Impreza trwała w najlepsze. Wybiła pierwsza w nocy i była to godzina idealna. Wszyscy nudziarze już odpadli i poszli grzecznie do domów, a poziom alkoholu we krwi u pozostałych gości był optymalny na tyle, żeby ani nie przynudzać, ani nie bełkotać.
Sesja się jeszcze nie zaczęła, co w świecie represjonowanych przez całą wcześniejszą edukację młodych Japończyków oznaczało jedno — porządną imprezę. Tym samym Alaesha bez zająknięcia zgodziła się na propozycję koleżanki z roku, żeby wpaść na domówkę do jej znajomych. Poza nią nie znała tam nikogo innego, jednak kilka miseczek sake wystarczająco rozwiązało jej język, aby swobodnie nawiązywać nowe znajomości.
Impreza była organizowana z okazji Halloween, więc wymagała przebrania. Dzięki temu rozpoczynanie każdej kolejnej rozmowy było bajecznie proste — wystarczyło zagaić na temat kostiumu. Szczególnie że w niektórych wypadkach zdecydowanie lepiej było zapytać niż zgadywać. Kostiumy jednak były przygotowywane przez niezbyt zamożnych z zasady studentów. Alaesha postawiła na stylówkę, w którą nigdy nie ubrałaby się na co dzień, choć musiała przyznać, że zawsze miała na to ochotę (ubiór). Zrobiła też sobie czarno-czerwony makijaż smookey eye, usta lekko zarysowała ciemnoczerwonym tintem, żeby nie schodził jej podczas picia i założyła czerwone soczewki (makijaż). Długie, ciemnobrązowe włosy nawinęła na lokówkę, tworząc fale sięgające jej za łopatki.
W zależności od humoru odpowiadała, że jest wiedźmą, gotką lub wampirem; nie przykładała do tego większej wagi. Niemniej w swoim kostiumie czuła się wyjątkowo dobrze. Wyglądała w nim zupełnie inaczej, niż się zwykle ubierała, jednak podkreślał atuty jej figury, sprawiając, że niejeden chłopak na imprezie już się za nią obejrzał.
Koleżanka Itou zniknęła jej z oczu, więc dziewczyna dosiadła się do większej grupki. Zaczęła przysłuchiwać się rozmowie i przyglądać osobom siedzącym w niewielkim kółku. Uwagę Alaeshy przyciągnęła jedna z dziewcząt. Miała kruczoczarne włosy i bardzo jasne, błękitne oczy. W odróżnieniu od niej wyglądała delikatnie, niemal eterycznie — była zdecydowanie szczuplejsza i wyższa od studentki ASP, czyli w jej guście. Rozprawiała o jakimś zagadnieniu z zakresu anatomii człowieka, co było dla Alaeshy tym ciekawsze, że gdyby nie pasja do sztuki, to z chęcią zostałaby lekarzem. Niemniej jej los został przesądzony i związany ze sztuką już chyba w momencie urodzenia.
Słuchała delikatnego głosu studentki — prawdopodobnie medycyny — nie mając, póki co przestrzeni, aby się wtrącić do rozmowy; co rusz ktoś ją zagadywał. Itou siedziała na kanapie prawie naprzeciwko niej i sączyła w ciszy drinka, bawiąc się mimowolnie to jednym ze swoich loków, to łańcuszkiem doczepionym do sukienki. Po chwili z przykrością stwierdziła, że szklanka jest już pusta — niestety, gdy się tylko siedzi i pije, to alkohol znika zbyt szybko. Wstała z postanowieniem zrobienia sobie nowego napitku i wyszła do kuchni, przeciskając się nad szeregiem damskich i męskich kolan. Co było zaskakujące, kuchnia była zupełnie pusta — osoby, które wcześniej tutaj rezydowały, musiały wyjść na papierosa.
Alaesha nie była zbyt roztropna w piciu i nie zachowywała żadnych zasad odnośnie spożywania procentów tylko w górę albo w dół. W rzeczywistości nawet nie wiedziała, która opcja jest tą poprawną. Wcześniej piła sake, natomiast teraz miała ochotę na drinki. Zauważyła na wysokiej półce duży kosz z pomarańczami i niewiele myśląc, sięgnęła po niego, nie zważając na to, że do niego nie dosięga. Podskoczyła i chwyciła za brzeg naczynia, które jednak, zamiast się delikatnie zsunąć w jej dłonie, postanowiło zrobić koziołka, wysypując przy tym wszystkie owoce. Zaczęła je czym prędzej zbierać, a schylając się po jedną z pomarańczy, dostrzegła przed sobą długie nogi.
Warui Shin'ya, Raikatsuji Shiimaura, Satō Kisara, Yōzei-Genji Setsurō, Naiya Kō, Yakushimaru Sanari and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
Wydawało się jej, że studia same w sobie wycieńczają ją do granic możliwości, ale prawdziwe piekło zaczęło się dopiero po śmierci jej przyjaciółki, Ichigo, w marcu tego roku. Plotki o jej mordercy rozeszły się w zawrotnej prędkości, wskazując na… Kaname, który niedługo później sam postanowił odebrać sobie życie. Kisara nie do końca umiała poradzić sobie z oboma tymi faktami i takim sposobem odizolowała się od wszystkich swoich znajomych - a w szczególności od grupy, w której obracali się we trójkę od paru lat. Sam proces nie był, rzecz jasna, prosty - w końcu nadal z nimi studiowała i siłą rzeczy musiała się z nimi widywać, niemniej jednak dokładała wszelkich starań, by ograniczyć ten kontakt do czysto „biznesowych”. Jednocześnie Kisara nienawidziła być sama, więc wkrótce musiała znaleźć inne osoby, z którymi czuła się komfortowo. Impreza ta była już którąś z kolei próbą na zaaklimatyzowanie się na dłużej. Do tej pory jej starania raczej kończyły się fiaskiem; czy był to strach przed zaangażowaniem się ponownie w bliską relację, czy może to innych przerastały mechanizmy radzenia sobie ze stresem Kisary - bo jak wcześniej już jej imprezowanie było niepokojące, teraz wyszło na zupełnie inny poziom - nie była pewna.
Tak czy inaczej - była tutaj nadal dość świeżą osobą. Nie mogła odpuścić sposobności na domówkę, więc zgodziła się bez wahania, by na nią przyjść. Liczne owocowe drinki smakowały wyjątkowo dobrze; niewiele czuć w nich było samego alkoholu, ale przez to były jeszcze bardziej zdradliwe. Już po kilku zaczęło szumieć jej w głowie, a teraz, choć nadal trzymała względny rezon, jej myśli całkowicie płynęły, a obraz przed oczami nieco pływał. To nic. Bawiła się dobrze. Wyglądała świetnie: miała na sobie krótki czarny top, z przodu zakończony w rąbek tuż nad pępkiem, z tyłu zaś złączony cienką koronką wyszytą na kształt motyla; nogi przykryte były rozkloszowaną spódniczką z lekkiego szyfonu, z takiego samego, co osobno dołożone, rozcięte rękawy od połowy jej ramion - wszystko w kolorze królewskiego błękitu. Była to domówka, więc wszyscy zdecydowali się po prostu ściągnąć buty - postanowiła natomiast ubrać także czarne zakolanówki. W planach miała przebrać się za wróżkę, co po części jej się udało, uzupełniając cały look odpowiednią biżuterią, ale i tak jej celem było wyglądanie po prostu… seksownie.
W odróżnieniu od wyszukanego stroju, makijaż miała oszczędny. Jedynie tusz zdobił jej rzęsy, transparentny błyszczyk usta i mieniący się brokat, większy i mniejszy, imitował piegi na jej policzkach. Może gdyby Ichigo nadal żyła, zrobiłaby to lepiej - zawsze miała to tego o wiele więcej cierpliwości i talentu niż Kisara - lecz nie istniała teraz taka możliwość i nigdy już nie zaistnieje.
Siedząc jako jedno ogniwo koła rozmowy, przeskakiwała spojrzeniem od jednej twarzy do drugiej. W pewnym momencie poczuła to specyficzne wrażenie, przez które wydaje jej się, że jest obserwowana. Wkrótce również zidentyfikowała źródło tego wzroku - inną dziewczynę, której nigdy jeszcze tu nie widziała. To, co przykuło uwagę Kisary, był jej odważny strój, a jednocześnie - przynajmniej teraz - cicha prezencja. Chciała skrzyżować z nią wejrzenie, ale ta wkrótce wstała i wyszła do innego pomieszczenia, a Jin nie mogła oderwać od niej oczu, skoro już pochwycone zostało jej skupienie. Nie zastanawiając się więc długo, wycofała się stopniowo z rozmowy, i powędrowała za tajemniczą gotką.
Weszła do kuchni idealnie w tym samym momencie, w którym kosz z owocami postanowił spektakularnie wywinąć koziołka na głowę śledzonej przez siebie dziewczyny. Ruszyła, żeby jej pomóc, ale niestety jej reakcje były spowolnione, czy tego chciała czy nie. Ostatecznie uklękła obok i zaczęła jej pomagać w ogarnianiu powstałego bałaganu ze śmiechem na ustach i podobną wesołością w oczach, gdy wreszcie zetknęły się spojrzeniami.
- Trochę wysoko, hmmm? - zażartowała, sięgając po kosz, który wylądował dnem do góry, by odwrócić go z powrotem i zacząć wrzucać do niego lekko obite pomarańcze. - Z chęcią bym ci pomogła - powiedziała, przekrzywiwszy głowę w bok i mrugając do niej jednym okiem. - Jestem Jin. A ty?
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Haraedo, Raikatsuji Shiimaura, Yōzei-Genji Setsurō, Itou Alaesha and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
Dziewczyna w niebieskiej spódnice szybko dopadła do podłogi i ze śmiechem zaczęła jej pomagać w zbieraniu owoców. Jej chichot był wesoły i zaraźliwy — Ala również zaczęła się śmiać z absurdu tej sytuacji, wentylując trochę uczucie zażenowania.
— Wszystko widziałaś, prawda? Cóż tak się złożyło, że do najwyższych nie należę. — Uśmiechnęła się, chwytając za ostatni owoc. Wyprostowała się i spojrzała na swoją towarzyszkę. Okazała się dużo wyższa, aniżeli by się spodziewała. Jednak to właśnie dodatkowe centymetry doskonale się komponowały z jej delikatnym i zwiewnym kostiumem. Wyglądała niczym elfka, a brakowało jej jedynie spiczastych uszu.
— Rzeczywiście, szkoda, że nie zauważyłam Cię wcześniej — zanim jeszcze sobie zrzuciłam na głowę ten koszyk. — Spojrzała na nią od góry do dołu, akcentując, że teraz rozumie, jak mogłaby jej pomóc z sięgnięciem do wysokiej półki. — Aczkolwiek zauważyłam Cię wcześniej w salonie. Bardzo ciekawie mówiłaś o budowie mózgu. Studiujesz medycynę?
Mrugnęła do niej, od czego policzki Itou znowu zalała fala gorąca, czego jednak nie dała po sobie poznać. Dziewczyna była naprawdę urocza.
— Miło mi Jin-chan! Jestem Itou. — Skróciła dystans, mając nadzieję, że niebieskoooka nie będzie miała z tym problemu. — Brzmi trochę jak „dżin”, taki wiesz, z lampy. Umiesz spełniać życzenia? — Roześmiała się, mówiąc pierwszą rzecz, która w jej jeszcze trochę zestresowanej głowie przyszła na myśl. — Choć raczej wyglądasz mi na elfkę lub wróżkę. Zgadłam?
Alaesha przeniosła pomarańcze do zlewu, aby je umyć. Nie wypadało ich zostawić w taki sposób, szczególnie że chciała ich użyć.
— Czy w podziękowaniu za pomoc mogę zaoferować Ci drinka? Znam pyszny przepis. Jest owocowy i orzeźwiający. Widziałam, że piłaś drinki, więc powinien Ci zasmakować. — Uśmiechnęła się do niej nad własnym ramieniem, patrząc na Jin i czekając na odpowiedź. Szybko jednak zdała sobie sprawę z tego, że powiedziała trochę zbyt wiele — że przyglądała się jej, gdy piła drinki.
Wytarła owoce, przecięła na połówki i zaczęła wyciskać do znalezionej miseczki. Do wysokich szklanek wrzuciła lód i zręcznie zmieszała ze sobą różne składniki. Na koniec włożyła do szklanek po papierowej słomce i ułożyła listki mięty na górze.
— Proszę, ten robiłam z myślą o Tobie. — Podeszła bliżej Jin-chan, żeby podać jej drinka. Dopiero teraz lepiej przyjrzała się jej twarzy, na której gościły śliczne, brokatowe piegi.
— O rany, ale piękny brokat, jak to cudnie wygląda! — Odruchowo dotknęła jej policzka chłodnymi jeszcze od szklanki palcami. — Wybacz, nie mogłam się powstrzymać, ślicznie Ci w nich!
@Satō Kisara
Raikatsuji Shiimaura, Saga-Genji Shizuru, Yōzei-Genji Setsurō and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
Całe szczęście i tak planowała bawić się do samego rana, a do niego jeszcze trochę godzin pozostało. Błysnęła olśniewającym uśmiechem w kierunku Itou. - Widziałam… ale to nic. Jak to mówią, małe jest piękne. Nie mogę się nie zgodzić i w twoim przypadku - rzekła, i to nawet nie zająknąwszy się ani razu. Sukces. Uniosła brwi, słysząc, że dziewczyna uchwyciła jej wcześniejszą paplaninę. - Ach. Tak. Niby już ostatni rok teraz, ale i tak czekają mnie kolejne lata robienia specjalizacji. Mam wrażenie, że wcale nie będzie łatwiej. - Ostatnio myślała o tym coraz częściej. Niby już teraz była zdecydowana na anestezjologię, ale nie mogła pozbyć się ciągłego wahania tak czy siak. Była po prostu zmęczona - każdym przykrym wydarzeniem, jakie jej się ostatnio przytrafiło, i natłokiem obowiązków. - Ty też studiujesz? - W końcu nadchodził ten wiek, że ludzie zaczynali rozpierzchać się po różnych pracach.
Oparła się o blat imitujący marmur - a może i był prawdziwy? Nie mogła sobie przypomnieć, czy znajoma organizująca tą imprezę była jakoś… nieprzyzwoicie dziana czy tylko w normalny sposób. Medycyna była pełna dzieci bogaczy, szczególnie na Uniwersytecie Fukkatsu. Kisara, choć obracała się w tym świecie już od lat, od kiedy została adoptowana do rodziny Jin, nadal miała czasami wrażenie, że jest tylko nędznym impostorem. - Itou-chan - powtórzyła nazwisko - jak się domyślała - i przyjęła od razu subtelne zaproszenie do wykonania kroku w mniej formalną stronę znajomości. Całe szczęście. Kisara była zbyt pijana, by pamiętać teraz o czymś takim jak dystans. Broń boże. - Zgadłaś! W zasadzie to oba. Elficka wróżka. Widzisz? - Na chwilę odwróciła się do niej plecami, żeby pokazać jej wyszywane skrzydełka, które miały usprawiedliwić, czemu nie założyła kolejnego osobnego akcesorium. (I pokazać tyłek, jeśli tam Itou zechciała spojrzeć.) - Miałam nawet takie zakładane elfie uszy, ale… nie mam pojęcia, gdzie teraz są, szczerze mówiąc. Ups. - Wzruszyła ramionami. Może ktoś chciał wypróbować na sobie i nigdy ich nie oddał? Wszystko było możliwe po dwóch butelkach wina. Odwróciła się z powrotem i uśmiechnęła się nonszalancko. - Wróżki też spełniają życzenia. - Po czym, nie mogąc się powstrzymać, palcem uniosła przytwierdzony do sukienki łańcuch. - A ty tym unieruchamiasz swoje ofiary? Wampirze? - Mimo że zgadywanie czyichś przebrań i nawiązywanie do nich było niekiedy trochę niezręczne, nie zamierzała się tym przejmować. Jednocześnie było bardzo zabawne i to miało największą wartość.
Kiwnęła głową na jej propozycję drinka z uśmiechem, ciekawa, co takiego wyczaruje - i to ze świeżych pomarańczy. Być może nie powinna już pić wiele więcej, bo trochę drinków przewinęło się przez jej ręce… Ale plus był taki, że na ogół Kisara piła ich dużo, ale za to bardzo słabe, a to wszystko ze względu na walory smakowe. Ten, który opisała Itou, wydawał się idealnie w jej guście… co nawet było odrobinę podejrzane. I dosłownie sekundy temu przypuszczenia okazały się prawdziwe, tak samo jak poprzednie uczucie bycie obserwowaną - dziewczyna przyglądała się jej. Najwidoczniej całkiem dokładnie. Kącik ust Jin uniósł się łobuzersko, coś błysnęło też w jej jasnym oku porozumiewawczo, dając znać Itou, że, cóż, została przyłapana. Nie żeby Kisarze to przeszkadzało - wręcz przeciwnie, kochała być w centrum uwagi. Szczególnie osoby, w której zainteresowanie chciała wzbudzić.
Przyglądała się zatem, jak dziewczyna komponuje napitek całkiem wprawną ręką. Oparła się przedramionami na blacie podczas jej pokazu, włosy bezpiecznie odgarniając na jedną stronę i tym samym odsłaniając połyskujący, wyglądający na bardzo delikatny srebrny choker. Wyprostowała się dopiero, gdy do jej dłoni wsunięty został elegancki koktajl. Kierowana ciekawością, od razu wypiła trochę przez słomkę. - Rzeczywiście, masz dobre oko do obserwacji. - Przytyk był delikatny i w całości powiedziany w żartobliwym, zaczepnym tonie. - Jest bardzo smaczny, Itou!
Zaśmiała się, widząc pozytywną reakcję na swój makijaż - szczególnie że przez długi czas przed imprezą wydawało się jej, że nie jest wystarczający. Jej dotyk był ostatnim, skutecznym punktem zapalnym; w przypływie impulsu najpierw pochwyciła jej palce w wolną dłoń, a potem, pochylając się, złożyła pocałunek na jej policzku, prawdopodobnie zostawiając na jej zaróżowionej skórze trochę swojego brokatu. - Dziękuję - mruknęła wtedy. - I… „wybacz, nie mogłam się powstrzymać.”
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Raikatsuji Shiimaura, Yōzei-Genji Setsurō, Itou Alaesha and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
Alaesha bawiła się całkiem nieźle na tej imprezie — alkohol rozwiązywał większość problemów komunikacyjnych — jednak żadna z osób, z którą dotychczas rozmawiała, nie zainteresowała jej na dłużej. Chłopacy byli albo nudni, albo nachalni, albo jedno i drugie; dziewczęta były w porządku, jednak przyszłej artystce trudno było się wbić w plotki o ludziach, których nie znała. Był to inny klimat imprez niż tych organizowanych przez studentów z ASP. Tam można było porozmawiać o świetle w malarstwie lub pokłócić się o to, czy Picasso tworzył lepsze prace w czasach młodości, czy podczas swojej największej popularności. Bieżąca impreza, mimo fantazyjnych przebrań, była bardzo przyziemna. Jedyną osobą, która dzisiaj przyciągnęła uwagę Alaeshy, była czarnowłosa Jin. Cieszyła się, że to właśnie ona przyłapała ją w kuchni. Czy był to przypadek, czy może za nią poszła? Przyszła tutaj dosłownie chwilę po niej, jednak mógł być to zwykły przypadek lub chęć napełnienia szklanki.
Jeszcze nie skończyła się czerwienić z powodu ekwilibrystycznego pokazu wyrzucania pomarańczy na podłogę, a już zaczęła się rumienić z winy samej Jin. Usłyszała komplement. Trochę zbyt intrygujący, jak na zwykłe dziewczęce gadanie — a tak przynajmniej wydawało się Itou. Wolałaby, żeby ich znajomość rozpoczęła się nieco inaczej, ale skoro miała już obecność i uwagę przyszłej medyczki, to zamierzała to jak najlepiej wykorzystać.
— Dziękuję. — Lekko parsknęła śmiechem. Uniosła przy tym jedną brew ku górze. Nie musiała mówić nic więcej. Dostała komplement, to go przyjęła. Jeżeli zbije tym dziewczynę z tropu, to nawet lepiej.
Była pod wrażeniem studiów Jin. Medycyna to nie byle co; to lata nauki i wyrzeczeń. Musiała naprawdę wiele poświęcić, aby być w tym miejscu, w którym jest. Osoby z przypadku rzadko kiedy zostawały do ostatniego roku takiego kierunku.
— Jesteś na ostatnim roku medycyny? Czyli nie dość, że jesteś mądra, to jeszcze śliczna? — Wpierw wymieniła inteligencję, a dopiero potem urodę, ponieważ to, że wyglądała zjawiskowo, było oczywiste. Tymczasem to, czym Jin przyciągnęła uwagę Itou, już w salonie, był sposób, w jaki mówiła i o czym mówiła. Słuchanie jej sprawiało studentce ASP dużą przyjemność.
— Wybacz, po prostu uważam, że inteligentni ludzie są niezwykle atrakcyjni. — Rzuciła, jak gdyby nigdy nic, wzruszając przy tym delikatnie ramionami i uśmiechając się rozbrajająco — Ale to tylko taka drobna dygresja, bo rzeczywiście sporo nauki jeszcze przed Tobą. Jednak kto wie, może kiedyś trafię pod Twoje skrzydła i mnie z czegoś uleczysz? — Rzuciła jej zaczepny uśmiech, choć to, co powiedziała, było całkiem prawdopodobne — przecież miała zostać lekarzem.
— W ogóle... chciałam Cię jeszcze o coś dopytać... wiesz, w związku z tą budową mózgu. Dużo wiedziałaś na ten temat i może znasz odpowiedź. Powiedz mi, gdzie w naszych umysłach kreują się uczucia? No bo przecież muszą powstawać tutaj, prawda? — Palcem wskazującym dotknęła własnej skroni i zrobiła pauzę na nabranie oddechu. — Więc jaka jego część odpowiada za to, że ktoś zaczyna mi się podobać? — Skończyła myśl, nie spuszczając wzroku z błękitnego spojrzenia. Cóż, jeśli zorientuje się, że z nią flirtuje, a nie będzie jej to odpowiadało, to po prostu zmieni temat. Następnego dnia opowie o tym koleżankom — będzie albo lekko zdegustowana, albo połechce to jej ego. Natomiast w tym momencie Alaesha nie powiedziała jeszcze niczego niestosownego. W każdym momencie może się tego wykpić, roześmiać, udać, że jest pijana. Jeśli jednak ona zrozumie, co miała na myśli, to wieczór może stać się naprawdę interesujący.
Zupełnie zapomniała o tym, że Jin-chan zapytała ją o to, czy studiuje i skupiła się na jej stroju. A raczej na tym, jak go prezentowała. Wykonała uroczy obrót, pokazując przy tym odsłonięte plecy, a jej rozkloszowana spódniczka uniosła się nieco w górę, odsłaniając więcej ud. Itou, żałowała, że trwało to tak krótko, jednak czarne zakolanówki i tak podkreślały dostatecznie dużo.
— Właśnie myślałam, że brakuje Ci elfickich uszek. Świetny kostium i rzeczywiście, całkiem ładne plecy. — Nie sprecyzowała czy ma na myśli tył bluzki, same plecy czy może jeszcze coś innego. — Wychodzi na to, że nie pomyliłam się również co do tego, że kiedyś trafię pod Twoje „skrzydła". — Roześmiała się, nawiązując do czarnego topu i wcześniejszej uwagi o lekarskiej przyszłości Jin, mając jednak nadzieję, że dziś rzeczywiście trafi pod nią i jej ramiona.
— Wróżka to nawet lepsza opcja niż dżin! Czy w takim razie mogę powiedzieć życzenie, a Ty je spełnisz? — Rzuciła słowami, jednocześnie szybko przechodząc spojrzeniem od jej ramienia, przez obojczyk i szyję owiniętą zgrabnym naszyjnikiem, kończąc na toni niebieskich tęczówek.
Wtem zaskoczył ją nagły dotyk dziewczyny. Być może nawet nie musiała mówić swojego życzenia na głos, aby się spełniło? Lekkie pociągnięcie łańcuszka w talii wywołało na Itou piorunujące wrażenie. Miała już naprawdę mało wątpliwości co do tego, czy jej się podoba. Istniał jeszcze cień szansy, że to kwestia alkoholu i poufałej osobowości, stwierdziła jednak, że ze swoim flirtem również nie będzie się kryć.
— Akurat ten łańcuszek jest przeznaczony do unieruchamiania zuchwałych wróżek. — Śmiała się, ale zmrużyła powieki, patrząc spod rzęs na swoją towarzyszkę. — Więc uważałabym na Twoim miejscu. Choć... moje ofiary zazwyczaj wcale nie chcą uciekać.
Zaproponowała jej drinka, więc i rozpoczęła miksowanie składników. Jej towarzyszka oparła się ramionami o blat i Alaesha już nie wiedziała, czy to alkohol, czy może bliska obecność Jin mieszały jej w głowie. Była jednak coraz bardziej przekonana, że chce spędzić tę noc razem z nią; tę imprezę znaczy się. Jin szybko zorientowała się, że musiała się już jej wcześniej przyglądać. W zasadzie czemu nie, dlaczego miałaby się z tym kryć?
— Cieszę się, że Ci smakuje, o to mi właśnie chodziło.
Niebieskooka z pełnią uroku wykorzystała słowa Itou, plotąc z nich swoją własną grę. Itou miała ochotę od razu ją pocałować, jednak szumiący w głowie alkohol mógł nie być najlepszym doradcą. Tak po prawdzie, chyba jeszcze żadna dziewczyna nie mówiła w ten sposób do Alaeshy. Zazwyczaj to ona flirtowała: spokojnie, powoli, aby nie wystraszyć zainteresowanej ptaszyny, co zazwyczaj owocowało kilkoma skradzionymi pocałunkami. Czasem czymś więcej. Rzadko kiedy otrzymywała w zamian cokolwiek nad nieśmiałe przyzwolenie i ciche pomruki zadowolenia. Flirt oferowany przez Jin należał jednak do zupełnie innej kategorii. Była jednocześnie subtelna, ale też intensywna. Równie dobrze Alaesha mogła wyrzucić do kosza całą swoją dotychczasową wiedzę o kobietach.
— Nie masz za co przepraszać. Jednak jeśli masz ochotę na więcej, to nie krępuj się. — Powiedziała to słodko, miękko, niemal niewinnie, co jednak było sprzeczne z treścią słów. Spojrzała w oczy Jin, w których wciąż igrały wesołe iskry. Złapała mocniej za jej dłoń, przyciągając dziewczynę nieco bliżej.
Oczami wyobraźni zobaczyła scenę, w której wyciąga jej z drugiej ręki drinka, po czym popycha ją na blat i wpija się zachłannie ustami w jej wargi. Ale nie... jeszcze nie teraz. Woli rozegrać to wolniej. Pospieszne pocałunki w kuchni nie były w jej stylu. Na razie mogła oddać Jin nieco poczucia kontroli, bo i samej kontroli wcale oddawać nie chciała. W końcu to Alaesha ją sobie upatrzyła i w pewnym sensie już w salonie rozpoczęła polowanie. Wróżka jedynie uprościła jej zadanie. Nie oznaczało to oczywiście, że słowa i gesty czarnowłosej nie robiły na niej wyrażenia. Wręcz przeciwnie, wzbudzały przyjemne drżenie, które jednak tym bardziej motywowały do działania. W tym momencie postanowiła się jednak odsunąć od dziewczyny, zostawiając po sobie pustkę. Chciała sprawdzić, jak szybko jej towarzyszka spróbuje ją zapełnić.
Jak gdyby nigdy nic odwróciła się w stronę blatu i zaczęła sprzątać po robieniu drinków. Miała jeszcze trochę pokrojonych owoców, nie tylko pomarańczy, które przełożyła na osobny talerzyk. Liczyła na to, że nie będzie to ich ostatni wspólny drink, więc naszykowała więcej składników.
— Masz ochotę na kawałek arbuza? — Wcięła w dłoń arbuzowy trójkącik i skierowała go w stronę Jin. Nie do jej ręki, a wyżej, bliżej ust. Jednak nie zbyt blisko — jeśli będzie chciała, wciąż może go bez problemu chwycić w palce. To był jej wybór, czy będzie chciała jeść jej z ręki.
@Satō Kisara
Raikatsuji Shiimaura, Satō Kisara, Yōzei-Genji Setsurō and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
Szczególnie że piwnooka dziewczyna postanowiła odbić piłeczkę.
- Najwyraźniej jest tak, jak mówisz - odparła, wyraźnie popisując się śmiałością. Kisara lubiła robić rzeczy na przekór cały czas, a stan upojenia alkoholowego tylko wzmacniał tę frywolną cechę charakteru. Ponownie wyszczerzyła zęby w uśmiechu; choć teraz nie było tego po niej widać, wcale nie była aż taka pewna siebie, szczególnie gdy decydowała się na taki wygląd oraz na niezmienianie zaimków, jakby ciągle obawiała się, że ktoś okrzyknie ją zwykłą oszustką. Szczerze cieszyła się z aprobaty Itou, tym bardziej, że… wreszcie na coś przydało się jej to studiowanie medycyny, zamiast powodować samo cierpienie!
- Ach, w takim razie musisz uważać na studentów medycyny - zaczęła, przyglądając się jej w oczekiwaniu na reakcję - bo niestety na naszym kierunku nie zawsze mądrość idzie w parze z inteligencją. Zda taki anatomię na najwyższą ocenę, bo wykuł ją na pamięć, a potem robi najprostsze błędy, gdy trzeba wiedzę wykorzystać razem z logicznym myśleniem. - Zaśmiała się, zdając sobie sprawę, że zaczyna marudzić. - Być może ja do tej grupy nie należę… ale wolałabym, żeby nie było takiej potrzeby, bym się tobą opiekowała… - krótka, zamierzona pauza - jako lekarz, oczywiście.
Zaplotła ramiona na klatce piersiowej, uśmiechając się porozumiewawczo, gdy zorientowała się szybko, do czego zmierzają słowa Itou. Oczy zaświeciły jej się z podekscytowania na taki chytry sposób flirtowania, który sprawił jednocześnie, że całkiem zapomniała o swoim własnym pytaniu o jej kierunek.
- Uczucia są odpowiedzią na bodźce zewnętrzne i twoje wewnętrzne myśli - odpowiedziała, startując bardzo niewinnie - i nie tylko mózg jest za nie odpowiedzialny. Co więcej, jest wiele teorii na ich temat i żadna nie do końca potwierdzona. Ale jeśli chodzi o zauroczenie, można mówić o dużym wzroście dopaminy w mózgu, a ta z kolei uwalniana jest przez ośrodkowy układ nerwowy, czyli… - sięgnęła wolno dłonią na tył głowy dziewczyny, gdzie musnęła palcami - w mózgowiu - a następnie zsunęła dłoń niżej, na szyję - i w rdzeniu kręgowym. - Uśmiechnęła się zadziornie. - Bodźcem dla wydzielania się dopaminy może być, przykładowo… dotyk - zaśmiała się, cofając rękę, i następnie wskazując na siebie - zobaczenie kogoś ślicznego albo - lekko jak dotyk piórka stuknęła ją palcem w czoło - twoje myśli. Miłe myśli.
Miała nadzieję, że taka odpowiedź ją usatysfakcjonowała, bo jeśli nie… cóż. Kisara może nie spali się ze wstydu, ale może dostać w dziób.
- Dziękuję - odparła, zadowolona ze swojego mini-pokazu. Słysząc kolejne słowa, musiała ponownie przyznać, że Itou bardzo sprytnie dobiera swoje kwestie na podryw. Podobało jej się to; było absorbujące i czuła, że musi ruszyć wreszcie swoim zapitym łbem, żeby jej zaimponować. W porównaniu do wcześniejszych, nieco bezsensownych rozmów, ta stanowiła wyzwanie i jednocześnie świetną rozrywkę. Nie mogła się nie uśmiechnąć - na tym etapie już musiały boleć ją kąciki ust od ciągłego ich unoszenia, ale to nic. Skrzyżowała z nią spojrzenia. - Nie wiem, czy będę mieć jeszcze na sobie akurat te „skrzydła”, gdy znajdziesz się pode mną.
Zdecydowała się na bezpośrednie zagranie, ale wcale go nie żałowała, widząc, jak Itou smagała wzrokiem jej obojczyki i szyję, nawet odginając ją lekko dla dziewczyny trochę bardziej. - No chyba że masz inne życzenie?
Następny komentarz spowodował miłe wibracje i przyjemne zaskoczenie, które musieć było widać w tym, jak zaniemówiła na chwilę. A więc to tak. Tak będą się bawiły. Kisarze ani trochę nie przeszkadzała myśl, że miałaby być związana przez piękną wampirzycę, nawet jeśli to był tylko żart. - Czyli wygląda na to, że jednak to ja wylądu- wylądowałabym pod tobą, nie na odwrót. Czysto hipotetycznie mówiąc, rzecz jasna. - Zagryzła policzek od środka. Za dużo czy nie za dużo? - Myślę, że ta zuchwała wróżka też by nie uciekała.
Pomijając to, że była obserwowana, miło było jej z powodu faktu, że Itou wyszła na tyle z inicjatywą, by zaspokoić jej upodobania, nawet jeśli związane z taką błahostką jak preferencja owocowych drinków. Wzięła kolejnego łyka z chęcią i myślą, że od tej pory pomarańcze prawdopodobnie będą kojarzyć jej się tylko z tą dziewczyną. Czy dobrze, czy źle - to się okaże, jednak śmiałe przyzwolenie na dalsze naruszanie przestrzeni osobistej Itou raczej wskazywało na pierwszą opcję. Krew zaszumiała jej w uszach, gdy brązowowłosa przyciągnęła ją bliżej. Była praktycznie pewna, że tym razem to Kisara zostanie pocałowana, i to wcale nie w policzek, ani nie specjalnie delikatnie - jeszcze miała przecież w myślach te kuszące słowa o unieruchamianiu jej - ale ta… odsunęła się ostatecznie.
Jin wypchnęła z siebie wstrzymywane powietrze. Itou wiedziała, jak zawrócić jej w głowie - to było już pewne. Choć z zawodem odczuła nagły fizyczny dystans między nimi, Kisara stwierdziła, że grzecznie postąpi według planu towarzyszki - przynajmniej na razie. Budowanie napięcia w końcu też było ekscytujące; czasami o tym zapominała, chcąc robić wszystko naraz, już, natychmiast. Kiedy więc Itou zaczęła sprzątać po krojeniu owoców i nalewaniu alkoholu, Jin oparła się tylko o blat i sączyła w spokoju słodki napitek. Być może w innej sytuacji by jej pomogła, ale skoro Itou zabrała jej sprzed nosa cukierka - siebie - to chociaż pozwoli sobie na zachowywanie się trochę jak rozpieszczona księżniczka. To jest, z nadzieją, że Itou zechce ją w końcu rozpieszczać.
I nawet nie musiała aż tak długo czekać. - Mhmm - potwierdziła, mrucząc, i sięgnęła ustami po ukrojony owoc, przypadkiem lub nie muskając jej palce. Tym razem nie podziękowała, ale uśmiechnęła się słodko. Odłożyła w połowie pustą już szklankę na blat i zwróciła się do dziewczyny z zuchwałym błyskiem w oku. - Całkiem sprawnie rządzisz się w nie swojej kuchni, Itou. Czy, oprócz doskonałej umiejętności obserwacji, władczość to kolejna z twoich cech charakteru?
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Raikatsuji Shiimaura, Yōzei-Genji Setsurō, Itou Alaesha and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
— Spokojnie umiem odróżnić takich mądrych od inteligentnych. Jakkolwiek w Twoim wypadku nie mam wątpliwości, że reprezentujesz jedną i drugą cechę jednocześnie. — Uśmiechnęła się zalotnie do swojej rozmówczyni. Komentarz o opiekowaniu się nią jak najbardziej usłyszała, ale pozwoliła sobie na niego nie odpowiedzieć. Zaoferowała w zamian jedynie wesoło uniesione brwi. To się jeszcze okaże, kto się dzisiaj kim zaopiekuje.
Jin frywolnie zbliżyła się do Itou, od czego serce dziewczyny zabiło mocniej. Była tak cudownie słodka i zarazem pewna siebie; jakby wiedziała, że po prostu nie można jej się oprzeć. Jin z gracją popisywała się swoją wiedzą, najwyraźniej biorąc sobie do serca to, że Alaeshę kręcą inteligentne osoby. Podziałało.
Gdy objęła dłonią tył jej głowy, a następnie kark, Alę przeszedł dreszcz i zdawało jej się, że dosłownie czuje, jak wspomniana dopamina zasila jej neurony — była urzeczona tą laską. Pozwoliła jej na odegranie tego małego teatrzyku od początku do końca, tak, jak go sobie wymyśliła. W zasadzie Itou była pozytywnie zaskoczona, z jaką lekkością ubrała wartościowe informacje w szaty flirtu. Musiała być naprawdę pilną uczennicą, a to tym lepiej. Najwyraźniej nie tylko niższa z dziewcząt umiała dobrze wykonywać performance ku uciesze widowni. Choć Jin robiła to z niewątpliwie większym wdziękiem.
Czarnowłosa wprowadziła Itou w wyjątkowo playfull mood. Chciała bawić się razem z nią. A po dostaniu prztyczka w czoło — również nią samą.
— Wydaje mi się, że w moim wypadku zadziałały wszystkie trzy elementy — Twój dotyk, Twój wygląd i moje fantazje. — Z premedytacją nie użyła słowa „myśli”, wskazując na to, że w swojej głowie poszła już o wiele dalej niż to, co miała przed oczami.
Alaesha cały czas się jej przyglądała. Sylwetka Jin była szczupła i smukła — przyjemna dla oka przyszłej artystki, która na zajęciach niejednokrotnie badała kształty ludzkiego ciała, by potem je odwzorować na kartce lub płótnie. Itou w szczególności lubiła tworzyć kobiece szkice, mając w upodobaniu miękkość linii, na które jej pozwalały niewieście figury.
To, co z pewnością łączyło dziewczęta, a na pewno kierunki ich studiów, były zajęcia z anatomii. Jin musiała poznać wszelkie struktury ludzkiego ciała, aby móc je leczyć; Alaesha natomiast poznawała je, by oddać ich wygląd oraz dynamikę ruchu, i możliwe pozycje, w które mogły się układać. Jin wyglądała niczym lekkoatletka ze swoimi długimi nogami i płaskim brzuchem. Być może poza nauką medycyny w czasie wolnym trenowała biegi lub skok wzwyż?
Figury Jin i Ali były od siebie całkowicie różne. Itou była niewysoka, szczupła, nawet filigranowa, jednak gdyby przerysować jej sylwetkę na kartce, to składałaby się niemal z samych giętkich i miękkich linii. Należałoby zarysować subtelne fale jej łydek i ud, następnie skręcić rysikiem ołówka, by oddać wydatne biodra. Potem już tylko wystarczyło przerysować grafitem cieniutką talię, by zakończyć mocniejszą kreską zaznaczającą wyraźną klatkę piersiową. Jedyne proste linie mogłyby powstać w okolicy jej szczupłych ramion i ostrych obojczyków. Na dzisiejszej imprezie nawet jej włosy były ułożone w harmonijne fale, opadające gdzie popadnie — na łopatki, kark, ramiona, dekolt i samą twarz. Itou i Jin perfekcyjnie się dzisiaj wymieniły stylówkami — to czarnowłosa ubrała się lekko i niewinnie przy swojej wysportowanej sylwetce, a Itou postawiła na mocną czerń i ostrą siateczkę, wtapiającą się w jej ręce i uda.
Były cudowne. Były jak jin i jang.
Ich mały romans zaczynał się rozpędzać i przybierać na rozmiarach. Obie już wiedziały, że się sobie podobają, a ich zagrywki zaczynały być coraz ostrzejsze. Żadne słowo nie padało przypadkowo, a dziewczęta z łatwością wyciągały zawoalowany sens każdego zdania. Szczególnie że Jin nie próżnowała i bardzo dosłownie prezentowała swoje nieprzyzwoite myśli.
— Niczego bardziej bym sobie nie życzyła. — Odpowiedziała od razu na drugą część jej zdania. Ponieważ, co do skrzydeł, w tym momencie każda opcja była dobra — ściągnięcie z niej tej bluzeczki lub tylko zsunięcie z przodu i pozostawienie uroczych skrzydełek na miejscu.
Wyglądała ślicznie, gdy przygryzała policzek, nie wiedząc, czy właśnie nie przesadziła. Nie, nie przesadziła, jedynie wzbudziła w Itou jeszcze więcej ochoty do tego, żeby się z nią drażnić.
— Jak już wylądujesz pode mną, to na pewno nie pozwolę Ci uciec. — Dziewczyna wciąż trzymała ją za łańcuszek, jednak to Itou prowadziła tę rozmowę. Odpowiedziała tak, jakby los Jin już był przesądzony, choć przecież wcale nie miała takiej pewności.
Alaeshy krążyło po głowie, co taka dziewczyna w niej zauważyła. Oczywiście wiedziała, że sama jest śliczna, jakby jednak nie patrzeć brakowało jej sporo wzrostu. Jin była wyższa od niej o przynajmniej pół głowy i co zaskakujące, czuła się przy niej niska. Przecież umawiała się już z dużo wyższymi chłopakami i nie zawsze czuła się w taki sposób. Jednocześnie to Jin, choć absolutnie grzeczna nie była, zdawała się oddawać jej kontrolę.
Zostawiła po sobie pustkę i usłyszała, jak niebieskooka ciężko wypuszcza powietrze, mając najwyraźniej nadzieję, na coś zdecydowanie więcej. W ten sposób Alcia jeszcze bardziej miała ochotę nie dać jej tak szybko tego, czego by chciała.
— Chyba zaschło Ci w gardle. — Rzuciła szybkie spojrzenie w kierunku szklanki zapełnionej już tylko do połowy. Na słomce widniał odcisk jej pomadki. — Czy to z mojego powodu?
Podanie dziewczynie soczystego owocu wydawało się doskonałym sposobem na pomoc w ugaszeniu pragnienia — przynajmniej fizycznego. Tego wieczoru Itou zadbała o to, żeby symbolicznie zarówno napoić, jak i nakarmić swoją towarzyszkę. Jin postąpiła tak, jak chciała tego Itou. Opierając się o blat, sięgnęła ustami po kawałek arbuza, mrucząc przy tym, jak kotka. Musnęła ustami palce artystki — która wątpiła w to, aby zrobiła to przypadkowo. Maleńka kropla soku została w kąciku ust czarnowłosej, czego Alaesha nie mogła tak zostawić. Kciuk drugiej dłoni ułożyła w kąciku, po czym przesunęła nim po dolnej wardze dziewczyny.
— Przepraszam, pobrudziłam Cię. Jednak już to naprawiłam. — Mrugnęła do niej okiem.
Itou przyglądając się jej, zatrzymała się dłużej na samych nogach. Alaesha wyjątkowo lubiła wyższych od siebie partnerów, co w zasadzie było popularną preferencją wśród kobiet. Niemniej jej osobistym i nietypowym kinkiem były długie nogi. Tymczasem nogi Jin-chan były idealne, a czarne zakolanówki dodawały jej uroku i seksapilu. Gumka od zakolanówek leciutko wpijała się w skórę, dając wyobrażenie tego, jak mogłaby się ona ugiąć pod naporem ugryzień. Alaeshy zdecydowanie trudno było się skupić przy Jin, jednocześnie przecież skupiając na niej sto procent swojej uwagi. Mimo wszystko jej myśli ulatywały do niemoralnych, wymyślonych sytuacji, które oferowałoby ciało i strój dziewczyny.
— Hah, aż tak to widać? — Roześmiała się perliście. — Cóż, nie ukrywam, że czasem lubię się porządzić. Choć nie zawsze. To zależy... od tego, czy akurat mam ochotę dominować, czy być zdominowaną. — Przygryzła wargę i założyła włosy z obu stron głowy za uszy.
— Chociaż, o czym my mówimy. Przecież ja nie mam nad Tobą żadnej władzy. — Tak naprawdę zmieniła, temat, ponieważ Jin nic o tym nie wspominała.
— Mam jej tylko tyle, ile sama mi jej oddasz. Chcesz mi ją oddać? — Powiedziała, bawiąc się w międzyczasie łańcuszkiem przy talii. Po chwili wyciągnęła otwartą dłoń w jej kierunku. Musiała odpowiedzieć jej teraz. Chce czy nie chce złożyć kontroli w jej ręce? Przynajmniej chwilowo.
Itou usłyszała kilka osób wchodzących do mieszkania. Prawdopodobnie była to ekipa, która wcześniej urzędowała w kuchni. Czas było się stąd zabierać.
Przybliżyła się do Jin, praktycznie stykając swoje ciało z bokiem jej sylwetki i stanęła trochę na palcach.
— Chodźmy już stąd. — Uniosła delikatnie fragment długich i miękkich włosów koleżanki, które wcześniej opadały na jej ramię. Powiedziała to cicho, pozostawiając gorący oddech na jej szyi. Potem zatknęła włosy za jej ucho, przygładzając je i tworząc równą taflę na plecach kobiety. Odsunęła się i uśmiechnęła słodko. Wzięła do ręki własnego drinka, którego nawet nie zdążyła jeszcze porządnie upić i dopilnowała, żeby Jin zabrała swojego. Jeśli jeszcze nie trzymały się za rękę, to Itou złapała swoją wróżkę za dłoń i poszła przodem, wymijając się w korytarzu z rzeczoną ekipą. Przez całą tę krótką trasę nie mogła się powstrzymać, żeby nie poruszać biodrami z boku na bok przy każdym kroku.
Dziewczęta doszły do salonu, gdzie Ala zauważyła wolne miejsce na kanapie. Mebel był przesunięty i dostawiony do większej grupki osób — tak, że gdyby chciały, to mogły z kimś rozmawiać, ale będą miały na tyle wolnej przestrzeni, że wcale nie będą musiały. Wskazała Jin miejsce, aby usiadła pierwsza i zaraz potem usiadła obok niej — bardzo blisko, tak, że ich biodra i nogi stykały się lekko ze sobą. Itou uniosła swojego drinka i upiła nieco przez słomkę, patrząc w jasne tęczówki Jin odbijające teraz dużo światła. Nie przerywając ani spojrzenia, ani sączenia drinka, położyła dłoń będącą bliżej dziewczyny na jej nodze — tuż na krawędzi materiału i nagiej skóry. Chciała, żeby ona wiedziała, że nie zrobiła tego przypadkiem, co z kolei nie mogło zwrócić uwagi nikogo innego. Po alkoholu większość osób robiło się wylewnych i często nieświadomie dotykało swoich rozmówców. Szczególnie dziewczęta. Mogą więc kontynuować.
@Satō Kisara
Raikatsuji Shiimaura, Satō Kisara, Yōzei-Genji Setsurō and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
- Dobrze się składa w takim razie. Nie chciałabym, byś patrzyła dziś na kogokolwiek innego.
Włosy Itou były bardzo miękkie w dotyku. Była bardzo zadowolona z siebie, że wymyśliła dobry pretekst, by opuszkami poznać ich fakturę i przy okazji móc obserwować z bliska reakcję Itou, której oczekiwała zarówno z ekscytacją mieszkającą nisko w jej brzuchu, jak i nieuchronnym zdenerwowaniem, które tyczyło się obawy, że przekroczy jakąś jej granicę lub ją od siebie odstraszy - a nie chciała, by wydarzyło się ani pierwsze, ani drugie. Zatem ulga, jaką poczuła, gdy usłyszała tak entuzjastyczną odpowiedź, prawie zmiotła ją z nóg - choć może bardziej stosowne byłoby powiedzieć, że to same słowa zmiotły ją z nóg. Szczególnie, gdy zręcznie zasugerowała, że jej myśli to same fantazje w tym momencie. Cóż, jeżeli w jakikolwiek sposób pokrywały się z tymi obrazami, jakie ochoczo generował niezbyt trzeźwy i również bardzo zauroczony mózg Kisary - i to na bieżąco od początku ich rozmowy - to wcale się nie dziwiła ich efektu. Chyba tylko fakt, że tak dobrze jej się z nią rozmawiało, powstrzymywał ją od rzucenia się na kobietę i odsłonięcia swojej szyi, by wampirzyca mogła na niej ucztować do woli.
Tym razem nie odpowiedziała, pozwalając słodkim sentencjom rozgościć się po jej umyśle, a w konsekwencji po jej całym ciele - w delikatnym dreszczu wzdłuż kręgosłupa, rumieńcach na policzkach, rozchylonych minimalnie błyszczących wargach. To był chyba właśnie ten moment, w którym Jin ostatecznie przepadła. Nie przejmowała się zbytnio, że to prawdopodobnie dosyć szybko, jako że dopiero co się poznały; gdyby Itou kazałaby jej przed sobą uklęknąć, to by to zrobiła. Ciekawe, czy było to po niej widać; czy bystre, obserwujące Kisarę uważnie piwne oczy dostrzegały, jaka była chętna.
Zaśmiała się lekko. Cóż, w takim razie spełnienie jej życzenia niewątpliwie leżało w granicach umiejętności czarnowłosej. Przez chwilę jeszcze opuszkami palców wodziła po chłodnych ogniwach łańcuszka. Póki co nie próbowała dotknąć jej talii, która była nim owinięta, chociaż wymagało to od niej wyjątkowego, kolejnego już, pokazu opanowania. Linia, jaka się tworzyła przy zejściu od klatki piersiowej, przez brzuch i do bioder, bardzo przyjemnie karmiła chciwe spojrzenie Jin. Pewnie jeszcze lepiej, gdyby przytknęła do niej dłonie - z pewnością leżałyby tam idealnie dopasowane. Kisara posiadała długie, smukłe palce - może gdyby odrobinę ścisnęła, byłaby w stanie objąć jej wąską talię niemal w całości? Gdyby, przykładowo, Itou siedziała na niej okrakiem i zechciała ją uje-
Och, rany. To dopiero myśl - czy może raczej fantazja. Zresztą bardzo, bardzo wybiegająca w przyszłość dzisiejszej nocy. I wymagająca przede wszystkim entuzjastycznej zgody na to, co ostatecznie kryło się pod spódniczką Kisary, a przecież równie dobrze wyjawienie tej tajemnicy mogło przynieść bardzo nieprzyjemne skutki. Od zwykłej odmowy rozpoczynając, a na pełnym złości, przykrym odrzuceniu kończąc. Zaczynała się tą kwestią martwić tym mocniej, im bardziej zależało jej na zbliżeniu się do Itou. Uśmiechnęła się szeroko, by ukryć znienacka przybyły do niej niepokój, jednocześnie błagając wszystkie bóstwa z zaświatów, by dziewczyna nie zauważyła w niej żadnej zmiany, a przynajmniej by przyporządkowała ją po prostu do zwykłej obawy Kisary, czy nie poszła o krok za daleko ze swoim flirtem.
- Mam nadzieję, że ty również nie będziesz chciała mi uciec - odparła, przyciągając do siebie łańcuszek po raz ostatni i chwilę później całkiem wypuszczając go z dłoni, na co zabrzęczał delikatnie w odpowiedzi. Zwiewny materiał szyfonowych rękawków zafalował, gdy opuściła ręce wzdłuż swoich boków.
„Chyba zaschło ci w gardle.”
Parsknęła wręcz, widząc, do czego to zmierza. Nie było wątpliwości, że Itou odgrywała rolę nieświadomej swojej winy, i choć Kisarze podobała się taka gra, nie chciała znowu tak ułatwiać jej zadania.
„Czy to z mojego powodu?”
- Hmm… nie wiem. Chyba po prostu bardzo chciało mi się pić, bo wcześniej dużo tańczyłam - odpowiedziała z obliczem pełnym niewinności. Subtelnie pokazywała swoje pazury, zupełnie jak w przypadku kokieteryjnego muskania jej palców językiem. Cóż mogła poradzić? Itou prosiła się o to. Wyciągała przekorność Jin na powierzchnię z łatwością godną mistrzyni. Prawie ją ugryzła, gdy tknęła jej dolną wargę. Nakręcały się wzajemnie jak trybiki w zegarku; przy poruszeniu jednej wskazówki druga zawsze podążała za pierwszą, choćby odrobinę.
- Och, nie ma sprawy - odpowiedziała, uśmiechając się znacząco. Ta kobieta. Robiło się coraz bardziej interesująco. Kisara już chwilę temu była pod wrażeniem, z jaką intensywnością zawróciła jej w głowie, a z każdą minutą wydawało się, że uczucie tylko rośnie.
Zaszumiało jej w głowie; od drinków czy od treści tego, co właśnie usłyszała - nie była stuprocentowo pewna. Jej pytanie zawierało jedynie hint tego, o co chciała tak naprawdę zapytać, ale i tym razem wcale się nie przeliczyła. A jednak. A jednak. Przełknęła ślinę, podekscytowana. Być może nie powinna zagłębiać się w te tematy, gdy była taka pijana, i to jeszcze praktycznie z nieznajomą… Tak łatwo można było trafić na zupełnie nieodpowiednią osobą, a nawet dać się skrzywdzić, praktycznie samemu wchodząc w pułapkę… ale była już za bardzo zaangażowana. Czuła się dobrze w towarzystwie Itou. Swobodnie. Nawet jej pytania teraz, upewniające się, czy Jin w ogóle to miała na myśli, mogły sugerować, że Itou będzie bezpiecznym wyborem.
Warto było przynajmniej spróbować.
Podała jej swoją dłoń.
- Chcę - rzekła krótko, zaskakująco poważnie. Choć w gruncie rzeczy - była to poważna sprawa i wymagała sporego, obopólnego zaufania. Przytuliła jej dłoń do swojego policzka i uśmiechnęła się słodko. - Zobaczmy, jak dobrze pójdzie ci… zaopiekowanie się mną - dodała, przywołując ich wcześniejszą rozmowę. Następnie pochyliła się nad nią i szepnęła do jej ucha zniżonym głosem: I zobaczymy, czy uda ci się tą władzę utrzymać.
Itou szybko zabrała się do realizacji swoich planów. Pomimo jej niższego wzrostu, Kisara niemal się rozpłynęła w kontakcie z jej ciałem. Dziewczyna emanowała ciepłem, pewnie tak samo, jak i Jin. Z pewnością czuła iskierki gorąca w miejscach, przy których przed chwila obecna była jej kusicielka: szyja, za uchem, ściągnięte łopatki. Została wtem wyciągnięta z pokoju, więc bez oporów poszła za nią, a jakże. Nawet nie zapytała gdzie idą, pozostawiając tę kwestię swojej towarzyszce i jednocześnie delektując się tym, że nie musi tej decyzji podejmować. Otwarcie chłonęła wzrokiem miękkie, wysmuklone linie sylwetki dziewczyny, które czarna sukienka hojnie ujmowała w swoje ramy.
Nie była nawet za bardzo zdziwiona, że wróciły do pokoju, w którym bawiła się znaczna reszta uczestników imprezy - ale głównie dlatego, że nawet nie próbowała zgadywać. Nie przeszkadzało jej to, a co najwyżej napełniło szczyptą ciekawości. Gdy tylko usiadła, a bliskość Itou powróciła z dodatkowym bodźcem w postaci jej dłoni na udzie Kisary, czarnowłosa już była ukontentowana… lecz spontaniczny impuls popchnął ją do wcielenia w życie innego planu.
Nie mogła pozwolić przecież, by ktoś jeszcze się do nich przysiadł, skoro już postanowiła, że weźmie sobie Itou dla siebie. Obróciła się więc zwinnie tak, by usiąść na kanapie w poprzek - plecami oparła się częściowo o podłokietnik i głową o ścianę, do której sofa była przysunięta, natomiast swoje długie nogi przerzuciła przez uda dziewczyny. Zajęły tym samym całe wolne miejsce i o to właśnie Jin chodziło.
Zwiewna spódniczka podsunęła się jej bardzo wysoko, odkrywając więcej gładkiej, jasnej skóry dla oczu - cóż, nie tylko Itou, choć przede wszystkim dla niej. Po kilku sekundach, jakby dopiero teraz zauważyła, zsunęła materiał w dół. Oczywiście gdyby Itou chciała, mogłaby wsunąć dłoń pod jej ubranie, i Kisara była bardzo ciekawa, czy to zrobi.
Udawała perfidnie, że nie ma pojęcia, co robi. Zdawała sobie też sprawę, że dziewczyna i tak prawdopodobnie ją przejrzy… ale pieprzyć to. Jedną dłoń, tą, którą mogli zobaczyć inni ludzie, położyła sobie na brzuchu, lecz palec drugiej zaborczo - jakby sama jej pozycja nie była wystarczająca - zahaczyła o jedną z dziur siateczkowych rajstop.
- Powiedz mi, Itou… - zaczęła, zbyt cicho, by każdy dobrze ją usłyszał, ale z pewnością wystarczająco, by słowa dotarły do uszu jej obiektu zainteresowania - to znaczy, jestem po prostu ciekawa, ale nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz. - Krótka pauza. - Od zawsze podobają ci się dziewczyny? Czy może nie tylko one?
Zbadanie terenu na pewno nie zaszkodzi, nie?
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Raikatsuji Shiimaura and Itou Alaesha szaleją za tym postem.
— W zasadzie nie mam takiego zamiaru. — Odparła na chytre słowa wydobywające się z ładnie wykrojonych ust muśniętych błyszczącą pomadką. Ich wymiana zdań zabrzmiała tak, jakby w tym momencie zawarły jakiś cichy pakt, że od tego momentu zajmują się na tej imprezie jedynie sobą.
Spojrzenie Jin krążyło po figurze Alaeshy. Artystka zdawała sobie z tego sprawę, tym samym mocniej wygięła lędźwie, pozwalając studentce medycyny jeszcze przez chwilę ciągnąć ją za łańcuszek w talii. Łańcuszków było w rzeczywistości kilka, a każdy z nich można było łatwo odpiąć i spiąć nim cokolwiek innego — nadgarstki, kostki, albo szyję. To, co akurat wymagałoby skrępowania.
— Wątpię. — Nie miała zamiaru od niej uciekać. Itou należała do osób zdecydowanych, szczególnie gdy chodziło o upolowanie upatrzonej zdobyczy. Nie powiedziała nic więcej, tylko delikatnie wygięła wargi w uśmiechu. W zwyczajnych sytuacjach Itou potrafiła mówić dużo, gdy była zestresowana nawet gadać w kółko o tym samym, jednak gdy czuła się u steru, nagle wiedziała, jak każdą wypowiedź spiąć w jedną klamrę. Im mniej używała słów, tym potrafiły wywołać one większe wrażenie na rozmówcy. Miało to swoje przełożenie przede wszystkim na flirt, gdzie słowne gry i niedopowiedzenia jedynie dodawały wszystkiemu kokieterii.
— Szkoda. — Zrobiła dłuższą pauzę, przyglądając się dziewczynie, która kłamała jak z nut. Widziała, że większość imprezy przesiedziała w pokoju i rozmawiając, tańcząc może jedynie przez krótką chwilę.
— Gdyby to było z mojego powodu, to zrobiłabym Ci kolejnego drinka. Jakkolwiek skoro to nie ja zawiniłam... — Uśmiechnęła się perfidnie, rzeczywiście nie mając zamiaru przygotowywać jej następnego napitku. Grzeczne dziewczynki dostają drinki, a te niegrzeczne... To się jeszcze okaże, na co zasłużą.
Dziewczyna okazała się jednak nie aż ta krnąbrna, jak Itou mogłaby się tego spodziewać. Choć w rzeczywistości nie zapytałaby ją o chęć oddania kontroli, jeśli nie domyślałaby się odpowiedzi. Jin zachowywała się jak kotka, łasząc się do artystki i czekając na podrapanie za uszkiem.
— Więc to ustalone. — Pogładziła ją po policzku — delikatnie, opiekuńczo, wręcz pobłażliwie, niczym ukochane zwierzątko. Brokat na jej zaróżowionych policzkach mienił się różnymi kolorami. Była prześliczna, będąc tak łasą na jej dotyk i słowa.
— Zobaczymy. — Podeszła zupełnie blisko, kładąc drugą dłoń na jej barku i tylko delikatnie muskając ustami policzek. Pachniał tak słodko, jak leśne owoce. W zasadzie nie miała nic przeciwko temu, aby później dziewczę przejęło od niej trochę kontroli, jednak na razie bawiła ją uległość oferowana przez Jin.
Znalazły się wśród ludzi, siadając obok siebie na jednej kanapie. Było to całkiem ekscytujące, że tylko one wiedziały, co dotychczas wydarzyło się między nimi, a tutaj wyglądały jedynie jak dwie podpite koleżanki. Złapała ją za udo i przejechała odrobinę w górę i ku środkowi. Jednak tylko kawałeczek, tak aby nie dać jej zbyt wiele na raz. Następnie wróciła do zakolanówki, wsadzając jeden palec pod gumkę. Zrobiło to na koleżance odpowiednie wrażenie, ponieważ już w chwilę potem uniosła nogi, by wygodnie ułożyć je na kolanach wampirzo przebranej studentki. Zwiewna spódniczka zsuneła się w dół ud (nie)winnej wróżki, odsłaniając o wiele za dużo. Itou nawet nie miała zamiaru powstrzymywać swojego spojrzenia. Błądziła wzrokiem po jej brzuchu, zagiętym materiale spódniczki i odsłoniętych udach. Jej nogi początkowo było lekko rozsunięte, także widoki Itou miała przepyszne. W chwilę potem ściągnęła je ze sobą i z udawaną pruderyjnością obciągnęła materiał w dół — wciąż odsłaniając jednak całkiem sporo.
— Poczekaj, dam Ci poduszkę, będziesz mogła wygodniej usiąść. — Powiedziała to głośno, żeby zachować pozory normalnej rozmowy. Sięgnęła po poduszkę leżącą koło niej i, cały czas mając nad sobą nogi Jin, podsunęła się do niej. W tym momencie jej biodro stykało się z wrażliwą, spodnią częścią dziewczęcych ud. Chwyciła Jin-chan za dłoń, tę, którą miała na brzuchu, aby pomóc jej odsunąć na chwilę plecy od ściany. Wsuwając poduszkę pod skrzydła z koronki, odezwała się cicho, tak że tylko ona mogła ją dosłyszeć.
— Miałam rację, że jesteś zuchwała. Powinnam Cię unieruchomić już w kuchni. — Spojrzała przy tym na nią spod przymrużonych powiek wieszczących to, że prędzej czy później właśnie to zrobi. Że doigra się. Widziała jak bardzo była z siebie zadowolona i jak bardzo udawała, że jest w tej sytuacji całkowicie niewinna. W zasadzie strasznie to ją kręciło. Alaesha wróciła na razie potulnie na swoje miejsce. Skoro jednak kobieta dała jej okazję do droczenia się z nią, to cóż... dostanie to, czego chce. Ala odłożyła drinka na stolik obok, by móc tylko do czasu, do czasu po niego sięgać. Dłoń, którą miała na widoku, położyła na nogach dziewczyny — przecież gdzieś musiała ją trzymać, a tak było po prostu najwygodniej. Drugą natomiast, skrytą przed spojrzeniami, najpierw objęła dłoń Jin. Poprawiła ułożenie jej ręki, aby nie tylko zahaczała o siateczkę jej rajstop, ale by wsunęła wszystkie palce w przestrzenie materiału. Następnie zaczęła przesuwać swoją dłoń powoli, powolutku od smukłego kolana po bok uda, aby finalnie skończyć na biodrze. Będąc na miejscu, kreśliła paznokciami drobne szlaczki, które z pewnością pozostawiały lekkie, czerwone ślady na jej skórze.
— Od zawsze podobają ci się dziewczyny? Czy może nie tylko one?
Alaesha poczuła się nieco zaskoczona i zbita z tropu pytaniem Jin. Czy nie było widać, że podobają się jej kobiety, skoro flirtuje z nią jak szalona? Malarce jednak przemknęło przez głowę, że być może chciała się dowiedzieć, czy interesują ją tylko dziewczyny? Itou nie chciała jej w żaden sposób urazić albo odstraszyć, jednak prawda mogła niekoniecznie się jej spodobać. Nigdy tego specjalnie nie nazwała, przynajmniej niczym nad termin „biseksualna” — podobały jej się obie płcie. Każda z nich reprezentowała inne cechy, które z kolei trudno było ze sobą pogodzić. Chociażby męskie zdecydowanie miało się nijak do kobiecego subtelnego flirtu, dlatego Itou nie była w stanie ani się zdecydować, ani odrzucić żadnej z możliwości. Zaczęła się w zasadzie godzić z myślą, że wcale nie musiała, a nawet nie potrafiła tego zrobić. Postanowiła, że będzie z Jin szczera, ale ubierze odpowiedź w najdelikatniejsze, jak tylko umiała, słowa.
— Wiesz... Jeśli o to chodzi, to raczej jestem... wszechstronna. Zazwyczaj to, czy ktoś mi się podoba, nie zależy od płci, a od tego, czy coś mnie w kimś pociąga. — W tym momencie zdała sobie sprawę, że właśnie otwarcie przyznała się do tego, że przynajmniej coś pociąga ją w Jin. Czując się przyłapaną z zawstydzeniem obkręciła oczami po pokoju, co jednak było dosyć zabawne, patrząc na to, że wciąż trzymała rękę pod jej spódnicą.
— Na pewno podobasz mi się Ty. — Uśmiechnęła się. Najpierw pod własnym nosem, a potem patrząc już czarnowłosej w oczy i ściskając mocniej jej biodro.
Alaesha chciała zachować pozory normalnej rozmowy. Nie było to wszakże łatwe, patrząc na całkiem wymowną pozycję swojej towarzyszki. Mimo wszystko wszyscy goście byli zajęci sobą i nikt specjalnie nie zwracał na nie uwagi. Najwyraźniej nie zrobiły jeszcze niczego, co widocznie wychodziłoby poza imprezowe normy. Jednocześnie kontynuowanie zwykłej rozmowy podczas robienia innych rzeczy po kryjomu zdawało się nawet bardziej podniecające. Jednocześnie, to nie tak, że Ala chciała jedynie poderwać niebieskooką. Naprawdę była nią zainteresowana — w końcu wcześniej spędziła część wieczoru, słuchając o tym, jak rozprawiała o medycynie. Alkohol cały czas buzował w jej żyłach. Nie do końca świadomie zadbała o jego uzupełnienie — od momentu, gdy usiadły na kanapie, jej drink zaczął znikać całkiem szybko — i co jak co, jej akurat zasychało w gardle od tej całej sytuacji. Tym samym, pomimo cały czas odczuwanego podniecenia miała ochotę powiedzieć coś zabawnego. Kawałów jednak opowiadać nie umiała.
Zwróciła głowę w stronę Jin, śmiejąc się do własnych myśli i tego, co zaraz powie.
— Jeśli miałabyś wybrać, to jakim kolorem kredki byś była i dlaczego? — Jej język lekko się plątał — to od alkoholu, a to od powstrzymywanego chichotu.
— Możesz też powiedzieć jakim rodzajem — świecową, pastelem, ołówkową, a może akwarelową? — Wymieniła całkiem sporo rodzajów kredek, ponieważ znała je wszystkie. A nawet więcej. — Ja mam swój typ, ale najpierw chcę usłyszeć Twoje zdanie. — Dodała z zaczepnym błyskiem w oku, jednocześnie w końcu znajdując pod palcami jej bieliznę.
@Satō Kisara
Satō Kisara and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
- Rzeczywiście straszna szkoda - odparła, z aktorskim przejęciem kładąc dłoń płasko na klatce piersiowej. - W końcu był taki dobry. Ale dobrze, potraktuję to jako twoją… troskę o mnie. I tak już sporo dzisiaj wypiłam. - Pociągnęła jeszcze raz przez słomkę, ale nie skończyła wszystkiego, chcąc zostawić trochę na później. Wygięła wargi w uśmiechu. - W końcu nie chcę, by coś mnie ominęło.
Nie wybaczyłaby sobie, gdyby odpadła, pijana, przed bliższym zapoznaniem się z Itou.
Były jednak i momenty pokory w wachlarzu zachowań Jin, jakoby chciała pokazać dziewczynie, że i na to ją stać, jeżeli tylko ta zastosuje odpowiednie środki. Gdy zatem poczuła dotyk na swoim policzku, naparła nim mocniej na kobiecą dłoń. Zmrużyła oczy po chwili, więc nie spodziewała się - ani nie mogła zobaczyć - że zaraz zostanie muśnięta ustami. Nie drgnęła jednak z zaskoczenia, a jedynie westchnęła pod wpływem tej bliskości. Mały uśmiech grał na jej ustach. Być może w tym geście Itou ukryła właśnie przekaz: „to twoja nagroda za dobre zachowanie”.
Cóż, jeśli tak, to stanowiło to skuteczną zachętę.
Posłusznie odsunęła plecy od ściany - była bardzo zimna, szczególnie że jej plecy zasłaniał przecież jedynie półprzezroczysty skrawek materiału - i złapała się dłoni Itou dla utrzymania się w pozycji. Gdy szept dziewczyny dotarł do jej uszu, wyłowiony bezbłędnie z powszechnie roztaczającego się szmeru rozmów i muzyki - była w końcu nastrojona kompletnie na częstotliwość Itou, wychwytując niemal tylko jej obecność - Kisara uśmiechnęła się szeroko z ognikami zadowolenia w jasnych oczach. Przyjemny dreszcz pobiegł wzdłuż jej kręgosłupa na implikacje, jakie dziewczyna zawarła w zdaniu, dokładając do podniecenia krążącego po jej brzuchu.
- Powinnaś - potwierdziła również zniżonym głosem. Następnie, gdy już miękka poduszka znalazła się pod jej łopatkami, ułożyła się wygodnie, chłonąc ostrzegawczy wzrok, jakim Itou ją obdarzyła. Nonszalancko wzruszyła ramionami, odgarniając pasmo włosów za jedno ucho. - Twój błąd.
Poruszyła lekko nogami, świadoma wyraźnie palców luźno spoczywających na jej skórze. Z ciekawością obserwowała, kiedy Itou chwyciła za jej rękę, z zadowoleniem odkrywając, że to tylko po to, by Kisara mogła dalej bawić się jej rajstopami. To zatem zrobiła - wpierw dłoń, pomiędzy szeroką siatką, rozpostarła się jak tylko mogła, rozkoszując się gładką i miękką skórą. Następnie zaś, dość gwałtownie po tym, jak delikatnie ją dotykała, zwinęła palce w pięść i pociągnęła siatkę do siebie, rozciągając ją na tyle, na ile mogła, by wciąż utrzymać to w ukryciu przed innymi. Zerknęła spod rzęs w piwne tęczówki, uśmiechając się drapieżnie.
- Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo przywiązana do tych rajstop - mruknęła, szarpiąc jeszcze raz, ale tym razem łagodniej. - Bo mam zamiar je później zerwać. - Musiała też przy okazji przekonać się, żeby nie zrobić tego teraz - bo wraz z tlącym się coraz bardziej podnieceniem trudno było zachować jej zdrowy rozum. Chwilę potem puściła materiał, ale nie szczędząc nodze Itou wbicia w nią lekko paznokci.
Już miała sięgać po swoje picie, które wcześniej położyła na stoliku, lecz musiała zaniechać tej czynności, gdy tylko wyczuła dłonie wysoko na swoim udzie. Zaczynała nawet lekko odchylać się w stronę niskiego stołu, ale dotyk sprawił, że klapnęła z powrotem na miejsce w nieco komiczny sposób. Spojrzała na Itou z rozszerzonymi oczyma - nie tyle co się dziwiąc, że faktycznie wpakowała jej rękę pod spódnicę, a bardziej będąc z tego powodu niesamowicie ucieszona. Przy okazji miała też wrażenie, jakby przepaliło jej styki w mózgu; krew uderzyła jej do głowy, aż przez sekundę nie słyszała nic oprócz jej głośnego szumu. Itou zostawiała po sobie palącą ścieżkę, której Jin ani nie myślała jej przerywać, aż dotarła do wystającej kości biodra. Czuła, że zdecydowanie zaczyna mieć problem. Nie był to już niewinny buziak, jak w kuchni, ani skradzione muśnięcie na plecach. Ich flirt przechodził w coś o bardziej wyraźnych konturach, a Kisara już lubiła kształt tego, co się tworzyło.
Czekała na jej odpowiedź z, jak zauważyła po chwili, lekko wstrzymanym oddechem. Bardzo chciała w pełni wierzyć w zdecydowanie wypowiedziane wcześniej przez Itou „wątpię”, ale przecież dziewczyna nie wiedziała o jednej, kluczowej sprawie, w której Kisara tchórzyła raz po razie, by po prostu o niej powiedzieć. W końcu każdy miał prawo do swoich preferencji, a niestety Jin mogła jednym zdaniem zawieść czyjeś oczekiwania - i bardzo nie chciała, żeby tak się stało w przypadku poznanej dziś dziewczyny. Gdy zatem usłyszała o jej „wszechstronności”, odczuła niesamowitą ulgę. Odchyliła głowę, opierając ją na chłodnej ścianie i pozwoliła sobie na odetchnięcie. Okej, czyli była jakaś nadzieja, że wszystko skończy się dobrze - jeżeli, oczywiście, nie uzna Kisary za kłamczynię i oszustkę. Nie chciała jednak zaczynać delikatnego dla niej tematu tutaj, przy wszystkich, dlatego zadecydowała, że podejmie go, gdy stąd pójdą - bo taki był, zdaje się, plan; taki można było raczej przewidywać po sprytnej dłoni kreślącej fikuśne wzory pod błękitem szyfonu. Usta już rozświetlone zostały przez promienny uśmiech, gdy zrozumiała drugie dno wypowiedzi. Poszerzył się tym bardziej, kiedy dostrzegła urocze, według niej, zmieszanie Itou.
- Mam tak samo - zaoferowała. Każda płeć była w porządku, dopóki osoba była odpowiednia. - I z wzajemnością - dodała otwarcie, by wspomóc ją w tej istnej niedoli, jakim jest przyznanie się do tego, że ktoś cię kręci, nawet jeżeli w tym samym czasie ściska ci biodro. O rany.
Uznała, że w końcu nadszedł względnie bezpieczny moment, by złapać w dłoń swojego drinka. Nie było go tam już dużo, więc wreszcie go skończyła, ciesząc się ostatnimi słodkimi łykami trunku. Odstawiła szklankę z głuchym stuknięciem. Następnie, chcąc znowu położyć się na kanapie, ale równocześnie nie mogąc - jak to ona - usiedzieć w jednym miejscu zbyt długo, tym razem oparła głowę o ramię Itou. Wciąż z nogami na jej kolanach musiała zwinąć się jak krewetka, by umożliwić sobie taką pozycję, lecz nie było to żadnym problemem. Dzięki niej znalazła się jeszcze bliżej piwnookiej. Tutaj, tak blisko szyi, zapach dziewczyny był bardzo intensywny - i równie zniewalający.
Kręciło jej się lekko w głowie po zmianie pionu. Nie do końca wiedziała, czy to przez Itou, przez alkohol czy z podniecenia - ale jakby miała stawiać, to z powodu wszystkich trzech aspektów. Być może przez to wychodziła z niej taka okropna przylepa - mogła mieć tylko nadzieję, że jej towarzyszka nie miała nic przeciwko przyczepianiu się do niej jak koala do bambusa.
Nieoczekiwane pytanie sprawiło, że parsknęła wesołym śmiechem. Zerknęła na nią z ukosa, próbując wyczytać z jej twarzy, czy nie jest ono jakieś podchwytliwe, ale nic na to nie wskazywało. No dobra! Było równie osobliwe, co interesujące, więc stworzone idealnie dla niej. W dodatku wcale nie takie proste; zanim się odezwała, musiała chwilę pomyśleć. Gdy tak siedziała w nią wtulona, ponownie dorwała się do łańcuszków przy czarnej sukience, skubiąc je trochę nieświadomie.
- Myślę, że taką dwukolorową - zaczęła wreszcie; miała poniekąd na myśli swoje dwa oblicza, ale nie mogła jeszcze tego wyjaśnić Itou. - Na jednym końcu błękitny. Przez… cóż, moje oczy - często o nich słyszała, bo były tutaj rzadko spotykane - i kojarzy mi się z pewnością siebie. Poza tym łatwo się wzruszam byle czym i szybko robi mi się smutno - kolejne cechy, które przywodzą, według mnie, na myśl kolor niebieski…
Urwała na chwilę, kiedy Itou dotarła aż do bielizny. Uderzyła w nią kolejna fala gorąca, barwiąc policzki na soczysty róż. Wampirzyca mogła poczuć na swojej szyi ciepły obłok oddechu, który z niej wydarła tym gestem. Była tak blisko - co było świetne i straszne jednocześnie. Musiała być już na sto procent twarda, nie było innej opcji. To, co wywoływało w niej takie dychotomiczne odczucia, był fakt, że gdyby Itou przesunęła dłoń choć trochę w bok, wiedziałaby. Od razu. Kisara więc pragnęła i bała się tego kontaktu w tym samym momencie. W końcu, gdy to drugie jednak wzięło górę, ścisnęła mocniej nogi, modląc się, by Itou wzięła to po prostu za zniecierpliwione wiercenie się. Zresztą to też nie było w zasadzie kłamstwem… Przełożyła całą dłoń przez łańcuszek, aż - w słodkiej wizji, miała nadzieję, przyszłości - spoczął on wokół jej nadgarstka.
- Z d-drugiej strony - zająknęła się trochę, co ją samą bawiło - fuksja. Najbardziej oczojebna, jaką możesz sobie wyobrazić. Nawet nie wiem, czy muszę to tłumaczyć. - Zaśmiała się. - Jak się rozpędzę, to nic mnie nie zatrzyma - wymruczała, składając drobny, krótki pocałunek na jej ramieniu. - Myślę, że akwarelowa. Są bardzo ładne. I trochę nieokiełznane. - Nie znała się na artystycznych mediach, ale akwarele zawsze kojarzyły jej się z dość trudnym typem, jako że nigdy do końca nie dało się przewidzieć, gdzie i w jakim kształcie wyląduje smuga koloru. Przycisnęła kolejny uśmiech do jej skóry, a potem podniosła głowę tylko po to, by móc lepiej na nią spojrzeć. Mimowolnie utkwiła na kilka sekund wzrok na jej ustach, dopiero po chwili wędrując ku jej oczom. Mocny, czarny makijaż powiek dodawał pazura raczej delikatnym rysom twarzy. Czerwona szminka z kolei… cóż, głównie chciała teraz zrujnować jej idealne konturowanie. Nie było w tej myśli wielkiej filozofii, ani subtelności. - A jakie jest twoje zdanie? - Przekrzywiła głowę, eksponując pnące się w górę do szczęki, jeszcze niewielkie plamki jaśniejszej skóry. - No i zamieniam się w słuch. Jaką kredką byłabyś ty?
WAS IT JUST A DREAM?
AM I IN TOO DEEP?
Itou Alaesha and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.