Nawiedzone onsen
Haraedo

Join the forum, it's quick and easy

Haraedo
Haraedo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Haraedo

Pon 2 Sty - 18:13
Nawiedzone onsen


Nieopodal skraju lasu można się natknąć na drewnianą konstrukcję wybudowaną w tradycyjnym, japońskim stylu. Według legendy stoi na tych terenach od okresu Heian, a swój perfekcyjny stan zawdzięcza opiece wszelkich kami, yūrei i yokai, które postanowią wypocząć w naturalnych, gorących wodach, nawet jeśli tymczasowo będą zmuszone zakopać topór wojenny z nieprzyjaciółmi tak długo jak tu przebywają. Albowiem zniszczenie budynku, tak jak i większe zakłócanie spokoju, może ściągnąć gniew wszystkich obecnych tu chcących odpocząć duchowych istot. W środku poza samymi gorącymi źródłami znajduje się również sauna oraz pokój wypoczynkowy. Dzięki niektórym stałym, niematerialnym bywalcom, latarnie w tym miejscu zawsze płoną, pozwalając dostrzec onsen tym, którzy zagubią się w lesie, by mogli się schronić i wypocząć. W końcu wbrew pozorom ludzie również są tu mile widziani - jednak stale mają przeczucie, że każdy ich ruch jest bacznie obserwowany. Prawdziwy koszmar dla żywych zaczyna się dopiero w godzinę duchów, gdy w odbiciach wody i okien mogą dostrzec ledwo widoczne postaci dusz, demonów i bożków, a za parą wodną dostrzegać ich sylwetki. Wielu przez to uciekło z krzykiem stając się równocześnie pośmiewiskiem.

Haraedo
Shiba Ookami

Wto 3 Sty - 20:12
2.12.2036

Przyłaził tu za życia od dziecka regularnie, a po śmierci również się to nie zmieniło. Można było więc nazwać go starym bywalcem, który miał już u odwiedzających to miejsce duszków i Kamich wyrobioną renomę. O dziwo po tym jak już kopnął w kalendarz, kąpiele w tutejszych wodach przynosiły mu o wiele więcej satysfakcji. Może przez to że Onsen stało w tym miejscu już przez parę wieków i było niemalże codziennie odwiedzane przez zgraję niematerialnych istot? Jednakże kiedy wszedł do środka, natrafił na zdecydowanie mniejszą ilość duszków niż się spodziewał. Może to dlatego że dopiero co słońce zaszło? Tak czy inaczej wszedł do gorącej wody, usiadł sobie i oparł się o brzeg rozpościerając ramiona na boki, a jako że łapy miał wielkie, to zajęły one nie małą powierzchnię. Tak, to zdecydowanie był ten odpoczynek po śmierci o którym wszyscy za życia gadają. Leżąc sobie w wodzie w końcu ziewnął potężnie rozglądając się po pomieszczeniu. Mimo wszystko samemu było troszkę nudno, a dobra pogadanka mogła sprawić że czas naprawdę szybko zapieprzał.

@Yuri Chie  @Hasegawa Jirō  @Miyazaki Żałość Tsukiko  @Warui Shin'ya


#a2006d
Shiba Ookami
Hasegawa Jirō

Wto 3 Sty - 21:57
  Smuga ciemnego dymu leniwie przeniknęła przez niewielką szczelinę znajdującą się w drewnianej ścianie i popłynęła w powietrzu prosto ku gorącej parze wydobywającej się z powierzchni źródeł. Im dłużej koci duch mieszał własny dym z parą, tym jaśniejszy się stawał. Od przybrania niemal przeźroczystej barwy zdawało się dzielić go zaledwie kilka chwil, gdy dłoń yurei złapała kota za ogon i gwałtownym szarpnięciem wyciągnęła poza największy zasięg pary wodnej.
  Duch w wilczej masce pojawił zaledwie chwilę po dymnym duszku, przechodząc przez ścianę w tym samym miejscu, co jego podopieczny, nie siląc się jednak na zachowanie żadnych pozorów bycia materialnym.
  – Nawet mi się kurwa nie waż – wycedził przez zaciśnięte zęby do kota, który oplótł się dookoła jego ręki niczym nieposiadający żadnego kręgosłupa wąż i zasyczał, obnażając kły w odpowiedzi.
  Nie wiedział co strzeliło kotce do głowy, ale nie miał zamiaru tracić jednej z pięciu szans za zaatakowanie kogoś tylko dlatego, że zwierzątko miało taki kaprys. Drugie z kociąt, prawie czarne od dymu, spało grzecznie w kapturze jego bluzy. Dało się bez marudzenia? Dało.
  Obraz za kotem poruszył się i Razaro dopiero teraz zauważył, że w źródłach jednak ktoś był. W swoim obecnym stanie nie przejmowałby się innym człowiekiem, ale to bydle, na które patrzył przywodziło mu na myśl raczej oni. Przynajmniej samą wielkością, bo rogów się nie dopatrzył.
  Twarz ukryta za maską wydawała się być niewzruszona, a czarne wilcze oczodoły skutecznie ukrywały nawet ruch gałek ocznych, ale nie ulegało wątpliwościom, że yurei szybko otaksował spojrzeniem sylwetkę drugiego demona. Nie wydałby się, gdyby chwilę po tym nie spojrzał na własną klatkę piersiową z wyraźnym rozczarowaniem, przejeżdżając po niej wolną dłonią, by utwierdzić się w przekonaniu, że w tym porównaniu wypadł zdecydowanie gorzej.
  Koci duch zamiast jakkolwiek pocieszyć właściciela, przyjął na mordkę nienaturalnie uprzejmy wyraz pyszczka, przypominający teraz wąską kreskę. Razaro mało nie zagotował się w środku do temperatury źródeł widząc kocią reakcję i bezceremonialnie cisnął duchem w sam środek wody. Otrzepał ręce i dodatkowo wytarł je w spodnie na udach. Nie żeby duchowi robiło to jakąkolwiek różnice, ale przyzwyczajenia za życia brały górę.
  – Co to za oni bez rogów i kłów – rzucił tylko, zachrypniętym głosem, już nie mając się do czego przyczepić, byle tylko jakkolwiek umniejszyć drugiemu i zmyć z siebie wcześniejszą hańbę przegranej; mimo że Shiba pewnie nawet nie wiedział, że przed chwilą wziął udział w jakiejkolwiek rywalizacji.
  Może wiedząc, że sprowokuje yokai, a może chcąc wyłowić wdrapującego się na brzeg kota, ewakuował się na bezpieczną odległość, przechodząc powoli na dalszą krawędź źródła.




Hasegawa Jirō
Shiba Ookami

Sob 7 Sty - 12:59
Odgłosy nadchodzące do jego uszu jasno wskazywały na to że w źródłach powoli zbierają się duszki chcące odpocząć. Wejście Jiro i jego kotów mógłby przegapić chyba tylko ktoś pozbawiony wzroku i słuchu. Zwłaszcza kiedy ten cisnął jednym z widmowych kotków prosto w źródła. Brutalne, ale te na szczęście nie wydawały się być żywymi istotkami. Bardziej przypominały jakiś rodzaj demona albo bożka. To że były one umiejętnością Hasegawy nawet nie podejrzewał. Nie ingerował jednak bardziej i cieszył się gorącą wodą, którą miał przyjemność czuć na swojej widmowej skórze. Błogo odpływał myślami odcinając się od bożego świata. No przynajmniej do momentu w którym Jiro się odezwał. To jakby go troszeczkę otrzeźwiało i sprawiło że zerknął na przybysza troszkę dłużej. Ba, nawet mu się przyjrzał. Maska go troszkę zdziwiła. W końcu mało kto umiera w czymś takim. Z drugiej strony on umarł z gołą klatą, więc nie powinien się za bardzo w kwestii ubioru do umierania wypowiadać. Ostatecznie na komentarz Jiro parsknął śmiechem. Głośnym i gromkim, co w połączeniu z jego niskim tonem przypominało nieco bardziej wystrzał z broni palnej. No, prawie. - No żaden, żaden. Tylko z tego co wiem jestem tylko Yurei. - Na jego korzyść przemawiał fakt że Shiba siedział, a Jiro wziął go za byczego bydlaka po samym spojrzeniu na jego budowę. Nie za bardzo chciał straszyć potencjalnego rozmówcę i wyjmować tyłka z gorącej wody, więc pozostał na swoim miejscu. - Te maluchy są twoje? - Spytał się patrząc na psotne kociaki.

@Hasegawa Jirō


#a2006d
Shiba Ookami
Hecate Black

Pon 16 Sty - 18:07
 Tego poranka uznała, że to dobry dzień na relaks. Coś jednak sprawiło, że postanowiła go zaczerpnąć poza terenami domu w samym środku Kinigami. Nie opuściła jednak terenów samego lasu, toteż poczucie wielkiego spokoju zaległo na dnie żołądka. Nic nie miało prawa zepsuć dobrego nastroju Black.
Tuż po przekroczeniu progu Onsenu wyczuła znajomą aurę. Rozejrzała się dookoła, jeszcze nie do końca pewna do kogo należała; wzrok wiedźmy przemknął po ciemnościach opustoszałych korytarzy, uważnie obserwując nawet najmniejsze poruszenie każdego z cieni. Jeden z nich wydawał jej się zresztą aż nazbyt rozpoznawalny. Mogłaby przysiąc, że słyszała w tej czerni rumor i dostrzegała kształty, której kojarzyła tylko z...
 – Kokos! – klasnęła w dłonie, rozpoznając w końcu mknące ku jej sylwetce kocię. Skaczący w powietrze kształt wylądował w ramionach wiedźmy – ta od razu przysunęła go do twarzy, pozwalając mu otrzeć się mordką o jej policzek. – Co ty tu robisz, mały łobuzie? – zapytała, drapiąc kociątko za cienistym uszkiem. Wiedziała, że nie mógł być tutaj sam. Gdzieś w pobliżu musiała znajdować się nie tylko reszta gromady, ale i ich właściciel.
 Ruszyła więc naprzód, prowadzona przez wyciągany w odpowiednim kierunku czarny nosek, który stał się jej przewodnikiem. Nie minęła dłuższa chwila, aż dwubarwnym tęczówkom ukazała się postać nie tylko znajomego ducha, ale i siedzącego w ciepłej wodzie yurei.
 – Jiro. Dobrze cię znów widzieć – posłała mu uprzejmy uśmiech, od razu podchodząc bliżej. Sięgnęła do kaptura mężczyzny, coby przywitać również tamto kocię; nie omieszkała również przyklęknąć na ziemi i pogłaskać całą resztę stadka, choć to Kokosa nie wypuszczała z ramion, a i on wyglądał na niechętnego do zmiany miejsca.
 Spojrzała zaraz ku nieznajomemu, powoli wyginając usta w delikatnym uśmiechu. Nigdy nie miała nic przeciwko duchom.




Nawiedzone onsen Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Shiba Ookami ubóstwia ten post.

Hasegawa Jirō

Pon 16 Sty - 23:01
  Był nieufny. Czy tego chciał czy nie, przejawiało się to we wszystkim, co robił. Ostrożnie stawiane kroki i ciągle utrzymywane spojrzenie na drugim yurei, którego tym razem nie ukryła nawet maska, ograniczająca mu przecież pełne pole widzenia i zmuszająca go do ostentacyjnego przechylenia głowy w bok, gdy szedł wzdłuż krawędzi wody.
  Litościwie pomógł wrzuconemu kotu wydostać się ze wrzątku, gdy ten już podpłynął do brzegu, wyławiając go za skórę na karku. Nie odwrócił wzroku od Shiby ani na moment. Przez dłuższą chwilę nawet nie mrugał. Trudno było powiedzieć, że przygotowywał się na ewentualny atak, bo nawet nie wiedział, czego mógłby się spodziewać. Z drugiej strony duch wcale nie wyglądał na kogoś, kto znalazł się tu by zabijać mniejsze (czyli w sumie wszystkie inne) yurei.
  Razaro drgnął gwałtownie, odsuwając się krok w tył, gdy pomieszczenie wypełnił śmiech drugiego ducha. Zajęło mu dłuższą chwilę, by zorientować się, że to nie zapowiedź ataku.
  – Tylko yurei? – powtórzył z wyraźnym powątpiewaniem w głosie.
  Wszystko podpowiadało mu żeby czym prędzej się stąd zabierał, każda myśl skupiona była wyłącznie na tym. Poza jedną, irytującą, w kółko powtarzającą tylko jedno słowo.
  – Szkoda – powiedział, w końcu ulegając natrętowi – Całkiem dobrze byś się prezentował jako shikigami.
  Jeżeli choć połowa spotkanych osób reagowała by na niego tak jak zareagował sam Jiro, to zdecydowanie byłby dobrą inwestycją i straszakiem na potencjalnym wrogów.
  Nagłe zamieszanie wśród kocich duszków sprawiło, że yurei szybko zerknął w stronę ich nagłego zainteresowania i już nie wrócił wzrokiem do Shiby, wbijając spojrzenie w Shirshu, którą koty próbowały właśnie obleźć jak karaluchy na przywitanie.
  Powinien zapytać skąd się tu wzięła, jak znalazła to miejsce, może się przyczepić, że go śledzi - w końcu aktualny dym, z którego zbudowane były duszki pochodził ze spalonego testowo fikusa na jej podwórku - albo chociaż odpowiedzieć na jej przywitanie. Niestety, mózg wyrzucił jedynie komunikat o krytycznym błędzie i to nie ze względu na jej tatuaż.
  – Ciebie też. Zwłaszcza widzieć – odpowiedział w końcu, zastanawiając się ile tak wytrzyma zanim to zezowanie na Shirshu zostanie mu na stałe.

@Shiba Ookami @Hecate Shirshu Black




Hasegawa Jirō

Warui Shin'ya and Shiba Ookami szaleją za tym postem.

Shiba Ookami

Wto 21 Mar - 13:17
No dobra, było jakieś 90% pewności co do tego że biologicznym starym Shiby mógł być jakiś oni, co również by tłumaczyło jego dosyć niestandardowy jak na japończyka wygląd. Jednak były to tylko domysły bez pokrycia. No chyba że kiedyś uda mu się dowiedzieć za pomocą jakiejś duchowej wyroczni czy tam bogi wiedzą czego.
Siędział więc w wodzie błogo się mocząc i relaksując. No i kotki Jiro również ściągały jego uwagę. Widać że nie były normalne więc miał tylko dwa obstawienia. Albo to jakieś nieznane mu duszki, albo umiejętność nieznajomego Yurei.
Dzień dobry! - Rzucił podnosząc rękę na przywitanie do Shi, kiedy ta weszła do środka. Przy okazji podniósł się trochę by móc oprzeć się cielskiem i ramionami o brzeg źródeł i nieco odpłynąć relaksując się.
Szczerze, to liczył żę obydwoje wskoczą do wody i uda mu się zawrzeć nowe znajomości. Chociaż jeszcze się nie narzucał i nie wtrącał w rozmowę pomiędzy tą dwójką.

@Hasegawa Jirō @Hecate Shirshu Black


#a2006d
Shiba Ookami

Warui Shin'ya ubóstwia ten post.

Haraedo

Czw 1 Cze - 22:10
ZAKOŃCZENIE WĄTKU

W wyniku długiej stagnacji oraz zmiany kwartału wątek zostaje odgórnie zakończony, a lokacja zwolniona do użytku nowych fabuł. W razie chęci kontynuowania gry, zapraszamy do rozegrania dalszej akcji w retrospekcjach.
Haraedo
Hecate Black

Sro 7 Cze - 11:45
7 czerwca 2037, około 16 godziny

 Nie przepadała za latem, sięgające zenitu temperatury sprawiały, że miała ochotę zakopać się w chłodnej piwnicy w domu i nie wychodzić aż do jesienie. Idąc przez las wspominała chwile, gdy spod śniegu nie wybijał się nawet centymetr roślinności, gdy liście już dawno opadły z nagich gałęzi, gdy mróz gryzł w kostki przy każdym stawianym kroku.
 Westchnęła cicho, przekraczając próg wejścia do celu swojej podróży – tutejszy Onsen był idealnym miejscem jeśli chodziło o odpoczynek od tłumów w mieście. Odwiedzany głównie przez Yurei nie cieszył się zbyt wielką popularnością wśród ludzi, nie wspominając już o lokacji jaką się chwalił.
 Nawet jeśli minęła kogokolwiek w korytarzu, to wydawała się tego w ogóle nie zarejestrować, zbyt pochłonięta własnymi myślami. Sięgające bioder kosmyki ciemnoczerwonych włosów najwyraźniej pochłaniały całą uwagę dziewczyny, gdy rozważała czy zapleść je w warkocz, upiąć w koka czy zostawić takie, jakie były. Odgarnęła więc tylko pasma grzywki z twarzy, nie zauważając, że para obcych oczu śledziła jej ruchy.
 Usiadła na skraju jednego z basenów, niespiesznie sprawdzając temperaturę wody. Usłyszała wówczas kroki zbliżającej się osoby, lecz postanowiła ten fakt całkowicie zignorować. Nawet jeśli mógł być to błąd.

| ubiór: strój kąpielowy

@Shogo Tomomi



Nawiedzone onsen Dbxp57j-dedbb91a-6777-42a9-adb3-e1e58d0c1967.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzNhN2E1NDllLTIwOGItNDRiOS04NTAwLTE2NzY3NGI0YTY2NlwvZGJ4cDU3ai1kZWRiYjkxYS02Nzc3LTQyYTktYWRiMy1lMWU1OGQwYzE5NjcucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
| IN THIS WHOLE WIDE WICKED WORLD THE ONLY THING YOU HAVE TO BE AFRAID OF IS ME |
Hecate Black

Shogo Tomomi ubóstwia ten post.

Shogo Tomomi

Sob 10 Cze - 17:48
Nie zastanawiał się nad znaczeniem oplecionych niepokojem plotek i opowieści, które pokierowały go w stronę dość - na pierwszy rzut oka, opuszczonego onsenu. Zatrzymał auto zgodnie z dyspozycją zlecenia, pozwalając, by dwójka całkiem porządnie ubranych mężczyzn, wysiadła, zostawiając, nie tak wdzięcznie, kopertę z zapłatą, tym samym kończąc zlecenie. Nie obrócił się, sięgając po banknotowy zwitek, wciąż, czujnie obserwując oddalających się biznesmenów. Nie miał pojęcia, czy obaj mieli jakąkolwiek świadomość, kim był naprawdę i czym oprócz bycia kierowcą - się trudnił, ale pozostawił ich zachowanie pełne wyższości bez najmniejszego komentarza.
Zamiast jednak odjechać, pozostawiając za sobą zbędne wrażenia, zaparkował w ostatnim, możliwym cieniu auto i wysiadł, blokując drzwi. Oparł się biodrem o nagrzaną maskę i wyciągnął papierosa, którego chwilę potem wsunął między wargi i odpalił przyjemnym zgrzytnięciem zippo. Obserwował przez dłuższa chwilę otoczenie, powoli, rozumiejąc, że okolica nie bez przyczyny trzymała swoją renomę. Rozluźnił się nieco, oddając napięciu przestrzeń, by wraz z wydychanym dymem, opuściło ciało.  Im dłużej spojrzenie ślizgało się po otoczeniu, tym szybciej podjął decyzję, o skorzystaniu z okazji, jak w podobny gorąc - przytrafiała się. Nie sądził, że do wieczora, ktokolwiek zechce się z nim kontaktować, nie licząc być może Himury, które miewała czasem dość nagłe zachcianki wycieczkowe. Zgasił papierosa i ruszył w stronę wejścia, zbierając rozpuszczone do tej pory włosy i związując wyżej.
Nie przejmował się brakiem dodatkowej, służącej kąpieli w źródłach bielizny. Naznaczony bielą rącznik został mu udostępniony, a sam wyszedł w bokserkach, po drodze tylko rejestrując przelotnie, że jeden z młodszych pasażerów, którego wiózł, kręci się w korytarzu. Czekając na coś lub ...kogoś? Zmarszczył brwi, dopiero, gdy mignął mu w przejściu płomień - dość znajomych włosów - zrozumiał, przynajmniej ogólnie, na co mężczyzna tak czatował. W zasadzie nie powinno go to interesować. Być może się znali, nawet umówili. Miał swój własny cel - na odprężenie. Mimo to, ciało spięło się, w oczekiwaniu na dyspozycję woli, jakby już szykowało się do zwarcia.
Wyszedł przed jeden z basenów akurat, akurat by dostrzec, jak nieznajomy, jak cień kroczy za kobietą, by - gdy ta usiadła, nachylił się, sięgając jedną dłonią smukłej talii, drugą, układając przy szyi, zgarniając długie pasmo z ramienia, bardzo blisko obojczyka i piersi - Dziwka z Kinigami... - nawet z odległości, słyszał syczący głos, który miał w sobie tyle samo pożądliwości, co nienawiści. Mężczyzna, mógł być nawet uznany za przystojnego, ale napastliwość z jaką sięgnął dziewczyny, przypominała mu bardziej obleśną bestię - A przepraszam... wiedźma... - i zapewne, zamiar była kontynuacja monologu, z coraz bardziej zachłannym zawłaszczeniem kobiecej przestrzeni ciała, ale Shogo nie zawahał się nawet w kilku krokach pokonując odległość, jaka ich dzieliła. Bez najmniejszego trudu założył mu na szyi dźwignię, zmuszając, by ten odchylił gwałtownie głowę - Puść panią, albo twoja głowa opuści resztę ciała - rzucił nisko, niemal spokojnie, chociaż wibrujący w krtani warkot brzmiał jak czyste ostrzeżenie. Zwiększył nacisk, i cofnął się o krok czując, jak obce ciało odrobinę wiotczeje, a ramiona rozluźniają uchwyt, w którym zatrzymał rudowłosą. Shogo cofnął się o kolejne dwa kroki, by impetem ruchu pozwolić mężczyźnie, by glebną na ziemię, samemu odsuwając się na bok.

@Hecate Shirshu Black


Ostatnio zmieniony przez Shogo Tomomi dnia Wto 13 Cze - 19:52, w całości zmieniany 1 raz


You don’t choose your demons,
but you do decide who owns who.
Shogo Tomomi
Sponsored content
maj 2038 roku