35
 Początkowo było nieźle, nawet odnosił wrażenie, jakby zabieg przebiegał na tyle monotonnie i jednostajnie, że spokojnie wytrzyma do samego końca. Dźgnięcia igłą nie były takie złe, to raczej następujące po nich szarpnięcia i chirurgiczna nić przesuwająca się po wrażliwej na dotyk ranie wywoływała dyskomfort. Im bliżej lekarz był najgłębszego rozcięcia, tym więcej pojawiało się bólu, a w pewnym momencie Nakashima aż zacisnął palce tej zdrowej ręki, starając się nie pokazać, że być może podjął niekoniecznie dobrą decyzję z dawaniem się szyć na żywca.
 – Przy zadanej ranie adrenalina potrafi znieczulić na tyle, że potem przydaje się bólowa dawka przypominająca podczas leczenia. – Nie żałował próby zajęcia się ranną dziewczyną w lesie. Raczej tego, że ostatecznie i tak niczego to nie dało, a w nagrodę jedynie oberwał od zdenerwowanego zmiennokształtnego szopa, który bronił koleżanki nieco za bardzo. Może jakby nie wyskoczyła na niego z pazurami, to dałby radę cokolwiek zrobić z Umeharą, zamiast stać te kilka kroków i po prostu patrzeć jak się wykrwawia. Cóż, nie był medykiem, żeby nie zważając na nic lecieć z pomocą i paczką bandaża do każdego rannego napotkanego stworzenia. Raczej to on przyczyniał się do zwiększenia klienteli przybytków medycznych.
 – Zwykle tak – odparł po wcześniejszym krótkim syknięciu. Odwrócił wzrok. Może jednak patrzenie na to, jak wiele jeszcze zostało, wcale nie pomagało w znoszeniu zabiegu. Chyba lepiej było mieć niespodziankę, kiedy szarpnięcia ustaną, a doktor sam stwierdzi, że już skończył. – Tutaj miałem bliżej niż do garnizonu w Haiiro. A znajomy, który mnie opatrywał te parę dni temu i tak chwilowo jest niedostępny – dodał po krótkiej pauzie. Wolał nie zbliżać się do terytoriów „ogólnych” wojska, a drugi znany mu medyk Tsunami na tę chwilę przebywał w Yakkari. Mając wybór pomiędzy zignorowaniem sprawy a odwiedzeniem szpitala, wolał jednak tę drugą opcję. Nie potrzebował nagłego zakażenia ponownie otwartej rany, zdrowa ręka mogła mu się jeszcze przydać.

@Satō Kisara
Rzut: wysoki próg bólu (-13) – porażka itsok
Nakashima Yosuke
Satō Kisara

Czw 6 Cze - 20:03
Chyba by przerwał, gdyby zszywał normalnego pacjenta, ale w tym przypadku w pewnym sensie zignorował wyraźniejszy grymas bólu Yosuke. Jego życzenie było jasne, a mimo wszystko sprawa nie była aż tak poważna, by Kisara miał się upierać. Co innego gdyby miał, przykładowo, piłować mu kość, by zapobiec rozprzestrzenieniu się sepsy – ta jednak nie groziła Nakashimie. Musiał zresztą przyznać mu, że pomimo coraz bardziej dokuczliwego bólu, mężczyzna w ogóle nie poruszył tą częścią ciała, którą łatał lekarz. Satō zatem również zachował spokój i kontynuował.

Być może normalnie powiedziałbym, żeby uważał pan na przyszłość, ale to chyba bez sensu w przypadku żołnierza — odparł, uśmiechając się. W końcu to na tyle nieprzewidywalna praca, że może się coś podczas niej stać, nawet jak jest się ostrożnym.

Rozumiem — powiedział. — Dobrze, że nie czekał pan z tym dłużej. — Przy usłyszeniu syknięcia Kisara przerwał na moment, by dać pacjentowi chociaż te parę sekund wytchnienia i przy okazji samemu prostując plecy. Miał tendencję do nadmiernego pochylania się przy takich zabiegach, które wymagały od niego sporo skupienia. Nadal ostrożnie trzymał przybory medyczne w dłoniach, ale poruszył głową na lewo i prawo w ramach rozciągnięcia nieco szyi.

Gdy ponownie zajął się szyciem, przez większość czasu już milczał, tylko co jakiś czas rzucając krótkimi zdaniami mającymi na celu nieco rozluźnić Nakashimę. Na szczęście dużo nie zostało – parę minut później rana była elegancko oporządzona.

To tyle! — poinformował go, założywszy mu jeszcze opatrunek. — Za około tydzień będzie można zdjąć szwy. Proszę jednak dbać o to, by opatrunek zawsze był czysty. Gdy coś będzie pana martwiło, niech nie waha się pan zgłosić — dodał i uśmiechnął się ponownie. Po chwili wstał, ciesząc się ze zmiany pozycji po dłuższym czasie utrzymywania jednej, i zaczął czyścić stanowisko.




   
   

     WAS IT JUST A DREAM?
   

   

     AM I IN TOO DEEP?
   

Satō Kisara
Nakashima Yosuke

Sob 15 Cze - 14:21
 Wytrzymywał gorsze rzeczy. Czasem demony wyjątkowo stawiały się podczas egzorcyzmów, zostawiając po nich nieprzyjemne pamiątki – długo nie gojące się rany, paskudne oparzenia, niektóre wydawały się traktować swoich przeciwników czymś na kształt jadu lub innej trucizny, która wywoływała trwający przez jakiś czas ból. Obecny przypadek był dość… normalny. Gdyby pominąć fakt, że zrobiła mu to dziewczyna o wyjątkowo długich i ostrych paznokciach, które w kontakcie z ciałem zachowywały się niczym noże, to uraz niczym się nie wyróżniał. Coś, czego można się spodziewać po kontakcie z każdym dzikim, rozjuszonym zwierzęciem.
 – Mogę spróbować, ale nie obiecuję, że to się uda. – Zwykle był ostrożny. A potem okazywało się, że i tak popełnił błąd, albo zawinił ktoś z oddziału, przez co spotkanie nie kończyło się przyjemnie. Zostawała też kwestia jego podejścia. Niektóre yokai chyba wyczuwały jego niechęć jeszcze zanim ją okazał, przez co stawały się agresywniejsze niż pierwotnie zakładałaby klasyfikacja. Albo po prostu Nakashima nie doceniał pełni ich nieprzyjaznego potencjału. A czasem urazy były po prostu nie do uniknięcia. Nawet przy najłagodniejszym zleceniu mógł potrzebować nacięcia na skórze, żeby z pomocą krwi rozrysować okrąg lub symbole potrzebne do rytuału. Nie wszystko dało się zrobić jedynie za pomocą kredy, węgla czy choćby szorując patykiem po ziemi.
 Bezgłośnie nabrał więcej powietrza w płuca i powoli je wypuścił, kiedy lekarz zrobił krótką przerwę. Nadal starał się nie poruszać zranioną ręką. Gdyby nie doświadczenie w trwaniu nieruchomo nabyte podczas pracy jako strzelec wyborowy, pewnie by nie dał rady. Rana bolała, dobitnie przypominając o tym, że nie był dostatecznie ostrożny, nie zachował dystansu, mógł być szybszy. Wyprawa do lasu sprzed paru dni uświadomiła go, jak ważne jest wykonywanie misji zespołowo, gdzie poszczególne osoby uzupełniają się zdolnościami i wiedzą. Nie na darmo Tsunami działało przeklętymi czwórkami.
 Przetrwał, choć może odrobinę pobladł, starając się przetrzymać kolejne szarpnięcia igłą. Pod koniec było już łatwiej – podobnie jak na początku, albo po prostu przyzwyczaił się do odczuć i nie docierały już z taką intensywnością. Niemal nie zauważył momentu, w którym całość była już zamknięta i przysłonięta świeżym, czystym opatrunkiem.
 – Tym razem postaram się być ostrożniejszy. Dziękuję. – Skłonił się nieco przy podziękowaniu. Zawsze mógł zająć się nieco nagromadzoną pracą biurową, a siostra z mieszkania wychodziła na tyle rzadko, że nie istniała zbyt wysoka szansa na konieczność ponownego wpajania obcym szacunku do kobiet. Przynajmniej jeśli chodziło o jej osobę. W końcu w Fukkatsu sporo było zarówno przedstawicielek płci pięknej, jak i osobników pozbawionych manier oraz hamulców w niewyparzonych gębach. – Do widzenia i miłego dnia, doktorze.
 Trzeba by było liczyć, żeby tego widzenia zbyt rychło nie uświadczyć, ale nigdy nie dało się całkowicie wykluczyć tej możliwości. Poza tym, trzeba było zachować jakąś przyzwoitość i mimo wszystko pożegnać osobę, która zajęła się nim z taką sprawnością. Yosuke opuścił gabinet zabrawszy kurtkę, którą teraz przynajmniej mógł już założyć normalnie, bez obawy, że rękaw naruszy ranę.

Rzut: wysoki próg bólu (33) – porażka

Wątek zakończony.
Nakashima Yosuke
Sponsored content
maj 2038 roku