29.11.2036
O dziwo tak jak za życia zazwyczaj starał się od ludzi trzymać delikatny dystans, tak po śmierci jedną z jego ulubionych rozrywek stało się właśnie obserwowanie żyjących i ich zmagań z codziennością. W końcu co innego mógł robić? Napić się już nie napije, pracować w świątyni też już nie ma jak, a egzorcyzmy stały się nieco większym wyzwaniem. Głównie dlatego że ciężko było zdobyć mu od ludzi jakieś informacje, a niektóre Yourei jakie zdążył poznać okazały się całkiem sympatyczne pomimo swoich... Odbiegów od ludzkiej normy. Czy to wyglądowo czy też psychicznie. Oczywiście zawsze to robił z odległości. W końcu był świadom istnienia medium i raczej nie każdemu spodobałoby się że jakiś duch za nim łazi. Zwłaszcza że on ludzi odstraszał w inny sposób niż większość. Niektórzy ludzie na widok w pół przeźroczystych poharatanych zwłok z flakami na wierzchu, często uciekają albo starają się ich zignorować póki ich nie miną. Jednak nie w przypadku Shiby. Niektórzy spierdalali przez sam jego rozmiar, ale to akurat nowością nie było biorąc pod uwagę że taki był też za życia, a w młodości było z niego niezłe ziółko.
Dziś akurat padło że z odległości obserwował Carei, kiedy ta siedziała i rysowała. Może nie było to jakoś szczególnie porywające z perspektywy stojącego kogoś z boku, ale skoro to robiła normalne było podejrzewać że sprawia jej to przyjemność. Kiedy miał jednak okazję się przypatrzeć, mógł dostrzec jak bardzo jej rysunek był dopieszczony i co ważniejsze... Znajdował się na nim Yokai Ziemniak, który wesoło toczył się nieopodal. Albo to był naprawdę wyjątkowy przypadek, albo dziewczyna widziała duchy. Wydawała się być sympatyczna, więc może w końcu powinien spróbować zawiązać z kimś kontrakt? Nie chciał jednak jej przerywać w rysowaniu, więc postanowił zaczekać do odpowiednego momentu. Czyli w jej śnie do którego grzecznie wejdzie, kiedy ta tylko utnie komara. A sprowadziło się to oczywiście do podążania za nią i zaczekania do zmroku aż do momenty w którym w końcu mógł ją nawiedzić.
Sen w który wszedł zapowiadał się spokojnie postarał się żeby tak zostało. Kawiarnia w której przewijają się ludzie wydawała się całkiem dobrym wyborem. Eji siedziała z nim przy stoliku ulokowanym zaraz przy oknie. On oczywiście - jako że to sen - miał na sobie białą koszulę. Tylko delikatnie rozpiętą. Chociaż nie ważne w co by się ubrał, jego rozmiar i tak rzucał się w oczy dosyć... konkretnie. Zwłaszcza na tle sylwetek innych ludzi przewijających się przez lokal. Kelnerka powoli się do nich zbliżała, a on jeszcze miał czas żeby zagadać do dziewczyny. - Napijesz się czegoś? - Tak, starał się być uprzejmy i powstrzymać swoje wyskoki bezczelności w rozmowie. Nie chciał przecież zrazić do siebie osoby z którą miał szansę na kontrakt. Ale będąc szczerym, nie bycie sobą kiepsko mu wychodzi.
@Ejiri Carei
Obserwacja należała w jej artystycznej naturze. Ta wnikliwsza, chwytając się szczegółów przekładanych na rysunek, jak tonący ratunku, przed zapaścią wodną. I przez swoją naleciałość, utrwalała na kartkach szkicownika kolejne fragmenty rzeczywistości. Odkąd umarła, nie oszczędzając i tej sfery, gołym, ludzkim okiem niedostrzegalnej. Dla obcych, były to po prostu dziwne, czasem bardziej niepokojące obrazy, stanowiące ekstrakt bycia artystą. Carei to nie przeszkadzała, pozwalając na domysły mnie lub bardziej rozległe czy słuszne. Ona sama bowiem upatrywała w tym terapeutyczna wręcz przyjemność, znajdując piękno w istotach tak różnorodnych, że trudno było połapać się w ich perspektywie. Zdarzały się tylko cienie, chmury kłębiące na kształt ludzkiego, unieruchomionego śmiercią oblicza. Czasem tylko spojrzenia błądzące na nieokreślonym celu, niepomne obserwatora, który uwieczniał skradzioną nieświadomie chwilę.
Wszystko co dostrzegła, doświadczyła i wchłonęła percepcją zmysłów, zapełniało przestrzeń obrazów- tę jasną, wołająca o słońce i tę ciemną, niby dwie, połączone ze sobą światy. Yin i Yang. Tak, jak odzwierciedlane potem w snach echo rzeczywistości z udziałem istot, które postanowiły odwdzięczyć się uwagą. Nie zawsze słuszną, nie zawsze przyjemną. Zawsze - z celem. Tego, zdążyła się nauczyć, gdy senne scenerie przejmowała cudza obecność.
Kawiarnia, w jakiej się znajdowała, nie zapowiadała drastycznych zmian, ale- pozostawała czujna, wiedząc, jak łatwo było o nagły zwrot. Tych doświadczyła wystarczająco, nawet jeśli miała świadomość opieki, jaką roztaczał nad nią Nakamura. łapał wiec obrazy, najpierw przez kawiarniane okno, potem skupiając się na potężnie zbudowanej sylwetce ulokowanej naprzeciw stolika. Coś niebezpiecznie zakwiliło niepokojem, ale pozostała nieruchoma, wpatrzona w postać, która zajrzała do jej snu. Nie mogła nie zauważyć i nie zgadnąć, że to mężczyzna był przyczyną spotkania. Jasne, półdługie włos nawet w sennej perspektywie, wydawały się wyjątkowo jasne, przypominając nieco gładkością, wilcze futro. Blizny i tatuaż na twarzy świadczyć musiał co najmniej o przebytych walkach, za to oczy - jasne, w jakiś sposób emanowały bezpieczeństwem, pomimo nawet skrzących się światełek, charakterystycznym szkolnym łobuzom. Dziwne skojarzenie, biorąc pod uwagę rozmiar sylwetki, która spotkana w ciemnej uliczce, gwarantowałaby przynajmniej zawał serca.
Rozproszenie stanowiła biała, opięta na piersi koszula i mimowolnie, w jakiejś rozbawionej refleksji, cisnęło się pytanie - czy da się to dopiąć. Myśl pozostawiła jednak w sferze niezwerbalizowanej - Dziękuję, wystarczy jaśminowa herbata - zgodziła się. Nawet jeśli to tylko sen, dopóki nie znała źródła snu, podążała za tym, co jej oferowano. Spoważniała, mrużąc ciemne oczy - ale zakładam, że to nie jest źródło spotkania - przechyliła głowę na bok, układając na wierzchu dłoni, wspartej na łokciu, a opartym na blacie stolika - dlaczego... pan tu jest? - pytała, dopóki miała możliwość. Wciąż nie posiadała wystarczających umiejętności, by odzyskiwać władzę w snach, do których wkradały się duchy, ale - potrafiła rozpoznać jego naturę. I pardwę o tym, że sceneria była cudzą projekcją.
@Shiba Ookami
Wszystko co dostrzegła, doświadczyła i wchłonęła percepcją zmysłów, zapełniało przestrzeń obrazów- tę jasną, wołająca o słońce i tę ciemną, niby dwie, połączone ze sobą światy. Yin i Yang. Tak, jak odzwierciedlane potem w snach echo rzeczywistości z udziałem istot, które postanowiły odwdzięczyć się uwagą. Nie zawsze słuszną, nie zawsze przyjemną. Zawsze - z celem. Tego, zdążyła się nauczyć, gdy senne scenerie przejmowała cudza obecność.
Kawiarnia, w jakiej się znajdowała, nie zapowiadała drastycznych zmian, ale- pozostawała czujna, wiedząc, jak łatwo było o nagły zwrot. Tych doświadczyła wystarczająco, nawet jeśli miała świadomość opieki, jaką roztaczał nad nią Nakamura. łapał wiec obrazy, najpierw przez kawiarniane okno, potem skupiając się na potężnie zbudowanej sylwetce ulokowanej naprzeciw stolika. Coś niebezpiecznie zakwiliło niepokojem, ale pozostała nieruchoma, wpatrzona w postać, która zajrzała do jej snu. Nie mogła nie zauważyć i nie zgadnąć, że to mężczyzna był przyczyną spotkania. Jasne, półdługie włos nawet w sennej perspektywie, wydawały się wyjątkowo jasne, przypominając nieco gładkością, wilcze futro. Blizny i tatuaż na twarzy świadczyć musiał co najmniej o przebytych walkach, za to oczy - jasne, w jakiś sposób emanowały bezpieczeństwem, pomimo nawet skrzących się światełek, charakterystycznym szkolnym łobuzom. Dziwne skojarzenie, biorąc pod uwagę rozmiar sylwetki, która spotkana w ciemnej uliczce, gwarantowałaby przynajmniej zawał serca.
Rozproszenie stanowiła biała, opięta na piersi koszula i mimowolnie, w jakiejś rozbawionej refleksji, cisnęło się pytanie - czy da się to dopiąć. Myśl pozostawiła jednak w sferze niezwerbalizowanej - Dziękuję, wystarczy jaśminowa herbata - zgodziła się. Nawet jeśli to tylko sen, dopóki nie znała źródła snu, podążała za tym, co jej oferowano. Spoważniała, mrużąc ciemne oczy - ale zakładam, że to nie jest źródło spotkania - przechyliła głowę na bok, układając na wierzchu dłoni, wspartej na łokciu, a opartym na blacie stolika - dlaczego... pan tu jest? - pytała, dopóki miała możliwość. Wciąż nie posiadała wystarczających umiejętności, by odzyskiwać władzę w snach, do których wkradały się duchy, ale - potrafiła rozpoznać jego naturę. I pardwę o tym, że sceneria była cudzą projekcją.
@Shiba Ookami
Wiec, nie... Jego koszula nie była dopięta. W śnie może i mogłaby być gdyby nie kreował go na szybko i wpadł wcześniej na to że miał tu duużo większe możliwości niż w świecie materialnym. Dlatego więc była już niedopięta z przyzwyczajenia, bo zawsze kiedy nosił koszulę... Nie mógł jej dopiąć do końca. W pewnym momencie już się przyzwyczaił przy którym guziku już nie opłaca mu się starać i odpuścić.
I mimo wszystko nie żałował że wybrał tę metodę komunikacji. Zdecydowanie była lepsza niż nagłe zaskoczenie kogoś w uliczce albo włam do domu i zaczepianie póki nie zwróci się na niego uwagi.
Reakcja dziewczyny we śnie jasno mówiła że już miała doczynienia z gośćmi w swojej głowie albo potrafiła świadomie śnić, co też nie należało do częstych.
Wystarczyło że Carei tylko wspomniała o herbacie, a na stoliku już stał kubek. Pojawił się w miejscu w które akurat nie patrzyła. Nie miał jeszcze takiej wprawy w tkaniu snów, a te z natury były dziwne, nieokiełznane i chaotyczne. Szybko też przeszła do sedna, co mu się podobało. Niezbyt lubił wszelkie podchody i perswazyjne zagrywki. Lepiej szybko, prosto i na temat. - Widziałem Cię kiedy rysowałaś Yokai, który akurat był nieopodal ciebie. Tak się składa że potrzebuję ciała, a tym samym kontraktu i jestem ciekaw... Czy chciałabyś może taki zawrzeć? - Prościej się chyba nie dało, ale jak zna życie to będzie musiał odpowiedzieć na jeszcze kilka pytań. - A, właśnie... Jestem Shiba Ookami. - Przedstawienie się, ważna rzecz. A w przypadku ducha ogromnie ważna informacja.
@Ejiri Carei
I mimo wszystko nie żałował że wybrał tę metodę komunikacji. Zdecydowanie była lepsza niż nagłe zaskoczenie kogoś w uliczce albo włam do domu i zaczepianie póki nie zwróci się na niego uwagi.
Reakcja dziewczyny we śnie jasno mówiła że już miała doczynienia z gośćmi w swojej głowie albo potrafiła świadomie śnić, co też nie należało do częstych.
Wystarczyło że Carei tylko wspomniała o herbacie, a na stoliku już stał kubek. Pojawił się w miejscu w które akurat nie patrzyła. Nie miał jeszcze takiej wprawy w tkaniu snów, a te z natury były dziwne, nieokiełznane i chaotyczne. Szybko też przeszła do sedna, co mu się podobało. Niezbyt lubił wszelkie podchody i perswazyjne zagrywki. Lepiej szybko, prosto i na temat. - Widziałem Cię kiedy rysowałaś Yokai, który akurat był nieopodal ciebie. Tak się składa że potrzebuję ciała, a tym samym kontraktu i jestem ciekaw... Czy chciałabyś może taki zawrzeć? - Prościej się chyba nie dało, ale jak zna życie to będzie musiał odpowiedzieć na jeszcze kilka pytań. - A, właśnie... Jestem Shiba Ookami. - Przedstawienie się, ważna rzecz. A w przypadku ducha ogromnie ważna informacja.
@Ejiri Carei
#a2006d
Każdy z duchów, odwiedzających cudzy sen - miał cel. I nie śmiała wątpić, że mężczyzna przed nią, znajdował taki w sennym spotkaniu. Nigdy nie czuła się dobrze w perspektywie cudzej obecności w jej własnej głowie. Sny, och, były czymś tak bardzo osobistym, że czuła dreszcze z ulotną myślą, że jest okradana.
Ale zawsze istniały wyjątki od reguły. Momenty, w których przyjmowała gościa z niejaką ciekawością, którą zaplatała iskry natchnienia, sącząc w jej palcach nowe smugi grafitowych cieni, niby echo malarskich pociągnięć, które jeszcze nie zdążyły nadejść. Znamiona. Z czasem, było w jej rysowniczym zachowaniu, skroplona odrobina bezczelności. Tej, które nie umiała odmówić, kuszącej nową linią malowaną w szkicowniku, czy rozcieranej fakturze pachnącej temperą farby. Prowokowała niewidzialne, by stało się dla niej bardziej widzialne. I chociaż poprzedniego dnia, to małe, toczące się yokai było wyrazem pergaminowych wołań, czuła krążące wokół niej, obce spojrzenie sylwetki, której ogromny cień znajdował się w pobliżu. I mogła twierdzić, że tyle lat pozwoliło jej pozbyć się niepokoju, który kiełkował za każdym, dusznym spotkaniu. A jednak - skłamałby. Serce uruchomiało przyspieszoną melodię, której znamiona, wykorzystywała do bardziej zamaszystych kresek na kartce. Ale - to było w dzień. To samo echo wołające ją w słońcu, teraz kumulowało się bezpośrednią rozmową.
Skinęła głową w podziękowaniu, podsuwając pod palce, sennie ciepły napój. Jaśmin, wydawał się pomagać zebrać myśli w całość, gdy nieznajomy tak otwarcie przeszedł do sedna. Tylko, co miało się za tym ciągnąć? Jaka przeszłość, jaki cel. I czemu - akurat ona? Była przypadkiem, który sprawił, że duch zdecydował się spróbować szczęścia? Wahała się, oplatając palcami mocniej kubek z naparem. Nachyliła się, pozwalając, by jaśminowa mgiełka otuliła poliki. Przymknęła powieki - To są jedyne powody, dla których mnie wybrałeś? - zapytała powoli, bardziej nieśmiało, niż pierwsze, bardziej śmiałe słowa - Och - uchyliła powieki, nie spodziewając się, że nieznajomy, tak szybko odsłoni swoją tożsamość. Duchy nie robiły tego... tak otwarcie - Panie Shiba - westchnęła cicho, uśmiechając się blado - to nie jest decyzja, którą można podjąć przy pierwszym spotkaniu - wciąż nie była pewna, czego tak szybko oczekiwał duch - Nic o Panu nie wiem i... bardzo niedawno, zawiązałam już jeden kontrakt - dodała nieco ciszej. I chociaż nie miała zamiaru zdradzać, kim był jej ojciec, winna była przynajmniej dobrą odpowiedź. I chociaż sny rządziły się własnymi prawami, a ona nie była mistrzynią tkania własnych snów, uwolniła jedną dłoń z porcelany naczynia, by przenieść ją na blat stołu, na którym podczas mówienia, kreśliła nowy rysunek. Taki, którego nie znajdzie przecież na żadnej z kartek, gdy się senny umysł wynurzy się do blasku dnia.
@Shiba Ookami
Ale zawsze istniały wyjątki od reguły. Momenty, w których przyjmowała gościa z niejaką ciekawością, którą zaplatała iskry natchnienia, sącząc w jej palcach nowe smugi grafitowych cieni, niby echo malarskich pociągnięć, które jeszcze nie zdążyły nadejść. Znamiona. Z czasem, było w jej rysowniczym zachowaniu, skroplona odrobina bezczelności. Tej, które nie umiała odmówić, kuszącej nową linią malowaną w szkicowniku, czy rozcieranej fakturze pachnącej temperą farby. Prowokowała niewidzialne, by stało się dla niej bardziej widzialne. I chociaż poprzedniego dnia, to małe, toczące się yokai było wyrazem pergaminowych wołań, czuła krążące wokół niej, obce spojrzenie sylwetki, której ogromny cień znajdował się w pobliżu. I mogła twierdzić, że tyle lat pozwoliło jej pozbyć się niepokoju, który kiełkował za każdym, dusznym spotkaniu. A jednak - skłamałby. Serce uruchomiało przyspieszoną melodię, której znamiona, wykorzystywała do bardziej zamaszystych kresek na kartce. Ale - to było w dzień. To samo echo wołające ją w słońcu, teraz kumulowało się bezpośrednią rozmową.
Skinęła głową w podziękowaniu, podsuwając pod palce, sennie ciepły napój. Jaśmin, wydawał się pomagać zebrać myśli w całość, gdy nieznajomy tak otwarcie przeszedł do sedna. Tylko, co miało się za tym ciągnąć? Jaka przeszłość, jaki cel. I czemu - akurat ona? Była przypadkiem, który sprawił, że duch zdecydował się spróbować szczęścia? Wahała się, oplatając palcami mocniej kubek z naparem. Nachyliła się, pozwalając, by jaśminowa mgiełka otuliła poliki. Przymknęła powieki - To są jedyne powody, dla których mnie wybrałeś? - zapytała powoli, bardziej nieśmiało, niż pierwsze, bardziej śmiałe słowa - Och - uchyliła powieki, nie spodziewając się, że nieznajomy, tak szybko odsłoni swoją tożsamość. Duchy nie robiły tego... tak otwarcie - Panie Shiba - westchnęła cicho, uśmiechając się blado - to nie jest decyzja, którą można podjąć przy pierwszym spotkaniu - wciąż nie była pewna, czego tak szybko oczekiwał duch - Nic o Panu nie wiem i... bardzo niedawno, zawiązałam już jeden kontrakt - dodała nieco ciszej. I chociaż nie miała zamiaru zdradzać, kim był jej ojciec, winna była przynajmniej dobrą odpowiedź. I chociaż sny rządziły się własnymi prawami, a ona nie była mistrzynią tkania własnych snów, uwolniła jedną dłoń z porcelany naczynia, by przenieść ją na blat stołu, na którym podczas mówienia, kreśliła nowy rysunek. Taki, którego nie znajdzie przecież na żadnej z kartek, gdy się senny umysł wynurzy się do blasku dnia.
@Shiba Ookami
Zaśmiał się odruchowo na jej nieśmiałe pytanie. Coś po drodze zgubiła troszkę swojej pewności. Troszkę urocze, trzeba przyznać. - Nie... Parę innych powodów mógłbym podać. Przede wszystkim to że po dłuższej obserwacji mogę stwierdzić że nie wydajesz się być złą osobą. - Oczywiście żeby stwierdzić to z pewnością musiałby ją obserwować kilka dni z rzędu i to bez wykrycia. Co jak co, ale nie był Shinobi. Zwłaszcza że jego rozmiary na pewno nie ułatwiałyby mu ukrywania się. Mimo wszystko wsłuchał się w jej następne słowa, i kiwał twierdząco na każde jakie tylko udało mu się wyłapać. Zwieńczył je uśmiechem. -No i mamy kolejny powód. Rozwagę. - Czy testował ją cały czas? Możliwe. Możliwe że sam by się wycofał gdyby ot tak po prostu się zgodziła. Posiadanie bardzo nierozważnego człowieka mogłoby się skończyć tym że bardzo szybko jego kontrakt dobiegłby końca, a na nim samym naprawdę niezbyt dobrze się to odbiło. Ni, nie miał jeszcze kontraktu. Ale za życia miał sporo okazji żeby się nauczyć o duchach kilku rzeczy. W tym o Yurei. - Zgadzam się z tobą, dlatego mam propozycję. Będę wpadał co jakiś czas się spotkać, żebyśmy nieco się zapoznali. Jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się na kontrakt ze mną, dasz mi znać. Co ty na to? - Dosłownie w największym skrócie oferował jej na chwilę obecną rozwijającą się znajomość.
Ważne też że do czegoś doszli.
@Ejiri Carei
Ważne też że do czegoś doszli.
@Ejiri Carei
#a2006d
Chłonęła - nawet w postaci sennej, podsuwane przez zmysły informacje. Zdążyła się przekonać, że wszystko - co pojawiało się we śnie, miało znaczenie - przez pryzmat charakteru ducha, który nawiedzał. I być może była to wpisana w jej osobę - nadzieja, że we wszystkich znajduje się choćby maleńka iskra dobra, ale - odbierała niemal całą sobą - szczerość już-nie-nieznajomego. Sposób w jaki na nią patrzył, w jaki zaśmiał się, gdy jej głos stracił na budowanej zaskoczeniem pewności. Ale wbrew pierwotnie jej przypisywanej naiwności - nie była ani łatwowierna, ani tym bardziej - infantylna w swoim postrzeganiu otaczającej rzeczywistości, a w tym - spotykanych duchów - wiele osób przede mną Pan obserwował? - to by znaczyło, że coś wyjątkowo pilnego ciągnęło go do odzyskania ciała. Jaki miał cel? - Oh - zamrugała. Nie miała pojęcia, że ktoś, może wyznaczać właśnie "bycie dobrym" jako wartość decydującą o nawiązaniu kontraktu - Ejiri Carei - w końcu i ona odsłoniła personalia, w jakiś sposób ciekawa - co miało stać się dalej. Okoliczności - nadawały całości scenerii spokoju, senności, niemal "normalności"
Zakręciła palcem na brzegu kubka, w którym wciąż drgała poświata unoszącej się pary i woni jaśminu - jesteś pewien, że chcesz go akurat ze mną? Być może, znajdziesz kogoś, kto zapewni ci więcej korzyści - zamrugała. Oprócz silnej woli, i niezbywalnej chęci pomocy - nie miała wielkich podstaw do tego, by duchy chciały oprzeć się na kontrakcie, właśnie z nią. Czy coś było w niej ...kuszącego? A może, po prostu była łatwym celem? Westchnęła - dobrze. Niech będzie. Ale pod warunkiem, ze opowiesz o sobie. O tym, co ci się stało - nie lubiła naciskać. Nie chciała stawiać wymagań, ale - jeśli miała z kimś wiązać się w "ten" sposób, chciała znać prawdę. Chciała zrozumieć i - przygotować się. Kontrakt nie należał do prostych, a ona sama potrzebowała sił, by podołać otwierającej się przed nią rzeczywistością - do zobaczenia - tym razem, wargi uniosły się lekko, łagodnie, być może nawet zachęcająco. odmawianie nie było łatwe, ale przynajmniej miała podstawę, by wzmocnić własną asertywność.
| zt x2
@Shiba Ookami
Zakręciła palcem na brzegu kubka, w którym wciąż drgała poświata unoszącej się pary i woni jaśminu - jesteś pewien, że chcesz go akurat ze mną? Być może, znajdziesz kogoś, kto zapewni ci więcej korzyści - zamrugała. Oprócz silnej woli, i niezbywalnej chęci pomocy - nie miała wielkich podstaw do tego, by duchy chciały oprzeć się na kontrakcie, właśnie z nią. Czy coś było w niej ...kuszącego? A może, po prostu była łatwym celem? Westchnęła - dobrze. Niech będzie. Ale pod warunkiem, ze opowiesz o sobie. O tym, co ci się stało - nie lubiła naciskać. Nie chciała stawiać wymagań, ale - jeśli miała z kimś wiązać się w "ten" sposób, chciała znać prawdę. Chciała zrozumieć i - przygotować się. Kontrakt nie należał do prostych, a ona sama potrzebowała sił, by podołać otwierającej się przed nią rzeczywistością - do zobaczenia - tym razem, wargi uniosły się lekko, łagodnie, być może nawet zachęcająco. odmawianie nie było łatwe, ale przynajmniej miała podstawę, by wzmocnić własną asertywność.
| zt x2
@Shiba Ookami
Blood beneath the snow
Shiba Ookami ubóstwia ten post.
maj 2038 roku