Świątynia Kishihara
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Nie 28 Sie - 19:41
Świątynia Kishihara


Jedna ze starych, nieco już zaniedbanych, a mimo tego wciąż chętnie odwiedzanych świątyń. Jeśli ktoś zastanawia się nad powodem, to prawdopodobnie jest nowy w tych okolicach, gdyż każdy ze starych wyjadaczy doskonale wie, iż ów miejsce zapewnia harmonię i dobrobyt faunie na całej wyspie Kakure. Gdyby stać się częstszym bywalcem tego miejsca, z czasem można spotkać pewnego osobliwego staruszka, których mimo sędziwego wieku robi co w swojej mocy, by utrzymać świątynię w przyzwoitym stanie. Pan Kasai Shigeo to mężczyzna w wieku osiemdziesięciu pięciu lat, który zawsze znajdzie chwilę na modlitwę i zamaszyste ruchy miotłą celem pozbycia się kurzu czy zaległych przez czas liści. Nie przepada za hałasem i stroni od młodzieży, twierdząc, że są zbyt zadufani w sobie i nieciekawi tego, co dzieje się dookoła nich. Gdy jednak ktoś wykaże się szacunkiem wobec niego samego i świątyni, o którą tak pieczołowicie dba, pan Shigeo nie omieszka okazać odrobiny dobroci serca oraz serdeczności. Odpowie wówczas na każde pytanie, poczęstuje posiłkiem, który zawsze ze sobą przynosi, opowie o starych dziejach, których nikt prócz niego nie doświadczył.

Haraedo
Hecate Shirshu Black

Wto 15 Sie - 1:19
13.08


  Nie zastanawiała się nad tą decyzją długo. W zasadzie podjęła ją już w momencie, gdy padła propozycja.
  Pospiech nie towarzyszył jej tego dnia, wszak od wyznaczonego miejsca spotkania dzieliło ją niewiele. Znalazła więc czas na wypicie ziołowej herbaty, na porządny spacer z psem i nakarmienie wszystkich zwierząt, które akurat tego wymagały. Czy była zestresowana? Ani trochę, bo i czym miałaby się denerwować. Od samego początku chciała działać w sprawie Kinigami, nic się w tej kwestii nie zmieniło, nie potrzebowała więc mentalnego przygotowania na ewentualne przeszkody; była gotowa spalić połowę świata byleby osiągnąć cel.
  Słońce zniknęło już sprzed oczu, mknąc między gęste liście koron wysokich drzew. Właśnie wtedy wyszła z domu, gotowa tak naprawdę na każdą ewentualność. Przekraczając kolejne metry pokrytego zielenią leśnego podłoża podwinęła rękawy bluzy do łokci, zaraz swobodnym ruchem wyłuskując z kieszeni spodenek wpierw zmiętą paczkę, a później upragnionego papierosa. Kłąb dymu uniósł się ponad jej sylwetkę.
  Dotarłszy pod świątynie rozejrzała się dookoła; zastanawiała się czy była jakakolwiek szansa na spotkanie poczciwego pana Shigeo. Późna pora mogła być jednak wystarczającym argumentem na to, by staruszek w tym właśnie momencie przebywał w wygodnym fotelu własnego domu. Miał swoje lata, nocne wyprawy z pewnością mu nie służyły. Wiedźma podeszła niespiesznym krokiem do drewnianych stopni, pojedynczym ruchem dłoni pozbywając się z powierzchni drobnej kupki liści; byłoby szkoda, gdyby praca staruszka poszła na marne. Black była skora mu pomóc, gdy tylko akurat znajdywała się w okolicy. Utrzymanie zapomnianej świątyni w czystości nie miało prawa należeć do prostych zadań.
  Westchnęła po chwili, w końcu odrywając opuszki palców od zmurszałego drewna.

| ubiór

@Warui Shin'ya @Nakashima Yosuke



Świątynia Kishihara Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Sro 22 Lis - 23:26
会議 - kaigi

Bogowie mieli swoje sposoby. Przybywali nieoczekiwanie, wpierw jako obecność, jako ostry wzrok wbity w potylicę, powodujący dreszcz świadomości bycia obserwowanym. I kiedy głowa przekrzywiała się, aby obejrzeć się za siebie, działy się różne rzeczy. Migała żarówka. Uwagę odwracał kot tłukący ulubiony kubek. Czasami, jak teraz, zrywał się wiatr tak porywisty, że zamykał powieki. Gdy się je uchylało, w rejestrze figurowała już postać, której nie powinno być, której nie dałoby się zignorować, bo nie byłaby również w stanie przejść danej odległości w ledwie mrugnięcie.
Byakko poruszyła się tylko po to, aby złożyć wachlarz. Ten sam co poprzednio, z motywem przydymionej bieli i intensywnie krwistych symboli zdobiących harmonijkę papieru.
- Wiedźmo...
Już nie "córko Kinigami", nie przyjaciółko. Obojętność, ale nie szorstkość. Lisią władczynię wciąż cechowała ta sama zwierzęca zadziorność, jednak w porównaniu do poprzedniego spotkania, zdawała się mniej rozbawiona. Być może jej obecny, niezbyt pozytywny stan, powodowały dalsze prace. Karczowanie lasu nie ustawało, choć zmniejszyła się intensywność realizacji tego planu. Robotnicy zdawali się mniej chętni do wykonania kontraktu. Co ich odstraszało? Stale utrzymana klątwa, której efekty nałożono na każdego, w wyniku wydarzeń nawet na tę, która miała być strażniczką dzikich gęstwin? A może jednak był to efekt negocjacji złożonych w formie propozycji przez młodego żołnierza?
- Zakładam, że zjawiając się tutaj, dokonałaś wyboru.
U jej boku w śnieżnej poświacie czuwał lis o sześciu ogonach.
- Jak wyglądało twoje przygotowanie? Zdaje się, że przyszłaś tu z niczym. Z dymem trującym powietrze.
Ruch nadgarstka yokai ugasił kraniec papierosa. Krótkie, niemal niedostrzegalne drgnięcie przegubu - tyle starczyło, aby zniknął żar i zdawało się, że to nie jedyny płomień, który jest w stanie przydeptać metaforycznym obcasem.

Mistrz Gry
Hecate Shirshu Black

Pon 4 Gru - 16:29
  Czekając obserwowała otoczenie — otulała wzrokiem wszystkie zmiany, jakie zaszły w Kinigami pod wpływem ostatnich zdarzeń. Nie myślała nad niczym konkretnym, zamiast tego wsłuchując się w odgłosy lasu, czerpiąc z tej jego części, której ludzie nie zdążyli jeszcze naruszyć.
  — Wiedźmo...
  Uniosła wzrok, konfrontując ślepia ze znajomą już postacią Byakko. Nawet jeśli zauważyła zmianę w sposobie w jaki się do niej zwrócono, to nie skomentowała tego w żaden sposób. Przywykła już do ludzi rzucających w nią podobnymi określeniami i to ze znacznie większym jadem w głosie; duchy biorące z nich przykład nie robiły jej więc większej różnicy. Podniosła się więc niespiesznie z zajmowanego miejsca, niespiesznie otrzepując ubranie z zaległego na nim kurzu.
  — Zaczerpnęłam zdania na temat naszej sprawy u kogoś, kto ma większe o nim pojęcie niż ja. Przyszłam więc uzbrojona w wiedzę i gotowość do zabicia, gdy przyjdzie taka potrzeba — odparła łagodnie, zaplatając ręce na piersi gdy palony wcześniej papieros zgasł ugaszony magią yokai. Cmoknęła krótko pod nosem, wsuwając niedopałek z powrotem do wymiętej paczki, ta zaś wylądowała z powrotem w kieszeni sekundę później.
  — Decyzję podjęłam wraz z dniem, w którym mi ją złożyłaś. Mężczyzna który był wtedy z nami również wydawał się zaangażowany w sprawę. Dołożyłam więc starań, by również się tu dziś zjawił.
  Nakashima wyglądał jej na kogoś, kto nie rzucał słów na wiatr. O ile więc nie zjadł go strach w ostatnich chwilach, podejrzewała, że powinien zjawić się na miejscu o wspomnianej w smsach godzinie. Miała jedynie nadzieję, że kiedyś przyjdzie im się spotkać w mniej ryzykowanych warunkach i w filmowym akcencie 'jeszcze się z tego wszystkiego kiedyś zaśmiać'.

@Warui Shin'ya @Nakashima Yosuke



Świątynia Kishihara Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black
Mistrz Gry

Czw 7 Gru - 14:38
会議 - kaigi

Tylko pełna koncentracja pozwoliłaby dostrzec sekundowe przytaknięcie byakko; broda lisicy pochyliła się i uniosła w zaledwie milimetrowym drgnięciu, gdy ona sama, pogrążona w myślach, przyswajała słowa rozmówczyni. Nie dopytywała o szczegóły; nie pozwalała poznać po sobie emocji związanych z odpowiedzią. Palcem wskazującym gładziła jedynie śliską, wypolerowaną powierzchnię zamkniętego wachlarza; sunęła opuszką, odrywała ją, wyprostowywała paliczek i raz jeszcze przytykała czubek do drewnianej części rekwizytu powtarzając proces jak przy natrętnym nawyku. - Zjawi się - głos, choć bardziej pomruk, przerwał milczenie subtelną tonacją; odniosła się do ostatniej części, drobnej wstawki dotyczącej Nakashimy. Dopiero jego udział w wydarzeniu w pewien sposób ocucił boginię. Zrezygnowała z nieruchomej pozycji; opuściła dłonie i obróciła zamglony wzrok ponownie w kierunku rozmówczyni. Złoto jej ślepi na powrót stało się płynną konsystencją.
- Pan Kasai Shigeo to mój dobry przyjaciel. - Informacja wypłynęła wraz z pierwszym postawionym ku świątyni krokiem. - Dba o Kinigami jak nikt inny, stanowi doskonały wzór człowieka żyjącego w harmonii. Z naturą. Z nami również. To on swego czasu wspomniał Kubocie o twojej protekcji wobec lasu. Przypuszczam, że z tego tytułu postanowiła pobiec do ciebie w chwili kryzysu. Wszyscy uwielbiamy wierzyć plotkom.
Drzwi świątyni uchyliły się za drobnym ruchem nadgarstka. Byakko zdawała się nie wytwarzać żadnych dźwięków, kiedy kładła stopę na stopniach do Kishihary, podczas gdy deski skrzypiały nawet pod tak drobnym ciężarem, jaki reprezentowała Hecate.
Lis towarzyszący dotychczas bogini zatrzymał się u podnóży budowli; biel jego sierści fosforyzowała na tle ciemnego pleneru, długie ogony falowały lekko na spokojnym wietrze. Czekał, gdy jego pani znikała z pola widzenia.
W środku wydawało się o wiele przestrzenniej. Zapach kadzideł był tym, co pierwsze trafiało do zmysłów. Następnie kilka drobnych, migotliwych świec porozstawianych w różnych punktach - zwłaszcza przy ołtarzu - ocieplało wnętrze, nadając mu jednocześnie sakralnej atmosfery. Cisza zalegała w tym pomieszczeniu jak kurz i tylko co jakiś czas dało się wychwycić sporadyczne stuknięcie rozlegające zza dobrze zakamuflowanych drzwi. Byakko spojrzała właśnie ku nim.
- Po drugiej stronie czeka Kubota razem z panem Kasaiem Shigeo. Mają dla ciebie niewielki prezent, który, mam nadzieję, pomoże w dalszej części misji. Jeszcze na tym etapie wycofanie się jest możliwe. Nie będę mieć tego za złe, wiedźmo. To byłaby naturalna reakcja. - Cień uśmiechu przemknął przez krwistość warg, kiedy przenosiła koncentrację z drzwi na Hecate. - Choć domyślam się, że nie ma w tobie zbyt wielu standardowych cech by moja sugestia w ogóle miała rację bytu. Przekraczając próg, porozmawiaj z Kubotą i panem Kasaiem. On sam został wtajemniczony w nasze pierwsze spotkanie, jednak ważne, byś przekazała mu jak wiele sama się dowiedziałaś odnośnie sprawy. Od kogoś, kto ma większe pojęcie. - Cytat wypłynął z jej gardła subtelnością aluzji; była już jednak wyłącznie głosem. Sylwetka byakko, wszystkie jej czerwono-białe barwy, złożony wachlarz ze śnieżnym motywem i ostre spojrzenie pochyłych powiek rozpłynęły się jak rozwiana podmuchem para.
Bogowie znikali podobnie jak pojawiali - nagle, kategorycznie, nie wiadomo kiedy.

@Hecate Shirshu Black
Warui


deadline: 72h;
OD MISTRZA GRY: ze względu na rozstrzał chronologiczny konsekwencje wydarzenia będą do opisania w retrospekcji z datą zbliżoną do daty jego zakończenia. Szczegóły zostaną podane w ostatniej rozpisce z możliwością modyfikacji werdyktu na jak największą korzyść uczestników.

Hecate: proponuję przekazać panu Kasaiowi oraz Kubocie obiektywne i subiektywne podejrzenia Hecate na temat tego co dzieje się obecnie z Umeharą. Jeżeli Black ma hipotezy jak można ją uratować - niech również wykaże się inicjatywą i przedstawi swoje przypuszczenia.
Pomieszczenie, w którym się znajdują, jest właściwie puste poza kilkoma starymi meblami sugerującymi, że może tu pomieszkiwać samotna osoba (szafka, posłanie, półka z książkami).
Mistrz Gry

Ye Lian and Hecate Shirshu Black szaleją za tym postem.

Hecate Shirshu Black

Nie 10 Gru - 2:33
  — Zjawi się.
  Skinęła jedynie krótko głowa, niczego więcej nie dodając. I ona wierzyła w tę tezę; mimo iż pana Nakashimę znała krótko, te kilkanaście czy może kilkadziesiąt minut wystarczył by stwierdziła, że należał raczej do grona tych słownych. Zrobiła zresztą wszystko co mogła. Nie zamierzała ściągać go tu siłą, targając za rękę niczym niesfornego przedszkolaka. Nie każdy był skory pchać się w kłopoty, nie każdy chciała narażać własne bezpieczeństwo dla sprawy innych. Nie zamierzała go oceniać, jeśli chciał zachować głowę, wrócić do domu bez nowych dziur w trzewiach.
  Pierwszy krok stawiany na podstarzałych deskach świątyni obwieścił nadejście Black odbijanym od ścian echem skrzypnięcia. Powieka wiedźmy zadrgała wówczas niekontrolowanie, gdyż przywykła do poruszania się tak, jak teraz robiła to Byakko — bezgłośnie, tak, jakby rzeczywistość wcale nie zarejestrowała jej obecności. Zarówno dom w Kinigami jak i ten w Salem nosiły na sobi ślady użytku, deski skrzypiały jękiem wyjętym prosto z filmów grozy, w niektórych korytarzach coś szeleściło, gdzieś trzasnęły tknięte przeciągiem drzwiczki szafki. Dziewczyna wiedziała jednak na które panele nacisnąć stopą, by nawet nie mruknęły, kiedy przemknąć między jednym a drugim pokojem pod osłoną dźwięcznego uderzenia drewna o framugę. Tutaj nie miała tego komfortu, choć wcale nie wyglądała na zniechęconą.   Lubiła wszak wyzwania, a sztukę adaptacji taktowała właśnie w taki sposób.
  Obróciła twarz ku chwilowej towarzyszce, gdy ta znów zaczęła mówić.
  — Miło mi, że zauważyłaś. Chwalę sobie niestandardowość — Cień uśmiechu przemknął i przez twarz wiedźmy, gdy przechylała odrobinę głowę na bok. Zaraz ślepia powróciły jednak do obserwacji wskazanych przez Byakko drzwi. A więc wystarczyło tylko tyle? Przejść przez próg?
  Nie wahała się łapiąc za klamkę, tak samo jak nie wahała się podejmując decyzję, gdy padła propozycję. Ciężar dłoni opadł w dół, poprzedzając szczęk puszczającego zamka. Jeden czy dwa kroki naprzód później zmrużyła na moment oczy, w kilka sekund później koncentrując wzrok na dwóch sylwetkach, obu w jakimś stopniu znajomych.
Panie Kasai — przywitała się wpierw z mężczyzną, pozwalając łagodnemu uśmiechowi wpełznąć na moment na usta. — Kubota — padło zaraz i to, gdy obrała twarz ku dziewczynie. Rozejrzała się wpierw dookoła, kontrolując pomieszczenie w którym się znalazła. Wzrok w głównej mierze przykuł regał z książkami — tam też więc podeszła, niespiesznie lustrując każdy z tytułów.
  — Moja ciotka zwykła powtarzać, że ci którzy odeszli nigdy nas tak naprawdę nie zostawiają. Zważając na środowisko w jakim się wychowałam, nigdy nie wątpiłam w jej słowa. Zresztą, podała mi na tacy zbyt wiele dowodów, bym mogła w jakikolwiek sposób kwestionować jej tezę. Granica między światem naszym a zmarłych jest tak cienka, że z czasem zaczęły się ze sobą przecierać. Wszystkie opowieści o duchach, o paranormalnych zjawiskach, ingerencji zaświatów w codzienność nie wzięły się w końcu znikąd. Ludzie tacy jak moja ciotka i ci którzy byli przed nią wymyślili więc liczne sposoby na komunikację mimo istnienia tej bariery. Oczywiście nie zawsze szło po ich myśli, niejednokrotnie wszak ściągali na siebie byty o których istnieniu nie mieli pojęcia, ale to teraz nieistotne. Zarówno moją jak i waszą kulturę łączy istnienie tych dwóch rzeczywistości i przechodzenie między jednym i drugim i o ile wciąż nie mam aż tak dużego doświadczenia w tej waszej, tak mogę zaproponować wykorzystanie własnej — krótka przerwa, podczas której przemknęła opuszkami po grzbiecie jednej z książek. — Proponuję próbę kontaktu z Umeharą. Może będzie posiadała odpowiedzi na nasze pytania, a może to my naniesiemy nieco światła na jej sytuację. Cokolwiek by to nie było, na pewno przyniesie jakieś rezultaty. A skoro tak wielu ludzi wraca w tym miejscu jako yurei, może i jej będzie dane to zrobić. Wiem jedynie, że wojna między lasem a miastem nie będzie łatwa, chciałabym się więc dowiedzieć szczegółów z każdej możliwej perspektywy.
  Zamilknęła na moment, ważąc na języku kolejne słowa.
  — Nawet jeśli nie będziemy w stanie sprowadzić jej z powrotem, to może chociaż zapewnimy jej ukojenie tam gdzie trafiła.

@Warui Shin'ya



Świątynia Kishihara Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Sro 13 Gru - 23:22
会議 - kaigi

Niewielki pokój ledwo był w stanie pomieścić ich trójkę. Kasai Shigeo stał przy łóżku - zgarbiony, kuląc sękate ramiona pod ciężarem sędziwego wieku. Futro Kuboty odcinało się złoto-ziemistymi paskami na tle białej, wykrochmalonej pościeli. Znów była niewielkim, niemal kompaktowym stworzeniem; o ciemnych ślepiach bez widocznych białek; drgających wibrysach; stulonych uszach. Nie spuszczała spojrzenia z przybyłej i tylko łeb opadł pół centymetra niżej, wbijając się mocniej w śnieżną narzutę.
Kapłan świątyni milczał, ale na przywitanie opuścił brodę w krótkim, ostrożnym przytaknięciu; panienko Black - dźwięczało w powietrzu, choć spierzchnięte wargi pozostały nieruchome. Ciężko sprecyzować czy było to wywołane niechęcią do przerwania monologu, czy kryło się za tym coś więcej. Z palcami splecionymi z tyłu sylwetki i z życzliwością znaną wyłącznie starszym generacjom przypatrywał się Hecate; temu jak w dwóch krokach dotarła do półki z książkami. Kwaidan, bushido, yokai. Przyglądała się kolejnym tematykom, jednocześnie wysnuwając obrany plan; Kasai Shigeo zapoznawał się z nim z nieodgadnionym błyskiem w źrenicy aż wreszcie nie zapadła cisza tak gęsta, że tylko dźwięk pazurów zeskakującego z posłania zwierzęcia jakkolwiek nadwyrężył słuch.
- Twoja ciotka z pewnością jest mądrą kobietą - komplement brzmiał zgrzytliwie; ciężko. Struny głosowe mężczyzny ledwo działały. Suche słowa wydawały się efektem gardła zaatakowanego grudami sypkiej ziemi. Każda głoska sprawiała mu widoczną trudność, ale ból nie sięgał oczu. - Czy wiesz jak można skontaktować się z duszami zmarłych? Czego trzeba?
Ledwie mrugnięcie wystarczyło, aby u boku opiekuna pojawiła się Kubota; z długimi palcami, z puklami blond włosów poprzetykanych zbożową barwą, jak mocno zbliżoną do kolorytu sierści. Ślepia przybrały bardziej ludzki kształt, jednak wciąż czaiła się w nich dzikość, prymitywny charakter.
- Dziś O-bon, święto zmarłych. Granica pomiędzy światami jest najcieńsza - wtrąciła się do rozmowy, poprawiając puszysty sweter; ten sam, który miała na sobie ostatnim razem. - Panie Kasai?
Mężczyzna jedynie kiwnął głową.
- Dziękuję. - Zwróciła się ponownie w kierunku Hecate; na dziewczęcej, nastoletniej twarzy wymalował się wyraz niechęci, nieumiejętnie kryty pod przymusową neutralnością. Jak u dziecka, któremu kazano pogodzić się po kłótni; dziecka, które wciąż żywiło urazę, a mimo tego musiało wyciągnąć dłoń do zgody. Ponieważ tego wymagał autorytet. I ponieważ tak mogła otrzymać nagrodę. - Pan Kasai zna lokalizację przejścia do zaświatów. W Yomi no Kuni wystarczyłoby znaleźć Umeharę i sprowadzić ją z powrotem, tutaj, do Utsushiyo. To ryzykowne, całość musiałaby się odbyć poza wzrokiem Izanami oraz Yomotsu-shikome, wiedźm podziemi. Moja pani uważa jednak, że nie jest to niewykonalne. Istnieje parę istotnych zasad, których należy się trzymać. Po pierwsze: prowiant. Otrzymałam pakunek na tę podróż - zawahała się, lekko zaciskając wargi. - Wzięcie jedzenia ze sobą wykreśli pierwszy z kłopotów jaki napotyka dusze żywych, gdy przekraczają próg. Sprawa druga, o której muszę wspomnieć, skoro sama stwierdziłaś, że nasza kultura nie jest ci tak znana. W Krainie Ciemności będziesz posiadaczką tamashī no ibutsu. To symbol twojego życia. Stracenie go, zgubienie bądź zniszczenie oznacza dla ciebie śmierć bez możliwości reinkarnacji. Jest jeszcze...
Umilkła nagle, uciszona chudą dłonią pana Kasaia. Mężczyzna, z uśmiechem marszczącym kąciki oczu, pomachał nadgarstkiem.
- Zbyt wiele informacji, panienko Kuboto. Spróbujmy wpierw skontaktować się z Umeharą. Być może podróż do świata bogini Izanami nie jest konieczna.
Impuls drgnął mięśniem na gładkim obliczu Kuboty; wykrzywił je paskudnie, niemal nienawistnie. Obróciła głowę, wzrok, jak skarcone szczenię, wbijając w nagą ścianę.
- Jeżeli to jedyny sposób...

@Hecate Shirshu Black
Warui


deadline: 72h;
OD MISTRZA GRY: od teraz aż do połowy stycznia mogę mieć obsuwy w terminach. Będę starała się wywiązywać z postów w miarę możliwości, ale moja nieobecność potrwa miesiąc i może mi się gdzieś omsknąć jakiś dzień.
Mistrz Gry
Hecate Shirshu Black

Pon 18 Gru - 16:21
  — Twoja ciotka z pewnością jest mądrą kobietą.
  Skinęła głową, trochę w podzięce, trochę w zgodzie z wypowiedzianymi słowami. Cała wiedza jaką Hecate obecnie posiadała pochodziła właśnie od Fiony. Wszystko co wiedziała, wiedziała właśnie od ciotki, a podejrzewała, że ta i tak nie wszystko jej jeszcze powiedziała — być może czekając na odpowiednią chwilę, a być może chcąc, by dziewczyna zdobyła informacje na własną rękę.
  Pytanie pana Shigeo odwróciło sylwetkę Hecate właśnie ku niemu. Z zaplecionymi na piersi rękoma przyglądała mu się przez moment, by w czasie kolejnego mrugnięcia przenieść wzrok na wrogą sylwetkę towarzyszącej mu blondynki. Zmrużyła wówczas ślepia, bardziej w znużeniu wywołanym wojennym nastawieniem niż chęcią odpowiedzenia na nie. Nie widziała potrzeby wszczynania jakiejkolwiek bitwy, nie przyszła tu rzucać piorunami z oczu czy drażnić Kubotę jeszcze bardziej niż podpowiadał zdrowy rozsądek. Zamiast tego ułożyła usta do drobnego westchnienia, resztę cennego czasu poświęcając starszemu mężczyźnie.
  — Potrzebujemy daru, jedzenia lub alkoholu. Tak, jakbyśmy spodziewali się czyjejś wizyty i chcieli go ugościć. Prócz tego dobrze byłoby posiadać jakąś własność Umehary, cokolwiek co do niej należało, a jeszcze lepiej, gdyby było dla niej istotne. Jakaś biżuteria, ulubiona książka, ubranie które często nosiła, fotografia... Choć podejrzewam, że akurat tę kwestię może załatwić panienka Kubota swoją obecnością. W końcu byłyście sobie bliskie, prawda? — Jednak z brwi podjechała delikatnie ku górze, gdy rzucała w dziewczynę retorycznym pytaniem. Kontynuowała zresztą, nim tamta zdążyła cokolwiek powiedzieć. — Najlepiej byłoby to zrobić w miejscu w którym pochowano jej ciało i to właśnie na tę opcję bym nalegała. Niemniej jeśli nie mamy takiej możliwości, można to wykonać również tutaj. Panie Kasai, nie ma tu żadnych luster? Trzeba będzie je pozasłaniać.
  — Święto zmarłych zdecydowanie będzie nam na rękę. Już bez niego nie tak trudno przywołać zmarłych, jeśli dysponuje się wiedzą. Gdy zaś granica zatrze się w tak dużym stopniu... — Sięgnęła do kieszeni ubrania, wyłuskując zeń zmięte opakowanie. Jeden z papierosów trafił między palce wiedźmy; nie odpaliła go, zamiast tego chowając paczuszkę na swoje miejsce, by zaraz rozedrzeć cienką bibułkę otulająca trujące wnętrze fajki. — Myślę, że mamy spore szanse na powodzenie, może dowiemy się czegoś istotnego. A nawet jeśli nie, to będziesz miała szansę na powiedzenie Umeharze tego, na co nie miałaś czasu gdy odchodziła — Nie patrzyła na Kubotę, gdy mówiła, zbyt zajęta skrzętnym wysypywaniem tytoniu na otwartą dłoń, starając się przy tym, by nawet najmniejsza drobinka zasuszonych liści nie upadła na ziemię. Rozcierała akurat drobną część miedzy opuszkami, gdy jasnowłosa zaczęła mówić.
  Black uniosła wówczas wzrok, przyglądając się jej twarzy, studiując każde słowo z uwagą i przyjmując wszystko do wiadomości. Raz tylko zmrużyła ślepia choć nie przerwała obfitego monologu, cierpliwie czekając aż do jego końca.
  — Czemu ma zapobiec pożywienie? — dopytała tylko, delikatnie przekrzywiając głowę na bok, by przenieść spojrzenie z Kuboty na starszego mężczyznę. Dłoń w której trzymała tytoń stuliła się w pięść.

@Warui Shin'ya



Świątynia Kishihara Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black

Mistrz Gry ubóstwia ten post.

Mistrz Gry

Wto 19 Gru - 20:26
- W Yomi jedzenie jest skażone - Kubota zabrała głos, samej krzyżując ramiona na piersi. - Bardzo skąpe samo w sobie, praktycznie nie ma go w krainie. Dusze wiecznie głodują i nigdy nie zostają nasycone, walczą o ochłapy gnijące w zakamarkach - zelżałe i trujące. Jeżeli w te tereny trafi żywa istota, zaczyna doświadczać podobnego apetytu, wkrótce po prostu musząc zaspokoić potrzebę wyładowania żołądka prowiantem. Odczuwasz tam takie same pragnienia jak normalnie, ale w porównaniu do Utsushiyo, świata ludzi, nie możesz zginąć. Cierpiąc więc z chłodu, wysuszenia albo łaknienia jednocześnie umierasz i nie. To jak niekończąca się agonia, która zelżeje dopiero, kiedy ogarniesz problem. Rzecz w tym, że kosztując cokolwiek z Yomi, w jakiejkolwiek ilości, nawet bardzo drobnej, jak ziarenko albo byle okruch, dusza żywej jednostki zostaje uwięziona w tych rejonach, uznana za ich część. Moja pani zaserwowała nam posiłek, który powinien starczyć do czasu odnalezienia Umehary. I tak, naturalnie, że mam coś, co było dla niej ważne. - Uniosła nieco brodę, w poruszeniu zwracając uwagę na to, co ozdabiało szczupłą, dziewczęcą szyję. Fragment wisiorka - zawieszka - skrył się pod futrzanym swetrem, jednak srebrne ogniwa wyłapały poblask światła, odbijając promień feerią barw. - Ma bliźniaczą bransoletkę. Dostałam to od niej cztery lata temu.
Zawahała się; widać to było nawet w minimalnej zmianie postawy, jakby przekładała ciężar ciała z palców stopy na piętę. Odchyliła się, mrużąc mocniej śniade powieki; dopiero teraz dało się wychwycić, że wyglądała mniej rześko niż za pierwszym spotkaniem. Pod ubraniami z pewnością znajdowały się o wiele mniej wyrobione mięśnie - schudła przeraźliwie i proces ten odbił się na jej naturalnie ładnym obliczu. Wyostrzyła się żuchwa i kości jarzmowe, pod oczami pojawiły bordowe cienie nieprzespanych nocy. Palce, których długie szpony nie tak dawno przeorały wojskowego, obecnie charakteryzowały pokruszone paznokcie i ponadrywane opuszki. Mimo niechęci ruszyła się wreszcie, aby sięgnąć do karku i odpiąć naszyjnik. Biżuteria składała się z niewielkiego złotego kamyka, idealnie pod barwę cętek zdobiących czekoladowe ślepia tanuki. - Nie zgub tylko.
Shigeo Kasai pokiwał głową, zerkając w kierunku rudowłosej; jakby dawał znak do rozpoczęcia lub serwował zgodę na cały proces.
- Wykorzystaj to, co jest w tym pomieszczeniu lub w samej świątyni. Nie posiadamy luster, jeżeli jednak sprawa tyczy się również polerowanych przedmiotów - zasłonię je.
- Czy ja mogę jakoś pomóc? - wtrącenie Kuboty ściągało uwagę.

@Hecate Shirshu Black.
Warui


deadline: 72h;
od MG: rzut k100 na egzorcyzmy; sukces oznacza możliwość przeprowadzenia rytuału w dowolnej formie;
Mistrz Gry
Hecate Shirshu Black

Czw 21 Gru - 1:41
  Kiwnęła głową ze zrozumieniem, choć w duchu westchnęła ciężko. Już teraz rzeczy na które trzeba było uważać brzmiały dość poważnie, a z tego co Black zdążyła zrozumieć, to i tak nie usłyszała jeszcze wszystkiego. Zastanawiała się co jeszcze mogło tam być na co inna uważać, ile pułapek, żądnych świeżej krwi stworzeń, morderczych duchów i bóg jeden wie czego poza tym. Mimo tego nie zamierzała rezygnować, nie byłaby sobą, gdyby byle przeszkoda, niezależnie jak wielka, cofała ją do tyłu, okuwając nogi i ręce w ciężkie kajdany strachu. Nie zamierzała rzucać słów na wiatr, a skoro już wyraziła chęć pomocy, to zamierzała dociągnąć sprawę do końca.
  Uwagę odwrócił dopiero drobny błysk wisiorka odbijającego mdły blask światła. Hecate przekrzywiła głowę na bok, wysłuchując krótkiego opisu skrawka biżuterii i rozmyślając nad jego przydatnością. Oczywiście, że będzie użyteczny. Już samo obserwowanie tego z jaką pieczołowitością Kubota traktowała wisiorek był dla niej wystarczającym potwierdzeniem.
  — Zrobię co w mojej mocy, by obejść się z nim z należytym szacunkiem — odparła, przyjmując naszyjnik w otwartą dłoń. Zaraz zerknęła na pana Shigeo. — Lepiej być przezornym, niż później żałować — odparła. — Nie chcielibyśmy uwięzić jej duszy w przypadkowym odbiciu.
  Ostatni raz rozejrzała się po pomieszczeniu, obejmując spojrzeniem wszystko, co mogłoby się jej przydać. Wpierw sięgnęła do książek, po których grzbietach zaraz przemknęły z lekkością opuszki; drobinki kurzu zniknęły z kolorowych oprawień. Wyjęła niespiesznie kilka uwidzianych tytułów, układając je z delikatnością na ziemi, na samym środku niewielkiego pokoju. Wtedy też niespodziewane pytanie blondwłosej dziewczyny uniosło twarz wiedźmy ku górze. Zastanawiała się przez chwilę, może nawet zbyt długą jak na goniący ich czas. Ostatecznie uśmiechnęła sie jednak łagodnie, zaskakująco wręcz przyjaźnie jak na waśnie które ich dzieliły.
  — Tak. To ty jesteś jej najbliższa, więc to ty z nią porozmawiasz — powiedziała podnosząc się do pionu. Korzystając z przyzwolenia pana Shigeo cofnęła się do poprzedniej części świątyni celem zabrania kilku wcześniej zauważonych świec oraz kadzidła. Wszystko zabrała na powrót do pokoju, gdzie ułożyła w tylko sobie znanym symbolu, z pewnością nienależącym do japońskiej kultury, a jeśli którykolwiek z płomieni przygasł, w ruch poszło metalowe zippo. — Musisz pamiętać, żeby podczas mówienia zachowywać przerwy. Wątpliwe, że odpowie ci od razu, niemal nigdy tego nie robią, musisz więc się upewnić, że dasz jej przestrzeń do odpowiedzi. Rozumiesz? Przypomnisz jej kim jesteś i zrobisz pauzę, wystarczy kilka, może kilkanaście sekund. Wspomnisz z kim tu jesteś i znów pauza, powiesz po co przyszłaś i kolejna pauza. Duchów lepiej nie wkurzać, zaufaj mi — Między świecami, kadzidłem i ułożonymi książkami wylądował również wcześniej wyciągnięty z bibułki tytoń. Część naszyjnika — łańcuszek — trzymała w dłoni zaś dyndającą zawieszkę uniosła ku Kubocie, wyraźnie czekając, aż ta pochwyci ją w dłoń.
  Nabrała głębszego wdechu, przymykając na moment powieki. Zapanowała dłuższa chwila ciszy, po której Black zabrała głos.
  — Umehara — zaczęła łagodnie, zgodnie ze swoimi wcześniejszymi instrukcjami robiąc stosowną pauzę w momencie, w którym spodziewała się odpowiedzi. — Jest tu ktoś, kto chciałby z tobą porozmawiać.
  Dwubarwne ślepia wychynęły za powiek, zerkając ku jasnowłosej dziewczynie.


| Rzut - 92 sukces



Świątynia Kishihara Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black
Mistrz Gry

Pon 25 Gru - 20:44
会議 - kaigi

Wolą rudowłosej Kasai Shigeo oddelegował się w różne zakamarki świątyni, aby poobracać tyłem, zebrać bądź zasłonić czymś wszelkie przedmioty kojarzone z tworzywem działającym jak lustro; przemykał palcami wzdłuż śliskich nawierzchni, pochylał się nad niektórymi ozdobami, aby mieć pewność, że starczy wzrok go nie myli. Kubota tymczasem nadzorowała cały proces właściwie nie ruszając się z pomieszczenia. Jej czekoladowe spojrzenie ciągnęło się za Black prawie bez mrugania powiekami; stała tam, gdzie wcześniej, i tylko na ułamek sekundy dała znać, że wszystko koduje. Przytaknęła krótko głową na opcję, że to jej przyjdzie w udziale rozmowa. Widać było jednak w tarczach źrenic, że nie jest pewna rytuału. Japońskie korzenie z pewnością przyczyniły się do tego, że znała głównie kulturę i wierzenia ściśle związane ze wschodnimi standardami. To, co miało miejsce tuż przed jej nosem, było obce. Nie była pewna czy wręcz nie bluźniercze. - Rozumiem - potwierdziła mimo zakorzeniających się wewnątrz obaw; struny głosowe nie zadrżały w niepewności, ton dalej miała mocny i wręcz arogancki. Stać ją było na wiele w konfrontacji z przeciwnościami próbującymi odebrać Umeharę. Ten ogień tlił się w każdej jej komórce, zajmował kręte meandry żył i wraz z krwią wtaczał blask w okrągłe oczy.
W szczupłe palce trafił kamyk z zawieszki, kiedy wisiorek zawisnął nad podłogą pomiędzy Kubotą a Black. Yokai poczuło między opuszkami zimno błyskotki, jej gładką powierzchnię, znajomy kształt. Milczała niepewnie, obracając tylko głowę, aby przyglądać się na bieżąco ewentualnym zmianom. Być może spodziewała się buchnięcia płomieni, nagłego trzasku ułamywanej za świątynią gałęzi. Filmowych efektów, często nawiązujących do wszelkich, amerykańskich rytuałów. Nic podobnego nie miało racji bytu w mikroskopijnym pokoju pana Shigeo. Dało się jedynie odczuć drobny, prawie niemożliwy do wychwycenia podmuch; lekką smugę wiatru, równie dobrze mogącą być naturalnym dla tak nieszczelnych konstrukcji przeciągiem.
Coś poruszyło bladym kosmykiem jasnych włosów tanuki; tylko jedno z gęstych pasem delikatnie bujało się, ocierając o policzek. Jak tchnienie dotyku schorowanego, słabego człowieka.
- UMEHARA? - własne pytanie zabrzmiało zbyt głośno; może powodowała to nienaturalna cisza całego procesu. Kubota rozejrzała się raz jeszcze, prawie wykonała krok naprzód, uderzając butem w jedną ze świeczek. Zatrzymała się jednak. Czy dzięki Black, czy z racji zwykłego zbiegu okoliczności - nieistotne. Zamarła, mocniej mrużąc powieki, próbując przedrzeć się przez ciemności rozganiane ledwie kilkoma lichymi ognikami. - Jesteś tu? - pauza; bardziej przymusowa, na nerwowe przełknięcie śliny. - To ja, Kubota. - Znów  cisza rezonująca aż po kości; trącąca żołądek, zaciskająca pięść na gardle. Dziewczyna zwarła na moment szczęki, nim nie spróbowała dalej. - Pan Kasai jest w głównej części świątyni, za drzwiami. - Stop. Sekunda. Dwie. - Wiedźma Kinigami też tu jest. - Znów ten drobny świst; głuchy wydech jakiegoś istnienia, przechylający płomienie świec na bok. - Gdzie cię znajdziemy? - Blond włosy poruszyły się ponownie, ale tym razem ze względu na Kubotę; dziewczyna pokręciła głową, wypuszczając powietrze przez kły. - To idiotyczne. - Komentarz przetoczył się przez afonię pomieszczenia z rosnącą frustracją. Coś w ślepiach yokai się zmieniło, zamigotały tam drobinki rozdrażnienia. Miała widocznie dość i otwierała już usta, aby coś powiedzieć; zapewne obrzucić stekiem przekleństw metody serwowane przez Black, ale zdążyła rzucić suche: i tak ją znajdę, gdziekolwiek by nie była, a wtedy... - gdy nagle łańcuszek trzymany przez rudowłosą został wyrwany z jej uchwytu. Rozległ się trzask, kiedy obydwie postacie odepchnęła nieznana siła. Black właściwie jedynie szturchnięto; delikatnie, jakby nie znajdowała się na drodze tarana i oberwała jedynie rykoszetem. W porównaniu do niej Kubota straciła równowagę. Potknęła się i upadła na deski z łoskotem, nie wypuszczając jednak zawieszki z pięści. Huknęły jej łokcie o ziemię, zęby szczęknęły o siebie, splątane nogi podkurczyły się.
Wszystkie świece zgasły wraz z impetem.
- Co to miało być? - zdezorientowane pytanie Kuboty prawie kompletnie zagłuszył wizg zawiasów; drzwi przesunęły się, wpuszczając do środka pana Kasaia. Wcześniej poprosił, aby pozostać poza miejscem samego obrzędu; nie podał powodu, jedynie usunął się na wystarczającą odległość, pozwalając Black oraz Kubocie przejść cały proces. Teraz jednak na pobrużdżonym obliczu malowała się troska; charakterystycznie podbita sędziwością posiadanych lat.
- Czy wszystko w porządku?
- Nie, nie jest w porządku - syknięcie Kuboty nie miało w sobie pretensji; było przede wszystkim echem wszystkich skłębionych w trzewiach bezradności. - Nic mi nie jest, ale niczego się nie dowiedziałam. Powinniśmy po prostu się tam udać.
Westchnienie pana Shigeo było przede wszystkim odpowiedzią na upór - na nieprzemyślane decyzje i pchanie się w niebezpieczeństwo tam, gdzie nie powinno się próbować stawiać oporu. Mimo tego jedynie splótł palce za plecami i kiwnął brodą w kierunku łóżka.
- Pod nim jest klapa. Bardzo niewielka, ale wystarczająca. Schody zaprowadzą was do Yomi.

@Hecate Shirshu Black
Warui


deadline: 72h;
Black: możesz rzucić k100 na egzorcyzmy (sukces oznacza dodatkową informację do wywnioskowania przez postać; jeżeli wypadnie powodzenie przed napisaniem posta daj wpierw znać na PW do MG, że się udało; będziesz mogła zawrzeć to w odpisie).
Mistrz Gry

Hecate Shirshu Black ubóstwia ten post.

Hecate Shirshu Black

Czw 28 Gru - 22:44
  Była skupiona, jak zawsze zresztą gdy w grę wchodziły jakiekolwiek rytuały czy obrzędy kultywowane w jej rodzinnych stronach. Pozostawała więc w stanie ciągłej obserwacji, wytężając wszystkie możliwe zmysły, by wychwycić nawet najdrobniejsze zmiany w otoczeniu. Oczy trzymała otwarte i mimo iż nie wodziła wzrokiem po całym pomieszczeniu, to w kącikach wizji odnotowywała drobne ruchy takiej jak delikatnie tknięty powietrzem kosmyk blond włosów czy sekundowy trzepot płomieni świec.
  Nie przerywała Kubocie w rozmowie, zamiast tego skupiając się właśnie na biernej obserwacji. Żadna zmiana nie zaszła w spokojnym licu, gdy tanuki wyraziła swoją osobistą opinię na temat Black; nie wyglądała jakby chciała albo czuła potrzebę udzielenia na ów komentarz jakiejkolwiek odpowiedzi, ciężko więc było stwierdzić jak go w ogóle odebrała. Nie dało się natomiast pomylić kwitnącej po chwili konsternacji z żadną inną emocją — moment w którym stojąca naprzeciwko dziewczyna werżnęła się łokciami w chropowate panele w akompaniamencie szczęknięcia zębami był również momentem w którym dotychczas rozluźnione brwi wiedźmy ściągnęły się ku sobie. Sama nie postąpiła wówczas kroku w tył, choć delikatne szturchnięcie zdecydowanie poczuła. To nie ono było jednak tym, co najbardziej zwróciło uwagę Black.
  — Intrygujące — mruknęła, skupiając wzrok na zdmuchniętych przed momentem świecach. Jedna z nich, taka stojąca najbliżej dziewczęcej kostki wylądowała w smukłej dłoni; Black zważyła ją w dłoni obracając zaraz w kolejnym kierunku, by przyjrzeć się jej pod każdym kątem. Jeśli chciała cokolwiek powiedzieć, to nie zdążyła, skutecznie uciszona wściekłym wybuchem Kuboty i nadejściem pana Kasaia. — Światło, nawet wątłe, odgania mrok. Może nam się przydać — mruknęła jeszcze, upychając przedmiot do kieszeni bluzy. Zaraz pozbierała też resztę z nich oraz książki, te drugie układając na swoim miejscu zaś te pierwsze ustawiając w równym rządku na wolnym miejscu.
  — Jest coś jeszcze co powinnam wiedzieć zanim się tam udamy? I co z przygotowanym przez Byakko posiłkiem — kiedy należy go zjeść? — dodała po chwili, postępując kolejnych kilka kroków naprzód, by pomóc w przesunięciu łóżka znad klapy.


| rzut - 22 - porażka (oczywiście...)

@Warui Shin'ya



Świątynia Kishihara Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Shirshu Black
Mistrz Gry

Pią 29 Gru - 1:29
会議 - kaigi

Kubota podniosła się dopiero po chwili jakby do ostatniej sekundy zakładała, że ktoś wyciągnie do niej rękę. Nie liczyła ewidentnie na wsparcie od pana Kasaia - był zbyt wątłym wariantem przez swój sędziwy wiek - ale nawet jeżeli rzeczywiście oczekiwała normalnej reakcji od Black to ostatecznie nie dała tego po sobie poznać. Stając na nogach otrzepała ubranie. Dłoń otarła się o miękki sweter, podczas gdy oczy nakierowywały się z powrotem na oblicze rudowłosej.
- Jest sporo ważnych informacji, które powinnaś wiedzieć. Może byłoby inaczej, gdyby nie ludzka ignorancja. - Opryskliwość tuszowała obojętnością; tylko usta krzywiły się lekko od niesmaku, ale to jeszcze nie był stan prawdziwej pretensjonalności, którą emanowała przy pierwszym spotkaniu. - Nie mam zresztą wyboru. Spróbuję wszystko tłumaczyć w miarę na bieżąco. Przeładowanie wiadomościami i tak w końcu nic nie da. Połowy nie spamiętasz. Panie Kasai?
Obracając się na moment do mężczyzny lekko kiwnęła głową. On sam, w odpowiedzi, jedynie wymknął się z pokoju. Był to czas na odsunięcie starego, wyjątkowo niskiego łóżka; mebel w miejscu nóg pozostawiał na podłodze długie, wyryte częstym przemieszczaniem krechy. Klapa rzeczywiście tam była; mało rzucająca się w oczy, może specjalnie zakamuflowana. Dało się jednak wychwycić dwa niewielkie otwory - na palce, aby zahaczeniem móc podciągnąć drzwiczki do góry. Pod nimi kryła się drabina - musiała być stosunkowo krótka, bo nawet z obecnego położenia dało się dostrzec jej kraniec. Wbity był w gołą glebę; początek tunelu prędko jednak tonął w nieprzeniknionej ciemności. Strop mógł znajdować się maksymalnie dwa metry nad ziemią, ale prawdopodobnie był kilkanaście centymetrów niżej zawieszony. Czuć było również charakterystyczny, piwniczny zapach stęchłej gleby i zmurszałych kamieni.
- Dziękujemy. - Wraz ze słowami Kubota odebrała od opiekuna świątyni przyniesioną przez niego niewielką torbę, której pas przerzuciła przez głowę. Skosem odznaczył się na jej wątłej sylwetce, zwróconej energicznie frontem do Black. - W środku jest między innymi jedzenie. Pożywimy się nim, kiedy poczujemy najgorszy głód. Dawaj więc znać na bieżąco i pod żadnym pozorem nie tykaj niczego co znajduje się w Yomi. Przy okazji przygotuj się na egipskie mroki. Przez jakiś odcinek - wskazała na wejście do podziemnego korytarza - będziesz mieć pewność, że idziemy wzdłuż zwykłego tunelu, ale wkrótce żadne jednostki czasu nie dadzą rady określić ile zajęła nam podróż, a już tym bardziej kiedy dokładnie przekroczymy granicę. To trochę jak oderwanie od rzeczywistości. Nagłe ocknięcie, po którym zdajesz sobie sprawę, że odpłynęłaś na bogowie wiedzą jak długo i nie do końca wiesz co się dzieje wokół. Niektórzy przy Sanzu czują zawroty głowy, mdłości, słowem: paradoksalnego kaca. To minie. Ah. - Zreflektowała się. - I lepiej być cicho. Demony są wyczulone na hałas.

@Hecate Shirshu Black
Warui


deadline: 72h;
KONTYNUACJA WĄTKU: następny post należy umieścić nad brzegiem rzeki. Przy okazji przed odpisem rzuć k6 w mechanice na drogę, która przypada postaciom podczas przeprawy przez Sanzu do Yomi. 1-2 - most; 3-4 - bród; 5-6 - odcinek wypełniony wężami. W zależności od wyniku trzeba założyć którą z tras się dostrzega w oddali. Rzucasz również k100 na wytrzymałość. Sukces oznacza niewielkie bądź żadne efekty uboczne, porażka - zły stan Hecate po trafieniu do zaświatów (wyżej wspomniany "kac").

koniec wątku w tym temacie; lokacja zwolniona;
Mistrz Gry

Ye Lian, Hecate Shirshu Black and Ejiri Carei szaleją za tym postem.

Sponsored content
marzec-kwiecień 2038 roku