Mieszkanie nr 4
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Hime Hayami

Nie 6 Lis - 15:56
Mieszkanie numer 4


Przestronne, dwupokojowe mieszkanie o otwartym koncepcie. Salon połączony jest z kuchnią, a przez całą, najdłuższą ścianę ciągnie się rząd okien, za którymi skrywany jest balkon. Kuchnia oddzielona jest od reszty pomieszczenia szeroką wyspą. W salonie duża kanapa w kształcie litery L i wszystkie jego podstawowe elementy - szafki, poduszki, dywan, wszelakiego rodzaju ozdoby i plakaty. W sypialni, w której znajduje się również duża garderoba, znaleźć można wyjście na drugą część balkonu. Prosta łazienka, nieopodal drzwi wejściowych, z wanną i kolejnym, dużym lustrem.

Hime Hayami
Hime Hayami

Nie 6 Lis - 16:04
25.09.2036


Wyjątkowo… dobry dzień. To, że wstał prawą nogą zwiastowało, że i równie pozytywnie przejdzie przez resztę tego, co miało zgotować mu przeznaczenie. Kompletne przeciwieństwo tego, co działo się przez ostatni czas - odbijał się od ścian, ledwo widząc na oczy, nie do końca wiedząc co może ze sobą zrobić. A chciał wiele, i choć może warto o tym wspomnieć, lepiej nie przywoływać tak negatywnych wizji.
Udało mu się posprzątać mieszkanie. To pierwsze osiągnięcie. Zachowywał się, ba, czuł, jakby w ostatnim czasie nic złego się nie stało. Było perfekcyjnie. Roznosiła go energia, zbierana przez ostatnie dni, gdy nie mógł ruszyć palcem. Potrzebowała ujścia, więc od samego rana kręcił się po domu. Najpierw kurze, ah, ale pranie, trzeba umyć naczynia, może posprzątam w lodówce? I tak jest pusta, cholera, trzeba zrobić zakupy, to wyniosę śmieci, w sumie to ogarnę szafkę pod zlewem, oh, no tak, łazienka!
I tak cały dzień. Nie wiedział w co wsadzić ręce, bo po kolei, chciał je wsadzić we wszystko. Sam nie zdał sobie sprawy, kiedy zrobiło się późne południe. Jedyną logiczną rzeczą, na którą ostatnio udało mu się wpaść, było odwołanie sesji w studio i przełożenie ich na inny termin. Nie przeszkodziło mu to w dokończeniu trzech projektów, wysłaniu szkicu, umówienia jeszcze dwóch osób. Zamówił nowe igły, trzy odcienie tuszy, różowe rękawiczki, które sobie kiedyś wymarzył.
Wszystko. Na. Raz.
Usiadł dopiero pod wieczór, w czyściutkim mieszkaniu, z ogarniętą pracą i zapaloną świeczką na blacie. Słodki zapach wypełnił kuchnię, mieszając się pozostałościami wybielacza, którym szorował płytki. Obejrzał się wtedy na siebie - na odbicie popękanego lustra. Jemu też przydałby się taki generalny remont.
Za niego też się wziął. Schował się w łazience, słuchając kolejnej, szybkiej piosenki. Bas rozchodził się po pomieszczeniu, gdy ten kiwał się leciutko w jego rytm. Na blacie stało multum rzeczy, pomiędzy nimi kieliszek białego, wytrawnego wina. Oczywiście, bo po czerwonym bardziej boli głowa.
Nie wiedział, kiedy skończył, leżał wypachniony w świeżej pościeli, nie wiedział też, ile tego wina wypił. A może przerzucił się potem na drinki? Playlista zapętliła się, owinęła ciasno, puszczając kolejny raz ten sam utwór, którego tekst, jak automatu, śpiewał pod nosem.
Rytm pulsował leniwie w skroniach, gdy przekręcił się na plecy, wpatrzony w sufit. Ten, rozświetlony łuną ciepłej lampy na dworze, gdy Hime zacisnął palce na materiale kołdry.
My back arched like a cat
My position couldn’t stop…

Odetchnął ciężej, czując rosnące w policzkach ciepło. Rozeszło się po całej twarzy, na dekolt, gdy podążył za tym rumieniec. Przesunął po skórze dłonią - kontrastowo zimną, lodowatą wręcz, gdy przyłożył ją do czoła, próbując uspokoić oddech.
Sięgnął w końcu po telefon.
Wybiła 2:36, gdy wysłał pierwszego smsa. Siedział nad nim dobre dziesięć minut, zastanawiając się co dokładnie powinien napisać. Jak. Potem poszło już łatwiej, gdy wystukiwał kolejne wiadomości, choć nadal nie wiedział dokąd zmierzał z rozpoczętą rozmową. Kolejna piosenka rozbrzmiała z niewielkiego głośnika, rzuconego niedbale w pościel.
I wanna know what you’re thinking
Hoping you’re getting the hints

Telefon. Jeden, drugi, piąty. Nie odebrał żadnego, tępo wpatrując się w migający ekran, gdy serce wybijało rytm piosenki. Szybki, równy, ciężki. Odpisał dopiero, gdy upewnił się, że ten dał sobie spokój. Jeśli w wiadomościach czuł jakąś pewność siebie, tak nie był przekonany do rozmowy. Będą musieli rozmawiać, gdy już przyjdzie, lepiej nie przesadzać. Na razie uśmiechnął się dumny, z tych jakże błyskotliwych odpowiedzi. Zablokował w końcu telefon, z charakterystycznym kliknięciem, by chwiejnie poderwać się z łóżka. Nadal go grzało, gdzieś po twarzy, oddech był ciężki, a ciepło schłodziło niżej i niżej.
Musiał wyglądać, o tym właśnie myślał, wyciągając z szafy kolejne rzeczy. Prezentować się, gdy poprawiał pofalowane włosy, zachęcać, gdy rozsmarowywał na szyi resztkę ulubionych perfum. Stały, schowane na samym końcu, bo ich zapach zawsze zbyt boleśnie przypominał o tym, co było. Co wróciło. Miał zaraz zapomnieć się jak kiedyś,  w jego ramionach, znów bezpieczny, na swoim miejscu.
Tylko o tym myślał. Nie o ich ostatniej rozmowie, nie, do niej może wrócą. Kiedyś. Na ten moment chciał skupić się na tym, co zawsze im wychodziło. Wypielęgnować uczucie, które w nim rosło, skorzystać z tego, że wreszcie się pojawiło. Paląca potrzeba, otumaniająca i tak przygaszone przez alkohol zmysły. Siedział jedynie na skraju kanapy, wpatrując się w drzwi w pełnym napięcia oczekiwaniu na to, czego potrzebował. Kogo.
Czyich dłoni, gdzie dokładnie. Widział to oczami wyobraźni, dla dodatkowych wrażeń sięgając w głąb pamięci. Ból wymieszany z przyjemnością, tak fachowo zaciśnięte na szyi palce. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak mocno zagryzł się na ustach, tworząc kolejną rankę. Może i oficjalnie poinformował go, że chciałby gdzieś wyjść, pobawić się, tak z każdą sekundą odpychał ten pomysł dalej od siebie. Nie muszą nigdzie iść, by bawić się wręcz wyśmienicie.


@Minoru Yoshida  Mieszkanie nr 4 2074673290


Mieszkanie nr 4 Urb97L4
I was given a heart before I was given a mind
A thirst for pleasure and war, a hunger we keep inside
Hime Hayami

Minoru Yoshida ubóstwia ten post.

Minoru Yoshida
Sob 12 Lis - 21:21
Miesiąc. Dokładnie tyle musiał czekać aby dostać cień szansy na ponowne ich spotkanie. Żeby przeczytać pijackie smsy o w pół do trzeciej w nocy o różnym zabarwieniu. Nawet w nich krzątało się wiele emocji, dużo chaotycznych i niespójnych, podczas gdy mężczyzna starał się zachować względny spokój. Świadomość tego, że pisał pod wpływem chwili w jakiś sposób go ucieszyła. To znaczyło, że gdzieś cały czas o nim myślał, aż koniec końców zachlany umysł zdecydował napisać do niego, wskazując mu dokładną lokalizację jego mieszkania. Chwilę to trwało aż doprosił się o adres. Ostatecznie nie mógł pokazać, że faktycznie wiedział, gdzie Hayami mieszkał. Ostatnie na czym mu zależało to zdemaskowanie się, że przez cały ten czas obserwował go i jego niektóre poczynania, posyłając swoich ludzi na dyskretne zwiady.
Przez cały ten czas oczekiwania zastanawiał się dlaczego to wszystko tak długo trwało. Nie spodziewał się tego, że przetrzyma go tak długo, ponieważ nie zakładał scenariusza, w którym nie odezwie się do niego w ogóle. Rozumiał też, że przez jakiś czas potrzebowali odpocząć od sytuacji, która miała miejsce w sierpniu. Nawet on musiał poukładać sobie pewne rzeczy w głowie na tyle rozsądnie, by przy następnym ich spotkaniu potrafił odpowiedzieć mu na zadawane pytania i potrafić w jakiś sposób z nim porozmawiać. Wymagał tego jego umysł, jak i ciało, które nie było gotowe na kolejną dawkę tak nagłych i intensywnych emocji, które przyszły do niego tamtego dnia. Dawno nie czuł się tak gównianie jak wtedy i bardzo tego stanu nie lubił.
Dotarcie na miejsce trochę mu zajęło. Jakiś czas temu stracił prawo jazdy, jak i sam pojazd, przez co chwilowo nie miał możliwości poruszania się po jezdni. Musiał radzić sobie innymi środkami. Często prosił swoich ludzi o podwózkę, choć tym razem zdecydował się na taksówkę — nie miał ochoty, aby ktokolwiek inny wiedział, gdzie w tym momencie wybył Cayenne, pozostawiając klub pod opieką swojego wspólnika.
Po dotarciu na miejsce zapłacił gotówką zmulonemu panu, który najwyraźniej już miał dość swojej nocnej zmiany. Wychodząc z samochodu, miał ten nieszczęśliwy moment, w którym po drodze trafił na jakiegoś pijaczynę, który odbijając się od ramienia Yoshidy, zarzygał mu obuwie. To nie skończyło się miło dla nieznajomego, dlatego po tym jak dostał w zęby i wylądował półprzytomny w krzakach, Minoru udał się w stronę budynku, w którym mieszkał Hime. Korzystając z tego, że drzwi klatki schodowej były akurat otwarte, udał się na wskazane piętro oraz pod numer mieszkania, które zostało mu nadesłane. Numer 4 nie był zbyt wysoko, więc po pokonaniu kilku stopni znalazł się przed drzwiami.
Była czwarta nad ranem kiedy zapukał do drzwi czysto informacyjnie, dając mu w ten sposób znać, że już jest na miejscu. Niemniej naciskając klamkę okazało się, że drzwi nie uległy pod naporem ucisku, a kurczowo trzymały się swojego miejsca. Były zamknięte, co tylko dobrze świadczyło o wynajmującym. Przynajmniej nie był na tyle pijany, aby zapomnieć zamknąć za sobą drzwi na klucz. Dlatego też użył dzwonka, w ten sposób dając mu głośniej znać o tym, że czekał aż mu otworzy. Nie ukrywał, że minimalnie stresował się tym spotkaniem, ponieważ w tym momencie nie miał absolutnego pojęcia o tym co go czekało i w jakim humorze był mężczyzna. Obiecał jednak, że teraz już zawsze przy nim będzie, więc w momencie kiedy do niego napisał, nie mógł tego zostawić na następny dzień kiedy wytrzeźwieje. Musiał przyjechać właśnie teraz, aby udowodnić mu swoją wartość.

@Hime Hayami


Mieszkanie nr 4 EHjauEm
Minoru Yoshida

Yōzei-Genji Madhuvathi ubóstwia ten post.

Hime Hayami

Nie 13 Lis - 2:43
Zapomniał się. Na kilka długich chwil, gdy otoczyła go cisza, kompletnie niczym niewzruszona, jak tafla ciepłej wody, otumaniająca i rozluźniająca mięśnie. Siedział cały czas w jednym miejscu, na najbardziej niewygodnym skraju kanapy, zapatrzony w jeden punkt niedaleko wejścia. Choć chciał pilnować, tak wspomnienia miały swoje własne plany, odciągając myśli w dawno schowane na dnie serca wspomnienia. Te najbardziej proste potrzeby, kojące ramiona pamięci, zakończone w długie, zakrzywione szpony. Te wbijały się w plecy, ciągnąc po nich długie, krwiste łuny, rosło drżenie mięśni, gdy te wyginały się w ekstatycznym wyrazie. Odetchnął ciężej, powietrze samo uciekło z płuc, gdy we wnętrzu się zagotowało.
Głupota. Kompletna. Tak proste, zwierzęce instynkty nie mogły brać góry nad dorosłym, myślącym człowiekiem. A jednak robiły to, bez żadnej kontroli, wymieszane z rosnącym w przełyku stresem. Palił żywym ogniem, ciepłem emanując wyżej, na twarz i szyję, kolorem już teraz przypominające świeże maliny.
Uspokój się. Teraz. Już.
Pukanie do drzwi, sekundę po nich dzwonek. Dźwięk ten wyrwał go z zastoju, gdy praktycznie od razu poderwał się na równe nogi, na tyle szybko, by i stracił równowagę, wspierając się ramieniem na ścianie. Jeden oddech, drugi, trzeci. Przeliczył je spokojnie w głowie, gdy za gardło, jak dłoń z ciemności, uchwyciła go świadomość poczynionego błędu. Przed otworzeniem wina telefon powinien wyrzucać przez okno, żeby go więcej nie kusiło. Teraz już nie było odwrotu.
Cichy skrzek zacinającego się zamka, szarpnięcie za drzwi, bo i te miały swoje problemy, by w końcu stanął w drzwiach, jak ostatnia sierota. Chciał wyciągnąć ręce, choć te odmówiły posłuszeństwa. Ze środka, po jasnych ścianach, odbijała się muzyka, ledwo będąca w stanie dopłynąć do miejsca, w którym się znajdował, a mimo to, serce zgrało się z nią rytmem. Mógłby go rozerwać. Na strzępy.
Yoshida — wytchnął z siebie, jakoby dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę z tego, kto się przed nim pojawił. I wtedy też, podążając za końcem słowa, gdy to dotarło do niego, sam już był obok, sercem przy sercu. Ramiona same znalazły swoją drogę dookoła szyi, droga palców przebadała każde jej zagłębienie, wystający przy karku kręgosłup, linię gęstych włosów. Usta, podobnie, nie potrzebowały instrukcji, natrafiając na te, których najbardziej potrzebowały, by ukraść z nich oddech i zapomnieć się w tej błogiej chwili uciechy. Krótkiej, pełnej napięcia rozchodzącego się po skórze ciężkim dreszczem, elektryzującym, jakby sami byli pod napięciem.
Drzwi do mieszkania zatrzasnęły się, gdzieś i zagubieniu sytuacją przekręcił zamek, ciągnąc mężczyznę dalej do mieszkania, w głąb wypełniającej go ciemności, by nikt, ani nic, nie mogło im przeszkadzać. Jedna z dłoni zostawiła na moment skraj odsłoniętej na szyi skóry, błądząc niżej, by palce, jak zagubione sople lodu wsunąć pod golf, jego wystający fragment. Chciał poznać na nowo każdą nierówność skóry, bliznę i znamię, przypomnieć, czy jest tak samo miękka, jak kiedyś.
Gdy i oddechu zabrakło, poszukał go przy szyi, idealnie niższy, na tyle, by móc przesunąć po niej nosem, poznać jej zapach, tak bezpiecznie się kojarzący, niezmącony żadnymi perfumami...
Chwilę.
Zastygł nagle, w kompletnym bezruchu, na dłuższy moment, zdając sobie sprawę z obecności czegoś jeszcze. Odsunął nieznacznie głowę, by po nim spojrzeć, jasne spojrzenie przebiegło od twarzy do ramienia, by po drodze zatrzymać się i zajść mgłą niepewności.
Dlaczego pachniesz damskimi perfumami? — wypalił, nagle, płomień w sercu zmalał tylko po to, by odbić się w źrenicach. Oparł się plecami o ścianę, gdyby mógł, odszedłby i dalej, choć ta akurat musiała pojawić się tuż za nim. Jedna z dłoni, ta, która trzymała bok szyi pozostawała na swoim miejscu, kciukiem znacząc siny ślad.
Co, za długo się nie odzywałem, że musiałeś pocieszyć się kimś innym? — uniósł głowę, by spojrzenie wbić w te czarne jak noc oczy, odwrotność onieśmielenia, które zazwyczaj w ich obliczu wyrażał. Serce nadal biło mocno - teraz tylko w inny rytm.
Mogłeś chociaż, kurwa, wyższy golf założyć.

@Minoru Yoshida


Mieszkanie nr 4 Urb97L4
I was given a heart before I was given a mind
A thirst for pleasure and war, a hunger we keep inside
Hime Hayami
Minoru Yoshida
Czw 24 Lis - 0:27
Długie sekundy przeciągały się w nieskończoność kiedy oczekiwał na otworzenie drzwi. W drobnej nerwowości przebierał z nogi na nogę, a dłonie schował do kieszeni spodni, aby móc sobie je czymś zająć. Myśli odbijały się cichym echem od tego, co miał powiedzieć kiedy go zobaczy. Pierwszy raz od dawna zastanawiał się nad tym, co powinien zrobić i jak zachować się. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo z kruchym fragmentem życia miał do czynienia i jak bardzo może rozpaść się w jego rękach, kiedy tylko niezbyt właściwie będzie obchodzić się z nim.
Usłyszał dźwięk zamka, wyrywając go z nerwowych myśli. Serce zawaliło mu na chwilę mocniej, choć nie chciał dopuszczać do siebie zbędnych emocji. Szczególnie te, które po raz wtórny upokorzą go oraz dadzą znać o swoich najczarniejszych słabościach. Nie chciał powtórki z rozrywki. Przynajmniej tym razem był pewien, że tak łatwo nie pęknie jak wtedy, kiedy do niego przyszedł.
Jego brązowym oczom ukazał się on. Już nie był rozhisteryzowany, ani przerażony obecnością Yoshidy. Może odrobinę niepewny, tak samo jak niepewny był Minoru. Wpatrzony jednak w jego szare oczy, uśmiechnął się minimalnie na jego widok, prawdopodobnie nie mogąc zareagować jakkolwiek inaczej. Świadomość tego, że dał sobie szanse na to, aby go w końcu odzyskać...
Hej, Hayami — odpowiedział równie krótko, dając mu czas na przyswojenie informacji o jego obecności. Długo to trwać nie musiało, ponieważ już niewiele później na nowo mógł poczuć ciepło drugiego ciała. Ciepło ust, którego nie mógł zapomnieć, a którego z całego serca pożądał. Nie wiedział kiedy jego dłoń odnalazła właściwą drogę i wsunęła się w długie kosmyki włosów, przywierając do niego całym swoim ciałem, odwzajemniając pełen elektryczności pocałunek. Pragnął jego dotyku, tak samo jak podświadomie pragnął utęsknionej bliskości. Pragnął w swoim życiu tego, którego mu zabrakło i który jako jedyny potrafił zażegnać zmartwienia i problemy, z którymi mierzył się na co dzień — tak było przynajmniej kiedyś, przed latami rozłąki kiedy całkowicie nie popadł w szał nienawiści i zemsty. Pragnął od życia tak wiele, od siebie dając zaledwie minimum.
Zrobił śmiałe kroki w głąb mieszkania, skupiony na badaniu struktury jego ust. Na wymieniającym się oddechu. Chciał przypomnieć sobie to, jak pożerali siebie zaledwie spojrzeniem. Od nowa zatracić się w tym, co uwielbiał w nim najbardziej. Dlatego wolną ręką objął go w pasie, by smukłymi placami wkraść się pod skrawek ubrania. Przyjemnym chłodem owiał rozgrzany bok mężczyzny, chcąc odczuć miękkość jego skóry. Poprzypominać sobie, czy w dalszym ciągu była tak samo delikatna i wrażliwa. W tym samym czasie równie chłodne palce odnalazły drogę pod czarny golf, a czując śmiały dotyk, nieznacznie spiął mięśnie brzucha. Blizny przy tym były bardziej niż wyczuwalne. Bywały różnej głębokości i długości, zupełnie jakby nie było ich końca. Zmarudził coś pod nosem, kiedy mimo utraty oddechu, usta zniknęły z zasięgu jego warg. Choć te szybko odnalazły sobie nowe miejsce, przez co cichy protest zakończył się krótkim westchnięciem, mimowolnie odchylając szyję by dać mu wygodniejszy dostęp do upatrzonego sobie fragmentu.
Wszystko wydawało się być tak nieprawdopodobne, że po takim czasie będą mogli w końcu posmakować tego, za czym tak naprawdę tęsknili. Cayenne jednak zdążył nauczyć się, że idealny świat nie istnieje. Mimo tej nauki, został kompletnie wytrącony z tego, co miało nadejść, a co tak naprawdę przyszło. Po prawdzie nie miał pojęcia, że jakimiś mógł w ogóle pachnieć. Prędzej stawiałby na zapach wymiocin, które cały czas gdzieś na jego bucie były. Choć Hime najbardziej zwrócić uwagę na zapach damskich perfum, gdzie te z niewyjaśnionego powodu ostały się na jego ciele. Może wtedy kiedy Mayumi przywitała się tuż przed rozpoczęciem zmiany?
Perfumami? Nie wiem dlaczego, może jedna z pracownic niechcący na mnie nimi psiknęła — starał się wyjaśnić z delikatną chrypą w głosie, nie mając przy tym żadnych złych intencji. W zasadzie nie miał ochoty się dziś kłócić, przynajmniej nie w ten sposób. Temat jednak rozdrażnił go bardziej, kiedy mężczyzna pod wpływem chwili oskarżył go o sypanie z kimś innym. Nawet jeśli to robił, uważał, że w tym momencie było to nie na miejscu. Nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek zechce się do niego odezwać, a tak samo jak on, nie miał gwarancji tego, czy przez ten miesiąc Hayami z kimś współżył. W zasadzie dlaczego miałby kazać mu czekać tak długo skoro już wiedział o jego istnieniu?
Czy Ty siebie słyszysz? — rzucił wyraźnie zły w związku z nagłą zmianą. Ciepło, którym tak rozkoszował się chwilę temu, zniknęło równie szybko, co pojawiło się. Westchnął podirytowany, słysząc jak w jego stronę padają kolejne oskarżenia zupełnie bezpodstawne. Wyższy golf? Czemu miałby zakładać wyższy golf?
Hayami, do cholery. O co Ci chodzi? — spytał w oczekiwaniu na wyjaśnienie tych oskarżeń, starając siebie powstrzymać od nagłych i gwałtownych słów (psikus, niesłuszne oskarżenie o zdradę).

@Hime Hayami


Mieszkanie nr 4 EHjauEm
Minoru Yoshida

Yōzei-Genji Madhuvathi ubóstwia ten post.

Hime Hayami

Czw 24 Lis - 22:59
Blizny te, wyrosły pod jego palcami niespodziewanie. Wzgórza i doliny zranionej skóry, dawno temu już zagojone, podobne do przypadkowych żłobień w marmurze. Artysta musiał być niezmiernie nieczułym przypadkiem - by w ten właśnie sposób oszpecić posąg, ostoję, która miała być ze skazy. Zdziwił się wpierw, obejmując fragment biodra dłonią, czule, jakoby upewniając się, że chociaż ten zmysł działa jeszcze prawidłowo. Działał. I choć w pierwszej chwili ruch dłoni się zatrzymał, jak po dotknięciu rozgrzanej powierzchni, szybko powrócił do ostrożnego badania historii, która na ciele została odbita. Nie brzydziły go, i choć im dalej wsuwana była dłoń, ich ilość nie malała, tak więcej się już nie zatrzymał. Chciał je wszystkie, bo i jak mógłby nie? Przecież należały do Yoshidy, były jego nieodłączną częścią, którą też chciał pokochać.
Nie wybaczyłby sobie, gdyby ten wyczuł z jego strony choćby i naparstek niechęci z nimi związany.
Inaczej było jednak w przypadku słów, które z ust wypalone zostały jak strzała kuszy, bezwzględnie przeszywając i rozbijając na pół obecne jeszcze sekundę wcześniej napięcie. Odetchnął ciężej, nadal wpatrzony w jego twarz, dłoni nie zabierając ze swojego miejsca. Kciuk przesunął po krtani, gdzie reszta palców nadal wtulona była we włosy. Zacisnął je nieznacznie, kilka kosmyków łapiąc pod paznokciami.
Fascynujące było to, w jak błyskawicznym tempie zmienić potrafił się nastrój, zawieszony między nimi jak cienka, czerwona nitka, napięta do granic możliwości. Przed chwilą jeszcze w zwierzęcym uniesieniu, prowadzeni byli potrzebą najprostszą, znaną ludziom od zarania dziejów. Krnąbrne dłonie chciały więcej, dotyk skóry to było za mało, kradzież oddechu drugiego nie wystarczała by zaspokoić rosnący w podbrzuszu płomień.  A teraz? Jak zgaszona podmuchem świeca, i jego spojrzenie pociemniało.
O co mi chodzi? — jedna z brwi drgnęła wyżej. Dłonie przyciągnął do siebie, krzyżując je na piersi, zamykając sekundy wcześniej jeszcze otwartą pozę. Sam chciał go zaprosić we własne ramiona, gdzie na przekór, teraz go odpychał. Miał swoje powody, oczywiście.
Zastanówmy się — przesunął się nieznacznie w bok, gdyż i za jego karkiem, na ścianie, która robić miała za podporę, wisiało lustro. Wpatrywał się w niego cały ten czas, gdy Minoru miał szansę dojrzeć swoje odbicie i źródło zdenerwowania niższego mężczyzny.
Powiedz mi szczerze. Tę malinkę to sam sobie odkurzaczem zrobiłeś, czy ktoś Ci pomagał?


Mieszkanie nr 4 Urb97L4
I was given a heart before I was given a mind
A thirst for pleasure and war, a hunger we keep inside
Hime Hayami
Minoru Yoshida
Pią 25 Lis - 22:32
Nie rozumiał jak w perspektywie tak ostrożnego i zarazem czułego dotyku, z ust mężczyzny uszły słowa już nie tak wrażliwe jak palce, które błądziły i badały nowe skazy na ciele, które Minoru przez te 6 lat niebicia zdołał zdobyć. Z ciężkością było mu zrozumieć błyskawiczną zmianę długowłosego, mimo że starał się nad tym chwilę głowić. Co takiego zaszło w jego procesach myślowych? Choć spragniony dotyku szorstkich, wyrobionych od ciężkiej pracy dłoni, uciekł od niego, zabierając mu to, na co tak długo czekał. Zabierając mu siebie.
Może właśnie dlatego nie chciał zadziałać pod wpływem impulsu, choć złość w żyłach kumulowała się zbyt szybko, by nie móc powstrzymać lekko warkliwego głosu. Wsłuchał się w każde cięższe westchnięcie ze strony Hayami, aby bardziej zrozumieć jego nagłe rozczarowanie — bo właśnie w taki sposób mógł określić ten dla niego niezrozumiały stan.
Czując zalążek dotyku na krtani czekał w napięciu na jego wytłumaczenie. W tym oczekiwaniu uniósł brew żeby po chwili zrozumieć, co tak naprawdę miał na myśli. Napięcie, które między nimi utworzyło się musiało zostać zgaszone nagłym urojeniem ze strony Hime. Ile musiał wypić, że nie potrafił odróżnić zwykłego siniaka od malinki? Dziwił się, bo skoro lata temu tak dobrze go znał i wiedział jaki bywał w łóżku, z pewnością na szyi miałby więcej niż tylko jedną, niewinną malinkę.
Z tego powodu nawet nie miał powodu do tego, aby być faktycznie złym. Roześmiał się, a w tym śmiechu dało się usłyszeć sporo zwątpienia i bezsilności. Gdyby go nie znał, powiedziałby, że sobie żartował — znając jednak to, jak zazdrosny dawniej potrafił być i jak widać do tej pory nic nie zmieniło się w tej kwestii, cokolwiek teraz nie powiedziałby, nie miałby żadnej linii obrony. Bronić się wcale nie musiał, po prawdzie mógł po prostu wyjść lub zacząć się z nim kłócić. Na to jednak nie miał siły, ostatecznie nie po to urywał się z roboty, by finalnie móc tego żałować.
Hayami... — zaczął powoli, kręcąc przy tym w jawnym niedowierzaniu. Tuż po tym jak palcami przeczesał kosmyki włosów, zsunął z siebie skórzaną kurtkę, zostając tylko w samym golfie — Pokaże Ci jakie wspaniałe rzeczy robię sobie tym odkurzaczem — odpowiedział zbyt sarkastycznie, może nawet i ironicznie. Może z lekkim trudem, ale finalnie udało mu się podciągnąć golf do góry w ten sposób ujawniając swoją umięśnioną budowę ciała. W tym jednym momencie Hime mógł zauważyć wszystkie niedoskonałości jakie zdołał nabyć przez te 6 lat. Widział jak tatuaże zbladły od niewłaściwego pielęgnowania, jak niektóre się rozlały, a na innych były widoczne cięte blizny, psując dzieła, które na nim pozostawił. Idąc tak od pępka w górę również mógł dostrzec blizny różnej maści, choć ich największa ilość znajdowała się na klatce piersiowej. Były one obrzydliwe poszarpane, nieładne i mało estetyczne. Jednak to, co mogło przykuć jego największą uwagę były dwa ogromne siniaki — w zasadzie to krwiaki, które miał na ramieniu, blisko wspomnianej przez niego malinki, która była zakończeniem siniejącego miejsca. Efekt ostatniej potyczki, w której niefortunnie przyszło mu oberwać nie tylko pięściami, ale i samym krzesłem.
Dosłownie zrobiłem to sobie dwa dni temu. Wiesz, w końcu jestem takim popaprańcem, że jara mnie to kiedy przykładam sobie rurę od odkurzacza do ciała. Ostro mi wtedy staje — rzucił już zgryźliwie, palcem wskazując na posiniaczone miejsce. Chciał mu w ten sposób dać nauczkę, bo choć minęło sporo czasu odkąd widzieli się ostatnim razem, tak nie musi oceniać go w ten sposób. Nie przypominał sobie, aby w trakcie ich współżycia kiedykolwiek go zdradził, dlatego tym bardziej nie rozumiał tych oskarżeń.

@Hime Hayami


Mieszkanie nr 4 EHjauEm
Minoru Yoshida
Hime Hayami

Nie 27 Lis - 14:20
Oh.
Tyle zaledwie było w stanie ulecieć z jego ust w reakcji na to, co prezentowało się przed jego oczami. Pejzaż jego własnych prac, przecinanych bruzdami podobnymi do wielkich, kocich zadarć. Niektóre prace pozbawione kompletnie były kształtu, inne dało się jeszcze odczytać. Pamiętał każdą z nich, każdy pojedynczy raz, gdy Minoru, z pełnym do niego zaufaniem, kładł się pod maszynką i dzielnie znosił tatuowanie nawet najbardziej bolesnych miejsc. Nie skarżył się, nie ruszał, klient idealny. Nie zawsze w ogóle patrzył na wzór - bo ufał zdolnościom Hayamiego, wierzył w to, że nie oszpeci go czymś niestarannym na całe życie.
I tego właśnie tutaj zabrakło. Tego pieprzonego zaufania. Nie ze strony Yoshidy, o nie. To Hayami, jak zwykle, musiał coś spierdolić.
Odetchnął ciężej, dłonią ponownie ku niemu sięgając. By palce znów mogły przebadać wyrastające spod materiału wgłębienia, poczuć ciepło, bicie serca. Śmiech Minoru, w pierwszej chwili go zdziwił. Rzucił mu wtedy zdziwione spojrzenie, brwi zmarszczone, oczy rozbiegane, jakby próbując przeanalizować wyraz jego twarzy. Bo choć usta się śmiały, za oczami chowało się coś jeszcze. Uczucie, którego Hime szczerze nienawidził, a mimo to serwowane było mu nad wyraz często - politowanie. I gdyby nie fakt, że sytuacja była zgoła inna, o to też zapewne by się zdenerwował. Ale jak miał to zrobić w obliczu tego, co miało nastąpić?
A nastąpił śmiech. Nerwowy, ale śmiech, szczere rozbawienie tym, co właśnie usłyszał. Zakrył usta dłonią, by choć trochę go stłumić - nie udało się, nie podziałało odwrócenie głowy, bo ciało cały czas w tym słodkim rozbawieniu trwało. W zażenowaniu.
Wybacz, ale… och. Nie sądziłem, że masz aż takie dziwne kinki — prychnął pod nosem. Nie śmiał się z niego, niekoniecznie, bardziej z własnej głupoty. Może jednak politowanie, które mu zaserwował, było na miejscu. Zasłużone. Odetchnął ciężej, żeby się uspokoić. Przecież nie zaprosił go tutaj po to, żeby się kłócić, plan był, o dziwo, niezmiernie prosty. Miłe spędzenie wieczoru, tak jak kiedyś, gdy wszystkie bieżące sprawy wypchane były za drzwi, liczyli się tylko Ci tutaj dwaj i nic innego. A ten wpuścił je, na krótki moment, by znów na nim przejęły kontrolę.
Teraz definitywnie zatrzasnął im drzwi przed nosem, mężczyznę znów przyciągając do siebie. Chciał się przyjrzeć rosnącemu jeszcze krwiakowi, świeżemu, rozgrzanemu. Ostrożnie ułożył na nim zimne palce, nie chcąc też, by bardziej go zabolało — Cóż, wiesz, z mojej perspektywy wyglądało to… jak wyglądało — spojrzeniem dosięgnął go z dołu, nieznacznie skruszonym, że w ogóle taki pomysł śmiał wpaść mu do głowy i zagnieździć się w niej na tyle porządnie, że oskarżeniem faktycznie go obrzucił. Odbijało się w nim jednak coś jeszcze - uczucie, które pierwotnie doprowadziło ich do sytuacji, w której obecnie byli uwikłani. Kąciki ust uniósł w niewinnym uśmiechu, delikatnie na nim wsparty.
Powinienem Cię chyba przeprosić — sięgnął, by ustami ucałować skraj siniaka, tam, gdzie jeszcze wbite były jego oczy w oskarżycielskim geście. Nosem mącił gdzieś przy uchu, mówił też ciszej, praktycznie szeptał. Dłońmi przesunął po ramionach, niżej, by złapać go w końcu za dłonie, spleść ich palce razem — Dzisiaj dam Ci wybrać jak mam to zrobić — uśmiechnął się szerzej, ciągnąc go za sobą w głąb mieszkania.


Mieszkanie nr 4 Urb97L4
I was given a heart before I was given a mind
A thirst for pleasure and war, a hunger we keep inside
Hime Hayami
Minoru Yoshida
Czw 1 Gru - 2:00
Nigdy nie miał problemu z tym, aby oddać mu swoją skórę jako żywe płótno, niezależnie jaką miał inwencję twórczą. Od tego czasu trochę minęło, a innych, nowszych tatuażów nie dało się dostrzec na jego skórze. Jedynie te zniszczone czasem, który ani trochę go nie oszczędzał. Odkąd się spotkali nie mówił wiele, aczkolwiek jego ciało ma wypisaną historię niezwykle brutalną, do której nie wszyscy byli w stanie przywyknąć, a która mówiła całkiem wiele. Nie musiał używać słów, by dało się zrozumieć, że swego czasu przeżył wiele. Nigdy jednak nie rozpamiętywał tamtych dni, wmawiając sobie, że to przecież nie od tego zaczął się jego gniewny szał. Nie miał za złe — powtarzał sobie, choć tak naprawdę gorycz rosła za każdym razem, kiedy tylko nawiedzały go nocne koszmary z tamtych obrazów, mając ochotę rozszarpać wszystko, co znajdowało się w zasięgu jego własnych rąk.
Ciche oh było czymś, czym mógł spodziewać się mężczyzna. Mimo że ten wiele lat temu był w stanie zaufać mu oraz dać się bez protestów pod maszynkę, tak teraz sam nie wiedziałby, czy umiałby zaufać mu w stu procentach. Była nutka niepewności, drobne zawahanie oraz myśli, że był tylko człowiekiem. Yoshida póki co starał się ignorować ten istotny fakt, jednak nie wiedział, w którym dokładnie momencie zacznie mu to przeszkadzać w związku z ideą jaką reprezentował jako jeden ważniejszy członek Shingetsu.
Z tego drobnego zamyślenia wyrwał go ruchliwy gest. Nie cofnął się kiedy ten ponownie postanowił objąć go swoją dłonią. Dał mu czas na to, aby go zbadał. Żeby poczuł to, co zdołał wycierpieć. Dawniej również miewał blizny, jednak były one pojedyncze i nie tak groźne jak te, które miał teraz. Nie było ich tak dużo, jedna za drugą w mniejszych lub nieco większych odstępach.
Hime śmiech — nerwowy, ale na swój sposób delikatny, tak jak barwa jego głosu. Uśmiechnął się kącikami do siebie, dostrzegając u niego tę ekspresję. Cholera, czy on musiał wyglądać tak ujmująco?
Pewnie jeszcze wieloma innymi zdołam Cię zaskoczyć — pociągnął żart dalej, choć z drugiej strony nie byłoby to nic dziwnego gdyby Yoshida przez te 6 lat nabawił się nowych, mniej lub bardziej popapranych fetyszy.
Golf odrzucił na bok, czując, że nie będzie mu już on potrzebny. Czując przyciągnięcie, dużymi dłoniami objął go wokół bioder, by móc od początku wybudować atmosferę, którą udało im się stworzyć sprzed paru chwil.
I co byś zrobił gdyby tak się okazało, hm? — spytał się w półszepcie, nachylając się tuż nad jego uchem, które pozwolił sobie skubnąć wargami w drobnej prowokacji. Pytanie to nie miało być żadną szpilką, ani tym bardziej przytykiem. Raczej niewinną zaczepką w związku z jego wcześniejszym zachowaniem. Tak naprawdę oboje mogli zmienić się całkiem sporo i jak Yoshida dawniej kochanków żadnych nie miewał, tak teraz mógł mieć mnóstwo niedokończonych spraw, których zamykać wcale nie chciał. Z drugiej strony ciężko było mówić o zdradzie w momencie kiedy nawet nie byli ze sobą razem.
Oh, naprawdę? I jak zamierzasz to zrobić? — dopytał z wnikliwą ciekawością w głosie, a czując gorąc jego ust na rozgrzanej skórze, powstrzymał się od syknięcia, gdy delikatny ból ukuł jego ramię. Również dłonie zostały zabrane z bioder kochanka, by ten splótł je ze sobą razem.
Więc to tak? Zamiast wysilić się kreatywnością, którą w sobie masz, zamierzasz pozostawić mi wybór? — odpowiedział z przekąsem, niemniej nie był on nasycony w negatywnym wydźwięku.
Nie czekał jakoś szczególnie na odpowiedź. Wszedł w głąb mieszkania za nim, tylko i wyłącznie po to, by sprawnie ukrócić ich dystans między sobą. W równie ekspresowym tempie złapał chłopaka pod udami, podnosząc go z lekkim trudem z uwagi na ból w ramieniu, ale całkiem nie najgorzej poradził sobie z tą czynnością. Hayami mógł swobodnie złapać się o jego biodra nogami, by nadać sobie większą stabilność.  
Więc? Nie tęskniłeś za niczym szczególnym? — dopytał z niskim, gardłowym pomrukiem, przybliżając się do miękkich ust kochanka, dając mu chwilę na odpowiedź. Yoshida przyszpilił go do ściany, spoglądając w głąb sarnich oczu, trochę pijackich, a trochę roześmianych, dostrzegając w nich smutek, który zapamiętał przy pierwszym dniu ich spotkania. To właśnie w tym spojrzeniu zakochał się na zabój i właśnie teraz przypominał sobie to uczucie kiedy na niego patrzył. Nie wiedział nawet, w którym momencie przybliżył się do ponętnych warg kochanka, wpijając się w nie z niezapomnianą namiętnością, z każdą chwilą uświadamiając sobie jak bardzo tęsknił za jego bliskością.

@Hime Hayami


Mieszkanie nr 4 EHjauEm
Minoru Yoshida

Yōzei-Genji Madhuvathi ubóstwia ten post.

Hime Hayami

Czw 1 Gru - 18:57
Hayami miał wiele marzeń. Naiwnych i dziecinnych, lecz te, jak na złość, nie były czymś, co potrafiło zniknąć z wiekiem. Część z nich była osiągalna, bardziej, niż mogło mu się wydawać. Część zaś była czymś, do czego dążył uparcie, nie chcąc przyjąć do wiadomości faktu, ze nie mają prawa się ziścić.
Jedno z nich, teraz rosnące na nowo w jego sercu, z pozoru mogło być tym pierwszym.
Marzył jedynie o tym, żeby uczucia były prostsze. By nie rosły w nim tak potężnie, jak pulsujący w kącikach oczu ból. Jak łzy, które zalewały źrenice, bo i w nich też się ten wszechogarniający smutek odbijał. Marzył o tym, by wreszcie złapać nad nimi kontrolę, być bardziej metodycznym, wykalkulowanym. Ale, tak naprawdę, trudno stwierdzić, co musiałoby się stać, żeby do tego doszło. Jak głęboko trzeba byłoby go złamać, żeby skrupulatnie ustawiana przez niego bariera nie była już między nim, a światem zewnętrznym. Tylko między głową, a sercem.
Jeszcze się to nie stało. Bo choć spojrzenie rozpalone było ogniem najprostszym i najgorętszym, najprostszą, najbardziej porywająca potrzebą, tak w oczach był zalążek smutku. Tęsknoty, która nie została jeszcze zaspokojona, która odzywała się za każdym razem, gdy spojrzał mu w oczy. Choć podparty na ścianie, czuł dłonie pod udami, a i jego nogi same znalazły drogę dookoła jego bioder, przez kilka sekund nie potrafił się odezwać. Postawione pytania były jasne, ale w tym właśnie momencie, przestały mieć znaczenie. Dłonie ułożył na jego policzkach, skupiając się na tyle, by rosnący smutek stłamsić gdzieś w sobie, odrzucić na bok i wrócić na dobry tor kolejnym pocałunkiem. Nie chciał zachować się jak ostatnio, rozpaść, znów, gdy ledwo co zebrał się w jako tako spójną całość. Zapomnieć się, na tym mu zależało. W długim, przejmującym pocałunku, z każdą sekundą gorętszym, pełnym nieopisanej namiętności, którą zarezerwowali tylko dla siebie, przez ostatnie sześć lat, nazbieranej i teraz skrupulatnie wydawanej.
Byłbym... bardzo... niezadowolony — odpowiedział w końcu, oddech ponownie łapiąc w zagłębieniu szyi, tam, gdzie nosem pasował najlepiej i najbardziej lubił zostawiać pocałunki. Zgrzał się okrutnie, gdy w żyłach płynął jeszcze alkohol, główny powód tych agresywnie wręcz czerwonych rumieńców. Palce zacisnął we włosach na karku, próbując choć trochę się uspokoić, ogarnąć szalejące serce. Wolał się skupić na czymś innym, gdy Yoshida mówił, ten chętniej przyssał się do jego szyi, zostawiając na niej kolejny ślad, teraz już swój własny, jak oznaczenie zdobyczy. Bo przecież jest tylko jego.
Dłonie zsunęły się niżej, na plecy, by i te obdarzyć czułością godną artysty, doceniającego kunszt życia odbitego na ciele, wszystkich blizn i śladów. Kiedyś sam je ja nim zostawiał. Gorące, bordowe pręgi, na tyle jednak delikatne, że po kilku dniach stawały się jedynie wspomnieniem. Chciał wrócić do tej tradycji, nieznacznie wbijając paznokcie.
Zawsze lubiłeś mi mówić, co mam robić... — nosem zaczepił o ucho, ciepłym oddechem muskając skórę. Jakaś bliżej nieokreślona forma niepewności ciążyła na sercu, z każdym kolejnym słowem mocniej ciągnąć w dół. Myśli nie dokończył. Podał mu zaledwie sugestię, z której może później skorzysta. Może nie.
Zanieś mnie do sypialni — dodał po krótkiej chwili, mocniej się go uczepiając, plecy odsuwając od ściany.
Tam też, w miękkiej pościeli, chętniej przejął kontrolę, choć dłonie jeszcze drżały. Gdy znalazł się na jego biodrach, z ciężkim oddechem, dłońmi znów sunąc po odsłoniętych bokach, ustami znacząc sobie tylko znaną ścieżkę. Całując tors, skraje tatuaży wbitych jego dłonią, te mniej i bardziej wyraźne. Zatrzymał się dopiero na poziomie brzucha, by spojrzeć z dołu, z niepewnością malująca się na zaczerwienionej twarzy. Jakoby oczekując pozwolenia, instrukcji. Bo i skąd miał wiedzieć na ile może sobie pozwolić? Czy dążą do tego samego?

@Minoru Yoshida


Mieszkanie nr 4 Urb97L4
I was given a heart before I was given a mind
A thirst for pleasure and war, a hunger we keep inside
Hime Hayami

Minoru Yoshida ubóstwia ten post.

Sponsored content
maj 2038 roku