Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
@Satō Kisara Kisiu, wszystkiego najlepszego! To urodzinkowy postek, więc na razie masz go sobie tylko przeczytać i się nim nacieszyć. Fabułkę rozpoczniemy, gdy będziesz miała na to czas. Sto lat!
Impreza trwała w najlepsze. Wybiła pierwsza w nocy i była to godzina idealna. Wszyscy nudziarze już odpadli i poszli grzecznie do domów, a poziom alkoholu we krwi u pozostałych gości był optymalny na tyle, żeby ani nie przynudzać, ani nie bełkotać.
Sesja się jeszcze nie zaczęła, co w świecie represjonowanych przez całą wcześniejszą edukację młodych Japończyków oznaczało jedno — porządną imprezę. Tym samym Alaesha bez zająknięcia zgodziła się na propozycję koleżanki z roku, żeby wpaść na domówkę do jej znajomych. Poza nią nie znała tam nikogo innego, jednak kilka miseczek sake wystarczająco rozwiązało jej język, aby swobodnie nawiązywać nowe znajomości.
Impreza była organizowana z okazji Halloween, więc wymagała przebrania. Dzięki temu rozpoczynanie każdej kolejnej rozmowy było bajecznie proste — wystarczyło zagaić na temat kostiumu. Szczególnie że w niektórych wypadkach zdecydowanie lepiej było zapytać niż zgadywać. Kostiumy jednak były przygotowywane przez niezbyt zamożnych z zasady studentów. Alaesha postawiła na stylówkę, w którą nigdy nie ubrałaby się na co dzień, choć musiała przyznać, że zawsze miała na to ochotę (ubiór). Zrobiła też sobie czarno-czerwony makijaż smookey eye, usta lekko zarysowała ciemnoczerwonym tintem, żeby nie schodził jej podczas picia i założyła czerwone soczewki (makijaż). Długie, ciemnobrązowe włosy nawinęła na lokówkę, tworząc fale sięgające jej za łopatki.
W zależności od humoru odpowiadała, że jest wiedźmą, gotką lub wampirem; nie przykładała do tego większej wagi. Niemniej w swoim kostiumie czuła się wyjątkowo dobrze. Wyglądała w nim zupełnie inaczej, niż się zwykle ubierała, jednak podkreślał atuty jej figury, sprawiając, że niejeden chłopak na imprezie już się za nią obejrzał.
Koleżanka Itou zniknęła jej z oczu, więc dziewczyna dosiadła się do większej grupki. Zaczęła przysłuchiwać się rozmowie i przyglądać osobom siedzącym w niewielkim kółku. Uwagę Alaeshy przyciągnęła jedna z dziewcząt. Miała kruczoczarne włosy i bardzo jasne, błękitne oczy. W odróżnieniu od niej wyglądała delikatnie, niemal eterycznie — była zdecydowanie szczuplejsza i wyższa od studentki ASP, czyli w jej guście. Rozprawiała o jakimś zagadnieniu z zakresu anatomii człowieka, co było dla Alaeshy tym ciekawsze, że gdyby nie pasja do sztuki, to z chęcią zostałaby lekarzem. Niemniej jej los został przesądzony i związany ze sztuką już chyba w momencie urodzenia.
Słuchała delikatnego głosu studentki — prawdopodobnie medycyny — nie mając, póki co przestrzeni, aby się wtrącić do rozmowy; co rusz ktoś ją zagadywał. Itou siedziała na kanapie prawie naprzeciwko niej i sączyła w ciszy drinka, bawiąc się mimowolnie to jednym ze swoich loków, to łańcuszkiem doczepionym do sukienki. Po chwili z przykrością stwierdziła, że szklanka jest już pusta — niestety, gdy się tylko siedzi i pije, to alkohol znika zbyt szybko. Wstała z postanowieniem zrobienia sobie nowego napitku i wyszła do kuchni, przeciskając się nad szeregiem damskich i męskich kolan. Co było zaskakujące, kuchnia była zupełnie pusta — osoby, które wcześniej tutaj rezydowały, musiały wyjść na papierosa.
Alaesha nie była zbyt roztropna w piciu i nie zachowywała żadnych zasad odnośnie spożywania procentów tylko w górę albo w dół. W rzeczywistości nawet nie wiedziała, która opcja jest tą poprawną. Wcześniej piła sake, natomiast teraz miała ochotę na drinki. Zauważyła na wysokiej półce duży kosz z pomarańczami i niewiele myśląc, sięgnęła po niego, nie zważając na to, że do niego nie dosięga. Podskoczyła i chwyciła za brzeg naczynia, które jednak, zamiast się delikatnie zsunąć w jej dłonie, postanowiło zrobić koziołka, wysypując przy tym wszystkie owoce. Zaczęła je czym prędzej zbierać, a schylając się po jedną z pomarańczy, dostrzegła przed sobą długie nogi.
@Satō Kisara Kisiu, wszystkiego najlepszego! To urodzinkowy postek, więc na razie masz go sobie tylko przeczytać i się nim nacieszyć. Fabułkę rozpoczniemy, gdy będziesz miała na to czas. Sto lat!
Studia, 31.10.2030 rok
Impreza trwała w najlepsze. Wybiła pierwsza w nocy i była to godzina idealna. Wszyscy nudziarze już odpadli i poszli grzecznie do domów, a poziom alkoholu we krwi u pozostałych gości był optymalny na tyle, żeby ani nie przynudzać, ani nie bełkotać.
Sesja się jeszcze nie zaczęła, co w świecie represjonowanych przez całą wcześniejszą edukację młodych Japończyków oznaczało jedno — porządną imprezę. Tym samym Alaesha bez zająknięcia zgodziła się na propozycję koleżanki z roku, żeby wpaść na domówkę do jej znajomych. Poza nią nie znała tam nikogo innego, jednak kilka miseczek sake wystarczająco rozwiązało jej język, aby swobodnie nawiązywać nowe znajomości.
Impreza była organizowana z okazji Halloween, więc wymagała przebrania. Dzięki temu rozpoczynanie każdej kolejnej rozmowy było bajecznie proste — wystarczyło zagaić na temat kostiumu. Szczególnie że w niektórych wypadkach zdecydowanie lepiej było zapytać niż zgadywać. Kostiumy jednak były przygotowywane przez niezbyt zamożnych z zasady studentów. Alaesha postawiła na stylówkę, w którą nigdy nie ubrałaby się na co dzień, choć musiała przyznać, że zawsze miała na to ochotę (ubiór). Zrobiła też sobie czarno-czerwony makijaż smookey eye, usta lekko zarysowała ciemnoczerwonym tintem, żeby nie schodził jej podczas picia i założyła czerwone soczewki (makijaż). Długie, ciemnobrązowe włosy nawinęła na lokówkę, tworząc fale sięgające jej za łopatki.
W zależności od humoru odpowiadała, że jest wiedźmą, gotką lub wampirem; nie przykładała do tego większej wagi. Niemniej w swoim kostiumie czuła się wyjątkowo dobrze. Wyglądała w nim zupełnie inaczej, niż się zwykle ubierała, jednak podkreślał atuty jej figury, sprawiając, że niejeden chłopak na imprezie już się za nią obejrzał.
Koleżanka Itou zniknęła jej z oczu, więc dziewczyna dosiadła się do większej grupki. Zaczęła przysłuchiwać się rozmowie i przyglądać osobom siedzącym w niewielkim kółku. Uwagę Alaeshy przyciągnęła jedna z dziewcząt. Miała kruczoczarne włosy i bardzo jasne, błękitne oczy. W odróżnieniu od niej wyglądała delikatnie, niemal eterycznie — była zdecydowanie szczuplejsza i wyższa od studentki ASP, czyli w jej guście. Rozprawiała o jakimś zagadnieniu z zakresu anatomii człowieka, co było dla Alaeshy tym ciekawsze, że gdyby nie pasja do sztuki, to z chęcią zostałaby lekarzem. Niemniej jej los został przesądzony i związany ze sztuką już chyba w momencie urodzenia.
Słuchała delikatnego głosu studentki — prawdopodobnie medycyny — nie mając, póki co przestrzeni, aby się wtrącić do rozmowy; co rusz ktoś ją zagadywał. Itou siedziała na kanapie prawie naprzeciwko niej i sączyła w ciszy drinka, bawiąc się mimowolnie to jednym ze swoich loków, to łańcuszkiem doczepionym do sukienki. Po chwili z przykrością stwierdziła, że szklanka jest już pusta — niestety, gdy się tylko siedzi i pije, to alkohol znika zbyt szybko. Wstała z postanowieniem zrobienia sobie nowego napitku i wyszła do kuchni, przeciskając się nad szeregiem damskich i męskich kolan. Co było zaskakujące, kuchnia była zupełnie pusta — osoby, które wcześniej tutaj rezydowały, musiały wyjść na papierosa.
Alaesha nie była zbyt roztropna w piciu i nie zachowywała żadnych zasad odnośnie spożywania procentów tylko w górę albo w dół. W rzeczywistości nawet nie wiedziała, która opcja jest tą poprawną. Wcześniej piła sake, natomiast teraz miała ochotę na drinki. Zauważyła na wysokiej półce duży kosz z pomarańczami i niewiele myśląc, sięgnęła po niego, nie zważając na to, że do niego nie dosięga. Podskoczyła i chwyciła za brzeg naczynia, które jednak, zamiast się delikatnie zsunąć w jej dłonie, postanowiło zrobić koziołka, wysypując przy tym wszystkie owoce. Zaczęła je czym prędzej zbierać, a schylając się po jedną z pomarańczy, dostrzegła przed sobą długie nogi.
Warui Shin'ya, Raikatsuji Shiimaura, Satō Kisara, Yōzei-Genji Setsurō, Naiya Kō, Yakushimaru Sanari and Matsumoto Hiroshi szaleją za tym postem.
Upiła własnego drinka, patrząc z nieodgadnionym uśmiechem na swoją towarzyszkę. To zabawne, jak próbowała zgrywać nie w pełni dostepną, po tym, co prezentowała wcześniej. A jak próbowała ładnie grać, kładąc dłoń na własnym dekolcie! Itou zastanawiała się, czy wciąż będzie miała w głowie gierki, gdy już zostaną tylko we dwie. Gdy w końcu odgarnie z karku długie pasma, chwyci ją za włosy i będzie na przemian całowała, lizała i gryzła gładką skórę. Zobaczymy, czy wtedy wyrwie się z jej ust cokolwiek poza cichym jękiem. Prawdopodobnie nie. Jin westchnęła zaledwie od lekkiego muśnięcia ustami w policzek. Niniejszym Alaesha nie mogła już doczekać się arsenału pozostałych dźwięków, które jej śliczna koleżanka mogła jeszcze wydać podczas dzisiejszego wieczoru. Ponieważ tego, że ten wieczór skończy się w ten sposób była już niemal pewna; miała w zwyczaju kończyć to, co zaczęła.
Jin-chan bez najmniejszego oporu złapała ją za dłoń, wykonując to drobniutkie polecenie ze strony Itou, ubrane jedynie w miękkość poduszki. Aczkolwiek muśnięte błyszczącą pomadką usta wciąż miały ochotę się droczyć. Ale to dobrze — nakręcało to Itou jeszcze bardziej do tego, żeby ją utemperować. Artystka, która wydawać by się mogło, powinna cechować się delikatnością, spojrzała na nią z góry, unosząc podbródek i rozchylając lekko wargi.
— Możesz być pewna, że więcej go nie popełnię. — Uciszyła dziewczęcą pyskówkę, na koniec mrużąc oczy i przygryzając kłem własną wargę. Alaesha nie zwracała w tym momencie uwagi na nikogo poza Jin. Chciała ją mieć dla siebie, chciała ją zdobyć, upolować. Muzyka, rozmowy i krzyki były odległe niczym dźwięki słyszane pod wodą.
Położenie dłoni Jin na własnym udzie było doskonałym pomysłem. Ciepłe palce przyjemnie łechtała skórę tylko po to, by za chwilę mocno pociągnąć kabaretkę. Rajstopy intensywnie wbiły się we wnętrze uda, co okazało się zaskakująco przyjemne.
— Nie jestem do nich przywiązana. Jednak skąd wiesz, że będziesz miała wolne ręce, aby to zrobić? — Uśmiechnęła się do niej jakby pobłażliwie, unosząc do góry tylko jeden kącik ust. Oczy malarki mówiły: Kochana, już Ci przecież mówiłam, że nie popełnię tego błędu. Aczkolwiek... i tak miała nadzieję, że w ciągu tego wieczora przynajmniej na jakiś czas pozbędzie się siateczki oplatającej jej nogi lub, że przynajmniej zostanie ona uzupełniona o kilka dodatkowych dziur.
Ucieszyła się na słowa Jin dotyczące jej własnej wszechstronności i oczywiście tego, że ona też się jej podoba. Niemniej zaskoczyła ją nieco jej odpowiedź — chyba po prostu nie tego się spodziewała i zdążyła się zestresować, że zrobi jej przykrość. Wychodziło jednak na to, że dziewczęta również i pod tym względem były do siebie podobne. Bo na pewno łączyło je już to, że obie były śliczne, rezolutne i nakręcone na siebie nawzajem.
Czarnowłosa zwinęła się obok niej na kanapie, przybliżając się jeszcze bardziej. W tym momencie przytulała się do niej już nie tylko nogami, ale również kuliła twarz w jej ramieniu i bawiła się łańcuszkiem przy czarnej sukience — chyba narobiła sobie niezłą ochotę na to krępowanie. Itou miała zamiar to sobie skrzętnie zapamiętać. Lekkie, pojedyncze włoski unoszące się w powietrzu łaskotały Itou w policzki, a oddech na szyi... Och, był taki gorący. W zasadzie, gdyby tylko Alaesha nie była tak strasznie urzeczona fizycznością i zaczepnością dziewczyny, gdyby tylko poznały się w mniej frywolnych okolicznościach... To mogłoby się zrodzić między nimi coś głębszego. O tym jednak miała się przekonać, tęskniąc za nią już w kilka dni po tej imprezie. Jin była naprawdę urocza i słodka. W typie Alaeshy, która... mogłaby chcieć tego więcej. Tak po prostu, na co dzień. Szczególnie że dziewczyna tak bardzo wkręciła w zadane przez nią pytanie. Nawet nie myślała, że się na tym w ogóle skupi. Rzeczywiście, nie pomyliła się co do niej już w momencie, gdy przysłuchiwała się jej mądrym wywodom o ludzkiej anatomii z początku imprezy.
— Podoba mi się Twoja interpretacja. Rzeczywiście, te dwa kolory by całkiem ładnie do Ciebie pasowały, podobnie jak nieoczywistość akwareli. Wszystko się zgadza. Choć ja mam jeszcze inny pomysł. — Przyjemnie słuchało się wyczerpującego opisu dziewczyny, szczególnie że nieco udawało się jej rozpraszać niebieskooką. Choć nie widziała aż tak dokładnie jej twarzy, to zobaczyła uroczy rumieniec na policzkach spowitych iskrzącym się brokatem, a na swawolne poczynanie dłoni Itou, Jin mocniej zacisnęła nogi. Alaeshy spodobała się taka reakcja — to bardzo dobrze, że reagowała na nią w taki sposób. O to jej właśnie chodziło. Dziewczyna w przebraniu wróżki znajdowała się teraz bliżej, co w zasadzie ułatwiało jej sprawę. Kusiło artystkę, aby przejechać dłonią do wnętrza uda, ale tego nie zrobiła. Za szybko. Niech jeszcze poczeka. Nie oznaczało to, że miała zamiar przestać ją kusić. Poczuła pod palcami drobną koronkę, a dalej gładki materiał — krótkie bokserki. Wsunęła palce pod materiał, cały czas słuchając z zaangażowaniem i przyglądając się reakcjom zaróżowionej twarzyczki. Ścisnęła ją lekko na granicy biodra i pośladka, unosząc przy tym trochę ku górze lekki tiul spódniczki.
Bliskość dziewczęcia nie pozostawała jednak Alaeshy obojętna. Przyjemne i drobne pocałunki w ramię wcale nie były aż takie niewinne, a delikatne wargi przyprawiały ją o gęsią skórkę. Powoli zaczynała tracić cierpliwość i zaczęła się zastanawiać, jak długo jeszcze wytrzyma siedzenie na tej kanapie. Raczej już niezbyt długo. Szczególnie że jej towarzyszka niby od niechcenia zaczęła oplatać własny nadgarstek o łańcuszek przyczepiony przy jej talii. — O tym właśnie myślisz? Tego byś chciała — żebym skuła Twoje nadgarstki? — Jedynie to pomyślała, ponieważ nie chciała przerywać Jin, w rzeczywistości ciekawej, rozprawy o kolorach i ich znaczeniu. Złapała na moment drugi koniec łańcuszka, aby faktycznie owinąć kobiecy nadgarstek, i to znacznie mocniej, niż robiła to samodzielnie.
— Wybrałabym dla Ciebie jasnoniebieski. Jednak nie akwarelkę, a suchy pastel. Rysowałabym nim po czarnym arkuszu, aby podbić jego barwę i nasycenie, ponieważ Ty również jesteś intensywna. Taki pastel można łatwo zmieszać z innym kolorem. Z odrobiną białego stawałaby się delikatniejsza, bardziej urocza i dziewczęca. — Spojrzała z ukosa na dziewczynę opierającą głowę na jej ramieniu. Już po chwili kontynuując, ponieważ niewiele tematów kręciło ją tak, jak sztuka. I Jin w tym momencie.
— Jednak łatwo też ją połączyć z innym kolorem, aby stał się chmurny i niebezpieczny jak burza. Pastelem można również rysować ostre linie, ale też pięknie rozciera się pod palcami i tworzy cudowne przejścia. A mimo że jest taki delikatny i kruchy, to zostaje na dłoniach. Można się nim nieźle pobrudzić. — Miała nadzieję, że dzisiaj zmalują razem coś dirty.
— Ja natomiast... — Przyłożyła w zamyśleniu palec do ust, żeby następnie przygryźć końcówkę pomalowanego na czerwono paznokcia. — Byłabym ciemnozieloną kredką. Może tak myślę, bo ogólnie uwielbiam ten kolor. — Uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny. — Jednak wydaje mi się, że do mnie pasuje. W zieleni jest coś uspakajającego i wyważonego, ale może kojarzyć się również z ciemnym lasem, w którym nie wiesz, co czyha. — Roześmiała się, stwierdzając, że brzmi to niemal jak groźba wobec dziewczyny, którą ma zamiar później zaciągnąć do jakiegoś wolnego pokoju. — I zdecydowanie byłabym kredką ołówkową, ale taką premium, używaną przez artystów. — Wolną dłonią przejechała delikatnie po jej szyi, aby zatrzymać się na brodzie i delikatnie ją unieść. — Teraz natomiast chciałabym poznać Twoje zdanie na ten temat.
W chwilę potem artystka sięgnęła po drinka i upiła go trochę, ale ze względu na wykonany ruch, zrobiło jej się ciut niewygodnie. Uniosła szczupłe nogi koleżanki i usadowiła się wygodniej. Nie chciała się wiercić, żeby przyszła medyczka nie pomyślała, że jest jej niewygodnie. Myśli Alaeshy wybiły ją na chwilę z rozmowy. Złapała za udo Jin dłonią na widoku, co w zasadzie, gdyby chcieli, mogliby dostrzec już wszyscy. Następnie zadała jej pytanie, spoglądając na nią tajemniczo.
— Skoro jesteśmy już przy papierniczo-biurowych tematach, to może zagrasz ze mną w kamień, papier, nożyce?
@Satō Kisara
Jin-chan bez najmniejszego oporu złapała ją za dłoń, wykonując to drobniutkie polecenie ze strony Itou, ubrane jedynie w miękkość poduszki. Aczkolwiek muśnięte błyszczącą pomadką usta wciąż miały ochotę się droczyć. Ale to dobrze — nakręcało to Itou jeszcze bardziej do tego, żeby ją utemperować. Artystka, która wydawać by się mogło, powinna cechować się delikatnością, spojrzała na nią z góry, unosząc podbródek i rozchylając lekko wargi.
— Możesz być pewna, że więcej go nie popełnię. — Uciszyła dziewczęcą pyskówkę, na koniec mrużąc oczy i przygryzając kłem własną wargę. Alaesha nie zwracała w tym momencie uwagi na nikogo poza Jin. Chciała ją mieć dla siebie, chciała ją zdobyć, upolować. Muzyka, rozmowy i krzyki były odległe niczym dźwięki słyszane pod wodą.
Położenie dłoni Jin na własnym udzie było doskonałym pomysłem. Ciepłe palce przyjemnie łechtała skórę tylko po to, by za chwilę mocno pociągnąć kabaretkę. Rajstopy intensywnie wbiły się we wnętrze uda, co okazało się zaskakująco przyjemne.
— Nie jestem do nich przywiązana. Jednak skąd wiesz, że będziesz miała wolne ręce, aby to zrobić? — Uśmiechnęła się do niej jakby pobłażliwie, unosząc do góry tylko jeden kącik ust. Oczy malarki mówiły: Kochana, już Ci przecież mówiłam, że nie popełnię tego błędu. Aczkolwiek... i tak miała nadzieję, że w ciągu tego wieczora przynajmniej na jakiś czas pozbędzie się siateczki oplatającej jej nogi lub, że przynajmniej zostanie ona uzupełniona o kilka dodatkowych dziur.
Ucieszyła się na słowa Jin dotyczące jej własnej wszechstronności i oczywiście tego, że ona też się jej podoba. Niemniej zaskoczyła ją nieco jej odpowiedź — chyba po prostu nie tego się spodziewała i zdążyła się zestresować, że zrobi jej przykrość. Wychodziło jednak na to, że dziewczęta również i pod tym względem były do siebie podobne. Bo na pewno łączyło je już to, że obie były śliczne, rezolutne i nakręcone na siebie nawzajem.
Czarnowłosa zwinęła się obok niej na kanapie, przybliżając się jeszcze bardziej. W tym momencie przytulała się do niej już nie tylko nogami, ale również kuliła twarz w jej ramieniu i bawiła się łańcuszkiem przy czarnej sukience — chyba narobiła sobie niezłą ochotę na to krępowanie. Itou miała zamiar to sobie skrzętnie zapamiętać. Lekkie, pojedyncze włoski unoszące się w powietrzu łaskotały Itou w policzki, a oddech na szyi... Och, był taki gorący. W zasadzie, gdyby tylko Alaesha nie była tak strasznie urzeczona fizycznością i zaczepnością dziewczyny, gdyby tylko poznały się w mniej frywolnych okolicznościach... To mogłoby się zrodzić między nimi coś głębszego. O tym jednak miała się przekonać, tęskniąc za nią już w kilka dni po tej imprezie. Jin była naprawdę urocza i słodka. W typie Alaeshy, która... mogłaby chcieć tego więcej. Tak po prostu, na co dzień. Szczególnie że dziewczyna tak bardzo wkręciła w zadane przez nią pytanie. Nawet nie myślała, że się na tym w ogóle skupi. Rzeczywiście, nie pomyliła się co do niej już w momencie, gdy przysłuchiwała się jej mądrym wywodom o ludzkiej anatomii z początku imprezy.
— Podoba mi się Twoja interpretacja. Rzeczywiście, te dwa kolory by całkiem ładnie do Ciebie pasowały, podobnie jak nieoczywistość akwareli. Wszystko się zgadza. Choć ja mam jeszcze inny pomysł. — Przyjemnie słuchało się wyczerpującego opisu dziewczyny, szczególnie że nieco udawało się jej rozpraszać niebieskooką. Choć nie widziała aż tak dokładnie jej twarzy, to zobaczyła uroczy rumieniec na policzkach spowitych iskrzącym się brokatem, a na swawolne poczynanie dłoni Itou, Jin mocniej zacisnęła nogi. Alaeshy spodobała się taka reakcja — to bardzo dobrze, że reagowała na nią w taki sposób. O to jej właśnie chodziło. Dziewczyna w przebraniu wróżki znajdowała się teraz bliżej, co w zasadzie ułatwiało jej sprawę. Kusiło artystkę, aby przejechać dłonią do wnętrza uda, ale tego nie zrobiła. Za szybko. Niech jeszcze poczeka. Nie oznaczało to, że miała zamiar przestać ją kusić. Poczuła pod palcami drobną koronkę, a dalej gładki materiał — krótkie bokserki. Wsunęła palce pod materiał, cały czas słuchając z zaangażowaniem i przyglądając się reakcjom zaróżowionej twarzyczki. Ścisnęła ją lekko na granicy biodra i pośladka, unosząc przy tym trochę ku górze lekki tiul spódniczki.
Bliskość dziewczęcia nie pozostawała jednak Alaeshy obojętna. Przyjemne i drobne pocałunki w ramię wcale nie były aż takie niewinne, a delikatne wargi przyprawiały ją o gęsią skórkę. Powoli zaczynała tracić cierpliwość i zaczęła się zastanawiać, jak długo jeszcze wytrzyma siedzenie na tej kanapie. Raczej już niezbyt długo. Szczególnie że jej towarzyszka niby od niechcenia zaczęła oplatać własny nadgarstek o łańcuszek przyczepiony przy jej talii. — O tym właśnie myślisz? Tego byś chciała — żebym skuła Twoje nadgarstki? — Jedynie to pomyślała, ponieważ nie chciała przerywać Jin, w rzeczywistości ciekawej, rozprawy o kolorach i ich znaczeniu. Złapała na moment drugi koniec łańcuszka, aby faktycznie owinąć kobiecy nadgarstek, i to znacznie mocniej, niż robiła to samodzielnie.
— Wybrałabym dla Ciebie jasnoniebieski. Jednak nie akwarelkę, a suchy pastel. Rysowałabym nim po czarnym arkuszu, aby podbić jego barwę i nasycenie, ponieważ Ty również jesteś intensywna. Taki pastel można łatwo zmieszać z innym kolorem. Z odrobiną białego stawałaby się delikatniejsza, bardziej urocza i dziewczęca. — Spojrzała z ukosa na dziewczynę opierającą głowę na jej ramieniu. Już po chwili kontynuując, ponieważ niewiele tematów kręciło ją tak, jak sztuka. I Jin w tym momencie.
— Jednak łatwo też ją połączyć z innym kolorem, aby stał się chmurny i niebezpieczny jak burza. Pastelem można również rysować ostre linie, ale też pięknie rozciera się pod palcami i tworzy cudowne przejścia. A mimo że jest taki delikatny i kruchy, to zostaje na dłoniach. Można się nim nieźle pobrudzić. — Miała nadzieję, że dzisiaj zmalują razem coś dirty.
— Ja natomiast... — Przyłożyła w zamyśleniu palec do ust, żeby następnie przygryźć końcówkę pomalowanego na czerwono paznokcia. — Byłabym ciemnozieloną kredką. Może tak myślę, bo ogólnie uwielbiam ten kolor. — Uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny. — Jednak wydaje mi się, że do mnie pasuje. W zieleni jest coś uspakajającego i wyważonego, ale może kojarzyć się również z ciemnym lasem, w którym nie wiesz, co czyha. — Roześmiała się, stwierdzając, że brzmi to niemal jak groźba wobec dziewczyny, którą ma zamiar później zaciągnąć do jakiegoś wolnego pokoju. — I zdecydowanie byłabym kredką ołówkową, ale taką premium, używaną przez artystów. — Wolną dłonią przejechała delikatnie po jej szyi, aby zatrzymać się na brodzie i delikatnie ją unieść. — Teraz natomiast chciałabym poznać Twoje zdanie na ten temat.
W chwilę potem artystka sięgnęła po drinka i upiła go trochę, ale ze względu na wykonany ruch, zrobiło jej się ciut niewygodnie. Uniosła szczupłe nogi koleżanki i usadowiła się wygodniej. Nie chciała się wiercić, żeby przyszła medyczka nie pomyślała, że jest jej niewygodnie. Myśli Alaeshy wybiły ją na chwilę z rozmowy. Złapała za udo Jin dłonią na widoku, co w zasadzie, gdyby chcieli, mogliby dostrzec już wszyscy. Następnie zadała jej pytanie, spoglądając na nią tajemniczo.
— Skoro jesteśmy już przy papierniczo-biurowych tematach, to może zagrasz ze mną w kamień, papier, nożyce?
@Satō Kisara
Satō Kisara and Yakushimaru Sanari szaleją za tym postem.
Strona 2 z 2 • 1, 2
maj 2038 roku