16.09.2023 r.
Umówili się na spotkanie, w co Alaesha nie do końca wierzyła czekając na Yosuke w umówionym miejscu. Minęły 3 tygodnie z haczykiem, od kiedy przypadkowo się na siebie natknęli. Wcześniej musiała przygotować się do rozpoczęcia zajęć i zaaklimatyzować w nowym roku szkolnym. Był to jednak na tyle długi czas, że przecież wszystko mogło się jej przywidzieć — to że aż tak dobrze im się rozmawiało w zoo, a nawet późniejsze dziesiątki wymienionych smsów. Raz ona zagadywała jego, innym razem on ją, do tego za każdym razem, gdy zauważyła na ulicy jakiegoś uroczego psiaka, robiła mu zdjęcie i przesyłała. Natomiast nie musiało mieć to żadnego znaczenia i właśnie się wygłupiała, czekając tutaj na niego. Może Nakashima się rozmyśli i nie przyjdzie? Niemniej spędziła dzisiaj przed szafą chyba z godzinę. Jednocześnie nie chciała, żeby pomyślał, że serio poświęciła jakiś czas na przygotowania, ale też chciała się czuć, no cóż, ładnie. Wszelkie spódnice, sukienki i klapki odrzuciła w przedbiegach, więc padło na wygodny klasyk. Wywinęła końce długich włosów na prostownicy i puściła je luzem. Podkreśliła rzęsy wodoodpornym tuszem, a usta błyszczykiem, odpuszczając jakikolwiek więcej makijaż — choć mogłaby sobie na niego pozwolić w weekend, gdy nie miała zajęć. Za oknem było koło 26 stopni, a miała też w końcu robić dzisiaj za przewodniczkę. Wzięła sobie to zadanie do serca, chcąc móc cokolwiek powiedzieć na temat okolicy, na której schodziła już niejedne buty, jednak niespecjalnie wiele o niej wiedziała. W tym celu przez kilka wieczorów czytała kilka pożyczonych z biblioteki książek o Fukkatsu, przewertowała sieć i zrobiła notatki. Te z kolei włożyła na wszelki wypadek do plecaka, nie mając jednak zamiaru wyciągać ich przy Yosuke. Wrzuciła też do torby butelkę wody, podkradzione z kuchni onigiri, Pocky i podróżną wersję shogi, gdyby była okazja zagrać. Ułożyła trasę, która miała obejmować promenadę, latarnię morską i przejście się plażą — przez zarówno część turystyczną, jak i tę dzikszą, gdzie wydmy nie były oddzielone od plaży, a roślinność swobodnie się przerzedzała w kierunku oceanu. Nie miała jednak pojęcia, jak dużo czasu ze sobą spędzą, tym samym plan mógł elastycznie ulegać zmianom. W razie czego zrobiła sobie u mamy alibi, że spotyka się z przyjaciółką, która to obiecała ją w razie potrzeby kryć. Wrócić do domu zawsze mogła szybciej, wymawiając się czymkolwiek, gorzej byłoby z za późnym powrotem. Najważniejsze jednak było, czy Yosuke rzeczywiście się pojawi. Alaesha która zazwyczaj stawiała się na spotkania „na czas”, co w Japonii oznaczało spóźnialstwo, tym razem czekała dużo wcześniej, spacerując wzdłuż ulicy w jedną i drugą stronę. Co chwilę zerkała nerwowo na zegarek lub telefon, nieomal nie zawracając do domu na kilka minut przed. Co będzie, jeśli ją wystawi? Nie było jednak mowy, żeby zwiała tylko dlatego, że się stresuje. Mając więc wciąż chwilę czasu, sięgnęła po notatki, przypominając sobie kilka szczegółów. Według niej było to najbardziej typowe i normalne zachowanie, że przygotowała się do oprowadzenia Nakashimy po wybrzeżu. Zamiast skupić się na tym, że po prostu idzie na spotkanie z chłopakiem i pewnie niczego specjalnie od niej nie oczekuje, Ala czułaby się nieskończenie głupio, gdyby o coś zapytał, a ona nie umiałaby odpowiedzieć. Sprawdziła więc informacje o faunie i florze, budowie geologicznej, historii okolicznych zabudowań i znanych osób mieszkających lub bywających na wybrzeżu. Od bycia przykładem beznadziejnego nerda ratowało ją chyba tylko to, że była ładna i nie nosiła okularów, które niewątpliwie pasowałyby teraz do obrazka dziewczyny powtarzającej na blachę i mówiącej cicho pod nosem najważniejsze fakty z pozakreślanych na kolorowo kartek. Oparła się o ścianę jednego z budynków, chwilowo tracąc rachubę czasu.
@Nakashima Yosuke
Matsumoto Hiroshi ubóstwia ten post.
Zwykle nie był niecierpliwy, ale teraz czas oczekiwania był wręcz dobijający. Im więcej wiadomości pisał z dziewczyną przypadkowo zapoznaną w zoo, tym bardziej chciał się z nią ponownie spotkać. Czuł, że mogą mieć wiele wspólnych tematów do rozmów, słuchali dość podobnej muzyki – przynajmniej gatunkowo, bo niekoniecznie tych samych zespołów. Jeśli te się u nich powtarzały, najczęściej preferowali zupełnie inne utwory czy całe albumy, zależnie od nastroju, jaki panował w piosenkach. W Sawie sporo się działo, a nie o wszystkim jej pisał. Niektóre rzeczy warto było opowiedzieć przy spotkaniu twarzą w twarz, żeby przez emocje historia wybrzmiała jeszcze lepiej. Miał też nowe zdjęcia ze swoimi psiakami, kilka nagrań ze spacerów. Raz na jakiś czas wysyłał Itou głupie miny Miśka albo majestatyczną Ōkami w odpowiedzi na fotki piesków spotykanych przez nią, albo żeby zainicjować łańcuszek wysyłania sobie wzajemnie takowych. Kiedy akurat nie mieli żadnych nowych na stanie, uchodziły nawet te z memów.
Nie zastanawiał się przesadnie nad swoją garderobą. W większości bywała dość monotonna, rozpiętością obejmując biel, wszelkie odcienie szarości i – w głównej mierze – czerń. Okazjonalnie pojawiało się tam coś nieco bardziej barwnego, choćby czerwonego lub granatowego, a szkolny mundurek trafił mu się w zieleni, ale i tak nie widział większego sensu w zakładaniu czegoś kolorowego. Nigdy nie mógł mieć pewności czy jedna rzecz pasuje do reszty, a przy ubieraniu się w coś dopasowanego do jego monochromatyzmu, nie było opcji wyglądać jak uciekinier z cyrku. Postawił więc na klasyczną czerń – zwykłą, gładką koszulkę, nieco luźniejsze, choć wciąż dość wąskie w nogawkach spodnie i wygodne buty dobre do dłuższego spacerowania przy ciepłej pogodzie. Do tego plecak, który zwykle zabierał na górskie wędrówki – wpakował w niego cienki koc (zakładał, że jak już idą na plażę to może też chwilę na niej posiedzą), wodę, trochę przysmaków. Podczas załadunku odkrył inne rzeczy, których musiał nie wyciągnąć po ostatnim wypadzie z kolegami – chociażby powerbank i talię kart, ale te zostawił na miejscu, nie mając pewności kiedy się mogą przydać. Na wszelki wypadek w środku wylądowała też pelerynka przeciwdeszczowa, choć nie zapowiadało się, żeby pogoda zamierzała płatać jakieś figle. Przyzwyczajenia z gór robiły jednak swoje.
Lubił być na miejscu wcześniej, ale nie mógł niestety perfekcyjnie wymierzyć swojego przybycia do umówionej lokacji. Uzależniony był od godzin odjazdów pociągów, potem musiał przejść z dworca kolejowego na autobusowy, trafić na odpowiednią podwózkę, nie wylądować w korku. Przydałoby się też nie być świadkiem awantury, która nieco opóźniła kurs, bo w pewnym momencie aż interweniował kierowca. Ale wreszcie udało mu się postawić stopę w Haiiro, całkiem blisko ulicy, na której miał się znaleźć. Teraz tylko odkryć, gdzie czekała… o ile czekała. Wydawało mu się, że jest spóźniony – wina tego, że nie dotarł z pół godziny wcześniej. Nawet jeśli faktycznie się spóźnił to nie więcej niż minutę czy dwie. Biorąc pod uwagę fakt, że jechał z zupełnie innej części wyspy, dałoby się na to jakoś przymknąć oko.
Więc… gdzie była Alaesha? Przystanął na skrzyżowaniu, poprawiając ciemne okulary na nosie i rozglądając się. Pisała coś o jakimś budynku, chyba nawet go opisała, ale jemu kompletnie nic nie mówiły dokładne wytyczne. Sięgnął więc po telefon chcąc jeszcze raz odczytać te informacje lub po prostu napisać, że dotarł. Nie stresował się potencjalnym wystawieniem, bo nawet jeśli dziewczyna by nie przyszła, zorganizowałby sobie jakoś czas, poświęcając go na zapoznanie się z atrakcjami turystycznymi okolicy. Zabolałoby go co prawda nieco w serduszku, ale nie był to przecież koniec świata, a życie toczyło się dalej.
Ubiór
@Itou Alaesha
Nie zastanawiał się przesadnie nad swoją garderobą. W większości bywała dość monotonna, rozpiętością obejmując biel, wszelkie odcienie szarości i – w głównej mierze – czerń. Okazjonalnie pojawiało się tam coś nieco bardziej barwnego, choćby czerwonego lub granatowego, a szkolny mundurek trafił mu się w zieleni, ale i tak nie widział większego sensu w zakładaniu czegoś kolorowego. Nigdy nie mógł mieć pewności czy jedna rzecz pasuje do reszty, a przy ubieraniu się w coś dopasowanego do jego monochromatyzmu, nie było opcji wyglądać jak uciekinier z cyrku. Postawił więc na klasyczną czerń – zwykłą, gładką koszulkę, nieco luźniejsze, choć wciąż dość wąskie w nogawkach spodnie i wygodne buty dobre do dłuższego spacerowania przy ciepłej pogodzie. Do tego plecak, który zwykle zabierał na górskie wędrówki – wpakował w niego cienki koc (zakładał, że jak już idą na plażę to może też chwilę na niej posiedzą), wodę, trochę przysmaków. Podczas załadunku odkrył inne rzeczy, których musiał nie wyciągnąć po ostatnim wypadzie z kolegami – chociażby powerbank i talię kart, ale te zostawił na miejscu, nie mając pewności kiedy się mogą przydać. Na wszelki wypadek w środku wylądowała też pelerynka przeciwdeszczowa, choć nie zapowiadało się, żeby pogoda zamierzała płatać jakieś figle. Przyzwyczajenia z gór robiły jednak swoje.
Lubił być na miejscu wcześniej, ale nie mógł niestety perfekcyjnie wymierzyć swojego przybycia do umówionej lokacji. Uzależniony był od godzin odjazdów pociągów, potem musiał przejść z dworca kolejowego na autobusowy, trafić na odpowiednią podwózkę, nie wylądować w korku. Przydałoby się też nie być świadkiem awantury, która nieco opóźniła kurs, bo w pewnym momencie aż interweniował kierowca. Ale wreszcie udało mu się postawić stopę w Haiiro, całkiem blisko ulicy, na której miał się znaleźć. Teraz tylko odkryć, gdzie czekała… o ile czekała. Wydawało mu się, że jest spóźniony – wina tego, że nie dotarł z pół godziny wcześniej. Nawet jeśli faktycznie się spóźnił to nie więcej niż minutę czy dwie. Biorąc pod uwagę fakt, że jechał z zupełnie innej części wyspy, dałoby się na to jakoś przymknąć oko.
Więc… gdzie była Alaesha? Przystanął na skrzyżowaniu, poprawiając ciemne okulary na nosie i rozglądając się. Pisała coś o jakimś budynku, chyba nawet go opisała, ale jemu kompletnie nic nie mówiły dokładne wytyczne. Sięgnął więc po telefon chcąc jeszcze raz odczytać te informacje lub po prostu napisać, że dotarł. Nie stresował się potencjalnym wystawieniem, bo nawet jeśli dziewczyna by nie przyszła, zorganizowałby sobie jakoś czas, poświęcając go na zapoznanie się z atrakcjami turystycznymi okolicy. Zabolałoby go co prawda nieco w serduszku, ale nie był to przecież koniec świata, a życie toczyło się dalej.
Ubiór
@Itou Alaesha
Przez ostatnie trzy tygodnie pisanie wiadomości z niedawno poznanym chłopakiem weszło Alaeshy do repertuaru codziennych zajęć. Szybko otrzymała odpowiedź na pierwszego SMS-a, którego wysłała do Yosuke siedząc jeszcze w autobusie odjeżdżającym pod zoo i jakoś tam zostało. Oczywiście ze względu na zakaz korzystania z telefonów nie pisała w trakcie zajęć, ale nic nie przeszkadzało w pisaniu rano, wracając ze szkoły czy z przygotowawczej. Każdorazowo gdy zobaczyła na wyświetlaczu zdjęcie psiaka, uśmiechała się do telefonu, aczkolwiek można by było z łatwością zauważyć, że na wiadomości bez piesków również unosiła kąciki ust ku górze. Niemniej na serio skupiała się w tym czasie na dobrym rozpoczęciu roku szkolnego. Sama czuła że potrzebuje tej chwili na odpowiednie przygotowanie, usadowienie się w nowym roczniku i poznanie podstaw programowych. Do tego presja ze strony matki robiła swoje. Nic jej nie obchodziło, że dziewczyna kształciła się w szkole plastycznej — jej obowiązkiem było mieć bardzo dobre stopnie ze wszystkich przedmiotów, nie tylko kierunkowych. Miała szczęście, że jej córka lubiła naukę, choć zadowolenie matki nie było proste. Nie wystarczało przynosić najlepszych ocen, ale też pokazywać, że pilnie się uczy. W tym aspekcie jednak Alaesha zaczęła być dobra w udawaniu. W rzeczywistości nie musiała dużo kuć, aby zgarniać dobre oceny, więc mogła sobie pozwolić na wibrujący od regularnie już otrzymywanych SMS-ów telefon pod książkami.
— Ohayō! Ktoś ma chyba problemy z rozpoznawaniem kolorów! Daltonizm? — Niesamowicie cieszyła się, że przyszedł na umówione spotkanie, ale jednocześnie miała ochotę nieco z niego zażartować. Tym samym szeroki uśmiech nabrał lekko zadziornego wyrazu.
— Miło Cię widzieć. Jak podróż? — Gdy dała spokój drwinom, wyraz dziewczęcej twarzy złagodniał, zostawiając już tylko ładny uśmiech.
— Przygotowałam mały plan na dzisiaj, więc Twoja wycieczka po wybrzeżu właśnie się rozpoczyna. Zaczniemy od przejścia promenadą w kierunku latarni morskiej. — Dobrze wiemy, że przygotowała solidne, wielopunktowe planisko, aczkolwiek Ala stwierdziłaby tylko, że jako tako się przygotowała. Wskazała ruchem ręki kierunek, zachęcając Yosuke do pójścia za nią. W międzyczasie go dodatkowo zagadała, jakby rozładowując nerwowość mówieniem.
— Zawsze chodzisz ubrany na czarno? Tak lubisz ten kolor, masz taki styl, czy może to kwestia słuchanej muzyki? — Już dawno wymienili się gatunkami muzycznymi i wykonawcami, którzy w dużej mierze się pokrywali. Ali jednak było daleko od chodzenia w pełnej czerni, czując że niezbyt do niej pasuje i za bardzo ogranicza jej ekspresję. Pogodziła się więc z tym, że po prostu nie wygląda na osobę słuchającą mocnej muzyki. Może u Yosuke był jednak jakiś inny powód noszenia czerni?
@Nakashima Yosuke
~
Stojąc pod budynkiem, odjęła wzrok od notatek i zauważyła w oddali znajomą sylwetkę. Jednak przyszedł! Schowała kartki do plecaka i już miała pójść w kierunku chłopaka, gdy zauważyła, że przystanął i się rozglądał. Postanowiła dać mu jeszcze chwilę i grzecznie poczekać, przyglądając mu się daleka. To była też całkiem niezła okazja do uspokojenia tętna, które zupełnie niepotrzebnie skoczyło. Nakashima jednak dalej patrzył to w telefon, to szukał, najwyraźniej jej, wzrokiem. Wspominała mu w SMS-ie o czerwonym budynku, jedynym takim w okolicy, ale może zapomniał. Sięgnęła więc po smartfona i napisała krótką wiadomość. — Stoję pod czerwonym budynkiem. — Alaeshy zdawało się jednak, że wciąż jej nie widział. Ruszyła więc ku niemu dziarskim krokiem, machnąwszy ręką, gdy już była w swobodnym zasięgu wzroku.— Ohayō! Ktoś ma chyba problemy z rozpoznawaniem kolorów! Daltonizm? — Niesamowicie cieszyła się, że przyszedł na umówione spotkanie, ale jednocześnie miała ochotę nieco z niego zażartować. Tym samym szeroki uśmiech nabrał lekko zadziornego wyrazu.
— Miło Cię widzieć. Jak podróż? — Gdy dała spokój drwinom, wyraz dziewczęcej twarzy złagodniał, zostawiając już tylko ładny uśmiech.
— Przygotowałam mały plan na dzisiaj, więc Twoja wycieczka po wybrzeżu właśnie się rozpoczyna. Zaczniemy od przejścia promenadą w kierunku latarni morskiej. — Dobrze wiemy, że przygotowała solidne, wielopunktowe planisko, aczkolwiek Ala stwierdziłaby tylko, że jako tako się przygotowała. Wskazała ruchem ręki kierunek, zachęcając Yosuke do pójścia za nią. W międzyczasie go dodatkowo zagadała, jakby rozładowując nerwowość mówieniem.
— Zawsze chodzisz ubrany na czarno? Tak lubisz ten kolor, masz taki styl, czy może to kwestia słuchanej muzyki? — Już dawno wymienili się gatunkami muzycznymi i wykonawcami, którzy w dużej mierze się pokrywali. Ali jednak było daleko od chodzenia w pełnej czerni, czując że niezbyt do niej pasuje i za bardzo ogranicza jej ekspresję. Pogodziła się więc z tym, że po prostu nie wygląda na osobę słuchającą mocnej muzyki. Może u Yosuke był jednak jakiś inny powód noszenia czerni?
@Nakashima Yosuke
maj 2038 roku