Strona 1 z 2 • 1, 2
Co może uczynić dusza bez ciała? Chociaż w aktualnej sytuacji większość osób nie zwróciłaby na niego uwagi, to z pewnością posiadanie fizycznej formy ułatwiało wiele rzeczy. Nie zwracając jednak na formę, w obu wypadkach ciemnowłosy musiał na kimś polegać. Tygodnie i miesiące z czasem przerodziły się w lata niematerialnej tułaczki, co niekoniecznie umożliwiało chłopakowi jakiekolwiek zdobywanie informacji, czy - co ważniejsze - zaspokojenie własnej ciekawości. Czemu jednak znalazł się w tym miejscu? To zapewne wiedział sam ciemnowłosy, które ostatnie tygodnie spędził na darmowej wersji oglądania pokazu prowadzonego dla tier-4 suba przez kogoś, kto raczej większość czasu nie miał zbytnio wścibskiego towarzystwa i nie wydawał się nader skłonnym do donosu osobnikiem. Gdyby tylko miał pomysł, jak się za to wszystko zabrać.
13 luty 2037
Ciemny korytarz prowadził do niewielkiego pomieszczenia. Pierwsza z brzegu osoba z pewnością nie miałaby żadnych skojarzeń z tym miejscem, jednak Shirai mogła dostrzec kilka charakterystycznych elementów. Wewnątrz niewielkiego, kamiennego pokoju znajdywało się sześć drzwi, które na pierwszą myśl przywodziły jej jedną z gier, w które nie tak dawno miała okazje zagrać. Od lewej był to spore, drewniane drzwi porośnięte gęstymi pnączami z symbolem drzewa na nich. Drugie w kolei drzwi z pewnością wyglądały na solidniejsze i większe, aniżeli pierwsze, jednak nie wyróżniały się one niczym szczególnym. Trzecie przejście blokowały lodowe wrota, które zdawały się mieścić jakieś wielkoludy - nawet jak na dwumetrowe standardy Fuukatsu. Kolejne wejście było w pełni z metalu, który przywodził na myśl masę zespawanych ze sobą części. Piąte drzwi były z najjaśniejszego drewna i biło od nich wyjątkowe ciepło. Ponadto po bokach w ścianie znajdywały się jasne filary jakby z piaskowca. Ostatnie z kolei drzwi wykończone był zielonym, jadeitowym kryształem z grawerunkiem smoka pośród fal na środku. Tylko... którą historie przyjdzie wybrać pani Informatyk? I dlaczego cały czas miała wrażenie, jakby ktoś ją obserwował?
@SHIRAI ASAMI
Ostatnimi czasy w jej życiu było trochę spokoju. Przestój w Shingetsu, brak nadprogramowych zleceń, nawet w pracy wyjątkowo nic się nie sypało i nie musiała zagaszać szpadlem awarii krytycznych w kilkanaście minut, „bo inaczej firma straci”. Pisała więc kolejny program, nadzorowała jego testy, dorywczo złapała jakąś lekką, dorywczą robótkę w postaci stworzenia niewymagającej strony internetowej. Ot, codzienność, za którą niejeden dałby wiele. Dla niej było to jednak dość nudne i zbyt monotonne. Kiedy nic się nie działo, zdawała się więdnąć trochę jak niepodlewany kwiat. Wyjścia z domu kończyły się wizytą na basenie, w siłowni, czasem na strzelnicy dla pasjonatów łucznictwa, okazjonalnie tylko pojawiała się w barach, jakby oferowane przez kluby rozrywki nie były w stanie zaspokoić jej żądzy popłynięcia na fali adrenaliny. Poza tym, zbliżał się dzień zakochanych i wszechobecne serduszka wywoływały u niej niemal odruch wymiotny. Miłość. Głupia reakcja chemiczna w mózgu, która odbierała zdolność racjonalnego myślenia. Już raz się na niej sparzyła i nie planowała w najbliższym czasie jeszcze raz wchodzić w te samo ognisko.
Im bliżej do czternastego lutego, tym bardziej ograniczała się do zacisza własnego mieszkania. W ostatni tydzień nawet zamawiała zakupy z dowozem pod drzwi, nie zamierzając patrzeć na te wszystkie przesłodzone zaloty i reklamy truskawkowych deserów z rabatem dla par. Wystarczało jej, że w grach, w których pogrążała się w wolnych chwilach, zaczynały się walentynkowe wydarzenia. Było to bardziej znośne niż szaleństwo mające miejsce na mieście. W końcu jednak piątkowy wieczór przyniósł zmęczenie, którego wyjątkowo nie chciała zapijać kolejnym napojem energetycznym. Pora trochę się wyspać i zregenerować przed weekendem. Niedzielna data w niektórych krajach określana była ponoć jako dzień singla i ten termin bardziej jej pasował od rozchichotanych nastolatków oraz młodych dorosłych, którzy będą się snuć po Fukkatsu przez całą sobotę.
Kładąc się spać nie myślała o niczym konkretnym, jednak dość szybko zapadła w sen. Jak każdy człowiek, nie wszystkie pamiętała, niektóre miała wyjątkowo osobliwe, inne przerażająco wręcz realistyczne. Nie szukała w nich żadnej symboliki, nie zwracała specjalnej uwagi na spotykane postacie. Widziane twarze mogły być osobami, które widziała wiele, wiele lat temu, a których nawet nie zarejestrowała świadomość. Osuwała się po prostu w odpoczynek, pozwalając głowie czynić własną magię za pomocą wyobraźni.
Kroczyła korytarzem bez zbędnego pośpiechu, aż zatrzymała się na środku pomieszczenia. Było jakby znajome, zwłaszcza w chwili, w której spojrzała kolejno na pierwsze, trzecie i czwarte drzwi. Ostatnie również zdawały się uaktywniać coś w pamięci, drugie zaś, tak zwykłe, jak tylko mogły być, zawsze kojarzyły jej się z wyborem zwykłych ludzi w grach komputerowych. Komu chciałoby się grać człowiekiem, kiedy grał tą rasą całe życie w rzeczywistości, a i bonusów w świecie wyimaginowanym zazwyczaj za szczególnych nie mieli. Lód i olbrzymia wysokość to zawsze stereotyp postaci z dalekiej Północy, twardej i potężnej. Nie przepadała za odgrywaniem Helgi wychowanej w surowym klimacie. Obrzuciła spojrzeniem filary i jasne wrota, przyjemne ciepło kusiło po chłodnej zimie. Wygrzewanie się w piaskach… ale też burze piaskowe i wyciąganie drobinek ze wszystkiego. Pozostały więc trzy opcje. Czy jednak chciała nawet tu, w wyobraźni, zajmować się inżynierią, wysoko rozwiniętą technologią i połączeniem tajemniczej energii z siłą maszyn? Odwróciła głowę w kierunku pnączy, drzwi wręcz szepczących o magii fantastycznego świata. Ostatecznie ruszyła w kierunku tych pierwszych drzwi ozdobionych wizerunkiem drzewa.
Im bliżej do czternastego lutego, tym bardziej ograniczała się do zacisza własnego mieszkania. W ostatni tydzień nawet zamawiała zakupy z dowozem pod drzwi, nie zamierzając patrzeć na te wszystkie przesłodzone zaloty i reklamy truskawkowych deserów z rabatem dla par. Wystarczało jej, że w grach, w których pogrążała się w wolnych chwilach, zaczynały się walentynkowe wydarzenia. Było to bardziej znośne niż szaleństwo mające miejsce na mieście. W końcu jednak piątkowy wieczór przyniósł zmęczenie, którego wyjątkowo nie chciała zapijać kolejnym napojem energetycznym. Pora trochę się wyspać i zregenerować przed weekendem. Niedzielna data w niektórych krajach określana była ponoć jako dzień singla i ten termin bardziej jej pasował od rozchichotanych nastolatków oraz młodych dorosłych, którzy będą się snuć po Fukkatsu przez całą sobotę.
Kładąc się spać nie myślała o niczym konkretnym, jednak dość szybko zapadła w sen. Jak każdy człowiek, nie wszystkie pamiętała, niektóre miała wyjątkowo osobliwe, inne przerażająco wręcz realistyczne. Nie szukała w nich żadnej symboliki, nie zwracała specjalnej uwagi na spotykane postacie. Widziane twarze mogły być osobami, które widziała wiele, wiele lat temu, a których nawet nie zarejestrowała świadomość. Osuwała się po prostu w odpoczynek, pozwalając głowie czynić własną magię za pomocą wyobraźni.
Kroczyła korytarzem bez zbędnego pośpiechu, aż zatrzymała się na środku pomieszczenia. Było jakby znajome, zwłaszcza w chwili, w której spojrzała kolejno na pierwsze, trzecie i czwarte drzwi. Ostatnie również zdawały się uaktywniać coś w pamięci, drugie zaś, tak zwykłe, jak tylko mogły być, zawsze kojarzyły jej się z wyborem zwykłych ludzi w grach komputerowych. Komu chciałoby się grać człowiekiem, kiedy grał tą rasą całe życie w rzeczywistości, a i bonusów w świecie wyimaginowanym zazwyczaj za szczególnych nie mieli. Lód i olbrzymia wysokość to zawsze stereotyp postaci z dalekiej Północy, twardej i potężnej. Nie przepadała za odgrywaniem Helgi wychowanej w surowym klimacie. Obrzuciła spojrzeniem filary i jasne wrota, przyjemne ciepło kusiło po chłodnej zimie. Wygrzewanie się w piaskach… ale też burze piaskowe i wyciąganie drobinek ze wszystkiego. Pozostały więc trzy opcje. Czy jednak chciała nawet tu, w wyobraźni, zajmować się inżynierią, wysoko rozwiniętą technologią i połączeniem tajemniczej energii z siłą maszyn? Odwróciła głowę w kierunku pnączy, drzwi wręcz szepczących o magii fantastycznego świata. Ostatecznie ruszyła w kierunku tych pierwszych drzwi ozdobionych wizerunkiem drzewa.
Żywot zwykłego człowieka z pewnością sprowadzał się do masy przyziemnych prac, których nikomu nie chce się robić. Postaci takie borykały się zwykle z trudami codzienności i centaurami. Jakby nie patrzeć, kiedy nie wiadomo czyja to wina, to zapewne była to wina kopytnych ludzi-koni. Niemniej, życie typowej Helgi także nie zdawało się zachęcać dziewczynę. Ciepło może wydawało się lepsze, jednak wysypywanie wiader piasku z bielizny potrafiło zniechęcić każdego. Z kolei technologiczne eskapady najwyraźniej trafiały zbyt blisko domu, aniżeli Shirai by chciała. Tym też sposobem wybór padł na nader naturalne, roślinne drzwi, które otworzyły się same jak tylko dziewczyna wyciągnęła w ich kierunku rękę. To co jednak dostrzegła za nimi, zdawało się dość... puste?
Pomieszczenie które znajdywało się za drzwiami zdawało się nieco mniejsze, aniżeli poprzednie. Nie licząc motywów liści i pnączy wymalowanych na ścianach i suficie, znajdywało się tutaj dziewięć skrzynek, rozmieszczonych w centrum. Rządek trzech skrzyń najbliżej niej miał wyryte na sobie symbole płomienia, gwiazdy i czaszki. Kolejny przedstawiał sztylet, kwiat oraz koło zębate. Ostatni rządek wyglądał zaś na topór, hełm oraz coś co można by przyrównać do podłużnego oka lub źrenicy. Ponadto wraz z wzmacniającym się oświetleniem nowego pokoju, światło w poprzednim stopniowo wygasało, aż zagościła tam zupełna ciemność.
Pomieszczenie które znajdywało się za drzwiami zdawało się nieco mniejsze, aniżeli poprzednie. Nie licząc motywów liści i pnączy wymalowanych na ścianach i suficie, znajdywało się tutaj dziewięć skrzynek, rozmieszczonych w centrum. Rządek trzech skrzyń najbliżej niej miał wyryte na sobie symbole płomienia, gwiazdy i czaszki. Kolejny przedstawiał sztylet, kwiat oraz koło zębate. Ostatni rządek wyglądał zaś na topór, hełm oraz coś co można by przyrównać do podłużnego oka lub źrenicy. Ponadto wraz z wzmacniającym się oświetleniem nowego pokoju, światło w poprzednim stopniowo wygasało, aż zagościła tam zupełna ciemność.
Odsunąć się od życia w wielkim mieście, nawet jeśli przepełnionym harmonią. Unikać hałasu napędzanych parą maszyn i gigantycznej metropolii przypominającej jedno wielkie złomowisko. Czy w takim metalowym środowisku latem nie było tak samo upalnie jak pod pełnym słońcem na środku piaszczystej pustyni? Odrzuciła jednak mroźne góry, tak samo jak i zupełnie normalne jak ludzie mieściny borykające się z napadami centaurów. Czy jej rodzice byliby pracownikami tartaku albo rybakami i wychowywałaby się w małej chatce, przyuczając się tego samego zawodu, jeżdżąc wozem po okolicznych wsiach, żeby handlować ciężko zebranymi materiałami? Wtedy wolałaby już codzienne wytrzepywanie piasku z włosów, opowieści o dżinnach… ale to wiązało się również z nieumarłymi mumiami nawiedzającymi dawne grobowce i słabym dostępem do wody.
Las. Las był dobrą opcją.
Obróciła głowę tylko na moment, patrząc jak światło z poprzedniego pomieszczenia przygasa, zupełnie jakby wzmacniało pokój, w którym wylądowała obecnie. Czuła już jakieś ciche wołanie drzew, pomiędzy którymi czuła się jak w prawdziwym domu. Jej świat, szum liści tak gęstych, że miejscami nawet nie przebijały się promienie słońca. Więź z naturą, jakby czuła, że stanowi jej integralną część.
Spojrzenie padło najpierw na ostatni rząd. Symbole skojarzyły się jej z ciężko uzbrojonymi wojownikami, również takimi, którzy w jakiś sposób wspierają magią siebie oraz sojuszników. Jej uwagę bardziej jednak przykuł ten środkowy zestaw. Szybkie zerknięcie na pierwszy rząd, stamtąd kusił tylko płomień – moc okiełznania żywiołów, kontrolowania ich i naginania do swojej woli. Ale ona jednak kierowała się teraz swoim naturalnym instynktem, podążaniem z nurtem rzeki, swoim połączeniem ze światem takim, jaki był – nie z takim, jaki chciałaby, żeby się stał. Przyklęknęła przed skrzynią oznaczoną kwiatem i postanowiła spróbować ją otworzyć.
Las. Las był dobrą opcją.
Obróciła głowę tylko na moment, patrząc jak światło z poprzedniego pomieszczenia przygasa, zupełnie jakby wzmacniało pokój, w którym wylądowała obecnie. Czuła już jakieś ciche wołanie drzew, pomiędzy którymi czuła się jak w prawdziwym domu. Jej świat, szum liści tak gęstych, że miejscami nawet nie przebijały się promienie słońca. Więź z naturą, jakby czuła, że stanowi jej integralną część.
Spojrzenie padło najpierw na ostatni rząd. Symbole skojarzyły się jej z ciężko uzbrojonymi wojownikami, również takimi, którzy w jakiś sposób wspierają magią siebie oraz sojuszników. Jej uwagę bardziej jednak przykuł ten środkowy zestaw. Szybkie zerknięcie na pierwszy rząd, stamtąd kusił tylko płomień – moc okiełznania żywiołów, kontrolowania ich i naginania do swojej woli. Ale ona jednak kierowała się teraz swoim naturalnym instynktem, podążaniem z nurtem rzeki, swoim połączeniem ze światem takim, jaki był – nie z takim, jaki chciałaby, żeby się stał. Przyklęknęła przed skrzynią oznaczoną kwiatem i postanowiła spróbować ją otworzyć.
Miejski zgiełk potrafił wdać się we znaki niejednej osobie. Niemniej, motywacja dziewczyny z pewnością pozostawała poza zasięgiem ciemnowłosego. Chociaż mógł bawić się w różnego rodzaju domysły, to niekoniecznie zamierzał to robić. Mimo to, młoda kobieta podjęła kolejną decyzję. W chwili, w której dotknęła skrzyni z wydłubanym kwiatem, pozostałe pękły z dość głośnym hukiem. Po krótkiej chwili skrzynka zaświeciła się i zmieniła kształt na ten przypominający ozdobne lustro z drewnianą ramą przypominającą kształtem liście, czy pnącza drzew. W odróżnieniu jednak od znanego jej schematu, Asami nie widziała w lustrze żadnego odbicia. Nie było też na nim żadnych symboli, czy kształtów głowy. Mogła jedynie dostrzec z prawej strony znaną sobie paletę podstawowych kolorów. Nie było jednak niczego, co wskazywałoby na to, czego dokładniej to dotyczyło.
Odwróciła głowę w lewą stronę, w kierunku, z którego wyraźniej słyszała huk. Prawe ucho nie rejestrowało tak silnego natężenia dźwięków, przez co łatwo było wprowadzić ją w błąd, jeśli musiała polegać na tym właśnie zmyśle. Wypuściła powoli wstrzymywane od paru sekund powietrze, skoro wciąż nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo. Spojrzenie znów spoczęło na skrzyni, która teraz pokryła się dziwnym blaskiem i nagle transformowało.
Brak odbicia był… osobliwy. Przesunęła dłonią po ramie muskając palcami liście oraz zawiłe, splątane pnącza, badając te zjawisko z uwagą. Drewno było nawet przyjemne w dotyku, takie naturalne, zupełnie inne od zimnej stali czy sztucznego plastiku. Przywodziło na myśl dawne dzieje, kiedy szklane budowle nie piętrzyły się ku chmurom, a wszystko było bliższe harmonii w naturze. Zerknęła na paletę barw, na każdy kolor po kolei. Wiedziona chęcią dowiedzenia się, na co wpływa ten wybór, skupiła się na jednym punkcie i sięgnęła do zieleni.
Brak odbicia był… osobliwy. Przesunęła dłonią po ramie muskając palcami liście oraz zawiłe, splątane pnącza, badając te zjawisko z uwagą. Drewno było nawet przyjemne w dotyku, takie naturalne, zupełnie inne od zimnej stali czy sztucznego plastiku. Przywodziło na myśl dawne dzieje, kiedy szklane budowle nie piętrzyły się ku chmurom, a wszystko było bliższe harmonii w naturze. Zerknęła na paletę barw, na każdy kolor po kolei. Wiedziona chęcią dowiedzenia się, na co wpływa ten wybór, skupiła się na jednym punkcie i sięgnęła do zieleni.
Roślinne królestwo z pewnością odpowiadało niejednej osobie. Zwłaszcza, jeśli ktoś na co dzień borykał się z trudnościami współczesnej rzeczywistości. Szklane budynki i różnorakie, metalowe stelaże, które je podtrzymywały z pewnością mogły się przejeść w tych trzydziestych latach dwudziestego pierwszego wieku. Niemniej, wybór koloru nijak nie wpłynął na otoczenie. Przynajmniej z początku. Lustro dalej stało przed dziewczyną, a sama Asami dalej nie mogła dostrzec żadnego odbicia w środku. Dopiero kiedy spojrzała na siebie, mogła spostrzec, że jej ubranie zmieniło kolory na różnorakie odcienie zieleni zaś wszelkie zdobienia, czy wzory które znajdywały się na nich przyjęły barwy jasnego brązu lub beżu. Ledwie kilka chwil później światło w jej pomieszczeniu zaczęło stopniowo przygasać, jednak to znajdujące się w lustrze zdawało przybierać na sile. Ponadto pośrodku 'odbicia' znajdywała się masywna książka, nad którą lewitowały trzy energetyczne kulki. Wewnątrz każdej z nich znajdywały się kolejno tygrys, skrzydlata jaszczurka oraz wilk. Ponadto w samej księdze widniały też trzy obrazki przedstawiające odpowiednio od góry do dołu rybę, okulary oraz naszyjnik z diamentem.
A gdyby tak wziąć sobie dłuższy urlop i wyjechać gdzieś wypocząć? Pokręciła głową od razu z miejsca odrzucając ten pomysł, nawet nie zastanawiając się nad tym po raz drugi, przez dłużej niż parę sekund. Momentami cierpiała na istny pracoholizm, siedząc uparcie przed monitorem i sprawdzając kod linijka po linijce, przepisując go, usprawniając, skracając, gdzie się dało, wyszukując błędów, poprawiając wygląd zakodowanych elementów albo zastanawiając się, jak poprawić wydajność i funkcjonalność danej rzeczy. Jej po prostu pisane było życie w otoczeniu biurowców, piętrzących się do chmur budynków ze stali i szkła. I czuła się wśród nich dobrze, choć nierzadko chciała choć na chwilę uciec w stronę zieleni parku czy lasu pod miastem.
Spojrzała na swoje dłonie, a po nich zsunęła wzrok w dół. Uniosła lekko nogę, badając spojrzeniem to, w co została odziana, później spróbowała jakoś się obrócić, żeby wychwycić spojrzeniem cokolwiek na swoich tyłach. Strój miał przyjemną dla oka kolorystykę. Rzadko wybierała brązy oraz zielenie, w miejskiej dżungli raczej wybierając czerń albo wręcz przeciwnie – mnogość barw, często wręcz o neonowym natężeniu. Zielenie, brązy oraz beże nadawały się na życie w lesie, pozwalały na skrycie się wśród drzew i pozostanie niezauważonym.
Kolejny wybór był dla niej zastanawiający. Trzy stworzenia oraz trzy różne przedmioty, które nie miały ze sobą żadnego powiązania. Postanowiła najpierw wybrać skrzydlatą jaszczurkę – stworzenie było niecodzienne, a jednocześnie prezentowało się całkiem ciekawie. Przy kolejnych symbolach musiała się trochę zastanowić, ale wygrało jej uwielbienie do ładnych świecidełek. Wybór padł więc na naszyjnik z diamentem.
Spojrzała na swoje dłonie, a po nich zsunęła wzrok w dół. Uniosła lekko nogę, badając spojrzeniem to, w co została odziana, później spróbowała jakoś się obrócić, żeby wychwycić spojrzeniem cokolwiek na swoich tyłach. Strój miał przyjemną dla oka kolorystykę. Rzadko wybierała brązy oraz zielenie, w miejskiej dżungli raczej wybierając czerń albo wręcz przeciwnie – mnogość barw, często wręcz o neonowym natężeniu. Zielenie, brązy oraz beże nadawały się na życie w lesie, pozwalały na skrycie się wśród drzew i pozostanie niezauważonym.
Kolejny wybór był dla niej zastanawiający. Trzy stworzenia oraz trzy różne przedmioty, które nie miały ze sobą żadnego powiązania. Postanowiła najpierw wybrać skrzydlatą jaszczurkę – stworzenie było niecodzienne, a jednocześnie prezentowało się całkiem ciekawie. Przy kolejnych symbolach musiała się trochę zastanowić, ale wygrało jej uwielbienie do ładnych świecidełek. Wybór padł więc na naszyjnik z diamentem.
Niewielka jaszczurka rozpostarła swoje skrzydła, wylatując z kulki i krążąc po pomieszczeniu aż nie pozostało z niej nic innego, jak zwykła magia, czy też energia. Po naduszeniu zaś naszyjnika, wokół nadgarstka dziewczyny pojawiła się srebrna bransoletka przypominająca kształtem smoka z wysadzanymi zielonymi kryształami oczyma. Książka przewertowała kilka kartek, a następnie na górze strony pojawił się napis: "Dlaczego chcesz wyruszyć w podróż?". Stopniowo pod pytaniem pojawiły się odpowiedzi. Pierwsza z nich opisywała odnalezienie siostry i odkrycie prawdy skrywanej przez rodzinę. Druga z początku zawierała coś o cesarzu, jednak zaraz potem zastąpiły ją słowa dotyczące poznania prawdy. Trzecia z opcji z kolei kompletnie umknęła dziewczynie, ustępując miejsca ujawnieniu tajemnic. Ponadto sama dziewczyna mogła z pewnością poczuć się jeszcze bardziej obserwowaną, a same kwestie z pewnością różniły się względem tych w grze.
Obejrzała się za jaszczurką, śledząc przez chwilę jej lot. Uśmiechnęła się delikatnie, obserwując stworzenie podczas jego ruchu, aż zniknęła całkowicie, pozostawiając po sobie tajemniczą energię. Zaraz też zbadała bransoletę, przejeżdżając po niej palcami, śledząc teksturę zielonookiej gadziny. Błyskotka była całkiem ładna i nawet bardziej w jej stylu niż diamentowy naszyjnik. To coś, co faktycznie mogłaby nosić w prawdziwym świecie – poza tym nawet lubiła smoki, węże i podobne jaszczurowate czy łuskowate stworzenia.
– To nie jest zwykły sen, prawda? – posłała pytanie w przestrzeń, powstrzymując się przed dalszym wyborem nawet bez czytania treści. Coś jej tu nie pasowało, jakby dostrzegła w grze buga, którego należy załatać. Czyjś wzrok pełzał po niej, czuła to gdzieś pod skórą i na karku. Fakty odbiegały od rzeczywistości.
– Nie musisz się kryć – dodała po chwili, opuszczając wzrok i patrząc na napis w księdze. Nie zastanawiała się długo, wybrała drugą opcję. Odkrywanie prawdy, ujawnianie tajemnic, wywlekanie na światło dzienne paskudnych sekretów zawsze było jej priorytetem.
– To nie jest zwykły sen, prawda? – posłała pytanie w przestrzeń, powstrzymując się przed dalszym wyborem nawet bez czytania treści. Coś jej tu nie pasowało, jakby dostrzegła w grze buga, którego należy załatać. Czyjś wzrok pełzał po niej, czuła to gdzieś pod skórą i na karku. Fakty odbiegały od rzeczywistości.
– Nie musisz się kryć – dodała po chwili, opuszczając wzrok i patrząc na napis w księdze. Nie zastanawiała się długo, wybrała drugą opcję. Odkrywanie prawdy, ujawnianie tajemnic, wywlekanie na światło dzienne paskudnych sekretów zawsze było jej priorytetem.
Strona 1 z 2 • 1, 2
maj 2038 roku