W ciepłym okresie to idealne miejsce odpoczynku. Czysta woda, wspaniałe widoki dookoła i zapewniona przez lokację wodospadu samotność stały się czynnikami, które nadają całokształtowi plakietkę idealnego. Niewielu wie o samym zbiorniku, a jeszcze mniejsza ilość o szlaku do niego prowadzącym, dzięki czemu brak tu tłumów, krzyczącej młodzieży, głośnych turystów. W tej okolicy rzadko spotyka się kogokolwiek poza chcącymi zaspokoić pragnienie zwierzętami. Gdy jednak komuś uda się podjąć odpowiednie decyzje podczas wędrówki krętym szlakiem, będzie mógł się cieszyć relaksem, którego nie doświadczy nigdzie indziej. Warto czasem zrobić sobie przerwę od zgiełku miasta i ruszyć na wyprawę w poszukiwaniu wodospadu. Spędzenie relaksującego dnia nad ciepłą, krystaliczną wodą potrafi przynieść zaskakujące efekty, uspokajając niejedną strapioną duszę.
Mity i Historie nie wzięły się znikąd. Rozwój technologiczny, społeczeństwa oraz wpływ zachodnich religii za to mocno osłabił ich wiarygodność. Ale odpowiadając w skrócie, to tak. Są prawdziwe. - Na samo pytanie odnośnie ogórków nie mogła się nie uśmiechnąć. - Przezorny, zawsze ubezpieczony. Tylko pamiętaj o wyryciu na nim swojego imienia. - Bo jakby na to nie spojrzeć była to niezbędna część do uchronienia się przed kappą, który mógł chcieć zaatakować niczego nie spodziewającego się człowieka. - Klątwy to już inna sprawa. Może je ściągnąć żal, nienawiść, gniew i cierpienie umierających, słowa wypowiedziane w gniewie, wola boża, wpływ Yokai... Klątwa może więc powstać za pomocą wielu okoliczności. - Heh. Duchowy nerd się jej odpalił. Normalnie nie rozmawia za bardzo z nikim na ten temat i nie ma okazji podzielić się wiedzą. Miła to jednak była odmiana. Nawet jeśli zazwyczaj nie przyznaje się do tego że widzi duchy - i w sumie nadal tego nie zrobiła. Wątpiła nieco żeby normalny chłopak potrzebował tej wiedzy, bo nie wyglądał na osobę która usilnie pchała się w nawiedzone miejsca.
Kiedy podał jej jego numer, natychmiast wysłała mu sms ze swoim imieniem i emotką, po to by mógł sobie zapisać jej i przy okazji upewnić się że nie popierdzielił numerów. I jeśli tak? To przesłała mu też wspomnianą pinezkę do sklepiku z suszami. - Ja również... - Zaciemniła telefon i ponownie schowała go. Nie był jej już na chwilę obecną potrzebny. - Ostatnio zmieszałam czarną herbatę, cytrynę, czerwony pieprz, kardamon, rodzynki, skórkę pomarańczy i wanilię. Będąc szczerą nie trzeba jej nawet słodzić. - I to już pomijając fakt że nadmiar cukru potrafił zabić smak dobrego naparu.
Wykopanie bylicy nie było może wyzwaniem, ale to co Kamiko zrobiła tej roślinie próbując wykopać ją bez żadnych narzędzi wołało o pomstę do nieba. - Cale szczęście. Nie chciałabym zostać morderczynią roślin. - Odparła z uśmiechem, kiedy Ume wspomniał o zdolnościach regeneracyjnych pozyskanego przez nią zielska. - Chwast, czy nie chwast... Może okazać się użyteczna na kilka sposobów. Zwłaszcza że jeśli ma zdolności regeneracyjne, to jeśli nie będę za chciwa będę mogła z niej zrobić wielokrotny użytek. - To nie tak że chciała kogoś otruć. Bo z tego co sobie przypominała na temat rośliny, to w małych dawkach była zdrowa. Nawet. Chociaż nie wykluczała faktu otrucia kogoś, kto zalazłby jej za skórę zbyt mocno. Poza tym można było go stosować na skórę i ma właściwości antybakteryjne. Może powinna się jeszcze potem przejść tu z łopatką i wykopać go więcej? Chociaż i tak wspólnymi siłami trochę tego wykopali. Na pewno na trochę jej to starczy.
Przeszłość nie ima się teraźniejszości. Niezależnie od tego jaka by nie była, to od ciebie zależy czy na rondzie pojedziesz skręcisz, czy całkowicie zawrócisz. - Mądrość ludowa kurka blaszka, ale troszeczkę racji miała. Na koniec dorzuciła delikatny żart. - No chyba że prawo jazdy znalazłeś w paczce chrupek i nie odpalisz samochodu jak Ci zgaśnie.- Co też miało delikatny podprogowy przekaz, ale to od niego zależało czy go wychwycił. - Detektyw o którym mówię, to mój brat, Enma. Oczywiście specjalizuje się w zjawiskach paranormalnych, ale skoro ma jaja nazywać się detektywem, to powinien sobie z tym poradzić nawet jeśli może nie być to z duchami związane. - A jeśli nie... To sama się tym zajmie. Niezależnie od tego gdzie to ją poprowadzi i co odkryje. Wyjęła telefon i pokazała mu zdjęcie. Enmy. - Wątpię żebyś go jakkolwiek skojarzył po tym jak straciłeś pamięć, ale przynajmniej będziesz wiedzieć kogo szukasz jeśli zdecydujesz się na spotkanie. - Doskonale wiedziała jak ta "Bogata dziedziczka" w postaci jej brata potrafiła sprawiać problemy, pomimo tego że sam tego nie dostrzegał. Albo co gorsza dostrzegał i sprawnie ignorował. - Tylko uważaj. Czasem mam wrażenie że warzywa mają więcej empatii od niego. Będzie raczej cechował się oschłym i praktycznym podejściem
Zielsko zebrane, a pogoda powoli, bo powoli zaczynała się psuć. Na co też zwróciła uwagę. - Chcesz może przejść się ze mną do ogrodniczego? Od razu kupię jakąś donicę i ziemię na to zielsko. - Zaproponowała poprawiając torbę i będąc gotową do ruszenia w kierunku miasta.
Ucieka przed spojrzeniem zmęczonych, acz istniejących w tej rozległej rozmowie oczu - wzdycham. Może odzywa się we mnie przemęczenie? A może po prostu - jakby nie było - jestem nadal słaby, mimo że od wydarzeń minęło bagatela półtora miesiąca prawie? Nie mam bladego pojęcia. Czasami nawet lepiej jest nie znać odpowiedzi na pytanie.
- W to nie wątpię. Zresztą... widać. Jakby, bardzo ufamy technologii w dzisiejszych czasach. - a mniej wierze. Nic w tym dziwnego, skoro świat nauki neguje skutecznie świat wierzeń i religii, ale nie wiem, czy mogę uwierzyć Kamiko. Może to jakiś kolejny test, zanim mnie zechcą wziąć na stałe do zakładu psychiatrycznego? Może to się nie dzieje naprawdę, a tak naprawdę leżę w śpiączce i czekam na to, aż ktoś mnie odłączy od maszyn podtrzymujących życie? - Hm. Brzmi to dziwnie. Jakby, specjalnie tak robić? I z takim ogórkiem chodzić? - co najwyżej modliłbym się o to, aby przypadkiem takie warzywo nie chciało skisnąć wprost w mojej torbie. No cóż. Człowiek dowiaduje się coraz to dziwniejszych rzeczy.
I nie wie, czy ma w coś wierzyć, czy jednak zapomnieć i iść do przodu dalej.
- Czyli należy uważać na absolutnie... wszystko. - dochodzę do tegoż prostego, acz niewymagającego logicznego myślenia wniosku. - Nie lepiej byłoby po prostu z domu nie wychodzić? - rzucam trochę nieumyślnie, nie chcąc jednak jej tego wytykać. Mój ton głosu skutecznie łagodzi to zdanie, udowadniając, iż nie mam nic złego na myśli. Po prostu... jakby, można zamknąć się w piwnicy i z niej nie wychodzić. Nie wkurzać innych, nie zdradzać, nie wodzić za nos, nie przeklinać i może jakoś to by było? Nie wiem. Nadal jakoś nie jestem przekonany do tego typu informacji. Wydają się być zbyt... odrealnione.
Pozbawione poparcia.
Otrzymuję od Kamiko wiadomość i tym samym lokalizację sklepu ze suszami. W najbliższym czasie będzie trzeba go odwiedzić, do czego się bezzwłocznie zabiorę, gdy tylko portfel nie zbiednieje od wydawania kolejnej gotówki.
- O, akurat czerwonego pieprzu bym się nie spodziewał do naparu. - dodaję zaskoczy tym połączeniem. Możliwe, iż przeciwne nuty na tyle ze sobą współgrają, iż bez problemu tworzą idealną, jedną całość. A jak wiadomo, pewne sztuki są trudne i wymagają prób oraz błędów, aby móc je wyćwiczyć na tyle, żeby być w nich pewnymi. - Niektórzy słodzenie uważają za profanację herbaty. Ja uważam to za personalny gust. - podobno cukier zabija smak. Ja uważam, że każdy może ze swoimi napojami robić to, co mu się żywnie podoba.
Bo w końcu kim jesteśmy, aby patrzeć innym do filiżanek?
- Rośliny na szczęście wybaczają. Chyba że to są sukulenty, to o ich śmierci dowiadujesz się trzy miesiące po fakcie dokonanym. - uśmiecham się lekko na samą myśl o tym, jak cholernie ciężkie są one w uprawie. Inaczej, może nie tyle ciężkie, co prędzej zdradliwe. Człowiek o nie dba każdego dnia, podlewa na tyle, żeby ich nie przelać i żeby korzenie nie zgniły, a te i tak decydują, iż "mają za mało wody", "mają za dużo wody", "coś im nie pasuje" i stają się jedynie smętną kartką w księdze historii poległych roślin. - Ależ oczywiście. Susze i konkretne elementy nawet tak "niepotrzebnych" dla większości chwastów potrafią być zbawienne. - dorzucam do elementów rozmowy jeszcze kolejną informację.
Tych nigdy nie za wiele. Są ważnym elementem funkcjonowania, aby przetrwać w tym ogromnym, siejącym trwogę świecie.
- ...Wiem. - wzdycham i zamykam swoją postawę ciała skrzyżowaniem ramion. Jest to odruch, przed którym nie potrafię się w ogóle wzbronić. - Typowa plakietka z czipsów? Czasami, po niektórych, wydawać by się mogło, że właśnie tak jest. - staram się uśmiechnąć, ale nawet nie wiem, czy mam prawko jazdy. Może powinienem nieco bardziej poszperać we własnych dokumentach, aby się o tym dowiedzieć? Teoretycznie powinno być wszystko w elektronicznym dostępie, ale nie jestem wobec tego taki... pewny.
Ilu detektywów stacjonuje obecnie w Fukkatsu?
Jeden na wakacjach, drugi... no cóż.
Okazuje się, że go znam. A przynajmniej miałem okazję poznać.
- Spotkałem go. Dwa dni temu. - nazwisko powinno mi świtać przy przedstawieniu się przez dziewczynę, ale z drugiej strony nie zamierzam nigdy naciskać na więcej, niż jest to konieczne. Na udostępnienie rąbka zasobów, do których dostępu mieć nie powinienem. Nie wyglądają podobnie. Na pewno nie pod względem charakteru czy dobieranych słów. Bezpieczniej obecnie czuję się jednak przy Kamiko. Wydaje mi się być bardziej ludzka. - Myślałem nad tym, ale... sam nie wiem. - wzdycham ciężej. - Zauważyłem. Ale wydaje mi się, że każdy ma w sobie jej odpowiednią dozę. Tylko nie każdy z nas nauczył się ją pokazywać.
Może te słowa nie są zbyt mocno opierające na tym, jak go znam, niemniej jednak w każdym człowieku znajduje się trochę dobra. Jej krzta, jej przebłysk. Nie zwykłem przekreślać ludzi od razu na samym starcie. W tym przypadku też tak nie zamierzam robić, mimo pierwszego, niekoniecznie dobrego wrażenia.
Dlatego wizja o sklepie ogrodniczym wydaje się być tak... relaksująca. Tak odmienna, tak przyjemna, zahaczająca o krztę roślin, o możliwość wykupienia nowych donic, a co za tym idzie - przesadzenia ukorzeniających się roślin.
- Jasne. Sam też pewnie coś wezmę. - choć portfel to zaboli, z tej decyzji nie potrafię się wycofać.
Bo kieruje nią czysta obsesja, gdy żegnamy się z wodospadem. Bez obrażeń, bez spotkania kappy, bez niczego, co by nam zaburzyło to spotkanie.
@Seiwa-Genji Kamiko